Jump to content

Agresja w szkole wobec mojego syna


Recommended Posts

Od około trzech miesięcy mój syn lvl 6 podstawówki zmaga się z problemem agresji w szkole. Niestety obserwuję że jej poziom narasta coraz bardziej i doszło w moim odczuciu już do zagrożenia życia. Szkoła chyba zaczyna grać na czas albo udawać że nic się nie dzieje, a ja zaczynam się wkurwiać. Otóż mój syn ma bluzę, spodnie klubu FC Barcelona. Nie jest jakimś wielkim fanem ale piłkę ogląda i lubi tą drużynę. I dopierdolił się do niego rówieśnik ( dajmy mu imię Brajanek) z równoległej klasy z pretensjami że ma nie chodzić w Barcelonie tylko w strojach ( naszego lokalnego klubu) O ile na początku gdzieś tam było szturchnięcie czy uszczypnięcie to syn olewał temat ale skala zaczęła wzrastać i w końcu pouczyłem mojego pierworodnego ze sam zaczynać nie może, ale ma się bronić i w razie czego oddać i mówić ze następnym razem będzie mocniej. I był spokój po takiej akcji ponad miesiąc, po czym Brajanek ( z dwoma kolegami) ze 4 tygodnie temu w miejscu gdzie kamery nie obejmują złapał syna i zaczął od tyłu dusić do momentu w którym moje dziecko niemal nie straciło przytomności. Rozkręciłem aferę, byliśmy z żoną u jego wychowawczyni która akurat naszła na zdarzenie w momencie kiedy mój syn jeszcze łapał powietrze i był cały czerwony więc sprawę znała z pierwszej ręki. Gnojek na rozmowie wychowawczej którą odbył mówi że nic takiego nie zrobił i nie widzi problemu i to żarty były. Na jaw wyszło też że ogólnie to on sapie do połowy syna klasy. Miało być spotkanie w obecności pedagog z Brajankiem i rodzicami oraz nami i synem. Podpytałem tu i tam, dowiedziałem się że matka normalna, żadna Mopsiara, nie wiem co z ojcem. Przyznaje że nie do końca radzi sobie z synem i co chwile jest w szkole. Barajanek gra w tym lokalnym klubie i jest tam przyszłym Lewandowskim przez co chyba nabrał pewności siebie, albo mu się pojebało w głowie od pochlebstw.

 

I teraz co radzicie? Wiercić dziurę w brzuchu wychowawcy syna i wychowawczyni tego gnoja czy olać temat? Ta jak pisałem miało być spotkanie z pedagogiem i cisza, choć wiem że takie spotkania to tylko strata czasu. Poinformowałem ich po zdarzeniu ze syn zaczyna trenować i jak nie zrobią z Brajankiem porządku to On to zrobi. Zawsze można postraszyć kuratorium podobno tego się boją jak ognia i może to ich zmotywuje do działania, ale czy na pewno ?

 

Młody już jest po kilku treningach MMA ( chodzi do jakiegoś gościa z polecenia, kolega dał mi namiary) i ma moje przyzwolenie że jak jeszcze raz się do niego rzuci to ma mu wpierdolić, bez względu na konsekwencje ( obniżone zachowanie itp. ) Swoją drogą mega się tym zajarał. Mam też znowu drugą rozkminę ponieważ z tego co mi pokazywał syn to gość nauczył go już jak ma się bronić tj. cios w brzuch, kopnięcie nogą, i od spodu plomba w cymbał. Dlatego mam obawy, że jak mu wjebie za mocno to ja się będę bujał po sądach rodzinnych za brak nadzoru czy inne paragrafy tutaj pytanie do znawców prawa czy moje obawy są słuszne?

 

Zastanawiam się jeszcze czy nie zrobić gnojowi koło pióra i poinformować jego trenera o wyczynach piłkarzyka, może on by ostudził jego zapędy jakby go posadził na ławie albo zjebał.

 

Co sądzicie? przesadzam?

Z góry dzięki za pomoc.

  • Like 7
Link to comment
Share on other sites

Od razu przenieś syna do innej szkoły, jeżeli trzeba to do prywatnej placówki. Żadnych dyskusji, zrób to od razu. Z żadną instytucją w tym kraju nie wygrasz i z nikim nie ma sensu dyskutować.

 

Dzięki temu uratujesz syna i uwierz za kilka lat, nawet dorosły Ci za to podziękuje. Rodzic musi ratować własne dziecko, a drapieżnik nigdy nie odpuści. Musiałbyś zniszczyć tego drugiego dzieciaka fizycznie, żadnymi tłumaczeniami nie zmienisz natury skurwysyna. To jest prawo tej rzeczywistości.

  • Like 12
  • Thanks 1
  • Confused 1
Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o szkołę to szkoda na nich czasu. Skoro do tej pory nie było żadnej reakcji to już nie będzie. Zgłoś ich do kuratorium. Porozmawiałbym z rodzicami brajanka i to dość poważnie. Trener też może być autorytetem. Jeśli to nic nie da to młody będzie musiał się sam obronić. Jak brajanek dostanie po nosie to może odpuści. Jeśli to nic nie da to tak jak napisał @mac będziesz musiał przenieść syna do innej szkoły. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, mac napisał(a):

Z żadną instytucją w tym kraju nie wygrasz i z nikim nie ma sensu dyskutować.

Niestety sam tego doświadczyłem, próbując parę razy w życiu być buntownikiem, chcącym zawrócić kijem Wisłę. Skończyło to się źle - dla mnie. Ludzie w pracy, czy w jednej instytucji mnie poprierali, a jak przyszło co, do czego, to się zesrali i ja byłem tym złym, więc musiałem odejść. Ludzie w tego-typu instyucjach zrobią wszystko - żeby nie zrobić nic, zachować status quo.

 

Znajmej córka doświaczała bulingu od "koleżanek", poszła porozmawiać z ich rodzicami - podobno pomogło. 

Koniec 6 klasy, zapisz młodego na boks, mma idą wakację jakiś obóz, niech ich pojedynczo dorwie i najebie, może podnajmij gości z klubu przedstaw sprawę, powiedz że chodzi tylko o zastraszenie, niech dostaną dwa liście, i że jak to się powtórzy to wywózka do lasu - hehe.

 

Lub osobiście idź do ich rodziców, ale jak to patusy, to może być trudno. Przeniesienie może podziałaś, ale nie musi jest youtuber który opisywał jak go gnębili i przeniósł się do innej szkoły, tamci się dowiedzieli i jest było-to samo.

Najważniejsze żebyś nie negował dziecka - umniejszając znaczeniu tej patologicznej sytuacji. Niech widzi w tobie osobę, na którą może liczyć. 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

@Magos Dominus ale po co się w takie coś bawić, ryzyko wystąpienia traumy, kontuzji, to nie ma żadnego sensu. Takie problemy się rozwiązuje przeniesieniem do innej placówki edukacyjnej. Tutaj nie ma sensu nawet debatować. Jakieś rozmowy z rodzicami debilami takiego dzieciaka? Po chuj. Angażowanie stron trzecich? Po co? Kiedy nie masz żadnej gwarancji efektywności, a wręcz przeciwnie. Dzieciaka się bierze i przenosi do spokojnego otoczenia, bo w tym wieku to niezbędne dla prawidłowego rozwoju. Dzieciak w tym wieku ma się bawić, rozwijać w swoim tempie, budować relacje z kolegami, a nie radzić sobie ze skurwysynami. Na to jeszcze przyjdzie czas w życiu.

 

Rodzic bierze, zapewnia autorytet i przenosi dziecko wyjaśniając, że będzie lepiej i tyle. W takim wieku przeniesienie do szkoły to pikuś, od razu dzieciak się odnajdzie w nowym środowisku, lepsza adaptacja, bo i nie ma super skomplikowanych wyzwań. Nabędzie również większego zaufania do rodzica na przyszłość, że rodzic nie bawił się z debilami, tylko rozwiązał realnie problem. To wręcz może wpłynąć na relacje rodzinne do końca życia.

 

Nie rozumiem tego dosłownie polaczkowego myślenia, że trzeba walczyć, stawiać na swoim, wchodzić w konflikty. To jest typowa szlachecka, polska, taka zaściankowa mentalność. Dziecko nic nie zyska na pogłębianiu konfliktu i na życiu w stresie.

Edited by mac
  • Thanks 2
Link to comment
Share on other sites

Moja siostra miała taką sytuację i w sumie ojciec załatwił to raz a dobrze. Starzy agresora to była patologia, szkoła publiczna, z resztą do krzywych akcji dochodziło poza nią i ojciec załatwił to raz a dobrze, choć były to inne czasy. Cwaniaka dorwał i zrypał, a i z mamuską (notabene samotnie wychowującą kilkoro o ile nie naścioro xD) sobie uciął pogawędkę i się skończyło. Wiadomo jakie mamy czasy, ale jeśli chcesz to załatwiać "jak należy" po cywilizowanemu to zapewne nic w ten sposób nie osiągniesz. Szkoła zareaguje dopiero jak ofiara, czyli Twój syn w końcu by pękł i zrobił porządnie kuku napastnikowi - wtedy byliby mocni i skuteczni, a tak to będą przeciągać temat, udawać, że problemu nie ma, albo go bagatelizować. Teraz - jeśli nic się nie zmieni, a tak na pewno będzie - pozostają Ci 2 wyjścia:

A ) Tak jak doradził Ci @mac. Nie szarpać się z niedziałającą instytucją i patusiarnią mentalną, przenieść syna - o ile masz taką możliwość

B ) Tu już cięższa opcja, wymagająca charakteru i jaj - jeśli cwaniaczek będzie dalej z kilkoma kolegami skakał, bo sam na sam nie miał siły przebicia, to dorwij go, opierdol i udaj się do starych i utnij sobie "przyjemną" pogawędkę, postrasz policją, nieprzyjemnościami, a niedoszłej gwieździe daj znać niebezpośrednio, że jak nadal będzie cwaniaczył to inaczej z nim pogadasz. 

Jesteś ojcem, musisz bronić potomstwo, agresor to agresor - wiek, płeć nie ma znaczenia.

Link to comment
Share on other sites

@Bumber wszytko zrobiłeś spoko, ale też trzymaj lejce synowi, jak polecą komuś stałe zęby, to może być draka. 
 

U mnie byli wynajęci panowie co na pasach przejścia dla pieszych najczęściej wyjebwyali monetę typowi. Ale to się nie wrati - nie te czasy. 
 

Myślę że do spięcia musi dojść - potem syna przepisuj bo nie wygrasz z systemem w razie jakiś porozumień ze szkołą, żądaj wszystkiego na piśmie. 
 

 

Przejebane, ale brawo za trzeźwy umysł. 

Link to comment
Share on other sites

20 minutes ago, mac said:

Od razu przenieś syna do innej szkoły, jeżeli trzeba to do prywatnej placówki. Żadnych dyskusji, zrób to od razu. Z żadną instytucją w tym kraju nie wygrasz i z nikim nie ma sensu dyskutować.

 

Dzięki temu uratujesz syna i uwierz za kilka lat, nawet dorosły Ci za to podziękuje. Rodzic musi ratować własne dziecko, a drapieżnik nigdy nie odpuści. Musiałbyś zniszczyć tego drugiego dzieciaka fizycznie, żadnymi tłumaczeniami nie zmienisz natury skurwysyna. To jest prawo tej rzeczywistości.

 

Chciałem napisać że może warto by pogadać z rodzicami potem zgłosić gdzieś sprawę albo gnoja samemu do ściany przycisnąć żeby się zesrał ze strachu (tam gdzie nie było kamer i w ogóle to żarty były) ale myślę masz rację. Dodam tylko że warto by syna zapisać na jakieś zajęcia z porządnej sztuki walki. 

 

Jeśli dzieciak nadal będzie mieszkał w pobliżu swoich prześladowców to sprawa może być dalej w toku. Wiem z doświadczenia że zwierzęta na ogół nie odpuszczają a traumę z tym związaną można nosić w sobie potem przez lata. Jeśli syn jest cichym człowiekiem a do tego samotnikiem to jest naturalnym celem dla tego typu hien. Zawsze sobie przypominam to wideo jak jestem w takiej sytuacji. Bez sojusznika mogą się rozbestwić takie mendy. Nawet jeden sojusznik potrafi całkowicie zmienić sytuację. Dlatego warto mieć swoją grupę nawet jeśli to miałaby być tylko jedna osoba z którą można choćby porozmawiać. Syn się znajdzie w takiej sytuacji jeszcze nie raz w życiu. To dobra okazja żeby nauczyć go walczyć. Zaatakowany jeśli się broni winny nie będzie. Jeśli zaatakuje z automatu będzie winny.

 

 

Całkowite odcięcie się od takiej patologii to najlepsze wyjście. Warto jednak przemyśleć sprawę nauki radzenia sobie w mało sprzyjających okolicznościach wśród takich ludzi bo życie i tak może rzucić człowieka w takie towarzystwo. 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

W tle znowu pojawiają się kobiety wpostaci nauczycielek, psycholozek i pedagożek. Zauważyliście? Nieć kompletnie z tego nie wynika. One sobie voraz mniej radzą z kwestiami, do których są naturalnie stworzone. Postulat JKM o oddzieleniu nauczania na płcie włącznie z nauczycielami jak przed II WŚ jest tym bardziej aktualny.

  • Like 16
Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Trevor napisał(a):

 

Chciałem napisać że może warto by pogadać z rodzicami potem zgłosić gdzieś sprawę albo gnoja samemu do ściany przycisnąć żeby się zesrał ze strachu (tam gdzie nie było kamer i w ogóle to żarty były) ale myślę masz rację. Dodam tylko że warto by syna zapisać na jakieś zajęcia z porządnej sztuki walki.

Całe zawodowe życie praktycznie prowadzę biznes. Miałem do czynienia z różnymi ludźmi. Tam, gdzie pojawiał się problem, jakikolwiek, nawet najmniejszy nigdy nie dyskutowałem tylko dziękowałem za współpracę, do widzenia i zaraz pojawiała się nowa, lepsza okazja. Tak jest dosłownie zawsze.

 

Podam pewną sytuację.

 

Dostajesz obietnicę dużego zamówienia, ale trzeba zrobić próbkę, pokazać umiejętności.

Robisz próbkę, część pracy i czekasz na ocenę.

Potencjalny klient ocenia, ale coś mu się nie podoba, trochę za słabo, jakoś trzeba inaczej - chociaż wszystko zostało zrobione na wysokim poziomie.

Następnie ten potencjalny klient wymusza poprawki, żeby w danej cenie mieć jeszcze więcej Twojego wysiłku.

 

Czy macie pojęcie, że w takiej sytuacji wielu pracowników będzie robiło takie poprawki i udowadniało, że nadaje się do zaszczytu realizacji zamówienia?

To jest właśnie ten typ myślenia.

Osobiście zawsze w takiej sytuacji zabierałem pracę i rezygnowałem ze współpracy, na czym zawsze, w 100% przypadków lepiej wychodziłem i nie traciłem czasu.

 

Tutaj jest bardzo analogiczny przykład, bo się próbuje zawrócić kijem bieg spierdolenia, które trwa od pokoleń. Nikt nie jest taki mocny, żeby zmienić beton instytucjonalny i skurwysynów. Ze skurwysynami, januszami i innymi zjebami się nie rozmawia, nie współpracuje, wyklucza dosłownie z normalnych relacji, niszczy ignorowaniem. Z takimi ludźmi się nie dyskutuje, nie współpracuje, nie ma się z nimi żadnych relacji. Jeżeli trzeba to się trzyma od nich z daleka.

 

I tak kurwa ciężko to zrozumieć, takie oczywistości.

  • Like 8
  • Thanks 5
Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, mac napisał(a):

Całe zawodowe życie praktycznie prowadzę biznes. Miałem do czynienia z różnymi ludźmi. Tam, gdzie pojawiał się problem, jakikolwiek, nawet najmniejszy nigdy nie dyskutowałem tylko dziękowałem za współpracę, do widzenia i zaraz pojawiała się nowa, lepsza okazja. Tak jest dosłownie zawsze.

 

Podam pewną sytuację.

 

Dostajesz obietnicę dużego zamówienia, ale trzeba zrobić próbkę, pokazać umiejętności.

Robisz próbkę, część pracy i czekasz na ocenę.

Potencjalny klient ocenia, ale coś mu się nie podoba, trochę za słabo, jakoś trzeba inaczej - chociaż wszystko zostało zrobione na wysokim poziomie.

Następnie ten potencjalny klient wymusza poprawki, żeby w danej cenie mieć jeszcze więcej Twojego wysiłku.

 

Czy macie pojęcie, że w takiej sytuacji wielu pracowników będzie robiło takie poprawki i udowadniało, że nadaje się do zaszczytu realizacji zamówienia?

To jest właśnie ten typ myślenia.

Osobiście zawsze w takiej sytuacji zabierałem pracę i rezygnowałem ze współpracy, na czym zawsze, w 100% przypadków lepiej wychodziłem i nie traciłem czasu.

 

Tutaj jest bardzo analogiczny przykład, bo się próbuje zawrócić kijem bieg spierdolenia, które trwa od pokoleń. Nikt nie jest taki mocny, żeby zmienić beton instytucjonalny i skurwysynów. Ze skurwysynami, januszami i innymi zjebami się nie rozmawia, nie współpracuje, wyklucza dosłownie z normalnych relacji, niszczy ignorowaniem. Z takimi ludźmi się nie dyskutuje, nie współpracuje, nie ma się z nimi żadnych relacji. Jeżeli trzeba to się trzyma od nich z daleka.

 

I tak kurwa ciężko to zrozumieć, takie oczywistości.

 

Ale tak jest ze wszystkim w życiu, nie wiem dlaczego my ludzie tak chcemy się kopać z życiem czytaj idiotami którzy nas otaczają? Niestety oni są w większości i mogą narzucić zwodniczy motyw, że tak już w życiu musi być. Nie musi.

Tak samo jest z babami, albo idzie od razu spoko (z czasem coraz lepiej), albo wcale. 100% skuteczności mam w tym myśleniu, nie kopię się z koniem, nie tłumaczę, nie przepraszam, nie próbuje zrozumieć drugiej strony bo i po co, straciłem na to tyle lat że głowa mała...

 

Wczoraj chyba gdzieś czytałem, ojciec właśnie z jakimiś rozwydrzonymi nastolatkami chyba w Szwecji próbował się szarpać, nie chciał żeby mieli wpływ zły na jego dzieciaka, patus mu posłał kulke po prostu, nie ma gościa, dzieciak zniszczona psycha do końca życia, no ale to skrajnie patologiczny przypadek, aczkolwiek schemat też jakiś widać

 

Godzinę temu, mac napisał(a):

Dzięki temu uratujesz syna i uwierz za kilka lat, nawet dorosły Ci za to podziękuje. Rodzic musi ratować własne dziecko, a drapieżnik nigdy nie odpuści. Musiałbyś zniszczyć tego drugiego dzieciaka fizycznie, żadnymi tłumaczeniami nie zmienisz natury skurwysyna. To jest prawo tej rzeczywistości.

 

Musiałby zniszczyć fizycznie nie tylko tego dzieciaka ale i jego starego / rodzinę / kolegów / innych którzy za nim teoretycznie pójdą

Edit: szukać szkoły bez patusów, prywatna edukacja, środowisko bez patusów, czasy się zmieniły, trzeba się kastować i tyle bo cie zajebią idioci wszelakiej maści, a za 10 lat będzie się człowiek sam pukał w głowe po co komu to było

Edited by Alejandro Sosa
  • Like 2
  • Thanks 2
Link to comment
Share on other sites

Teraz, Alejandro Sosa napisał(a):

Wczoraj chyba gdzieś czytałem, ojciec właśnie z jakimiś rozwydrzonymi nastolatkami chyba w Szwecji próbował się szarpać, nie chciał żeby mieli wpływ zły na jego dzieciaka, patus mu posłał kulke po prostu, nie ma gościa, dzieciak zniszczona psycha do końca życia, no ale to skrajnie patologiczny przypadek, aczkolwiek schemat też jakiś widać

Doskonały przykład mentalności, ja to nazywam mentalność pseudo moralności.

 

Człowiek, szczególnie Polak myśli, że ma MORALNĄ rację w danej sytuacji, a to jest jednym słowem pułapka, prowadząca w Twoim przykładzie do śmierci w skrajnym przypadku. Rozmawiamy dokładnie o takim scenariuszu, tylko w mniejszej skali i każdy musi wiedzieć, kim jest wewnętrznie. Dla tej rodziny z tematu to będzie dobra nauka umysłowa i szansa na stworzenie praktycznego paradygmatu radzenia sobie z problemami. Piękna lekcja, zaiste.

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, mac napisał(a):

Doskonały przykład mentalności, ja to nazywam mentalność pseudo moralności.

 

Człowiek, szczególnie Polak myśli, że ma MORALNĄ rację w danej sytuacji, a to jest jednym słowem pułapka, prowadząca w Twoim przykładzie do śmierci w skrajnym przypadku. Rozmawiamy dokładnie o takim scenariuszu, tylko w mniejszej skali i każdy musi wiedzieć, kim jest wewnętrznie. Dla tej rodziny z tematu to będzie dobra nauka umysłowa i szansa na stworzenie praktycznego paradygmatu radzenia sobie z problemami. Piękna lekcja, zaiste.

 

Właśnie...to był 39 letni Polak na emigracji... Kurwa, nie wiem co on miał w głowie, z jednej strony rozumiem, ale to jest kopanie się koniem!  Robienie na psychoanalityka dla młodych patusów którzy mają z niego bekę... no mieli, bo już jest po temacie. I gdzie teraz się ma taka rodzina skierować po pomoc, z jakim trenerem pogadać? Ano właśnie. Tutaj trzeba działać z buta... sprawa OP'a trwa 3 miesiące co jest czasem bardzo długim. Gościu jak się rozbestwił i poczuł krew to już nie popuści według mnie i będzie jechał z tematem ile fabryka dała.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

5 minutes ago, mac said:

Człowiek, szczególnie Polak myśli, że ma MORALNĄ rację w danej sytuacji, a to jest jednym słowem pułapka

 

Masz na myśli to że normalnie żyjący człowiek wchodząc w tego rodzaju działania jest skazany na porażkę bo tam na niego już czekają zahartowani w patusiarskim załatwianiu tego rodzaju spraw i na dobrą sprawę to czy ma moralną rację czy nie nie ma znaczenia bo wchodząc w to jest na straconej pozycji?

1 hour ago, Bumber said:

I teraz co radzicie? Wiercić dziurę w brzuchu wychowawcy syna i wychowawczyni tego gnoja czy olać temat? Ta jak pisałem miało być spotkanie z pedagogiem i cisza, choć wiem że takie spotkania to tylko strata czasu. Poinformowałem ich po zdarzeniu ze syn zaczyna trenować i jak nie zrobią z Brajankiem porządku to On to zrobi. Zawsze można postraszyć kuratorium podobno tego się boją jak ognia i może to ich zmotywuje do działania, ale czy na pewno ?

 

Mnie się wydaje że dobre by było zrobić wokół sprawy maksymalnie dużo zamieszania, i poinformować jak największa ilość osób, bo te patusy znajdą sobie kolejny cel, i ktoś kolejny będzie cierpiał. IMO najlepiej by było poinformować kogo się da i z hukiem zabrać dzieciaka z tej szkoły przy okazji upewniając się że wszyscy rodzice w tej klasie wiedza co to za ziółko, kuratorium też dobry pomysł. Jak by pobili syna to obdukcje policje i wszystko co się da. Patologia boi się jednej rzeczy - prawnych konsekwencji. Oni załatwiają sprawy jak zwierzęta. Rodzice tego dzieciaka zgnoją go sami jak będą widzieć że prawo im zagraża. To tak z moich obserwacji dotyczących patologii w Holandii bo ostatnio mam z nimi troche do czynienia niestety. O ile myślę że przeniesienie dziecka do innej szkoły to niezłe wyjście (szczególnie jeśli jest tam wyizolowane) to uważam że nie ma co stamtąd odchodzić po cichu.

  • Like 5
Link to comment
Share on other sites

Mój wujek też miał taki problem z moim bratem ciotecznym, tj. brat był nękany przez szkolenego chuligana, czasami sam go nękał, czasami z koleżkami. Generalnie szkoła nie reagowała. Agresorek trenował wtedy boks i czuł się lepszy wiec zaczepiał słabszych. 

 

 

Wujek rozwiązał to po swojemu, tj. dorwał gnojka samego czy z kolegami, solidnie potrząsnął za kaptur i wcisnął do swojego Vana. Powiedział że jak jeszcze raz zaczepi albo chociaż krzywo spojrzy na brata to spotka go taka sytuacja, że już nigdy nie uderzy w worek ani nie będzie biegał. 

 

Pomogło.Dzieciak tak się wystraszył, że aż się zeszczał w spodnie. Ale to było ponad 20 lat temu. O ile nie musialbys go pakować do auta, to nie wiem czy dzisiaj taka sytuacja by przeszła.

  • Like 5
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

24 minuty temu, Trevor napisał(a):

 

Masz na myśli to że normalnie żyjący człowiek wchodząc w tego rodzaju działania jest skazany na porażkę bo tam na niego już czekają zahartowani w patusiarskim załatwianiu tego rodzaju spraw i na dobrą sprawę to czy ma moralną rację czy nie nie ma znaczenia bo wchodząc w to jest na straconej pozycji?

Wyjaśnię to na abstrakcyjnym i jeszcze bardziej rozbudowanym przykładzie możliwym do wystąpienia w rzeczywistości, bo to ciężko bez przykładu wyjaśnić.

 

Załóżmy, że mieszkasz w polskim bloku, a Twoim sąsiadem zostaje trans świadczący usługi seksualne pod przykrywką, że jest kobietą.

Mieszkasz z takim człowiekiem dosłownie obok. Mija ileś miesięcy, czasami widzisz, że jacyś ludzie (klienci) wchodzą do transa.

Pewnej nocy jednak dochodzi do sytuacji, w której do transa ktoś puka, ten otwiera drzwi, dochodzi do sprzeczki i następuje pobicie męskiej dziwki. W trakcie pobicia słychać krzyki, Ty je słyszysz, jako najbliższy sąsiad z prośbą o ratunek.

 

Mam nadzieję, że na razie dobrze zarysowałem sytuację i mamy naprawdę ciężki dylemat moralny, co robić?

 

I teraz tak. Możesz mieć w takim przypadku kilka scenariuszy działania. Punkt pierwszy, dlaczego Ty masz odpowiadać za błędy drugiego człowieka, tego transa, który wpuścił świadomie kogoś do własnego domu i został pobity? Naturalnie można zadzwonić na policję, ale w Polsce pojawia się problem zaufania do tej instytucji i to problem realny. Jeżeli zaangażujesz się osobiście nie masz gwarancji, że problem zostanie rozwiązany, a inna sprawa, że będziesz ciągany po sądach. Nikogo nie będzie obchodziło, czy pracujesz, czy nie i tak zaciągną Cię na rozprawę. Istnieje ryzyko, że będziesz zeznawać bezpośrednio na sali w obecności oprawców i poznają Twoje dane. To powszechne w tym kraju.

 

I masz zwyczajnie wagę rzeczywistości. Czy chcesz się bawić w pseudo moralność, czy nie chcesz walczyć z wiatrakami, a energię poświęcić na sprawy codzienne, które i tak już są wystarczająco trudne i bez takich naleciałości.

 

A frajer zawsze się znajdzie i tak, który Cię na wadze zastąpi, w dowolnym scenariuszu.

 

Można zareagować, w idealnym świecie to optymalne posunięcie. Optymalny świat to świat, bez prawa rzeczywistości, w którym silny zjada słabego, a instytucje nie mają Twojego życia za nic.

Można nie reagować i wiedzieć z góry, jak skończy się dana sytuacja. To się nazywa prognozowanie. Im więcej doświadczeń ma człowiek, tym lepiej rozumie rzeczywistość i konsekwencje wybranych akcji.

 

W naszym świecie, w betonowej dżungli zakładam zawsze, że każda interakcja konfliktowa z drugim człowiekiem może skończyć się brutalną śmiercią jednej ze stron. I nie jest ważne, czy chodzi o małego cukierka, który został wyrwany z ręki mojego dziecka, czy o coś innego. Ja rozumiem świat, w którym funkcjonujemy i nie posługuję się pseudo moralnością, tylko bronię dosłownie biologicznego interesu.

 

To kolejna z hipotetycznych sytuacji. Człowiek, który pomógłby w mojej sytuacji skończyłby na sali sądowej w roli świadka i byłby ciągany po sądach, bez żadnego zysku, z ryzykiem narażenia na własnego życia. To trans ponosi całą winę praktycznie, bo udawał kobietę, wpuścił klienta, który go pobił i to on zbiera konsekwencje. Nic mi do tego, nawet gdyby umierał pod moim nosem tak naprawdę.

 

Czy to zimne myślenie? Ktoś powie tak, a inny zrozumie, że pomagać trzeba umieć i kogoś besztać też trzeba umieć, a w takich sytuacjach się stawia na szali zawsze tak naprawdę własne życie.

 

Polacy z moralną wyższością zawsze dostają wielkiego kutasa w dupę i nigdy się nie uczą. Do tego zmierzam.

 

Obowiązuje w każdej interakcji tylko jedno prawo, prawo siły. Jeżeli chcesz być dobry to musisz być też silny. Jeżeli chcesz być moralny to musisz być bardzo silny i bezwzględny w dochodzeniu praw moralnych. Jeżeli jesteś słaby i chcesz na kimś wymusić moralność zwyczajnie dostaniesz wpierdol. Wystarczy wrócić do pierwotnych praw rzeczywistości, żeby się nauczyć właściwego reagowania.

Edited by mac
  • Like 5
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

11 minut temu, Szczery Człowiek napisał(a):

Mój wujek też miał taki problem z moim bratem ciotecznym, tj. brat był nękany przez szkolenego chuligana, czasami sam go nękał, czasami z koleżkami. Generalnie szkoła nie reagowała. Agresorek trenował wtedy boks i czuł się lepszy wiec zaczepiał słabszych. 

 

 

Wujek rozwiązał to po swojemu, tj. dorwał gnojka samego czy z kolegami, solidnie potrząsnął za kaptur i wcisnął do swojego Vana. Powiedział że jak jeszcze raz zaczepi albo chociaż krzywo spojrzy na brata to spotka go taka sytuacja, że już nigdy nie uderzy w worek ani nie będzie biegał. 

 

Pomogło.Dzieciak tak się wystraszył, że aż się zeszczał w spodnie. Ale to było ponad 20 lat temu. O ile nie musialbys go pakować do auta, to nie wiem czy dzisiaj taka sytuacja by przeszła.

 

Wszystko fajnie ale kiedyś to wiesz... w jednym bloku czy tam na jednej ulicy mieszkał patus, prokurator, policjant, kurwa, ksiądz, janusz etc... Dzisiaj już się to wszystko pokastowało w miarę... w patologicznym bloku zazwyczaj mieszka 99% patologii. Na dobrym osiedlu mieszkają ludzie "w miarę", wiadomo nigdy się nie odetniesz i nie przewidzisz, na kogo trafisz, ale... MINIMALIZOWAŁBYM to wszystko do granic absurdu w miare mozliwosci. Nawet przesiadając się z autobusu w samochód zmieniasz totalnie swoją rzeczywistość, nie spotkasz już w minimum 90% problematycznych idiotów.

 

Tak jak pisze @mac zimne myślenie. Już nie raz widziałem jak inni nastawiają dupy i wychodzą na tym w chuj gorzej. Sam też mam swoje doświadczenia, nigdy kurwa więcej.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, Alejandro Sosa napisał(a):

Tak jak pisze @mac zimne myślenie. Już nie raz widziałem jak inni nastawiają dupy i wychodzą na tym w chuj gorzej. Sam też mam swoje doświadczenia, nigdy kurwa więcej.

Ale co to za porównanie? Co mnie obchodzi, sąsiad który udawał transa dostaje wypierdol, być może zasłużony. 

 

Ja opisałem historie gdzie rodzic pomagał swojemu dziecku. To jest zupełnie inna sytuacja. Normalny rodzic zawsze będzie murem za swoim dzieckiem i zrobi wszystko, aby mu pomóc. Nie będzie patrzeć na jego nieszczęście.

Link to comment
Share on other sites

@Szczery Człowiek przecież nie do Ciebie się odnosiłem człowieku. Przedstawiam swój punkt widzenia łącząc w nim hipotetyczny przykład, żeby lepiej przedstawić myśl, czytelnie. Też masz z tym problem, ja pierdolę.

  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, Szczery Człowiek napisał(a):

Ale co to za porównanie? Co mnie obchodzi, sąsiad który udawał transa dostaje wypierdol, być może zasłużony. 

 

Ja opisałem historie gdzie rodzic pomagał swojemu dziecku. To jest zupełnie inna sytuacja. Normalny rodzic zawsze będzie murem za swoim dzieckiem i zrobi wszystko, aby mu pomóc. Nie będzie patrzeć na jego nieszczęście.

 

Cóż za łączenie kropek 😂

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, mac napisał(a):

@Szczery Człowiek przecież nie do Ciebie się odnosiłem człowieku. Przedstawiam swój punkt widzenia łącząc w nim hipotetyczny przykład, żeby lepiej przedstawić myśl, czytelnie. Też masz z tym problem, ja pierdolę.

Nie mówię że odniosłeś się do mojego tekstu, ja odpowiadałem na wywód @Alejandro Sosa.

  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

@Bumber był jakiś czas temu podobny temat. Pamiętam, że tam OPowi sugerowali straszeniem kuratorium dyrektora/ ki szkoły i rodziców MOPSem.

 

 

Propsy za sklejenie młodemu treningów SW. 

Ja również doświadczyłem bullingu z tą różnicą, że mnie rodzice po katolsku wychowywali - nadstawianie drugiego policzka i farmazony że przemocą nie załatwia się problemów. Może i tak , ale w dorosłym życiu czy tam po ukończeniu 16r.ż.

 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

11 minutes ago, mac said:

Do tego zmierzam.

 

Miałem ostatnio bardzo podobną sytuację o której piszesz. Opiszę po krótce. Mieszkam teraz w Holandii na mieszkaniu agencyjnym. Mieszka tu 5 osób. Jeden typek sprowadził swojego koleżkę którego u zarejestrowali. Silny typ wytatuowany. Jak bym miał się z nim bić to mógłbym mieć problem więc jakby przyszło co do czego to musiałbym coś ciężkiego złapać jak bym chciał uzyskać jakąś przewagę. Pragmatycznie staram się tu żyć dobrze ze wszystkimi pilnuje swoich gratów rozmawiam oszczędnie ale bez strachu i staram się być maksymalnie uczciwy, ale pewnych rzeczy które mam w głowie nie wypowiadam. Mam swój plan i go realizuję po cichu. Którejś spokojnej niedzieli ten typ który został tu ściągnięty zaczął pić i włączył mu się agresor. Byłem na słuchawkach - słuchałem muzyki - pokój mam na klucz. Ktoś pukał. Otworzyłem zobaczyłem tego kolesia jak puka do pokoju obok. Mijają ze 3 minuty i słyszę jak typ obok leje drugiego typa. Na początku mi ręce opadły (bo tej patologii tu sporo i niejedno się tu widzi), ale jak tamten zaczął jęczeć to wstałem wkurzony i wyszedłem, zamknąłem drzwi a typ do mnie żebym mu rękawice bokserskie podał - powiedziałem że ja nie chce mieć do czynienia z tym syfem i wyszedłem z domu. Wróciłem po 15 minutach cała sytuacja trwała dalej. Była tam tez jakaś ich znajoma która mnie na górę nie chciała wpuścić więc wyszedłem znowu nie będąc pewien czy zastanę trupa jak wrócę. Jak wróciłem po raz drugi ten co bił wyjeżdżał z domu rowerem (okazało się że tamtemu skroił klucze telefon i portfel - wcześniej miał jakieś urojenia że tamten mu jego rzeczy ukradł) Po chwili przyjechała policja. Gadałem z nimi. W takich sytuacjach jak się dowiedziałem policja ma za zadanie głównie rozdzielić bijących się, a jeśli jeden z nich tłucze drugiego to agresora zazwyczaj zabierają spisać lub do aresztu, ale sprawa wcale nie jest taka prosta. Takie sytuacje jak ta tu w Holandii w wykonaniu naszego narodu wybranego czytaj Polaków to norma. Jeśli chodzi o nacje które tu przyjeżdżają Polacy mają fatalną opinię. I ja to widzę ochlejusy, ćpuny, kryminaliści, patologia wszelkiej maści. Jest tego sporo. Trzeba bardzo uważać komu się tutaj ufa, a pragmatycznie lepiej nie ufać nikomu. Mam tu jednego kolegę (też służył w wojsku) gość z zasadami i moralnie pewny człowiek, ale on tez do pewnego stopnia utrzymuje dystans na kleżeńskich zasadach i ja to szanuje i sie od niego uczę. Nie raz mi pomógł. Ja jemu też się staram. Sporo gadamy nawet o tym jak kto się w pracy czuje i dzięki temu wiemy dlaczego się dzieje tak a nie inaczej i jest nam lżej. Takich ludzi jest tu garstka. Większość to masakra.

 

W całej tej sytuacji myślę że moja reakcja (wyjście stamtąd) była ok bo sobie samemu zapewniłem bezpieczeństwo a to podstawa. Ten pobity to nie był żaden mój kumpel ani rodzina więc jakakolwiek interwencja byłaby głupotą. 

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.