Jump to content

Byłem na pogrzebie mężczyzny i zrozumiałem, że rodzina to gówno


mac

Recommended Posts

Byłem jakiś czas temu na pogrzebie mężczyzny. Gość miał zapaść, wylądował w szpitalu. Żona nie odwiedziła. Miała do załatwienia "swoje sprawy". Dwie córki. Jedna również nie odwiedziła. Druga przyszła się pożegnać, rozmowa 15 min i do widzenia. Wszystkiego się dowiedziałem właściwie przypadkiem, ze standardowych rozmów. Żonka śmiechy, zero nerwów, zero żalu, absolutnie nic. Córki tak samo, niewielkie emocje. Tego samego dnia po pogrzebie grały sobie w karty. 

 

Rodzina to kompletne gówno dla mężczyzny. Jak ktoś pierdoli o szklance wody na starość to niech sobie uświadomi, że prędzej będą życzyć śmierci, bo tylko przeszkadza gościu swoim cierpieniem. Od tego czasu jeszcze bardziej pogłębiłem pogardę dla swojej "najbliższej" rodziny i jeszcze bardziej się wycofałem. Druga sprawa. Jak najmniej interakcji z ludziną. Do tej pory czuję obrzydzenie i niesmak w gardle. Mężczyzna to śmieć nawet dla najbliższych. A facet był, jaki był. Czasami coś tam popił, ale dbał, zapierdalał, niczego specjalnie nienawistnego nie odjebał. 

 

To musi być piekło, a my jesteśmy demonami. 

 

I mi pierdolą, nawet tutaj, że jestem pesymistą. A kim kurwa mam być po takich akcjach i z takimi doświadczeniami? xD

 

Chciałbym, żeby każdy z użytkowników forum taką akcję przetrawił na żywo. Zmienia percepcję na pełnej kurwie. 

  • Like 11
  • Thanks 11
  • Confused 1
  • Sad 8
Link to comment
Share on other sites

A ja widziałem jak rodzina w tym córka dba o swojego ojca który po wypadku leżał w śpiączce przez dwa lata, przychodzili do niego codziennie, wyszedł z tego i nadal utrzymują kontakt, darzą się rodzinna miłością. To nadal jest jeden przypadek. Ani twój ani mój nie potwierdzają reguły. 

 

W większości ludzie przypominają demony fakt ale są też wspaniałe jednostki o dobrym sercu.

  • Like 32
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

Ja również kilkukrotnie byłem świadkiem (nie tylko w swojej rodzinie) gdzie żony, córki praktycznie codziennie na zmianę zajmowały się ojcem/mężem przed śmiercią, odwiedzały go w szpitalu, dokarmiały (bo każdy wie jak to wygląda w szpitalach/domach opieki) a potem bardzo emocjonalnie przeżywały śmierć ojca/męża, płakały, mimo upływu lat regularnie odwiedzają jego grób, sprzątają, kładą kwiaty, znicze itp.

 

I patrząc konkretnie na te kobiety chciałbym aby moja żona i dzieci tak się mną zajmowały, pamiętały o mnie po śmierci. 

Edited by Szczery Człowiek
  • Like 11
  • Thanks 3
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, mac napisał(a):

I mi pierdolą, nawet tutaj, że jestem pesymistą. A kim kurwa mam być po takich akcjach i z takimi doświadczeniami? xD

Przykład który podałeś jest bardzo skrajny, nie wiem jaki był ten gościu generalnie o zmarłych się nie mówi źle ale może był albo tyranem albo turbo pantoflem? (nie oceniam tylko zgaduje)

Może jego żona i córki są jakieś zaburzone ?

 

Jak widać przykład który podał @Szczery Człowiek pokazuje że nie WSZYSTKIE BABY I ŻONY SĄ BEBE

46 minut temu, mac napisał(a):

@Jonash mam mocnego pecha, bo nigdy na coś takiego nie trafiłem. 

Masz pecha w chuj bo prawie wszystko co opisujesz na forum pokazuje że trafiasz na same spierdoliny no hate ale stwierdzam fakt XD

Edited by bassfreak
  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Wcale się tobie nie dziwię, im jestem starszy tym czuję coraz większą niechęć do ludzi. Ja o swojej rodzinie mogę powiedzieć to samo, dlatego nie chcę mieć z nimi już więcej wspólnego. Kontakt utrzymuje tylko z matką i bratem, którzy są za granicą, z matką jedynie z przyzwoitości. Jedynie dziadkowie, którzy już nie żyją chcieli dla mnie zawsze dobrze i czułem z ich strony szczere, prawdziwe uczucie. Cała reszta to jebani egoiści patrzący tylko na czubek własnego nosa.

 

Jeśli ktoś dorastał w normalnej, pełnej rodzinie, a w dorosłym życiu dalej ma z nią dobre relacje, to powinien to doceniać i być wdzięcznym losowi, bo nie każdy miał tyle szczęścia. 

Edited by Chcni
  • Like 8
  • Sad 2
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Jonash napisał(a):

W większości ludzie przypominają demony fakt ale są też wspaniałe jednostki o dobrym sercu.

Czasem jest to dobroć serca, czasem niepisany obowiązek zająć się kimś z najbliższej rodziny.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

2 hours ago, mac said:

Chciałbym, żeby każdy z użytkowników forum taką akcję przetrawił na żywo. Zmienia percepcję na pełnej kurwie. 

W dalszej rodzinie, wujek na emeryturze znalazł sobie "miłość życia" lat około 45.

Pani po jego śmierci, zapakowała go do trumny w najtańszym garniturze "trumiennym" - choć odziedziczyła po nim kilka nieruchomości i sporo gotówki, a także pewnie niejeden garnitur. Były podejrzenia i proces w sprawie testamentu, bo nikt poza panią nic nie odziedziczył - nawet jego dzieci.

2 hours ago, mac said:

A kim kurwa mam być po takich akcjach i z takimi doświadczeniami? xD

Realistą.

Niby różnica semantyczna, a jednak wydźwięk słowa znacznie mniej pejoratywny ;)

1 hour ago, Jonash said:

W większości ludzie przypominają demony fakt ale są też wspaniałe jednostki o dobrym sercu.

To nie tak. To często jest jeden i ten sam człowiek.

Seryjny morderca, pracujący wolontaryjnie w telefonie zaufania dla samobójców.

Prywaciarz, który swoim pracownikom co i rusz obcina premię poniżej pensji minimalnej - i funduje stypendium dla zdolnego dziecka.

Ludzie nie . Ludzie bywają.

19 minutes ago, Brat Jan said:

czasem niepisany obowiązek zająć się kimś z najbliższej rodziny

... czasami by dopilnować "właściwych" zmian w testamencie.

 

27 minutes ago, Chcni said:

Cała reszta to jebani egoiści

Każde dziecko rodzi się egoistą. I nie ma w tym "zła" czy "dobra" - tak po prostu jest.

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Cytat

Przykład który podałeś jest bardzo skrajny, nie wiem jaki był ten gościu generalnie o zmarłych się nie mówi źle ale może był albo tyranem albo turbo pantoflem? (nie oceniam tylko zgaduje)

Właśnie tak to już jest, że pewne rzeczy zostają w domowych czterech ścianach.

 

Nie musiał nawet być jakimś tyranem, ale mógł być po prostu zdystansowany emocjonalnie. Taki typ rodzica, który przynosi kasę do domu i uważa, że tylko na tym polegają jego obowiązki. Potem walnie się przed telewizorem i nie zna takich pytań jak "jak ci minął dzień w szkole ?" albo "jak się czujesz". To takie podstawy podstaw, ale niektórzy mają po prostu kompletnie wyjebane i nie chce im się nawet gadać z dziećmi. Niby żyjecie razem pod jednym dachem, ale żyjecie tak jakbyście żyli osobno. 

 

Potem zdziwienie, że dzieci nie nawiązały z tobą emocjonalnej więzi. 

 

To oczywiście tylko lużne rozważania, bo osobiście gościa nie znałem, ale po prostu dziwna mi się wydaje ta obojętność rodziny wobec niego. Ciężko mi sobie wyobrazić, że masz z kimś dobre relacje i nagle na koniec jego życia masz na niego wywalone. Raczej dbamy o ludzi, na których nam zależy do samego końca, bo mamy w sobie i miłość do tego człowieka i wdzięczność za to jak nas traktował. 

 

Sama kasa to za mało, bo to psi obowiązek każdego rodzica i za to orderów rozdawać nie powinni. Sprowadzasz dziecko na świat to masz obowiązek się nim zająć od strony ekonomicznej. Fajnie jakby jeszcze doszła ta strona emocjonalna, ale w polskich domach to raczej rzadko spotykane zjawisko.

 

 

Edited by Infernal Dopamine
  • Like 4
  • Confused 1
Link to comment
Share on other sites

Sam na żadnym pogrzebie jakim byłem nie uroniłem ani jednej łzy. Było mi co najwyżej smutno. Więc rozumiem ludzi którzy nie rozpaczają nad śmiercią bliskiej osoby. Zresztą dawniej gdy ze śmiercią obcowano częściej niż w obecnych czasach. Była instytucja tzw. "płaczki". Która odgrywała pewien rytuał :).

 

 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Relacje przeliczane na kasę, korzyść, przysługę, wykorzystanie, dorobek, w domu najważniejszy modny wystrój, nowa kanapa, większy telewizor, okna do samej podłogi, blat pasujący do oświetlenia i oświetlenie do blatu... Oczywiście generalizuję, ale mam mocne wrażenie, że wraz z podniesieniem materialnego standardu życia, spada standard duchowy między ludźmi.

 

to zdjęcie to kawał symbolu tego o czym mówię, a to już 30 lat prawie

 

IMG-20241014-185047.jpg

 

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Jonash napisał(a):

A ja widziałem jak rodzina w tym córka dba o swojego ojca który po wypadku leżał w śpiączce przez dwa lata, przychodzili do niego codziennie, wyszedł z tego i nadal utrzymują kontakt, darzą się rodzinna miłością. To nadal jest jeden przypadek. Ani twój ani mój nie potwierdzają reguły. 

 

Też znam podobne przypadki pozytywne, i to skrajne, co jest dosyć pocieszające.

 

A co do takich sytuacji jak w pierwszym poście, to znowu przypomina mi się francuskie [albo czeskie, różnie przypisują] przysłowie:

"Lepiej być dobrze powieszonym, niż źle ożenionym."

:P 

Link to comment
Share on other sites

@mac

 

Zanim cokolwiek napiszę to ukłony w stronę tego mężczyzny i przykro, że odszedł człowiek.

Niech mu się wiedzie po życiu, o ile dalej coś po nas pozostaje.

 

A teraz do tematu.

 

Pozwól, że zacznę cytatem:

 

Bądź jak winorośl, która rodzi winogrona, nie oczekując niczego w zamian”. - Marek Aureliusz

 

Ten cytat kojarzy mi się z życiem mężczyzny.

 

Jeżeli jego najbliższe otoczenie było względnie serio obojętne na jego śmierć to zrobił jedną z tych trzech rzeczy jak na moje oko.

 

1. Był nie najlepszym ojcem, mężem. Wybrał ponurego babona na kobietę swojego życia, która już go pewno nie bardzo kochała. Córki natomiast przejeły wzorce matki i potem grały w karty by zabić czas zanim będą wolne. Czyli w zasadzie wykonywały swój obowiazek, niczym robota i czekały aż wybije "16:00" by móc odbić kartę i pójść do domu.

2. Był zajebistym tatą i zanim odszedł sprawił, żeby jego żona oraz córki były na tyle uzbrojone i silne mentalnie by jego śmierć nie wiele zmieniła w ich egzystenjach i by nie przeżywały jego odejścia tylko cieszyły się resztą swoich dni tylko bez niego. A ewentualną pustkę i smutek by przeżyły w komancie swojego serca w spokoju i inwidualnie lub we wąskim gronie najbliższych.

3. Jego rodzina miała pochodzenie Afrykańskie i, w któreś z kultur nie pamiętam już jakiej nie opłakuje się zmarłego by łatwiej mu było odejść z ziemii "we wieczne krainy".

 

Jakim był realnie wie najbliższa rodzina w tym w SZCZEGÓLNOŚCI zobojętniałe córki. Jeżeli córki były zobojętniałe oraz żona to samo - to widocznie odczuły ulgę po jego śmierci, najprawdopodobniej. A czemu? To one już wiedzą a nie plotkarze ani plotkary.

 

Wielu mężczyzn nie rozumie, nie chce zrozumieć albo wypiera to lub nie miało sposobności zrozumieć tego, że zapierdalaniem oraz nie obecnością nie buduje się wspomnień dzieciakom oraz nie buduje bliskości emocjonalnej z najbliższą rodziną z tym żoną. Stąd wielu panów gdy umiera, to tak naprawdę w jakimś sensie umiera prawie, niczym "zdystansowany daleki krewny" a nie ojciec, tata, mąż, dziadek czy członek lokalnej społeczności. Wielu ojców zwyczajnie gdzieś tam jeździ coś tam pracuje i wysyła pieniądze i te pieniądze to często jedyne co dzieci widzą no i o żonie nie mówiąc ;) 

7 godzin temu, mac napisał(a):

Czasami coś tam popił

Jeżeli "raz po raz wypił" to dla mnie i dla wielu ludzi, którzy mieli rodzica, który też "czasami coś tam popił" to jest na tyle silna poszlaka, że nawet nie chcę sobie tego przypominać ani rozpisywać ile wstydu i przykrych doświadczeń z tego jednego tytułu młody człowiek może przywołać ze swojej pamięci. Jestem osobiście bardzo krytyczny do rodziców, którzy "czasami sobie coś wypiją" bo tylko i wyłącznie żona czy w szczególności dzieci są narażone na głupotę rodzica i to ONE realnie widziały i doświadczały rzeczy, których informacji nawet plotkarze z najwyższej półki nie posiedli.

7 godzin temu, mac napisał(a):

I mi pierdolą, nawet tutaj, że jestem pesymistą. A kim kurwa mam być po takich akcjach i z takimi doświadczeniami? xD

Optymistą, to co najistotniejsze już masz w sobie.

 

Nie kontroluejsz innych ludzi ani ich miłosci do Ciebie, ani tego czy będa płakać po Tobie czy, że "nagle" przestana Cię kochać. Natomiast to Ty możesz być światłem w tym pesymistycznym świecie 😉 

"

„Wszechświat to ciemne miejsce. Postaram się go rozjaśnić, zanim umrę”.

Thane, Mass Effect 2."

 

7 godzin temu, mac napisał(a):

Chciałbym, żeby każdy z użytkowników forum taką akcję przetrawił na żywo. Zmienia percepcję na pełnej kurwie. 

Doświadczyłem. Widziałem jak ludzie, którzy wyśmiewali mojego kolege, który popełnił samobójstwo płakałi najmocniej na jego pogrzebie chociażby. 

To trochę jak denerowanie się na dzieci, że są dziećmi. Na tej planecie masz ludzi o różnym stopniu rozwoju. 

 

Percepcja moim zdaniem jest jedna, czyli:

 

Bądź jak winorośl, która rodzi winogrona, nie oczekując niczego w zamian”. - Marek Aureliusz

 

Kochaj ludzi nawet, jeśli są znieczeluni. 

Ty nie bądź znieczulonym tylko stań się= "czulonym/czułym". Znieczeleni potrzebują wzorców by znów "czuć". Zawsze można zacząć być dla nich przykładem 😉 

 

Trzymaj się @mac i więcej rozchmurzenia z tego pogrzebu. Wyciągnij coś dla siebie pozytywnego, jakąś naukę i zaaplikuj to w swoim życiu.

Może Twój znajomy aktualnie przeżywa najlepszy czas swojego życia po rzekomej śmierci a jeśli nic po śmierci to miejmy nadzieję, że przynajmniej miał trochę radości, z tego życia.

 

Pozdrówka :) 

  • Like 4
  • Thanks 3
Link to comment
Share on other sites

Jak sobiw wychowasz tak bedziesz mial.

Jest szansa ze bedziesz mial lepiej lub gozej.

Jak sobie nie wychowasz, bo nie bedziesz mial kogo wychowywac to wiadomo jak bedziesz mial.

Wybieraj.

Ja wychowyje, i na razie wyglada to dobrze, ale nigdy nie licze ze ktos cos bedzie robil dla mnie jak bede stary, dziecia nie planuje nic dac poza edukacja, a za reszte zabezpieczam sie na starosc, mam juz upatrzony fajny dom spokojnej starosci, jest po skurwysynie drogi. jak na starosc sprzedam wszystko to powinnomi wystarczyc do konca. a jakdodatkowo dzieci beda odwiedac i "zabierac" na swieta to bonus.

Pozdrawiam,

Maliniak.

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, DOHC napisał(a):

Byłem parę razy na pogrzebach, jedni się śmieją, inni płaczą. 

Co ciekawe, każdy żałuje wdowy a mało kto denata. 

Denat ma to w doopie , odszedl do lepszego swiata i pieklo zostawil za soba . Zawsze mnie zastanawia dlaczego zwykli ludzie obchodza urodziny . Moze w kontekscie im blizej do konca tym lepiej ( tylko o tym nie wiedza 😂)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

@vodkas85 i @Maliniak tymi tekstami tylko potwierdzacie, że rodzina to gówno. Wszystko interesowność, interesy, nie ma w tym żadnego człowieczeństwa. 

 

A na pogrzebie, czy ten ktoś był tyranem, czy nie był to można zachować jakąkolwiek klasę i chociaż się prawidłowo pożegnać. Nikt nie każde nikomu pod jednym dachem mieszkać, a później się nagle okazuje tyran, czy coś tam i sobie zapracował. Tak, ale całe życie zapierdalał i dalej zero szacunku. Większość komentarzy tutaj tylko potwierdza, co napisałem po krótkim przemyśleniu. 

 

Dzisiaj koleś staje się tyranem, bo kazał kurwa naczynia po sobie pozmywać. Taka to tyrania współczesna, olaboga, żyć się nie da. 

Edited by mac
  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

@mac rodzina to nie było gówno.

 

Rodzina od zarania dziejów była jednostką społeczną ułatwiającą przeżycie, pomnażanie bogactw, wpływów, generalnie budowaniu dobrobytu.

 

I tzw. romantyczność nie była warunkiem koniecznym tworzenia rodziny.

 

Nawet w czasach romantyzmu to tak funkcjonowało, amorki sobie, a jak przyszło co do czego to zimna kalkulacja.

 

I przyszedł wiek XX, najpierw zaczęto udawać, że łączenie się w pary ma być k....a romantyczne, że ma być jakieś mistyczne lofcianie.

 

Później wprowadzono prawa, które głowie rodziny czy też rodu odbierały kolejno kompetencje przenosząc je na państwo, a na koniec wprowadzono takie, które odbierają mu kontrolę nad własnym majątkiem.

 

To wiek XX zrobił z rodziny gówno, zresztą nie tylko z rodziny xD

 

 

A co do relacji w rodzinie to też wiedziano, przed wiekiem XX, że za mordę wszystkich trzyma Pater familias (co miało wielorakie znaczenie: głowa rodziny/ najstarszy mężczyzna w rodzie/ właściciel majątku rodzinnego) i on ma ostateczną decyzję, co do wchodzenia w związki małżeńskie, dysponowania kasą itp.

 

W prawdzie były jakieś furtki jak się władza rodzicielska nie podobała, to kobieta mogła w starożytności zostać kapłanką, a w nowożytności zakonnicą, a jak się synowi nie podobało to mógł iść do wojska, proste.

 

 

  • Like 9
  • Thanks 3
Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, mac napisał(a):

@vodkas85 i @Maliniak tymi tekstami tylko potwierdzacie, że rodzina to gówno. Wszystko interesowność, interesy, nie ma w tym żadnego człowieczeństwa. 

 

A na pogrzebie, czy ten ktoś był tyranem, czy nie był to można zachować jakąkolwiek klasę i chociaż się prawidłowo pożegnać. Nikt nie każde nikomu pod jednym dachem mieszkać, a później się nagle okazuje tyran, czy coś tam i sobie zapracował. Tak, ale całe życie zapierdalał i dalej zero szacunku. Większość komentarzy tutaj tylko potwierdza, co napisałem po krótkim przemyśleniu. 

 

Dzisiaj koleś staje się tyranem, bo kazał kurwa naczynia po sobie pozmywać. Taka to tyrania współczesna, olaboga, żyć się nie da. 

Zachować klasę, pomimo wyrządzonych krzywd nawet trzeba. Jeśli to był normalny facet, który wychował gwiazdy. To już inna sprawa. W takim przypadku szkoda chłopa.

 

Ale dla alkoholików, toksyków ryjacych berety własnym dzieciom..... nie należy się żaden szacunek.

Jak wyżej napisałeś i ja potwierdziłem. Można zachować fason.

 

Rodzina to nie gówno. To wielka odpowiedzialność i masa wyrzeczeń. Ale warto patrzeć na to jak rosną twoje dzieci. W spokojnym domu, czują się kochane i bezpieczne. Bez darcia ryja, poniżania i walenia wódy.

Edited by vodkas85
  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.