Jump to content

Ponad połowa dorosłych Polaków mieszka z rodzicami. To najgorszy wynik w historii


Recommended Posts

27 minut temu, Patton napisał:

A co wy o tym myślicie ?

Ja mam własne.


Ale generalnie. to myślę że to efekt libertariańskiej wręcz polityki mieszkalnej. 

Link to comment
Share on other sites

Odczytuję to tak:
1. Ludzie na ogół po pewnym wieku kochają mieszkać tam, gdzie dorastali. Dodatkowo szczególnie gdy nie płaci się opłat za mieszkanie.

2. Komunikacja w kraju staje się coraz lepsza. Jest to niezłe rozwiązanie niż wynajmowanie blisko i drogo.
3. W Polsce pod koniec komuny ludzie budowali duże domy wielopokoleniowe. Widać to wszędzie - miałyby się marnować?
4. "Oficjalnie" także wielu mieszka na papierze, a naprawdę są albo za granicą albo wynajmują w dużym mieście. Ten przypadek chyba jest najczęstszy. 
 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, Strusprawa1 napisał:

1. Ludzie na ogół po pewnym wieku kochają mieszkać tam, gdzie dorastali. Dodatkowo szczególnie gdy nie płaci się opłat za mieszkanie.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

 

19 minut temu, Strusprawa1 napisał:

2. Komunikacja w kraju staje się coraz lepsza. Jest to niezłe rozwiązanie niż wynajmowanie blisko i drogo.

A tak np gdzie ?

Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, Strusprawa1 napisał:

. W Polsce pod koniec komuny ludzie budowali duże domy wielopokoleniowe. Widać to wszędzie - miałyby się marnować?

Chłopie, a ile osób miało szczęście dorastać w domach jednorodzinnych? I nie, nie budowało się tak wtedy wiele osób. Nieliczni :) Badylarze, jak ich wówczas nazywano.

 

Standard to raczej blok dziesięciopiętrowy budowany za Gierka albo Jaruzela, ew. czteropiętrowy z czasów Gomułki (ale już bez ślepych kuchni).

 

Z punktem czwartym się zgadzam.

  • Like 3
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)
7 minutes ago, Obliteraror said:

Chłopie, a ile osób miało szczęście dorastać w domach jednorodzinnych? I nie, nie budowało się tak wtedy wiele osób. Nieliczni :) Badylarze, jak ich wówczas nazywano.

 

Wbrew pozorom sporo, zwłaszcza w mniejszych miastach i w satelitach aglomeracyjnych. Typowych gierkowskich kostek (ca. 300-400m2) jest od groma i ciut ciut. W zasadzie poza największymi miastami bloki to była rzadkość można by rzec. Tzn. one oczywiście są, ale zwykle to jedno, dwa osiedla, czy wręcz parę sztuk. 

 

Do tego na zadupiach bardzo rzadko stawiano wieżowce, dominowała niska zabudowa w układzie dwóch mieszkań na piętro, stąd typowy blok miał c. a. 20-30 mieszkań. Można to przełożyć na 8-15 domów wielopokoleniowych. Więc nie taka dramatyczna różnica. 

 

Edited by maroon
  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, maroon napisał:

W zasadzie poza największymi miastami bloki to była rzadkość można by rzec. 

Możesz mieć rację. Ale nawet na Lubelszczyźnie, w takim np. Kraśniku stały i dalej stoją bloki. I budownictwo jednorodzinne wtedy zupełnie nie było wyjątkowo dominującą tendencją. A z pewnością nie było na Górnym Śląsku, na którym od lat 70-tych odbywała sie wielka migracja ludzi za pracą z różnych regionów Polski (w tym np. z Lubelszczyzny właśnie).

Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)
15 minut temu, Obliteraror napisał:

Chłopie, a ile osób miało szczęście dorastać w domach jednorodzinnych? I nie, nie budowało się tak wtedy wiele osób. Nieliczni :) Badylarze, jak ich wówczas nazywano.

 

Standard to raczej blok dziesięciopiętrowy budowany za Gierka albo Jaruzela, ew. czteropiętrowy z czasów Gomułki (ale już bez ślepych kuchni).

Tak, też tak jest. Na głębokiej prowincji łatwiej się było budować i sam czasami się u kumpli (jak były osiemnastki około 2016 roku) dziwiłem jakie mają chaty podczas gdy ich rodzice byli zwyczajni i na zadupiu Polski (Hrubieszów, choćby osiedle jagielońskie). Trafili w dobry punkt. Tak ze swoich wspomnień i jak rozważam znajomych to zauważam, że ci co mieli/mają takie chaty, to zostają. Zapewne także jest tak jak piszesz, nie zaprzeczam.

 

 

19 minut temu, Patton napisał:

A tak np gdzie ?

Kolejowa. Na Lubelszczyźnie to zauważam, że dużo ludzi z okolicznych miejscowości tak dojeżdża do Lublina. Zresztą po to się buduje CPK i różne są projekty szybkich kolei by odciążyć duże ośrodki miejskie od ciasnoty i cen w centrum.

Edited by Strusprawa1
  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Chyba komuś spada popyt i trzeba podkręcić psychologię wstydu. Mieszkasz z rodzicami ty goju wredny nie chcesz się zadluzyc na "apartament" za 600k 25m2 z widokiem na komin sąsiada? Wstyd!

  • Like 35
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

To może być powodowane względami praktycznymi - mieszkania są bardzo drogie, a kredyt można uznać za formę niewolnictwa. Co lepsze - być zależnym od rodziców czy banków i pracodawcy? Jeśli z rodzicami ma się dobre układy, to nie widzę aż takiego powodu jechać po takich ludziach. Kiedyś to była chyba też norma.

  • Like 10
Link to comment
Share on other sites

5 minutes ago, Obliteraror said:

. A z pewnością nie było na Górnym Śląsku, 

 

Ale GŚ to jedna z najbardziej zwartych aglomeracji w pl. W zasadzie tam nie ma dużego miasta i satelit, tylko jedna wielka konurbacja. W Wawie pobrzeżne miejscowości też są upakowane w wieżowce z wielkiej płyty, a w Kraśniku takowych nie ma. Inaczej już w Stalowej Woli, która była ośrodkiem przemysłowym, czy w Tarnobrzegu. 

 

Jednakże "zadupia zadupia" to przewaga budownictwa jednorodzinnego. 

 

Kwestia też kosztów. Transport i produkcja wielkiej płyty tania nie była, więc nawet za Prl nie wszędzie się kalkulowało wielkie osiedla stawiać. 

 

Natomiast co do zasady masz oczywiście rację - w aglomeracjach większość ludzi jest z bloków. 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Bloki na zadupiach powstawały tylko tam, gdzie trzeba było szybko upchnąć wielu robotników z rodzinami, więc koło kopalni, hut, PGRów itd. Przemysł zaorano, a bloki zostały, jedne niszczeją a inne przerodziły się w osiedla.

 

Siła nabywcza młodego człowieka jest zupełnie inna niz jego rodziców 40 lat temu, nie ma przydziałów spółdzielczych czy książeczek mieszkaniowych.

 

Nikt jednak nie wspomnina, że młodzi wolą "apartament" 25m2 w Warszawie niż 100m2 we wspomnianym Kraśniku.

Co ciekawe to się zmienia, upowszechnianie pracy zdalnej sprawia że ludzie uciekają z miast, a niektórzy wracają do rodziców.

 

Mamy inne czasy i nie ma co porównywać do lat 80-90 Znam wiele osób które wynajmują i chwalą to sobie jako wolność - dziś jestem w wawie, a jutro w Lubinie.

 

Ja sam wpakowalem się w klasyczny kredyt na 30lat, a tak się życie ułożyło i tak gospodarowalem budżetem, że splacilem go w 10. Może miałem szczęście, a może jestem zaradny, w każdym razie nie demonizuję tej formy zakupu, byle brać kredyt w walucie w której się zarabia, a nie potem płakać że "ja nie wiedział że waluty mogą drożeć".

 

 

Edited by bzgqdn
  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

@Brat Jan a jak się sprawdza, że mieszkanie/dom jest pusty? Brak mebli? Brak meldunku? Brak deklaracji za śmieci? Opłaty i czynsze i tak trzeba uiszczać. Domki letniskowe, co do zasady służą do czasowego zamieszkania, a niektóre takie dworki, że tylko pozazdrościć i zamieszkałe cały rok.

 

Bzdura goni bzdurę i kogoś to bardzo chorobliwie interesuje, kto gdzie mieszka lub nie mieszka. 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Wincyj socjalu, wincyj podatków, jeszcze droższe mieszkania i wynajem a będzie lepiej !

Godzinę temu, CzarnyR napisał:

Chyba komuś spada popyt i trzeba podkręcić psychologię wstydu. Mieszkasz z rodzicami ty goju wredny nie chcesz się zadluzyc na "apartament" za 600k 25m2 z widokiem na komin sąsiada? Wstyd!

Jebac flipperow I mafię.deweloperskie.

Edited by bassfreak
  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Mieszkanie z rodzicami jest fajne i praktyczne. Tanio i rodzinnie. Dzieci maja opieka (wnuki takze). A rodzice moga liczyc na wsparcie od swoich pociech... 😁

Tyle tytulem sarkazmu i ironii. Nie ma mieszkan ? Zarabiaja za malo ? Pewnie "wina Tuska" Banki nie daja kredytu ? Inflacja ? Pewnie wina wojny w Ukrainie... itd itp

 

May be a meme of text that says "Zuza 11 min. zadała pytanie dziendobry dziekuje za przyjecie mnie do grupy prosze bez zbednych kometarzy. Czy jest jakis zasilek z mopsu na chore dziecko??bez hejtu prosze synek na spacerku w szkole sie zaziebil bo pani nie kazala dziecia w klasie zakladac kurtek i czy moge wyciagac jakies zadoscuczynienie od nauczycielki syn zle przechodzi grype: Komentarze: 2"

Edited by OGÓR
Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się że część osób odpowiada sobie, która opcje woli:

- męczyć się z bankiem i fachowcami i mieszkać "na swoim"

- męczyć się z inną optyka bliskich i mieszkać wspólnie jako rodzina. 

 

Zdolność kredytową spadła. I wtedy pada pytanie.

Czy komfort mieszkania osobno jest wart 500k? 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

27 minut temu, Magos Dominus napisał:

Ja mieszkam z rodzicami i nie uważam tego za powód do wstydu. Zresztą na wsi to normalne. 

Możesz swobodnie przyprowadzić laskę na barabara czy przywita was twarz rodzica, a dopiero potem do pokoju?

Link to comment
Share on other sites

Mieszkanie z rodzicami jest słabe i nie ma się czym chwalić. Wolałbym mieszkać w kawalerce 25m2 ale na swoim niż w 300 m2 ale z rodzicami i to pomimo, ze pochodzę ze szczęśliwego domu. 

Opuściłem dom rodzinny w wieku 19 lat i to była jedna z lepszych decyzji w życiu. 

 

Osoba 25+ która mieszka z rodzicami od razu red flag. Bez względu na płeć. To nie chodzi o wstyd, że mieszkasz z rodzicami ale własny komfort i higienę psychiczna. 

  • Like 8
Link to comment
Share on other sites

Kto ma kasę zazwyczaj się wyprowadza, a kto nie, ten siedzi jak mysz pod miotłą albo.. nie narzeka. Naturalnie, mieszkanie w klitce z rodzicami może być mordęgą, ale to zależy od usposobienia domowników. Jak sobie czlowiek skacze do gardeł od lat to pewnie woli pobyt w lepiance czy jakieś czworaki od "miłego" obiadku z wnerwiającą mamusią. 

Moja dawna znajoma była w takiej sytuacji i zdecydowała się jakąś dekadę temu wziąć kredyt na kawalerkę. Dla mnie było to niepojęte, ale ona usilnie twierdziła, że jest zadowolona.

Sam długo mieszkałem z rodzicami, przy czym oni nie wtryniali się w życie, więc cóż mialem niby tracić? Wprost przeciwnie, łatwiej i szybciej odłożyłem na dom. 

Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.