Jump to content

Kolejne genialne rozwiązanie, które podnosi poziom zaufania do polskiej służby zdrowia xD


Mosze Red

Recommended Posts

https://www.rp.pl/sluzba-zdrowia/art40339521-lekarze-z-ukrainy-maja-znac-jezyk-polski-bedzie-wymog-w-ustawie

 

Podniesiono poprzeczkę dla naszych braci Ukraińców, którzy są zatrudnieni w szpitalach czy ośrodkach zdrowia.

 

Radujmy się!

 

Teraz muszą już znać język polski na poziomie B1.

 

Dzięki temu będziemy mogli porozmawiać o pogodzie podczas wizyty u specjalisty, ewentualnie o zakupach w biedrze xD To jest właśnie znajomość języka na poziomie B1, zdolność do prowadzenia konwersacji na podstawowym poziomie w codziennych sytuacjach przy użyciu podstawowego słownictwa.

 

Normalnie, żeby zostać przyjętym choćby na studia w danym języku to trzeba mieć certyfikat potwierdzający znajomość języka na poziomie B2 ;)

 

 

@Albert Neri pozwolę sobie wywołać ciebie do tablicy, żebyś nam napisał jak to wygląda w DE, jeśli masz chęć i znajdziesz chwilę czasu.

 

Z mojego rozeznania wynika, że w różnych krajach jest różnie, ale nikomu nie przyszło do głowy dopuszczać do pacjenta lekarzy czy innego personelu medycznego ze znajomością języka na poziomie B1 (no może z wyjątkiem jakichś kryzysowych sytuacji jak nagła pomoc podczas klęski żywiołowej).

 

 

Jeśli lekarz jest native speakerem z innego kraju to nie ma problemu, jeśli nie jest native speakerem ale kończył studia medyczne w języku wykładowym, w którym ma pracować też nie ma problemu. 

 

Jeśli jednak nie jest jak wyżej to musi spełnić określone warunki i w różnych systemach jest różnie.

 

Znalazłem trzy typy rozwiązań praktykowane w krajach tzw. zachodu.

 

Żeby praktykować zawód medyczny w większości krajów świata musisz mieć albo B2 + pracujesz dłuższy okres czasu przy asyście tłumacza, żebyś się dokształcił językowo, żeby szpital miał pewność, że ogarniesz niuanse językowe i słownictwo specjalistyczne.

Druga opcja to masz certyfikat B2 + certyfikat języka zawodowego.

Trzecia masz certyfikat na poziomie C1.

 

Jednym słowem, chcieli dobrze, a zrobili jak zwykle xD

  • Like 7
  • Thanks 1
  • Haha 2
Link to comment
Share on other sites

Widziałem dzisiaj ten news. Kolejne poróżnienie z naszymi braćmi (chociaż były głosy, że jesteśmy ich sługami).

Maturzyści teraz zdawali język polski na teście dojrzałości, i muszą go zdać, żeby podjąć jakieś studia. Byle Swietłana bez znajomości języka, często z kupionym dyplomem, wystarczy, że ogarnie się na B1 (czyli powiedzmy sobie szczerze, chuj nie poziom na takie kwestie jak ochrona zdrowia) i może zapierdzielać do elitarnego zawodu 🤡. O Saszkach póki co nie wspominam, bo oni nie mają prawa opuszczać tego UPAdłego kraju "U"., gdyż walczą za majątki ich klasy uprzywilejowanej (oligarchia), najwyżej jak poprzyjeżdżają do nas z PTSD czy innymi ubytkami w ciałach, to będą się dobrze dogadywać ze swoimi swjetłanami, za które walczyli 🤡

 

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

 

8 godzin temu, Mosze Red napisał(a):

@Albert Neri pozwolę sobie wywołać ciebie do tablicy, żebyś nam napisał jak to wygląda w DE, jeśli masz chęć i znajdziesz chwilę czasu.

 

Proszę uprzejmie:

 

Deutschkenntnisse müssen Sie zunächst auf dem Niveau B 2 mit einem Prüfungszertifikat nachweisen. Darüber hinaus ist ein Fachsprachentest erforderlich. Dieser ist bei der zuständigen Heilberufekammer (…) durchzuführen. In Einzelfällen können auch Fachsprachentests anderer Einrichtungen als der Heilberufekammern akzeptiert werden (…)

 

Czyli B2 jako podstawa, żeby w ogóle rozpocząć proces uznawania kwalifikacji, a następnie egzamin sprawdzający znajomość języka fachowego na poziomie izby lekarskiej. Pozostawiają sobie furtkę do ewentualnego uznania innych certyfikatów/egzaminów z języka fachowego- do indywidualnego rozpatrzenia.

 

Ogólnie:

- przejrzyste wymagania

- do zrobienia 

 

Póki co polskie dyplomy są jeszcze uznawane w ten sposób, ale przypuszczam że nasz kraj za chwilę straci ten przywilej. 

 

2. Inna opcja, o której wiem to pozwolenie na pracę, które z tego co wiem jest tymczasowe i ograniczone do 1 szpitala. 

Tak zaczynają lekarze z krajów spoza UE. 

Zatrudniani są niejako przez szpital, który bierze za nich odpowiedzialność i do momentu uzyskania niemieckiego prawa wykonywania zawodu oficjalnie mają znacznie ograniczony zakres obowiązków / możliwości. 

Nie jestem pewien jak to jest regulowane z poziomem języka na wejściu, ale wiem że ci ludzie muszą po pewnym czasie podejść do egzaminu w izbie lekarskiej.

Nie  językowego- to jest rodzaj nostryfikacji dyplomu. Oczywiście egzamin jest wyłącznie po niemiecku. 

 

Tutaj zaznaczam- nie jestem pewien szczegółów, a nie miałem

czasu sprawdzić w sieci jak to wygląda z pozwoleniem na pracę. 

 

 

 

A w pracy spotykam ludzi o różnym poziomie językowym. Słowianie (Polacy, Czesi, Słowacy, Ukraińcy, Rosjanie) przeważnie dobrze mówią po niemiecku- zwłaszcza po 2-3 latach pracy.

Arabowie albo mówią bardzo dobrze, albo katastrofalnie źle. Nie bardzo rozumiem na czym to polega- chyba na lenistwie. 

 

Jest w Niemczech spora tolerancja na błędy gramatyczne i nikogo nie obchodzi akcent, zwłaszcza że niemieckich dialektów jest i tak sporo.

O ile człowiek rozumie co się do niego mówi i potrafi się wysłowić- jest ok.  

Na wejściu są jednak stawiane konkretne wymagania.

 

8 godzin temu, Mosze Red napisał(a):

Żeby praktykować zawód medyczny w większości krajów świata musisz mieć albo B2 + pracujesz dłuższy okres czasu przy asyście tłumacza, żebyś się dokształcił językowo, żeby szpital miał pewność, że ogarniesz niuanse językowe i słownictwo specjalistyczne.

Druga opcja to masz certyfikat B2 + certyfikat języka zawodowego.

Trzecia masz certyfikat na poziomie C1.

 

Wymagania w niektórych miejscach są zaporowe. Np izby lekarskie w niektórych krajach anglosaskich bardzo bronią się przed personelem z zewnątrz. Im bardziej wykwalifikowany tym trudniej. 

Tym bardziej, że studia tam słono kosztują i napływ ludzi z Europy czy np Indii miałby konsekwencje.

 

Poza nostryfikacją dyplomu wymagany jest bardzo wysoki wynik na egzaminie językowym- nawet nie każdy native speaker wykręci IELTS 8-9.

Z angielskim na poziomie np. takiego prezydenta Trumpa nie ma wjazdu 🤣

 

8 godzin temu, Mosze Red napisał(a):

Jednym słowem, chcieli dobrze, a zrobili jak zwykle xD

 

Nie chcieli dobrze. Odjebali chałturę z myślą, że będą mogli się pochwalić jak to poprawili sytuację z brakiem personelu medycznego.

 

Tak samo ze zwiększeniem liczby uczelni medycznych. Byle jak, byle przy kolesie zarobili, byle można było stwierdzić „paczcie, ratujemy służbę zdrowia” i ładnie na plakacie to pokazać wyborczym. 

 

Efekt będzie tragiczny. 

Edited by Albert Neri
  • Like 5
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, Albert Neri napisał(a):

Póki co polskie dyplomy są jeszcze uznawane w ten sposób, ale przypuszczam że nasz kraj za chwilę straci ten przywilej. 

 

Jakie przyczyny?

 

 

Z tymi kosmicznymi wymaganiami językowymi to chyba najbardziej odjechała JPN.

 

Czytałem, że profesor medycyny/ chirurg z PL, ma wszystkie ich certyfikaty językowe, mieszka tam od wielu lat, a i tak ichnie instytucje jej nie dopuszczają do pracy z żywym pacjentem.

 

Może tylko kroić nieboszczyków.

 

Co ciekawe wykłada na ichnim uniwersytecie medycznym i szkoli ich chirurgów.

 

Ja bym się poczuł mega upokorzony, dostatecznie dobry żeby uczyć ich lekarzy, ale niedostatecznie żeby samemu leczyć. 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

53 minuty temu, Mosze Red napisał(a):

Czytałem, że profesor medycyny/ chirurg z PL, ma wszystkie ich certyfikaty językowe, mieszka tam od wielu lat, a i tak ichnie instytucje jej nie dopuszczają do pracy z żywym pacjentem.

Japończycy to straszni rasiści. Pacjenci mogą zwyczajnie nie tolerować kogoś z zagranicy.

Ale oni mogą. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

9 hours ago, Mosze Red said:

może z wyjątkiem jakichś kryzysowych sytuacji jak nagła pomoc podczas klęski żywiołowej

Dotknąłeś sedna problemu. To już jest kryzys, i skończyły się "dobre rozwiązania".

Miasto, ponad ćwierć miliona mieszkańców. W przychodni na dzielnicę, dwie Polki na pełen etat (zapewniam, do żadnej nie chciałbyś trafić), i jedna lekarka z Mongolii. Plus dwa wakaty - są gabinety, nie ma chętnych do leczenia pacjentów. Jedna pielęgniarka, dwie "rejestratorki". Jak jest epidemia wiosenna przeziębień dzieci - masz kongo, walkę o ogień i dostępne terminy, dantejskie sceny.

Na pogotowiu, dyżur nocny prowadzi lekarz lat 70+ - nie było nikogo innego.

Studenci pierwszego roku, zatrudniani są jako psycholodzy na etacie w szkołach - za zgodą kuratorium, świadomego że albo to - albo wakat.

 

To już jest stan pełzającej klęski. W służbie zdrowia, oświacie, policji, nawet urzędzie miejskim. Tak zwanych instytucjach państwa socjalnego - opartych na błędnym dogmacie, że zdrowie, czy bezpieczeństwo, są usługą, która może być współdzielona, i pomimo tego zostanie na żądanie dowolnego obywatela - dostarczona niezwłocznie.

 

I nadzieja że zmienią to ukraińscy lekarze - to próba robienia pod publiczkę, przed wyborami - pokazywanie że politycy "cuś robiom dla wyborców". Ci lepsi - znają angielski albo niemiecki, mogą jechać zarabiać w euro. Ci z dyplomem z bazarku - tych z kolei nie chcemy. Po wyborach do UE sprawa "ucichnie", aż do prezydenckich.

  • Like 3
  • Sad 2
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Albert Neri napisał(a):

Deutschkenntnisse

Nie rób tego Więcej! Aż mnie zatrzęsło na widok tego języka!!! 

1 godzinę temu, Albert Neri napisał(a):

Jest w Niemczech spora tolerancja na błędy gramatyczne

Pamiętam czasy kiedy tak nie było. 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał(a):

bym się poczuł mega upokor

Moja psiapsi pracuje w laboratorium NHS (UK) i ma te wszytkie wymagania, a traktują ją jak wyżej opisałeś. 

51 minut temu, Kespert napisał(a):

policji

Pełna zgoda, mam wysokiego policjanta w rodzinie, nie raz mnie namawiał, wracaj i dawaj w służbę, oczy jak Kot w Butach, że Shreka 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Mosze Red napisał(a):

Jakie przyczyny?

 

Wysyp uczelni, które pootwierały kierunek lekarski bez jakiegokolwiek zaplecza kadrowego, klinicznego i sprzętowego. Jeśli możesz zrobić studia lekarskie na uczelni Rydzyka, to ile wart jest dyplom? 

 

2 godziny temu, Mosze Red napisał(a):

 

 

Z tymi kosmicznymi wymaganiami językowymi to chyba najbardziej odjechała JPN.

 

To chyba wynika bardziej z natury ich języka niż z samego nastawienia.

 

Czytałem niedawno wywiad z lekarzem, który z Polski wyemigrował do Japonii i mu się udało- jest obecnie ordynatorem oddziału anestezjologii. 

 
Tutaj link- polecam, bo ciekawie się to czyta: https://www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie-dla-kazdego,zostal-pierwszym-polskim-lekarzem-w-japonii--tam-odbywaly-sie-istne-czary,artykul,27589838.html

 

a tutaj kluczowe fragmenty:

 

Okazało się, że medyczny japoński to zupełnie inny język niż ten, którego używa się tam na co dzień. Inne znaki, inne znaczenia. Czarna magia. Kolega, znając mój poziom języka, powiedział wprost: "Nauka tego wszystkiego zajmie ci całe życie, a i tak nie ma gwarancji, że się uda".

 

Wydawało mi się, że coś tam z tego japońskiego już rozumiem, ale kiedy kolega pokazał mi podręcznik, z którego uczył się do egzaminu lekarskiego, zamurowało mnie. Proszę sobie wyobrazić, że nie byłem w stanie przeczytać nawet spisu treści. Nie — zrozumieć. Przeczytać! Nie miałem pojęcia, czy w danym rozdziale mowa jest o układzie oddechowym czy krwionośnym.

 

Za pierwszym razem nie byłem w stanie przeczytać nawet 30 z tych ponad 500 pytań egzaminacyjnych. Zdałem dopiero za trzecim podejściem.

 

2 godziny temu, Mosze Red napisał(a):

 

Czytałem, że profesor medycyny/ chirurg z PL, ma wszystkie ich certyfikaty językowe, mieszka tam od wielu lat, a i tak ichnie instytucje jej nie dopuszczają do pracy z żywym pacjentem.

 

Znajdziesz ten tekst jeszcze? Ciekaw jestem

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

To nieuniknione, a zaczęło się od covida, czyli dosłownie czystka ludzi w wieku emerytalnym. Takie mordercze zachowania nasilą się w kolejnych latach, nie ma od tego ucieczki. To lub wyższe podatki i opłaty. Będzie naturalnie to i to. Nadmiarowe zgony = mniej problemów w ZUS. Proste. Dlatego mamy takie, a nie inne usługi służby zdrowia, czego służbą, ani zdrowiem nazwać nie można.

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Husquarna napisał(a):

O Saszkach póki co nie wspominam, bo oni nie mają prawa opuszczać tego UPAdłego kraju "U"

 

Bardzo nie lubię takich określeń. Są grubo nie w porządku.

 

Znam sporo Ukraińców.

Większości wcale nie cieszyła konieczność uciekania z własnego kraju, niektórzy stracili wszystko, a zapieprzali na to całe życie. Jest dla nich tragedią, że musieli opuścić swój własny kraj. 

 

To nie jest tak, że Polska to dla nich ziemia obiecana i super życie. Zwłaszcza, że takie klimaty jak sam teraz pokazujesz są podkręcane i szczuje się Polaków na Ukraińców i odwrotnie. 

 

Polakom zdarzało się już być uchodźcami i niestety nie jest wykluczone, że będzie Wam dane jeszcze tego posmakować, odczuć to co teraz odczuwają ukraińscy uchodźcy w Polsce. 

 

Poza tym dodam jeszcze, że wszędzie gdzie są- pracują. I płacą podatki. Każdy kraj, w którym są na tym zarabia. 

  • Like 2
  • Confused 2
Link to comment
Share on other sites

Nie dość, że większość z nich nie potrafli leczyć, gdyż współczesna medycyna zamiast przyczynami chorób zajmuje się ich skutkami, to jeszcze nie będzie się potrafiła wysłowić. Jak w tym starym dowcipie, gdy Polak poszedł w USA do dentysty i mu pokazuje mówiąc: tu. No to dentysta wyrwał mu dwa zęby, a znajomy jak mu opowiadał, to się śmiał, że dobrze, iż nie powiedzial ten, bo straciłby dziesięć. Tylko teraz w drugą stronę. Nie sądziłem, że z naszą służbą niezdrowia oraz śmierci jest aż tak katastrofalnie.

Edited by Krugerrand
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, Albert Neri napisał(a):

Bardzo nie lubię takich określeń. Są grubo nie w porządku.

 

To napisz skargę do moderatora, a nie czekaj... ty już piszesz to w tonie moderatora, bo ci się jakieś słowo nie podoba. "Saszka" rzeczywiście bardzo pojechane słownictwo..!

Ja z kolei znam relacje ludzi którzy doświadczyli gościnności tego narodu i w '45 i obecnie. Nigdy nie będziemy przyjaciółmi, po prostu. Wystarczy, że się tolerujemy. Ale to oni są u nas, a nie my u nich. Więc to my rozdajemy karty (mimo, że wszyscy chcą żeby było odwrotnie). Doucz się historii. 

 

19 minut temu, Albert Neri napisał(a):

Polakom zdarzało się już być uchodźcami i niestety nie jest wykluczone, że będzie Wam dane jeszcze tego posmakować, odczuć to co teraz odczuwają ukraińscy uchodźcy w Polsce.

 

"Wam".. Podoba mi się ta solidarność. Ty niczego nie stracisz? Rodzine gdzie masz? Będziesz dalej klepał z pozycji wyższości na forum i udawał speca od keczupu?

  • Like 3
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Albert Neri napisał(a):

Polakom zdarzało się już być uchodźcami i niestety nie jest wykluczone, że będzie Wam dane jeszcze tego posmakować, odczuć to co teraz odczuwają ukraińscy uchodźcy w Polsce.

Polacy i bez wojny w ostatniej dekadzie uciekali z kraju milionami. I bez wojny możesz nie mieć nic, więc to żaden argument mój drogi kolego.

  • Like 3
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Pis obrał lekarzy jako wroga klasowego, którego należy zniszczyć. Stąd takie absurdalne pomysły jak dopuszczanie do systemu lekarzy z całego świata bez żadnych wymagań. Nie wiem, czy teraz dalej tak jest, ale wcześniej można było zostać w Polsce lekarzem na "gębę"  bez żadnych papierów jeśli Ukrainiec powiedział, że z powodu wojny nie może ich  uzyskać. Stąd też wysyp kierunku lekarskiego na gówno uczelniach, które moją do jego prowadzenia jedynie dwie sale i rzutnik. W Polsce lekarze z Ukrainy nagminnie udzielają usługi jak specjaliści, mimo że nie, mają do tego prawa i nie ma ich w rejestrze. Władza z tym nie walczy, bo jest na to przyzwolenie, a to tylko wierzchołek góry lodowej patologii.

 

Uproszczenie do byciem lekarzem w Polsce wyhodowało takie nowotwory: 

 

81c6bdcdec066.jpg

d6b5fbf20eed5.jpg

 

Studiowanie medycyny na Ukrainie z Polski online, można rozpocząć nawet od 5 roku XD. Podobno polskie prawo uznaje takie dyplomy.

 

W Polsce lekarski jest prowadzony na uczelniach, którym PKA wydała opinię negatywną. To ile jadu i wyzwisk pisowcy wylali na lekarzy przez ostatnie dwa lata, to głowa mała. To przykładowo odpowiedź Czarnka na podpierdolkę do prokuratury, że taki Kalisz rekrutuje na lekarski mimo druzgocącej opinii PKA:

bc06b4610422a.jpg

 

Za pisu to, że minister zdrowia/edukacji komunikuje się z lekarzami za pomocy wyzwisk to była norma.

 

Pis postanowił rozjechać lekarzy jako grupę zawodową sposobem rodu ze związku radzieckiego. Rozdawać dyplomu i pwz masowo każdemu, aż uda się zmusić lekarzy do pracy za najniższe możliwe stawki. Raj dla sieciówek typu luxmed i dyrektorów w szpitalach, a piekło dla pacjentów. Dla dyrektora w szpitalu najlepszy lekarz jest ten najtańszy. Dyrektor nie zatrudni dobrego lekarza na SOR, który żąda stawki od 250zł/h, kiedy ma do wyboru kogoś po szkole zawodowej, kto zgodzi się na 100zł/h. Jeśli taki lekarz kogoś zabije, to zabiera go policja, a dyrektor kołuje sobie kolejnego jelenia na jego miejsce. 

 

Ja jako student niestety muszę się szykować, że w przyszłości publiczny system w Polsce, to będzie miejsce, które należy unikać szerokim łukiem.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

@Pocztowy kiedyś sporo Polaków studiowało medycynę w Lwowie na przykład. Po porwrocie jednak był egzamin, nostryfikacja. 

Też były z relacji znajomych wały robione,

bo po lekarskim przy dużych brakach kadrowych egzamin był formalnością w zasadzie (z relacji zainteresowanych) ale po stomatologii mieli pod górkę i podchodzili po kilka razy. Za każdym razem (a jak!) przynosili w zębach kasę za opłaty egzaminacyjne. 

Edited by Albert Neri
Link to comment
Share on other sites

7 hours ago, Mosze Red said:

Ja bym się poczuł mega upokorzony, dostatecznie dobry żeby uczyć ich lekarzy, ale niedostatecznie żeby samemu leczyć. 

Mam znajoma, Austriaczka z Niemiec. Ma prawo wykonywania zawodu w Austrii i DE. mieszka od 15 lat w Vancouver, jest wykładowcą na UBC med school i nie może pracować nawet jako pielęgniarka w Kanadzie.

Jak dzieciak z Kanady jedzie do PL studiować w PL medycynę na oddziale amerykańskiego uniwersytety w Poznaniu lub Krakowie (studia po Angielsku) , To nie możne być lekarzem w PL dopóki nie zda egzaminu z Polskiego języka medycznego w izbie lekarskiej w PL. żeby taki lekarz wykształcony w PL po angielsku na amerykańskim uniwersytecie mógł pracować w Kanadzie to musi zdać egzaminy medyczne i z języka Angielskiego w Kanadyjskiej izbie lekarskiej.

B1 czy coś tam, to dowcip.

Pozdrawiam.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

15 hours ago, Pocztowy said:

a dyrektor kołuje sobie kolejnego jelenia na jego miejsce

To tak nie ma, że kolejki lekarzy czekają pod szpitalami, aż dyrekcja łaskawie zwolni jakieś miejsce pracy...

Spróbuj się dostać na planową wizytę "państwowo" do dowolnego specjalisty.

Minister zdrowia mówił, że Polacy mają sobie sami po spisie rządowym szukać, gdzie w Polsce dana kolejka jest najkrótsza - i jak ktoś mieszka w Krakowie a kolejki są krótkie w Szczecinie, to niech jedzie!

 

Nie wiem czy w Polsce znajdziesz "publiczny" szpital, który ma pełną obsadę - bez żadnego lekarza w wieku emerytalnym.

Rozpieprzają jakość kształcenia przyszłych kadr, żeby chociaż było "coś". Cokolwiek, co można posadzić za biurkiem i udawać, że ersatz publicznej opieki zdrowotnej jeszcze żyje. Żeby "wyborcy" mieli wrażenie jedynie "przejściowych trudności", a nie kolapsu ekonomicznego, prowadzącego do sytuacji gdzie ktoś, kto sam sobie nie zapewni prywatnie lekarza, zdechnie na ulicy.

Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.