Jump to content

Odnalezienie swojego miejsca


Recommended Posts

Temat ten wraca do mnie jak bumerang od przynajmniej dwudziestu lat. Teraz mam 40 lat na karku i jestem przekonany, że pojawia się ostatni moment, w którym albo coś zmienię albo zostanę już w miejscu, w którym jestem. Jedną z najistotniejszych rzeczy w moim życiu, chciał czy nie chciał, była zawsze praca. Mimo tego, od ponad 15 lat jestem przekonany, że wykonuję swój zawód - programowanie - powodowany głównie pieniędzmi i spokojem, a nie sensem i zaangażowaniem. Wielu jest ludzi, którym to w zupełności wystarczy, ale u mnie - z jakiegoś niewiadomego powodu - generuje powracającą depresję, marazm i kompletne nieróbstwo. W Polsce, której ludność najbardziej ceni pracowitość, to jest gwóźdź do trumny, który oznacza, że nigdy nie awansuję w hierarchii społecznej. Sam fakt awansowania w hierarchii nie ma takiego znaczenia z punktu widzenia prestiżu, ale nieodzownie związane jest to z poczuciem stania w miejscu, w tym samym punkcie, bez większej szansy na odmianę. Powoduje to, że koło się zamyka - moje zaangażowanie w pracy stopniowo maleje, zaangażowanie przekłada się na frukta, które stymulują do dalszej pracy, ale skoro tych nie ma, to zaangażowanie maleje stopniowo do zera. I po kilku latach pracy w jednej firmie wracam do punktu wyjścia.

 

Wielu z was pewnie nie wie o czym w ogóle tutaj mówię. Pracujecie, bo trzeba, zarabiacie i to daje wam wystarczającą motywację do dalszego wysiłku. Część z was ma rodziny, o które musi się troszczyć i takie biadolenie będzie wam cokolwiek obce. Zwłaszcza, że wiecie o zarobkach w branży IT. Możecie mi jednak wierzyć, że pragmatyczna postawa, która pozwala zmotywować się w pracy zwyczajnie poczuciem obowiązku jest dla mnie przedmiotem zazdrości. Naprawdę chciałbym mieć takie podejście. Pytania więc, które tutaj napiszę będzie bardziej w stronę tych, którzy rozumieją o czym w ogóle gadam. Rozumiem, że będą tacy wśród was, którzy po prostu powiedzą: weź się w garść.

 

Zastanawia mnie jednak czy ktokolwiek z Was miał podobną sytuację: o to jestem w pracy, która daje mi niby wszystko, czego trzeba, ale czuję się kompletnie pusty, bez sensu i pozbawiony motywacji. Zmieniam więc to, szukam rozwiązania i okazuje się, że faktycznie je znalazłem - teraz jestem w miejscu, w którym mogę powiedzieć: pracuję, bo naprawdę chce. Mogą być dni, w których wraca marazm, wraca bezczynność; mogą być dni, gdy się zmuszam, ale większość czasu wstaję i wiem, że chcę robić to dalej. Czy ktoś z Was ma taką historię? Jakie rzeczy w waszym przypadku doprowadziły do pozytywnej zmiany? Czy były to po prostu zmiana zawodu, zmiana firmy i ludzi, czy może miejsca zamieszkania?

 

Bardzo chętnie posłucham opinii.

 

Przypuszczam, że część z nas, na tym forum, może mierzyć się z podobnymi problemami. Ja sam mam multum zainteresowań i najbardziej marzyłoby mi się pójść drogą artystyczną lub game developmentu. To mogą być jednak pewne fantasmagorie. Faktyczna prawda może być taka, że nic z wymienionych problemów nie ma swojego źródła ani w miejscu, ani w zawodzie, ani ludziach, z którymi pracuję, a jest po prostu zestawem moich osobistych wad charakteru i tyle. Gdziekolwiek więc pójdę zabiorę tam te wady ze sobą i efekt będzie analogiczny. 

Zachęcam do dyskusji i podzielenia się doświadczeniem w tej sprawie.
 

  • Like 10
Link to comment
Share on other sites

58 minut temu, I1ariusz napisał(a):

Zmieniam więc to, szukam rozwiązania i okazuje się, że faktycznie je znalazłem - teraz jestem w miejscu, w którym mogę powiedzieć: pracuję, bo naprawdę chce. Mogą być dni, w których wraca marazm, wraca bezczynność; mogą być dni, gdy się zmuszam, ale większość czasu wstaję i wiem, że chcę robić to dalej. Czy ktoś z Was ma taką historię? Jakie rzeczy w waszym przypadku doprowadziły do pozytywnej zmiany?

Programowanie i inne wirtualne aktywności nie dają "wizualnych" efektów. Człowiek jest pierwotny, efektem jest upolowanie zwierzęcia, zbudowanie schronienia (domu). A nie jakieś klikanie w komputer. 

Wbij w jakiś sport, aktywności na zewnątrz, może jakieś majsterkowanie lub coś podobnego. 

 

Depresję potwierdzałeś u lekarza?

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

@Atanda tak, chodzę z tym do lekarza. Muszę zmienić terapię farmakologiczną.

 

Ze sportem faktycznie u mnie na bakier. Miałem też rozkminy z tym, że praca tworzy efekty wirtualne i dlatego nie daje gratyfikacji. Nie wyjaśnia to jednak tego, że są ludzie, którzy się w tym odnajdują. Natomiast majsterkowanie i tym podobne poniekąd w toku, bo razem z kolegą pracujemy teraz nad postawieniem jednego miejsca do stanu użytkowalności i zrobienia tam warszatu w drewnie i takich tam.

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że to co czujesz dotyka większości ludzi 30+, po prostu praca, która jest wykonywana by zarobić a za zarobione pieniądze kupić sobie przeżycie plus 2 tygodnie urlopu w roku jest frustrująca.

Nie chodzi o bilans zysku a o świadomość, która towarzyszy nam w pracy, najczęściej zamknięci bo otoczenie nie sprzyja do otwarcia a to jest z biegiem czasu odczuwane jako nieokreślona tęsknota.

 

Nie znalazłem rozwiązania więc nie doradzę ale odczuwam bardzo podobnie.

 

Uważam, że żyjemy w takich okolicznościach gdzie to jest normalne i powszechne, staram się przeżyć każdą chwilę świadomie nawet jak jest niewygodnie, daje mi to namiastkę obecności w każdych warunkach co pomaga mi by nie czuć się tak mocno odizolowanym.

Edited by icman
  • Like 4
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

23 minuty temu, I1ariusz napisał(a):

Muszę zmienić terapię farmakologiczną

Polecam bupropion. SSRI i SNRI to zamulacze, często dają lepszy humor, ale otaczają człowieka swoistą bańką ochronną przez, którą nie mogą się przebić żadne większe emocje, te negatywne jak i pozytywne, wszystko jest spłaszczone, Anhedonia, a do tego jeszcze brak energii i chęci do działania. Jak najbardziej za Twój stan mogą odpowiadać leki i próby zmiany pracy mogą nie dać żadnego efektu

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

56 minut temu, Atanda napisał(a):

Człowiek jest pierwotny, efektem jest upolowanie zwierzęcia, zbudowanie schronienia (domu). A nie jakieś klikanie w komputer. 

Bez przesady "klikanie w kąkuter" to też budowanie realnych rozwiązań tyle, że w formie abstrakcji.

 

Realnym problemem dla męskich instynktów przetrwabia jest tak naprawdę uwiązanie do pracy, brak wolności, atrakcyjnych młodych samic w życiu, społeczności, ruchu i natury.

 

Edited by Ksanti
  • Like 6
Link to comment
Share on other sites

Miałem taki etap. Prawie rok przesiedziałem na bezrobociu i nie robiłem kompletnie nic konstruktywnego. 

Skupiłem się na odpoczynku, relaksie, robiłem co chciałem, kiedy chciałem. Chlalem, grałem, oglądałem filmy, chodziłem na siłownię i miałem wypierdolone na cały świat a genezą tego było podobnie jak u Ciebie brak poczucia sensu aby pracować.

 

Po roku takiego życia również miałem trochę dosyć ale wróciłem do roboty z kompletnie inna energia i planami na przyszłość.

 

Otóż całkiem mi się spodobało życie bez stresu i możliwość dysponowania własnym czasem wedle własnego uznania. Teraz powoli będę się ciągnąć w kierunku zbudowania sobie takiego życia żeby mieć na wszystko wypierdolone :)

 

 

Czasami trzeba sobie dać trochę czasu.

Zajęło mi prawie rok żeby powróciły chęci na zrobienie czegokolwiek.. 🤷

  • Like 11
Link to comment
Share on other sites

Jeśli masz zajawki artystyczne i gamedev rób to i dziel się wynikami, postępami z publicznością na social mediach - może być też nie w Polsce, a w USA tam ludzie są bardziej otwarci na nowości.

Wtedy poczujesz, że Twoja praca ma sens, ponieważ będziesz dostawał bezpośredni feedback od publiczności (energię) :)

A jak zrobisz coś co się ludziom spodoba zostaniesz gwiazdą ludzi fantazją.

 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Atanda napisał(a):

Programowanie i inne wirtualne aktywności nie dają "wizualnych" efektów. Człowiek jest pierwotny, efektem jest upolowanie zwierzęcia, zbudowanie schronienia (domu). A nie jakieś klikanie w komputer. 

Wbij w jakiś sport, aktywności na zewnątrz, może jakieś majsterkowanie lub coś podobnego. 

1) Myślę, że to. Każdy ogarniety facet ma poczucie celu i misji. Każdy facet chce też czuć się facetem. Naturalnie powinno nas ciągnąc do pierwotnych instynktów, wyładowań adrenaliny. Miałem podobny epizod z moją pracą, gdzie parę miesiecy kręciłem się w kółko, ale znalazłem nowy cel, chwyciłem za zagiel i jest ok.

Ja nie żyje po to żeby pracować, tylko pracuje po to żeby żyć. Muszę być dobry w tym co robie i aktywny w pracy żeby ona pozwolila mi utrzymać mój komfort życia. 

W życiu już dbam o to żeby mieć fajne zajęcie. Każdemu polecam sporty walki, takie gdzie fizycznie twoje ciało odczuwa stres i ból. Wmiarę bezinwazyjnym dla kończyń (bez skręceń itd) będzie kickboxing. Jak się wkrecisz to złapiesz zajawkę z dawania sobie po mordzie z kolegami. Zmienisz swoj wewnętrzny dialog, rozładujesz tony frustry wewnętrz i zahartujesz swoje ciało do tego co jest w zasięgu tylko dla niewielu.

Siłownia jest spoko ale tylko nie da cie tego co sporty kontaktowe. Jakieś rowery, triathlony i inne gówna to nawet na to nie patrz, moim zdaniem to sporty dla ciot, które wmawiają sobie, że zapierdalanie przed siebie robi z nich ironmanów. Prawda jest taka, że to uczy tylko spierdalania przed zagrożeniem a nie konfrontacji.

 

Tyle ode mnie gl

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, I1ariusz napisał(a):

czy ktokolwiek z Was miał podobną sytuację: o to jestem w pracy, która daje mi niby wszystko, czego trzeba, ale czuję się kompletnie pusty, bez sensu i pozbawiony motywacji.

Jasne :)

 

Może nie czułem się pusty, ale jak najbardziej serca i motywacji było coraz mniej.

 

Otoczenie prawne, w którym funkcjonowałem jako rozpoznawalna rynkowo firma szkoleniowo - doradcza (z doświadczeniem pracy nie tylko dla klientów w PL) , jak i kolejne unijne  dyrektywy dawało nam szanse na jeszcze lepsze zarobki. Mogłem oczywiście  zacisnąć zęby, moje prywatne poglądy zawiesić na kołku i dobre pieniądze zamienić na znakomite.

 

Pewnie jak bym był na innym miejscu w życiu, na dorobku, albo miał prywatnie o wiele większe parcie na wystawne życie i jakieś luksusy, to bym się długo nie zastanawiał.

 

Ale nie lubię robić czegoś wbrew sobie. A potem wbrew sobie komuś doradzać coś, uczyć/szkolić kogoś z czegoś, do czego osobiście nie mam przekonania (delikatnie mówiąc) ;)

 

Finalnie zrobiłem zatem exit biznesowy, sprzedając swoje "dziecko".

 

Edited by Obliteraror
  • Like 5
Link to comment
Share on other sites

17 minut temu, Obliteraror napisał(a):

Może nie czułem się pusty, ale jak najbardziej serca i motywacji było coraz mniej.

 

Jestem na tym etapie.

 

18 minut temu, Obliteraror napisał(a):

Finalnie zrobiłem zatem exit biznesowy, sprzedając swoje "dziecko".

 

Takie zakończenie planuję od dawna, ale exit będzie nie tylko biznesowy.

 

Polskie piekiełko coraz mocniej mnie odrzuca.

 

@I1ariusz a może ty nie potrzebujesz zmiany pracy tylko brakuje ci emocji w życiu, albo otoczenie ci nie odpowiada?

 

Sprawdź nim zrobisz poważniejsze ruchy.

 

 

 

 

 

  • Like 6
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Atanda napisał(a):

Człowiek jest pierwotny, efektem jest upolowanie zwierzęcia, zbudowanie schronienia (domu). A nie jakieś klikanie w komputer. 

Zdecydowanie tak, taka jest natura mężczyzny, nawet głupie przekopanie szpadlem ogródka daje już nam naoczny efekt wykonania czegoś, z czego w przyszłości powstanie jeszcze coś innego, to daje naprawdę dużą satysfakcję, taka konstrukcja;)

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Same here,  same level. To będzie standardowa rozkmina 40+ bez dzieci. Myślę trochę nad tym ostatnio jak biologicznie to nie zabrzmi ale celem życia - prokreacja. Wie to każda bakteria, roślina i zwierzak. Utkwilismy niestety w chujni bez wyjścia.

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Mam znajomego, którego historia potoczyła się tak, że przez większość życia generalnie nie mógł odnaleźć siebie. Większość zajęć ostatecznie wpędzała go w poczucie frustracji. Dopiero... praca w szkolnictwie dała mu poczucie sensu. Zarabia się tam słabo, ale znalazł miejsce, w którym doświadcza gratyfikacji z pracy, jest chwalony przez uczniów, wychodzi z różnymi inicjatywami. Łączy właściwie pracę nauczyciela z pracą bibliotekarza. To jest pewien przykład. W moim przypadku - widząc, jak w rodzinie się działo - postanowiłem nie szastać miejscami zatrudnienia. Uznałem, że problem powinienem zaadresować w sobie i wtedy będę happy. Cóż... minęło 15 lat, a ja wracam do punktu wyjścia i dzieje się tak nieustannie. Właściwie to nie byłby to, aż tak wielki problem, gdyby nie fakt, że moja motywacja spadła wręcz do tragicznego poziomu. To stawia w ogóle pod znakiem zapytania stabilność zatrudnienia. Zaczynam mieć zbyt wywalone i to mnie niepokoi.

 

@zuckerfrei wezmę taką co ma dwa - każde z innym.

Edited by I1ariusz
  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

50 minut temu, I1ariusz napisał(a):

Mam znajomego, którego historia potoczyła się tak, że przez większość życia generalnie nie mógł odnaleźć siebie. Większość zajęć ostatecznie wpędzała go w poczucie frustracji. Dopiero... praca w szkolnictwie dała mu poczucie sensu. Zarabia się tam słabo, ale znalazł miejsce, w którym doświadcza gratyfikacji z pracy, jest chwalony przez uczniów, wychodzi z różnymi inicjatywami. Łączy właściwie pracę nauczyciela z pracą bibliotekarza. 

Chłop w kontakcie z młodzieżą znalazł swoje ikigai + ma ciągły kontakt z ludźmi, więc na pewno praca zdecydowanie "żywsza" niż przysłowiowe "klikanie w kąkuter" pracując zdalnie.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Mosze Red napisał(a):

Miałem bardziej na myśli skoki na spadochronie albo latanie na paralotni xD

 

No to piszę właśnie to, a potem bąbelek z borderką dla utrwalania sportów ekstremalnych w życiu. 

1 godzinę temu, I1ariusz napisał(a):

wezmę taką co ma dwa - każde z innym.

Rycerskość ciężko o to na forum, tym forum. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, I1ariusz napisał(a):

Zastanawia mnie jednak czy ktokolwiek z Was miał podobną sytuację: o to jestem w pracy, która daje mi niby wszystko, czego trzeba, ale czuję się kompletnie pusty, bez sensu i pozbawiony motywacji.

Jestem 40+ i mam tak samo. Niestety z racji wykonywanego zawodu przez większość czasu muszę pracować stacjonarnie więc nie mogę wynieść się na przykład do Hiszpanii czy Portugalii. Mam też za mało oszczędności, żeby móc powiedzieć sobie STOP i zająć się czymś przyjemniejszym, ale może gorzej lub niepewnie płatnym.

Link to comment
Share on other sites

W dniu 30.08.2024 o 13:35, I1ariusz napisał(a):

Wielu jest ludzi, którym to w zupełności wystarczy

 

Pytania więc, które tutaj napiszę będzie bardziej w stronę tych, którzy rozumieją o czym w ogóle gadam.

 

Przypuszczam, że część z nas, na tym forum, może mierzyć się z podobnymi problemami. Ja sam mam multum zainteresowań i najbardziej marzyłoby mi się pójść drogą artystyczną lub game developmentu.

 

1. Tu nie mam żadnych wątpliwości. Porównywanie się z innymi jest tylko źródłem cierpienia. Jeszcze w takiej sprawie jak szczęście. Nie masz pojęcia czy osoby, o których myślisz, że to im wystarcza nie wyją w domu w poduszkę, nie tną się żyletkami albo walą do odcięcia po 7,8 piwek dziennie bo "przecież każdy tak żyje". Rutkowski (ten terapeuta, a nie detektyw) opisywał w książce przypadek prezes oddziału jednej z międzynarodowych firm. Jest sama nie ma rodziny, wymagająca dla współpracowników, perfekcjonistka, która "zawsze dowozi" tematy. W gabinecie u niego ryczy, że jak była w podstawówce przy lekcjach ojciec krzyczał na nią, że jest osłem. 

 

2. Relacje z innymi ludźmi są ważne. Nie musi to być  od razu rodzina. Mam kilku znajomych, którzy jeżdżą wspólnie na ryby od lat. Im dłużej ich obserwuje tym bardziej jestem przekonany, że chodzi właśnie o wspólne spędzanie czasu, nawet jeśli ono polega na tym, że siedzicie razem i patrzycie się na przepływającą wodę. Jeśli tego brakuje, możesz gadać, że jesteś introwertykiem, ale jednak czegoś zawsze będzie brakowało. Natężenie będzie zależało od osobowości, jednemu wystarczy, że pogada z kimś przez telefon, żeby nie czuł się samotny, drugi potrzebuje wyjścia co kilka dni. 

 

3. Terapia. Jeśli jesteś w depresji, to oczywiście to najważniejsze. Jedyne co to uważaj, żeby nie stać się tylko bankomatem dla swojego terapeuty. Niestety jeśli masz pieniądze, to część będzie leczyło cię latami. Kiedy ja korzystałem to wystarczyło w sumie 5 spotkań, gdzie zaplanowane były żeby przepracować problem. Wcześniej przez 2 lata inna lekarka faszerowała mnie Xanax'em w takich ilościach, że moim zdaniem widziała co czyni (chciała mnie uzależnić). Wręcz miała cennik, ile więcej za wizytę "z L4".

 

4. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś realizował się artystycznie, pracując. Jest naprawdę masa w tej chwili warsztatów weekendowych. Od kursów rysunku po granie na gitarze. 

 

5. Wydaje mi się, że wiem o czym gadasz. Mnie z jednej strony przeraża spieniężenie udziałów, wycofanie się całkowite. Strach, że bezpowrotnie stracę np. relacje albo że moje poczynania zostaną ocenione jako porażka i że nie będzie powrotu do tego co jednak zbudowałem. Z drugiej coraz bardziej ciągnie mnie do kupna kawałka ziemi, uprawiania warzyw i zajęcia się np. pszczelarstwem. 

 

ps. masz finanse na zmianę, życia czy wszystko skonsumowałeś. Nie musisz pisać, ale zrób sobie uczciwy rachunek.

 

ps2. w "Piłkarskim pokorze" jest taka scena gdzie Laguna pije z Bolem, pada zdanie: Przychodzi czas że trzeba pochodzić w domu w kapciach. Myślisz, o tym co było, a boisz się myśleć o tym co będzie. Bo już nic nie będzie, Kto się na to godzi? Kto się godzi na śmierć przed pięćdziesiątką?

 

 

 

Edited by Piter_1982
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Żadnych wizyt u psychiatry a tym bardziej leków, to są naciągacze i wypisywacze recept na trujące leki, które tylko pogarszają sytuację. Czasy są dziś takie, że nikt nie ma kolorowo, ci biedni narzekają na brak pieniędzy a ci z kasą z kolei na brak sensu w życiu itd. Trzeba robić swoje, przede wszystkim to co się lubi i wszędzie, w każdej sytuacji mieć kręgosłup moralny. Zmiana jest dobra, czy to zawodu, miejsca zamieszkania, towarzystwa.

  • Thanks 2
Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.