Skocz do zawartości

90 dni abstynencji, skupieniu na sobie i nie-lenistwa


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Przysięgam przed braćmi niniejsze postanowienie. 
W dniach 19.05-20.08.2023 postanawiam w pełni naprawić swój umysł od nieprawości. Tak też:
- wszelka abstynencja od social mediów, od których niezauważalnie się uzależniłem;
- codziennie spędzać 10-12 godzin nad pracą w swojej działce i rozwoju w nim

- codziennie rano spędzając godzinę (idealnie 6:00-7:00) na 15 minut medytacji (ćwiczenie skupienia), ćwiczenia i zimny prysznic oraz wypisanie dzisiejszych celów.
- kompletna abstynencja od taniej dopaminy bezproduktywnej rozwalającej długotrwałe skupienie (wiadomo o co hehe chodzi)
- stoicki spokój w osiąganiu celów. Akceptuję rzeczywistość taka jaka jest. Robię swoje, "pushuję" do celu. Nie uda się? Trudno, będę próbować dalej.

- codziennie będę sobie zapisywać wynika z danego dnia. Co mi się udało. Gdzie mam problemy. Czy idę w dobrym kierunku.

- kompletnie odetnę się od tematu wojny na Ukrainie. Nie mam na to wpływu, a od grudnia 2021 za często o tym myślę, że już wtedy niektórzy bliscy mieli bekę z tego jak się przejmuję. Gdy człowiek niebędący bogaty, niemający wpływu na rzeczywistość, a mogący być bogaty, wiedzący jak to zrobić, wiedzący co poczynić by mieć większą sprawczość by mieć wpływ ostatecznie na politykę zajmuje się polityką, to oznacza, że jest tu coś grubo nie halo. Dopóki nie ma się umiejętności, nie ma się pieniędzy wynikających z wypracowanych zasobów pozyskanych przez te umiejętności (+ charyzmę, mądrość itd.), to nie ma absolutnie sensu tracić czas na politykę, papkę serwowaną w mediach, mętne dyskusje w internecie o tym która idea jest lepsza, o tym że politycy są tacy czy sracy, o tym że życie jest niesprawiedliwe... Czy sam jak urodziłbym się babą, to chciałbym kogoś takiego, kto jest nikim, dąży do bycia nikim, a swój czas przelewa na jałowe dyskusje? No jasne, że nie. Trzeba być ponad tym. Poznać naturę ludzką, nauczyć się wartościowych umiejętności, wejść w rynek, 
- nie będę grać w gry komp. Zamiast tego na swojej liście rzeczy do zrobienia zamienię sobie język jakby to była gra.

 

Konkludując, bo mózg nie lubi nadto kompikować - codziennie przez 90 dni będę sobie zapisywać co mi się udało, co mam zrobić i czy wygrałem dzień. Wygrać dzień oznacza po pierwsze (POZYTYW) zrobić 5 zadanych sobie zadań (np.

  1. sesja pracy nad projektem (np. 16x25-minutowych sesji| kończę studia...)
  2. bieganie + zimny prysznic,
  3. medyt,
  4. przeczytanie 30 stron książki z branży i
  5. np. zrobić film instruktarzowy)

 

oraz (NEGATYW) -

  1. nie grać,
  2. nie bić niemca,
  3. nie leniuchować bezczynnie,
  4. nie wchodzić w dyskusje internetowe,
  5. nie wchodzi w social media jeśli nie mam z tego żadnego pożytku (nie tworzę kontentu, nie uczę się na tym, nie mam żadnego interesu będąc konsumentem a nie twórcą)

To jest matryca, którą będę stosować przez następujące dni. 

Postaram się napisać wyniki po 3 miesiącach. Cudów za nadto nie oczekuję jeśli chodzi o to, że obudzę się kompletnie zmienioną osobą. Cuda przyjdą po 2 latach jeśli odważę się wykonać swoje niektóre pomysły, które teraz nie mogą być zrealizowane, bo albo za dużo się uzależniłem od krótkich nagród, które nic nie dają, albo czuję się zbyt mały. Jest to żałosne.
Największym problemem jaki zauważyłem parę dni temu jest to, że mam nieustrukturyzowaną swoją filozofię i swój ostateczny cel. Muszę zamknąć drzwi, skupić się, w dwóch stronach napisać swój ustrukturyzowany sens życia (swoje twarde "DLACZEGO?", "PO CO?" i "KIM JESTEM?" ORAZ "DLACZEGO MUSZĘ I BRAK TEGO JEST TEŻ WYBOREM"), w kolejnych swoją misję, swój cel, co robić codziennie by na koniec dnia być w pełni usatysfakcjonowanym, że "tak, tego dnia posunąłem się dalej, jestem zadowolony, miało to sens". Zrobię to po tym (częściowo w swoim blogu rok temu to napisałem). 

 

To co mnie przez lata kompletnie cofało, to ten spi*rdolony głos w głowie. Zaczynam coś wartościowego robić, co realnie chciałem, zaplanowałem sobie i wszystko git - po czym "dopiero teraz to robisz? Nie no, daj sobie spokój, masz czas." albo "i pomyśl sobie, że straciłeś te wszystkie lata nie robiąc tego. Boli, nie?" - i pojawia się wkurzenie.
W książce "Do Roboty" Steven Pressfield nazwał tą siłę "oporem" - przezwyciężenie tej siły odpowiada za wszelkie sukcesy. Jest ona związana z naturą ludzką i do naturalnego dążenia do minimum egzystencji (to dlatego kultury dążyły do złamania natury ludzkiej i to one wygrywały - te które najwięcej potrafiły wycisnąć z ludzkiego geniuszu łamiąc harmonię dnia codziennego... choć to temat na inną dyskusję).
Mocne wkurzenie. Miałem mnóstwo nawyków, gdyż wzrastałem w domu bez ojca, bo ten zginął gdy miałem rok - wracał od kochanki pijany. Brat starszy o 4 lata także doświadcza podobnych słabości. Brak wewnętrznej dyscypliny, ujarzmienie swojego wewnętrznego konia, zależność względem bliskich osób zamiast dominowanie ich i podążanie w pełni swoją drogą, wyciszanie swoich pragnień grami, przelewaniem czasu. Nie ma co żałować jeśli się zaczęło później, bo czas i tak minie. 

Oczywiście nie łatwo się zmienić. Szczególnie im jest się starszym (ehh, mam 25 lat). Zawsze myślałem, że "w końcu się zmienię, w końcu się ogarnę, będzie dobrze, jakoś to będzie" - nie, nie będzie. Jeśli naprawdę nie zacznie się kontrolować samego siebie, pozna się czego się chce docelowo i tego się osiągnie, to wszystko będzie do dupy. Słuchałem wielu osób czy "cudownych książek", lecz dopóki wartościowej wiedzy nie dostosowuje się do swojego życia, to nie jest produktywne. Można siedzieć godzinami dziennie grając w gry i słuchając w tle bardzo wartościowych rzeczy tym samym uznając, że nie traci się czasu... Ale jeśli porzuci się granie i się posłucha według tej wiedzy. 

 

Jak można skonkludować? Jak zapewne i wy i wszyscy zauważyli, mamy w głowie kilka głosów. Najpewniejsze są dwa. Jeden jest racjonalny, dostosowany do tego jakie mamy IQ. Drugi ma IQ 30, a jego językiem są emocje. Jeśli sądzimy, że "ach, wygramy z tym głosem", to nie - nie da się, bo ta część głupsza jest lepiej ukrwiona, zalewa emocjami i potrzebuje wyciszenia (tu jest dobra książka odnośnie ujarzmiania - "Paradoks Szympansa"). Dodatkowo natura ludzka ma tendencję do maksymalnego ograniczania wykonywanych czynów, ponieważ ewolucyjnie lenistwo popłacało - gdy się oszczędza energię, to może się przydać gdy ktoś zaatakuje, stąd tendencja do lenistwa gdy nie ma pogoni, gdy nic się nie dzieje. Stąd zapewne też motywowanie się negatywnościami jest dosyć skuteczne, choć okupione jest to wysokim poziomem kortyzolu... Lecz cóżby innego... 
Do idei 90 dni skusił mnie film Rafała Mazura "Twój 90-dniowy rok".


Wybaczcie, musiałem gdzieś przysięgać, wystawić się. Pokazać słabość by móc pokazać od siebie dla siebie siłę. 

Mam dosyć udawania przed sobą, że jest zajebiście oraz przysięganiu samemu sobie tego wszystkiego by potem zapomnieć lub porzucić....

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 20
  • Dzięki 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życzę sukcesu. :) 

Sam jestem w fazie finiszowania studiów (kiedyś w końcu to trzeba skończyć 😆), nauki do egzaminów zawodowych z drugiego "joba",  poprawę sylwetki + parę innych rzeczy.

Staraj się maksować wszystkie swoje cele, ale jak np. nie wypali 1 i osiągniesz całkowity sukces na poziomie 90% to będzie już powód do radości, bo posuniesz się na przód, a nie do tyłu. 

P.S Rozumiem, że w temacie wojny na Ukrainie mam Cię nie pingać, by nie kusiło? 😆

Edytowane przez Hubertius
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ściągnij sobie jakiś tracker na telefon, ja korzystam z habits, jest bardzo wygodna i ma ładne wykresy. Najwygodniej dodać kilka punktów, i ustawić na jednym powiadomienie wieczorem. Pamiętaj że od podejmowania decyzji mózg się fizycznie męczy, wytrenowanie go, zmiana ścieżek wśród neuronów zajmuje czas, najważniejsza jest konsekwencja, i żeby znaleźć złoty środek  między nic a za dużo. Podstawa to dobry sen, bez jedzenia przed snem, wieczorem mało światła, czyste wyrko, dużo wit d

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Strusprawa1 napisał:

To co mnie przez lata kompletnie cofało, to ten spi*rdolony głos w głowie. Zaczynam coś wartościowego robić, co realnie chciałem, zaplanowałem sobie i wszystko git - po czym "dopiero teraz to robisz? Nie no, daj sobie spokój, masz czas." albo "i pomyśl sobie, że straciłeś te wszystkie lata nie robiąc tego. Boli, nie?"

Mam ten sam głos w sobie. Przejebane.

W tym roku wziąłem się w końcu za angielski i plan był codziennie 1h pouczyć się. A w praktyce wygląda to tak, że żeby te 1h się pouczyć to czasami kilka godzin się męczę żeby w ogóle zabrać się za to, a często kończy się to tym że finalnie nie uczę się. 
,,A po co, a na co” i milion tego typu myśli. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał:

Witam. Przysięgam przed braćmi niniejsze postanowienie. 
W dniach 19.05-20.08.2023 postanawiam w pełni naprawić swój umysł od nieprawości. Tak też:
- wszelka abstynencja od social mediów, od których niezauważalnie się uzależniłem;
- codziennie spędzać 10-12 godzin nad pracą w swojej działce i rozwoju w nim

- codziennie rano spędzając godzinę (idealnie 6:00-7:00) na 15 minut medytacji (ćwiczenie skupienia), ćwiczenia i zimny prysznic oraz wypisanie dzisiejszych celów.
- kompletna abstynencja od taniej dopaminy bezproduktywnej rozwalającej długotrwałe skupienie (wiadomo o co hehe chodzi)
- stoicki spokój w osiąganiu celów. Akceptuję rzeczywistość taka jaka jest. Robię swoje, "pushuję" do celu. Nie uda się? Trudno, będę próbować dalej.

- codziennie będę sobie zapisywać wynika z danego dnia. Co mi się udało. Gdzie mam problemy. Czy idę w dobrym kierunku.

- kompletnie odetnę się od tematu wojny na Ukrainie. Nie mam na to wpływu, a od grudnia 2021 za często o tym myślę, że już wtedy niektórzy bliscy mieli bekę z tego jak się przejmuję. Gdy człowiek niebędący bogaty, niemający wpływu na rzeczywistość, a mogący być bogaty, wiedzący jak to zrobić, wiedzący co poczynić by mieć większą sprawczość by mieć wpływ ostatecznie na politykę zajmuje się polityką, to oznacza, że jest tu coś grubo nie halo. Dopóki nie ma się umiejętności, nie ma się pieniędzy wynikających z wypracowanych zasobów pozyskanych przez te umiejętności (+ charyzmę, mądrość itd.), to nie ma absolutnie sensu tracić czas na politykę, papkę serwowaną w mediach, mętne dyskusje w internecie o tym która idea jest lepsza, o tym że politycy są tacy czy sracy, o tym że życie jest niesprawiedliwe... Czy sam jak urodziłbym się babą, to chciałbym kogoś takiego, kto jest nikim, dąży do bycia nikim, a swój czas przelewa na jałowe dyskusje? No jasne, że nie. Trzeba być ponad tym. Poznać naturę ludzką, nauczyć się wartościowych umiejętności, wejść w rynek, 
- nie będę grać w gry komp. Zamiast tego na swojej liście rzeczy do zrobienia zamienię sobie język jakby to była gra.

 

Konkludując, bo mózg nie lubi nadto kompikować - codziennie przez 90 dni będę sobie zapisywać co mi się udało, co mam zrobić i czy wygrałem dzień. Wygrać dzień oznacza po pierwsze (POZYTYW) zrobić 5 zadanych sobie zadań (np.

  1. sesja pracy nad projektem (np. 16x25-minutowych sesji| kończę studia...)
  2. bieganie + zimny prysznic,
  3. medyt,
  4. przeczytanie 30 stron książki z branży i
  5. np. zrobić film instruktarzowy)

 

oraz (NEGATYW) -

  1. nie grać,
  2. nie bić niemca,
  3. nie leniuchować bezczynnie,
  4. nie wchodzić w dyskusje internetowe,
  5. nie wchodzi w social media jeśli nie mam z tego żadnego pożytku (nie tworzę kontentu, nie uczę się na tym, nie mam żadnego interesu będąc konsumentem a nie twórcą)

To jest matryca, którą będę stosować przez następujące dni. 

Postaram się napisać wyniki po 3 miesiącach. Cudów za nadto nie oczekuję jeśli chodzi o to, że obudzę się kompletnie zmienioną osobą. Cuda przyjdą po 2 latach jeśli odważę się wykonać swoje niektóre pomysły, które teraz nie mogą być zrealizowane, bo albo za dużo się uzależniłem od krótkich nagród, które nic nie dają, albo czuję się zbyt mały. Jest to żałosne.
Największym problemem jaki zauważyłem parę dni temu jest to, że mam nieustrukturyzowaną swoją filozofię i swój ostateczny cel. Muszę zamknąć drzwi, skupić się, w dwóch stronach napisać swój ustrukturyzowany sens życia (swoje twarde "DLACZEGO?", "PO CO?" i "KIM JESTEM?" ORAZ "DLACZEGO MUSZĘ I BRAK TEGO JEST TEŻ WYBOREM"), w kolejnych swoją misję, swój cel, co robić codziennie by na koniec dnia być w pełni usatysfakcjonowanym, że "tak, tego dnia posunąłem się dalej, jestem zadowolony, miało to sens". Zrobię to po tym (częściowo w swoim blogu rok temu to napisałem). 

 

To co mnie przez lata kompletnie cofało, to ten spi*rdolony głos w głowie. Zaczynam coś wartościowego robić, co realnie chciałem, zaplanowałem sobie i wszystko git - po czym "dopiero teraz to robisz? Nie no, daj sobie spokój, masz czas." albo "i pomyśl sobie, że straciłeś te wszystkie lata nie robiąc tego. Boli, nie?" - i pojawia się wkurzenie.
W książce "Do Roboty" Steven Pressfield nazwał tą siłę "oporem" - przezwyciężenie tej siły odpowiada za wszelkie sukcesy. Jest ona związana z naturą ludzką i do naturalnego dążenia do minimum egzystencji (to dlatego kultury dążyły do złamania natury ludzkiej i to one wygrywały - te które najwięcej potrafiły wycisnąć z ludzkiego geniuszu łamiąc harmonię dnia codziennego... choć to temat na inną dyskusję).
Mocne wkurzenie. Miałem mnóstwo nawyków, gdyż wzrastałem w domu bez ojca, bo ten zginął gdy miałem rok - wracał od kochanki pijany. Brat starszy o 4 lata także doświadcza podobnych słabości. Brak wewnętrznej dyscypliny, ujarzmienie swojego wewnętrznego konia, zależność względem bliskich osób zamiast dominowanie ich i podążanie w pełni swoją drogą, wyciszanie swoich pragnień grami, przelewaniem czasu. Nie ma co żałować jeśli się zaczęło później, bo czas i tak minie. 

Oczywiście nie łatwo się zmienić. Szczególnie im jest się starszym (ehh, mam 25 lat). Zawsze myślałem, że "w końcu się zmienię, w końcu się ogarnę, będzie dobrze, jakoś to będzie" - nie, nie będzie. Jeśli naprawdę nie zacznie się kontrolować samego siebie, pozna się czego się chce docelowo i tego się osiągnie, to wszystko będzie do dupy. Słuchałem wielu osób czy "cudownych książek", lecz dopóki wartościowej wiedzy nie dostosowuje się do swojego życia, to nie jest produktywne. Można siedzieć godzinami dziennie grając w gry i słuchając w tle bardzo wartościowych rzeczy tym samym uznając, że nie traci się czasu... Ale jeśli porzuci się granie i się posłucha według tej wiedzy. 

 

Jak można skonkludować? Jak zapewne i wy i wszyscy zauważyli, mamy w głowie kilka głosów. Najpewniejsze są dwa. Jeden jest racjonalny, dostosowany do tego jakie mamy IQ. Drugi ma IQ 30, a jego językiem są emocje. Jeśli sądzimy, że "ach, wygramy z tym głosem", to nie - nie da się, bo ta część głupsza jest lepiej ukrwiona, zalewa emocjami i potrzebuje wyciszenia (tu jest dobra książka odnośnie ujarzmiania - "Paradoks Szympansa"). Dodatkowo natura ludzka ma tendencję do maksymalnego ograniczania wykonywanych czynów, ponieważ ewolucyjnie lenistwo popłacało - gdy się oszczędza energię, to może się przydać gdy ktoś zaatakuje, stąd tendencja do lenistwa gdy nie ma pogoni, gdy nic się nie dzieje. Stąd zapewne też motywowanie się negatywnościami jest dosyć skuteczne, choć okupione jest to wysokim poziomem kortyzolu... Lecz cóżby innego... 
Do idei 90 dni skusił mnie film Rafała Mazura "Twój 90-dniowy rok".


Wybaczcie, musiałem gdzieś przysięgać, wystawić się. Pokazać słabość by móc pokazać od siebie dla siebie siłę. 

Mam dosyć udawania przed sobą, że jest zajebiście oraz przysięganiu samemu sobie tego wszystkiego by potem zapomnieć lub porzucić....

 

Pójdziesz do nieba :)

za nie bicie po kasku

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"90 dni abstynencji"

Zacznij od 7 dni. Zrób 7 dni, wróć tu na Forum, pochwal się i zrób następne przyrzeczenie na 15 dni. Stawiaj sobie małe cele ale realizowane. Będzie miał pozytywne wzmocnienie, że możesz, że dałeś radę.

 

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał:

- wszelka abstynencja od social mediów, od których niezauważalnie się uzależniłem;

No to do Forum chyba też, co nie? Nie są to "social media" sensu stricte ale trochę na podobnej zasadzie to działa.

 

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał:

zimny prysznic

No bez przesady!

 

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał:

kompletnie odetnę się od tematu wojny na Ukrainie.

Kompletnie odetnij się od dyskusji na ten temat, od komentowania wojny na Ukrainie. Sam temat jest na tyle ważny, na tyle może zmienić losy świata, na tyle może zmienić losy naszej części świata że warto go chociaż monitorować.

 

Powodzenia! I wrzuć tu ze trzy zdania za 7 dni.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Hubertius napisał:

P.S Rozumiem, że w temacie wojny na Ukrainie mam Cię nie pingać, by nie kusiło? 😆

Tak, dokładnie. :)
Gdyby podrążyć tą myśl głębiej (szczególnie jeśli zna się to jak masy działają, mózg i jaka jest obecna technologia tworzenia botów, AI, w czasach chatbotów itd.), to sobie człowiek pomyśli, że niezwykłym marnotractwem czasu jest uczestniczyć samemu w dyskusjach podczas gdy można zaprogramować bota. A z drugiej strony - jeśli porówna się siebie w systemie "dobrym" uczestniczącym w dyskusjach internetowych. To jest dosłownie bycie takim planktonem, który gada. Szczególnie wydaje się to bezcelowe gdy się wie, że po 25 roku życia ludzie praktycznie nie zmieniają swoich poglądów politycznych... A i zresztą - dlaczego ja miałbym przekonywać kogokolwiek do SWOICH poglądów politycznych jeśli JA, moja postawa obecna nie doprowadziła mnie do czegokolwiek wielkiego? (jak to petersonowskie "zanim zaczniemy od zmienienia świata zastanówmy się czy mamy pokój posprzątany")
Można to skonkludować, że jestem zmęczony wymądrzaniem się do osób, które mają większe powody do wymądrzania się... 
 

1 godzinę temu, Hubertius napisał:

Życzę sukcesu. :) 

Dziękuję :)

 

1 godzinę temu, Hubertius napisał:

Sam jestem w fazie finiszowania studiów (kiedyś w końcu to trzeba skończyć 😆), nauki do egzaminów zawodowych z drugiego "joba",  poprawę sylwetki + parę innych rzeczy.

Także powodzenia i życzę sukcesów! :D To zawsze coś masz w zanadrzu, zawsze to być spokojniejszym... Mi te "depresyjne myśli" nasuwały się od dwóch miesięcy (w kwietniu chorowałem przez stres - 39,5 C miałem), bo połączyłem to sobie wszystko w głowie. Jest rewolucja AI - ciężej dla pracę dla juniorów, ale z drugiej strony są ogromne szanse na tym polu, a żeby je wykorzystać to muszę przy tym pracować, a nie kłócić się o coś co nie mogę zmienić. 

To też jest zresztą ciekawa myśl. Tyle "daję j*bania" na temacie o Ukranie i tej wojnie/potencjalnej, ale gdy usiadłem na spokojnie i przeanalizowałem sobie w głowie co lepsze byłoby DLA MNIE - czy np. gdybym żył pod okupacją rosyjską, ale byłbym zmotywowany, pełny umiejętności, z niezbyt martwieniem się o sprawy na które nie mam wpływu i użyteczny dla społeczeństwa byłbym szczęśliwszy niż pod tym jak jest, dajmy na to WIEJKIEJ POLSCE BOGATEJ URA, ale Neetem dziko walczącym w internecie? Odpowiedź jest oczywista. 
Tak dołożyłem do tematu chyba poza tym wycinkiem. :D

 

1 godzinę temu, Hubertius napisał:

Staraj się maksować wszystkie swoje cele, ale jak np. nie wypali 1 i osiągniesz całkowity sukces na poziomie 90% to będzie już powód do radości, bo posuniesz się na przód, a nie do tyłu. 

Dziękuję, (po)staram się. :) Dużo ostatnio dał mi do myślenia kanał na YT "HealthyGamerGG", co też o tym omawiał, a też dał mi ideę, żeby traktować, choćby na siłę (jeśli już się trochę życia spędziło w grach...), zadania w ciągu dnia jako grę RPG - tj. zamiast "robić ciężką pracę przez 5 godzin" napisać "farmić zadanka jak potwory w Gothicu". 


 

1 godzinę temu, slusa napisał:

Ściągnij sobie jakiś tracker na telefon, ja korzystam z habits, jest bardzo wygodna i ma ładne wykresy. Najwygodniej dodać kilka punktów, i ustawić na jednym powiadomienie wieczorem. Pamiętaj że od podejmowania decyzji mózg się fizycznie męczy, wytrenowanie go, zmiana ścieżek wśród neuronów zajmuje czas, najważniejsza jest konsekwencja, i żeby znaleźć złoty środek  między nic a za dużo. Podstawa to dobry sen, bez jedzenia przed snem, wieczorem mało światła, czyste wyrko, dużo wit d

Dziękuję. Miałem aplikację Focus To-Do (25 minutowy licznik), choć wiadomo - to nie to samo, bo długoterminowo nie liczy. I ściągnę to też. Miałem tak trochę już potem, że kompletnie zdecydowałem, że "kurczę, nie udaje się, bo albo loszka przyjdzie, albo ktoś zadzwoni", ale brak planu na konkretne godziny zasysa jeszcze bardziej. 
Tak, pamiętam bodajże Maciej Wieczorek (na bazie swojej książki którą napisał specjalnie pod zmianę nawyków), że wytrenowanie zajmuje 65 dni. Dodatkowo trzeba lekko i powoli (stąd też takie wtrącenie z zimnymi prysznicami, medytacją i ćwiczenia i także ostatnie co napisałeś, bo także są badania, że to pomaga). 

 

Godzinę temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał:

Mam ten sam głos w sobie. Przejebane.

W tym roku wziąłem się w końcu za angielski i plan był codziennie 1h pouczyć się. A w praktyce wygląda to tak, że żeby te 1h się pouczyć to czasami kilka godzin się męczę żeby w ogóle zabrać się za to, a często kończy się to tym że finalnie nie uczę się. 
,,A po co, a na co” i milion tego typu myśli. 

Ten głos jest dziwny. Niby jest w nas, pochodzi od nas, ale przeciwdziała naszej woli. Setki razy to już słyszę gdy się biorę za coś realnie potrzebnego "ale powinieneś to już umieć parę lat temu"... a nie włącza się on gdy uruchamia się gre, przegląda zdjęcia bab lub gdy zjada się coś słodkiego. 
Stąd też wielka jest nagroda dla tych, którzy potrafią wygrać z tym mechanizmem i po kilku latach cieszyć się owocami (hajs, a jak hajs to i kobiety na Filipinach jeśli ktoś ma problemy w PL).

Ja się z tym spotkałem w książce "Do roboty" (audiobook Rafała Mazura) i miałem ogromne "AHA!" bo w końcu ktoś opisał to co czułem od dawna.

 

Godzinę temu, manygguh napisał:

Trzymam kciuki, dobrze byłoby gdybyś jednak znormalniał. 

 

Zobacz sobie apkę freedom.to Tam możesz sobie blokować strony oraz inne apki (na stałe lub o wybranych porach dnia) na różnych urządzeniach. Przyda się zwłaszcza w przypadku taniej dopaminy. 

Dziękuję! 
Na przeglądarce (Brave) korzystam z BlockSite (blokuje złe storny) oraz Strict Workflow (określa czas pracy i blokuje resztę zbędnych stron). 
Ale ta też się przyda.
 

Godzinę temu, spacemarine napisał:

 

Pójdziesz do nieba :)

za nie bicie po kasku

Z jednej strony świat jest łatwiejszy w takich kwestiach gdy jest się głęboko wierzącym (bo kiedyś byłem i wciąż ciężko byłem bo zawsze można się wyspowiadać), a z drugiej strony świat staje się za prosty w swoim mechanizmie, przez co ograniczamy się na pomysły...

 

Godzinę temu, KolegiKolega napisał:

"90 dni abstynencji"

Zacznij od 7 dni. Zrób 7 dni, wróć tu na Forum, pochwal się i zrób następne przyrzeczenie na 15 dni. Stawiaj sobie małe cele ale realizowane. Będzie miał pozytywne wzmocnienie, że możesz, że dałeś radę.

Napiszę, oczywiście. Sam zauważyłem, że bardzo łatwo w pierwszych dniach porzucić, stąd napisałem. Dziękuję!
Łatwiej zrobić 300 pompek robiąc 10 trzydzieści razy niż robić 150x2. Sam kiedyś spróbowałem podzielić czas zamiast 25, to na 12 minut (+2 minuty przechadzki) i wyszło dużo lepiej, choć wiadomo - dla pracy wymagającej głębokiego skupienia takie coś jest dużo cięższe.
 

Godzinę temu, KolegiKolega napisał:

No to do Forum chyba też, co nie? Nie są to "social media" sensu stricte ale trochę na podobnej zasadzie to działa.

Takie tematy jak ten (lub np. co mogą realnie pomóc - gdyby jednak nie internet to nie wiedziałbym wiele pozytywnych rzeczy). Problem mam w takich tematach, na które nie mam wpływu i nie mam co z takimi informacjami za bardzo zrobić. Twitter, Youtube, facebook, reddit czy 4chan wprost są stworzone by uzależniać. Nawet prace naukowe są o tym.
7:50

 

Godzinę temu, KolegiKolega napisał:

No bez przesady!

Skończy się tym:

 

Godzinę temu, KolegiKolega napisał:

Kompletnie odetnij się od dyskusji na ten temat, od komentowania wojny na Ukrainie. Sam temat jest na tyle ważny, na tyle może zmienić losy świata, na tyle może zmienić losy naszej części świata że warto go chociaż monitorować.

 

Powodzenia! I wrzuć tu ze trzy zdania za 7 dni.

Tak też sobie tłumaczyłem (gdy się człowiek interesował wzrastając historią wojen na wschodzie i geografią to już w ogóle...), więc na pewno gdy wyjdzie coś ciekawego, to usłyszę o tym (szczególnie gdy w Chełmie mama wysyła mms ze zdjęciami jak po torach koło domu, po których nigdy nic nie jeździło i po których dziesiątki razy szedłem z jej psem na spacer, jeżdżą polskie BWP-1). Gdy człowiek jednak spędza czas najbardziej produktywny na wkurzaniu się na Bogu winnych ludzi mających inny pogląd na świat, to jest też coś nie po stoickiemu...

Wybuchnie w międzyczasie wojna? Spoko, nie ode mnie to zależy. Mam w myślach też mojego kumpla z czasów studyjnych z Ukrainy, który pochodzi z przedmieść Kijowa od zachodu, gdzie trwały ciężkie walki, ale on na swoim fb wstawia zdjęcia z Wawy uśmiechniętego jak się opala na wyjebce... 
Tak podsumowując - trzeba pamiętać, że w mediach współcześnie robią wszystko by przyciągnąć uwagę, wzbudzić emocje i udaje im się to. Z tego zresztą dziennikarze słyną, a że tyle ich uczelnie naprodukowały przez lata, to konkurencja jest ogromna, a więc nie żałują nikogo gdy chodzi o jak największe przykucie uwagi.
Ostatnio zresztą na chatGPT wszedły Pluginy i jeden służy do pozyskiwania informacji (najlepiej podsumowujących) z danego dnia danego miejsca...
Jasne, złożę. :)

 

Godzinę temu, Brat Jan napisał:

Oby nie za grubo.

Przy małych celach jest takie "meh, nie warto". Przy zbyt dużych także jest "to za duże". Tu jest tak w sam raz - wykonywalne jeśli dobrze zacznie się dzień i też z drugiej strony nie jest to robienie z siebie Davida Gogginsa (który zresztą takżę ogarnął swoje życie w moim wieku i za parę dni w Polsce wychodzi książka o swojej historii).

 

48 minut temu, Gościu napisał:

Ale to wiesz, że nie możesz zaglądać na forum, bo wleci medialna wrzuta o froncie i nici z całej abstynencji :D

 

Wiele razy przy tym padałem i coś we mnie wczoraj/dziś pękło. 

 

(tak, dziś grałem jeżdżąc w GTA SA myśląc nad swoim życiem, położeniu i co w nim robię - może taka zaleta grania w gry, choć zawsze można to robić biegając...)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Strusprawa1 napisał:
Godzinę temu, Brat Jan napisał:

Oby nie za grubo.

Przy małych celach jest takie "meh, nie warto". Przy zbyt dużych także jest "to za duże". Tu jest tak w sam raz

Ok, jak nie podołasz to podjadę do tego L. czy H. i nakopię Cię w tyłek, a mam dość twarde motocyklowe buty.:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cele powinny być S.M.A.R.T.

Specific (skonkretyzowany) - co chcę osiągnąć 

Measurable (mierzalny) - co będzie miarą osiągnięcia 

Achievable (osiągalny) - realny, w zasięgu wykonania 

Relevant (istotny) - ważny dla ciebie

Time-based (określony w czasie) - do kiedy chesz to osiągnąć

 

Niby to wszystko zrobiłeś i kibicuję, aleam watpliwosci co do tej "osiagalnosci", narzuciłeś sobie bardzo dużo na raz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Ten głos jest dziwny. Niby jest w nas, pochodzi od nas, ale przeciwdziała naszej woli. Setki razy to już słyszę gdy się biorę za coś realnie potrzebnego "ale powinieneś to już umieć parę lat temu"... a nie włącza się on gdy uruchamia się gre, przegląda zdjęcia bab lub gdy zjada się coś słodkiego. 

Dopamina, mówi to panu coś? To dopamina tak do nas mówi. Mózg nam mówi: zalej mnie tu szybko łatwą porcją dopaminy, chcę się poczuć błogo. To jest ten głos, głos mózgu uzależnionego.

 

Nie słuchaj ćpuna.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Strusprawa1 said:

Na przeglądarce (Brave) korzystam z BlockSite (blokuje złe storny) oraz Strict Workflow (określa czas pracy i blokuje resztę zbędnych stron).

Tutaj zapytam, skoro korzystasz z blokerów złych stron, to dlaczego piszesz, w pierwszej wpisie, że masz problem z waleniem niemca po kasku? Coś tu się nie spina. Albo nie blokujesz wszystkiego, albo odblokowywujesz walisz i znowu blokujesz, albo wchodzisz z telefonu, albo jeszcze coś. Gdybyś rzeczywiście wszystko blokował, to byś nie wchodził.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram i 3mam kciuki, a jako że sam niedawno złożyłem podobne postanowienia, może to być dodatkowo wzmacniające. Tylko nie wiem, czy nie za dużo na siebie wziąłeś. Skoro nawet mi co niektórzy w tym tonie pisali, a moja przysięga była dużo mniej epicka, tym bardziej pasuje tutaj. Samo odpuszczenie wątku ukraińskiego, z którym - chcesz czy nie - jesteś mocno kojarzony, może być bardzo trudne, ale też i szacun za logiczną rozkminę i wnioski. Ogólnie jestem na tak :) Powodzenia!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.05.2023 o 10:55, manygguh napisał:

Tutaj zapytam, skoro korzystasz z blokerów złych stron, to dlaczego piszesz, w pierwszej wpisie, że masz problem z waleniem niemca po kasku? Coś tu się nie spina. Albo nie blokujesz wszystkiego, albo odblokowywujesz walisz i znowu blokujesz, albo wchodzisz z telefonu, albo jeszcze coś. Gdybyś rzeczywiście wszystko blokował, to byś nie wchodził.

Może to głupio zabrzmieć, ale wtedy najzwyczajniej w świecie... wchodziłem w inną przeglądarkę (Edge, której na Windows nie da się usunąć... więc potem zainstalowałem ubuntu na kompie i zostało na laptopie (przy którym stoją gdy coś na nim robię)).



Podsumowanie po prawie tygodniu - co się nauczyłem, co doświadczyłem, itd.

1. Udało mi się dużo zrealizować, choć głód na media był ogromny (można to porównać do filmu poniżej). Czasem wchodziłem szybko na strony (twitter, fb), a potem szybko wychodziłem. Oczywiście miało to związek z czymś co nazywamy "strach przed byciem zacofanym informacyjnie" (czy jakoś tak, w angielskim ma to nazwę). Jako, że miałem na świadomości, że bez mojej wiedzy o wszystkim świat się nie zawali, to rozumiałem o co chodzi i dlaczego mam parcie (nałóg). Parcie ku szybkiej gratyfikacji jest ogromne i jest to prawdziwa walka, stąd tak kluczowa jest rola ćwiczeń, medytacji (ładniej to w naszej kulturze nazywać modlitwą) i eksponowania się na słońce/świeże powietrze. 

 

2. Medytacja jest świetnym narzędziem - stajemy się bardziej ludźmi. Trenujemy część mózgu, która sprawia, że jesteśmy ludźmi, a nie zwierzętami. Możemy dostrzec jak samoistnie mysli (głównie negatywne) przechodzą nam przez głowę, po czym możemy je uciszać skupieniem się na tym na czym mamy się skupić. Dobrze mi takżę uświadomił zdyscyplinowany nowy Brytyjczyk, który prowadzi świetny kanał pomagający wyjść z braku celowości i dyscypliny w życiu oraz Andrew Huberman. Z jednej strony to są jedne z pozytywów spędzania wielu godzin w internetach (poznaje się kanały, metody i historie, które motywują do bycia bardziej produktywną osobą i z lepszą filozofią życiową). Jest to dobre wytłumaczenie na głos "ojej, straciłeś tyle lat życia, zjabałeś sobie życie prowadząc taki tryb". 

 

3. Wysypianie się jest ważne. Dzisiaj akurat spałem jakieś 6 godzin niestety (sypiam z kimś, więc to zawsze zależność), choć od razu widać efekty. Głos negatywny w głowie jest silniejszy i trzeba się dostrajać...

 

4. Przy wchodzeniu na strony ciemcieremciowe to też było trudno. Zazwyczaj wchodziłem i wychodziłem, uspokajałem się i starałem się żyć dalej. Jako, że żyję z kimś, to zawsze jednak jest "zewnętrzna naturalna stymulacja", jednak sądzę, że wykonuję zadanie. Tu walka umysłowa jest nieunikniona (wbrew temu co piszą w różnych poradnikach typu "easy peasy").

 

5. Realizuję teraz spory projekt (związany z pracą magisterską), który jest dosyć trudny - ma dużo zależności w sobie (aplikacja modelowania rozprawy sądowej tak w skrócie), wymaga głębokiego skupienia i analizy. Na początku więc ciężko wejść w rytm, więc sekwencja jest prosta:
- szybkie zapoznanie z tematem, przeczytanie prac naukowych, przeczytanie pośrednie kodu 

- wypisanie na kartce krótkich zadań dających się wykonać (jakby "zabawa tym")
- robienie z myśleniem do siebie by nie uciec w inne rozpraszacze 
Działa :)

 

6. Zawsze wybranie wysiłku zamiast natychmiastowej gratyfikacji wiąże z ustaleniem swojej długoterminowej i krótkoterminowej misji. Jeśli nagrodą za wykonanie czegoś wartościowego ma być czas wykonywania rzeczy hedonistycznych, to czemu od razu ich nie robić, skoro można je robić? I tu się pojawia ustalanie priorytetów. 
- to co się wartościowego robi, to robi się dla własnej użyteczności, kapitału i statusu
- to natomiast się robi dla swoich przyszłych nieistniejących dzieci, wnuków by iść z dobrym imieniem w przyszłości 

- także, co do filozofii życiowej, dobrze to rozpisał Jan Stachniuk w "Człowieczeństwo i kultura" - samą istotą człowieczeństwa i bycia człowiekiem jest postawa heroiczna. Przezwyciężanie własnych zwierzęcych słabości, wola zdobywania, konkurowania, wygrywania i osiągania swoich celów. W dłuższym terminie zawsze ci, którzy nie potrafią kontrolować samych siebie, nie być heroiczni, podporządkują się tym, którzy nimi być potrafią. Wstyd do bycia słabym, zależnym od kogoś także jest świetnym motywatorem ku taranowaniu swojego życia do przodu.

 

7. Teraz staram się ciągnąć dalej i walczyć ze swoimi słabościami. Mam do niedzieli wykonać test (zadania online). Rekrutacja do dużej firmy w centrum Warszawy. Fajnie, gdyby się udało, choć po poprzednich testach wiem, że najważniejszy jest spokój i brak lęków, bo to potrafi zniszczyć wszystko. Jak się nie uda, to też spoko - wyciągnę wnioski i lecę dalej.

Polecam taki styl życia każdemu. Na pewno w przyszłości się nie będzie żałować.
Też parę grafik (jako że mamy prawy mózg patrzący graficznie na sprawy) wstawię by głębiej zrozumieć ważność:

5JAk4bT.jpg

 

WXybyEV.jpg

 

vcV83Ep.png

 

7FwObVI.jpg

 

Y9KPEQS.jpg

 

53caSQU.jpg

 

LG7RKRp.jpg

 

qwP2s3b.jpg

 

sYrYz83.jpg

lHOKixj.jpg

 

 

Warte do przypominania sobie każdego dnia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał:

Podsumowanie po prawie tygodniu - co się nauczyłem, co doświadczyłem, itd.

1. Udało mi się dużo zrealizować, choć głód na media był ogromny (można to porównać do filmu poniżej). Czasem wchodziłem szybko na strony (twitter, fb), a potem szybko wychodziłem.

Wchodziłem  i wychodziłem...

 

Szykuj dupę!!!:D

gdyż:

W dniu 19.05.2023 o 20:38, Brat Jan napisał:

Ok, jak nie podołasz to podjadę do tego L. czy H. i nakopię Cię w tyłek, a mam dość twarde motocyklowe buty.:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.