Jump to content

30 lat i kupno mieszkania - sznur na szyję? Proszę o pomoc!


Recommended Posts


Witajcie Bracia.

 

Bardzo proszę o pomoc w następującej sprawie. Jak w tytule, mam 30 lat i bardzo chciałbym kupić mieszkanie na własność. I tu rodzi się problem - czy w dzisiejszych czasach jest sens? Na ten moment mogę dać wkład własny w kwocie 120 tys. zł, mieszkanie, które chce kupić kosztuje 369 tys. z możliwością negocjacji (ile, to będę wiedział jutro). Do tego trzeba doliczyć 2% prowizji, którą bierze biuro + notariusz. Mieszkanie, to 2 pokoje, 50m na trzecim piętrze. Moje zarobki wynoszą ok. 4300 netto, więc tak sobie.

 

Z racji, że będę kupował je sam boję się, że polegnę, stracę pracę, zdrowie etc i coś może się stać po drodze. Sami wiecie, jak to jest. Moja głowa od kilku miesięcy mówi "idź w końcu na swoje", ale mam lęki i to poważne. Oczywiście będę mieszkał tam sam, bo kobiety nie mam. W dodatku mam dość swojego starego, który jest od 5 lat na emeryturze i non stop siedzi w domu, nawet nie wiecie, jaka to jest dla mnie udręka. To też jest impuls, aby stąd uciec. Pomyślałem jeszcze o wynajmie, ale to chyba bez sensu?

 

Co doradzicie - mimo wszystko nie bać się i kupić? Jakie macie doświadczenia z tym? Z góry dziękuję za odpowiedzi. 

  • Sad 1
Link to comment
Share on other sites

Trudna sprawa. Ile potem musisz oddać bankowi? Ile lat to będziesz spłacał? Czy masz szansę na większe zarobki? Czy będziesz mieszkał w tym miejscu? Ja bym wolał wynajmować i szukał lepiej płatnej pracy gdziekolwiek. Dzieci nie masz na utrzymaniu i żony więc nic cię nie trzyma. Pytanie jak będą się kształtować ceny mieszkań. Czy jeszcze podskoczą? Czy może bańka pęknie za 2 lata, co tu ktoś wieszczył na forum.

 

Ja bym nie wchodził w to nie musząc, bo nie rozumiem tych całych kredytów. Pojechałbym do pracy nawet w/poza Polskę i wrócił z pieniędzmi.

  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, Śnieżnobiały napisał(a):

Trudna sprawa. Ile potem musisz oddać bankowi? Ile lat to będziesz spłacał? Czy masz szansę na większe zarobki? Czy będziesz mieszkał w tym miejscu? Ja bym wolał wynajmować i szukał lepiej płatnej pracy gdziekolwiek. Dzieci nie masz na utrzymaniu i żony więc nic cię nie trzyma. Pytanie jak będą się kształtować ceny mieszkań. Czy jeszcze podskoczą? Czy może bańka pęknie za 2 lata, co tu ktoś wieszczył na forum.

 

Ja bym nie wchodził w to nie musząc, bo nie rozumiem tych całych kredytów. Pojechałbym do pracy nawet w/poza Polskę i wrócił z pieniędzmi.

Aktualnie nie mam szans na wyższe zarobki, nie chcę zmieniać pracy, w moim mieście jest ciężko o dobrą pracę. 
 

ceny mieszkań na pewno nie pójdą w dół, a w górę, więc za kila lat może być kupić ciężko mieszkanie, które teraz kosztuje 350 tys. Ile będę spłacał? Myślę, że dobre 20/25 lat i tego się właśnie boję…
 

Generalnie wchodzić nie muszę, ale czy to nie czas najwyższy się usamodzielnić? Chyba tak, coraz bardziej mnie to ciśnie. Zaprosić jakąś laskę do siebie, poczuć tę samodzielność, a nie za ścianą non stop starzy.

 

dziękuję za podjęcie dyskusji.

Edited by Kyrtap1994
Link to comment
Share on other sites

Na twoim miejscu zrobiłbym jak brat wyżej proponuję, tj. wyjechał do pracy za granicę skoro nie masz nikogo bliskiego a ze staruszkiem się męczysz. Zarobisz dodatkowe 120 tysięcy na czysto i wtedy kupić jak Ci się śpieszy, co jest zrozumiałe.

  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, Jonash napisał(a):

Na twoim miejscu zrobiłbym jak brat wyżej proponuję, tj. wyjechał do pracy za granicę skoro nie masz nikogo bliskiego a ze staruszkiem się męczysz. Zarobisz dodatkowe 120 tysięcy na czysto i wtedy kupić jak Ci się śpieszy, co jest zrozumiałe.

Praca za granicą odpada, to nie dla mnie. 
 

Totalny dylemat…

Link to comment
Share on other sites

Trudna sprawa. Ile potem musisz oddać bankowi? Ile lat to będziesz spłacał? Czy masz szansę na większe zarobki? Czy będziesz mieszkał w tym miejscu? 

 

Odpowiedz sobie na te pytania wyżej, które zadał @Śnieżnobiały

 

Zarabiając 4300 i mając kredyt do spłaty plus minus ~2300 złotych to chyba bym się zaszlachtował, ciężka sprawa. Przede wszystkim musisz zwiększyć zarobki, jak dla mnie przy tym wynagrodzeniu, kredyt to za dużo dla Ciebie. Zobacz na mój temat, pod twoim, mam aktualnie 7 z hakiem wypłaty z perspektywą na wypłate 8-10 tysięcy a i tak jest ciężko z kredytem.

Edited by Jonash
  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Intuicja mi podpowiada, że polegnę. A może zrobić tak: poczekać do stycznia, odłożę sobie jeszcze z 15 tys, następnie moja matka ma do sprzedania chatę rodziców, czyli dostanę jakieś 50 tys. Wtedy mój wkład własny wyniesie ok 200 tys. Czy ma to sens?

 

Dupa mi się nie pali, ale co zrobić, skoro pragnienie wolności jest silniejsze? Odpada praca za granicą i wynajem. Wg mnie, to wywalenie kasy w błoto.

Edited by Kyrtap1994
Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, zuckerfrei napisał(a):

Ja bym przejebał 120 koła na alkohol, narkotyki i prostytutki to przede wszystkim. 

Ale serio, proszę o poważne rady. Nie po to odkładam 10 lat, aby to przejebac. Ja chcę iść na swoje, polepszyć swój komfort życia.

Link to comment
Share on other sites

Dziwne, brzmisz jak bohater ze ściany hańby - taki z lwem w avatarze. Nawet "jego ostatnia aktywność" zbiega się w czasie z Twoim dołączeniem do forum. Hasło zgubiłeś, czy brata bliźniaka? 🤣

  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Generalnie w wieku 30 lat, powinieneś już mieszkać sam, choćby w kawalerce i odciąć się od rodziców - to na pewno. Ten punkt nie podlega żadnym dyskusjom. 

 

Jak sobie wyobrażasz zaproszenie laski "do siebie", kiedy rodzice za ścianą? Żadna się na taki układ nie zgodzi :)

 

Teraz pytanie najistotniejsze - czy swoje, czy wynajem? I tutaj pojawia się właśnie ten dylemat, który sam miałem 5 lat temu. Dokładnie te same obawy, które masz Ty. Zdecydowałem się na kupno kawalerki w jednym z topowych miast wojewódzkich. Kredyt spłaciłem w 2 lata, w międzyczasie zarobki skoczyły do góry. Doradzałem się wtedy znajomych (w tym o wiele starszych ode mnie) i wszyscy mówili żeby kupić i potraktować to jako inwestycje. 

 

Opłaciło się, bo za mieszkanie dałem jakieś 250k z wykończeniem, a teraz mógłbym za nie spokojnie wziąć 2 razy tyle, więc jako inwestycja spoko. Tylko to też były trochę inne czasy 5 lat temu i przede wszystkim, inne ceny. 

 

Oprócz tego, co napisali poprzednicy odnośnie zdolności kredytowej, zarobków i spłacanie kredytu, wziąłbym jeszcze pod uwagę fakt, co z takim mieszkaniem się stanie za 10-15 lat. 

 

Jeśli to jest polska powiatowa, to obawiam się, że takie mieszkanie może stracić na wartości z uwagi na to, że pokolenie które obecnie zamieszkuje dużą część z tych mieszkań, wkrótce odejdzie z tego świata przez wiek, w dodatku niż demograficzny oraz emigracja młodszego pokolenia do większych miast lub za granicę. Za 10-15 lat może się okazać, że takie mieszkania będą sprzedawane za bezcen, bo po prostu nie będzie na nie chętnych. 

 

Jak chodzi o większe miasta - Warszawa, Wrocław, Kraków, Trójmiasto - wątpię, że tam mieszkania w dłuższej perspektywie stanieją. Raczej pójdą do góry, bo ludzie chcą tam mieszkać. 

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, nscrinn napisał(a):

Dziwne, brzmisz jak bohater ze ściany hańby - taki z lwem w avatarze. Nawet "jego ostatnia aktywność" zbiega się w czasie z Twoim dołączeniem do forum. Hasło zgubiłeś, czy brata bliźniaka? 🤣

Nic mi o tym nie wiadomo, czy o tym jest temat?! Proszę o dobre rady starszych Braci, a ty piszesz jakieś farmazony. 

Link to comment
Share on other sites

Może rozważ kupno mniejszego. 30 metrów dla jednej osoby to naprawdę spoko. Jak dobrze poszukasz to może nawet znajdziesz z wydzieloną sypialnią, albo sam możesz sobie przearanżować. Salon z aneksem + sypialnia. 

 

Wynajem nie jest bez sensu, tylko że w wieku 30 lat już masz sporo w głowie różnych przekonań. Nie ma co się bić sam ze sobą. Rozumiem, że nie wyprowadziłeś się nigdy z domu rodzinnego. Jeśli tak to uciekaj jak najprędzej. Tylko, też zrób to z głową. Pamiętaj, że małe mieszkanie w razie czego łatwiej też wynająć lub sprzedać. Pomyśl o tym przy zakupie. Każde miasto ma swoją specyfikę. Może w pobliżu uczelni (wtedy nawet warto trochę dołożyć) itp. 

 

ps. ceny mieszkań nie zawsze rosną wbrew pozorom. Jeśli dobrze pamiętam to okolice 2015 było niżej jak 2009, u mnie w mieście np. Możesz prześledzić średnie ceny na podstawie aktów notarialnych, są w różnych serwisach. Nie była to bańka, ale korekta 10%-15% w dół. Dużo tu zależy od polityki niestety. Czy przyjmiemy migrantów czy nie. Jak potoczy się wojna. Zawsze też może wyskoczyć rząd z nowym projektem powiat+ i dotować zakup mieszkań na prowincji z wykluczeniem dużych miast. 

  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Maurycy napisał(a):

 

 

Teraz pytanie najistotniejsze - czy swoje, czy wynajem? I tutaj pojawia się właśnie ten dylemat, który sam miałem 5 lat temu. Dokładnie te same obawy, które masz Ty. Zdecydowałem się na kupno kawalerki w jednym z topowych miast wojewódzkich. Kredyt spłaciłem w 2 lata, w międzyczasie zarobki skoczyły do góry. Doradzałem się wtedy znajomych (w tym o wiele starszych ode mnie) i wszyscy mówili żeby kupić i potraktować to jako inwestycje. 

 

Opłaciło się, bo za mieszkanie dałem jakieś 250k z wykończeniem, a teraz mógłbym za nie spokojnie wziąć 2 razy tyle, więc jako inwestycja spoko. Tylko to też były trochę inne czasy 5 lat temu i przede wszystkim, inne ceny. 

 

Jaką pracę wykonujesz, która daje Tobie tak lukratywne zarobki?

Link to comment
Share on other sites

Ja brałem mieszkanie nie w celach spekulacyjnych, ale wiedziałem, gdzie chcę mieszkać i miałem silną potrzebę samodzielnego życia. Na mieszkanie własne patrzysz nie pod kątem ceny, tylko wygody, lokalizacji, że będziesz w takim punkcie żył przez dziesięciolecia. Nieruchomość nie straci na wartości więcej niż 30%, a nawet można założyć ewentualnie 50% to i tak Ci się wyrówna. Ludzie biorą kredyty nie bez powodu, bo to dalej najlepsza opcja, żeby iść na swoje. Druga sprawa, pewnie mocno wzrośnie Ci motywacja. Człowiek się zmienia, kiedy idzie na swoje, to mocno uzależnia, bardziej niż jakikolwiek narkotyk. Własna chata i masz wypierdolone na wszystko. I tak, czy siak będziesz pracować. Jak się nie uda to trochę pewnie wtopisz, ale nie tak dużo. Zależy od wyliczeń, miejscowości i dalszych tendencji na rynku nieruchomości. W kredo masz ubezpieczenia, sama nieruchomość staje się zabezpieczeniem, ustawy chronią kredytobiorcę przed nagłą sprzedażą majątku, banki mają obowiązek zaproponować plan restrukturyzacji, jakby coś się zjebało. To nie jest tak, że wpadniesz w spiralę spierdolenia ekonomicznego. Poczytaj na spokojnie, co to jest kredyt hipoteczny, ustawy odnoszące się do niego, praktyki bankowości detalicznej w tym względzie. No i poczekaj na nowy program wsparcia, gwarancji rządowych, może się załapiesz i wymyślą coś ciekawszego, lepszego. Deweloperzy niektórzy nawet dają odroczone płatności na pół roku i dłużej, kiedy negocjujesz. Wszystko się da, kiedy człowiek chce. 

 

Ja mam mieszkanie niecałe 40 m2, dwa pokoje i kuchnia. Dla mnie samego to jest za dużo, więc na typowej kawalerce, wygodnie urządzonej może jeszcze zejdziesz, a zawsze można zamienić w jakiś wehikuł do wynajmu, spekulować wartością, sprzedać i się przenieść, kiedy życie się zmieni. Ja bym chętnie przeszedł na jakieś 20 m2 z aneksem kuchennym w dużym pokoju + większa łazienka. Dla chłopa tyle starczy. 

 

Ja nawet będąc mocno chory i cierpiący realizowałem zlecenia. Nie masz wyjścia człowieku. Sam to kiedyś zrozumiesz. Nie chcesz z głodu zdechnąć to będziesz nawet zapierdalać, kiedy flaki będą wypadać. Taka jest prawda. Człowiek nie ma pojęcia, kim jest dopóki nie doświadczy kryzysu. Gówno praca znajdzie się zawsze, z bankiem negocjować można, sprzedać można, wszystko można. Boisz się, ale ten strach Ci nie pomoże. Albo się robi i akceptuje wszystkie konsekwencje albo się siedzi na dupie, a i tak człowieka spotyka ostatecznie jeden los. Z tego wynika, czy Ty zrobisz, czy nie zrobisz to tylko robisz dla siebie, dla nikogo innego. 

Edited by mac
  • Like 6
  • Thanks 3
Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, Perun napisał(a):

Jaką pracę wykonujesz, która daje Tobie tak lukratywne zarobki?

 

IT, w międzyczasie zmieniłem po prostu pracę, więc zarobki skoczyły razy dwa. A kredyt też nie był duży, nieco ponad 100k, więc spłata poszła szybko. 

Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, Piter_1982 napisał(a):

Może rozważ kupno mniejszego. 30 metrów dla jednej osoby to naprawdę spoko. Jak dobrze poszukasz to może nawet znajdziesz z wydzieloną sypialnią, albo sam możesz sobie przearanżować. Salon z aneksem + sypialnia. 

 

Wynajem nie jest bez sensu, tylko że w wieku 30 lat już masz sporo w głowie różnych przekonań. Nie ma co się bić sam ze sobą. Rozumiem, że nie wyprowadziłeś się nigdy z domu rodzinnego. Jeśli tak to uciekaj jak najprędzej. Tylko, też zrób to z głową. Pamiętaj, że małe mieszkanie w razie czego łatwiej też wynająć lub sprzedać. Pomyśl o tym przy zakupie. Każde miasto ma swoją specyfikę. Może w pobliżu uczelni (wtedy nawet warto trochę dołożyć) itp. 

 

ps. ceny mieszkań nie zawsze rosną wbrew pozorom. Jeśli dobrze pamiętam to okolice 2015 było niżej jak 2009, u mnie w mieście np. Możesz prześledzić średnie ceny na podstawie aktów notarialnych, są w różnych serwisach. Nie była to bańka, ale korekta 10%-15% w dół. Dużo tu zależy od polityki niestety. Czy przyjmiemy migrantów czy nie. Jak potoczy się wojna. Zawsze też może wyskoczyć rząd z nowym projektem powiat+ i dotować zakup mieszkań na prowincji z wykluczeniem dużych miast. 

Fajnie, że się odezwałeś. Na ten moment mam taki plan, jak napisałem wyżej - oszczędzam do końca grudnia, matka sprzedaje chatę rodziców i mój wkład własny wynosi ok 200 tys. 
 

Wynajem jest bez sensu, bo to, co zapłacę mogę przeznaczyć na ratę kredytu. Generalnie celuję w mieszkanie 2 pokojowe, kawalerka odpada, myślę trochę przyszłościowo. Tak to już bym odszedł z domu rodzinnego jakiś czas temu, gdybym chciał nabyć kawalerkę.

 

jestem w czarnej dupie i dobrze o tym wiem. Raz, że chciałem odłożyć jak najwięcej, a to guzik mi dało, a po drugie czas ucieka.

Edited by Kyrtap1994
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, Kyrtap1994 napisał(a):

Intuicja mi podpowiada, że polegnę. A może zrobić tak: poczekać do stycznia, odłożę sobie jeszcze z 15 tys, następnie moja matka ma do sprzedania chatę rodziców, czyli dostanę jakieś 50 tys. Wtedy mój wkład własny wyniesie ok 200 tys. Czy ma to sens?

 

Dupa mi się nie pali, ale co zrobić, skoro pragnienie wolności jest silniejsze? Odpada praca za granicą i wynajem. Wg mnie, to wywalenie kasy w błoto.

@Kyrtap1994

A dlaczego mama nie da Ci mieszkania po dziadkach? 

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

FOMO w jakie popadasz to najgorszy możliwy doradca inwestycyjny. Ludzie chcą mieć ponad stan i swoje możliwości finansowe biorąc kredyty. Napędza to jeszcze bardziej spirale spierdolonych cen nieruchomości. Jednak kredyt nie jest dla słabych i chorowitych ludzi, a masz tu wątpliwości czy utrzymasz pracę. Developerzy biorą ludzi na desperację i wyciskanie cytryny do końca, a może się okazać, że kupowanie teraz w tym momencie, to kupowanie na górce. Za chwilę może być korekta cen nieruchomości o te max 30%, bo idzie krach światowy. Na zachodzie już teraz topnieją ceny, a Polska kolejny raz po wejściu do Unii zieloną wyspą raczej już nie będzie. Kredyt tak naprawdę jest głównie dla bogatych, bo biedny kiedy z niego korzysta staje się niewolnikiem dopóki nie spłaci.

 

Edited by Ksanti
  • Like 6
Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, Montella26 napisał(a):

@Kyrtap1994

A dlaczego mama nie da Ci mieszkania po dziadkach? 

Jest taka opcja, ale ja nie chcę. 4 piętro, słaba lokalizacja, do tego trzeba tam zrobić solidny remont. Blok z roku 1980, słaby standard. Także odpada. Chcę nowsze, stąd też odkładałem na to kasę, żeby żyć w lepszym standardzie.

Link to comment
Share on other sites

@Ksanti to sobie policz. Ceny nieruchomości przez ostatnie lata, ile poszybowały i nawet korekta do 40-50% nie sprawi, że będą tańsze niż 10 lat temu. Dalej będą drogie. Inflację przegapiłeś i koszty życia? Bez kredo teraz to mało kto z normalnych zjadaczy chleba sobie poradzi z wygenerowaniem kapitału. Musisz mieć potężne wsparcie rodzinne i tak dalej. 

 

Jesteś pewien, że idzie krach światowy? To poczytaj sobie raporty NBP najnowsze, z banku światowego, najnowsze publikacje dotyczące recesji to szybko zmienisz zdanie. Wysokie bezrobocie banki centralne robiły od zawsze w celu pokonania inflacji. Zwykły zjadacz chleba uważa to za kryzys, a banki centralne chcą wysokiego bezrobocia, zbicia inflacji i wyrównania procesów gospodarczych. Nie ma innego paradygmatu ekonomicznego na tym świecie, więc nawet wielki krach światowy maksymalnie obniży indeksy giełdowe i wyceny o około 40 - 50%. To sobie policz. Tak, ceny spadną w jakimś punkcie, ale później znowu grzanie gospodarki drukowanym hajsem, długiem i FOMO i masz przejebane. W niektórych punktach na świecie już trwa kryzys nieruchomości, czyli Chiny, bańka na Florydzie. W Chinach od 4 lat recesja głęboka na tym rynku, niedawno ogromny program wyprzedaży długu amerykańskiego, zmiana ze stagnacji w aktywność. Z bardzo głębokiej recesji Chińczyk wychodzi po 4 - 5 latach. Jak dasz ludziom perspektywy to zaczną wydawać pieniądze na potęgę. Tak się działo, dzieje i dziać będzie. 

 

Korekta 30% to by była i tak maksymalnie kilka tygodni, nawet dni, bo by zaczęli szturmować kurwa wszystko, co się tylko rusza. Bez zmian podatkowych, czy dosłownie systemowych będzie to samo, co zwykle. 

Edited by mac
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, elogejter napisał(a):

4300neeto o płacić z tego kredyt 30 lat to chuj nie życie, to poerdolona wegetacja ziomek

 

jedz gdzieś za granicę, pozapierdalaj kilka lat porządnie wróć i żyj sobie spokojnie

No właśnie, to nie będzie życie. Nie chcę za granicę, to nie jest temat dla mnie. 
 

czyli na ten moment to nie ma sensu. Muszę się jeszcze k.rwa pomęczyć ze zjebanym starym, ale mnie to rozpierdala już od środka i męczy psychicznie, serio.

 

Fajnie, że dorzuciliście coś od siebie. 

Link to comment
Share on other sites

Nie uzależniaj decyzji od mamy. To brutalne, ale ona może mieć inne priorytety jak i tak. Nawet świadomie lub nie może sabotować twoje działania zmierzające do usamodzielnienia się. 

 

Kup kawalerkę w pasującej ci lokalizacji. Zrób remont jak najtaniej i za 5 lat zdecydujesz co dalej. Tak naprawdę to nawet, nie wiesz jak ci się będzie żyło na swoim. Może ci się wszystko odmienić. Zbyt wiele razy widziałem jak ktoś robi coś od linijki, cały dom, a potem gryzie tynk. Jak dostaniesz pieniądze od mamy najwyżej nadpłacisz. Nie daj sobie wmówić, że musisz zrobić zabudowę w kuchni i całą nową łazienkę. Dopilnuj instalacji - woda, gaz i prąd. Możesz zrezygnować z gazu, ale nie zostawiaj zaniedbanej. Na materacu nie oszczędzaj. 

 

Rozegraj to dobrze podatkowo. Poczytaj jakie aktualnie pułapki czekają na kupujących i jakie sztuczki możesz wykonać. Edukuj się finansowo. Jak nie chcesz wnikać za bardzo, to kup monety bulionowe. Z jednej strony @mac dobrze prawi, że nowy program za pasem, z drugiej odwlekając decyzję ryzykujesz, że nigdy jej nie podejmiesz. 

 

Ludzie jak, ktoś ma 30 lat i mówi, że nie wyjedzie to nie wyjedzie. @Kyrtap1994 nie jest na dnie, żeby zmienić radykalnie życie. Albo zrobi krok w stronę samodzielności albo będzie frustrował się następne lata z rodzicami. Potem jak jedno z nich umrze albo zachoruje będzie się bił pomiędzy chęcią wyprowadzki, a obowiązkiem opieki. 

Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.