Jump to content

Rozstanie, ogromna depresja i szukanie rozwiązania sytuacji


Recommended Posts

1 godzinę temu, Drago napisał(a):

Spokojnie to samo słyszałem, one łżą nawet im oko nie drgnie dlatego dyktafon najlepszym przyjacielem człowieka. Rozwiał wszelkie wątpliwości.     

 

Myślę, że to kwestia mocno indywidualna, jednak schemat jest powtarzalny zarówno ze strony facetów jak i bab w takich sytuacjach, kiedy to jedna strona definitywnie kończy to w taki sposób. Żadnym problemem nie jest doprawienie rogów drugiej osobie w dzisiejszych czasach, a okłamanie osoby zniszczonej psychicznie jest łatwo wmówić nieprawdę. Jestem w chuj świadomy tego, że ona może mówić jedno, jednak gdyby tego nie zrobiła, to nie zabolałoby to jej aż tak bardzo gdy to powiedziałem ;) a po tym kontakt i jakikolwiek szacunek do mnie zanikł, gdy usłyszała o karuzeli kutangów.

 

Godzinę temu, elogejter napisał(a):

Ehhh jak te babska potrafią urobić i to co się po dzieje z czlowiekiem

 

 

Takie coś należy po prostu chyba przeżyć i przepracować, na przyszłość będzie człowiek na to przygotowany. Zrozumiałem jedną najważniejszą kwestię w tym wszystkim - To, że przez dłuuugie lata związku osoba może Ci się wydawać w porządku, może być zupełnym kontrastem tych wszystkich głupich bab które spotykałeś wcześniej, może mieć poukładane w głowie, może być ułożoną, wartościową dziewczyną i brać gałę z połykiem po same jaja, a z dnia na dzień może zmienić się w zupełnie inną, nieznaną Ci osobę, która w żaden sposób nie przypomina swojego zachowania i wizerunku który zbudowała u Ciebie przez te lata. Jest Tobie totalnie obca i traktuje Cię jakby nic Cię z nią nie łączyło. Coś z tego typu "Mit tej jedynej".

 

41 minut temu, Trevor napisał(a):

Ostatnio sam wychodzę z depresji która ciągnęła się miesiącami. Zacząłem powoli ćwiczyć, codziennie staram się czytać. Dbam o sen. Staram się lepiej odżywiać. Pomaga mi w tym... chat gpt. Polecał mi książki do czytania, rozpisuje mi plany żywieniowe, listy zakupów, pomaga robić plan na następny dzień, motywuje i nawet jest niezłym partnerem do dyskusji na tematy filozoficzne. Jest lepiej. Humor lepiej. 

 

 

Współczuję stary, mogę się tylko domyślać jakie to jest piekło czuć to miesiącami. Cieszę się, że w jakiś sposób wypadłeś z tego dołka i wziąłeś się za siebie. Też się staram, staram się nie rozkminiać tych rzeczy, które się wydarzyły i automatycznie zajmować myśli czymś innym, bardziej konstruktywnym, jednak jest taki rollercoaster, który potrafi zjechać w dół w najmniej niespodziewanym momencie i bardzo ciężko jest znowu wjechać na górę - zazwyczaj wjeżdża się wolniej, a spada jeszcze szybciej. Dużo wytrwałości Ci życzę i robienia tego co robisz, aby wyjść z tego, dziękuję za komentarz. :)

 

11 minut temu, castillo20 napisał(a):

Chcesz zmarnować rok czasu na dochodzenie do siebie czy wziąć się szybko w garść ?? Idź po te jebane SSRI i nie pierdol, podziękujesz sobie po 2 miesiącach brania i jeszcze rączki będziesz całował, że to zrobiłeś.

 

20 Stycznia byłem u psychiatry, który stwierdził, że to jest za krótko abym wjeżdżał na leki. Abym sobie dał czas i koniecznie - nie siedział z nią razem pod jednym dachem i poczyniłem te kroki. Powiedział również, że jeżeli ten stan będzie się utrzymywał 2-3 miesiące i mimo prób dalej jest tak samo, to konieczne będzie wzięcie tych leków. Coraz mocniej się nad tym zastanawiam, na razie musiałem wesprzeć się lekami na sen, bo codzienne spanie 4-5h mnie po prostu zaczęło niszczyć i odbierać wszystko. Branie leków to też nie jest krótki okres, bo zazwyczaj trwa około roku i w momencie kiedy nie jest to potrzebne, może zaburzyć całkowicie moje funkcjonowanie. Jednak jestem bliski temu, aby jednak wspomóc się czymś.

Godzinę temu, icman napisał(a):

Przeżywa tak bo to była jej decyzja, Ty przeżywasz tak bo czujesz się jak ofiara.

 

 

To prawda, pamiętam jak ja chciałem to skończyć w 2023 roku, to nie miałem takich odczuć jak teraz, no ale nie wiązałem z nią wtedy przyszłości, nie mieliśmy wspólnych zobowiązań. Po zerwaniu w ogóle wydaje mi się atrakcyjniejsza niż jak byliśmy razem, co jest mega dziwne.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

No to po kolei:

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

mianowicie zakończenie 6 letniego związku z partnerką

No i? Z tego co napisałeś laska miala w Ciebie grubo wyjebane przez ostatnie miesiące, kazałeś jej spierdalać i teraz płaczesz? Przecież z tego co piszesz to wiadomo co się działo z jej dziurą w miedzy czasie. Ciesz się, że śmieci same się wyniosły i nie masz z nią dziecka lol.

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

Nie byłem nigdy zazdrosny, ani jej tego nie wypominałem dopóki raz pijana nie przystawiała się do starszego gościa z pracy, którego zdjęcia pokazywała siostrze i mówiła na niego "Pan Odżywka"

Tu największy błąd jaki popełniasz. W relacji nie ma miejsca na przymilanie się jej do innych gości. Od razu gruba zjeba i albo kleką na kolanach i przeprasza albo tam są drzwi.  Jak raz pozwoolisz to już nigdy tego nie wyplewisz.

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

Niestety, postanowiłem jak idiota usunąć te korespondencje, a któreś nocy obudziła mnie partnerka robiąc awanture, że usuwam rozmowy, że ją zdradzam itp.

Ty byleś w relacji gdzie wzajemnie sobie sprawdzaliście wiadomości? Stary jakby mi laska zrobiła awanture,że usuwam to najpierw idzie zjeba, że mi zagląda do telefonu, potem zjeba za to, że chu* ją obchodzi co robie z moimi rzeczami i to był ostatni raz.

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

obecna ex zaprzyjaźniła się z dziewczyną mojego najlepszego kumpla i w którymś momencie tamta powiedziała, że ja byłem w relacji z tamtą przyjaciółką. To totalnie zniszczyło mój wizerunek w jej oczach i była to kolejna sytuacja, która ciągnęła się za mną do teraz mimo tego, że nie byliśmy wtedy razem

Kolejny raz Ci laska weszła na głowę bo robiłeś to na co miałeś ochotę. Zaś spytam co ją to interesuje? 

Ruchałeś inne jak ze mną nie byłeś? Tak

Mocno? Tak

Masz wenere po nich? Nie wiem, nie sprawdzałem 

I na tym się rozmowa kończy, a ty się martwisz, że to zniszczyło to jakiś wizerunek xD Smiechem bym Cię zabił jak siętym przejmujesz zdaniem jakiejś laski.

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

We wrześniu 2024 wprowadziliśmy się do wspólnego dużego mieszkania, które zakupiliśmy na kredyt

Za mądre to nie było, nigdy nic na kredyt z kobietą, jeszcze taką podwyższonego ryzyka.

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

Grudzień jest o tyle przerąbanym miesiącem w świecie e-commerce, że robiła ostre nadgodziny i potrafiła wracać o 21 z roboty, gdzie no nie było czasu na jakąkolwiek interakcje i normalną rozmowę

To jest wersja dla Ciebie. Wersja dla koleżanek to, że po pracy szli się zrelaksować i była robiona przez kolegów.

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

iestety, usłyszałem "no pomyślimy, zobaczymy etc."

Po co ma z tobą gdzieś jechać, jak już ją nie pociągasz i woli się sypać z nowym kolegą gdzie są motylki

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

Jak idiota, skończony idiota płakałem, pokazałem taką cholerną słabość błagając ją o to, aby do mnie wróciła, abyśmy spróbowali to naprawić. Niestety, nie dała żadnej szansy - ba, nawet totalnie mnie olewała, zlała moje wszystkie uczucia, wyrzuciła do śmieci jak jakiś przedmiot.

bez komentarza... Ty płakałeś w poduszkę a jej łzy lecialy na jego klatkę po kolejnym ruchaniu po pracy.

 

18 godzin temu, phonkers napisał(a):

Dwa dni po rozstaniu była z 5 chłopami w kinie, potem na browarach, gdzie wróciła do domu chwiejnym krokiem - widziałem takie akcje kilka razy w styczniu

No to już poszla o krok dalej i podwojne, potrojne peklowanie każdego dnia.

 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

Poszło kilka niemiłych słów w moją stronę i wtedy pękło coś we mnie - powiedziałem jej, że to ona doprawiała mi rogi

Jak ty wszystko tak grzecznie i poprawie robisz i piszesz.

Koło chuja ci powinno latać gdzie ona się wyprowadzi, niech wypierdala, miala swoją szanse bycia z tobą na wspolne mieszkanie, nie ma relacji to nie ma jej. Ma 5 minut by się wynieśc bo zaraz przyjeżdzają dziwki i pizza.

 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

Moja samoocena jest równa 0 i zbliżam się dużymi krokami do tego, aby spowodować sobie całkowitą destrukcję z życia.

Zadaj sobie pytanie czemu. Pozwoliliłeś szonowi wejśc do życia i sobie na glowę, a teraz płaczesz w poduszkę bo szon poszedł od ciebie, bo jesteś miekką pipą, której można zdeptać granice i opluć.

Raz pokazałeś jaja, a tak to idę o zakład, że jak ona nie bedzie mieć gdzie mieszkać to zaraz wróci i przyjmiesz z otwartymi ramionyami. Wtedy weźmie Cię na dziecko i jeszcze bedziesz miał abonament do konca zycia. 

 

 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

Zostaje sam w wieku 29 lat, gdzie żeby się otrząsnąć z tego wszystkiego będę potrzebował około 2 kolejnych lat żeby wrócić do normalności, żeby móc się w cokolwiek zaangażować emocjonalnie. Kogo ja teraz poznam? Dziewczyny, które są już albo przerobione, albo po traumach, albo takie którym zbliża się już ściana i trzeba będzie szybko myśleć czy w tą albo w tą, no po prostu mnie to przeciąża.

Przestań się użalać nad sobą jak życiowa pizda. Ja w wieku 31 lat rozszedłem się z laską po 8 latach i kolejne lata to był największy ogień w moim życiu. Robilem co chciałem, gdzie chciałem, z kim chciałem, mogłem rwac laski, bawić się bez zobowiazań i jak mi jakaś nie pasowała to pokazywałem palcem, któredy trafić do wyjścia. 
Jak ogarniesz głowę to czeka Cie taki sam okres po warunkiem, że weźmiesz sobie rady kolegów do serca i przestaniesz być smutną cipą, która płacze za szonem, który chodzi z kolegami do kina xD
Poziom tych facetów musi być tak niski, że zjadłbym ich w 5minut. Pomysl sam, jaki facet z kolegami, bierze jedną! koleżankę do kina!!!? Przecież tam każdy z nich chce ją ruchać i pewnie na tym jednym szonie skonczy się parę przyjaźni od małego. Oni muszą być tak mali, że nie potrafią znaleźć sobie innej laski tylko jeszcze twoją ex, która jest świeżo po rozstaniu.

Zawsze gardziłem takimi śmieciami co rzucają się na mieso po swoich kolegach, albo uczesnitczą w jakimś wyścigu o jej względy. 

Ona pewnie zadowolona bo ma atencje, ale ogolnie to załosne. 

 

Reasumujać, weź głowę do góry, spójrz na siebie w lustro, pomysl sobie jak wiele życia odzykasz przez to, że z nią nie jesteś, weź naukę z tych błedów co popełniłeś, wróc na boks, napierdalaj się na sparingach ile możesz, wymaksuj formę, w miedzy czasie wróć do rwania lasek. 

Masz swoją chatę, prace, zajawki, zajebisty wiek do życia pełnią życia i pozbyłeś się szmaty i worka na sperme ze swojego życia. Czego Ci więcej trzeba? :D

  • Like 4
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, phonkers napisał(a):

Takie coś należy po prostu chyba przeżyć i przepracować

Dokladnie

 

chlopie, byłem w relacji z panna i to co u nas się odpierdalalo w związku to głowa mała, jak mnie podkurwila to ja zawsze emocjonalnie podchodziłem i agresywnie reagowałem, były wyzwiska, płakała, potem sex nie z tej ziemi i tak w kółko się kręcił kabaret

 

teraz jestem już sam ponad 8 miesiąc, chłopaku jakie życie jest zajebiste :)))))

po czasie się śmieje z tych akcji „nie wierzę że takie kurwisko pod własny dach wpuściłem” i wiele wiele innych haha

  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

48 minut temu, castillo20 napisał(a):

 Ja pierdole kolejny. Tak, tak samo minie 😄 Chcesz zmarnować rok czasu na dochodzenie do siebie czy wziąć się szybko w garść ?? Idź po te jebane SSRI i nie pierdol, podziękujesz sobie po 2 miesiącach brania i jeszcze rączki będziesz całował, że to zrobiłeś. Mówię Ci nie bądź głupi, weź te leki, one właśnie po to są, będziesz dochodził do siebie przez rok i to będzie fatalny i zmarnowany rok. Po lekach wstaniesz po 2 miesiącach i zobaczysz światełko w tunelu i nowy cel w życiu, gwarantuje

 

Naważył piwa to niech je teraz chleje. 

 

Dla mnie to jest pozbawianie się cennego doświadczenia (w przypadku OP'a po raz drugi chce podkulić kitę, mimo że czuje że nie tędy droga).

Czy nie tak właśnie tworzy się miękkie pizdy, soyboyów, kuk'ów, wiecznych niedojebów, którzy nie potrafią przejść w życiu przez cokolwiek?

 

A nie przepraszam... on już taki jest od dekady i mimo przebłysków, nic o tym nie wie. 

 

Tabletka na to, tabletka na tamto, kawka żeby mieć energię bo inaczej taki z łóżka nie wstanie...

A później te pytania, jak być "mężczyzną". No jak? Właśnie tak! Przejść przez gówno z podniesionym łbem!

 

1 rozstanie wystarczy dla mężczyzny żeby przerobić sobie ten temat. 1 porządne rozstanie na całe życie.

 

Poprzedniego rozstania typ nie przepracował tylko spierdolił do następnego sromu. Sam wie, że zrobił źle ale wniosków nie wyciąga. Dostał szanse od losu, żeby to w końcu ogarnąć, ale nie chce. Wcześniej poszedł w klin. Nie jest to zła metoda, ale w jego przypadku jak widać gówno dała bo dalej gościu jest w tym samym miejscu mentalnie/emocjonalnie co był dekadę temu. Czy jest na wykończeniu? Umiera? Nie wiem, z tego co czytam to pisze tutaj w miarę logicznie.

 

Przez tysiące lat przodkowie oddawali życie dla przyszłych pokoleń, żeby teraz w luksusie każda miękka sraka mogła sobie popłakać albo wziąć tabletkę na lepszy humor. 

Ale to tylko moje zdanie, oczywiście skonsultuj się z kalekarzem czy innym farmaceutą przed zrobieniem czegokolwiek, ja umywam ręce ;) 

 

30 minut temu, calltoaction napisał(a):

No to już poszla o krok dalej i podwojne, potrojne peklowanie każdego dnia.

 

Ciekawi mnie też konstrukt psychiczny takich typów jak OP... Mając taką wiedzę jak ona się wali ze wszystkimi na jego oczach bez cienia żenady, a on w sobie zero agresji... zero wkurwienia

Ja czytam te gówno posty i się wkurwiam pewnie bardziej od niego 😂

What a softy... <wulgaryzm usunięto>

 

Edited by Alejandro Sosa
  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, Alejandro Sosa napisał(a):

Mając taką wiedzę jak ona się wali ze wszystkimi na jego oczach bez cienia żenady, a on w sobie zero agresji... zero wkurwienia

Ja czytam te gówno posty i się wkurwiam pewnie bardziej od niego 😂

Wspomniałem o tym, gościu jest bardzo miekki, chce być bardzo dobry, milutki, bez cienia złych intencji i agresji. Brakowało tu jeszcze zaproszenia kolegów na wspólną domówkę do nich i ruchania się w sypialni jak autor gotuje im leczo w kuchni i polewa drineczki.

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, calltoaction napisał(a):

Wspomniałem o tym, gościu jest bardzo miekki, chce być bardzo dobry, milutki, bez cienia złych intencji i agresji. Brakowało tu jeszcze zaproszenia kolegów na wspólną domówkę do nich i ruchania się w sypialni jak autor gotuje im leczo w kuchni i polewa drineczki.

 

No albo niech chociaż potrzyma kamerę...

30 lat na karku.... wspólne czytanie wiadomości... takiego charakteru się nie zmieni teraz w 2-3 lata... No może z dobrym mentorem osobistym. Może... ale to jest praca na 5-10 lat realnie patrząc. A taką pracę nad sobą są w stanie popełnić jednostki. A jeszcze jakieś cipy się garną do niego... Więc schemat będzie się powtarzał, aż w końcu skończy się zdolność kredytowa i pozostanie puszczanie bąków na forum z mistycznej lokalizacji: pod mostem.

 

Edited by Alejandro Sosa
  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Właśnie skończyłem oglądać kolejny doskonały film na YT.

Główny cytat z niego:

 

Ból to informacja, że twoje pojmowanie rzeczywistości jest błędne.

Masz trzy wyjścia:

1. Znieczulić się.

2. "Nieść swój krzyż w pokorze".

3. Zmądrzeć i robić tak, żeby się nie pakować w sytuacje generujące ból.

 

  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

 

wszystko to jest standard i oklepane do bólu.

 

Zastanawiam się tylko po kiego grzyba brałeś wspólny kredyt na mieszkanie? Teraz się z tego wyplątać nie będzie ani szybko ani łatwo. Pańcia może jeszcze chcieć od ciebie kasę jako jej udział w tym mieszkaniu

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

1 hour ago, castillo20 said:

Chcesz zmarnować rok czasu na dochodzenie do siebie czy wziąć się szybko w garść ?

 

Trzeba się szybko wziąć w garść. Zapierdalać. To jedyne dla czego warto żyć. Refleksja? Pierdol to. Weź pigułkę. 

Edited by Trevor
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, calltoaction napisał(a):

Przestań się użalać nad sobą jak życiowa pizda. Ja w wieku 31 lat rozszedłem się z laską po 8 latach i kolejne lata to był największy ogień w moim życiu. Robilem co chciałem, gdzie chciałem, z kim chciałem, mogłem rwac laski, bawić się bez zobowiazań i jak mi jakaś nie pasowała to pokazywałem palcem, któredy trafić do wyjścia. 
Jak ogarniesz głowę to czeka Cie taki sam okres po warunkiem, że weźmiesz sobie rady kolegów do serca i przestaniesz być smutną cipą, która płacze za szonem, który chodzi z kolegami do kina xD
Poziom tych facetów musi być tak niski, że zjadłbym ich w 5minut. Pomysl sam, jaki facet z kolegami, bierze jedną! koleżankę do kina!!!? Przecież tam każdy z nich chce ją ruchać i pewnie na tym jednym szonie skonczy się parę przyjaźni od małego. Oni muszą być tak mali, że nie potrafią znaleźć sobie innej laski tylko jeszcze twoją ex, która jest świeżo po rozstaniu.

Zawsze gardziłem takimi śmieciami co rzucają się na mieso po swoich kolegach, albo uczesnitczą w jakimś wyścigu o jej względy. 

Ona pewnie zadowolona bo ma atencje, ale ogolnie to załosne. 

 

Reasumujać, weź głowę do góry, spójrz na siebie w lustro, pomysl sobie jak wiele życia odzykasz przez to, że z nią nie jesteś, weź naukę z tych błedów co popełniłeś, wróc na boks, napierdalaj się na sparingach ile możesz, wymaksuj formę, w miedzy czasie wróć do rwania lasek. 

Masz swoją chatę, prace, zajawki, zajebisty wiek do życia pełnią życia i pozbyłeś się szmaty i worka na sperme ze swojego życia. Czego Ci więcej trzeba? :D

 

@calltoaction Zajebiste podsumowanie, zajebiście opisane poszczególne wątki - dzięki za konkretne streszczenie sytuacji i otwarcie oczu. Ja to wszystko wiem, napisałem to wszystko tak "ładnie", jednak moje poruszenie karuzeli kutangów było powiedziane w prosty i brutalny sposób, bez owijania w bawełnę no i od tego momentu jest opór kwas w chacie i zajeżdżanie mnie "że to przeze mnie" "że ona nic nie robiła" "jak ja tak w ogóle mogę myśleć" i takie pierdolenie. Jestem świadomy tego, co "mogło" się dziać.

 

23 minuty temu, calltoaction napisał(a):

Wspomniałem o tym, gościu jest bardzo miekki, chce być bardzo dobry, milutki, bez cienia złych intencji i agresji. Brakowało tu jeszcze zaproszenia kolegów na wspólną domówkę do nich i ruchania się w sypialni jak autor gotuje im leczo w kuchni i polewa drineczki.

 

@Alejandro Sosa Tutaj już pozwolę sobie dodać też Ciebie, bo widzę że poruszasz temat robienia boków bardzo obficie :D No właśnie panowie, o to chodzi, że schemat tych sytuacji się wielokrotnie powtarza, ale gdzieś chyba mój łeb faktycznie wyparł taką możliwość z tego względu, że znam opór długo te osobę i wątpię, aby coś faktycznie takiego zrobiła. Nie jest latawicą, jednak moja druga część gdzieś wie, że prawdopodobieństwo takiego zajścia jest tak wysokie, jak zrobienie na Tobie mongolskiego siodła przez wygłodniałą samotną matkę. 

 

To wszystko jest dziwne, że mimo świadomości tego jak to się odbywa, jak to się odbywało u mnie wcześniej wypieram to, że mogła ona doprawić mi poroża. Po prostu znając te osobę nie pasuje mi akurat ten schemat do niej xD

44 minuty temu, Alejandro Sosa napisał(a):

Tabletka na to, tabletka na tamto, kawka żeby mieć energię bo inaczej taki z łóżka nie wstanie...

A później te pytania, jak być "mężczyzną". No jak? Właśnie tak! Przejść przez gówno z podniesionym łbem!

 

To jest główny powód, dla którego nie biorę tych leków bo chcę czuć ten ból i go przejść, a przy okazji wyrobić w sobie nawyk odmawiania cipy. Dziwne jest to panowie, że jak tylko stałem się wolny, tutaj nagle odezwała się koleżanka, abym wpadł do niej do sopotu na weekend, tutaj druga koleżanka, tutaj odzywają się koleżanki ze starych lat. Ja to nie mam pojęcia jak to działa, ale prawdopodobnie każda już się wyszalała, przeżyła swoje i chce już sobie "ułożyć" życie - niedoczekanie xD

 

Podsumowując, w te sobotę mam propozycję przyjechać do koleżanki w moim wieku, która powiedziała, że konkretnie nauczy mnie hiszpańskiego, jednak z tyłu głowy mam to, że to kolejna słabość jeżeli polegnę. Aczkolwiek czy będzie to niszczące, jeżeli zrobię to bez emocji? :D 

Godzinę temu, calltoaction napisał(a):

Ty byleś w relacji gdzie wzajemnie sobie sprawdzaliście wiadomości? Stary jakby mi laska zrobiła awanture,że usuwam to najpierw idzie zjeba, że mi zagląda do telefonu, potem zjeba za to, że chu* ją obchodzi co robie z moimi rzeczami i to był ostatni raz.

 

 

Ku sprostowaniu - sprawdziłem na początku związku, bodajże jakoś w 2018 bo miałem obawy po tamtych sytuacjach i faktycznie miałem racje. Od tamtej pory nigdy tego nie zrobiłem, nie interesowało mnie to, bo JAK KTOŚ CHCE DOPRAWIĆ ROGI, TO I TAK TO ZROBI, A TY BĘDZIESZ JELENIEM - No i z waszych odpowiedzi wynika, że powinienem biegać z sarnami w lesie.

Edited by phonkers
Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, phonkers napisał(a):

To wszystko jest dziwne, że mimo świadomości tego jak to się odbywa, jak to się odbywało u mnie wcześniej wypieram to, że mogła ona doprawić mi poroża. Po prostu znając te osobę nie pasuje mi akurat ten schemat do niej xD

 

Wyparcie i brak realnego doświadczenia, tkwienie w świecie złudzeń. Wykluczyć poroże to może tylko detektyw, dyktafon i to nie zawsze.

 

12 minut temu, phonkers napisał(a):

Ja to nie mam pojęcia jak to działa, ale prawdopodobnie każda już się wyszalała, przeżyła swoje i chce już sobie "ułożyć" życie

 

Rozeszło się, że betabankomat  z mieszkankiem jest do wzięcia, albo jesteś przystojny, a może jedno i drugie. Dobrze rokujący gościu z IT... który to już taki na forum? Nie zliczę. 

 

12 minut temu, phonkers napisał(a):

Ku sprostowaniu - sprawdziłem na początku związku, bodajże jakoś w 2018 bo miałem obawy po tamtych sytuacjach i faktycznie miałem racje

 

Miałeś potwierdzone obawy mówisz...

 

12 minut temu, phonkers napisał(a):

Od tamtej pory nigdy tego nie zrobiłem, nie interesowało mnie to

 

Kolejny pizdowaty błąd. Układać sobie z kimś życie, wierzyć na ślepo, kredytować się na wariata i się nie interesować?

Módl się teraz żeby się bezproblemowo dała usunąć

Edited by Alejandro Sosa
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, phonkers napisał(a):

brutalny sposób, bez owijania w bawełnę no i od tego momentu jest opór kwas w chacie i zajeżdżanie mnie "że to przeze mnie" "że ona nic nie robiła" "jak ja tak w ogóle mogę myśleć" i takie pierdolenie. Jestem świadomy tego, co "mogło" się dziać.

Stary, nie jesteś z nią i nie będziesz. Koło chuja Ci powinno latać co ona sobie sądzi, jak jej lżej, że to twoja wina to tak ona ma rację a teraz niech spierdala do kolegów, bo zaraz leci nowa cześć króla lwa. 

 

15 minut temu, phonkers napisał(a):

gdzieś chyba mój łeb faktycznie wyparł taką możliwość z tego względu, że znam opór długo te osobę i wątpię, aby coś faktycznie takiego zrobiła

No no, one zawsze budują taki obraz w glowie faceta, że się nigdy nie spodziewasz, a potem jak złapiesz na gorącym uczynku to wielki szok. 

 

17 minut temu, phonkers napisał(a):

Dziwne jest to panowie, że jak tylko stałem się wolny, tutaj nagle odezwała się koleżanka, abym wpadł do niej do sopotu na weekend, tutaj druga koleżanka, tutaj odzywają się koleżanki ze starych lat. Ja to nie mam pojęcia jak to działa, ale prawdopodobnie każda już się wyszalała, przeżyła swoje i chce już sobie "ułożyć" życie - niedoczekanie xD

Albo jedna i druga jest w ciąży, nie wie z kim, albo gość spierdolił i szuka na szybko starego. Weź to pod uwagę bo nigdy nie wiesz czym Cie one zaskoczą.

18 minut temu, phonkers napisał(a):

odsumowując, w te sobotę mam propozycję przyjechać do koleżanki w moim wieku, która powiedziała, że konkretnie nauczy mnie hiszpańskiego, jednak z tyłu głowy mam to, że to kolejna słabość jeżeli polegnę. Aczkolwiek czy będzie to niszczące, jeżeli zrobię to bez emocji? :D

Ja bym jechał, glowa odtchnie trochę, może z poruchasz jak coś tam pamietasz jak się laski rwie i tyle. Tylko pij z butelki i ruchaj w gumie ofc.

 

 

10 minut temu, Alejandro Sosa napisał(a):

brak realnego doświadczenia,

To jest tu najważniejsze. Ja kiedyś obracałem się w świecie grzecznych i "ułożonych" lasek z klasą (mówie z przekąsem ofc)

Kiedyś poznałem też inny świat typowych szonów od środka, to do czego laski są zdolne jak nikt nie patrzy, albo na pewno mają pewnośc,że nie wygada to przechodzi wszystko co mogłeś widzieć i sobie wyobrazić.

 

25 letnia mamuśka, która jest jebana przez swojego faceta i jego kolegów na zmianę? Norma

Dwie koleżnaki w związkach zapraszają dwóch kolegów na piwo i się ruchają na przemian cała noc? Nic nowego

Laska zaprasza na ruchanie po 21:30 i trzeba wyjśc przed 5 rano, czemu? Bo chłopak ma nocną zmianę.

Laska mówi facetowi, że idzie do koleżanki a po najebanego by się ruchać na parkingu? Norma

Laska ruchana na parkingu, lesie, drodze dojazdowej, w garazu, przebieralni, na domowce? Norma

Laska co ucieka od męża, zostawia auto w centrum handlwoym i przesiada się na autobus by się chwilę poruchać? norma

Laska co się rucha jak jej mąż jest na misji wojskowej zagranicą? Norma 

Laska / koleżanka którą znam od lat chce sie ruchać gdy odwoże ją do meżą do domu? No norma ale już pojebane

Laska która wali się w stodole z jakimś chłopem będąc z meżem na imprezie? Norma

Laska co przychodzi na domowkę z kochankiem gdy mąż bawi dziecko w domu? Norma

 

Ja tego widziałem tak dużo, cześć doświadczyłem na swojej skórze, cześci byłem naocznym świadkiem. Czasami pytałem czemu ona tak robi, to zawsze koleżnaki broniły "bo coś się od życia należy, bo mąż zaniedbuje itd"

Zawsze jest wymówka by kobieta miała prawo do bycia szonem.

Prawdopodobnie @phonkerstwoja ex była robiona w takich okolicznościach, w taki sposób, że jakbyś to widział to byś nie uwierzył, że to ta sama osoba a jednak.

 

 

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, calltoaction napisał(a):

Albo jedna i druga jest w ciąży, nie wie z kim, albo gość spierdolił i szuka na szybko starego. Weź to pod uwagę bo nigdy nie wiesz czym Cie one zaskoczą.

 

Tak też może być

 

27 minut temu, calltoaction napisał(a):

25 letnia mamuśka, która jest jebana przez swojego faceta i jego kolegów na zmianę? Norma

Dwie koleżnaki w związkach zapraszają dwóch kolegów na piwo i się ruchają na przemian cała noc? Nic nowego

Laska zaprasza na ruchanie po 21:30 i trzeba wyjśc przed 5 rano, czemu? Bo chłopak ma nocną zmianę.

Laska mówi facetowi, że idzie do koleżanki a po najebanego by się ruchać na parkingu? Norma

Laska ruchana na parkingu, lesie, drodze dojazdowej, w garazu, przebieralni, na domowce? Norma

Laska co ucieka od męża, zostawia auto w centrum handlwoym i przesiada się na autobus by się chwilę poruchać? norma

Laska co się rucha jak jej mąż jest na misji wojskowej zagranicą? Norma 

Laska / koleżanka którą znam od lat chce sie ruchać gdy odwoże ją do meżą do domu? No norma ale już pojebane

Laska która wali się w stodole z jakimś chłopem będąc z meżem na imprezie? Norma

Laska co przychodzi na domowkę z kochankiem gdy mąż bawi dziecko w domu? Norma

 

"Dual" (xD) Mating Strategy, gdzie Mate Switching Hypothesis To Klasyczny Cope.

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, rarek2 napisał(a):

 

wszystko to jest standard i oklepane do bólu.

 

Zastanawiam się tylko po kiego grzyba brałeś wspólny kredyt na mieszkanie? Teraz się z tego wyplątać nie będzie ani szybko ani łatwo. Pańcia może jeszcze chcieć od ciebie kasę jako jej udział w tym mieszkaniu

To powinno byc najwieksza bolaczka autora a nie jakas niedopchana szpara 😉.

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

@phonkers Powiem Ci dlaczego robiłeś tyle błędów i dlaczego tak rozpaczasz. Masz w głowie zaprogramowane jedno stwierdzenie: posiadanie kobiety uczyni mnie szczęśliwym.

I to powoduje u Ciebie tyle bólu. Zauważ, że chociaż miałeś jakieś przeczucia z tyłu głowy, że ona jest szonem, że cały ten związek w którym byłeś jest o kanty dupy rozbić, to brnąłeś. Nie miałeś żadnego doświadczenia. Szukałeś wyjść z sytuacji, co poprawić żeby było lepiej. Stąd kredyt na mieszkanie.

Ostatnie tygodnie płaczu, to nie jest płacz z tą konkretną kobietą. Bo nie miałeś żadnych powodów żeby ją kochać. Nie doczytałem w Twojej historii nic o zajebistym seksie, zajebistych obiadach. O niczym co by choć trochę dawało jej jakikolwiek plus. Ty płakałeś za brakiem kobiety. Kobiety po prostu. Marzy Ci się ciepło domowego ogniska, docenianie Twojej pracy i charakteru, fajne seks, gromadka dzieci. Taki obraz bajkowo telewizyjny jak z komedii romantycznej. Dokładnie masz w głowie taką wizję i boli Cię brak jej realizacji.

Uwaga: dostaniesz teraz obuchem w głowę: życie to nie bajka, nie głaszcze Cię po jajkach. Jak chcesz naprawić siebie, zresetuj umysł. Musisz wyplenić z głowy przekonanie, że tylko posiadanie kobiety uczyni Cię szczęśliwym.

Szczęśliwym musisz uczynić siebie sam. Pracuj na siebie, dbaj o siebie, rób dla siebie. Kobieta ma być tylko dodatkiem. Uzupełnieniem Twojego zajebistego życia, które sobie stworzysz.

Jak to zrozumiesz i zrealizujesz to jesteś wyleczony. Nie możesz sprawić, żeby Twoje życie kręciło się wokół kobiety. To ona ma się kręcić koło Twoich jajek jak dzik przy żołędziu.

Kobieta jest jak kura, która skacze po grzędzie. Chce coraz wyżej. A jak już jest u samej góry to ją musisz strącić na dół, bo Ci wskoczy na głowę. I nie ma, że boli. Potem ona znowu będzie wyskakiwać, i tak w kółko. Możesz się teraz czuć jak kupa gówna Tyranozaura z Parku Jurajskiego. I masz dwa wyjścia:

Albo się w tym ciepłym gównianym smrodzie urządzisz, albo wygrzebiesz i zbudujesz z siebie silnego samca.

Odrzuć programowanie, poznaj zasady gry. najbrutalniejsza lekcja już za Tobą.

Z fartem mordo.

  • Like 2
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, phonkers napisał(a):

Po zerwaniu w ogóle wydaje mi się atrakcyjniejsza niż jak byliśmy razem, co jest mega dziwne.

Ja stary miałem tak samo, po prostu za każdym zdjęciem na fb prawie rozpaczałem co ja straciłem. A jak z nią byłem to się nudziłem i czasami myślałem, niech to jebnie i będę miał spokój. Mózg nas oszukuje

 

3 godziny temu, phonkers napisał(a):

a z dnia na dzień może zmienić się w zupełnie inną, nieznaną Ci osobę, która w żaden sposób nie przypomina swojego zachowania i wizerunku który zbudowała u Ciebie przez te lata. Jest Tobie totalnie obca i traktuje Cię jakby nic Cię z nią nie łączyło. Coś z tego typu "Mit tej jedynej".

Ja to widzę tak, była z Tobą, mieliście swoje wspólne postrzegania świata, jej osobowość się do Ciebie dopasowała, mieliście swoje zwyczaje, znaliście zachowania i reakcje. To było coś  co po części było jej charakterem, a po części nauczonym wzorcem, grą, kompromisem by się do Ciebie przypasować. I teraz wasz związek się skończył i ona już nie chce tej części kompromisowej, tej części charakteru, która służyła temu żebyście tworzyli związek. 

 

3 godziny temu, phonkers napisał(a):

Branie leków to też nie jest krótki okres, bo zazwyczaj trwa około roku i w momencie kiedy nie jest to potrzebne, może zaburzyć całkowicie moje funkcjonowanie

Pół roku czasami też wystarczy. Ja byłem na SSRI już ze 3 razy, także wiem o czym mówię. Kumpla po pół roku wyciągnęło z mega doła po 10-letnim związku, gdzie dupa go z dnia na dzień rzuciła i przeprowadziła się do innego, a po miesiącu mieli już ślub. Tu nie chodzi o tłumienie totalne jak po alko, że stłumisz swoje emocje do zera, kompletnie ich nie przepracowując i odkładasz ból i cierpienie na później, dokładając sobie kolejnych zmartwień. Te leki nie mają mechanizmu działania na zasadzie całkowitej blokady i wyparcia tych emocji. Tu chodzi o to, że Ty przez najbliższe miesiące neuroprzekaźnikowo będziesz całkowicie wypalony, dopamina i serotonina będą szorowały o dno. Ja wiem że kiedyś ludzie tak żyli, tracili kobiety, dochodzili do siebie, inni popadali w alkoholizm, ale po co ? Po co sobie utrudniać jak współczesna medycyna nam to trochę ułatwia, nie szkoda życia na cierpienie. Bierzesz SSRI, serotonina jak najbardziej będzie się zgadzać, zaczniesz patrzyć na całość z innej perspektywy, Ty i tak to przepracujesz tylko z innego pułapu. Po co zaczynać od bagna siedzieć tam miesiącami, zaglądać na jej socjale, wspominać jaka była wspaniała, co mogłeś zrobić, jak możesz ją odzyskać. ? Jak możesz zacząć stojąc na ziemi, przepracujesz to wszystko tylko nie z pułapu totalnej rozsypki, a już z takiego gdzie pierwsze męki psychiczne za tobą, etap akceptacji, że jej już nie ma. Tak tylko podpowiadam, niech każdy robi jak uważa

Edited by castillo20
Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, castillo20 napisał(a):

Kumpla po pół roku wyciągnęło z mega doła po 10-letnim związku, gdzie dupa go z dnia na dzień rzuciła i przeprowadziła się do innego, a po miesiącu mieli już ślub.

Ziomek miał poroże nie z tej ziemi. 'No fu***** way', że laska szykowała sobie zapasową gałąź i 'do niczego nie doszło' w tym czasie z 'przyjacielem', bo tak jak poszła w pizdiet to już po miesiącu ślub już był.

Edited by Hubertius
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, castillo20 napisał(a):

Idź po te jebane SSRI i nie pierdol, podziękujesz sobie po 2 miesiącach brania i jeszcze rączki będziesz całował, że to zrobiłeś. Mówię Ci nie bądź głupi, weź te leki, one właśnie po to są, będziesz dochodził do siebie przez rok i to będzie fatalny i zmarnowany rok. Po lekach wstaniesz po 2 miesiącach i zobaczysz światełko w tunelu i nowy cel w życiu, gwarantuje

Jako ćpun-lekoman praktykujące od 5 lat mający kolegów co też ćpali nie zgodzę się.
SSRI ma 3 wady:
- gorzej się śpi (jak odstawisz jest ok)

- wypłaszcza emocje także te dobre (po odstawieniu mam wrażenie, że one nie do końca wracają do tego poziomu co było przed, nawet po długim czasie, być może zmiana jest trwała i takie same wnioski mają moi koledzy i też widze to po nich)
- spadek libido (no mi libido nie wróciło w pełni takie jak przed, po odstawieniu, moj kolega co ćpał wiele lat ssri, już w wieku 28 lat brał viagrę)
 

 

Jeśli zdarzyła się jakaś trauma, problem życiowy, potknięcie w zyciu i potrzebujesz czegoś tylko na pół roku to są też inne, nowsze leki, które niby nie dają aż takich uboków.

 

 

Wczoraj znalazłem ciekawy filmik, gdzie kolega trafnie opisuje co dzieje się z człowiekiem przy rozstaniu:

 

Edited by pytamowiec
Link to comment
Share on other sites

 

18 godzin temu, Alejandro Sosa napisał(a):

Kolejny pizdowaty błąd. Układać sobie z kimś życie, wierzyć na ślepo, kredytować się na wariata i się nie interesować?

 

 

Fakt, oczy pizdą zarosły i człowiek po prostu miał jakąś nadzieję. Teraz już wiem, że jak mieszkanie to tylko własne, bez udziału baby. Potem są tylko problemy, które ciągną się dużo dłużej niż ogarnięcie się z tego syfu.

 

17 godzin temu, calltoaction napisał(a):

25 letnia mamuśka, która jest jebana przez swojego faceta i jego kolegów na zmianę? Norma

Dwie koleżnaki w związkach zapraszają dwóch kolegów na piwo i się ruchają na przemian cała noc? Nic nowego

Laska zaprasza na ruchanie po 21:30 i trzeba wyjśc przed 5 rano, czemu? Bo chłopak ma nocną zmianę.

Laska mówi facetowi, że idzie do koleżanki a po najebanego by się ruchać na parkingu? Norma

Laska ruchana na parkingu, lesie, drodze dojazdowej, w garazu, przebieralni, na domowce? Norma

Laska co ucieka od męża, zostawia auto w centrum handlwoym i przesiada się na autobus by się chwilę poruchać? norma

Laska co się rucha jak jej mąż jest na misji wojskowej zagranicą? Norma 

Laska / koleżanka którą znam od lat chce sie ruchać gdy odwoże ją do meżą do domu? No norma ale już pojebane

Laska która wali się w stodole z jakimś chłopem będąc z meżem na imprezie? Norma

Laska co przychodzi na domowkę z kochankiem gdy mąż bawi dziecko w domu? Norma

 

Powiem Ci stary, że to jest proza życia, której mój łeb nie ogarniał. Mój ojciec, który jest wolnym strzelcem, przerobił tyle materiału i od dawna mi mówił o takich rzeczach, o tych nieświadomych mężach i tym jak bardzo te żony narzekają na nich, idą do sklepu po mleko a jedyne co spijają to spermę z kija. Opowiem wam małą historię z życia wziętą, której byłem naocznym świadkiem. 

 

Jako, że mój ojciec z matką rozwiedli się jak ja miałem bodajże rok, to przeprowadziliśmy się z mamą do Warszawy. Ojciec (Emerytowany Wojskowy, aktualnie żyje pełnią życia i wszyscy żonaci mu zazdroszczą, dodatkowo organizuje imprezy i gra na weselach) został w naszym rodzinnym mieście i tam miał związki lepsze/gorsze. Tam mieszkaliśmy w 5 piętrowym bloku, gdzie nasze mieszkanie znajdowało się na 4. Ojciec poznał sąsiadkę z parteru, która oczywiście miała męża i dwójkę dzieci - w tym mojego dobrego kumpla, którego znałem od dziecka. Kiedyś jak na parterze trwała impreza, to żona napisała SMS'a do mojego ojca, a numer wzięła z przyczepy na sprzęt, która stała przed blokiem. Treść SMS'a była taka, żeby przestawił przyczepę, bo stoi w niebezpiecznym miejscu. Zaczęli się wymieniać wiadomościami i jeszcze tego samego wieczoru zeszli razem do piwnicy i tam się rżnęli (przypominam, że na parterze trwała impreza, którą organizował mąż tej żony xD). Pech chciał, że ojciec wziął ją do "zespołu" i grali razem na weselach i organizowali imprezy, bo zawsze chciała być wokalistką. Śpiewała tragicznie, ale tu wcale nie chodziło o śpiewanie, bo ojciec przystawiał jej swój mikrofon do dzioba. Grali tak ze sobą około 5 lat, gdzie przypominam - ona była mężatką, a jej mąż mieszkał 3 piętra niżej xD Granie było co weekend, ojciec opowiadał, że była robiona w każdy sposób - w lesie, na parkingu, na sali w której grali po imprezie, przed imprezą, w kiblu, w przydrożnym hotelu, a nawet pod domem. Największa beka była taka, że ojciec nagrywał ich kawałki i jak przychodziła 3 piętra wyżej "na próbę", to odpalał ich nagranie na cały regulator z kolumn tak, aby sąsiedzi myśleli, że faktycznie trenują, a w tym momencie cały czas się pruli. Mąż po 5 latach w końcu coś zaczął podejrzewać i założył jej szpiega na komputer - wtedy były jeszcze czasy Naszej Klasy i tam była główna wymiana wiadomości + maile. Pewnego wieczoru, kiedy 3 piętra wyżej nad mężem grała muzyka z "próby", to ten mąż wszedł na komputer, zobaczył wszystkie wiadomości - od tego, że jego własna żona pisała do mojego ojca o tym, jak jej mąż słabo się rucha, jaki on jest tragiczny we wszystkim, beznadziejny i jak to mój ojciec jest cudowny, że pierwszy raz miała z nim orgazm itp. Gość jak to zobaczył, to musiał poczuć takie poroże, którego nie życzę nigdy nikomu. Doszło do tego, że wszedł natychmiastowo na górę, zaczął walić w drzwi i drzeć się na klatce. Lekko się pobili i tyle. Żona tego typa odeszła od mojego ojca, oni się wyprowadzili i do tej pory są dalej razem (xD), a ja z moim dobrym kumplem z dzieciństwa do tej pory nie mam kontaktu. 

 

Także tak, jestem w stanie uwierzyć we wszystko, tylko bardzo ciężko przełyka się takie rzeczy i coraz bardziej się utwierdzam, że nie można się poczuć w pełni szczęśliwym w związku mając z tyłu głowy takie sytuacje. To mnie po prostu przeraża :D 

 

16 godzin temu, b4ry napisał(a):

Powiem Ci dlaczego robiłeś tyle błędów i dlaczego tak rozpaczasz. Masz w głowie zaprogramowane jedno stwierdzenie: posiadanie kobiety uczyni mnie szczęśliwym.

 

Wiesz co, prawdopodobnie masz rację, jednak dochodzę do wniosku, że to po prostu rodzaj wygody. Znasz te osobę, wiesz na co sobie możesz pozwolić, masz wszystko poukładane i planujesz jakąś przyszłość, nie odpierdalasz żadnego tarła, tylko starasz się iść naprzód i starać się, aby spłacić szybciej kredyt, oddać pożyczone pieniądze na wkład własny i żyć pełnią życia, a nagle przychodzi kop w dupę, obwinianie, totalne wyparcie, odrzucenie i to, że osoba którą znałeś tyle czasu jest nagle dla Ciebie obca. Nigdy takiego czegoś nie przeżyłem i nigdy nie byłem świadomy, że faktycznie osoba po której byś się tego nie spodziewał zrobi takie coś. Dodatkowo, wkurwia mnie to, że jest jebaną atencjuszką. Cieszy się z tego, że wokół niej kręcą się teraz faceci, jak jebane sępy. Cieszy się z tego, że ma kontakt "nie tylko" z tym jednym przyjacielem którego opisywałem w tekście, ale z wieloma, jednak dalej twierdzi, że nic złego nie zrobiła. Jakoś to po prostu rozpierdala człowieka, nie wiem jak inaczej to nazwać. Mam nadzieję, że jak już się wyprowadzi w te niedzielę, to zaznam jakiegokolwiek spokoju i nie myślenia o tym. Coraz bardziej dochodzę do tego, że nie powinienem się obwiniać, bo to nie jest tylko moja wina, ja nic złego tak naprawdę tutaj nie zrobiłem. To na nią zaczęły działać leki psychotropowe, straciła całkowicie uczucie i zaczęła szukać atencji, bo tu w domu nie miała jej wystarczającej ilości.

 

16 godzin temu, castillo20 napisał(a):

Ja stary miałem tak samo, po prostu za każdym zdjęciem na fb prawie rozpaczałem co ja straciłem. A jak z nią byłem to się nudziłem i czasami myślałem, niech to jebnie i będę miał spokój. Mózg nas oszukuje

 

 

Stary, jakbym czytał siebie. xD Tylko ja ją zablokowałem całkowicie, wykasowałem już wszystkie zdjęcia, wypierdoliłem wszystkie śmieci czy wspólne rzeczy. Jest mi łatwiej, jak nie patrzę jak ona się świetnie bawi, jednak gdzieś ten mózg chce dalej wiedzieć, ale jeszcze nad tym panuję. Nie wiem jak to będzie, jak zostanę w tym domu całkowicie sam i trochę mnie to przeraża. :D 

 

46 minut temu, pytamowiec napisał(a):

Jako ćpun-lekoman praktykujące od 5 lat mający kolegów co też ćpali nie zgodzę się.
SSRI ma 3 wady:
- gorzej się śpi (jak odstawisz jest ok)

- wypłaszcza emocje także te dobre (po odstawieniu mam wrażenie, że one nie do końca wracają do tego poziomu co było przed, nawet po długim czasie, być może zmiana jest trwała i takie same wnioski mają moi koledzy i też widze to po nich)
- spadek libido (no mi libido nie wróciło w pełni takie jak przed, po odstawieniu, moj kolega co ćpał wiele lat ssri, już w wieku 28 lat brał viagrę)
 

 

Tak, tylko nikt tu nie mówi o ćpaniu leków. Nie biorę żadnych leków, nawet przeciwbólowych i nigdy nie byłem od jakiś leków uzależniony. Mam ziomka, którego dupa zdradzała przez 5 ostatnich miesięcy, a byli razem 8 lat i przyszła nagle, powiedziała że nie są razem, spakowała się i wyszła. Okazało się, że poleciała z gościem z pracy, któremu mój ziomek nawet podawał rękę xD Gość dopiero od 4 miesiąca po zerwaniu (zerwali we wrześniu 2024r) wszedł na leki i po dwóch tygodniach mówił, że czuje się jak nowo narodzony, wrócił do siebie, spotyka się z innymi laskami i ma już wyjebane. Dalej przerabia traume, ale to nie jest tak intensywne, nie ma huśtawek i przede wszystkim nie myśli o tym w taki sposób jaki myślał w momencie złapania depresji.

 

Jeżeli masz problem z lekami, to będziesz miał skutki uboczne. Jeżeli jarasz dużo trawy, też będziesz miał skutki uboczne. Jeżeli bierzesz coś terapeutycznie wg. dawek, które wyznaczają Ci specjaliści i nie przeginasz pały, to Twoja pała też będzie stawała.

 

PODSUMOWUJĄC TO WSZYSTKO:

 

Doszedłem do wniosku po waszych wiadomościach, że faktycznie trzeba się po prostu skupić na sobie, że tak naprawdę jedyną osobą, która w tej sytuacji może Cię wyciągnąć jesteś TY SAM. Mózg robi naprawdę bajzel, bo po tym jak zostaniesz odrzucony przez kobietę, którą wydawało Ci się, że znałeś to będziesz ją dosyć mocno idealizował i będzie dla Ciebie jeszcze bardziej atrakcyjniejsza, niż była rzeczywiście wcześniej. Będąc w związku możesz czuć, że coś jest nie tak, że cieszysz się jak jej nie ma w domu bo masz spokój, że jakbyś był wolny to robiłbyś to i to, a to puknął koleżankę w pracy, złapał za innego cycka, wyjechał w pizdu na tyle ile chcesz, a faktycznie jak dochodzi co do czego, to okazuje się, że tracisz jakąś cześć siebie, którą pozostawiłeś w formie przyzwyczajenia się i pizdowatej wygody "bo nic nie trzeba robić". W niektórych sytuacjach u osób, które nie są obyte w takich tematach, które tylko słyszały z opowieści starszych kolegów co to partnerki, żony nie wyprawiają i nie doświadczył takiego czegoś, przeżyje mocne zaskoczenie, które prawdopodobnie na kilka pierwszych miesięcy zwali z nóg. Trzeba mieć na uwadze to, że to będzie bolało - nie ma na to leku, a to ile będzie Cię to trapiło zależy tylko i wyłącznie od tego, kiedy rzeczywiście zrozumiesz sytuację i weźmiesz się za siebie. Nie można płaszczyć się przed laską, która robiła Ci przez ostatni czas bagno, jest atencjuszką i cieszy się, że ma "nagle" więcej kontaktów i orbiterów wokół siebie i odchodzi jakby nic się nie stało. To boli w chuj, ale im bardziej boli, tym bardziej uodporniony i z większą siłą wejdziesz w swoje życie. Jak nie popłyniesz z butelką albo innymi rzeczami, ogarniesz łeb i przestaniesz mazać się jak pizda, to spojrzysz na te sytuację zupełnie inaczej.

 

Dla kogoś kto doszedł do tego momentu - u mnie mija drugi miesiąc od momentu, w którym nie jesteśmy oficjalnie razem, a nieoficjalnie to jakieś 3-4 miesiące. Mam huśtawki emocjonalne mimo tego, że wyparłem ją z mojego życia i aktualnie jest na etapie wyprowadzki, mam chujowe samopoczucie, nie śpię normalnie przez stres i przez cały okres tego syfu mocno zjechałem siebie, swoją psychikę i tężyznę fizyczną. 

 

Małymi krokami, ale zacząłem po prostu mniej przebywać w domu, wychodzić na rower mimo pizgawicy, chodzić na basen, a od marca wracam na siłownie i regularne treningi boksu. Jestem na etapie akceptacji danej sytuacji, tylko będzie trzeba się przyzwyczaić do pustki i ciszy w domu, pozbyć się jak najwięcej rzeczy przypominających mi o tej kobiecie. Zrozumiałem, że nie można sobie dać wejść na głowę - mi laska mówiła od dawna, że jestem NARCYZEM - klasyk, gdy ja po prostu starałem się trzymać swoją ramę i olać te teksty "to przez Ciebie, to wszystko Twoja wina, gdybyś nie robił tego to byłoby inaczej, gdybyś kiedyś czegoś nie odpierdolił to nic takiego by nie miało miejsca, to Ty mi zryłeś beret a nie ja Tobie, ja NIC NIE ZROBIŁAM JAK WYCHODZIŁAM Z TYMI CHŁOPAKAMI".. proszę, jak to brzmi żałośnie jak się to czyta xD Wasza głowa jest najważniejsza i chłodne podejście do tematu. Jesteście najważniejszym elementem w waszym życiu i jak będziecie się traktować w porządku, będziecie robić dla siebie dobre rzeczy i zaczniecie cieszyć się z tych mniejszych, które dla siebie zrobiliście, to będzie wam łatwiej przechodzić przez traumę. 

 

Jak ktoś będzie to kiedyś czytał, to z chęcią mu po jakimś czasie odpowiem jaki jest status u mnie, być może będę mógł coś doradzić z własnego doświadczenia, bo póki co muszę przez te bagno przejść, ale mam nadzieję że wyjdę szybko na prostą. Jestem stałym czytelnikiem forum, jednak mało się wcześniej udzielałem. Coraz bardziej chcę w całości łyknąć czerwoną pigułkę, ale jak opisuję to wszystko chociażby moim znajomym to twierdzą, że jestem jakiś popierdolony i nigdy nie będę szczęśliwy. Odpowiadam im, że wolę być szczęśliwy sam ze sobą, niż potem płakać i mazać się jak pizda, bo kobieta mnie zostawiła i nie wiem dlaczego, nie wiem jakie były tego czynniki, nie wiem co się dzieje - lepiej być świadomym pewnych zachowań i nie dać zatracić się dla drugiej osoby. Ja to zrobiłem, czego do teraz żałuję.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Życzę Ci powodzenia i nie pękaj, pamiętaj też, że ona może mieć taki okres, ze bedzie się kontaktować i próbować wrócić, musisz wtedy być twardy i nieugięty jak skała. W najgorszym wypadku ruchniesz ją i rzucisz jej na łóżko 50zł, bo tyle może być warta.

 

Zadaj sobie pytanie czy jakbyś miał w zyciu wybór (nie mylić ze zdradzaniem) i co chwilę inne laski by do Ciebie pukały i wysyłały wiadomości, albo chciały się spotkać czy dalej byś płakał i skomlał za swoją ex?

Zgaduje w ciemno, że ona dostała by kopa po pierwszej krzywej akcji, ty byś korzystał z życia i peklował inne laski a ona wyrywała by sobie wlosy z głowy dlaczego nie chcesz do niej wrócić.

 

Polecam Ci gorąco pracę nad sobą byś już nigdy nie miał takich problemów jak masz. Wrócisz do formy, będziesz mieć wybór, będziesz trzymał ramę to nigdy już Cię żadna laska nie złamie.

  • Like 1
  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

  

10 minut temu, phonkers napisał(a):

Cześć, z góry Ci dziękuję za dość mocną i wypunktowaną analizę, ponieważ w większości trafia ona w samo sedno sytuacji. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy jesteś psychologiem, czy po prostu jesteś oczytany, ale umiesz prześwietlić człowieka

Oczytany i z doświadczeniem i z otwartą głowa. Dzięki za miłe słowa. To są najczęściej schematy.

 

39 minut temu, phonkers napisał(a):

@Pater Belli Cześć, z góry Ci dziękuję za dość mocną i wypunktowaną analizę, ponieważ w większości trafia ona w samo sedno sytuacji. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy jesteś psychologiem, czy po prostu jesteś oczytany, ale umiesz prześwietlić człowieka, a więc po kolei to co mi siedzi w głowie:

 

 

Tak, na razie każdy długofalowy związek kończył się niepowodzeniem. Faktem jest to, że zamiast cokolwiek zmienić w swoim życiu, to pojawiała się nowa partnerka (nie szukałem, same się znajdywały, ja błędnie po prostu chciałem załatać pustkę i automatycznie bardzo szybko się angażowałem). W dzieciństwie fakt, przemocowa matka, wrzeszcząca, po traumach które sprawili jej rodzice i pogubiona do tej pory. Krytykowanie, mówienie że jak mi się nie podoba to zaraz pojadę mieszkać do ojca (rozwiedli się w momencie, kiedy ja się urodziłem lub miałem rok). Jedynym azylem było zamknięcie się w pokoju i robienie własnych rzeczy, granie na komputerze za małolata z kolegami, rysowanie i inne zajawki, ale zawsze drzwi zamknięte żeby nie słyszeć pretensji i zamknąć się w swoim świecie, albo wyjść z domu i spędzać czas na dworze z kumplami.

 

W domu również był ojczym, a potem pojawił się brat od ojczyma, na którym skupiała się głównie uwaga. Generalnie do tej pory jest tak, że on ma wszystko podstawiane pod nos i przez to nie może odnaleźć się w życiu, ma już powyżej 20 lat i sam nie wie co chce robić, rzuca kolejne studia, pracuje bez perspektyw, kiedy ja w jego wieku kształtowałem siebie i swoją przyszłość samemu, sam wyznaczałem sobie priorytety i cele, musiałem sobie poradzić z wieloma rzeczami sam. 

 

Zawsze miałem kontrast tego, jak żyje mój biologiczny ojciec z którym mam świetny kontakt. On miał kupę lasek, kupę relacji, ale zawsze tak naprawdę był wolny - własny dom, własna przestrzeń, możliwość robienia tego czego się chce i wolności. Również tego doświadczyłem, jak polecieliśmy z kumplami na wyspy kanaryjskie i spaliśmy dwa tygodnie w górach, kąpaliśmy się w jakimś źródle, non stop survival, hiking oraz eksploracja nieznanego nam terenu - ta wolność była cudowna. Miałem polecieć również tak samo na początku lutego z nimi, jednak psychicznie biorąc pod uwagę mój temat sprzed 2 dni, byłem w totalnej rozsypce.

 

 

Przepracowałem dużo mechanizmów, m.in to, że w momencie kiedy ktoś się na Ciebie drze, to od razu ucinałem temat i szedłem zajmować się własnymi sprawami, zostawiając problemy gdzieś "w powietrzu". Ciężko się to pisze, bo ciągle przypominają mi się sytuacje z obecnych czasów, których już niestety nie cofnę.

 

Właśnie widzę, że odpisałem w starym wątku, więc wrócę do najnowszego.

 

Tak kształtuje się unikający styl przywiązania. Niezależność ponad wszystko i lęk przed otwarciem, z obawy przed intymnością i utratą niezależności. Unikanie pochłonięcia. Dlatego przyciągasz takie partnerki o najczęściej lękowym stylu, które przywierają do ciebie. Jest kilka ku temu powodów. 

 

Osoby o lękowym stylu przywiązania często szukają potwierdzenia i bezpieczeństwa w związku. Unikający, choć mogą być emocjonalnie dystansowani, mogą dawać poczucie stabilności i przewidywalności, co może być atrakcyjne dla osób lękowych. Partnerki chcą, czego nigdy nie doświadczyły. Unikający często prezentują się jako niezależni i samowystarczalni, co może być intrygujące dla osób lękowych. U mężczyzn manifestuje się jako ogarnięcie i dla kobiet jest ekstremalnie atrakcyjne. Lękowe partnerki mogą postrzegać cię jako wyzwanie i próbować "zdobyć" uczucia "niedostępnego" partnera. Lękowe mogą mieć tendencję do bycia bardziej ekspresyjnymi emocjonalnie, co może kompensować brak emocjonalnej otwartości u unikających. Coś, czego podświadomie pożądasz u kobiet i pewnie dlatego takie wybierasz. Krytyka w dzieciństwie cię nauczyła, nie pokazuj co czujesz, bo zostaniesz skrzywdzony.

 

Ogólnie często osoby przyciągają do siebie partnerów, którzy potwierdzają ich własne przekonania o sobie i innych. Lękowe mogą nieświadomie szukać partnerów, którzy potwierdzają ich lęk przed odrzuceniem, podczas gdy unikający mogą szukać partnerów, którzy potwierdzają ich potrzebę niezależności. Związki między lękowymi i unikającymi mogą być dynamiczne, choć często napięte. Lękowe mogą próbować zbliżyć się emocjonalnie, podczas gdy unikający mogą się cofać, co tworzy cykle przyciągania i odrzucania. Jedna strona musi trochę zmniejszyć mur, a druga mocniej granice artykułować.

 

Gorzej się dzieje, jak druga strona w związku jest lękowo-unikająca (FA). Wtedy potrafi się rozpętać piekło. Często mylone jest to z BPD i tak samo toksyczne. Co mogło cię spotkać. Leczenie FA to zupełnie inna para kaloszy i bez specjalisty wymaga wielkiego wysiłku, a i z psychoterapeutą jest ciężko. Leki tylko leczą objawy. Jeżeli on rzeczywiście jest osobą z BPD, to nic nie zrobisz. Niczego nie zrozumiesz, oprócz tego że w życiu przeszła przez jakieś piekło, co wywołało ten brak balansu w układzie nerwowym. Współczuj, wybacz i rusz do przodu. Kobiety z BPD przeżują każdego i jakby nie wiadomo jakby był odporny i unikający. Gorsza jedynie jest chyba dwubiegunowość.

 

Jak zobaczysz i zrozumiesz schemat, to spojrzysz na każdą partnerkę inaczej. To nie jest ani twoja, ani jej wina. Po prostu to są mechanizmy z dzieciństwa, które pozwalały na przetrwanie emocjonalne. I teraz do sedna. Jak widzisz potencjał w partnerce, to możecie razem pracować nad tym i wewnętrznym zrozumieniem drugiej strony. Jest wątek na forum w rezerwacie o stylach przywiązania. Jak chcesz więcej info, to odezwij się na priv.

 

Każda następna relacja ile byś ich nie miał, będzie wyglądała podobnie. Osoby z oliwą w głowie nie wejdą w dłuższą relację z osobą ani o lękowym, ani o unikającym stylu. Jak chcesz mieć kogoś zdrowego przy sobie, to sam musisz popracować nad zmianą. Ojciec dla ciebie jest główną figurą i chcesz jego akceptacji, co powoduje, że przyjmujesz jego zachowania podświadomie. Widzisz już dlaczego pomysł taśmowego przerabianie panien jest dla ciebie atrakcyjny? Nie chcesz być taki jak on, ale się takim stajesz. To się nazywa ojcowska rana.

 

I jak będziesz miał nawet 50 czy 1000 cip na liczniku, to sam wiesz, że tego nic nie zmieni. Pogłębić to może twoje poczucie niezrozumienia i zwiększy dystans do innych. Redpill ci w tym nie pomoże, bo jeszcze bardziej utrwali te wzorce u ciebie, bo niestety głównym hormonem w mózgu u osób takich jak ty to dopamina.

 

4 godziny temu, phonkers napisał(a):

Dla kogoś kto doszedł do tego momentu - u mnie mija drugi miesiąc od momentu, w którym nie jesteśmy oficjalnie razem, a nieoficjalnie to jakieś 3-4 miesiące. Mam huśtawki emocjonalne mimo tego, że wyparłem ją z mojego życia i aktualnie jest na etapie wyprowadzki, mam chujowe samopoczucie, nie śpię normalnie przez stres i przez cały okres tego syfu mocno zjechałem siebie, swoją psychikę i tężyznę fizyczną. 

 

Tak działa nocontact na osoby z takim stylem jak ty. Masz dwie opcje, zaakceptować i zamknąć temat, albo jeżeli ona widzi w sobie błędy i potrzebę pracy, można zacząć odbudowywać, ale jak ty tego nie zmienisz, to sytuacja się powtórzy. Jednak z opisu pozostaje opcja nr 1. Prawda zawsze jest gdzieś po środku, a ja nie feruje wyroków.

 

Ogólnie znajdź support w realu, co dadzą ci wsparcie i pomogą uporządkować myśli i wybić głupie pomysły. Odkurz kontakty, przeproś za urwanie kontaktu jak trzeba i każdego dnia do przodu.

 

 

 

 

 

 

  • Thanks 1
Link to comment
Share on other sites

W dniu 11.02.2025 o 18:38, castillo20 napisał(a):

także wiem o czym mówię.

" Tak średnio bym powiedział" po przeczytaniu tego i poprzedniego postu na temat SSRI.

 

W dniu 11.02.2025 o 16:49, calltoaction napisał(a):

Ja tego widziałem tak dużo, cześć doświadczyłem na swojej skórze, cześci byłem naocznym świadkiem. Czasami pytałem czemu ona tak robi, to zawsze koleżnaki broniły "bo coś się od życia należy, bo mąż zaniedbuje itd"

Załóż kanał na YT, ciekawy content byłby z tego, chociaż nazwa " ciekawe historie " już jest zarezerwowana.😉

 

W dniu 11.02.2025 o 16:40, Alejandro Sosa napisał(a):

. Wykluczyć poroże to może tylko detektyw, dyktafon i to nie zawsze

Zapomniałeś o badaniu toksykologicznym. Bez tego powie, że coś jej dosypali.😂

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Kiroviets napisał(a):

Załóż kanał na YT, ciekawy content byłby z tego, chociaż nazwa " ciekawe historie " już jest zarezerwowana.😉

Ja to polecałem znajomemu, w parze z napisaniem jakiejś ksiązki albo bloga. Tych historii są tam setki i cześć z nich jest tak pojebana, że szok. 

Moje przy jego to przedszkole 😉 

 

Ale dzięki za sugestie, na pewno by się sprawdziło, gdyby nie moja praca, gdzie trochę świecę gębą to bym robił dziwne rzeczy w przestrzeni digitalowej. 

Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.