Jump to content

Przemoc domowa


Recommended Posts

Witajcie. Postaram się opisać to jak najprościej. Często wracają do mnie wspomnienia z wczesnego dzieciństwa. Nie dają mi spokoju, nagle mi się przypomina i jestem wkurzony, zupełnie tak jakby mózg by się zapętlił.

Chodzi o to jak rodzice bili mnie i moją siostrę. Nie wiem czy powinienem opisywać tutaj te sytuacje. Chodziło o głupoty np. siostra przyszła ze szkoły miała 8 lat i matka powiedziała, że ma posprzątać w pokoju, szczególnie pod biurkiem, ta powiedziała, ze zaraz to zrobi ale jest głodna i musi coś zjeść. To powiedziała do ojca chodź trzeba jej wpier...   po czym rzucił ją przez poł pokoju na łóżko, ściągneli spodnie i tłuki skórzanym grubym pasem.  Szczegóły na razie pominę. To jest tylko jedna z wielu sytuacji tego typu. Mnie też się tak obrywało nie raz. Chodzi o to, że nie potrafię sobie z tym poradzić, chodź mam już 30 lat. Chodziłem 2 lata na terapie nic mi to nie dało. Próbowałem różnych metod. Opisywałem to na kartce, zadawałem pytania Dlaczego, co jest głębiej. Zgłębiałem historie rodziny, skąd się to pojawiło. okazało się, że matka wychowała się bez ojca, a matka skupiła się tylko na pracy, a że miała same siostry, to rywalizowały... ojciec mojego ojca czyli mój dziadek był alkoholikiem, co prawda udało mi się wyjść z nałogu ale mój ojciec jest dda. Jakoś mi to nie pomogło, Medytacja, sport, technika uwalniania Hawkingsa. Możecie się śmiać ale poszedłem nawet do lokalnego szamana. Jak napisałem wszystko i przeczytałem to matce żądając wyjaśnień to usłyszałem, że to wina innych, okoliczności a jej tylko nerwy puściły i gdyby nie moja babcia to by nas zejeb...a, ale ona jest nie winna. A ojciec ? po prostu stwierdził, że on tego nie pamięta, co ja wymyślam tego nie było, co ja od niego chce. Pamiętam ja, moja siostra, moja Babcia, mój Wujek, sąsiedzi ale najbardziej zainteresowani sprawą, już nie. Babcia ma ogromne wyrzuty sumienia, że nie zgłosiła tego na policje.

Nie chce się mścić chodź czasem ma takie myśli, chciałbym aby mnie to już emocjonalnie puściło, żeby było mi to takie obojętne. Chciałem zapytać czy ktoś z was, przechodził przez coś takiego i jak sobie z tym poradził, czy możecie udzielić jakiś wskazówek ? Pozdrawiam  ;)

  • Like 1
  • Sad 3
Link to comment
Share on other sites

Ciężka sprawa ta ojcowska czy też matczyna rana.

Ciężko cokolwiek doradzić skoro nawet dwuletnia terapia nie zdała egzaminu.

Może terapeuta chujowy?

A próbowałeś terapii grupowej? Prawdopodobnie jak ludzie o podobnych traumach dzielą się między sobą swoimi przeżyciami to przynosi lepsze efekty.

Jedno jest pewne, dopóki nie przepracujesz traum, nie zaznasz szczęścia i spokoju. To będzie wracać.

Link to comment
Share on other sites

47 minut temu, adi1231-91 napisał(a):

Nie chce się mścić chodź czasem ma takie myśli, chciałbym aby mnie to już emocjonalnie puściło, żeby było mi to takie obojętne. Chciałem zapytać czy ktoś z was, przechodził przez coś takiego i jak sobie z tym poradził, czy możecie udzielić jakiś wskazówek ? Pozdrawiam  ;)

 

Wychowywałem się w dysfunkcyjnej rodzinie. Nie byłem bity, ale byłem tyrany psychicznie przez matkę i babkę oraz okazjonalnie przez pijanego ojca (robił konkretne awantury po pijaku), specjalnie niszczono mi zabawki, nie mogłem wychodzić poza podwórko, aby np. pograć w piłkę z kolegami na szkolnym boisku czy gdzieś na łące. Nie chodziło w tym o troskę o mnie, żebym czegoś sobie nie zrobił, ale o kontrolę. Ogólnie to nikt mnie w tej rodzinie za bardzo nie chciał. Do szkoły przychodziłem brudny i w ciągle w tych samych ubraniach. Wszystkiego, włącznie z zadbaniem o higienę osobistą, musiałem nauczyć się sam.

 

Jedyna osoba, która była pozytywnie do mnie nastawiona w czasach dzieciństwa, to moja prababcia. To kim jestem zawdzięczam jej oraz swojej nauczycielce wczesnoszkolnej.

 

Ostatecznie, pomimo tego wszystkiego, uważam, że była to bardzo cenna lekcja życia. Dzisiaj, w dorosłym życiu wiem, że w trudnych chwilach mogę liczyć wyłącznie na siebie, że ludzie to zdradzieckie świnie, że nie warto ufać na 100% komukolwiek. Po prostu nic nie jest już w stanie mnie złamać psychicznie.

 

Popatrz na te trudne doświadczenia właśnie z takiej perspektywy. Że te cierpienia jednak coś Ci dały. A jeśli rodzice wywołują u Ciebie negatywne, uczucia, to po prostu przestań się z nimi widywać, rozmawiać itd. Nie masz wobec nich żadnych obowiązków.

 

 

Jest też coś takiego jak atmosfera danego miejsca. Ja, gdy przebywam w domu rodzinnym, po prostu źle się czuję, jestem poddenerwowany, mam złe skojarzenia itd.

Natomiast gdy stamtąd wychodzę, wszystko się zmienia na plus. Im dalej od tego miejsca tym szczęśliwszy jestem. 

 

  • Thanks 3
  • Sad 1
Link to comment
Share on other sites

Od czasu do czasu napada mnie to samo. Zauważyłem nawet w jakich sytuacjach a kiedy mam od tego spokój i odrazu ci powiem :

 

Możesz zrobić wszystko (hawkinsy,szamany,sport)ale i tak nic to nie da póki przebywasz z tymi ludźmi i nie zerwiesz z nimi kontaktu na zawsze a jak kiedykolwiek do nich wrócisz to całe to gówno też wróci i niczym tego nie zmienisz.

 

A już szczególnie jeśli ci ludzie w ogóle nie poczuwają się do winy, wypierają wszystko i nawet pogadać nie chcą będzie cię to gotować do usranej śmierci i jeden dzień dłużej.

 

Ja ze swoją matką widzę się raz na parę/kilkanaście miesięcy, sporadyczny kontakt na whatsapp, wymiana max kilku zdań. W przyszłości zamierzam zredukować ten kontakt o połowę a jak będzie stara zerwę go całkowicie bo nie zamierzam się pochylać nad kimś dla kogo całe dzieciństwo byłem tylko i wyłącznie workiem do znęcania się.

 

Pamiętaj, że w przypadku naszych starych mówimy o porytych łbach z dda i Bóg wie czym jeszcze. Oni nie chcą nad tym pracować. Ich energia do końca życia będzie energią gówna i będzie na ciebie oddziaływać jak będziesz w pobliżu TEGO SIE ZMIENIĆ NIE DA ZA DUZO RAZY JUZ TEGO DOŚWIADCZYŁEM. To trzeba zrozumieć, podporządkować się temu prawu i podjąć decyzję-  odchodzę lub dalej taplam się w tym gównie.

 

Ja sam widzę, że przy swojej matce robię się agresywny, różne złe myśli biorące się niewiadomo skąd włażą mi do głowy nawet jak rozmawiamy normalnie, zero spiny to te rzeczy się po prostu pojawiają i pojawiać będą i nie mam na to wpływu.

 

Jak nie ma mojej matki nie dzieją się ze mną takie rzeczy... Nie pojawiają się w mojej głowie takie myśli.... No popatrz ...

 

NIE WYGRASZ Z TYM JEŚLI DRUGA STRONA NIE CHCE PRACOWAĆ.

 

Siedząc z energią naszych starych wybierasz siedzenie z energią jakichś osiedlowych mentów.

 

Wybieraj.

 

 

Edited by Król Jarosław I
  • Like 7
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

57 minut temu, cst9191 napisał(a):

 

Wychowywałem się w dysfunkcyjnej rodzinie. Nie byłem bity, ale byłem tyrany psychicznie przez matkę i babkę oraz okazjonalnie przez pijanego ojca (robił konkretne awantury po pijaku), specjalnie niszczono mi zabawki, nie mogłem wychodzić poza podwórko, aby np. pograć w piłkę z kolegami na szkolnym boisku czy gdzieś na łące. Nie chodziło w tym o troskę o mnie, żebym czegoś sobie nie zrobił, ale o kontrolę. Ogólnie to nikt mnie w tej rodzinie za bardzo nie chciał. Do szkoły przychodziłem brudny i w ciągle w tych samych ubraniach. Wszystkiego, włącznie z zadbaniem o higienę osobistą, musiałem nauczyć się sam.

 

Jedyna osoba, która była pozytywnie do mnie nastawiona w czasach dzieciństwa, to moja prababcia. To kim jestem zawdzięczam jej oraz swojej nauczycielce wczesnoszkolnej.

 

Ostatecznie, pomimo tego wszystkiego, uważam, że była to bardzo cenna lekcja życia. Dzisiaj, w dorosłym życiu wiem, że w trudnych chwilach mogę liczyć wyłącznie na siebie, że ludzie to zdradzieckie świnie, że nie warto ufać na 100% komukolwiek. Po prostu nic nie jest już w stanie mnie złamać psychicznie.

 

Popatrz na te trudne doświadczenia właśnie z takiej perspektywy. Że te cierpienia jednak coś Ci dały. A jeśli rodzice wywołują u Ciebie negatywne, uczucia, to po prostu przestań się z nimi widywać, rozmawiać itd. Nie masz wobec nich żadnych obowiązków.

 

 

Jest też coś takiego jak atmosfera danego miejsca. Ja, gdy przebywam w domu rodzinnym, po prostu źle się czuję, jestem poddenerwowany, mam złe skojarzenia itd.

Natomiast gdy stamtąd wychodzę, wszystko się zmienia na plus. Im dalej od tego miejsca tym szczęśliwszy jestem. 

 

Ale mi się zrobiło przykro w ## jak to przeczytałem. Co do tego, że już nic nie jest w stanie Cię złamać too, może wynika to z mojej słabości charakteru ale wiesz, że nie jesteśmy nie zniszczalni, jak to mówią : "z marmuru " . Tak z serca chce Ci życzę teraz wszystkiego co najlepsze. 

Edited by adi1231-91
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Ja odpuściłem drogę @Król Jarosław I a miałem podobne, znaczy moi starzy nic mi nie zrobili. Teraz mam luz, niż gotowanie jadu we własnej głowie, ja moich starych nie zmienię, mogę zmienić swoje podejście. 

@adi1231-91 widzę, że wrażliwy z Ciebie gość - tacy dziś mają trudniej. 

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Kogut napisał(a):

Ciężka sprawa ta ojcowska czy też matczyna rana.

Ciężko cokolwiek doradzić skoro nawet dwuletnia terapia nie zdała egzaminu.

Może terapeuta chujowy?

A próbowałeś terapii grupowej? Prawdopodobnie jak ludzie o podobnych traumach dzielą się między sobą swoimi przeżyciami to przynosi lepsze efekty.

Jedno jest pewne, dopóki nie przepracujesz traum, nie zaznasz szczęścia i spokoju. To będzie wracać.

Terapeutka *ujowa ( to była panna)  całkiem możliwe. Z terapią grupową tego nie próbowałem. Aczkolwiek teraz jak to napisałeś, o terapii grupowej przypomniałem sobie, że miałem etap gdzie testowałem nawet metodę 12 kroków dedykowaną dla alkoholików, wiem że oni robią to grupowo. Ja co prawda nie miałem problemów z alko ale z fajkami czy masturbacja. I robiłem to z kumplem. Dla mnie niby coś tam ruszyło ale nie rozwiązało problemu. A co do takiej terapii pomysł może być nie najgorszy tylko teraz siedzę za granica, a język mi jeszcze nie pozwala na to, chyba będę musiał zjechać na jakiś czas.

Tutaj przy okazji jeszcze dorzucę coś ciekawego. wyjechałem bo mówiąc kolokwialnie hajsy się nie zgadzały  ii oglądałem podcast pewnej babeczki co mówiła, że jeśli to jakie mamy relacje z rodzicami to rzutuje na nasze życie finansowe. Kurczę no, chyba coś w tym musi być.. XD 

Link to comment
Share on other sites

18 minut temu, Król Jarosław I napisał(a):

Możesz zrobić wszystko (hawkinsy,szamany,sport)ale i tak nic to nie da póki przebywasz z tymi ludźmi i nie zerwiesz z nimi kontaktu na zawsze a jak kiedykolwiek do nich wrócisz to całe to gówno też wróci i niczym tego nie zmienisz.

Powyższe zdanie w zasadzie zamyka temat.

 

Również pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Rodzice co prawda nie byli alkoholikami, nie znęcali się nade mną, ale bardziej dogryzali sobie i to odbijało się na mnie. Jak ojciec odszedł matka zrobiła ze mnie mega grzecznego chłopca jednocześnie chcąc podporządkować całe moje życie jej życiu, kontrolowała mnie, manipulowała mną, wbijała poczucie winy. Oczywiście ona nigdy niewinna. Zupełnie jak Twoja matka, ale one tak już mają, że niezależnie od okoliczności winny jest zawsze ktoś inny czyli facet.

 

Odkąd zerwałem z matką jakiekolwiek kontakty moje życie zmieniło się na lepsze pod wieloma względami. Kontaktu odnawiać nie zamierzam, ponieważ w najdalej drugim zdaniu spodziewam się usłyszeć mniej więcej coś takiego: czy ja mam jej coś do powiedzenia i żebym się zastanowił. Z kobiecego na ludzki mam ją zwyczajnie przeprosić za swoje zachowanie, bo to przecież ja jestem wszystkiemu co najgorsze winien, wojnę na Ukrainie wywołałem ja, inflację również, a i Covid to też moja robota.

 

Zerwanie kontaktu będzie najlepszym początkiem uporania sobie z tymi przeżyciami oraz polepszenie jakości swojego życia w dłuższym czasie.

  • Like 1
  • Thanks 1
  • Sad 1
Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, zuckerfrei napisał(a):

Ja odpuściłem drogę @Król Jarosław I a miałem podobne, znaczy moi starzy nic mi nie zrobili. Teraz mam luz, niż gotowanie jadu we własnej głowie, ja moich starych nie zmienię, mogę zmienić swoje podejście. 

@adi1231-91 widzę, że wrażliwy z Ciebie gość - tacy dziś mają trudniej. 

Jestem trochę wrażliwy to fakt, musze się do tego przyznać. Ciężko znoszę cierpienie innych, a jeszcze jak widzę na swoje oczy jak się ktoś nad kimś znęca to uruchamia się we mnie jakiś duch mściel i wychodzi ze mnie to co najgorsze, a paradoksalnie na swoich starych zemścić się nie potrafię. A z tym, że mam trudniej, jest coś takiego, panny uważają, że jestem słaby, a jak wiadomo nie lubią słabych więc jesli chce coś wyrwać to musze zakładać "maskę" i udawać hahah 

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, Krugerrand napisał(a):

Jak ojciec odszedł matka zrobiła ze mnie mega grzecznego chłopca jednocześnie chcąc podporządkować całe moje życie jej życiu, kontrolowała mnie, manipulowała mną, wbijała poczucie winy.

Widzę to u mojej jednej psiapsi - one to robią nieświadomie. 

Link to comment
Share on other sites

U mnie oboje rodziców to DDA więc kombo. Też byłem przez całe życie dojeżdżany. 

Raz jako 8 letnie dziecko podczas występu klasowego za zakończenie roku szkolnego. Stałem jak słup soli i opieralem ścianę. Gdzie wszystkie inne dzieci skakały i śpiewały piosenkę. 

Niby coś musiałoby tego przyczyną. 

Ale podkopywanie samooceny i wiary we własne możliwość było na porządku dziennym. 

 

Ogólnie odczuwałem lęk gdy wychodziłem gdzieś z rodzicami. Że ojciec zacznie drzeć mordę na matkę przy ludziach i zaczną się kłócić 

 

Raz jak miałem 17 lat. I była u mnie dziewczyna. To ojciec przyszedł i zamiast coś zagadać z uśmiechem. Zaczął zachowywać się jak SS man i sprawdzać jak posprzątałem w pokoju, że tutaj został kurz na meblach i słabo posprzątałem. 

 

Jak miałem 5 lat i nie potrafiłem dzielić na sylaby to myślałem, że mnie zajebią. Mnóstwo kurw, przekleństw i nerwów. A byłem tylko dzieckiem. 

 

Teraz jako 30 letni chłop jak tak siedzę i myślę, że myślę ze musiałbym być zdrowo jebniety na umyśle żeby zachowywać się w taki sposób do własnego dziecka. 

Podszedłbym do tego na luzie z jajem 

Edited by Montella26
Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, Montella26 napisał(a):

U mnie oboje rodziców to DDA więc kombo. Też byłem przez całe życie dojeżdżany. 

Raz jako 8 letnie dziecko podczas występu klasowego za zakończenie roku szkolnego. Stałem jak słup soli i opieralem ścianę. Gdzie wszystkie inne dzieci skakały i śpiewały piosenkę. 

Niby coś musiałoby tego przyczyną. 

Aż się nasuwa pewien wniosek. Może i moi rodzice nie byli obaj DDA ale w głębi duszy byli tak samo spier***oleni swego czasu. U Ciebie obaj DDA. Nie wiem czy dobrze myślę ale może to być tak, że swój do swego ciągnie i czy to nie jest tak, że ja bardzo nie chce być jak moi rodzice ale jeśli nie uwolnię się z tych emocji to przyciągnę podobną panne do mnie, która ma uwięzione podobne emocje i nie chcąc tego powielimy schemat ?

Link to comment
Share on other sites

@Krugerrand oprócz klasycznego znęcania się również byłem poddawany procesowi który opisujesz oto co ma on na celu jeśli mówimy  o lini matka - > syn.

Zrobienie z nas pizdy albo chociaż nieudacznika, który nie będzie miał swojego związku lub wszystkie jego związki szybko się rozpadną. Po co ? Po to żeby mamusia miała darmowego pielęgniarza na starość 24/7/365. I nawet jeśli nie będę nigdy z nikim to nie chcę dać matce na starość satysfakcji, że dopięła swego.

@adi1231-91 naczytałeś sie tych jebanych hawkinsów łazariewów etc do tego jesteś osobą o wysokiej wrażliwości społecznej a to gotowy przepis, żeby wbić sobie do głowy (i to właśnie robisz) przekonanie pt. "ja muszę wybaczyć", "ja muszę przerobić temat", "ja muszę nad sobą pracować". I za każdym razem kiedy się wkurwisz biczowanie się wewnętrzne "znowu mi nie wyszło" ,"nadal się nie uduchowiłem", "wciąż tego nie przerobiłem a powinienem...."  chociaż to wszystko jest gówno warte jeśli nadal będziesz wystawiony na czynniki które to wszystko wywołują. 

Luudzie..... błagam.... zrozumcie, że rzeczy o których piszą mistrzowie duchowi dotyczą mistrzów duchowych (oczywiście autor książki opisujący te prawa nie musi nim być tak jak dobry trener koszykówki nie musi potrafić zrobić wsadu do kosza....) i nie do końca działają tak u zwykłych zjadaczy chleba. Ok ktoś kto ostatnie 3 wcielenia siedział na pustyni zajadając korzonki, spijając wodę ze skał i modląc się a i  w tym życiu odwalił tak z 3-4 dekady może sobie siedzieć z toksycznymi rodzicami i będą po nim spływać ich manewry ALE 99,9999999999% LUDZI SIĘ TO NIE TYCZY I NIGDY NIE BĘDZIE! CHCECIE OSIĄGNĄĆ POZIOM BUDDY ALBO CHRYSTUSA W KILKA MIESIĘCY ALBO LAT. Zlitujcie sie nade mną i nad sobą przede wszystkim.

Jeszcze taka luźna rozkmina na koniec:

Jakby ktoś napisał:

Siedzę w środowisku narkomanów/zatraceńców/dłużników brodzących po dnie. To odpowiedź od reszty leci jasna : UCIEKAĆ!

Ok.

Ale jak już jest to toksyczna rodzina albo (szczególnie w polskich warunkach) "święta" kobieta to zaczynają się gówno rozkminy typu "porozmawiaj" etc. a to nie ma sensu bo mechanizm jest dokładnie ten sam co wszędzie indziej!

 

 

Godzinę temu, Krugerrand napisał(a):

Zerwanie kontaktu będzie najlepszym początkiem uporania sobie z tymi przeżyciami oraz polepszenie jakości swojego życia w dłuższym czasie.


AMEN! I dopiero można realnie zacząć nad sobą pracować. A nie biczować się bo "łazariew napisał kochaj a mnie znowu kurwica strzeliła".

@adi1231-91 to co właśnie robisz ma taki sens jak leczenie choroby crona stołując się 3 razy dziennie w maku.

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Mordo, to jest tak że twoi rodzice zaznali identycznych schematów w swoim dzieciństwie. To jest zakorzenione głęboko w podświadomości i oni mogą o tym nawet nie wiedzieć. 

To co możesz zrobić to pracowac nad własnym zdrowiem psychicznym aby na końcu wybaczyć im i sobie. Zrób to po to żebyś nie powielił tych zachowań. 

Niestety nie każdy nadaje się do bycia rodzicem, przydałoby się jakieś uświadamianie społeczeństwa i piętnowanie patologii zamiast jej wspieranie. 

Link to comment
Share on other sites

@Libertyn ja się zgadzam, że ucieczka sama w sobie nic nie da. Uważam też, że nie powinno się jej stosować jako pierwszego rozwiązania, najpierw trzeba spróbować pogadać/wpłynąć na członka/ów rodziny (u autora już to było i gówno dało). Ale jeśli nie chcą pracować to nie pozostaje nic innego. I oczywiście ucieczka sama w sobie nic nie załatwi jest tylko początkiem pracy nad sobą.

Link to comment
Share on other sites

@adi1231-91 z powodu warunków w jakich dorastałeś, jesteś zahukany, to potęguję Twoje odczucia, np. wrażliwość na cierpienie, także innych.

 

Myślę, że nikogo, nic nie usprawiedliwia za krzywdzenie innych. Mama szuka wymówek, żadne nerwy, tak chciała tak robiła. Można raz coś źle zrobić, ale znowu i znowu? Tata kłamie, że nie pamięta, bo mu głupio. Możliwe że więcej się działo, Ty nie pamiętasz bo byłeś za mały, ale głowa się od tego zmieniła. I raczej ktoś z rodzeństwa nie opowiedział o wielu zdarzeniach...

 

Mój umysł działa tak, że wszystko nieprzyjemnie powoli wymazuje, żeby nie dokuczało za długo. Nie pielęgnuję złych wspomnień, liczę że gdzieś w zakamarkach mózgu same znikną...

 

Jak ważne jest dzieciństwo i normalna rodzina, dowiedziałem się dzięki forum i innym materiałom na internetach, jak treści Marka. Dopiero wtedy zacząłem łączyć to wszystko, sprawy, które chłopaki wyżej także przeżyli. Co nas niefajnego w życiu spotka w domu, potem zaważy na życiowych wyborach. U mnie m.in. na fatalnym małżeństwie i jego rozpadzie.

 

Najgorsza sprawa to chyba brak ojca, czy też nieobecny ojciec, ta dolegliwość w mojej ocenie, najbardziej zaburza rozwój u dzieci.

 

Staram się nakierowywać rodziców, może nawet coś czasem im wytłumaczę. Każdy ma swoje mądrości i ludzie nie chcą się zmieniać. Nie pielęgnuję w sobie złości. Jak by nie patrzeć to rodzice, oni człowieka sprowadzili na świat. Swoje niefajne też mieli, co dopiero ostatnio zaczynam wyłapywać w ramach połykania czerwonej pigułki, wiedzy ze spraw relacyjnych i historii rodzinnych.

 

Jednak nie będę nikogo usprawiedliwiał. Sam innych nie krzywdzę, maksymalnie tłumię nerwy, bo wiem, że z tego nie ma nic dobrego. Kiedyś mocno się denerwowałem, co psuło mi zdrowie fizyczne i psychiczne. W życiu też miałem sporo jazd, gdzie mnie źle traktowano i sporo od patologii mi się oberwało. To mnie znacząco znieczuliło, zobojętniło, co też nie jest chyba dobre.

 

Myślę, że Ty jesteś jeszcze młody i ja w Twoim wieku też miałem więcej problemów z uwagi na niefajne dzieciństwo. Z kolejnymi latami powinno Ci to mijać. Proponuję zgłębiać temat, żeby zrozumieć jak to działa, czytać fora, oglądać materiały, zajrzeć do książek. W mojej ocenie to lepiej pomoże niż terapie "biznesmenek terapeutek". I tak masz fart, że jest internet i trafiłeś na forum. Będzie dobrze; )

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, zuckerfrei napisał(a):

Widzę to u mojej jednej psiapsi - one to robią nieświadomie.

Moim zdaniem jest to jak najbardziej świadome, ale weszlo to tak w społeczny nawyk, że stało się codziennością. Gdyby kobiety ponosiły konsekwencje swoich czynów sytuacja byłaby zupełnie inna, a one przecież zawsze są traktowane czy postrzegane w kategorii ofiar. Nie ma w przestrzeni publicznej tematu negatywnych konsekwecji wychowania przez samotne matki, zamiast tego panuje przekonanie, że dziecko musi zostać przy matce i tego się trzymamy. Nie ma też w przestrzeni publicznej tematu katastrofalnego kształtowania w systemie edukacji młodych chłopców przez kobiety. Najlepsze i zarazem najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że matki tworząc ze swoich synów białych rycerzy następnie nimi zaczynają gardzić. Tylko faktyczny patriarchat jak np. system islamski mógłby temu zaradzić. Nie widzę na tę chwilę innych opcji.

Edited by Krugerrand
  • Like 4
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Ja tylko, dodam, że na terapeutę nie wybieraj sobie kobiety, bo one nie są mężczyznami i nigdy nami nie będą. Nie urodziły się nimi i nie znają tak, jak my, męskiego punktu widzenia i trudów życiowych. Pamiętaj, po rady do kobiet uciekają tylko słabi mężczyźni, którzy dzięki temu, nie dość, że się nie wzmocnią, to jeszcze się osłabią.

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

On 6/29/2024 at 1:26 PM, cst9191 said:

 

Wychowywałem się w dysfunkcyjnej rodzinie. Nie byłem bity, ale byłem tyrany psychicznie przez matkę i babkę oraz okazjonalnie przez pijanego ojca (robił konkretne awantury po pijaku), specjalnie niszczono mi zabawki, nie mogłem wychodzić poza podwórko, aby np. pograć w piłkę z kolegami na szkolnym boisku czy gdzieś na łące. Nie chodziło w tym o troskę o mnie, żebym czegoś sobie nie zrobił, ale o kontrolę. Ogólnie to nikt mnie w tej rodzinie za bardzo nie chciał. Do szkoły przychodziłem brudny i w ciągle w tych samych ubraniach. Wszystkiego, włącznie z zadbaniem o higienę osobistą, musiałem nauczyć się sam.

 

Jedyna osoba, która była pozytywnie do mnie nastawiona w czasach dzieciństwa, to moja prababcia. To kim jestem zawdzięczam jej oraz swojej nauczycielce wczesnoszkolnej.

 

Ostatecznie, pomimo tego wszystkiego, uważam, że była to bardzo cenna lekcja życia. Dzisiaj, w dorosłym życiu wiem, że w trudnych chwilach mogę liczyć wyłącznie na siebie, że ludzie to zdradzieckie świnie, że nie warto ufać na 100% komukolwiek. Po prostu nic nie jest już w stanie mnie złamać psychicznie.

 

Popatrz na te trudne doświadczenia właśnie z takiej perspektywy. Że te cierpienia jednak coś Ci dały. A jeśli rodzice wywołują u Ciebie negatywne, uczucia, to po prostu przestań się z nimi widywać, rozmawiać itd. Nie masz wobec nich żadnych obowiązków.

 

 

Jest też coś takiego jak atmosfera danego miejsca. Ja, gdy przebywam w domu rodzinnym, po prostu źle się czuję, jestem poddenerwowany, mam złe skojarzenia itd.

Natomiast gdy stamtąd wychodzę, wszystko się zmienia na plus. Im dalej od tego miejsca tym szczęśliwszy jestem. 

 

Mistrzostwo swiata za ten wpis!!!

Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.