Skocz do zawartości

Cele życiowe, a przeciwności losu, rzeczywistość dająca kłody pod nogi


Brat Jan

Rekomendowane odpowiedzi

Cel niby wytyczony, ale

a to inne sprawy nie cierpiące zwłoki akurat w ważnym momencie dla osiągnięcia celu,

a to coś zaplanowane do zrobienia a nie działa jak należy, "złośliwość rzeczy martwych"

a to jakieś inne trudności

Mam wrażenie, że się jakieś skurwysyństwo (siła wyższa) uwzięło żebym tego nie osiągnął.

Miewacie takie trudności ?

 

A innym razem

obieram cel i wszystko idzie jak po maśle wręcz od niechcenia.

nic się nie psuje, każdy chętny pomóc, wolny czas sam się znajduje w odpowiednim momencie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się dzieje kiedy cel stawiasz sobie z pozycji osobowości/logiki/ego a nie słuchasz intuicyjnie tego co siedzi w podświadomości.

Jeżeli podświadomie nie chcesz tego robić a świadomie chcesz to Twoja podświadomość robi wszystko, żebyś nie osiągnął tego celu. A że jest dużo silniejsza od osobowości to zazwyczaj kończy się klapą, albo idzie jak po grudzie i nie masz za grosz satysfakcji z tego co zrobiłeś.

Słowo-klucz ---> SATYSFAKCJA.

Satysfakcja nie mija wraz z czasem. Ba! Pielęgnowana potrafi nawet rosnąć. Nie dotyczą jej takie zjawiska jak habituacja (przyzwyczajenie do bodźca) które są nieodłączną częścią chwilowych przyjemnostek jak kupienie nowej fury, zegarka, etc. czy posiadanie nowej dziewczyny.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do starszych stażem aktywistów samczo-duchowej mądrości.
W jaki sposób rozróżniacie cele ego od misji duchowej?
Czy owo rozpoznanie jest rozłożone w czasie, np. na okres kilku lat, prób i błędów, czy może są to sporadyczne oświecenia które przybliżają do poznania tej misji? Takie, po których wiadomo, że to nie ego a coś głębszego.

Czy któryś z was dowiedział się już co jest jego duchowym celem na dane mu życie, czy jest to raczej błądzenie po omacku w kierunku światła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, "zwalanie" wszystko na podswiadomosc, dusze, ego (kazdy co woli) to jest tak jak lezec u psychoanalityka: wychodzisz z kwitkiem i wiesz, tyle co przed. 

 

@Brat Jan:

1. w jakim stopniu Twoj cel zalezy od Ciebie, a ile od faktorow zewnetrznych? (wspominasz o  "złośliwość rzeczy martwych") .

2. czy dales swojemu celu dobry priorytet? ("inne sprawy") 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie Janku.

    Dzięki za temat. W chwili obecnej mam tą samą rozkminę. Rodzina namawia mnie na zrobienie prawka na TIR-y. Ma to na celu znalezienie dla mnie pracy, (nie potrzebuję jej, mam za co żyć), i ewentualny wyjazd do Islandii aby tam łatwiej znaleźć pracę. Mam wspomóc syna przez kilka m-cy bo będzie sam, z uwagi na zmianę m-ca zamieszkania. Prawko ma zapewnić mi pracę.Temat ciśnie głównie moja stara. Pod jej wpływem poczyniłem pewne działania, popłynąłem parę stów, i jestem w chwili obecnej na rozdrożu. Nie czuję się w tym temacie, nie chce tego, nie jest mi to potrzebne.

 

   Teraz pytanie. Czy warto to dalej ciągnąć? Będę sabotował sam siebie żeby kursu nie ukończyć, dla świętego spokoju że niby chciałem ale nie wyszło. Kasa nie ważna, byle samica się odpierdoliła.

Nawiążę teraz do ostatniego spotkania, w rozmowie poruszyłem ten temat. Przedstawiłem go tak jak w chwili obecnej. Barhar słusznie zauważył. Na chuj mi to? (dzięki Barhar). Jeżeli czegoś nie lubisz i masz się męczyć z tym to nie rób tego! Jeżeli to ma być sposób na życie, pracę i ma cię to męczyć, to zostaw to! Nie czuję się jako kierowca ciężarówki, ale w perspektywie praca. Kurwa nie wiem co robić.

 

   Dalej, Barhar przytoczył starą prawdę. Mianowicie: tutaj przytoczę wiekopomne słowa Laski z"Chłopaki nie płaczą". Rób to co lubisz a reszta się ułoży. Barhar stwierdził że robię zajebistą wódę, opowiadam o procesie wytworzenia z pasją, omawiam szczegóły. Czuć że to lubię, coś tworzę. Powiedział, wyjdź kurwa w końcu z garażu, zacznij w końcu tworzyć komercyjnie dla ludzi. Ma rację ale Polska i jej przepisy.

Stwierdził że przepisy, urzędy da radę zwyciężyć, tylko trzeba czasu i pracy. Mógłbym tworzyć swoje legalnie i na chwałę, pożytek i zdrowia Braci spożywającej.

 

   Generalnie, rób to co lubisz.

 

ps.Janek, jak nie na temat to wybacz.

 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma takie sytuacje, ale zauważ, że dzieje się tak wtedy kiedy komuś lub jakieś sytuacji nadajesz zbyt dużą ważność, polecam poczytać książke "Transerfing rzeczwysitośći" jest to tam wszsytko opisane i sposoby naj jak sobie z tym radzić!

 

P.s miej wyjebane a będzie CI dane:-)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 9.05.2016 at 19:20, Doug napisał:

@Brat JanPanowie, "zwalanie" wszystko na podswiadomosc, dusze, ego (kazdy co woli) to jest tak jak lezec u psychoanalityka: wychodzisz z kwitkiem i wiesz, tyle co przed.

A nie.
Przynajmniej dla kogoś kto potrafi w sobie obserwować i oddzielać w/w fenomeny podświadomości/duszy (czyli wzorców) z osobowością - czyli maską społeczną / ego.
Jak potrafisz to w sobie odróżniać to ani nie masz problemu ze zrozumieniem o czym piszę, ani nie potrzebujesz jakiegoś gościa, żeby Ci powiedział KIM JESTEŚ.

To, że Ty na przykład nie widzisz tych zależności (wnioskuję to z tego, że poruszyłeś tą właśnie kwestię), to nie znaczy, że ich nie ma.

Zakładam, że jak większość osób na tym forum też kiedyś nie wiedziałeś o tym, że istnieją takie a nie inne mechanizmy rządzące związkami damsko-męskimi - a mimo tego one istniały i działały, tysiące lat zanim się narodziłeś!

Prąd elektryczny też kiedyś nie istniał w ludzkiej świadomości jako zjawisko możliwe do ogarnięcia a istniał jako skutki działania - na przykład po uderzeniu pioruna.

Dokładnie w taki sam sposób nie możesz przyjąć do wiadomości tego, że człowiek nie jest istotą 'monolityczną' jeżeli chodzi o intencje, motywy czy mechanizmy planowania, działania i wyciągania wniosków.

 

Nie ma czegoś takiego jak 'faktor zewnętrzny' kiedy mówimy o realizacji celu. Wszystko zależy od realizatora i od tego jak daleko i głęboko jest w stanie widzieć konsekwencje swoich działań w przyszłości.

Dlatego tak ważna jest samowiedza o której pisze wyżej. Bez niej się nie da wejść na ten poziom rozgrywania gry zwanej życiem. No ale do tego trzeba trochę pracy (zwłaszcza z własnymi emocjami).

 

Dodatkowo usiłujesz nam implikować wykręcanie się od jakiegokolwiek wysiłku i pracy nad sobą. Kiedy chcesz coś na kogoś 'zwalić' - to pozbywasz się odpowiedzialności. W powyższym kontekście nadałeś temu takie brzmienie jakbyśmy bezwiednie godzili się z faktem i nic więcej z tym nie robili. Dlaczego nie wziąłeś pod uwagę tego że z podświadomością (emocjami i schematami zachowań) można, a nawet trzeba pracować?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brat Jan-  czasem myślę że to całe pierdolone życie to tylko wymysł jakiegoś jebniętego sadysty psychopaty.

Bo co?

Bo kurwa rodzimy sie z gołą dupą i tak nas grzebią /no prawie powiedzmy/lub wrzucają do pieca.

A wszystko co jest zawarte pomiedzy tymi dwoma wydarzeniami to ciąg porażek, pomyłek, nie szczęśliwych zbiegów, wypadków ,chorób,zgonów, pchania kamiora jak Syzyf, przeplatane krótkimi chwilami euforii kiedy coś nam sie uda ,coś osiągniemy, coś zwyczajnie sie ułoży, i na chwile da wytchnienie, ale to chyba tylko takie przerywniki żebyśmy nie stracili całkowicie checi do czegokolwiek, takie podawanie patyczka tonącemu szczurowi żeby podtrzymać w nim nadzieje, zanim i tak utonie.

Myślę że trzeba pamiętać że rodzimy sie i umieramy,i to jest nie uniknione, i czy cele które sobie wyznaczamy nie pochłoną zbyt wiele z czasu który tutaj mamy, a ile go mamy ....nie wiemy.

Ja na swój cel poświęciłem 8 lat, i kiedy od osiągnięcia tego dzieliło mnie 1,5 -2 lat dostałem  z tyłu w łeb tak że musiałem przewartościować całe swoje życie, i gówno z planów,marzeń itd.

Są sytuacje zupełnie niezależne ,nie mamy na to wpływu, a zycie ma nas w dupie toczy sie tak jak ono chce.

Nie przesłaniajmy sobie dnia codziennego jakimiś celami,planami, bo każdy dzień może być naszym ostatnim...,Zyć trzeba tu i teraz, oczywiście cele trzeba mieć,ale trzeba wiedzieć też ze życie może mieć inny plan wobec nas.

Może zwyczajnie wyluzuj przy planach i nie zakładaj ich na "sztywno", nie dziś to jutro lub za tydzien/miesiąc,czy nawet rok.

 

Adolf- ogarnij jakiś produkt regionalny, wiem papierologii w cholere ale poszukaj jak to ugryzc, myślę że warto bo produkt masz przedni.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Brzytwa napisał:

To, że Ty na przykład nie widzisz tych zależności (wnioskuję to z tego, że poruszyłeś tą właśnie kwestię), to nie znaczy, że ich nie ma.

 

Nieee, nie uwazam, ze nie ma podswiadomosci. Jest. I ma ogromny wplyw na nas, tzn. kim jestesmy. 

36 minut temu, Brzytwa napisał:

Nie ma czegoś takiego jak 'faktor zewnętrzny' kiedy mówimy o realizacji celu. Wszystko zależy od realizatora i od tego jak daleko i głęboko jest w stanie widzieć konsekwencje swoich działań w przyszłości.

 

Tu sie nie zgadzam. Mozna chciec, pracowac, walczyc... ale glowa muru sie nie przebije. Sa granice. (Niestety)

 

37 minut temu, Brzytwa napisał:

Dodatkowo usiłujesz nam implikować wykręcanie się od jakiegokolwiek wysiłku i pracy nad sobą.

Nic nie implikuje. Chodzilo mi tylko o to, ze czasami trzeba sie kopnac w dupe i ruszyc, niz szukac "czegos" w glebi.

Do wyjasnienia: problem Brata Jana zrozumialem w sensie angielskiego "task" - zadanie, ktore mam wypelnic  w ciagu okreslonego czasu, a nie duzego, dlugoterminowego celu ("goal").

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli 'coś' w głębi jest przyczyną problemu to skupianie się na powierzchownych skutkach nic nie da.

Do pracy z podświadomością też MUSISZ się kopnąć w dupę i zacząć czytać, trenować, obserwować etc. Więc samo odszukanie 'czegoś' w głębi to tylko początek całej roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf też miałem różne propozycje ze strony dalszej rodziny, znajomego wspólnych "byznesów". Od bliższej "załatwienia" etatu, ale tak jak piszesz też nie czułbym się ok ani w tych biznesach ani na tym etacie i odmówiłem. Robię co lubię czyli mam satysfakcję ( czy o taką chodziło @Brzytwa? ), ale już coraz mniej lubię, a nowe co lubię to właśnie mam problemy z realizacją.

 

14 godzin temu, kryss napisał:

 czasem myślę że to całe pierdolone życie to tylko wymysł jakiegoś jebniętego sadysty psychopaty.

Bo co?

  Też miewam takie przemyślenia, ale staram się je zagłuszyć właśnie stawianiem sobie celów i ich realizacją w przeciwnym wypadku obawiam się, że stoczyłbym się na margines.

A problemy mam z celem długoterminowym, początki to naście lat wstecz, kilka razy byłem już na granicy przewartościowania/zmiany priorytetu ale jestem dość uparty oraz jak już wspomniałem @Adolfowi czułbym się z tym/w tym  dobrze. Jeszcze nie dostałem na tyle mocno żeby zrezygnować, ale ciągłe małe przeszkody skutecznie blokują.

 

@Dougpriorytet był/jest wysoki, ale okresami muszę odpuszczać na rzecz innych spraw głównie rodziny.

"rzeczy martwe" to zwiększona częstotliwość psucia się czegoś akurat gdy najbardziej zależy żeby było sprawne, jakieś drobne przeszkody typu brak zasięgu, czy słaba bateria akurat wtedy gdy ludzie dzwonią i trzeba dłużej porozmawiać żeby podjąć decyzje. itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy nam się to podoba, czy nie, to bez wejścia w metafizykę nie da się tego tematu ogarnąć.

Może się okazać, że bez tego bardzo dużo ludzi na tym forum (pomimo ogarnięcia 'twardego', biologicznego matrixa męsko-damskiego) i tak w życiu będzie nieszczęśliwa.


Podążaj za spełnieniem, za satysfakcją =/= podążaj za tym co daje satysfakcja.

 

Rzecz w tym, że świat jest panta rhei - wszystko płynie. I to co kiedyś nam 'dawało' (celowo cudzysłów) satysfakcje nagle okazuje się że 'rodzi' (celowo cudzysłów) zupełnie coś odwrotnego.

Utożsamiamy nasz pozytywny stan z jakimiś czynnościami czy obiektami, a tak na prawdę te czynności i obiekty są WYNIKIEM przebywania w miejscu i czasie gdzie powinniśmy się znajdować z punktu widzenia naszych nieuświadomionych celów i postaw. A nieomylnym sygnałem, że przebywamy nie tam gdzie trzeba są przykładowo: frustracja, gniew, wypalenie, zgorzknienie.

 

@Brat Jan - w skrócie - nie podążaj za obiektem/przedmiotem, ale za intuicyjnym odczuciem nie gasnącej satysfakcji w sobie.

To jest trudne bo wszelkie wykresy, analizy, zdjęcia, plany, oczekiwania, przywiązania, utożsamienia, pragnienia przyjemnostek i przede wszystkim - 'to co mówią ludzie' - trzeba w jednej chwili wypierdolić do kibla. Koniec pieśni.

Twoje odczucie satysfakcji nie zniknęło, nikt Ci go nie ukradł :> Po prostu zszedłeś z jego drogi zwabiony 'błyskotkami' jakie podrzuca kultura/umysł/nieświadomość zbiorowa. Kultura to kurwa, a nie bogini. Więc wypadałoby zacząć czerpać z niej przyjemność a nie bić jej pokłony.


Nie ma momentu w życiu, kiedy po prostu możesz stwierdzić, że wiesz już wszystko. Że zgromadziłeś już całą dostępną wiedzę o sobie i teraz już będzie tylko z górki. Powodem jest właśnie panta rhei.

Każdy z nas ma w sobie obszary i sfery (emocjonalne/myślowe/ideowe) o których nie ma pojęcia że istnieją. Ja też.

I dopóki nie zamienisz nieświadomego w świadome, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty nazwiesz to przeznaczeniem. - C.G. Jung

 

Ktoś kiedyś na forum napisał, że każdy na nas ma swoje demony. Ja twierdzę że to nie są żadne demony. Są to rzeczy w nas samych, których się wypieramy, boimy i odrzucamy tworząc wewnętrzne konflikty czy tak zwanego życiowego 'pecha'.

Wypadałoby wreszcie przestać się bać tego co w nas siedzi i zacząć to poznawać, oswajać, tresować i wykorzystywać - świadomie!

 

To my jako istoty samoświadome tworzymy materię i całą tak zwaną 'rzeczywistość' rozumianą szerzej pod pojęciem iluzji zmysłów - ZE WSZYSTKIMI TEGO SKUTKAMI!

Są na to twarde dowody naukowe w postaci eksperymentu Younga (ten z fotonami) - gdzie w stan nielokalny (superpozycję) - czyli w stan istnienia jako potencjał zamiast istnienia jako fizyczny obiekt - (w dalszych wariantach eksperymentu) wprowadzono między innymi opiłki aluminium widoczne gołym okiem!

Czy zadaliście sobie trud zrozumienia jakie implikacje rodzi to w codziennym życiu i w postawie z jaką do niego podchodzicie? I dlaczego nie mówi o tym każde radio, telewizja, gazeta i szkoła?

 

To świadomość kształtuje byt i materię, nie odwrotnie. Dotyczy to także kładzenia sobie pod nogi rozmaitych kłód.

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.