Piter_1982 Posted September 2, 2024 Share Posted September 2, 2024 7 godzin temu, doler napisał(a): Żadnych wizyt u psychiatry a tym bardziej leków, to są naciągacze i wypisywacze recept na trujące leki, które tylko pogarszają sytuację. Czasy są dziś takie, że nikt nie ma kolorowo, ci biedni narzekają na brak pieniędzy a ci z kasą z kolei na brak sensu w życiu itd. Trzeba robić swoje, przede wszystkim to co się lubi i wszędzie, w każdej sytuacji mieć kręgosłup moralny. Zmiana jest dobra, czy to zawodu, miejsca zamieszkania, towarzystwa. Ja bym tak nie radykalizował. Źle jeśli nie mamy określonego celu terapii i ram czasowych (ilości sesji). Warto wybrać sposób terapii, bo jest przynajmniej kilka nurtów. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Brat Przemysław Posted September 2, 2024 Share Posted September 2, 2024 8 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): Kto się godzi na śmierć przed pięćdziesiątką? A po 50 już można? Czas tak szybko leci że po 40 już się nie opłaca za wiele bo zaraz 50 😉 Ciągle prawdziwe: jeśli wierzysz że możesz to tak jest a jeśli że nie możesz to też masz racje. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Piter_1982 Posted September 2, 2024 Share Posted September 2, 2024 Potem już człowiek się przyzwyczaja i akceptuje, że wszystkiego i tak w życiu nie zrobi co by chciał. Paradoksalnie moment uświadomienia sobie tego może być wyzwalający. I wcale wiele tu się nie zmienia, pomimo gadek o tym, że 40 to stara 30 itp. Jako pełnię życia i rozpoczęcie wieku średniego uważano kiedyś 33 rok życia i mamy tu odniesie w postaci wieku Chrystusowego. Jako koniec najaktywniejszej części życia symbolicznie uważano wiek Abrahamowy czyli 50 lat. 2 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
I1ariusz Posted September 2, 2024 Author Share Posted September 2, 2024 11 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): 1. Tu nie mam żadnych wątpliwości. Porównywanie się z innymi jest tylko źródłem cierpienia. Jeszcze w takiej sprawie jak szczęście. Nie masz pojęcia czy osoby, o których myślisz, że to im wystarcza nie wyją w domu w poduszkę, nie tną się żyletkami albo walą do odcięcia po 7,8 piwek dziennie bo "przecież każdy tak żyje". Rutkowski (ten terapeuta, a nie detektyw) opisywał w książce przypadek prezes oddziału jednej z międzynarodowych firm. Jest sama nie ma rodziny, wymagająca dla współpracowników, perfekcjonistka, która "zawsze dowozi" tematy. W gabinecie u niego ryczy, że jak była w podstawówce przy lekcjach ojciec krzyczał na nią, że jest osłem. Akurat zdaję sobie z tego sprawę i masz rację. Raczej nie bawię się w to już więcej i prędzej interesuje mnie mój stan, który chciałbym osiągnąć: praca z zaangażowaniem. Nie muszę być na froncie, nie muszę robić niewiadomo jakiej kapusty, ale chciałbym mieć ten nawyk pracowania i przekonania, że jestem w stanie dokończyć to, co zaczynam. Że mogę zaufać sobie. 11 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): 2. Relacje z innymi ludźmi są ważne. Nie musi to być od razu rodzina. Mam kilku znajomych, którzy jeżdżą wspólnie na ryby od lat. Im dłużej ich obserwuje tym bardziej jestem przekonany, że chodzi właśnie o wspólne spędzanie czasu, nawet jeśli ono polega na tym, że siedzicie razem i patrzycie się na przepływającą wodę. Jeśli tego brakuje, możesz gadać, że jesteś introwertykiem, ale jednak czegoś zawsze będzie brakowało. Natężenie będzie zależało od osobowości, jednemu wystarczy, że pogada z kimś przez telefon, żeby nie czuł się samotny, drugi potrzebuje wyjścia co kilka dni. Tak jak piszesz: temat jest dość subiektywny. Mam przyjaciół, z którymi mogę się spotkać i pogadać. Mam grupę, do której mogę się udać. Niemniej ostatni czas większość spędzałem sam - czasami przez kilka dni faktycznie nie zamieniając z nikim słowa. 11 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): 3. Terapia. Jeśli jesteś w depresji, to oczywiście to najważniejsze. Jedyne co to uważaj, żeby nie stać się tylko bankomatem dla swojego terapeuty. Niestety jeśli masz pieniądze, to część będzie leczyło cię latami. Kiedy ja korzystałem to wystarczyło w sumie 5 spotkań, gdzie zaplanowane były żeby przepracować problem. Wcześniej przez 2 lata inna lekarka faszerowała mnie Xanax'em w takich ilościach, że moim zdaniem widziała co czyni (chciała mnie uzależnić). Wręcz miała cennik, ile więcej za wizytę "z L4". Temat terapii rusza i zmiany farmakologii. Obecny terapeuta też jest zdania, że leki nie mogą trzymać się tak długo. 11 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): 4. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś realizował się artystycznie, pracując. Jest naprawdę masa w tej chwili warsztatów weekendowych. Od kursów rysunku po granie na gitarze. I w zasadzie robię to: miałem osobistą wystawę w maju. Problem taki (obecnie), że po pracy nie mam absolutnie na to siły. 11 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): 5. Wydaje mi się, że wiem o czym gadasz. Mnie z jednej strony przeraża spieniężenie udziałów, wycofanie się całkowite. Strach, że bezpowrotnie stracę np. relacje albo że moje poczynania zostaną ocenione jako porażka i że nie będzie powrotu do tego co jednak zbudowałem. Z drugiej coraz bardziej ciągnie mnie do kupna kawałka ziemi, uprawiania warzyw i zajęcia się np. pszczelarstwem. Może w moim wypadku to wszystko fanaberie i sprowadzi się to do nauczenia odpowiednich nawyków. Nie wiem. Nie potrafiłbym również Tobie nic w tej kwestii poradzić 11 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): ps. masz finanse na zmianę, życia czy wszystko skonsumowałeś. Nie musisz pisać, ale zrób sobie uczciwy rachunek. 11 godzin temu, Piter_1982 napisał(a): ps2. w "Piłkarskim pokorze" jest taka scena gdzie Laguna pije z Bolem, pada zdanie: Przychodzi czas że trzeba pochodzić w domu w kapciach. Myślisz, o tym co było, a boisz się myśleć o tym co będzie. Bo już nic nie będzie, Kto się na to godzi? Kto się godzi na śmierć przed pięćdziesiątką? Będzie czas, żeby sobie odpuścić. Wciąż myślę, że jeszcze mam chwilę. Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted September 2, 2024 Share Posted September 2, 2024 W dniu 30.08.2024 o 13:35, I1ariusz napisał(a): Przypuszczam, że część z nas, na tym forum, może mierzyć się z podobnymi problemami. Odpowiedź jest w Tobie. W dniu 30.08.2024 o 13:35, I1ariusz napisał(a): i najbardziej marzyłoby mi się pójść drogą artystyczną lub game developmentu. Już ją znalazłeś - do dzieła Link to comment Share on other sites More sharing options...
mac Posted September 3, 2024 Share Posted September 3, 2024 Nie mam do pracy żadnego szacunku, bo i do pracownika nikt już szacunku nie ma. Człowiek to zasób. Jak wszystko inne w przyrodzie. Zastępowalny. Tylko inaczej wygląda przeczytanie tego, jako tako zrozumienie, a inna sprawa to doświadczenie tego, przeżycie, czyli masz dzisiaj pracę, a jutro nie masz, bo tak komuś się zdecydowało, nagła redukcja i Cię nie ma. Człowieka dzisiaj się wyrzuca na śmietnik. Nawet dociągając do wieku emerytalnego nikt po tygodniu nie pamięta, że ktoś taki tutaj robił (całe życie). Przerobiłem to. Dlaczego o tym piszę? Koniecznym jest wyrobienie planu B, drogi alternatywnej dla siebie poza statusem quo. Rozumiem Cię. Wieczna beznadzieja, groteska szarej codzienności, gdzie robisz, jakby kolejna mrówka, chuj wie po co i na co. Niewolnictwo współczesności, a większość dróg prowadzi i tak do zniewolenia. Powiem tak. Idź tam, gdzie Ci serce podpowiada. Nie ma ludzi niezastąpionych i nie ma szefów, czy współpracowników wartych jakiegokolwiek większego poświęcenia niż to opłacone w kwocie netto. To nawet nie chodzi o frajerstwo, tylko tak jest. I dobrze robisz stając się na pracę powiedzmy zobojętniały. Bo tak trzeba, żeby zachować ciekawość świata i siebie pragnącego czegoś lepszego. Nie ma sensu brać tego świata na poważnie, bo i tak się żyje krótko, cierpienie kasuje wszelkie doświadczenia życiowe praktycznie. Kto nie przeżył to nie zrozumie. Powodzenia. 5 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dowódca plutonu Posted September 3, 2024 Share Posted September 3, 2024 16 godzin temu, mac napisał(a): Nie mam do pracy żadnego szacunku, bo i do pracownika nikt już szacunku nie ma. Człowiek to zasób. Jak wszystko inne w przyrodzie. Zastępowalny. Nie ma sensu brać tego świata na poważnie, bo i tak się żyje krótko, cierpienie kasuje wszelkie doświadczenia życiowe praktycznie. Kto nie przeżył to nie zrozumie. Powodzenia. Współczuję, że miałeś takie doświadczenia. Mam inne zdanie. Moja praca wymaga odemnie poświęcenia, którego większość tutaj forumowiczów myślę, że by się nie podjęła. Nie będę wchodził w szczegóły. Niby zasób, niby zastępowalny ale jednak przynoszący dochód firmie i zwiększający zasobność portfela prezesowi. Mam świetnego prezesa i prezeskę. Gdyż obydwoje prowadzą firmę i robią to w chuj skutecznie. Właśnie przed chwilą gdy oglądałem sobie stary film "nocne graffiti" dostałem smsa, że jest zgoda na podwyżkę dla mnie. Mimo, że inflacja, kryzys, i chuj wie jakie katastrofy państwa polskiego. Nie MAC!!!!! Nie masz racji. Uwielbiam wypierdol psychiczny i fizyczny. Wiatr i śnieg w górach. Mokre jaja od deszczu na rowerze. Gdy świeci słońce i jest ciepło i sucho to dla mnie jest strasznie chujowo. Musi być przejebane bo wtedy czuje, że żyje. Ahoj towarzysze Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts