Skocz do zawartości

Robert Karaś mistrzem 10-krotnego IronMan Triathlon w Brazylii


Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem co jest większym sukcesem, pokonanie tego morderczego dystansu, pobicie rekordu świata, czy wygrana z własną psychiką i przekroczenie kolejnej granicy wytrzymałości własnego ciała? Jestem przekonany, że dzień w dzień, lub kilka razy w ciągu godziny pojawiały mu się w głowie myśli, żeby zrezygnować, że na chuj mu to? Dla mnie ta historia to kop motywacyjny, że następnym razem jak nie będzie mi się chciało iść na trening, to jest ktoś taki jak Robert Karaś, który za każdym razem spuszczał wpierdol takim wewnętrznym głosom.   

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, piti napisał:

Nie wiem co jest większym sukcesem, pokonanie tego morderczego dystansu, pobicie rekordu świata, czy wygrana z własną psychiką i przekroczenie kolejnej granicy wytrzymałości własnego ciała? Jestem przekonany, że dzień w dzień, lub kilka razy w ciągu godziny pojawiały mu się w głowie myśli, żeby zrezygnować, że na chuj mu to? Dla mnie ta historia to kop motywacyjny, że następnym razem jak nie będzie mi się chciało iść na trening, to jest ktoś taki jak Robert Karaś, który za każdym razem spuszczał wpierdol takim wewnętrznym głosom.   

 

Myślę, że pobicie rekordu i takiego dystansu to pokłosie wygrywania co dzień z własną psychiką, to nie tylko sam odcinek wyścigu, a codzienna praca przez lata. Brak słów na takie coś, człowiek jest zdolny do niesamowitych rzeczy. Poziom psychiki i wytrzymałości jaki reprezentuje Karaś to kosmos, ja nawet nie wiem jak to skomentować bo wysiłek jest nadludzki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Jorgen Svensson napisał:

 

Myślę, że pobicie rekordu i takiego dystansu to pokłosie wygrywania co dzień z własną psychiką, to nie tylko sam odcinek wyścigu, a codzienna praca przez lata. Brak słów na takie coś, człowiek jest zdolny do niesamowitych rzeczy. Poziom psychiki i wytrzymałości jaki reprezentuje Karaś to kosmos, ja nawet nie wiem jak to skomentować bo wysiłek jest nadludzki.

Masz rację, jednak myślę, że w trakcie zawodów taka psychika może jeszcze bardziej być męcząca, bo wtedy dochodzi stres, oczekiwania, wszyscy patrzą, rywalizacja i zaczynasz sam sobie jeszcze bardziej przeszkadzać. Może się mylę. Całe życie gram amatorsko w piłkę. Więm, że na treningach pełny luz, wszystko wychodzi. A przychodzi mecz, stres i czasami nogi miałem cięższe. Albo uczysz się na egzamin wszystko wchodzi, a przychodzi ten dzień i jesteś zestresowany i zapominasz materiału. Może głupie przykłady, ale schemat mógł być podobny.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak taki Olek Doba, nieżyjący już, przepłynął w wieku 60-ciu paru lat Ocean Atlantycki w kajaku, to co? 

 

Niby wszystko można, kwestia predyspozycji i hektolitrów potu, które wylejesz. 

 

Mnie się jednak wydaje, że ludzie idący na rekord, chcący być najlepszymi z najlepszych, mają jakieś nieuświadomione deficyty i coś próbują sobie udowodnić. 

 

Być może to niedowartościowanie, a być może ego nie pozwalające być "szarą masą". 

 

Tak czy inaczej konkretny wyczyn. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, xander99 napisał:

No i chad a rucha stara Włodarczyk co ma 43 lata.

 

Chłopak się marnuje przy nudziarze co głównie się zajmuje wychowywaniem dziecka i domem, zamiast skakać po ściankach i kutangach. 

 

Gdyby tak zamiast spokoju w domu miał ciągłe jazdy z jakaś młoda siksa to czułby że żyje. Pewnie nawet sobie kleju w spokoju nie może połknąć.

 

 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Piter_1982 napisał:

 

Chłopak się marnuje przy nudziarze co głównie się zajmuje wychowywaniem dziecka i domem, zamiast skakać po ściankach i kutangach. 

 

Gdyby tak zamiast spokoju w domu miał ciągłe jazdy z jakaś młoda siksa to czułby że żyje. Pewnie nawet sobie kleju w spokoju nie może połknąć.

 

 

Ta tylko ze ona skakała po 200 różnych niestety. Wogole nie ma do siebie szacunku. Po co mialby miec jakas w domu skoro co tydzień mógłby na mieście z inną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maroon napisał:

Mnie się jednak wydaje, że ludzie idący na rekord, chcący być najlepszymi z najlepszych, mają jakieś nieuświadomione deficyty i coś próbują sobie udowodnić. 

 

Być może to niedowartościowanie, a być może ego nie pozwalające być "szarą masą". 

 

Tak czy inaczej konkretny wyczyn. 

 

Robi wrażenie przełamywanie ograniczeń ciała i umysłu i gratulacje dla Karasia, chociaż to nie moja bajka.

Karasia widziałem jak walczył w Fame MMA i nastawiał sobie z powrotem wypadające kolano [tzn dokładnie nie pamiętam, na pewno doraźnie "naprawiał" na bieżąco kontuzję kolana], przewalczył

cały dystans po czym wygrał przez decyzję, lekki szok był, nie powiem heh.

 

Ja nie rozpatruję bicia rekordów jako niedowartościowanie, ale ostatnio widziałem podobną wypowiedź do Twojej, sformułowaną przez fizjologa M.Zatonia:

Fizjolog o Robercie Karasiu: każdy niedowartościowany chce zaistnieć

— Ktoś jedzie pół tysiąca kilometrów rowerem, ktoś gdzieś biegnie bez końca. Każdy niedowartościowany chce zaistnieć i kiedy nie idzie mu na basenie na sto metrów, to kombinuje z pływaniem na 50 km, żeby stać się popularnym – mówi nam prof. dr hab. Marek Zatoń, pytany o wyczyny Roberta Karasia i innych, uprawiających sporty ekstremalne.

 

Prof. dr hab. Marek Zatoń (Zakład Fizjologii i Biochemii AWF Wrocław): Nie zajmuję się takimi rzeczami. Mogę tylko przypuszczać, że kiedy ktoś ma kompleksy albo czuje się niedowartościowany, że mu nie wyszło w sporcie, to szuka sobie jakiejś dziury, w której mógłby zaistnieć. To mi się wydaje jedyną motywacją, żeby robić szaleńcze rzeczy, nawet z kontuzją. Nie sądzę, żeby to było interesujące ze społecznego punktu widzenia, raczej banalne. Zresztą, dużo takich ludzi się pojawia. Ktoś jedzie pół tysiąca kilometrów rowerem, ktoś gdzieś biegnie bez końca. Każdy niedowartościowany chce zaistnieć i kiedy nie idzie mu na basenie na sto metrów, to kombinuje z pływaniem na 50 km, żeby stać się popularnym. Skutkiem będzie blog czy jakaś inna aktywność w internecie, tam pojawią się setki tysięcy obserwujących, a on zarobi pieniądze. Tak to działa.

 

Całość: https://przegladsportowy.onet.pl/triathlon/fizjolog-o-robercie-karasiu-kazdy-niedowartosciowany-chce-zaistniec/hcwj9c6

 

Edytowane przez Dworzanin.Herzoga
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, piti napisał:

Masz rację, jednak myślę, że w trakcie zawodów taka psychika może jeszcze bardziej być męcząca, bo wtedy dochodzi stres, oczekiwania, wszyscy patrzą, rywalizacja i zaczynasz sam sobie jeszcze bardziej przeszkadzać. Może się mylę. Całe życie gram amatorsko w piłkę. Więm, że na treningach pełny luz, wszystko wychodzi. A przychodzi mecz, stres i czasami nogi miałem cięższe. Albo uczysz się na egzamin wszystko wchodzi, a przychodzi ten dzień i jesteś zestresowany i zapominasz materiału. Może głupie przykłady, ale schemat mógł być podobny.

Najgorzej. Na treningu ojebał pięciu typów jak pachołki. A na meczu spina... Wszystko to jest psychika 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

https://sport.interia.pl/inne/news-robert-karas-sie-przyznal-wprowadzono-go-w-blad-jasne-stanow,nId,6935834

 

Triathlonista zdradził, że jeden z jego znajomych polecił mu suplementację u "bardzo zaufanego człowieka" Michała Macieja. Zapewnił on Karasia, że substancja, którą mu podaje, utrzymuje się w organizmie do 72 godzin.

 

Się alchemikowi pomylił okres półtrwania z okresem wykrywalności. W przypadku Masteronu do trzech miesięcy. Do tego miał pewnie lecieć propionat a poszedł enatat. Plus zanieczyszczenia z kociołka Panoramiksa.

 

No i nie wierzę że zawodowy sportowiec nie poświęcił pięciu minut aby poczytać sobie o ww. substancji.

Według mnie poszła normalna "bomba" i to przez cały czas.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Baca1980 

Teraz 2 września Karaś ma kolejną walkę na fame, które zostało jego sponsorem i będzie starać się go wspierać wizerunkowo, pewnie temat na konferencjach jakoś się rozmyje i nie będzie jakiejś ostrej infamii wokół niego.

Ciekawy jestem, czy uda mu się zachować te osiągnięcia, czy go wykreślą gumką z ironmana. Ja w sumie się wstrzymuję z opinią dopóki tej "próbki b" nie przebadają. :P 

 

5 minut temu, Baca1980 napisał(a):

No i nie wierzę że zawodowy sportowiec nie poświęcił pięciu minut aby poczytać sobie o ww. substancji.

 

Nie takie przypadki miały miejsce, np Michniewicz nie wiedział, od kogo dostał reklamówkę z dolarami do podziału premii po meczu. ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.