Trevor Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 Sytuacja dosłownie jak z memów gdzie bogate chujki śmieją się z tego jakie gówno wciskają ciemnym masom. Zapraszam do komentowania. Ostatnio to wideo coraz częściej się pojawia w internecie. Tymczasem sytuacja w sklepie dla przeciętnego człowieka jest nie do pozazdroszczenia. Sam widzę że w przypadku świąt ceny są windowane dosyć znacznie. 3 2 1 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Druid Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 12 minut temu, Trevor napisał(a): Ostatnio to wideo coraz częściej się pojawia w internecie. Elita bawi się, plebs bieduje. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Obliteraror Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 Poziom rodem z Testovirona z pomarańczami 4 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Hubertius Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 (edited) 18 minut temu, Trevor napisał(a): Sytuacja dosłownie jak z memów gdzie bogate chujki śmieją się z tego jakie gówno wciskają ciemnym masom. Zapraszam do komentowania. Ostatnio to wideo coraz częściej się pojawia w internecie. Ty się śmiejesz z tej hipokryzji i wiesz, że to obłuda (gość przypomina poziomem 'wujka Staszka z Wigilii', zaczął trzepać hajs na kursach gdzie wyzywa wszystkich, którzy kupują zakompleksieni ludzie). A na forum mamy tutaj takiego jednego, który bierze to w 100% jako prawdę objawioną i super przełożenie na to jak zachowywać się w życiu. Edited December 21, 2024 by Hubertius 3 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Timidus Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 Trevor ruszyło Cię to ? Link to comment Share on other sites More sharing options...
mac Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 I tak zdechnie, a jego fortuna przepadnie. Pieniądze rozwiązują tylko problemy, które można rozwiązać pieniędzmi. Reszty niestety nie rozwiązują i w tym cały problem z posiadaniem mamony. 9 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Trevor Posted December 21, 2024 Author Share Posted December 21, 2024 20 minutes ago, Timidus said: Trevor ruszyło Cię to ? Przyznam że odrobinę tak. Na takiej samej zasadzie jak te memy, choć dzisiaj wiem że dla takich ludzi jestem niczym więcej jak bydłem. Nie mam złudzeń. Nie raz to sprawdziłem. Dla nich nie istniejesz jako osoba tylko jako zasób do wyciśnięcia i wyrzucenia. 1 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Druid Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 11 minut temu, Trevor napisał(a): Dla nich nie istniejesz jako osoba tylko jako zasób do wyciśnięcia i wyrzucenia. Bardzo często tacy ludzie nie podzielą się tak jak Kyanu Reeves, prędzej gotów są zjeść własne gówno, niż pomóc. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pietryło Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 (edited) No i wszystkiego dobrego Panie Pena, bo ja swój cały świat mam w postaci syna właśnie na rękach biedny chujku:D Bo tak to zostało nieprzetłumaczone? Edited December 21, 2024 by Pietryło Link to comment Share on other sites More sharing options...
Perun82 Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 16 minut temu, Druid napisał(a): Bardzo często tacy ludzie nie podzielą się tak jak Kyanu Reeves, prędzej gotów są zjeść własne gówno, niż pomóc. Myślisz, ze to też nie jest show i szopka? 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pietryło Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 (edited) 55 minut temu, Hubertius napisał(a): A na forum mamy tutaj takiego jednego, który bierze to w 100% jako prawdę objawioną i super przełożenie na to jak zachowywać się w życiu Kto? 46 minut temu, mac napisał(a): Pieniądze rozwiązują tylko problemy, które można rozwiązać pieniędzmi. Reszty niestety nie rozwiązują i w tym cały problem z posiadaniem mamony. No i tak wchodzimy na konkretny temat. Na chuj to wszytko. Gdzie jest ten sens. No w sumie ja mam swoją teorię, która cytując Ciebie (:D) jest echem na tym forum;) Po prostu jedno z wcieleń. Klikało mi się, a miała być złożona wiadomość:) Edited December 21, 2024 by Pietryło 1 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Druid Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 2 minuty temu, Perun82 napisał(a): show i szopka? Jest. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pietryło Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 31 minut temu, Trevor napisał(a): Dla nich nie istniejesz jako osoba tylko jako zasób do wyciśnięcia i wyrzucenia. Ja i Ty jesteśmy dla nich bydłem, ścierwem (mam wymieć dalej?) W swojej głowie kim jesteś? Bo widzisz ja mam w dupie to, że oni mają nas w dupie. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Hubertius Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 (edited) 12 minut temu, Pietryło napisał(a): Kto? Ta sama osoba, która za każdym razem musi Ci przypomnieć, że wyciska 300 kg na klatę pomimo niezwiązania z tematem i dać Ci pół stronnicową analizę psychologiczną danego problemu, przy okazji często Ci umniejszając i pośrednio się przez to wywyższając. P.S Już nie joke-ując, sporo analiz tej osoby jest i była dobra, część trochę nie trafiona, a część była taka, że właśnie biło od niej gburostwo i wywyższanie się zamiast skupieniu się na pomocy drugiej osobie, co też inni userzy punktowali (jak choćby fakt chołubienia Peny jako jakiegoś mędrca dzisiejszych czasów). Kto wie ten wie o kogo chodzi. Edited December 21, 2024 by Hubertius 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Iceman84PL Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 Bogacze śmieją się z biednych ludzi, gardzą, nie szanują, mają za nic. Na polskim podwórku jest podobnie. Nie ma się czego dziwić, oni są wilkami, reszta jest pokarmem, z którego korzystają. Jednak ich sielanka wiecznie nie będzie trwała, imperia kiedyś upadną, cywilizacje też, bo wszystko ma swój czas i nie trwa wiecznie. Nic tak tych pysznych cwaniaczków nie wkurza jak brak reakcji, wspierania, kupowania czy korzystania z ich produktów. Oni dzięki ludziom na dole zarabiają fortuny. A teraz pomyśl, gdyby społeczeństwo pokazało im środkowy palec, przestało na nich pracować, zbuntowało się. Silny człowiek nigdy nie obnaża się ze swoimi intencjami, bogactwem, trzyma nerwy na wodzy, nie okazuje emocji. To co robi Pena obrazuje jego słabość, w konfrontacji face to face z przeciętnym człowiekiem narobił by w portki, bo za takie słowa mógłby dostać po gębie. Ten się śmieje kto się śmieje ostatni😏 8 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pietryło Posted December 21, 2024 Share Posted December 21, 2024 (edited) 19 minut temu, Hubertius napisał(a): Ta sama osoba, która za każdym razem musi Ci przypomnieć, że wyciska 300 kg na klatę pomimo niezwiązania z tematem i dać Ci pół stronnicową analizę psychologiczną danego problemu, przy okazji często Ci umniejszając i pośrednio się przez to wywyższając. Dobra, wiem o kogo chodzi. Bo prostu pytałem na poważnie i mi się przypomniało, że chodzi o @Messer tak? Choć gburstwa i wywyższania się nie zauważyłem (nie wiem, nie chce wnikać), tak uważam, że to dobry użytkownik forum ( jak inni za początku mojej aktywności). Ale przypomniałem sobie po prostu o temacie o Pena i mowie motywacyjnej. Temat rzeka, ale co jest największą motywacją? Desperacja. Dziecka które umiera ci na rękach, rak, inna choroba, czas (właśnie, czas), to jest motywacja. No, ale co do Świąt, no sumie tak jak wyżej pisałem. No Wszystkiego dobrego Panie Pena;) Niech Bóg zawsze da marchewkę co by można przywiązać do kuśki;) Godzinę temu, mac napisał(a): Reszty niestety nie rozwiązują i w tym cały problem z posiadaniem mamony. Mniej więcej wiem o co chodzi. Nie chce też poruszać pewnych strun. Po prostu wiem, że grube miliny nie rozwiążą kilku moim spraw. Edited December 21, 2024 by Pietryło 5 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Messer Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 (edited) 2 godziny temu, Hubertius napisał(a): Ta sama osoba, która za każdym razem musi Ci przypomnieć, że wyciska 300 kg na klatę pomimo niezwiązania z tematem i dać Ci pół stronnicową analizę psychologiczną danego problemu, przy okazji często Ci umniejszając i pośrednio się przez to wywyższając. P.S Już nie joke-ując, sporo analiz tej osoby jest i była dobra, część trochę nie trafiona, a część była taka, że właśnie biło od niej gburostwo i wywyższanie się zamiast skupieniu się na pomocy drugiej osobie, co też inni userzy punktowali (jak choćby fakt chołubienia Peny jako jakiegoś mędrca dzisiejszych czasów). Kto wie ten wie o kogo chodzi. Trochę mnie zaskoczyła ta wiadomość. Ale z racji tego, że jest odrobinę krzywdząca - to ją sprostuję. Szczerze zaskoczyłem się, że user, z którym nigdy na pieńku nie miałem i średnio kojarzę kim jest, wyciąga takie rzeczy i publicznie przyznaje się, że.. cierpi. Cierpi, bo to, co kiedyś napisałem, Bóg wie w jakich intencjach (a chociaż można w to nie uwierzyć, to staram się naprawdę nikomu nie dowalać z serca), zostało w taki sposób zinterpretowane. Zinterpretowane, czyli przepuszczone wyłącznie przez własne filtry. A co jest w tych filtrach? To, co opisałeś to Twoja - całkiem ograniczona - perspektywa. Którą w pełni rozumiem. Napisałem coś, czego w głębi duszy pożądasz i pragniesz, chociaż ego tego nie przyzna, ze względu na głęboki wstyd na takie pragnienia. Bo który facet nie chciałby być poważnie silny, szczególnie młody facet? Kto nie chciałby być ucieleśnieniem męskości? To jest archetyp - tego wręcz nie da się nie pożądać. Arnold nie został ikoną, bo był intelektualistą, tylko był ucieleśnieniem niewyrażonych pragnień setek milionów facetów. Dlatego to, co napisałem tak Cię ukłuło, że nadal "napuchnięty" szedłeś z tym ukłuciem miesiącami - może latami? Zauważ jedną rzecz - teraz wchodzimy w moje buty. Chyba wiesz, z jakiego gówna w życiu wyszedłem. Krótkie powtórzenie - ciężkie choróbki, nie za fajna rodzinka, brak hajsu i skrajne zagubienie. A teraz wyobraź sobie - przez lata harówy, takiej że od ponad dekady dosłownie nie byłem na wakacjach, pracuję dzień w dzień, udało mi się z tego wyjść i jest.. ok. I do brzegu - jak mi się to udało? Codziennym, ostrym zapierdolem. Dzień po dniu. Wyobraź sobie co to znaczy, że zaczynasz z poziomu minusowego, a wybijasz się bardzo wysoko. Oznacza to, że poziom zawziętości i oddania musi być ogromny. Jak nikt ci w życiu precjozów pod nos nie podstawi, to masz naprawdę przejebane i praca musi być bardzo głęboka i trzeba poświęcić życie, żeby potem je z powrotem dostać. A wszyscy z takiego faktu będą wręcz bardzo wkurwieni - ludzie nie lubią historii, kiedy komuś wszystko się udaje. No, prawie wszystko. To zrozumiałem po czasie. To poczułem na sobie - nikt mi nie powie: staaary! z czego ty wyszedłeś! Jak ty to zrobiłeś? ILE ty musiałeś pracować, żeby to osiągnąć? Przecież ty musiałeś zasuwać po to latami bez przerwy! Ile ty się katowałeś z tym żelastwem, żeby to udźwignąć? Ty musiałeś trzymać dietę non stop! Nikt. Nikt nie powie nawet słowa. Tak wygląda naprawdę rozwój osobisty - dla otoczenia stajesz się wrogiem i gościem, którego chcą się pozbyć. Wyjątek jest wtedy, kiedy sukces jest w wersji light, czyli nie za dużej. Wtedy, jest to akceptowalne. Na wyższym poziomie, nie ma takich szans. O to chodzi, że na szczytach jest samotnie. Dlatego może nie będzie nawet jednej osoby w życiu, która to chociażby ZROZUMIE - i nie zgadniesz - takiej osoby, która mi tak powiedziała, nigdy nie spotkałem. Nikt, dosłownie nikt, nie powiedział mi w życiu, że gratuluje mi tego, co osiągnąłem i docenił ile przeszedłem. Z reguły są reakcje takie, jak prezentujesz Ty - poczucie zagrożenia, upokorzenia, zazdrość, wypominanie, cicho maskowana bardzo ostra złość. Wszyscy są wyłącznie zajęci swoimi szanownymi osobami, chociaż zarzucają taką postawę wszystkim innym. Dlaczego tak jest? Bo jak widzisz w kimś sukcesy, których pragniesz w głębi duszy to natychmiast człowiek robi profilowanie siebie i kogoś, natychmiast odczuwa emocje, które "blokują" świadomą akceptację tego pragnienia. A to daje naprawdę ogromny ból. To jest tak, że doświadczając tego, dosłownie chodzisz jak z ostrym kamykiem w bucie przez życie, którego nie da się wyjąć, a ten kamyk to czyjeś sukcesy. I to jest rzecz subiektywna. A jak człowiek radzi sobie z bólem? Rzecz najprostsza - przerzuca go na innych. Osoba poziom wyżej, trzyma to w sobie i ten ból w niej żyje i kiełkuje. Jak przestaje dawać sobie z nim radę, to takiej osobie często się "uleje". Często na bliskich i na osobę, która jest "pod ręką", a jest niewinna. To, czego nie dostrzegasz, to fakt, że jak ludzie rozmawiają to ZAWSZE wplatają rzeczy o sobie. Nawet wykładowca podczas wykładu czasem wplata coś o sobie jak uczy, a to może być profesor. Czy to jest złe? Nie. Taka jest ludzka natura. O czym chcesz rozmawiać, jak nie o ludziach z ludźmi? Zauważ, że przyczepiłeś się do opowieści moich, że ja mam sukcesy i rzekomo nimi ciągle się obnoszę - (zwróć uwagę jaką mam prężną aktywność na tym forum) (nie przyczepiłeś się do tego, ile ja wylanej "krwi", znoszenia bólu i załamań psychicznych miałem, prawda?), a nie przyczepiłeś się do kogoś, komu się nie powodzi. Ciekawe, co nie? Dlatego kilka miesięcy temu zrozumiałem, że ja nie mogę NIC mówić o swoich sukcesach, aspiracjach, dążeniach - bo robię sobie tylko tym wyłącznie wrogów. Nikt mnie nie pochwalił, nikt w życiu nie docenił, nikt nie powiedział serio miłego słowa pochwały. Ja nawet tego nie oczekiwałem super świadomie, bo robiłem wiele dla siebie - po prostu sobie to uświadomiłem, że zamiast czuć się z rozwojem lepiej, w niektórych przypadkach jest znacznie gorzej. Mi dosłownie nikt nie powiedział miłego słowa i schylił głowę w uznaniu. Nikt, zero, nulla. Ode mnie nikt nie chce moich ciężarów na barkach jak ściągam z haków, bo wie, że tym dzielić się nie da. A kto chce ściągać TAKIE COŚ, CELOWO na swoje plecy? A piękna kobieta jest komplementowana i doceniana cały czas, bo ktoś chce.. jej. Ktoś chce z niej "skorzystać", a ze mnie skorzystać się za bardzo nie da. Ja tylko "bolę" w czyichś oczach. Ja tylko zawadzam zazdrosnym kolesiom, bo mężczyźni zazdrośni naturalnie odczuwają bardzo duży lęk przed innymi mężczyznami. Dlaczego? Bo inni są konkurencją, a skoro baby bardzo się chce to konkurencja to agresja, agresja to lęk przed odwetem, jest to podskórne. Bardzo zazdrośni goście boją się innych i konfrontacji z innymi - ze sobą często też. W kwestii filmiku. Dan Pena - już go nie słucham za bardzo. On ma jedną prostą wiadomość dla wszystkich - nie jest istotne jakie gówno życie na ciebie wyleje, masz być tak ekstremalnie twardy jak możesz, nie możesz w biznesie się złamać. To jest jego złota zasada, której i tak mało kto rozumie, co widać trochę w tym temacie. W biznesie jest tak, że jak ktoś odpuści i złamie się, to szansa na powrót do gry jest bardzo mała. Dopóki grasz, jesteś w grze i masz nagrody. Poddajesz się - game over. Można zauważyć, że come backi do zarabiania pieniędzy np. artystom, średnio się udają. Dlatego Dan Pena jakby "upokarza" ludzi, sprawdza ich psychikę - ludzie mu płacą za tą formę treningu. To jest ewenement, ale tak, ludzie obecnie są tak miękcy, że płacą dziadkowi za to, żeby ich zwyzywał, ale to ich hartuje i wynoszą z tego szkołę życia. Dan Pena, wedlug doniesień, prywatnie jest miłą osobą - to jest jego poza aktorska wynikła z biznesu i persony jaką kreuje. On mówi, że nikt się tobą w życiu za szczególnie nie przejmuje, dlatego zapuść jaja i zrób coś ze sobą. Ty samemu przechodzisz przez swoje dramaty i nikt ich za ciebie nie przeżyje - większość zajmuje się dramatami własnymi. Osoba, która nie rozumie stylu Dana, po prostu się obrazi. Dan Pena "hoduje" milionerów i miliarderów, przeciętny bywalec Januszexu ani tego nie zrozumie co to jest presja i złamana psychika przez własne dążenia, i będzie w takim stanie po oglądaniu z nim materiałów, że psychicznie się rozpadnie. Zrozumiałem jacy ludzie są słabi na przykładzie.. kobiet. Powiedzmy, że facet ma problemy z kobietami od dawna. Jest normalnym gościem, żadną abominacją. Wystarczy, że poświęci na podchodzenie do nich zajmie mu tydzień i podejdzie do 100 kobiet. Dostanie 99 koszów. Ok, może tak być. Ale będzie miał 1 związek, z którego może być nawet małżeństwo i problem trwający miesiącami/latami został rozwiązany w.. dosłownie moment w porównaniu do czasu trwania jego problemów. Wystarczy narazić się na bardzo duży ból i .. voila! A jak tego ktoś nie akceptuje, to nauczyć się tego, jak to akceptować - krótko spłaszczając temat. To jest czasem aż tak proste, a jednocześnie tak niemożliwie trudne.. A co wolą zrobić ludzie? Nic. Buzować z emocji. Większość ludzi nic nie zrobi, bo się boją i tak są emocjonalni (chociaż zarzucają emocjonalność kobietom), a jak ktoś nie jest genetycznie mocno słaby, to chociaż rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki, a trzeba tylko narazić się na ból, a po co to robić? Ludzie wolą się schować za tinderem i narzekać na samotne matki i murzynów. Taka jest zachodnia mentalność. Zrozumienie tego, jakby instynktowne, sprawiło, że ja nie chcę taki być. Nigdy nie chciałem. Mam nadzieję, że wyjaśniłem. Aha, @Hubertius - bo jeszcze zakłamywałeś i hiperbolizowałeś tą "klatkę". Nie dźwigam 300kg na klatkę. Akurat klatkę mam najsłabszą ze wszystkich części ciała - piszę to, bo niektórych bardzo ta wiadomość ucieszy. Naprawdę tutaj nie ma nic specjalnego w klatce - boję się jej intensywnie ćwiczyć, bo mam bardzo długie ręce a to mega przeszkadza w dużym wyciskaniu (a bardzo pomaga w ciągach), i bardzo boję się kontuzji barku, a nie da się robić klatki konkretnie bez narażaniu barków. Duże ciężary i bardzo dobra technika - to ze sobą nie idzie w parze. Ekstremalne wyniki mam w martwym ciągu i w przysiadach, cała reszta jest przeciętna, a klatka słaba. Natomiast lata bólu, wręcz chroniczny ból dolnego odcinka pleców (od bez końca skatowanych mięśni dolnych pleców), jest tylko mój. Może byś pozazdrościł i wypomniał mi ból jaki odczuwam podczas około dekady katowania się z żelastwem? Nie? Oj, no cóż - przywykłem, spoko. Tego nikt mi nie będzie wyrzucał z żalem. Ale rezultatów bólu - oj tak. Zacznij sobie wypominać, że unikasz w życiu bólu, zacznij się z tego wywiązywać, to będziesz miał lepsze życie. I jeszcze coś - jak Cię uraziłem wcześniej, czy poczułeś się przeze mnie obrażony, to przepraszam. Zrozumiałem w swoim życiu, że ludzie nie potrzebują dużo fałszywego wsparcia i klepania po pleckach, bo to czyni ich uzależnionymi od takiej formy walidacji i czyni coraz słabszymi. To ma być tak minimalne, jak to możliwe. Po co się starać, jak zaraz ktoś pocieszy w potrzebie i pogłaska po główce? To tylko pogłębia problem i robi takiego człowieka coraz bardziej żałosnego, pretensjonalnego i agresywnego, bo problemy nie znikają, a fałszywe współczucie przestaje po czasie działać, a problemy zostały tylko odłożone w przyszłość. Natomiast jak powiesz sobie przed lustrem, że jesteś zwykłym kawałkiem żałosnego i uzależnionego od materialności, dopaminy i ćpania gównem, to motywacja, żeby zmienić życie jest już wyższa. Większość ludzi nie potrzebuje więcej wygody - mają jej tyle, że ich zabija. Większość ludzi potrzebuje niewygody, skrajnej szczerości i dużo pracy. Ja się tym kilka razy wpędziłem w załamania nerwowe, ale kiedy ono minęło, no - efekty ze mną zostały, a załamanie zniknęło. Ponad dekada codziennej tyrki w każdym aspekcie życia, która się nie kończy. Mówienie "nie" wszystkiemu co mnie rozprasza. Ból jako codzienność. Opuszczanie imprez, znajomych, piłowanie swojego zdrowia dla osiągnięcia celu. Znoszenie ton upokorzeń od lasek, uczenie się rozmowy z nimi z bardzo żałosnym życiem społecznym - bo nie da się pracować i trenować całymi dniami i spiąć to wszystko, żeby mieć idealne życie. NIE DA SIĘ. Rozumiesz teraz? To, co robisz to piski zazdrosnego gościa - powtarzam, zacznij mi zazdrościć katorżniczej pracy i tego, że nie wiesz jak bez sterydów w około lekko rok zrobić 200kg w martwym. Tego mi zazdrość. Nie efektów, które pretensjonalnie usprawiedliwiasz moim rzekomym chwaleniem się. W każdym razie, mam nadzieję, że opisałem jak to wygląda z perspektywy moich butów. Wrzucę jeszcze kilka filmików, które mówią o mentalności, jaką trzeba - jak ktoś chce - sobie wypracować. Ktoś mi je podesłał, niektóre sam znalazłem. Tutaj Goggins mówi, żeby mięciutcy ludzie nie wkładali mu słów do ust (znamienne) i inni, o co w tym chodzi - czyli rozwój osobisty i prawdziwe parcie w przodu, bez makijażu. Mam nadzieję, że niektórzy wybaczą tym bogatym i super ograniętym gościom, że oni.. śmieli coś powiedzieć o sobie. Jak mówiła Ronda Rousey - mentalność osoby z sukcesami nie wiadomo dlaczego wszystkich obraża. Polecam. - https://www.youtube.com/watch?v=xd-c3dVfgaU - https://www.youtube.com/watch?v=NKRFXTub0cg https://www.youtube.com/watch?v=ia5eZhU1v_Q& Pisałem to długo. Mam nadzieję, że chociaż ktoś coś z tego zrozumie i zacznie trochę więcej kumać o co chodzi w życiu. No i NARESZCIE do kogoś dotrze o co chodzi Danowi Pena - bo to nie jest zrozumiałe z perspektywy "Janusza" - i znowu, nie obrażam tylko obrazuję to tak, jak potrafię. Z pespektywy Janusza jest to bardzo obraźliwe, a w rzeczywistości ma większy sens. Janusz tego nie zrozumie na poziomie emocjonalnym. Żeby to zrozumieć, trzeba po prostu przez to PRZEJŚĆ. Ale tak serio przejść, że klękasz z bólu i chcesz się rzucić pod pociąg, żeby to wszystko skończyć. Wtedy słowa Dana mają zupełnie inny wymiar. Wbrew pozorom ludzie z dużą arogancją i poczuciem zasługiwania, nieakceptowania życia i świata, nienawiści do swojej przeszłości, mogą na Dana źle reagować, a osoby z większą pokorą, akceptacją świata, życia, przeszłości etc. - mogą lepiej - bo wtedy samoocena i poczucie wartości siebie jest tak wysokie, że ego nie czuje się tym zaatakowane, jest na to zbyt silne. Po prostu rozumie, że to jest inny rodzaj podejścia do życia i wie, że ten ból powoduje wzrost i rozwój osobowości. A to ego jest zbyt silne, przez wcześniejsze doświadczenia na granicy akceptacji, co kreuje Dan. Im mniej doświadczeń, tym ego słabsze i bardziej "wyczulone" na atak. Bardzo prosta sprawa. Myślcie ludzie, głębiej. Mamy obecnie idiokrację i życie nagłówkami. Jak rozmawia się z ludźmi to widzi się, że oni sypią wręcz tylko nagłówkami z mediów, nic więcej. Wystarczy rzucić nagłówek i miliony osób zaczynają chocholi taniec. Myślcie nad głębszym sensem i jakie coś ma inne znaczenie, szperajcie głębiej, bądźcie ciekawi czegoś więcej niż głównie wagin, żadnych ocen z powodu powierzchownego zachowania, tylko pytać siebie co coś znaczy na głębszych poziomach? To się nazywa bycie kumatym. Edited December 22, 2024 by Messer 3 4 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Hubertius Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 (edited) 1 godzinę temu, Messer napisał(a): Mam nadzieję, że wyjaśniłem. Aha, @Hubertius - bo jeszcze zakłamywałeś i hiperbolizowałeś tą "klatkę". Nie dźwigam 300kg na klatkę. Akurat klatkę mam najsłabszą ze wszystkich części ciała - piszę to, bo niektórych bardzo ta wiadomość ucieszy. Nie @Messer, mi to naprawdę nie robi różnicy czy to jest klatka, czy ogarniasz to w martwym ciągu (tak ot zapamiętałem te słynne '300 kg'). Więc z tą próbą zarzucenia kłamstwa to nieładnie. Zabolało widzę. 1 godzinę temu, Messer napisał(a): To, co opisałeś to Twoja - całkiem ograniczona - perspektywa. Którą w pełni rozumiem. Napisałem coś, czego w głębi duszy pożądasz i pragniesz, chociaż ego tego nie przyzna, ze względu na głęboki wstyd na takie pragnienia. Bo który facet nie chciałby być poważnie silny, szczególnie młody facet? Kto nie chciałby być ucieleśnieniem męskości? To jest archetyp - tego wręcz nie da się nie pożądać. Arnold nie został ikoną, bo był intelektualistą, tylko był ucieleśnieniem niewyrażonych pragnień setek milionów facetów. Dlatego to, co napisałem tak Cię ukłuło, że nadal "napuchnięty" szedłeś z tym ukłuciem miesiącami - może latami? Czekaj czekaj... bo to poszło w złą stronę i trzeba parę rzeczy już na starcie odrębnić. 1 godzinę temu, Messer napisał(a): Napisałem coś, czego w głębi duszy pożądasz i pragniesz, chociaż ego tego nie przyzna, ze względu na głęboki wstyd na takie pragnienia. Bo który facet nie chciałby być poważnie silny, szczególnie młody facet? Oczywiście. Tylko jest jedno małe 'ale' w całej tej psyho-analizie, gdzie już tak się rozpędziłeś z osądem, by wpić szpileczkę, że zapomniałeś o jednym 'ale'. Oczywiście, że mam takie głębokie pragnienie. Powiem więcej, jako osoba jaką jesteś, która regularnie się chwali tworzeniem analiz osobowości każdego forumowicza (czym się chwaliłeś) wymagało to na pewno sporo czasu, dlatego też z pewnością wiesz patrząc od czasu na czatboxie, że często wrzucałem sprawozdanie ze swoich treningów. Co na którym udało mi się osiągnąć, jaką partię ciała ćwiczyłem. I robię to już od grubo przeszło roku (tutaj muszę szczególnie podziękować @Kiroviets, który zawsze jak mi dopierdziela z tekstami 'na ciul mi to zajeżdżanie się' zawsze łapie mnie odwrotna motywacja, by dać z siebie jeszcze więcej ). 3 razy w tygodniu, po 1.5h lub więcej. Czasami do momentu, że już zaczynam wyć z bólu na serii, ale i tak dojeżdżam do końca, by tylko osiągnąć upadek na danej partii ciała. Czy ostatnio jak nie mogłem za cholery ogarnąć więcej powtórzeń na bicep curlu, bo miałem ciągły ból na przedramieniu. Pogadałem z ziomkiem z siłki, przerzuciłem się przez 2 tygodnie na wrist curl-a i generalnie zajeżdżając przedramię i nadgarstki (plus ćwiczenia ze sztangą na te właśnie partie ciała). Efekt? 2-krotność liczby wcześniejszych powtórzeń. W liceum miałem pseudonim 'suchoklates'. Dzisiaj dalej chudawy, ale patrząc na moją sylwetkę i jej umięśnienie już jestem zadowolony (a wiem, że jak będę ćwiczył następne lata będzie tylko lepiej). Powiem więcej @Messer. Oczywiście, że chciałbym kiedyś osiągnąć podobny power do podobnych Twoich wyników na martwym ciagu. Nawet powiem Ci w porównaniu do innych tutaj, którzy naprawdę Ci wbili szpileczkę, ale nie dodali Ci tego: gratuluję. Ale muszę też powiedzieć jedno, co zauważyłem: nie daje to jakiegoś magicznego efektu 'wow'. Jest to super uczucie i satysfakcja, ale na tym się to kończy po wyjściu z siłowni (no może poza hormonami, bo one dają kopa do przodu na cały dzień lub potrafią poprawić humor po zje****). Ot, tyle. Cała filozofia. 1 godzinę temu, Messer napisał(a): nie przyczepiłeś się do tego, ile ja wylanej "krwi", znoszenia bólu i załamań psychicznych miałem, prawda?) Nie, bo wiem co to znaczy źle wykonany squat (na odpierdziel i na szybko), przez co ledwo mogłem dojść do auta. Dwa tygodnie spędzone na plastrach i na maściach przeciwbólowych. To chyba cud jest, że nie skończyło się żadnym większym przestawieniem i po miesiącu mogłem już normalnie ćwiczyć. Wybacz, może po prostu dla mnie to już jest taka normalność jeżeli chodzi o ten 'ból' i 'pot', że naprawdę nie mam potrzeby tego dodawać jeszcze w swoim komentarzu. I dziwne się to dla mnie robi, gdy ktoś czuje potrzebę wspomina tego po wielokroć. I wystąpiło to samo o czym pisałem wyżej... znowu. 1 godzinę temu, Messer napisał(a): I jeszcze coś - jak Cię uraziłem wcześniej, czy poczułeś się przeze mnie obrażony, to przepraszam. Zrozumiałem w swoim życiu, że ludzie nie potrzebują dużo fałszywego wsparcia i klepania po pleckach, bo to czyni ich uzależnionymi od takiej formy walidacji i czyni coraz słabszymi. To ma być tak minimalne, jak to możliwe. Po co się starać, jak zaraz ktoś pocieszy w potrzebie i pogłaska po główce? To tylko pogłębia problem i robi takiego człowieka coraz bardziej żałosnego, pretensjonalnego i agresywnego, bo problemy nie znikają, a fałszywe współczucie przestaje po czasie działać, a problemy zostały tylko odłożone w przyszłość. Natomiast jak powiesz sobie przed lustrem, że jesteś zwykłym kawałkiem żałosnego i uzależnionego od materialności, dopaminy i ćpania gównem, to motywacja, żeby zmienić życie jest już wyższa. Większość ludzi nie potrzebuje więcej wygody - mają jej tyle, że ich zabija. Większość ludzi potrzebuje niewygody, skrajnej szczerości i dużo pracy. Ja się tym kilka razy wpędziłem w załamania nerwowe, ale kiedy ono minęło, no - efekty ze mną zostały, a załamanie zniknęło. Nie uraziłeś mnie. Jedno tylko warto zauważyć: 1 godzinę temu, Messer napisał(a): Po co się starać, jak zaraz ktoś pocieszy w potrzebie i pogłaska po główce? To tylko pogłębia problem i robi takiego człowieka coraz bardziej żałosnego, pretensjonalnego i agresywnego, bo problemy nie znikają, a fałszywe współczucie przestaje po czasie działać, a problemy zostały tylko odłożone w przyszłość. Nie można tego przekierowywać na wszystkich ludzi. Prawda jest taka, że nigdy nie wiadomo, co przeżył drugi człowiek. Nie wiesz, czy ktoś został okradziony, zgwałcony czy stało mu się takie dziejowe skur****, po którym zamiast dania rady pójścia do przodu i powstania wystarczy, że zamiast krótko przełożyć co trzeba zrobić bez: dopierdzielania nadinterpretowania (co już wyżej zrobiłeś, nieładnie po prostu i to tak szczerze) Po prostu ktoś nie będzie tak silny, wku*** i się załamie do poziomu braku powrotu (typu pójdzie na sznur). Tu już też nawet moderacja Ci parę razy zwróciła na to uwagę (a to byłoby łatwe do poprawienia) i nie potrafisz z tego zrezygnować 1 godzinę temu, Messer napisał(a): zacznij mi zazdrościć katorżniczej pracy i tego, że nie wiesz jak bez sterydów w około lekko rok zrobić 200kg w martwym. Tego mi zazdrość. Nie efektów, które pretensjonalnie usprawiedliwiasz moim rzekomym chwaleniem się. W każdym razie, mam nadzieję, że opisałem jak to wygląda z perspektywy moich butów. Patrz wyżej. I już to słabo wygląda to co napisałeś w tym kontekście, nieprawdaż? I właśnie o tym mówię @Messer, gdy napisałem Ci "często Ci umniejszając i pośrednio się przez to wywyższając". To teraz tym bardziej właśnie widać. 1 godzinę temu, Messer napisał(a): I do brzegu - jak mi się to udało? Codziennym, ostrym zapierdolem. Dzień po dniu. Wyobraź sobie co to znaczy, że zaczynasz z poziomu minusowego, a wybijasz się bardzo wysoko. Oznacza to, że poziom zawziętości i oddania musi być ogromny. Jak nikt ci w życiu precjozów pod nos nie podstawi, to masz naprawdę przejebane i praca musi być bardzo głęboka i trzeba poświęcić życie, żeby potem je z powrotem dostać. A wszyscy z takiego faktu będą wręcz bardzo wkurwieni - ludzie nie lubią historii, kiedy komuś wszystko się udaje. No, prawie wszystko. Dobrze znam tą fazę. Już od jakiegoś czasu jestem jej poświęcony w pełni. Bez możliwości odwrotu. Ale muszę przyznać, że czytając to i wiedząc, że są ludzie, którzy byli w takiej piź*** jak ja i z tego wyszli jest to motywujące. P.S No może z tym 'wszystko' bym polemizował. Prawda jest taka, że życie to sinosuida i co daje życie, potrafi tak samo zabrać. Pech, nieszczęście, czy nawet przez własne źle skalkulowane działanie (które miało przynieść korzyść pomimo wysiłku, a nie daje). To w sumie temat na grubszą rozkminę. 1 godzinę temu, Messer napisał(a): Dlatego kilka miesięcy temu zrozumiałem, że ja nie mogę NIC mówić o swoich sukcesach, aspiracjach, dążeniach - bo robię sobie tylko tym wyłącznie wrogów. Nikt mnie nie pochwalił, nikt w życiu nie docenił, nikt nie powiedział serio miłego słowa pochwały. Same. Od rodziny, czy to w pracy czy od znajomych. Ciągłe próby pociągnięcia w dół. Znam to aż za dobrze. Kilka przykładów z mojej strony. Siedziałem bez podkoszulki w kuchni kiedyś w domu rodzinnym. Wchodzi mój stary i widzi moją sylwetkę (już nie taka chuderlacką): "no i na ch** tak paradujesz bez koszulki jak nawet nie masz dziewczyny". Ot, jak wbijać szpileczkę to na całego. W robocie akurat kończyłem wrzutkę kodową, spóźniłem się na spotkanie z wyższym managentem. Mówię do jednej babki, że spóźniłem się, bo miałem 'przebudowę testów w projekcie do zrobienia'. Na co gościu z mojego zespołu (teoretycznie wyżej ode mnie w hierarchii) nie wytrzymał i wypalił, że to tylko 'niewielka zmiana była'. Co było perfidnym kłamstwem, ale pomijam też fakt, że jakby było, to takie rzeczy mówi sie w cztery oczy? Powiem to wprost, gościu miał ostry ból tyłka, szczególnie jak cokolwiek słyszał z mojego życia (a to, że zacząłem ćwiczyć, a to, że coś zrobiłem fajnego w robocie). Swoją drogą masakryczna menda i podpierdzielacz. Jak odchodziłem niedawno z roboty to był strasznie wku****, bo szykował się na dalsze podpierdzielanie mnie do managmentu, a jak się dowiedział, że odchodze do lepszej roboty to choć się uśmiechał, to oczy mu dosłownie 'płonęły'. 🤔 Dobra, ale zboczyliśmy z tematu, przejdźmy o co chodziło mi z Peną: 1 godzinę temu, Messer napisał(a): Wrzucę jeszcze kilka filmików, które mówią o mentalności, jaką trzeba - jak ktoś chce - sobie wypracować. Ktoś mi je podesłał, niektóre sam znalazłem. Tutaj Goggins mówi, żeby mięciutcy ludzie nie wkładali mu słów do ust (znamienne) i inni, o co w tym chodzi - czyli rozwój osobisty i prawdziwe parcie w przodu, bez makijażu. Mam nadzieję, że niektórzy wybaczą tym bogatym i super ograniętym gościom, że oni.. śmieli coś powiedzieć o sobie. Jak mówiła Ronda Rousey - mentalność osoby z sukcesami nie wiadomo dlaczego wszystkich obraża. Polecam. Za Gogginsa szanuję wzmiankę. 1 godzinę temu, Messer napisał(a): W kwestii filmiku. Dan Pena - już go nie słucham za bardzo. On ma jedną prostą wiadomość dla wszystkich - nie jest istotne jakie gówno życie na ciebie wyleje, masz być tak ekstremalnie twardy jak możesz, nie możesz w biznesie się złamać. To jest jego złota zasada, której i tak mało kto rozumie, co widać trochę w tym temacie. W biznesie jest tak, że jak ktoś odpuści i złamie się, to szansa na powrót do gry jest bardzo mała. Dopóki grasz, jesteś w grze i masz nagrody. Poddajesz się - game over. Można zauważyć, że come backi do zarabiania pieniędzy np. artystom, średnio się udają. Dlatego Dan Pena jakby "upokarza" ludzi, sprawdza ich psychikę - ludzie mu płacą za tą formę treningu. To jest ewenement, ale tak, ludzie obecnie są tak miękcy, że płacą dziadkowi za to, żeby ich zwyzywał, ale to ich hartuje i wynoszą z tego szkołę życia. Dan Pena, wedlug doniesień, prywatnie jest miłą osobą - to jest jego poza aktorska wynikła z biznesu i persony jaką kreuje. On mówi, że nikt się tobą w życiu za szczególnie nie przejmuje, dlatego zapuść jaja i zrób coś ze sobą. Ty samemu przechodzisz przez swoje dramaty i nikt ich za ciebie nie przeżyje - większość zajmuje się dramatami własnymi. Osoba, która nie rozumie stylu Dana, po prostu się obrazi. Dan Pena "hoduje" milionerów i miliarderów, przeciętny bywalec Januszexu ani tego nie zrozumie co to jest presja i złamana psychika przez własne dążenia, i będzie w takim stanie po oglądaniu z nim materiałów, że psychicznie się rozpadnie. Zrozumiałem jacy ludzie są słabi na przykładzie.. kobiet. Powiedzmy, że facet ma problemy z kobietami od dawna. Jest normalnym gościem, żadną abominacją. Wystarczy, że poświęci na podchodzenie do nich zajmie mu tydzień i podejdzie do 100 kobiet. Dostanie 99 koszów. Ok, może tak być. Ale będzie miał 1 związek, z którego może być nawet małżeństwo i problem trwający miesiącami/latami został rozwiązany w.. dosłownie moment w porównaniu do czasu trwania jego problemów. Wystarczy narazić się na bardzo duży ból i .. voila! A jak tego ktoś nie akceptuje, to nauczyć się tego, jak to akceptować - krótko spłaszczając temat. To jest czasem aż tak proste, a jednocześnie tak niemożliwie trudne.. Podkreślmy słowo 'płacą'. To oszust. Wdeptując ludzi w ziemię zbiera sobie publiczkę ludzi, którzy myślą, że w tym upokorzeniu znajdą złoty środek na ich problemy, a tu... guano. Wpisz sobie zresztą 'Dan Pena fake' na youtube i obejrzyj trochę materiałów. Jest podkreślone wielokrotnie jak nagina fakty, kłamie na temat swojej osoby, ponadto obraża (sam zresztą o tym wiesz). To czym on się różni od takiego Andrew Tate-a (swoją drogą niemalże widać podobieństwo w ich działaniu), który stosował podobne taktyki, zmieniał zdanie po tysiąckroć, wyzywył kryptowaluty, by potem chcieć założyć własną (jak tylko pojawiła się opcja $$$)? Odpowiedź jest jedna. Niczym. A na końcu zostają ludzie, którzy dali się zdeptać mentalnie jak gów***, zapłacili kursy (no właśnie, za co?) i okazuje się... że zostali zrobienie kompletnie w ciula. Wszystkie te twardy zasady mogą zostać pojęte bez pomocy tak naprawdę (Peny). Co przecież sam wiesz. O nie poddawaniu się, byciu twardym. I nie ma potrzeby słuchać scammera, który poprzez dojeżdżanie i upakarzanie nie chce wyprowadzić ludzi z guana. Tylko kompletnie ich zmielić i stworzyć sobie odbiorczą papkę, która będzie go słuchała jak bożka. Ot, cała filozofia. Przykre, ale tylko do tego się to sprowadza. Więc dla tego przywoływanie Peny jako wielkiego autorytetu to kuriozum, bo to tak jakby chwalić oszusta osiągającego sukces, bo orżnął emerytów 'metodą na wnuczka'. Ja rozumiem, że podoba Ci się Pena ze względu na to co osiągnął (potencjał do strzyżenia frajerów i to jeszcze do poziomu, że to oni dziękują), ale choć możemy uznać, że jest to godne podziwu (że ludzie są tak głupi) to trzeba stwierdzić wprost, że to co robi jest złe. Zdecydowana większość z jego 'wyznawców' skończy jeszcze bardziej załamana i bez kasy. No i jeszcze warte podkreślenia: 1 godzinę temu, Messer napisał(a): Osoba, która nie rozumie stylu Dana, po prostu się obrazi. Dan Pena "hoduje" milionerów i miliarderów Ilu milionerów i miliarderów wyhodował w powyższym kółku swojej adoracji? Znamy obydwaj tą prawdę @Messer. Edited December 22, 2024 by Hubertius 1 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Brat Jan Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 6 godzin temu, Messer napisał(a): Zauważ jedną rzecz - teraz wchodzimy w moje buty. Chyba wiesz, z jakiego gówna w życiu wyszedłem. Krótkie powtórzenie - ciężkie choróbki, nie za fajna rodzinka, brak hajsu i skrajne zagubienie. A teraz wyobraź sobie - przez lata harówy, takiej że od ponad dekady dosłownie nie byłem na wakacjach, pracuję dzień w dzień, udało mi się z tego wyjść i jest.. ok. I do brzegu - jak mi się to udało? Codziennym, ostrym zapierdolem. Dzień po dniu. Wyobraź sobie co to znaczy, że zaczynasz z poziomu minusowego, a wybijasz się bardzo wysoko. Oznacza to, że poziom zawziętości i oddania musi być ogromny. Jak nikt ci w życiu precjozów pod nos nie podstawi, to masz naprawdę przejebane i praca musi być bardzo głęboka i trzeba poświęcić życie, żeby potem je z powrotem dostać. Gratuluję wytrzymałości i determinacji w dążeniu do celów!!! @Hubertius Tobie też gratuluję osiągnięć. Startowałeś z niewesołej pozycji i pniesz się w górę jak na prawdziwego redpiljanina (czerwonopigułkowca) przystało. 4 Link to comment Share on other sites More sharing options...
DOHC Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 Toksyczna energia bije od tego gościa, niczym porcja kwasu masłowego uderzającego w nozdrza🤢 3 4 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tadamichi Kuribayashi Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 (edited) Edited December 22, 2024 by Tadamichi Kuribayashi 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Patton Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 10 godzin temu, Iceman84PL napisał(a): Silny człowiek nigdy nie obnaża się ze swoimi intencjami, bogactwem, trzyma nerwy na wodzy, nie okazuje emocji. Tak jak don Corleone w ojcu chrzestnym. 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Król Jarosław I Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 Przecież ten cały Dan to jebany pantoflarz. Tfu! 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
icman Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 Niczym się nie różnimy, wszyscy mamy dokładnie ten sam i jedyny zasób jakim jest świadomość, reszta to ocena uwarunkowanego umysłu. Link to comment Share on other sites More sharing options...
t0rek Posted December 22, 2024 Share Posted December 22, 2024 9 godzin temu, Messer napisał(a): Natomiast jak powiesz sobie przed lustrem, że jesteś zwykłym kawałkiem żałosnego i uzależnionego od materialności, dopaminy i ćpania gównem, to motywacja, żeby zmienić życie jest już wyższa. Większość ludzi nie potrzebuje więcej wygody - mają jej tyle, że ich zabija. Większość ludzi potrzebuje niewygody, skrajnej szczerości i dużo pracy. Ja się tym kilka razy wpędziłem w załamania nerwowe, ale kiedy ono minęło, no - efekty ze mną zostały, a załamanie zniknęło. Czy to nie brzmi trochę jak forma... kontraktu? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts