Pixzel Posted October 22 Share Posted October 22 Siema! Na wstępie zaznaczę, że możecie lać szczerą prawdę i za to Was tutaj cenię - śledziłem forum od dłuższego czasu, widziałem jakie rady dajecie i jak na to patrzycie, dobrze to wiedzieć i słuchać "obcych" ludzi, bo to jest najlepsze wiadro na łeb. Do rzeczy - nie będę opisywać wszystkiego ze szczegółami, ale postaram się streścić swoje 4 lata i jak to się dla mnie skończyło i z czym aktualnie się borykam i jak jest wspaniale. To do rzeczy - ja lat 29, moje dzieciństwo to głównie ojciec alkoholik, co poskutkowało tym, że jestem DDA, ale generalnie to dawałem sobie radę, widziałem swoje wady, uczęszczałem nawet na terapię itd. Relacje z kobietami, do skończenia technikum to prawik w sumie xd dopiero w pierwszej robocie doszło do czegoś więcej, szkoda tylko, że dałem się wciągnąć jako trzecie koło u wozu - laska miała chłopa i przyprawiała mu rogi, ostatecznie skończyło się to tak, że była basta i została sobie z tym chłopem, a ja z przeoraną psychą. Jak to powiadają "co nie zabije to cię wzmocni", no i tak też było, ogarnąłem się trochę, zmieniłem robotę, jedną potem drugą, znalazłem sobie hobby i głowa odpuściła, byłem szczęśliwy z tego gdzie jestem, co robię, że mam bardzo dobrych przyjaciół przy sobie, co chwila coś robiłem, wychodziłem itd. No i przyszedł moment, gdzie przed 2020 założyłem uwielbianą przez wszystkich apkę - Tinder. Stwierdziłem, że jestem gotowy, aby kogoś poznać, generalnie to nie jestem brzydki - mam prawie 2 metry wzrostu, jestem szczupły (sylwetka do zrobienia), zabawny, otwarty, dałbym sobie takie pewne 7/10. Poznałem tam dziewczynę, dla mnie wyższa półka, ja trochę powątpiewałem w siebie, ale flow był naprawdę dobry, dogadywaliśmy się mega dobrze. Dodam, że ona z lepiej postawionej rodziny niż ja. No i tak sobie poleciał czas i dopiero po 3mc był seks, bo ja z racji tego, że dla mnie to pierwszy raz to wiecie, nie zawsze byłem gotowy, ale ostatecznie się udało. Po tym to już poleciało jak sanki z górki, na której jest tona śniegu. Po pół roku zamieszkaliśmy razem, zderzenie trochę dwóch światów - ona na punkcie sprzątania i ogólnie całego porządku, układania rzeczy była aż nadto poprawna, ja różnie - dbałem o siebie, dookoła siebie to raz tak, a raz tak. Na początku już miałem cięższe momenty, a mianowicie - jej wyjścia na imprezy, gdzie ufałem jej, aż do momentu, w którym okazało się, że siedziała z przyjaciółką z typami, którzy później je wyzywali czy coś i wracała z płaczem w nocy. Mówię kur*a, basta "ogarnij te wyjścia, bez gadania, że masz za darmo drinki od typów" - tłumaczyła się tym, że jest ekonomiczna, bo nie musi wydawać na to hajsu xd Generalnie to ja nie zabraniałem jej wychodzić czy coś, ale po tej akcji byłem po prostu zły. Na początku trzymałem swoje granice na wodzy, serio - byłem stanowczy z wieloma rzeczami. No, ale wszystko do czasu, bo ona wciąż próbowała te granice przekraczać. No i teraz do każdego kto to będzie czytać na przyszłość, pierwsze lampki zapalają się od razu (w moim przypadku to moje zjebanie psychiczne sprawiło, że stwierdziłem, że należy walczyć o związek i o nią i zostałem) i to co podpowiada Ci intuicja to jest prawdą. Ja siedząc i analizując te 48 miesięcy zdałem sobie sprawę jak wiele sygnałów zostało przeze mnie pominiętych, bo wiecie, pierwsza poważna partnerka, bo namiętność i resztę można sobie dopowiedzieć. Dodatkowo rodzina i znajomi prawdę ci powiedzą, mnie ostrzegali, nie słuchałem. Przyszło do pierwszych kłótni - wiedziałem, że miała chłopaka, z którym była tam ze 2 lata czy więcej w związku z przerwami na krótkie relacje z innymi i do siebie wracali (chore), bo wiecznie się kłócili, bo oboje mieli "trudne charaktery", niejednokrotnie słyszałem, że to jej prawdziwa miłość, kilka razy ją gasiłem i mówiłem "to w takim razie idź do niego, jak ci źle", ale obracała to w żart. Wracając do kłótni - ona była wybuchowa, na tyle, że wpadała w taką furię, że się pakowała i chciała uciekać do swoich rodziców. Później te furie były gorsze, bo jak w nie wpadała to tak jakby wchodził w nią szatan. Pierwsza kłótnia to dla mnie szczena na dół, bo za dzieciaka wiele widziałem, ale tutaj to aż mnie zamurowało. Z natury jestem spokojny i cierpliwy więc ciężko było mnie wyprowadzić z równowagi więc przy kilku takich kłótniach zawsze uspokajałem sytuację - do czasu. No i lecimy z tematem - po kilku miesiącach właściciel mieszkania wyrzucił nas z mieszkania, które było typowo "ikea style", że był początek jesieni, studenciaki się zleciały to znaleźć cokolwiek w podobnej cenie to trzeba by było być wróżką. Ja wówczas nie zarabiałem kokosów, dodatkowo spłacałem sobie kredyt (mała kwota, nie obciążało mnie to zbytnio), a ona miała hajs od rodziców, bo się uczyła. Znalazłem mieszkanie w starszym budownictwie, dla mnie warunki ok, ale ona już w którymś momencie pocisnęła mnie, że to nie jej problem, że ja mam jakieś problemy finansowe xd gdzie powiedziałem, że nie dam rady łożyć na mieszkanie z górnej półki, gdzie jeszcze trzeba jakoś przeżyć. Ale dobra przeprowadziliśmy się, ona miała problem do mojej mamy, bo rzekomo coś powiedziała nie tak - zaczęła ją obrażać, ja akurat pod względem rodziny to jestem wyczulony i broniłem swojej mamy, która nic nie zrobiła ani nie powiedziała xd to słyszałem, że jestem mamnsynkiem, ogólnie z punktu widzenia czasu jest to poniekąd zabawne. Jej rodzice wiecznie nam pomagali "finansowo", a w zasadzie to jej, ale za każdym razem jakaś chemia na chacie czy coś to była kupowana przez jej rodzinę i było mi to wypominane, że z mojej strony nikt nam nie pomaga - no u mnie było w tym temacie ciężko, bo pochodzę z biedniejszej rodziny. W późniejszym etapie to już słyszałem, że jest mi wygodnie i nic nie doceniam. Tutaj powiedziałem, że nikt nie oczekuje tego od jej rodziny itd. ale za każdym razem było odbicie piłeczki w taki sposób, że wina była i tak moja. Z czasem kłótnie zaczęły się nasilać, bo ona na tym mieszkaniu nie czuła się dobrze. Zaczęło dochodzić do awantur o pierdoły, albo o to, że nie posprzątałem mieszkania, a awantury były tak silne, że zacząłem słyszeć teksty typu "jesteś zjebany, jesteś do niczego, bezużyteczny, tak samo spierdolony jak twoja matka" etc. Tutaj doszło także do pierwszego podniesienia ręki na mnie, tak pojawiła się przemoc fizyczna. Po pierwszym takim razie to coś we mnie zaczęło pękać, ale ja twardo trzymałem myśl, że da się to naprawić - taaa. Zaczął się po prostu rollercoaster, było super, świetnie się bawiliśmy, wychodziliśmy, nadawaliśmy na tych samych falach, a jak przyszło co do czego to ja byłem najgorszy, porównywany do byłego, im więcej słyszałem tym bardziej siadało na psychę. Raz nawet jak pojechała do koleżanki na noc, bo się pokłóciliśmy to założyła Tindera, dlaczego? Bo uważała, że ja jej nie mówię miłych rzeczy to inni będą to robić i ona chce poczuć się dobrze. Istna masakra. Kolejny etap Wam totalnie skrócę - przeprowadziliśmy się do innego miasta, ja byłem całkowicie sam, odcięty od rodziny i przyjaciół. Z rodziną kontakt utrzymywałem, ale na pewno rzadziej. Robota była zdalna więc siedziałem na chacie i tak naprawdę to czas spędzaliśmy wiecznie razem. Co 2 dni, a nawet codziennie słyszałem od niej, że nie myślę, że nie potrafię nic zrobić, w żartach rzekomo mi docinała, a ja leciałem sobie w dół. Dochodziło jak zwykle do awantur, w których leciały obraźliwe, poniżające teksty, sprawiające, że czułem się jak ludzkie gówno. Był gaslighting, wyrzucanie z domu i cisza przez kilka dni, przez tydzień, bo wszystko to moja wina, bo ja rzekomo nie starałem się już z niczym. Dostała kwiaty - rzekomo zawsze przeprosinowe xd Zrobiłem coś miłego to po pewnym czasie było jakieś "ale". Miałem problem ze sprzątaniem, ale serio się starałem, jednak słysząc ciągle, że coś jest nie tak, bo ona zrobiła by to inaczej to zaczęło mi się odechciewać wszystkiego, starać, sprzątać, gotować itd. W pracy zacząłem być jak zombie, nie miałem ochoty się rozwijać, walczyć o to, porzuciłem swoje hobby, bo całkowicie skupiłem się na niej, a do tego narobiłem sobie problemów w postaci długów - jak już teraz wiem po jestem w kontakcie ze specjalistami była to ucieczka od tych problemów, które były po prostu w domu. Na sam koniec poszedłem pracować do jej rodziców, porzucając wszystko, ryzykując wszystko i jak myślicie jak to wyszło? No świetnie, bo ostatni miesiąc czułem, że się duszę, wszystko co robiłem było nie tak, źle mówię, mam chujowe żarty, ale inni na tym samym poziomie już mają super, źle jem itp., ja zapierdzielałem po 10-12h i słyszałem później jeszcze takie rzeczy, a co tydzień awantura, bo mam zły ton, bo się czepiam, WINA zawsze była moja, nie jej. Kiedy psychicznie zaczęło się ze mnie przelewać, dodatkowo te długi, które sobie narobiłem zaczęły być jak nóż przy szyi to jej to wylałem, ale tylko połowę prawdy, a drugą połowę zataiłem (bo rozumiecie, bałem się jej o czymkolwiek mówić, bo WSZYSTKO w trakcie kłótni wykorzystywała przeciwko mnie więc i przestałem jej mówić o tym co czuję, zacząłem się wycofywać) o czym i tak się dowiedziała, bo ogarnęła, ale o to mniejsza. Stwierdziła, że znowu ją okłamałem (nawet nie pamiętam kontekstu pierwszego kłamstwa, ale ok) i to koniec - początkowo niby chciała mi jakoś pomóc, ale po czasie miałem wrażenie, że to była to trochę iluzja. Wiedziałem, że to raczej koniec, do wszystkiego zostali włączeni jej rodzice, z którymi miałem także rozmowy, ale na sam koniec to wylałem z siebie wszystko, bo i tak nie miałem nic do stracenia. W przedostatniej rozmowie usłyszałem, że ona swoje winy odpokutowała, szkoda komentować. W ostatniej rozmowie to śmiała mi się w twarz, stroiła miny i starała się wyprowadzić mnie z równowagi, bo byłem najzwyczajniej spokojny, chciałem zamknąć dla siebie temat jak najlepiej, aby później nie mieć wyrzutów sumienia. Ostatecznie jej ojciec był wszystkiego świadkiem i jak się okazało córka nie jest tak dobra jak się wydawało. PODSUMOWUJĄC To jest mega streszczenie, bo było więcej red flagów, usłyszałem nawet, że jestem tak beznadziejny, że inni muszą mi pomagać. Dałem przekroczyć swoje granice, ale myślę, że na dłuższą metę i tak zostały by przekroczone, bo później z jej strony nie było szacunku. Po zerwaniu od razu założyła Tindera, a wspólne foty, relacje usuwała "na raty" - jak to bywa człowiek śledzi te social media więc nie karajcie mnie za to. Ona mnie wszędzie poblokowała tak czy siak. Ja zaś wróciłem do domu rodzinnego, bez pracy, z długami i zjebaną psychiką. Powiem Wam szczerze, że z jednej strony czuję taką ulgę, a z drugiej strony upokorzenie, ogólnie czuję się jak wrak człowieka, nie mam motywacji ani siły - próbuję chłopaki z tego wyjść, jakoś to przerodzić w coś innego, ale jest to trudniejsze niż sądziłem. Jestem na lekach, finał tej akcji i prezent dla mnie to deprecha, stany lękowe i ataki paniki, które dokuczają mi codziennie. Jestem pod opieką specjalistów, w głębi siebie wierzę, że będzie lepiej, ale od miesiąca nie mogę znaleźć roboty, jestem na garnuszku i sam fakt, że ta relacja się skończyła mnie przytłacza na tyle, że wstając rano już jestem zmęczony. Mi klapki się otworzyły, ale będąc w takim rollercoasterze człowiek się uzależnia, teraz mój mózg próbuje idealizować tę relację, jak było dobrze, przypominają się te super chwile, wspólnie spędzony czas, a z drugiej strony spadają na mnie myśli, że rzeczywiście nie dam sobie rady, że jestem do niczego itd. Własne poczucie własnej wartości leży, samoocena leży. Cieszę się, że mam bliskich, którzy mi pomagają i chwała im za to, bo bez tego to źle bym skończył. Także jeśli to czyta ktoś to ma jakieś problemy i wewnętrznie czuje, że go to dotyka i zaczyna niszczyć to zrób krok w tył i uciekaj zanim Cię to dostatecznie zniszczy. Jestem zapisany na terapię, dopiero w przyszłym roku, ale lepiej późno niż wcale. 3 1 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
WsiunzSuchej Posted October 22 Share Posted October 22 Właśnie przedostatnie zdanie jest błędne słabi nie uciekają bo strach ich paraliżuje a to że będą sami i nikogo nie znajdą, a to coś innego . Człowiek potrafi wszystko zracjonalizować: wspólne chwilę piękne mówią sobie a może nie jest tak źle a drugie limo nabite już maltretowani ludzie żyją tak latami Co powinieneś zrobić to zachować godność , przy pierwszej próbie zmieszania cię z gównem postawić sprawę na ostrzu noża żeby zamknęła mordę. Tak zapewne zrobił jej eks jeszcze może jej zajebał a później pieprzyli się jak norki. That's life Co ci radzę popraw tą sylwetkę zmęcz ciało wróć do hobby zajmij umysł będzie ci lżej. Jeżeli chodzi o robotę to serio nie ma naprawdę ? W Polsce mi się wydawało że wszędzie jest robota przemysł produkcja magazyny sklepy służby każdy potrzebuje ludzi. Masz 2 metry wzrostu wiesz jak by ci samoocenę wyjebało w Azji w Polsce zara zakręci się wokół ciebie kolejna sunia. Parkiet Tindera bywa śliski dobrze to wiem. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Spokojnie Posted October 22 Share Posted October 22 4 godziny temu, Pixzel napisał(a): To jest mega streszczenie, bo było więcej red flagów, usłyszałem nawet, że jestem tak beznadziejny, że inni muszą mi pomagać. Dałem przekroczyć swoje granice, ale myślę, że na dłuższą metę i tak zostały by przekroczone, bo później z jej strony nie było szacunku. Po zerwaniu od razu założyła Tindera, a wspólne foty, relacje usuwała "na raty" - jak to bywa człowiek śledzi te social media więc nie karajcie mnie za to. Ona mnie wszędzie poblokowała tak czy siak. Ja zaś wróciłem do domu rodzinnego, bez pracy, z długami i zjebaną psychiką. Powiem Wam szczerze, że z jednej strony czuję taką ulgę, a z drugiej strony upokorzenie, ogólnie czuję się jak wrak człowieka, nie mam motywacji ani siły - próbuję chłopaki z tego wyjść, jakoś to przerodzić w coś innego, ale jest to trudniejsze niż sądziłem. Jestem na lekach, finał tej akcji i prezent dla mnie to deprecha, stany lękowe i ataki paniki, które dokuczają mi codziennie. Jestem pod opieką specjalistów, w głębi siebie wierzę, że będzie lepiej, ale od miesiąca nie mogę znaleźć roboty, jestem na garnuszku i sam fakt, że ta relacja się skończyła mnie przytłacza na tyle, że wstając rano już jestem zmęczony. Mi klapki się otworzyły, ale będąc w takim rollercoasterze człowiek się uzależnia, teraz mój mózg próbuje idealizować tę relację, jak było dobrze, przypominają się te super chwile, wspólnie spędzony czas, a z drugiej strony spadają na mnie myśli, że rzeczywiście nie dam sobie rady, że jestem do niczego itd. Własne poczucie własnej wartości leży, samoocena leży. Cieszę się, że mam bliskich, którzy mi pomagają i chwała im za to, bo bez tego to źle bym skończył. Także jeśli to czyta ktoś to ma jakieś problemy i wewnętrznie czuje, że go to dotyka i zaczyna niszczyć to zrób krok w tył i uciekaj zanim Cię to dostatecznie zniszczy. Jestem zapisany na terapię, dopiero w przyszłym roku, ale lepiej późno niż wcale. Ja już do spania, ale czytając tę końcówkę - masz słuszne przemyślenia. Dałeś sobie wejść na głowę i ponosisz konsekwencje. Coś, czego teraz nie zrozumiesz, ale potrzebujesz do tego czasu - nie porównuj się do nikogo i niczego poza sobą. To, że ona poszła na tindera i czy obciągnęła randomowi - to norma, laski mają zupełnie inne postrzeganie "romantycznej miłości" oraz przeżywania jej. Nie wszystkie, ale większość potrafi w ciągu miesiąca pokochać kogoś innego (emocje) na zabój, "zapominając" 3 lata Twoich starań, działań, zaangażowań i poświęceń. Trzeba się z tym pogodzić. Z dobrych wieści - czas leczy rany. Druga wiadomość - dobrze trafiłeś (forum). Zła wiadomość - musisz nad sobą też popracować, wyjść ze swojej gównianej strefy komfortu i przyjąć na klatę pojebany świat i brak logiki w tym wszystkim. Chodzi mi o to, że laska która wczoraj czy miesiąc temu mówiła, że Cię kocha i jesteś jej całym życiem, dzisiaj może krzytusić się chujem jakiegoś randoma patusa z tindera, serio. Wiele spraw do przerobienia, co z tym zrobisz - to Twoja sprawa, ale masz okazję dobrze się naprostować i zrozumieć od podszewki relacje DAMSKO MĘSKIE. Osobiście polecam: CIERPLIWOŚĆ. Daj sobie czas, żeby poczytać forum, jednocześnie wszelkie kontakty z panną o której mowa powinieneś ukrócić do totalnego zera, jeśli nie minus 100000000000000. 5 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
jol Posted October 22 Share Posted October 22 31 minut temu, Spokojnie napisał(a): Daj sobie czas, żeby poczytać forum, jednocześnie wszelkie kontakty z panną o której mowa powinieneś ukrócić do totalnego zera, jeśli nie minus 100000000000000. Po takich akcjach to blokada gdziekolwiek się da aby autorowi się trigger'y nie załączały. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pixzel Posted October 22 Author Share Posted October 22 (edited) 3 godziny temu, WsiunzSuchej napisał(a): Co ci radzę popraw tą sylwetkę zmęcz ciało wróć do hobby zajmij umysł będzie ci lżej. Jeżeli chodzi o robotę to serio nie ma naprawdę ? W Polsce mi się wydawało że wszędzie jest robota przemysł produkcja magazyny sklepy służby każdy potrzebuje ludzi. Masz 2 metry wzrostu wiesz jak by ci samoocenę wyjebało w Azji w Polsce zara zakręci się wokół ciebie kolejna sunia. Parkiet Tindera bywa śliski dobrze to wiem. Takie mam plany, przynajmniej będę za jakiś czas go realizować - na ten moment najważniejsza robota i ogarnięcie finansów. Co do roboty, szukam w swoim zawodzie, ale jest średniawo. Nastawiam się już na pracę byle przetrwać, akurat roboty się nie boję, ale też nie chcę robić za najniższą krajową po 12h. Tutaj jeszcze obmyślam strategię jak łeb mi na to pozwala. 2 godziny temu, Spokojnie napisał(a): Ja już do spania, ale czytając tę końcówkę - masz słuszne przemyślenia. Dałeś sobie wejść na głowę i ponosisz konsekwencje. Coś, czego teraz nie zrozumiesz, ale potrzebujesz do tego czasu - nie porównuj się do nikogo i niczego poza sobą. To, że ona poszła na tindera i czy obciągnęła randomowi - to norma, laski mają zupełnie inne postrzeganie "romantycznej miłości" oraz przeżywania jej. Nie wszystkie, ale większość potrafi w ciągu miesiąca pokochać kogoś innego (emocje) na zabój, "zapominając" 3 lata Twoich starań, działań, zaangażowań i poświęceń. Trzeba się z tym pogodzić. Z dobrych wieści - czas leczy rany. Druga wiadomość - dobrze trafiłeś (forum). Zła wiadomość - musisz nad sobą też popracować, wyjść ze swojej gównianej strefy komfortu i przyjąć na klatę pojebany świat i brak logiki w tym wszystkim. Chodzi mi o to, że laska która wczoraj czy miesiąc temu mówiła, że Cię kocha i jesteś jej całym życiem, dzisiaj może krzytusić się chujem jakiegoś randoma patusa z tindera, serio. Wiele spraw do przerobienia, co z tym zrobisz - to Twoja sprawa, ale masz okazję dobrze się naprostować i zrozumieć od podszewki relacje DAMSKO MĘSKIE. Osobiście polecam: CIERPLIWOŚĆ. Daj sobie czas, żeby poczytać forum, jednocześnie wszelkie kontakty z panną o której mowa powinieneś ukrócić do totalnego zera, jeśli nie minus 100000000000000. Chociaż tyle, że człowiek coś widzi, ale prawda konsekwencje są słone. To o porównywaniu to słuszne, na ten moment człowiek się porównuje, także potrzebuję czasu, aby to ogarnąć. Przyznaję, że będzie ciężko się z tym pogodzić. Wierzę w to, że jak minie trochę czasu to będę miał spokojniejszy łeb, a tym bardziej jak będę normalnie pracować. Najważniejsza sprawa to ta, że wiem, że muszę nad sobą popracować, srogo - potrzeba na to czasu, ale lepiej późno niż wcale. Śmieszne, bo zawsze cierpliwość była moją mocną stroną, teraz jej mi brak, aczkolwiek wiem, że to minie (za dłuższy czas). Co do kontaktu - to go nie mam, bo zostałem poblokowany. Ostatni raz rozmowa była przeprowadzana na żywca z podkreśleniem, że to koniec - czyli ponad miesiąc temu i od tego czasu "enjoy the silence". Edited October 22 by Pixzel poprawa poprawności zdania Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dowódca plutonu Posted October 23 Share Posted October 23 (edited) Masz błędne przekonania o kobietach. Masz błędne przekonania o związkach. Kobiety nie są po to by Ciebie ratować czy wyciągać Ciebie z dna. Związki nie są po to by Ciebie uleczać. Korzystaj z pomocy specjalistów. Coś mi się wydaje, że będziesz wpadał na toksyczne kobiety. Chyba je przyciągasz. Albo się nauczysz z nimi postępować albo daj sobie całkowicie spokój z kobietami. Na ulicach często spotykam bezdomnych. Czasem z nimi rozmawiam. Czasem kupię im jakiegoś kebaba. Powód ich bezdomności jest ten sam. Kobieta. To spirala złych decyzji. Toksyczna kobieta. Alkohol. Problemy w pracy. Bezrobocie. Facet zostaje sam. Wpada w problemy. I zostaje na ulicy. Pomysł sobie o tym. Twoje życie jest ważniejsze niż jakiś związek. Edited October 23 by Dowódca plutonu 8 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Spokojnie Posted October 23 Share Posted October 23 7 godzin temu, Pixzel napisał(a): "enjoy the silence" Ogólnie polecam usunąć wszystkie rzeczy z nią związane, łącznie z fotkami, prezentami itp. Przeczytałem całego posta i dzisiaj dostrzegasz red flagi, ja też tak miałem w ostatniej relacji, że laska machała mi przed nosem czerwonymi flagami, a ja w różowych okularach... Dzisiaj jesteś bogatszy o tę wiedzę i na przyszłość na pewno pomoże to odsiewać te zaburzone. 51 minut temu, Dowódca plutonu napisał(a): Twoje życie jest ważniejsze niż jakiś związek. Kolega dobrze prawi, ale ta zmiana mindesetu, przekonań trochę potrwa. Trzeba przewartościować sobie wiele rzeczy, ale na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że się da i warto. Lepsza, bardziej świadoma jakość życia. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Redbad Posted October 23 Share Posted October 23 14 godzin temu, Pixzel napisał(a): Mówię kur*a, basta "ogarnij te wyjścia, bez gadania, że masz za darmo drinki od typów" - tłumaczyła się tym, że jest ekonomiczna, bo nie musi wydawać na to hajsu xd W całym tym gównie które opisałeś to jest jednak diament 😂 Nigdy nie wyjdę z podziwu jak one potrafią zracjonalizować potencjalne kurestwo 😂 "Wiesz, może i dałam dupy! Ale proszę, tu masz 30 zł z tej stówy co mi dałeś na drinki! Przedsiębiorczą i oszczedną kobietę masz!" 5 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zuckerfrei Posted October 23 Share Posted October 23 15 godzin temu, Pixzel napisał(a): śledziłem forum od dłuższego czasu A widziałeś: ruchać obserwować? 1 7 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SuperMario Posted October 23 Share Posted October 23 (edited) Jak wyciągniesz wnioski to w takie gówno więcej nie wpadniesz, będziesz wiedział że laska o aparycji jak JLo albo Pamela w swoim prime jak ma bałagan pod kaskiem to nie jest warte akceptowanie jej zachowania dla jej szparki. Potraktuj tego kopa w dupę od życia jak lekcję i rób swoje. Edit: Wielokrotnie już pisałem na forum w różnych wątkach i powtórzę po raz kolejny. Nie jestem w stanie zrozumieć że mężczyźni akceptują takie zachowanie u kobiet względem siebie. Że akceptują to że ktoś ich nie szanuje tylko dlatego że mogą dobrać się do miodu od czasu do czasu. Miałem podobną laskę, też próbowała wejść mi na łeb różnymi sposobami ale przy każdym jej odpale dostawała opierdol że niemalże płakała, za każdym razem. Żadnego przepraszam z mojej strony za jej akcje. Po kilku latach sama się zawinęła do mamusi gdy ostatecznie zrozumiała że to się nie uda. BTW, po każdym opierdolu gała była obrobiona do białej kości i wracała na normalne tory na jakiś czas. A później jak to u baby, powtórka z rozrywki XD. Taki lajf. 😅 Edited October 23 by SuperMario 5 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Stargazer Posted October 23 Share Posted October 23 (edited) 15 hours ago, Pixzel said: Przyszło do pierwszych kłótni - wiedziałem, że miała chłopaka, z którym była tam ze 2 lata czy więcej w związku z przerwami na krótkie relacje z innymi i do siebie wracali (chore), bo wiecznie się kłócili, bo oboje mieli "trudne charaktery", niejednokrotnie słyszałem, że to jej prawdziwa miłość, kilka razy ją gasiłem i mówiłem "to w takim razie idź do niego, jak ci źle", ale obracała to w żart. Bardzo ważny fragment, moim zdaniem. Wielu mężczyzn zna koncept "alpha widow", ale gdy spotyka taką kobietę i nawiązuje z nią relację, nie potrafi albo nie chce (racjonalizując sobie) tego w niej dostrzec mimo ewidentnych sygnałów. Prawie zawsze w jakiś sposób podobnych do w/w. Ja również taki byłem. Alpha widow absolutnie, pod żadnym pozorem nie nadaje się do związku. A jeśli z nią w taki związek wejdziesz... Cóż, prędzej czy później następuje to, co poniżej. Nadal zaskakuje mnie, jak podobne są problemy i sytuacje, z którymi mierzą się mężczyźni będący z "damaged goods", szczególnie w przypadku wspólnego mieszkania. Gdy czytam tu tego typu historie zawsze znajduje analogie ze swoją, ale w Twoim przypadku poniższe sytuacje są dosłownie 1 do 1. Koszmar 15 hours ago, Pixzel said: ona miała problem do mojej mamy, bo rzekomo coś powiedziała nie tak 15 hours ago, Pixzel said: ona była wybuchowa, na tyle, że wpadała w taką furię, że się pakowała i chciała uciekać do swoich rodziców. 15 hours ago, Pixzel said: Jej rodzice wiecznie nam pomagali "finansowo", a w zasadzie to jej, ale za każdym razem jakaś chemia na chacie czy coś to była kupowana przez jej rodzinę i było mi to wypominane, że z mojej strony nikt nam nie pomaga - no u mnie było w tym temacie ciężko, bo pochodzę z biedniejszej rodziny. 15 hours ago, Pixzel said: W późniejszym etapie to już słyszałem, że jest mi wygodnie i nic nie doceniam. Tutaj powiedziałem, że nikt nie oczekuje tego od jej rodziny itd. ale za każdym razem było odbicie piłeczki w taki sposób, że wina była i tak moja 15 hours ago, Pixzel said: Zaczął się po prostu rollercoaster, było super, świetnie się bawiliśmy, wychodziliśmy, nadawaliśmy na tych samych falach, a jak przyszło co do czego to ja byłem najgorszy, porównywany do byłego, im więcej słyszałem tym bardziej siadało na psychę. Powtórzę się, ale panowie, to nie są żarty - takie kobiety naprawdę nie nadają się do związku. Nie zmienicie ich. Edited October 23 by Stargazer 5 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pixzel Posted October 23 Author Share Posted October 23 2 godziny temu, Dowódca plutonu napisał(a): Na ulicach często spotykam bezdomnych. Czasem z nimi rozmawiam. Czasem kupię im jakiegoś kebaba. Powód ich bezdomności jest ten sam. Kobieta. To spirala złych decyzji. Toksyczna kobieta. Alkohol. Problemy w pracy. Bezrobocie. Facet zostaje sam. Wpada w problemy. I zostaje na ulicy. Pomysł sobie o tym. Twoje życie jest ważniejsze niż jakiś związek. Korzystam, bo zdałem sobie sprawę, że jest u mnie jakiś problem, że pozwalam sobie na takie rzeczy i daję przekraczać swoje własne granice. Ja w porę otrzeźwiałem i się z tego cieszę, ale jak piszesz to niektórzy mają gorsze życie. Na ten moment skupiam się na sobie, ale najpierw muszę wyjść z tego stanu „uzależnienia”. 1 godzinę temu, Spokojnie napisał(a): Ogólnie polecam usunąć wszystkie rzeczy z nią związane, łącznie z fotkami, prezentami itp. Przeczytałem całego posta i dzisiaj dostrzegasz red flagi, ja też tak miałem w ostatniej relacji, że laska machała mi przed nosem czerwonymi flagami, a ja w różowych okularach... Dzisiaj jesteś bogatszy o tę wiedzę i na przyszłość na pewno pomoże to odsiewać te zaburzone. Kolega dobrze prawi, ale ta zmiana mindesetu, przekonań trochę potrwa. Trzeba przewartościować sobie wiele rzeczy, ale na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że się da i warto. Lepsza, bardziej świadoma jakość życia. To możemy sobie przybić piątkę, wszystko co z nią związane jest w koszu, zdjęcia usunięte. Motywujące jest to, że ktoś miał podobnie i wyszedł z tego i cieszy się życiem. Godzinę temu, Redbad napisał(a): W całym tym gównie które opisałeś to jest jednak diament 😂 Nigdy nie wyjdę z podziwu jak one potrafią zracjonalizować potencjalne kurestwo 😂 "Wiesz, może i dałam dupy! Ale proszę, tu masz 30 zł z tej stówy co mi dałeś na drinki! Przedsiębiorczą i oszczedną kobietę masz!" Z punktu widzenia czasu i otwarcia umysłu to takich sytuacji było o wiele więcej, potrzeba wiecznej atencji, bo rzekomo ode mnie jej nie było - w późniejszym czasie owszem, bo się wycofałem i trochę siadło mi na bani, ale wcześniej to do granic możliwości xd Były akcje z zakładaniem Tindera, nawet lajkowaniem postów byłego na Insta czy napisanie do niego wiadomości po pijaku, gdy się pokłóciliśmy - ona mi o tym mówiła, niby wyrażała skruchę, ale to było po to, aby mi dojebać i oczywiście „pokazać, że obcy typ jest w stanie napisać jej miłe słówko” xd spermiarze z tindera szczególnie, wkurwiam się na siebie przez cały czas jak wracam do tego myślami i wyłapuję takie rzeczy. 50 minut temu, zuckerfrei napisał(a): A widziałeś: ruchać obserwować? Widziałem za późno, w sumie określiłem się źle w tym tekście, na forum trafiłem po rozstaniu, aby do łba wbijać sobie, że to nie było zdrowe - kilka historii tutaj przeczytałem wraz z komentarzami. 47 minut temu, SuperMario napisał(a): Jak wyciągniesz wnioski to w takie gówno więcej nie wpadniesz, będziesz wiedział że laska o aparycji jak JLo albo Pamela w swoim prime jak ma bałagan pod kaskiem to nie jest warte akceptowanie jej zachowania dla jej szparki. Potraktuj tego kopa w dupę od życia jak lekcję i rób swoje. Edit: Wielokrotnie już pisałem na forum w różnych wątkach i powtórzę po raz kolejny. Nie jestem w stanie zrozumieć że mężczyźni akceptują takie zachowanie u kobiet względem siebie. Że akceptują to że ktoś ich nie szanuje tylko dlatego że mogą dobrać się do miodu od czasu do czasu. To jest też kwestia bagażu życia i jego nie przepracowania, mogłem od razu coś z tym robić to może wyłapałbym szybciej potencjalne zagrożenie i się nie wkręcił. Tak to zobaczyłem to za późno, ale lepiej późno niż wcale, znam przypadek, gdzie chłop tkwi w takiej relacji całe życie, ma dzieci i jebniętą żonę, co odcięła go od wszystkich - przykład z rodziny. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
AT91SAM7S256 Posted October 23 Share Posted October 23 41 minut temu, SuperMario napisał(a): Miałem podobną laskę, też próbowała wejść mi na łeb różnymi sposobami ale przy każdym jej odpale dostawała opierdol że niemalże płakała, za każdym razem. Żadnego przepraszam z mojej strony za jej akcje. Po kilku latach sama się zawinęła do mamusi gdy ostatecznie zrozumiała że to się nie uda. BTW, po każdym opierdolu gała była obrobiona do białej kości i wracała na normalne tory na jakiś czas. A później jak to u baby, powtórka z rozrywki XD. Taki lajf. 😅 No właśnie, jest to coś nieprawdopodobnego, jak metrykalnie dorosła istota LUDZKA rodzaju żeńskiego, którą przez jakiś czas obdarza się pozytywnymi uczuciami mając nadzieję, że będzie po prostu normalnie, jak NIE potrafi tego docenić i funkcjonować, jak dorosły, odpowiedzialny człowiek. Tylko musi być co jakiś czas jebana, opierdalana, czasem przyjąć strzał, by na jakiś czas w miarę normalnie funkcjonować... Ile to energii kosztuje, takie kierowanie metrykalnie dorosłą istotą LUDZKĄ rodzaju żeńskiego... I do tego dochodzi pilnowanie swoich interesów, jeszcze w obecnych realiach prawno-społeczno-obyczajowych. 10 Link to comment Share on other sites More sharing options...
nscrinn Posted October 23 Share Posted October 23 Przykra historia, chociaż podobna do tysięcy innych. Dałeś sobie wejść na głowę i dziwisz się, że ktoś wszedł Ci na głowę. Podejmujesz decyzje i ponosisz konsekwencje - esencja życia. Grunt, to wyciągnięcie wniosków z tej bolesnej lekcji. Jeśli tego nie przepracujesz, to wdepniesz w takie samo gówno (nie mylić z tym samym gównem). Co polecam? Kupić różowe okulary 👓 i postawić je sobie gdzieś jako rekwizyt, element wyposażenia pokoju/mieszkania. Po co? Aby przypominał Ci, że miałeś już te okulary na nosie i wiesz, gdzie dzięki temu zaszedłeś, a teraz patrzysz na wszystko zdrowym wzrokiem 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pixzel Posted October 23 Author Share Posted October 23 7 minut temu, Stargazer napisał(a): Bardzo ważny fragment, moim zdaniem. Wielu mężczyzn zna koncept "alpha widow", ale gdy spotyka taką kobietę i nawiązuje z nią relację, nie potrafi albo nie chce (racjonalizując sobie) tego w niej dostrzec mimo ewidentnych sygnałów. Prawie zawsze w jakiś sposób podobnych do w/w. Ja również taki byłem. Alpha widow absolutnie, pod żadnym pozorem nie nadaje się do związku. A jeśli z nią w taki związek wejdziesz... Cóż, prędzej czy później następuje to, co poniżej. Nadal zaskakuje mnie, jak podobne są problemy i sytuacje, z którymi mierzą się mężczyźni będący z "damaged goods", szczególnie w przypadku wspólnego mieszkania. Gdy czytam tu tego typu historie zawsze znajduje analogie ze swoją, ale w Twoim przypadku poniższe sytuacje są dosłownie 1 do 1. Koszmar Powtórzę się, ale panowie, to nie są żarty - takie kobiety naprawdę nie nadają się do związku. Nie zmienicie ich. Nie znałem tego pojęcia, ale w sumie jakby przyjrzeć się temu bliżej to wiele rzeczy by się zgadzało, czasami miałem wrażenie, że chce abym był jak on, pod względem zachowania, pod względem ubioru szczególnie tak w pierwszym roku bycia razem, z czasem było to mniej wyczuwalne, albo ja straciłem po prostu czujność - były akcje, że ktoś w sklepie np. mówił do niej złym tonem i ona oczekiwała ode mnie, że ja powinienem coś zrobić xd poza tym, dla mnie to ona generowała problem tam gdzie go po prostu nie ma. Ja mam wyjebane czy w sklepie ktoś nie ma nastroju czy go ma, jestem tam po to, aby przyjść coś kupić i nara 😄 Link to comment Share on other sites More sharing options...
rarek2 Posted October 23 Share Posted October 23 Kto jest na forum od dłuższego czasu, czytając opowieść, to wie, że najgorsze błędy to: 1. Zamieszkanie z pańcią na jej warunkach i jej finansowaniu - to się zawsze źle skończy przez powolną utratę szacunku do faceta. 2. Przeprowadzka z pańcią do innego miasta i pozwolenie na odcięcie od rodziny, przyjaciół, znajomych - standardowa taktyka pańć aby przejąć kontrolę nad facetem 3. Najgrubszy błąd to zatrudnienie się u rodziców/rodziny pańci. Wiele tutaj było na forum historii - wszystkie się skończyły w ten sam sposób, że facet został w końcu zrobiony niewolnikiem 4. Wejście w relację z pańcią imprezowiczką, która sama wychodziła na imprezy i bawiła się z obcymi facetami i przyzwalanie na to 5. Postawienie pańcie w centrum i wszystko podporządkowane pod pańcię. Podsumowanie - po powyższym widać, że facet ma być niezależny, decyzyjny, prowadzący, być twórcą rzeczywistości. Bohater opisu - jest psychicznie słaby, niedowartościowany, miękki i trafił na dobrą zawodniczkę, która go połknęła, przeżuła i wypluła. Ja tu widzę lata pracy nad sobą, jak tu było pisane tworzenie bazy majatku i potem zaproszenie kobiety do tego świata. 9 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Stargazer Posted October 23 Share Posted October 23 Autorze, jeszcze jedna sprawa - ona będzie chciała się z Tobą skontaktować i zainicjować jakąś formę znajomości. Za rok, dwa, trzy, ale to się wydarzy, gdy jej nowa relacja akurat "zacznie się wypalać" (czytaj - złamie i zamęczy następnego chłopa, który przestanie wtedy być wyzwaniem). Mam nadzieję, że nie przyjdzie Ci do głowy ten kontakt odwzajemniść. 4 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
WoLe Posted October 23 Share Posted October 23 28:25 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dowódca plutonu Posted October 23 Share Posted October 23 16 godzin temu, Pixzel napisał(a): ja lat 29, Stary. Nic na siłę z kobietami. Bez stresu do tego podchodź. Pamiętaj, że czas Tobie nie ucieka tak jak im.. Ja mam 40 i uwierz mi są to najlepsze lata mojego życia. Tylko łatwiej o kontuzje uprawiają sport i dłużej się to regeneruje. Ale reszta działa na najlepszych ustawieniach. Zarabiaj hajs. Spędzaj miło czas. Uważaj żeby nie zalać formy żadnej. Rób co chcesz i kiedy chcesz i ciesz się życiem. 13 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
calltoaction Posted October 23 Share Posted October 23 @PixzelKto z pierdolniętą kobietą był ten się w cyrku nie smieje. Musiałem to przeżyć na własnej skórze do jakich granic są w stanie posunać się kobiety by przekonać się czego w zyciu nie chcesz i nie szukasz. Myślę, że nawet jakbyś mocniej postawił granice i miał większe doświadczenie jej natura finalnie ugotowała by żabe i rozpad relacji trwał by trochę dłużej. Jak trafisz na normalną laskę i zobaczysz mega różnice w zachowaniu vs ten były gadzi łeb. Przeszedłem to samo, miałem te same doświadczenia i dokładnie wiem co czujesz. Ciesz się, że nie masz z nią dziecka bo były dodatkowy cyrk i rozpierdol. Teraz wyobraz sobie, że jednak z uwagi na dziecko tkwicie w związku. Zjechałbyś na zawał w wieku 40lat. 6 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pixzel Posted October 23 Author Share Posted October 23 3 godziny temu, rarek2 napisał(a): Kto jest na forum od dłuższego czasu, czytając opowieść, to wie, że najgorsze błędy to: 1. Zamieszkanie z pańcią na jej warunkach i jej finansowaniu - to się zawsze źle skończy przez powolną utratę szacunku do faceta. 2. Przeprowadzka z pańcią do innego miasta i pozwolenie na odcięcie od rodziny, przyjaciół, znajomych - standardowa taktyka pańć aby przejąć kontrolę nad facetem 3. Najgrubszy błąd to zatrudnienie się u rodziców/rodziny pańci. Wiele tutaj było na forum historii - wszystkie się skończyły w ten sam sposób, że facet został w końcu zrobiony niewolnikiem 4. Wejście w relację z pańcią imprezowiczką, która sama wychodziła na imprezy i bawiła się z obcymi facetami i przyzwalanie na to 5. Postawienie pańcie w centrum i wszystko podporządkowane pod pańcię. Podsumowanie - po powyższym widać, że facet ma być niezależny, decyzyjny, prowadzący, być twórcą rzeczywistości. Bohater opisu - jest psychicznie słaby, niedowartościowany, miękki i trafił na dobrą zawodniczkę, która go połknęła, przeżuła i wypluła. Ja tu widzę lata pracy nad sobą, jak tu było pisane tworzenie bazy majatku i potem zaproszenie kobiety do tego świata. Kubeł zimnej wody na głowę, ale otrzeźwia konkretnie. 3 godziny temu, Stargazer napisał(a): Autorze, jeszcze jedna sprawa - ona będzie chciała się z Tobą skontaktować i zainicjować jakąś formę znajomości. Za rok, dwa, trzy, ale to się wydarzy, gdy jej nowa relacja akurat "zacznie się wypalać" (czytaj - złamie i zamęczy następnego chłopa, który przestanie wtedy być wyzwaniem). Mam nadzieję, że nie przyjdzie Ci do głowy ten kontakt odwzajemniść. Liczę na to, że po takim czasie będę na tyle ogarnięty, że nie będzie mnie to kusić. 2 godziny temu, Dowódca plutonu napisał(a): Stary. Nic na siłę z kobietami. Bez stresu do tego podchodź. Pamiętaj, że czas Tobie nie ucieka tak jak im.. Ja mam 40 i uwierz mi są to najlepsze lata mojego życia. Tylko łatwiej o kontuzje uprawiają sport i dłużej się to regeneruje. Ale reszta działa na najlepszych ustawieniach. Zarabiaj hajs. Spędzaj miło czas. Uważaj żeby nie zalać formy żadnej. Rób co chcesz i kiedy chcesz i ciesz się życiem. Dużo nauki i męki przede mną, ale kiedyś powiem sobie, że warto było się ogarnąć i zacząć żyć inaczej 2 godziny temu, calltoaction napisał(a): @PixzelKto z pierdolniętą kobietą był ten się w cyrku nie smieje. Musiałem to przeżyć na własnej skórze do jakich granic są w stanie posunać się kobiety by przekonać się czego w zyciu nie chcesz i nie szukasz. Myślę, że nawet jakbyś mocniej postawił granice i miał większe doświadczenie jej natura finalnie ugotowała by żabe i rozpad relacji trwał by trochę dłużej. Jak trafisz na normalną laskę i zobaczysz mega różnice w zachowaniu vs ten były gadzi łeb. Przeszedłem to samo, miałem te same doświadczenia i dokładnie wiem co czujesz. Ciesz się, że nie masz z nią dziecka bo były dodatkowy cyrk i rozpierdol. Teraz wyobraz sobie, że jednak z uwagi na dziecko tkwicie w związku. Zjechałbyś na zawał w wieku 40lat. Były poważne plany jak ślub i dzieci, a wszystko w nadchodzącym nowym roku. Ta relacja od początku najwyraźniej była spisana na straty, bo co bym nie robił to i tak wiecznie próbowałaby przekraczać te granice, a wina byłaby wiecznie moja. Na ten moment żadnej dziewczyny, pogadać spoko, ale dopóki sam się nie ogarnę, nie wchodzę w nic nowego, nawet nie mam ochoty. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Stargazer Posted October 23 Share Posted October 23 7 minutes ago, Pixzel said: Ta relacja od początku najwyraźniej była spisana na straty, bo co bym nie robił to i tak wiecznie próbowałaby przekraczać te granice, a wina byłaby wiecznie moja. Dokładnie tak, bardzo słuszne spostrzeżenie. 7 minutes ago, Pixzel said: Na ten moment żadnej dziewczyny, pogadać spoko, ale dopóki sam się nie ogarnę, nie wchodzę w nic nowego, nawet nie mam ochoty. Na Twoim miejscu pomyślałbym o "obracaniu talerzami" - spotykaj się niezobowiązująco z różnymi dziewczynami, uprawiaj z nimi seks, jeśli chcesz, i stawiaj jasno sprawę, że nie szukasz niczego na poważnie. Jeśli kiedyś znowu poczujesz potrzebę związku, wtedy podziałasz w tym kierunku. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dowódca plutonu Posted October 23 Share Posted October 23 31 minut temu, Stargazer napisał(a): Na Twoim miejscu pomyślałbym o "obracaniu talerzami" - spotykaj się niezobowiązująco z różnymi dziewczynami, uprawiaj z nimi seks, jeśli chcesz, i stawiaj jasno sprawę, że nie szukasz niczego na poważnie. Jeśli kiedyś znowu poczujesz potrzebę związku, wtedy podziałasz w tym kierunku. A ja tego kategorycznie odradzam. Nie ten etap życia Nie ten mindset. Nie ten stan ducha i emocji. Ja sugeruje długie wakacje nad morzem samemu z dala od kobiet. Chłop musi wrócić do siebie. 5 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Stargazer Posted October 23 Share Posted October 23 3 minutes ago, Dowódca plutonu said: Nie ten mindset. Nie ten stan ducha i emocji. Miałem na myśli, żeby zajął się tym za jakiś czas. Teraz faktycznie jest moment na ponowne złapanie równowagi. Natomiast długofalowo, z mojego doświadczenia, pomaga to budować właściwy mindset (abundance znany ze "starego" red pilla) i poznawać kobiety takimi, jakie są, a nie jak chcą być widziane. Nie ma perspektywy związku dla nich? Pojawia się duża szczerość, ciekawe historie, autentyczne zachowania. Takie to dziwne jest 🤷♂️ 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pixzel Posted October 23 Author Share Posted October 23 Godzinę temu, Dowódca plutonu napisał(a): A ja tego kategorycznie odradzam. Nie ten etap życia Nie ten mindset. Nie ten stan ducha i emocji. Ja sugeruje długie wakacje nad morzem samemu z dala od kobiet. Chłop musi wrócić do siebie. Dokładnie, aktualnie jest ciężko, najpierw muszę się z tego wykaraskać, bo inaczej to za każdym razem będzie klapa. Wakacje to może za jakiś czas, jak się odkuję finansowo Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts