Skocz do zawartości

Czytajcie etykiety. Jak się sam omal nie nadziałem "białą kiełbasą", czyli pozoranctwo marketingowe


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Messer napisał(a):

@Rnext - pytanie z chęci pogłębienia wiedzy. Możesz uszczknąć trochę wiedzy skąd czerpiesz swoje informacje nt. gotowania? Przyznaje, że po tym co czytam jestem pod wrażeniem i od razu widać, że wiesz co tak naprawdę robisz i jak to robić.

 

Jakieś kursy, szkolenia, książki, kanały na YT? Przyznam, że osobiście gotuję, ale robię to bardziej "na ślepo" - nie znam tak fachowych pojęć czy sposobów, jakie znasz Ty, bazuje na przepisie, który mam przed sobą i zaufaniu do osoby to tworzącej. Może jakiś temat czy cokolwiek? Dziękuję bardzo za pomoc! :) 

 

Obczaj sobie Bruno Albouze na yt, bądź bardziej przyziemnie "Oddasz fartucha" - Tomek Strzelczyk

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, RENGERS said:

@Rnext Polecam przejechać się na wieś i kupić od lokalsów podczas świniobicia,  100 % mięcha w świńskim flaku.

 

Troche legenda z tą wsią. Prędzej znajdzie zloty pociąg niż świniobicie na wsi. To nie te czasy, że sobie pojedzie i kupi. We wsi moich rodziców nikt nie ma świń! Rolników zostało 3. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, RealLife napisał(a):

 

Troche legenda z tą wsią. Prędzej znajdzie zloty pociąg niż świniobicie na wsi. To nie te czasy, że sobie pojedzie i kupi. We wsi moich rodziców nikt nie ma świń! Rolników zostało 3. 

 

U mnie na wsi zawsze w czerwcu bili świniaka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, RealLife napisał(a):

Troche legenda z tą wsią. Prędzej znajdzie zloty pociąg niż świniobicie na wsi. To nie te czasy, że sobie pojedzie i kupi. We wsi moich rodziców nikt nie ma świń!

Nawet jakby miał świnię to teraz tako ubój jak jeszcze w latach dziewięćdziesiątych jest nielegalny.

Jak masz świnię, to musi być zgłoszona, nie wolno jej też tak po prostu zrobić tylko trzeba mieć ukończony kurs i uprawnienia lub zawieźć do rzeźni żeby to zrobili.

 

Dziś chyba tylko drób i króliki jeszcze można ubić bez zgłoszenia. Ciekawe jak dlugo....

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze czytam skład. 

Od zawsze czytałam, a w pierwszej ciąży, to już całkiem miałam na tym punkcie obsesję. Choć nie ukrywam zdarzało mi się zjeść coś bardzo niezdrowego, typu coś z Maka... 

Wyrzuty sumienia są zawsze. 

I tak siedzimy sobie ostatnio u gina z mężem, i on mówi: to jak tylko się dziecię pojawi, to od razu usłyszy Pani potężny krzyk zdrowego bobasa.

Mój mąż głaszcze mnie po głowie i mówi: widzisz kochanie. Opłacało się czytać etykiety. 

Lekarz odparł na to: wie pan, to, że czegoś nie napisano, nie znaczy, że tego tak nie ma! 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, Messer said:

pytanie z chęci pogłębienia wiedzy. Możesz uszczknąć trochę wiedzy skąd czerpiesz swoje informacje nt. gotowania?

Hm, na dzisiaj to bym Ci polecił takie minimum bo ogólnie ilość może przytłaczać (na kursie żadnym nie byłem):

 

A) książki moim zdaniem współcześnie na początek:

- "4-godzinny Mistrz Kuchni" T. Ferrissa. Opinie ma różne, ale pewnie powodem są jakieś oczekiwania dokonania się automatycznej, magicznej przemiany u niektórych czytelników (np. że cztery godziny po przeczytaniu będą mistrzami kuchni, nic nie robiąc). Świetna merytorycznie, sporo ciekawostek, zahacza o wiele aspektów kulinarnych, włącznie z narzędziami wartymi posiadania. Przeczytaj koniecznie część wstępną, będziesz wiedział co z tej książki jest dla Ciebie.

- "Gotowanie dla geeków" J. Potter. Sporo podejścia ze strony techniczno-chemicznej, jednak mnóstwo z tego warto wiedzieć. Może nużyć, ja podchodziłem do niej na wyrywki.

- "The Food Lab" K. Lopez. Totalna nauka, sporo obalania fałszywych mitów (np. o zakazie solenia steków przed smażeniem. Ale żeby było jasne, wprawdzie nie wolno solić - ale tylko na krótko przed smażeniem, bo tak w ogóle to konieczność)

 

B) kanały YT:

https://www.youtube.com/@ChefJeanPierre Świetne podejście, sporo fajnych uproszczeń i pomysłów (a to akurat lubię wprowadzać) i bardzo profi podejście do szeroko pojętej kuchni. Z fajnym założeniem podchodzi do gotowania - "też możesz to zrobić, to nie jest rocket science". 

https://www.youtube.com/@vincenzosplate W zasadzie mój guru od "włoszczyzny". Skorygował wiele moich wyobrażeń i błędnych przekonań na temat kuchni włoskiej, którą najzwyczajniej preferuję z wielu względów. Zresztą Włosi mają kompletnego pierdolca na tle żywienia, potraw i produktów, więc dla mnie bonus.

https://www.youtube.com/@HausgemachteRezepte Bardzo praktyczne podejście do przyrządzania i efektu. W zasadzie znajdziesz propozycję chyba na każde danie, które da się zrobić szybko i sprawnie.

https://www.youtube.com/@ODDASZFARTUCHA Mnie często inspiruje, moim zdaniem warto zaglądać.

https://www.youtube.com/@JoshuaWeissman Taki trochę kanał "jak coś zrobić lepiej od KFC". Mimo wszystko warto.

https://www.youtube.com/@GugaFoods Wołowina, steki, sous-vide (sam zresztą bardzo cenię tą technikę "gotowania w próżni" w niskich temperaturach - trudno coś spierdolić ;))

https://www.youtube.com/@FoxxGotuje/videos Hamburgery, frytki, hot-dogi, hot-dogi, frytki hamburgery ;) No nie tylko oczywiście. Sporo kruczków, pasjonat amerykańskich fastów. 

 

"Wyrosłem" już trochę z Jamiego Olivera, Gennaro Contaldo, Gordona Ramseya itp. Choć nie ukrywam, że swoim entuzjastycznym podejściem mogą "zarażać" pasją. Mnie zarazili lata temu na pewno. Szczególnie, że od nich zaczynałem. Ale jak by co, warto od nich jednak odskoczyć czasem w kierunku Hestona Blumenthala. Uwielbiam jego nowatorskie i eksperymentalne podejście. Choć nie zawsze. Ale inspiracji i wiedzy warto poszukać. 

 

Ale IMO fundamentem jest gotować, gotować i jeszcze raz gotować. Praktyka, byle dość świadoma, żeby wiedzieć po co się dodaje np. gałkę muszkatołową czy co zrobi "skrobiowa" woda z gotowania makaronu po dodaniu do sosu. Niektórzy robią to na odpierdol, czyli na nieświadomce lecą przez przepis, byle było co do wora wrzucić. 

Nie nauczysz się gry w tenisa z książek i poradników. To zresztą cytat z przytoczonego wyżej szefa Jean Pierre'a ;)

 

Jak zaczynać, to od "żelaznych" przepisów ortodoksyjnych... Włochów :D Jak w spaghetti puttanesca mają być fileciki anchovis, to mają kurwa być i kropka. Potem można wejść na poziom wariacji. Ale wówczas warto notować też własne odstępstwa i modyfikacje od receptury/przepisu (dla zainteresowanych - zwykle używam "The Cook Book App"), testować dostępne w handlu produkty, wzbogacać do granic szaleństwa kuchnię w przyprawy i zioła (ja nawet mam każdy rodzaj pieprzu ziarnistego :D, nawet "syczuański" który nawet pieprzem nie jest) bo to rozwija smaki i co najważniejsze - mapę smaków. Zaczynasz wówczas w głowie komponować ze sobą produkty i je przyprawiać zupełnie intuicyjnie. No i szukać nawet tak banalnych uproszczeń życia jak czosnek granulowany czy cebula w proszku. 

 

No i na-rzę-dzia! Bez nich to naprawdę bym się zajebał i z kuchni nie wyszedł robiąc choćby frytki ;)

Są jeszcze technikalia, typu noże, ich rodzaje i ostrzenie. Pozornie margines, bo nóż to niby nóż, ale obecnie trudno byłoby mi psychicznie udźwignąć nawet nóż, który w locie nie przetnie włosa. Nóż (tzn. ledwie kilka) jest najważniejszy. 

 

18 hours ago, spacemarine said:

Polecam Wam kupowanie sobie dobrej wołowiny, ja kupuje sobie z dostawą do domu

Żaliłem się tu i chlipałem, że dostępna w marketach wołowina to chyba odrzut z produkcji podeszw dla wojska :(

 

  

15 hours ago, RENGERS said:

Polecam przejechać się na wieś i kupić od lokalsów podczas świniobicia,  100 % mięcha w świńskim flaku.

Sam nawet przymierzałem się do eksperymentów z robieniem kiełbas, ale pomysł widocznie musi jeszcze dojrzeć. Natomiast owszem, mieszkam na wsi i są tu ludzie, którzy robią. Ale nie znam ich jeszcze na tyle, żeby wiedzieć że to nie są np. "brudasy". Wielu ludzi, którzy nie są pasjonatami a trochę odwalają pańszczyznę, no nie robi na wysokim poziomie. 

 

A przy okazji, tak wygląda danie z kiełbaskami z tematu przygotowane do zapieczenia

Bez-nazwy-1.jpg

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Rnext napisał(a):

Testowałem Dawtonę, Pudliszki, Cirio... ło matko i co jeszcze... sorry, to wszystko nie ma startu do tej "włoszczyzny". Jak dla mnie, kompletnie nie widzę sensu tego kupować i psuć sobie kuchnię.

 

Jedna z tych firm jest w okolicy mojego miejsca zamieszkania i z dawnych lat jak miałem okazję zaobserwować jakie osoby tam potrafili przyjmować do pracy przy żywności [np sąsiadka mająca

liberalne podejście do higieny tam pracowała długie lata, a czuć ją było z daleka] i słyszałem anegdoty [ktoś kto tam robił opowiadał jak paręnaście lat temu jakaś ukrainka przy maszynie

szczała po słoikach z ogórkami] to obiecałem sobie, że nic stamtąd nie zjem.

 

Prawie 10 lat temu miałem chwilową przerwę w pracy i lekko zdesperowany chciałem złapać coś w czasie tego przestoju, z siostrą pojechaliśmy tam zapytać się o pracę.

Kierownik po tym jak przyszliśmy z ulicy mówi:

-no to przebierajcie się i do roboty.

pytam:

- a to żadnej książeczki sanepidu nie potrzeba?

i odpowiedź:

-jak na sezon, to nie. 😊

 

Jednak zrezygnowaliśmy po rzuceniu okiem na tę halę itd.

Zdaje sobie sprawę, że wszędzie może być syf, ale po prostu o tym nie wiem heh.

 

No i może w ostatnich latach tam się poprawiło i nie ma takich sytuacji, jednak niesmak mi pozostał.

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Rnext napisał(a):

Dawtonę

Jak widzę ich produkty to robi mi się słabo.

 

U mnie z włoskiej pułki jest jeszcze przecier z czosnku. Ale innej firmy, też od Mariano-Italiano. 

 

Jest jeszcze coś od mutti w szukanej butli coś A’la nasz kubuś, i to też było zacne. Zobaczę czy jest ich przecier bo nie pamietam.  

 

 

Jak parę lat temu otworzyłem puszkę z pupą to pół zjadłem łyżką, prosto z puchy. Dobrze, że sprzedają je w 4pakach. 😇

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dworzanin.Herzoga tą markę poznałem z 15 lat temu w UK. W Polsce o niej nawet nie słyszałem. Przez ostatnia dekadę widać ze chce być marką premium - w moich oczach nigdy nie będzie.  To samo marka niby zdrowego jedzenia Sante. 

 

 

Ale ogóreczki z Krakusa? Zawsze! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, zuckerfrei said:

Jak widzę ich produkty to robi mi się słabo.

Spuśćmy zasłonę milczącego miłosierdzia, bo dla mnie to też niejadalne. Sorry, Dawtona, ale weź pod uwagę, że naprawdę wiele da się zrobić (poprawić). Ale póki co, jak dla mnie - za wiele.

 

1 hour ago, zuckerfrei said:

Jest jeszcze coś od mutti w szukanej butli coś A’la nasz kubuś, i to też było zacne. Zobaczę czy jest ich przecier bo nie pamietam.  

Zobacz czy to nie była "passatsa di pomodoro" (czyli to co wspomniałem wcześniej). Ja czegoś a'la "Kubuś" nie widziałem jeszcze nigdy. W zasadzie z tego można zrobić fantastico letni napój pomidorowy. Seler naciowy, trochę soli i pieprzu (sprawdził bym z zestowaną odrobiną skórki cytryny, ale nie jestem pewien, musiała by być próba fizyczna) jak komuś za gęste to lekko rozcieńczyć wodą, blend (oj, płatki chili kuszą), do tego może nawet gałązka oregano, słomka, parę kostek lodu i dupsko na słońce ;)

 

1 hour ago, Dworzanin.Herzoga said:

Przeczucia raczej Cię nie myliły, vide mój ostatni post

Nie wiem dlaczego miałem to poczucie na 100% ;)

No naprawdę nie rozumiem! 

Chyba dlatego że dwa razy kupiłem, czyli pierwszy i ostatni :D

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, zuckerfrei said:

skórki trochę bym się bal

No bo brakuje mi na tej "mapie" elementu "freshness". I spróbował bym właśnie z ze skórką (a może limonki? trochę dziwaczne) albo z miętą. Ale to taki pomysł chwili i może się okazać do dupy i lepiej bez. A może kapka soku z cytryny? Ale to nie do Dawtony ;) (chociaż nawet nie wiem czy robi passaty, bo omijam jak chorego z tyfusem).

 

12 minutes ago, zuckerfrei said:

Co do reszty i płatków chili to wiem, że gramy w tą samą stronę boiska. 

Ja mam dwie wersje potraw - dla siebie i gości :D

Ale taka poboczna refleksja - kompletnie nie rozumiem tzw. "pieprzu cayenne" (cudzysłów bo to papryczka) i nie potrafię go zastosować. Ten taki w proszku. Prawie mi gnije w słoiczku. większy pożytek z niego będzie, jak spalę go chyba w kominku. Używacie tego???

 

11 minutes ago, Piter_1982 said:

polecam kupować wędliny przeznaczone dla dzieci

Kurczę, ja widziałem tylko takie parówki... Aż z ciekawości poczytam etykietę. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red spoko co do soli. IMO nawet mogłoby być więcej, ale zakładam, że trochę wyszło do otoczenia.

 

8 hours ago, zuckerfrei said:

Nie widzę potrzeby udawania doradcy smaku z TVNu 

Widzę że nie tylko ja mam z cayennem problem. Dla mnie to taka tępa ostrość i nic więcej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Brat Jan napisał(a):

Nazywają ją  "spalaczem tłuszczu".:)

U mnie jakoś cayenne niespecjalnie schodzi, ale ogólnie ostre to tak, preferuję pieprz i świeży chrzan, ale mam też np. jakiś totalnie zabójczy sos z krajów arabskich przywieziony który dodaję do sosów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.06.2023 o 10:56, Rnext napisał(a):

wolę podejście binarne, niż faszerowanie się białkiem sojowym (osobiście podziękuję za dawkę estrogenów z izoflawonów sojowych).

 

Mimo to faszerujesz się nim;). Dzieje się tak z racji, iż świnki zjadają soję w paszy na osnowie, której budują swoje tkanki i masę.

Z tego co kojarzę ok. 80% globalnej produkcji soi dedykowana jest na paszę zwierzęcą właśnie. Nie są to najświeższe dane, nie sprawdzam na bieżąco, ale też wątpię, by coś uległo zmianie, bowiem soja jest relatywnie tania w produkcji, więc jest preferowanym źródłem białka, przyczyniając się wybitnie do maksymalizacji wydajności produkcyjnej w gospodarstwach hodowlanych.

 

Ponadto do paszy często dodawane są hormonalne czynniki wzrostu, antybiotyki nawet profilaktycznie, oraz różne inne bonusy w celu wspierania, jak najszybszego rozwoju zwierząt.

 

Warto więc mieć świadomość, że nawet jeśli skład produktu na półce sklepu jest w miarę w porządku, co oczywiście jest istotne, to nie koniecznie sam produkt jest extra czysty i super bezpieczny. Poza tym kto wie, może ta kiełbasa ma tak mało składników, gdyż zwierzaki w procesie hodowli otrzymały już tyle wspomagaczy, że produktu końcowego nie potrzeba podrasowywać i "uszlachetniać".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, ewelina said:

Mimo to faszerujesz się nim;). Dzieje się tak z racji, iż świnki zjadają soję w paszy na osnowie, której budują swoje tkanki i masę.

Mam świadomość, że obecnie nie ma szans tego wszystkiego uniknąć czy wyeliminować. Dlatego co najwyżej próbuję minimalizować. I nie mam złudzeń. Tyle i max tyle mogę zrobić. Po prostu. 

 

ps. Chociaż widziałem już nawet, jak drobni, przydomowi hodowcy paru kurek karmią je resztkami spleśniałego chleba z własnych resztek i odpadów. Kompletnie tej mentalności nie rozumiem. To ja już wtedy wolałbym chyba nawet fermowe. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.