Jump to content

Ratowanie związku


Recommended Posts

Dzień dobry wszystkim.

 

Chciałbym się Was doradzić odnośnie mojej sytuacji życiowej. Mam 36 lat, 7 lat w związku małżeńskim z 29 letnią kobietą którą znam ponad 10 lat, mamy razem dwoje dzieci w wieku 2 i 3 lata. 
 

Od jakiegoś roku nasze małżeństwo posypało się w ekspresowym tempie, wiem, że była w tym moja wina bo od samego początku dałem się wykastrować. Kontrola telefonu, brak wyjść z domu, liczyła się tylko moja żona i czas spędzany razem. Jako że pracuje zagranica, dochodziło wręcz do kuriozalnych sytuacji typu, ciągłe telefony i zdawanie raportów z tego co w tej chwili robię i co robiłem 5 min wcześniej, wstydziłem się odbierać telefon przy ludziach bo wiedziałem, że za chwilę będę musiał się jej tłumaczyć.
 

Wszystko było dobrze dopóki byłem przykładnym mężem którym można chwalić się ciotkom. Jak pękałem i dochodziło do kłótni to zawsze przychodziłem pierwszy żeby rozmawiać, podać rękę na zgodę. Żona nie tolerowała jakiejkolwiek krytyki, najczęstszą odpowiedzią było “znajdź sobie lepszą”. W wybuchach złości potrafiła mnie wyzywać od frajerów itp. Za co później przepraszała. 

 

Jak pojawiły się dzieci było tylko gorzej, wracałem z pracy do domu żeby odpracowywać czas kiedy mnie nie było, praca wokół domu i pomoc przy dzieciach. 
Przestałem wytrzymywać psychicznie, spadło mi samopoczucie, pojawiały się pytania od rodziny, czy na pewno jestem zdrowy. Pewnego dnia po prostu pękłem i powiedziałem, że już nie dam rady, że jej nie kocham, że nie chce być w takim związku. 
Był płacz i żal, że przez tyle lat wszystko było dobrze a ja teraz wymyślam bo mi się znudziła zabawa w dom. 
 

Zacząłem pracować z psychologiem, zrozumiałem co robiłem źle i skąd się to u mnie wzięło. Przekonałem żonę żeby też z kimś porozmawiała. Czułem że się bała, że rzeczywiście mogę odejść. Obiecała pracę nad sobą, że się zmieni. Byliśmy razem na terapii, powiedzieliśmy sobie że spróbujemy to uratować przez wzgląd na to co było między nami i dla dzieci. 
Problemem stało się moje nastawienie, przestało mi zależeć. Nie czerpie jakiejkolwiek radości z przebywania z nią. 
Żona obiecuję, że się zmieni i żebym dał nam szansę. Nie potrafię się zmusić do tego aby rzeczywiście się starać, mówię jej, że będzie dobrze ale w to nie wierzę. 
 

Czy jest szansa że kobieta się zmieni? Od tamtej pory jestem wobec niej obojętny, ona cierpi, jednego dnia mówi że ma dość i chce rozwodu a kolejnego przeprasza i prosi o wyrozumiałość. 

Zacząłem słuchać podcastów na tematy samorozwoju oraz przeczytałem Kobietopedie Marka, która polecam wszystkim. Pracuje nad soba i wierzę, że będzie lepiej. 

 

Jest to mój pierwszy post w Internecie, mam nadzieję że choć w minimalnym stopniu dałem radę przedstawić sytuację.

 
Pozdrawiam,

Michał

 

 

 

 

  • Like 3
  • Thanks 3
  • Confused 1
Link to comment
Share on other sites

Witaj Goad!


Te forum to najlepsze miejsce w Internecie gdzie mogłeś trafić ze swoim problemem :)

Dlaczego zacząłeś kontrolować telefon żony i dlaczego razem nie wychodziliście?

A jak wyglądają Wasze sprawy finansowe? Ty pracujesz a żona zajmuje się domem? Jakiś wspólny kredyt? Czyje jest mieszkanie/ dom?

 

Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)
Godzinę temu, Goad napisał(a):

najczęstszą odpowiedzią było “znajdź sobie lepszą”

Wie, że jesteś udupiony przez wzgląd na dzieci, więc z łatwością przychodzą jej na język takie słowa.

Godzinę temu, Goad napisał(a):

Był płacz i żal, ze przez tyle lat wszystko było dobrze a ja teraz wymyślam bo mi się znudziła zabawa w dom.

"Nie ufaj kobiecie, która rozwiązuje problemy płaczem"

Godzinę temu, Goad napisał(a):

Zacząłem pracować z psychologiem, zrozumialem co robiłem źle i skąd się to u mnie wzięło.

Komuś innemu jest potrzebny psycholog! Pachnie borderlinem.

Godzinę temu, Goad napisał(a):

Czy jest szansa że kobieta się zmieni?

Tak. Nagrywaj każdy przejaw agresji, wobec Ciebie, dzieci. Tobie się polepszy i będziesz miał już jakiś fundament do nadciągającej batalii sądowej. A jeśli chodzi o zmiany, to zmieni się jej partner, na twoje szczęście!

Godzinę temu, Goad napisał(a):

jednego dnia mówi że ma dość i chce rozwodu a kolejnego przeprasza i prosi o wyrozumiałość. 

Potwierdzenie, że z borderem mam rację🤷‍♂️

 

Za niedługo jak się pogorszy, nadciągnie chmara jej zakompleksionych, samotnych koleżanek ze złotymi radami, zacznie się brudna manipulacja mająca na celu wyprowadzenia Cię z równowagi przy ludziach. Chłopie rzuciłeś już kości!

Godzinę temu, Goad napisał(a):

Pewnego dnia po prostu pękłem i powiedziałem że już nie dam rady, że jej nie kocham i że nie chce być w takim związku. 

Przez te 6 lat bez dzieci było inaczej? Czy olewałeś sprawę, wmawiałeś, że będzie lepiej?

Edited by WoLe
  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

59 minut temu, Goad napisał(a):

początku dałem się wykastrować.

Nie trzymałeś ramy i takie są efekty. 

Może da się to odratować, ale trochę więcej szczegółów. Na wszelki wypadek bym się zabezpieczał przed niebieską kartą i tego typu babskimi zagraniami. 

Twoja żona na pewno nie ma kogoś na boku? Jest przed ścianą dla niej może to być ostatnia szansa, żeby się wyszaleć, ale winą za rozpad związku zawsze lepiej obarczyć męża. 

Kolejna ważna sprawa to finanse. Skoro tyrałeś za granicą to pewnie wszystko było z Twojej kieszeni, ale pewnie majątek jest wspólny. 

7 minut temu, blueeyes napisał(a):

Dlaczego zacząłeś kontrolować telefon żony

Przecież to żona kontrolowała jego telefon. 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

 

Godzinę temu, Goad napisał(a):

Jak pojawiły się dzieci było tylko gorzej, wracałem z pracy do domu żeby odpracowywać czas kiedy mnie nie było, praca wokół domu i pomoc przy dzieciach. 
Przestałem wytrzymywać psychicznie, spadło mi samopoczucie, pojawiały się pytania od rodziny, czy na pewno jestem zdrowy. Pewnego dnia po prostu pękłem i powiedziałem, że już nie dam rady, że jej nie kocham, że nie chce być w takim związku. 

 

 

Sorry, że to napiszę, ale chłopaki mieliście rację ! Jak czytam takie historie to się upewniam w tym, że trzeba doceniać życie singla z dala od problemów, harowania jak wół i braku szacunku od kobiety. Kuźwa za miskę ryżu... Naprawdę spokój i wolność to lepsze niż sex :D 

 

A Tobie Goad życzę jak najszybszego rozwodu, żebyś odzyskał radość z życia i uwolnił się od tej baby, bo naprawdę wątpię, że to się może jeszcze udać. Poczytaj forum, poczytaj świeżakownie i historię w niej zawarte. Jedyne co cię czeka to utrzymanie aktualnej sytuacji, tu już nic się na lepsze nie poprawi. Chcesz tak żyć ? Życie mamy tylko jedno, po tym jest tylko nicość

 

Edited by castillo20
  • Like 5
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Współczuję stary ale wszystko się ułoży, sam tkwiłem w bardzo toksycznej relacji ktorej już nie ma. Cieszę się że nie zmajstrowałem bombla bo był bym w podobnej sytuacji jak Ty pewnie.

 

Trzymaj się tam zdrowo

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)
19 minut temu, castillo20 napisał(a):

Sorry, że to napiszę ale chłopaki mieliście rację ! Jak czytam takie historie to się upewniam w tym, że trzeba doceniać życie singla z dala od problemów, harowania jak wół i brak szacunku od kobiety. Kuźwa za miskę ryżu... Naprawdę spokój i wolność to lepsze niż sex :D 

Dobre dobranie się dwoje osób to klucz do dobrego związku. Gdy deszcz pada za oknem już 3 tydzień. Nie ma słońca. W pandemii musisz zamknąć firmę. Dzieciaki w szkole dostają łomot od starszych łobuzów. Stopy rosną i pieniędzy maleje w portfelu. Samochód znowu się zepsuł. Pralka wylała wodę w łazience. Front z mebli urwał się w zawiasach i spadł Ci na głowę. Sąsiad słucha głośno muzyki w nocy. W pracy szef sugeruje, że jesteś czarną owcą w zespole i ludzie się odsuwają od Ciebie bo jesteś naznaczony do odstrzału jak w Komitecie Centralnym. I w takich sytuacjach tylko dobre dopasowanie obojga ludzi i umiejetność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami oraz umiejętność podejmowania DOBRYCH decyzji a nie destrukcyjnych dla związku i rodziny. To jest życie.
A nie przyjemne chwile na weselu czy ciepło słonecznych promieni na twarzy na dwytygodniowym urlopie a cały pozostały rok to walka. 
 

1 godzinę temu, Goad napisał(a):

Był płacz i żal, że przez tyle lat wszystko było dobrze a ja teraz wymyślam bo mi się znudziła zabawa w dom. 

Klasyka gatunku. Wywołanie poczucia winy. Zamiast usiąść i porozmawiać konstruktywnie o dalszych działaniach.
Rozmawiacie czasem rzeczowo z żoną? Wychodzicie gdzieś tylko we dwoje?

Edited by Dowódca plutonu
  • Like 1
  • Thanks 2
Link to comment
Share on other sites

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.

 

Nie chcę robić z żony demona bo jest dobrą osobą z traumami z dzieciństwa. Źle prowadziliśmy nasz związek, ona wzorowała się na ciotkach które miały swoich mężów pod pantoflem plus jej trauma po ojcu alkoholiku. Ja pozwoliłem sobie wejść na głowę bo myślałem że tak to jest w związkach. W domu byłem nauczony posłuszeństwa i tego żeby zadowalać innych.


Myślę, że obudziłem się za późno. Ona chciałaby to wszystko naprawić a ja mam wrażenie że nic do niej już nie czuje. Nie potrafimy rozmawiać, pogadamy chwilę o dzieciach a później zapada cisza. Może cały czas odczuwam żal o to co się działo przez tyle lat? Teraz dopiero zdaje sobie sprawę jak słabo się dobraliśmy. Żona nie ma pasji ani hobby. Czyta pudelka i ogląda reality show w tv. Nie mamy wspólnych zainteresowań a rozwijania moich mi zabraniała, czas jak wracałem do domu miałem poświęcać w pełni jej. Wtedy wydawało mi się że to tak ma być a teraz wiem że to nie jest zdrowe podejście, człowiek potrzebuje przestrzeni. Od samego początku ulegałem presji otoczenia i mam wrażenie że wszystkie moje decyzje były podejmowane żeby kogoś zadowolić.

 

1 hour ago, Magos Dominus said:

Nie trzymałeś ramy i takie są efekty. 

Może da się to odratować, ale trochę więcej szczegółów. Na wszelki wypadek bym się zabezpieczał przed niebieską kartą i tego typu babskimi zagraniami. 

Twoja żona na pewno nie ma kogoś na boku? Jest przed ścianą dla niej może to być ostatnia szansa, żeby się wyszaleć, ale winą za rozpad związku zawsze lepiej obarczyć męża. 

Kolejna ważna sprawa to finanse. Skoro tyrałeś za granicą to pewnie wszystko było z Twojej kieszeni, ale pewnie majątek jest wspólny. 

Zgadzam się z nie trzymaniem ramy. Nie było zdrady, tak jak wspomniałem, póki spełniałem rolę i nie wychodziłem poza schemat wszystko było dobrze. Tylko ja byłem coraz bardziej nieszczęśliwy. Od początku to ja pracowałem, żona zajmowała się domem a później też dziećmi. Myślę że wychowałem sobie księżniczkę przy której póki skakałem było wszystko dobrze, teraz świat się zawalił pokazała skruchę i chce żeby znowu skakał i ją uszczęśliwiał. 
 

Nie martwię się zdradę czy to że będzie kombinować jak mnie uwalić. Ona po prostu mówi że chce się starać a w praktyce wygląda to tak że jest obrażona i oczekuje że to ja znowu będę się starał i będzie wszystko jak dawniej.

 

Czy takie osoby o obniżonej samoocenie i z traumami mogą się zmienić? 
Jeżeli dojdzie do rozwodu to chce tylko mieć kontakt z dzieciakami, wierzę że nie będzie z tym problemu. Nie chce jej zostawić z niczym bo koniec końców spędziliśmy razem wiele lat i chcę żebyśmy mogli w miarę normalnie dzieci wychować, żeby im się na psychice nie odbiło.

 

 

  • Sad 2
Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, Goad napisał(a):

Nie chcę robić z żony demona bo jest dobrą osobą z traumami z dzieciństwa.

Przestań to robić - przedstawiasz jako dorosłą, dobrą osobę, która kiedyś została skrzywdzona, więc w sumie to nie jej wina. Jasne, że jej wina. A czemu ma służyć tekst o znalezieniu lepszej? Czuje, że tego nie zrobisz. To jak w pracy idziesz po podwyżkę i mówisz, że jak nie dostaniesz to odchodzisz. Na to szef Ci mówi - to odejdź.

 

Twoja wartość w jej oczach nie jest wysoka.

 

14 minut temu, Goad napisał(a):

Źle prowadziliśmy nasz związek, ona wzorowała się na ciotkach które miały swoich mężów pod pantoflem plus jej trauma po ojcu alkoholiku. Ja pozwoliłem sobie wejść na głowę bo myślałem że tak to jest w związkach.

Błędy są normalne, ale już nie do drastycznej naprawy. Jak coś źle zbudujesz to niekiedy rozwiązaniem jest zburzenie.

 

15 minut temu, Goad napisał(a):

Wtedy wydawało mi się że to tak ma być a teraz wiem że to nie jest zdrowe podejście, człowiek potrzebuje przestrzeni.

Ale to normalne. Przebywanie z kimkolwiek 100% czasu nie jest zdrowe. Z dziećmi, żoną czy kimkolwiek innym. Nawet w pracy. Dlaczego? Brak nam dystansu, świeżego spojrzenia i wszystko zaczynamy traktować emocjonalnie.

 

16 minut temu, Goad napisał(a):

Myślę że wychowałem sobie księżniczkę przy której póki skakałem było wszystko dobrze, teraz świat się zawalił pokazała skruchę i chce żeby znowu skakał i ją uszczęśliwiał. 

I co będziesz z tego miał? Pewnie na dłuższą metę nic, bo jej wymagania i oczekiwania będą rosły, a Ty nie będziesz ich spełniał. Albo się zajedziesz, albo odpuścisz jako pokrzywdzony. 

 

17 minut temu, Goad napisał(a):

Ona po prostu mówi że chce się starać a w praktyce wygląda to tak że jest obrażona i oczekuje że to ja znowu będę się starał i będzie wszystko jak dawniej.

Czyli nie ma co słuchać co mówi. Liczy się co robi. Z ex miałem podobne dyskusje i... nie warto.

 

17 minut temu, Goad napisał(a):

Czy takie osoby o obniżonej samoocenie i z traumami mogą się zmienić? 

To jest jej robota do wykonania. Najwyraźniej jej dobrze z tym.

 

18 minut temu, Goad napisał(a):

Jeżeli dojdzie do rozwodu to chce tylko mieć kontakt z dzieciakami, wierzę że nie będzie z tym problemu. Nie chce jej zostawić z niczym bo koniec końców spędziliśmy razem wiele lat i chcę żebyśmy mogli w miarę normalnie dzieci wychować, żeby im się na psychice nie odbiło.

Zabezpiecz się od tej strony i działaj.

 

Nigdy nie polecam rozwodu jako rozwiązania. Nie po to się wchodzi w związek, małżeństwo, aby potem odpuszczać, ale wychodzę z założenia - albo obie strony pracują, albo koniec. Jeśli ona wie, że nie gra, ale ma to gdzieś (po czynach patrząc) to nie ma innego rozwiązania. Czasami terapia szokowa (rozstanie) jest najlepszym sposobem na zrozumienie, ale... nie spodziewałbym się niczego odkrywczego. Np. u mnie ex, mimo że teoretycznie dorosła osoba, teraz jest zaskoczona wieloma sprawami z dzieciakami, mimo że były proste do przewidzenia. 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Nie Ty masz dawać szanse co ona ma pokazać że na to zasługuje. To co tu widzę to Ciebie ciągle zabiegającego o nią. Wychodzącego z inicjatywą.

Teraz jej pora. Daj szanse ale niech ona ratuje.

  • Like 5
Link to comment
Share on other sites

Obydwoje mocno poranieni weszliście w związek.

To nie miało prawa na dłuższą metę się udać.

Wbrew pozorom wy bardzo Siebie wzajemnie potrzebujecie.

Jedno ucieka, drugie goni i odwrotnie.

Dopóki każde nie zajmie się swoimi ograniczeniami i deficytami nabytymi w dzieciństwie będziecie się tak zamieniać rolami do czasu aż ktoś nie powie pass. Ty już jesteś bardzo blisko tego miejsca.

Nie dziwię się bo jest to zwyczajnie wyczerpujące emocjonalnie na dłuższą metę.

Pytanie czy Ty potrafiłbyś funkcjonować z normalnym, bezpiecznym związku? Obawiam się, że nie. Właśnie dlatego tak bardzo Was do siebie przyciągnęło.

Ehh nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji. Możliwe rozwiązania:

1. Każde z osobna pracuje nad sobą, ale po czasie może się okazać, że nic Was już nie łączy a jedno dla drugiego nie jest już atrakcyjnym bo coś co Was ciągnęło do siebie - dysfunkcja przestaje istnieć.

2. Robisz swoje, pracujesz nad sobą nie oglądając się na żonę, wówczas zapominasz o szczęśliwej relacji, pytanie czy warto?

3. Nie tracąc kolejnych lat, czasu i energii kończysz coś co w zasadzie nadaje się już tylko do wyburzenia i układasz życie na nowo.

Ja będąc w podobnej sytuacji wybrałem opcję nr 3 i żałuję, że podjęcie tej decyzji zajęło mi tyle czasu, którego nikt już mi nie zwróci.

Każda sytuacja jednak jest inna. Nikt za Ciebie decyzji nie podejmie. Ty ją znasz najlepiej, musisz zrobić sobie bilans zysków i strat.

Natomiast w kwestii jej zachowania:

Dupa się Pani pali więc wjeżdża manipulacja w postaci wpędzania w poczucie winy. Trudno jej się dziwić, przyzwyczaiłeś ją do tego, że jest traktowana jak królowa niewiele z siebie dając.

Teraz chcesz jej to odebrać?

To Ty masz się zmienić, ona chce żeby było jak dawniej, przecież jasno Ci to zakomunikowała.

Czy można być bardziej precyzyjnym w komunikacji?

Tym stwierdzeniem jawnie przedstawiła swoje oczekiwania i intencje.

Kończ Waść, wstydu oszczędź.

A Twoja stanowcza postawa i pozew o rozwód objawią prawdziwą twarz owej damy.

Jeszcze się zdziwisz z kim masz dzieci....

Obym się mylił.

  • Like 4
  • Thanks 3
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Rzeczowo. Widzisz co zjebałeś bez zbędnego użalania nad sobą.

 

To że, że odechciewa ci się kontaktu z kimś z kim się dużo razy źle czułeś to normalne. Nie rozumiem czemu tylu mężczyzn dzisiaj zdaje się nie mieć tego mechanizmu.

 

Czy powinieneś się rozstawać? Moim zdaniem nie jak sam (słusznie) zauważyłeś obecna sytuacja to twoja wina a we wszystkim jeszcze są dzieci za które jesteś odpowiedzialny.

 

Czy już doprowadziłeś do rozwodu tylko z opóźnionym zapłonem? Moim zdaniem tak i powinieneś się skupić na przygotowaniu do niego a jak ? 

 

Bardzo prosto.

 

Fakt jest taki że Polki mają was Polaków do tego stopnia w pizdzie(na co ciężko pracujecie) że nie obawiają się was wcale co jest ogromnym plusem którego nie wykorzystuje większość kukoldow u progu rozwodu.

 

Zmierzam do tego, że bardzo łatwo się podkładają. Nie kasują rozmów świadczących o zdradzie, łatwo dają się nagrać na dyktafon jak wpadają w furię, smsy w których przyznają że w dupie mają dzieci albo że mają problemy z używkami to już widziałem tyle razy, że moja pogarda po polactwa za niewykorzystywanie tego wzrosła 10krotnie.....

 

Co masz robić? Niewiele. Dalej bądź sobą i czekaj aż wróci pogarda. Nie rozstawaj się z dyktafonem i zawsze bądź opanowany, krytyka jej osoby niechaj będzie kulturalna. 

 

Wystarczy, że będziesz prawdziwym Polakiem szanującym kobiety z krwi i kości dziada pradziada a teczkę na nią uzbierasz gruba jak Wejcherta czyli "na 4 palce" jak sam przyznawał.

 

Sprawa numer dwa.

 

Co po rozstaniu? 

 

Wierzysz że następna będzie inna? Co zamierzasz robić? Czemu tym razem się poświęcać? 

 

Co po rozstaniu?

 

Jeśli relacja z kobietą to na jakich zasadach?

 

Ps. Zapomniałeś się przypucowac że wypłaty wysyłałeś :D

 

edit:

 

i zapraszam:

 

 

 

Edited by Król Jarosław I
  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Król Jarosław I napisał(a):

Zmierzam do tego, że bardzo łatwo się podkładają. Nie kasują rozmów świadczących o zdradzie, łatwo dają się nagrać na dyktafon jak wpadają w furię, smsy w których przyznają że w dupie mają dzieci albo że mają problemy z używkami to już widziałem tyle razy, że moja pogarda po polactwa za niewykorzystywanie tego wzrosła 10krotnie.....

Szkopuł w tym, że to "niezawisły" sąd zadecyduje o mocy dowodowej tego materiału.

A tajemnicą poliszynela jest, że w ginocentrycznych sądach jest solidarność jajników.

Ja zaś widziałem niejednokrotnie jawnie"przekręconych" facetów przez sądy rodzinne.

W zasadzie w wygranej sprawie wychodzili ze współwiną.

Pytanie czy gra jest warta świeczki. Kilka lat emocjonalnej huśtawki. Zszargane nerwy. A efekt końcowy niegwarantowany.

W moim mniemaniu szkoda kasy, czasu i emocji. Można te czas spożytkować efektywniej.

Link to comment
Share on other sites

Edit 2 :

 

popatrz na to :

 

4 godziny temu, Goad napisał(a):

 Problemem stało się MOJE nastawienie

 

Żeby zaraz:

 

Godzinę temu, Goad napisał(a):

 Ona po prostu mówi że chce się starać a w praktyce wygląda to tak że jest obrażona i oczekuje że to ja znowu będę się starał i będzie wszystko jak dawniej.

 

 

Dalej masz kukoldia w głowie który czuje winę bo ona ma cię w dupie od dawna.

@Kogut nie zgodzę się z tobą. 

 

Choćby po to aby nie dawać tym kurwom przyzwolenia nie powinno się tak biernie tego traktować.

 

Nie wierzę też w to, że facet jest z góry skończony bo znam przykłady z życia temu przeczące i to nie był fart tylko myślenie głową a nie fiutem.

  • Like 4
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Bardzo współczuję, mam nadzieję że nie używasz prawdziwych imion w tekście?

 

Tłumaczenie ludzi zachowujących się podle, że mieli ponoć jakąś traumę, jest moim zdaniem BARDZO nadużywane. Jak ktoś dostał lanie od życia, to nie oznacza to automatycznie, że traktuje drugiego człowieka jak gówno. 

 

Napiszę szybko bo muszę lecieć do kuchni, ale z tego już nic nie będzie. Pozostaje tylko rozwód - i jak się Pani z Trauma o tym dowie, to dopiero zobaczysz co znaczy piekło na ziemi.

 

MUSISZ się zabezpieczyć koniecznie przed pomówieniem Cię o pedofilię i bicie/gwałcenie jej. Jak było wyżej - dyktafon i zaczynanie z nią rozmów o związku i jej zachowaniu.

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

33 minuty temu, Król Jarosław I napisał(a):

 

 

Choćby po to aby nie dawać tym kurwom przyzwolenia nie powinno się tak biernie tego traktować.

 

Z jednej strony masz rację, ale czy zaspokojenie urażonego ego jest tego warte? Bo o to głównie chodzi.

Myślę, że zdecydowanie większą karą dla nich jest w miarę możliwe ogarnięcie się przez faceta, obojętność skierowana w ich stronę a finalnie prowadzenie szczęśliwego życia bez ich udziału.

Nic tak drażniąco nie działa na babę jak obecność w życiu byłego innych kobiet zwłaszcza gdy są bardziej atrakcyjne.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Kolega najlepsze co możesz robić to ewakuuować się z tego związku. Wszedłeś w relację z ramą bycią pantoflem i chłopcem do bicia, twoja żona Tobą pomiatała i rzucała jak szmatą w każdy kąt i teraz ma zwarcie systemu bo się postawiłeś. 

Ona tak na prawdę nie chcę nic w sobie zmieniać, to typowe gadanie w panice przed utratą Ciebie jako zasobu i nie ogarnięcia sytuacji życiowej z dziecmi. 

Najlepiej świadczy o tym to:

2 godziny temu, Goad napisał(a):

teraz świat się zawalił pokazała skruchę i chce żeby znowu skakał i ją uszczęśliwiał

pociągniesz tak max parę lat i z prawdopodobnie ze stresu i przepracowania upadniesz zdrowotnie.

 

2 godziny temu, Goad napisał(a):

Ona po prostu mówi że chce się starać a w praktyce wygląda to tak że jest obrażona i oczekuje że to ja znowu będę się starał i będzie wszystko jak dawniej

No to już jest szczyt zachowania toksycznego manipulatna - wpędza Cię w poczucie winy, że chcesz odejść przez to, że ona Cię szmaci. Ona tylko mówi i nigdy nic z tym nie zrobi. Zaraz, już na rozkaz ma być jak dawniej, ty zamykasz gębę i do roboty, żeby ona mogła siedziec i nic nie robić.

Nie jesteś jej niewolnikiem, ogarnij się i sięgnij po swoje jaja.

Edited by calltoaction
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

@Goad czy Wasi rodzice wiedzą co się dzieje? Jakie przyjęli stanowiska? Jeżeli w ogóle? 
 

Twoja żona ciężko pracowała na to

jak Ty się teraz czujesz.
 

Fajnie się czujesz?

Dobrze się czujesz? 

 

 

Jeśli zdecydujesz się to ciągnąć, zaprawdę powiadam Tobie:

- kobiety rzadko pracują nad sobą, nie są w stanie zmierzyć się z faktami, życiem (nie piszę tu o sylwetce);
- skończysz z zawałem serca, pod garażem, lub w piwnicy (nawet po Tobie nie jęknie, ważne ile dla dzieci - czyt dla niej zostawisz). 

 

 

 

Dzieciaków, Kurwa szkoda. 

@Król Jarosław I kolejny wspaniały awatar milordzie. 

Edited by zuckerfrei
  • Like 5
Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry wszystkim,

 

Ponownie dziękuję za wszystkie komentarze, raczej nie dam rady wszystkim odpowiedzieć bo jestem w pracy ale każdy komentarz przeczytałem i doceniam wkład.

 

@zuckerfrei nasi rodzice niedawno dowiedzieli się że jest między nami źle. 
Moi naciskali żebym im powiedział bo zauważyli zmianę zachowania i bali się że chory jestem. Żona wiem że rozmawiała z mamą o tym. Póki co stoją z boku i nie ingerują, powtarzają że trzeba rozmawiać i że jakoś się to ułoży.

6 hours ago, zuckerfrei said:

Fajnie się czujesz?

Dobrze się czujesz? 

Czuję się źle, nie mogę wyzbyć się poczucia winy, wiem że byłem nieszczęśliwy i wyglądało to źle, ale mam wrażenie że jestem zobowiązany dać teraz z siebie wszystko żeby ratować nasze małżeństwo. 
 

6 hours ago, zuckerfrei said:

Jeśli zdecydujesz się to ciągnąć, zaprawdę powiadam Tobie:

- kobiety rzadko pracują nad sobą, nie są w stanie zmierzyć się z faktami, życiem (nie piszę tu o sylwetce);

Tego się obawiam, chyba to mnie blokuje przed daniem z siebie wszystkiego żeby pomóc jej w zmianie. Żona ma do mnie żal że ja się zmieniłem i że ona potrzebuje czasu żeby to zaakceptować. Powtarzałem że zgadzam się, nie spieszy nam się nigdzie i żeby zajęła się pracą nad soba a związek na razie zostawiła w spokoju. No ale to nie działa, codziennie wałkujemy ten temat, oczekuje że będę miły i ciepły i że będę ją wspierał w tej zmianie. Mam wrażeni, że jak ja zacznę być taki jak dawniej, to wrócimy z czasem do starych schematów. 
 

@Dowódca plutonu

8 hours ago, Dowódca plutonu said:

Nie napisałeś czy ona siedzi w domu czy też pracuje? 

 

A jeśli pracuje to ile zarabia w stosunku do Ciebie?


Żona zajmuje się domem i dziećmi. Zanim staraliśmy się o dziecko to jakiś czas pracowała na 1/4 etatu, jak przyszła ciąża to szybko na zwolnienie poszła, nie miałem nic przeciwko, zdrowie dziecka najważniejsze.

 

@Kogut

9 hours ago, Kogut said:

1. Każde z osobna pracuje nad sobą, ale po czasie może się okazać, że nic Was już nie łączy a jedno dla drugiego nie jest już atrakcyjnym bo coś co Was ciągnęło do siebie - dysfunkcja przestaje istnieć.

2. Robisz swoje, pracujesz nad sobą nie oglądając się na żonę, wówczas zapominasz o szczęśliwej relacji, pytanie czy warto?

3. Nie tracąc kolejnych lat, czasu i energii kończysz coś co w zasadzie nadaje się już tylko do wyburzenia i układasz życie na nowo.

Wiem gdzie popełniłem błędy, pracuję nad sobą i nie chce wpakować się w kolejną relację w której skończę w ten sam sposób. Najbardziej skłaniam się ku opcji 3, tylko tu wjeżdża moje zaprogramowane poczucie winy. O ile wyzbyłem się strachu przed byciem ocenianym z zewnątrz, przez rodzinę i znajomych, to w środku ciągle czuję się jakbym robił coś złego. 

Widzę że wielu z Was radzi, że powinienem się zabezpieczyć przed niebieską kartą i zacząć nagrywać rozmowy. Jeżeli choć w małym stopniu ja naprawdę znam, to nie będzie robiła tego typu akcji, kocha dzieci i wiem, że je stawia na pierwszym miejscu. Mogę się oczywiście mylić i za jakiś czas będę prosił o innego typu rady 😁 będę miał to na uwadze, jak zauważę jakieś dziwne zachowania to zacznę działać w tą stronę.

 

Muszę uciekać do roboty, jeszcze raz dzięki wszystkim!

 

Życzę wszystkim miłego dnia!

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Goad napisał(a):

Nie mamy wspólnych zainteresowań

Rowery, wypad w góry czy coś pozwiedzać...naprawdę nie trzeba wiele.

 

10 godzin temu, Goad napisał(a):

człowiek potrzebuje przestrzeni.

Tak.

10 godzin temu, Goad napisał(a):

Od początku to ja pracowałem, żona zajmowała się domem a później też dziećmi.

Jeśli dobrze zarabiasz to możesz dodatkowo płacić alimenty na żonę.

 

7 minut temu, Goad napisał(a):

ale mam wrażenie że jestem zobowiązany dać teraz z siebie wszystko żeby ratować nasze małżeństwo. 

Nie małżeństwo a dzieci.

Dzieci bez ojca, z jakimiś dochodzącymi wujkami (kochankami matki) to nieporozumienie.

10 minut temu, Goad napisał(a):

codziennie wałkujemy ten temat, oczekuje że będę miły i ciepły i że będę ją wspierał w tej zmianie.

Zdystansuj się.

 

Jak zaczyna coś do Ciebie nie tak mówić to milczysz i robisz co masz dla rodziny zrobić. A potem zająć się hobby, sportem czy pasją.

 

 

11 godzin temu, Goad napisał(a):

Nie potrafimy rozmawiać, pogadamy chwilę o dzieciach a później zapada cisza.

Bawić się rozmową, żartować... rozładować ewentualne napięcie, podejść do tego tak trochę jak z dzieckiem

16 minut temu, Goad napisał(a):
10 godzin temu, Kogut napisał(a):

3. Nie tracąc kolejnych lat, czasu i energii kończysz coś co w zasadzie nadaje się już tylko do wyburzenia i układasz życie na nowo.

Wiem gdzie popełniłem błędy, pracuję nad sobą i nie chce wpakować się w kolejną relację w której skończę w ten sam sposób. Najbardziej skłaniam się ku opcji 3, tylko tu wjeżdża moje zaprogramowane poczucie winy. O ile wyzbyłem się strachu przed byciem ocenianym z zewnątrz, przez rodzinę i znajomych, to w środku ciągle czuję się jakbym robił coś złego. 

Ponownie zapytam, a co z 2 dzieci?

Pozwolisz aby wychowywał je jakiś obcy facet lub nawet kilku bo z charakteru z nią mało który dłużej wytrzyma?

Bo z pewnością Twoja jeszcze młoda żona nie będzie sama.

Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.