M777 Posted April 1 Share Posted April 1 Cześć. Post dość długi - dla wytrwałych. Żona podjęła ostateczną decyzję o rozwodzie. Proszę o męskie spojrzenie i wsparcie, co można zrobić i ewentualne podzielenie się doświadczeniem. Ale zacznę od początku. Związek 12 lat. Małżeństwo 9. Oboje rocznik 89. Żona od samego poznania ma problemy po relacji z ojcem. Ciągłe terapie, od czasu do czasu wspomagane lekami. Lęki społeczne - objawy psychosomatyczne z brzuchem. Nie panowanie nad emocjami. Ja z kolei z rozbitej rodziny (ojciec alko), wpadałem od czasu do czasu w regularne palenie jointów i jestem impulsywny. Związek burzliwy, oboje mamy ostry temperament. Początki super wiadomo, później zaczęliśmy razem budować firmę i przez kilka lat za dużo czasu spędzaliśmy razem. W międzyczasie ciąża, którą poroniła w 3 mc. To wszystko zapoczątkowało pierwszy kryzys i grubsze konflikty, a to przeobraziło się niecałe 6 lat temu chęcią żony, by wejść w romans z fizjoterapeutą. Przyznała się, że się zakochała, ale do niczego nie doszło i wróciła do mnie ze względu na to, że z tamtego nic nie będzie - chodziła tam w sumie niecałe 2 miesiące (1x, a później 2x w tyg.) Ja oczywiście szok i zaproponowałem ratowanie małżeństwa, bo mamy przysięgę etc.. Czułem się okropnie, ale udało mi się po miesiącu bez proszenia odzyskać żonę i następnie przeprowadziliśmy się do innego dużego miasta, aby zacząć od nowa. Wróciła po jakimś czasie bliskość, seks i względnie było ok, ale mi to nie dawało spokoju. Ciągłe rozkminy czy mi powiedziała całą prawdę, częste wracanie do tematu, ale po jakimś czasie udało mi się to zaakceptować. Mimo to miałem problemy, by jej zaufać. Rozpoczęła kolejną terapię i postanowiła, że pójdzie do pracy, ale chce w końcu rozwiązać swoje problemy psychosomatyczne. Dokładała do tego później 2 terapie grupowe. Skończyło się to tak, że nie pracowała 5 lat, a większość czasu poświęcała na oglądanie YT i Netflixa (nie miała znajomych). W tym czasie ja prowadziłem firmę i zapewniałem najem nowiutkiego mieszkania i niezły standard życia, jakieś wyjazdy i wakacje i koszty terapii (nie musieliśmy się o nic martwić). Chciałem przez ten czas założyć rodzinę i rozmawiałem z nią o tym i ona odpowiadała, że też chce, ale musi rozwiązać swoje problemy i też chce najpierw jakąś pracę podjąć i mieć kontakt z ludźmi. W pewnym momencie zauważyłem, że relacja robi się jednostronna. W końcu zaczęło mi brakować mi docenienia i bliskości, seksu, a później nawet szacunku. Trafiłem na kanał Musisz Wiedzieć i zacząłem wprowadzać te lekcje w życie - odzyskałem ramę, podniosłem gardę i przywróciłem względną równowagę uczuć w związku. Rzuciłem też jointy i alko (już 4 lata czysty). Po jakimś czasie (2 lata temu) zacząłem myśleć, że to związek bez przyszłości, ona nie decyduje się na dzieci, nie poszła jeszcze do pracy i marnuje czas. Na początku zacząłem patrzeć na inne kobiety na IG, a później zainstalowałem apki randkowe i umówiłem się z 3 kobietami na 1 spotkanie na kawę z każdą. Potem poczułem wyrzuty sumienia i wszystko jej powiedziałem. Wrócił okres DEMO, zaczęła się bardzo starać i zaproponowała terapię. Minusem z kolei tej sytuacji był brak jej zaufania - częsta chęć sprawdzania mnie, zwracanie uwagi na mieście czy na kogoś patrzę itp. Powiedziałem, że nie widzę dalej związku, jeśli dalej ona nic nie zmieni do końca roku - w sensie brak decyzji o dziecku lub ewentualnie pracy. Takie rozmowy w sumie odbyły się kilka razy co roku i zawsze mówiła, że do końca tego roku chce zająć w ciążę. Teraz przechodzę do aktualnego wątku. Zmieniliśmy mieszkanie rok temu w czerwcu i w czasie przeprowadzki zaczęła być konfliktowa. Znowu czułem, że schemat się powtarza. Ja sobie zainstalowałem znowu tindera na 2 dni, żeby poflirtować i dostać trochę atencji i powiedziałem jej o tym. Odbyliśmy szczerą rozmowę co dalej, że ja już tracę cierpliwość i ustaliliśmy, że albo zaplanujemy rodzinę do końca roku albo się rozejdziemy, bo kręcimy się w kółko. Poszła od lipca do pracy i ustaliliśmy, że będziemy mieć widoczne swoje lokalizacje w Google. Pierwszy miesiąc był bez zmian w relacji, dalej się przejmowała trochę brakiem zaufania, ale była zaangażowana. Po miesiącu zaczęło się bardzo powolne wychładzanie, odcinanie się w drugim pokoju i wbijanie szpil od czasu do czasu. Przestała mnie słuchać i interesować się tym, co mówię i moimi sprawami. Mówiła o swoich sprawach i zaczynała się wyłączać podczas rozmowy. Sprawdziłem jej historię oglądania YT i były też tam filmy o pokazaniu kobiecej energii i jakieś inne typu znaki, czy się podobasz facetowi. Skonfrontowałem to z nią, a ona tłumaczyła się, że różne takie filmy o kobiecości ogląda, a to o facetach, to chciała sprawdzić czy się spodobała kierownikowi w pracy, bo raz był uprzejmy a raz niemiły i oschły. Ale ten kierownik moim zdaniem nie był atrakcyjny i bardziej chyba chodziło o potwierdzenie jej atrakcyjności. Znowu zaczęła relacja być jednostronna. Powiedziała, że chce bym się bardziej starał, bo zawiodłem jej zaufanie. Miałem wtedy zdalną pracę w firmie, więc całe wakacje zawoziłem ją do pracy i dawałem jej wsparcie. Od września spałem w salonie, bo zapuściła sypialnie - nie sprzątała w pokoju i wszędzie były jej ubrania na łóżku i meblach. Powiedziałem, że będę tu spał, jeśli będzie utrzymywać porządek. I nie robiła tego. Sprawdziłem jej telefon we wrześniu, jak była w łazience i nic nie znalazłem. Zakomunikowałem w końcu, że nie robi nic dla mnie, nie słucha co mówię, nie chce spędzać czasu, tylko siedzi na telefonie w pokoju i jak nie chce się angażować to niech się wyprowadzi i zakończymy to. Była poprawa przez jakiś czas. Potem znowu to samo. W październiku już zaczęła mało co odzywać do mnie po pracy w domu. Przestała wykonywać obowiązki domowe i wychodzić z psem. Wszystko tłumaczyła zmęczeniem i że ja robię problemy. Twierdziła, że nie odbudowałem zaufania i robiłem coś wcześniej za plecami i tego to wszystko się tyczy. Twierdziła również, że mam zaburzenie narcystyczne i powinienem pójść się zdiagnozować, bo jej terapeutka uważa to za prawdopodobne. W połowie października zrobiłem sobie weekend w innym mieście, by odpocząć. Po przyjeździe zapytała czemu się nie odzywam, odpowiedziałem tym samym pytaniem, a ona zaczęła mnie prowokująco ignorować patrząc w telefon i wyrwałem jej ten telefon. Ona wyleciała do sąsiada z prośbą, żeby wezwał policję. Policja przyjechała i tylko poprosiła o spokój. Przestała chcieć, żebym ją woził do pracy i zaczęła brać ubera. Wycofałem środki ze wspólnego konta, żeby nie rozrzucała kasy na bolty. Po 2 dniach dzielnicowy przychodzi z pytaniem czy nie trzeba niebieskiej karty. Prosił o telefon od żony. Ona nie zrobiła mi problemów, ale powiedziała, że mam nie blokować wspólnych pieniędzy, bo to zgłosi. Zaczęła mówić, że już próbowała wszystkiego, a ja nie umiem rozwiązywać konfliktów, są ciągłe problemy w związku. Powiedziałem, że rozważam separację, bo nie widzę jej starań. Pod koniec października znowu wyjechałem na weekend, żeby odpocząć. Ona zadzwoniła, ale nie odbierałem, bo chciałem odpocząć i mieć czas dla siebie. Ona usunęła udostępnienie lokalizacji i po przyjeździe powiedziała, że chce separacji i się wyprowadza, bo oglądała już jakiś pokój i zaczęła się pakować. Na spokojnie porozmawialiśmy, zaproponowałem terapię, bo mamy kryzys. Ona, że nie ma siły już na terapię i to nie kryzys, bo te konflikty trwają już przez lata. Mimo to nie wyprowadziła się. Byłem u prawnika i przy separacji jest rozdzielność majątkowa. Napisałem do niej, żeby coś ustalić i spytałem czego ona chce (wyprowadzki/separacji/pracy nad małżeństwem) - odpowiedziała, że pieniędzy, bo z jej pensją (minimalna) jest nie możliwe utrzymać się w tak dużym mieście, a teraz niestety nie możemy razem mieszkać. To był dla mnie pierwszy szok. Wyjechałem na weekend. Zaproponowałem jednej dziewczynie na ig kawę i doszło to do niej przez wspólną obserwatorkę na ig. Nagle zaczęła pisać, że mnie kocha, chce ratować związek etc. Po przyjeździe zaczęła mnie nagrywać (kłamała, że nie nagrywa i sprawdziłem) i pytać czy się z kimś spotykałem itp. Po tej rozmowie seks i było przez tydzień dużo lepiej. Ale zaraz znowu to samo i do końca listopada było prowokowanie kłótni i nagrywanie i napieranie na mnie, żebym poszedł się zdiagnozować. Twierdziła, że nie ma zaufania i ciągle gdzieś wyjeżdżam i o jakiej w ogóle pracy nad małżeństwem ja mówię. Że robiłem coś wcześniej za plecami. Ja powinienem się starać. Na tym etapie już wjechał brak szacunku, chłód i wrogość. Na początku grudnia sprowokowała kłótnie i poszła do sypialni zadzwonić do mamy, że są awantury, że chce kasę na hotel. Wyprowadziła się na tydzień do hotelu. Musiała przerwać pobyt po kilku dniach z powodu pogrzebu babci. Wysłała mi wiadomość w moje urodziny o śmierci i zero życzeń dla mnie. Przypomniałem się po kilku dniach, że nie przesłała kasy za mieszkanie i na co się decyduje w końcu, bo chcę coś ustalić - Terapia/wyprowadzka/separacja - cokolwiek. Ona nie chce się określać, tłumacząc się tym, że będę miał jakąś podkładkę u adwokat i że nie ma do mnie zaufania. Ja byłem na wyjeździe na tydzień i w tym czasie zacząłem randkować, aby jakoś przetrwać to i się zdystansować - pomogło mi to. Po przyjeździe tuż przed świętami zwrot akcji - ona chce się godzić. Zapytałem czy nie przedłużyli jej umowy w pracy. Ona, że tak. Wyczułem, że straciła grunt pod nogami i dlatego chce się godzić. Odmówiłem, by zachować twarz mówiąc, że traktowała mnie jak obcego i jak wroga i nie chce się godzić. Powiedziałem, że ma mi powiedzieć prawdę co się działo ostatnio. Przyznała się, że przestała chcieć małżeństwa, rozważała rozstanie i poznanie kogoś innego, ale nikogo nie poznała, ani do nikogo nic nie poczuła. Byłem zły i poczułem się, jak opcja. Więc stwierdziłem, żeby w takim razie sobie kogoś poznała. Pojechała do rodziców na święta i sylwestra. Nie składaliśmy sobie życzeń. Ona zaczęła wypisywać do dziewczyn obserwujących mój profil ig i jedna z tindera, z którą rozmawiałem luźno, że ostatnio randkuję i poznałem kilka dziewczyn, wysłała jej te screeny rozmów. Napisała w sylwestra, że jestem kłamcą i spotykam się za plecami. Ja na to, że nie chce być z nią. Ona, że też nie. Po przyjeździe na początku stycznia już był dramat. Wrogość, brak szacunku i konflikty. Nie pracowała i nie miała jak dołożyć się do mieszkania i wspólnego budżetu w styczniu, ale rozwalała w galeriach to, co ja zarabiałem. Odkryłem w jej dzienniku wpis ze stycznia, że ma mnie za narcyza, że nie poradziłem sobie z odrzuceniem i kryzysem między nami. Że to co zrobiłem (te spotkania i pisanie do dziewczyn) to wyraz niskiego poczucia wartości, depresji i toksyczności. Coś tam jeszcze, że ją kontrolowałem i jestem zazdrosny. I ona teraz będzie szukać sobie mieszkania i pracy i musi wykorzystać tą wiedzę w przyszłym związku i że ma nadzieję, że kogoś pozna, z kim będzie szczęśliwa. Napisała też pytania do prawnika czy zakładać niebieską kartę po złożeniu pozwu, czy może być w związku w czasie rozprawy itp. Po przeczytaniu tego zadzwoniłem do niej i zaproponowałem rozmowę. Taką ostatnią szansę sobie dałem. Umówiliśmy się w galerii i powiedziałem jej, że szkoda 12 lat i warto zawalczyć o małżeństwo. Ona stwierdziła bardzo chłodno, że nie przekonuje jej to i ona nie ma mi nic do powiedzenia i nic do zarzucenia sobie. Wstałem i poszedłem. Wziąłem sejf i pojechałem do siostry - okazało się, że wzięła mi 10k z mojego majątku osobistego ze spadku. Jak byłem u siostry to pisała mi smsy, że wyprowadzałem pieniądze ze wspólnego konta i zabrałem sejf i jutro to zgłasza do dzielnicowego i zgłaszateż naruszenie nietykalności cielesnej. W międzyczasie dzwoniła na interwencję kryzysową. Przyznała się następnego dnia, że mi wzięła kasę i powiedziała, że to było w porozumieniu z prawnikiem i nic nie zginie. Napisała mi, że chce się dogadać, aby możliwie uprościć proces, a jak się nie dogadamy, to ona będzie mojej winy dochodzić z wyrokiem za nietykalność cielesną i dowód na zdradę (spotkania grudniowe). Z końcem stycznia wyprowadziła się i w dzień wyprowadzki chciałem porozmawiać i zapytałem czy widzi jeszcze szansę na odbudowanie małżeństwa, ona że nie i nie chce o tym w ogóle rozmawiać. Ze mam kogoś na boku, ale na moje pytanie kogo nic więcej nie chce powiedzieć. Zapytałem czy coś czuje jeszcze, powiedziała, że nie czuje się komfortowo by o tym porozmawiać. Zapytałem wprost o powody rozstania z jej strony - Ona, że jestem impulsywny, nie potrafię rozwiązywać konfliktów i kilka jeszcze innych rzeczy. Powiedziałem, że chciałbym widzieć jeszcze szansę na odbudowanie małżeństwa, ale ona odparła, że zero szans. Powiedziałem, że szkoda, ale ok. Następnie przyjeżdżała po 1 lub 2 torby z rzeczami codziennie lub co drugi dzień bez zapowiedzenia o różnej porze. To tworzyło kolejną wrogość i konflikty. Zaproponowałem najem firmy transportowej, ale nie chciała się umówić na konkretny termin przewiezienia wszystkich rzeczy, bo nie wie kiedy. Po tygodniu w końcu ustalamy termin i firma transportowa przewiozła rzeczy, ale nie wszystkie, bo ona się spóźniła 2,5g. Nie chce oddać jeszcze kluczy do mieszkania. Umawiamy spotkanie z adwokatami. Ustalamy rozwód bez orzekania o winie i warunki podziału majątku. W końcu wzięła prawie wszystkie rzeczy - zostały 3 torby. Dzwonię do niej, ona jest chora. Zapytałem jak się czuje, żeby trochę bezpieczniej się poczuła i powiedziałem, że łączy nas przysięga małżeńska na dobre i na złe. Ona, że ona nic do mnie już nie czuje i w ogóle nie widzi wspólnej przyszłości, że nie dogadujemy się i ona nie chce się męczyć przez całe życie. Powiedziałem, że to kryzys. Ona, że to nie jest kryzys, tylko to jest koniec. Powiedziała, że nie przekonam jej i żebym nie liczył na zmianę. Teraz jestem wolny i mogę sobie zapraszać dziewczyny. Trochę płakała, jak to wszystko mówiła. Już nie przekonywałem. Wieczorem napisała smsa, że ma nadzieję, że to prawda, że pozew złożyłem. Potwierdziłem zgodnie z prawdą. 2 dni później napisałem smsa z pytaniem kiedy przyjedzie po ostatnie rzeczy. Nie odpisywała, więc napisałem, że mogę jej przywieźć i będzie z głowy. Że znam jej nowy adres, bo widziałem w tel jak zamawia ubera gdy przyjeżdżała po rzeczy. Odparła, że to nie jej adres. Napisałem, zgodnie z prawdą, że nie byłem tam i nie mam zamiaru i szanuję i akceptuję jej decyzję. Ona stwierdziła, że przyjedzie sama po rzeczy. Ograniczyłem kontakt i tylko odpisywałem jej na pytania techniczne o jakieś rzeczy czy kaucję za mieszkanie. W międzyczasie zauważyłem, że zaczęła palić papierosy, jointy CBD i była na jakiejś imprezie już. Kryzys wieku średniego? 10 marca się odezwała, że musi zrobić opłaty i chce oddać klucze i wziąć połowę kaucji bo ma wypłatę . Powiedziałem zgodnie z prawdą, że nie mam jeszcze na to środków bo ostatnio mam dużo wydatków w firmie. Odparła, żebym jej ze swoich oszczędności dał, a sobie odbiorę później z firmowych. Odmówiłem. Zaszantażowała, że będzie przyjeżdżać bez zapowiedzi do mieszkania i będę musiał się tłumaczyć w sądzie z każdej złotówki. Odparłem, że ok, że nie rusza mnie to. Następnego dnia zadzwoniłem do niej mówiąc, że chcę oczyścić atmosferę i rozstać się w spokoju. Przeprosiłem za to, że powodowałem brak zaufania, impulsywność i złą komunikację. Chcę jej życzyć jak najlepiej i nie chce, byśmy się traktowali, jak wrogowie, tylko rozstali się na poziomie. Zapytała czy się z kimś spotykałem, to potwierdziłem, że tak, że z kilkoma kobietami się spotkałem a z jedną kilka razy i że już nie spotykam. Dopytała dlaczego. Odparłem, że to przerwałem, bo nie chcę plastra na ranę, tylko najpierw chcę przepracować błędy, które popełniłem w związku i emocje związane z rozstaniem, a następnie będę mógł kogoś poznać i stworzyć relację. Rozmawialiśmy jeszcze o sprawach majątkowych i poprosiłem, żeby nie rozrzucała pieniędzy. Trochę zaczęła się żalić, że ze swojej pensji nie utrzyma się, ale no co ma zrobić, bo co - ma wrócić do mnie? Odpowiedziałem, że ja nie chcę, bo nawet jakbyśmy się dogadali dzisiaj, to po 2 dniach znowu by było to samo. Ona, żebym nie miał pretensji do niej, jak sam przecież nie chce. Ja na to, że wiem. I, że wyprowadzka to jej wybór. Ona, że dostała takie zalecenie od psychologa, a ona nie chciała się wyprowadzać. Dziwne dla mnie to było. Rozmowa przebiegała w miarę spokojnie. To już ponad tydzień od tamtej rozmowy. Nie używa prawie w ogóle karty do wspólnej kasy. Nie mamy od tamtego czasu w ogóle kontaktu. Poczuła krew po wyjściu z domu do pracy i przechodzi jakiś kryzys wieku średniego? Od kilku miesięcy kompletnie nie poznaje mojej żony. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dzingolo Posted April 1 Share Posted April 1 Cześć, wrzuć avatara, przywitaj się w odpowednim dziale i czekaj na rady braci. To nie prima aprilis tak to działa. Pozdrawiam Dzingolo 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
M777 Posted April 1 Author Share Posted April 1 Zrobione 👍 Link to comment Share on other sites More sharing options...
rkons Posted April 1 Share Posted April 1 Ściana tekstu, nawet nie czytam 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zatarra Posted April 1 Share Posted April 1 3 godziny temu, M777 napisał(a): Poczuła krew po wyjściu z domu do pracy i przechodzi jakiś kryzys wieku średniego? Od kilku miesięcy kompletnie nie poznaje mojej żony. Ma bolca. A poza tym zyj swoim zyciem. (ponagrywaj jej odpały, będzie w razie W) "Baba z wozu, koniom lżej" 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
fruit Posted April 1 Share Posted April 1 1 hour ago, rkons said: Ściana tekstu, nawet nie czytam I tak tu się powoli żyje na tej wsi 😎 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Hipolit Skalski Posted April 1 Share Posted April 1 Ty chyba nie za bardzo się lubisz, co? To nie jest związek tylko jakaś pojebana forma piekła. Laska nasyła na ciebie policję, nagrywa cię, wbija w poczucie winy (to akurat norma u nich), jawnie ma na ciebie wyjebane, traktuje jak wroga i frajera, który ma ją utrzymać. A ty na końcu tekstu dodajesz: "Od kilku miesięcy kompletnie nie poznaje mojej żony." xD Przywiązanie to chujowa sprawa, ale musisz zrozumieć, że twoje małżeństwo już nie istnieje od dawna i tego nie da się naprawić. Brnąc w to dalej będziesz tylko coraz większym frajerem (w jej oczach, bo w swoich to chyba jesteś od początku, dając się tak pomiatać). Łatwo mi pisać, ale teraz to co musisz zrobić to speedrun rozwodu i totalne skupienie się na swoich interesach. 8 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Atanda Posted April 1 Share Posted April 1 5 godzin temu, M777 napisał(a): Poczuła krew po wyjściu z domu do pracy i przechodzi jakiś kryzys wieku średniego? Od kilku miesięcy kompletnie nie poznaje mojej żony. Panie to już koniec. In plus nie masz dzieci z nią. Uważaj żeby Cię teraz na dziecko nie złapała. Secundo zadbaj o finanse. Z tego co wyczytałem, to masz lenia co 5 lat nie pracuje. Pogadaj z prawnikiem. Nadrzędnym celem powinna być wizyta u notariusza i podział majątku. Potem to baw się w rozwód. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kiroviets Posted April 1 Share Posted April 1 (edited) 22 minuty temu, Atanda napisał(a): masz lenia Soft girl a nie jakieś mizoginistyczno- redpilackie łatki.😛 2 godziny temu, Zatarra napisał(a): ponagrywaj jej odpały, będzie w razie W) Dobra rada, tylko że przy swobodnej ocenie dowodów jaka ma miejsce w polskich sądach - ciekawe co go da takie nagranie vs " wysprzęglenie się " OPa z aktywności na dating apps.🤔 Edited April 1 by Kiroviets 1 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Drago Posted April 1 Share Posted April 1 Zmęczyłem się okrutnie samym czytaniem aTy nie jesteś jeszcze tym małżeństwem czy tym czym jak to nazywasz zmęczony ? . Kup dyktafon nagraj parę akcje a nuż Ci dupę w Sądzie uratuje. Rozwód bez orzekania to do 5 lat alimentów na Pańcię z orzekaniem to Kaziu Marcinkiewicz. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Iceman84PL Posted April 1 Share Posted April 1 Zanim cokolwiek napiszesz na forum wpierw stosuj się do regulaminu i zasad tu panujących. Ściana tekstu, którą stworzyłeś wygląda niechlujnie, dodatkowo kropka w tytule tematu. Z racji, że jesteś nowym użytkownikiem tym razem warna nie będzie, na przyszłość prosiłbym by zawartość, którą dodajesz miała ład i skład, nie robić rażących błędów interpunkcyjnych. Poprawiłem błędy, dałem trochę spacji i podzieliłem post, zmieniłem również tytuł tematu. Teraz wygląda on niebo lepiej. 7 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Morfeusz Posted April 1 Share Posted April 1 (edited) @M777 Pamiętam tę historię z grupy MGTOW na Pejsbooku. Jeżeli Twoja. a nie tylko powielona stamtąd, powiem, że miałem się produkować ale trafnie zacytuję: 3 godziny temu, Hipolit Skalski napisał(a): To nie jest związek tylko jakaś poj*bana forma piekła. Laska nasyła na ciebie policję, nagrywa cię, wbija w poczucie winy (to akurat norma u nich), jawnie ma na ciebie wyjebane, traktuje jak wroga i frajera, który ma ją utrzymać... Przywiązanie to chujowa sprawa, ale musisz zrozumieć, że twoje małżeństwo już nie istnieje od dawna i tego nie da się naprawić. Czy przeczytałeś? Poradnik Rozwodowy https://samczeruno.pl/sklep/downloads/poradnik-rozwodowy/ Jak zabezpieczyć majątek na wypadek rozwodu i innych zdarzeń losowych https://samczeruno.pl/sklep/downloads/jak-zabezpieczyc-majatek-na-wypadek-rozwodu-i-innych-zdarzen-losowych-pdf/ Edited April 1 by Morfeusz 7 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kogut Posted April 2 Share Posted April 2 Klasyka rocka można rzec. Laska ma problemy z wzorcem męskim i podświadomie facetów nienawidzi. To, że jesteś jej mężem nic nie zmieni w jej podświadomości. Czy Ty od początku czasem nie byłeś dla niej tylko opcją? Jedno ważne spostrzeżenie: Kobiety nigdy nie odchodzą w próżnię a te zaburzone tym bardziej, one się boją samotności. Odrzucenia też się boją, dlatego robią to jako pierwsze - taki paradoks. A zarzucanie Ci narcyzmu czy innych zaburzeń to zapewne projekcja swoich fatalnych cech na Ciebie, nic nowego. Baba to pewnie typowa niezdiagnozowana borderka a może nawet i zdiagnozowana tylko Ty o tym nic nie wiesz. Byłem tam, doświadczyłem, przeżyłem i powiem tak - spierdalaj gdzie pieprz rośnie. Dziękuj Bogu, że nie masz z nią dzieci. Cała reszta to pikuś. Jesteś jeszcze młody, nie trać czasu tylko żegnaj królewnę i rozwiązuj to pseudo małżeństwo jak najszybciej. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
M777 Posted April 2 Author Share Posted April 2 (edited) 13 godzin temu, Hipolit Skalski napisał(a): Ty... Do czasu jej wyprowadzki miałem wyjebke na jej zachowanie i mi komunikowała, że dlaczego ja się nie przejmuję tym, co się dzieje. Ale po jej zakomunikowaniu o końcu mam syndrom utopionych kosztów i przeinwestowania, syndrom tej jedynej, poczucie straty. Być może nawet to było uzależnienie po tylu latach. Umysł płata mi figle. A sam tak naprawdę już się od kilku lat męczę. Do tego dochodzi to, że ona ma bardzo wysokie smv. Wszędzie i każdemu się podobała i chyba dlatego też tak długo to ciągnąłem. Macie jakieś sprawdzone sposoby na szybkie odcięcie się od tego? 10 godzin temu, Morfeusz napisał(a): @M777 Czy przeczytałeś? Dzięki, poczytam 2 godziny temu, Kogut napisał(a): Klasyka rocka można rzec... Dostałem już od kogoś też wskazówkę, że to może być borderka i po poczytaniu o tym coraz bardziej się w tym utwierdzam: - gwałtowne reakcje (nie panowanie nad złością / uderzanie siebie lub przedmioty) - wieczne terapie (różne metody i zmiany terapeutów), leki - lęki społeczne / objawy psychosomatyczne - doświadczenie przemocy w dzieciństwie i brak możliwości wyrażenia złości do ojca (z jej opowieści) - brak kierunku w życiu (nie wie co ma robić) / raz chce pracy, raz dzieci, raz nie wie / poczucie niespełnienia - epizody depresji i nerwicy - sabotowanie własnych planów (np. wieczne zmiany diet i nie trzymanie się ich) - niestabilność emocjonalna/ ciągłe poczucie zmęczenia - wypełnianie pustki oglądaniem YT - Trudności w funkcjonowaniu społecznym - Nie branie odpowiedzialności za swoje decyzje i zachowanie - Zaniżone poczucie własnej wartości Pewnie jeszcze kilka objawów by się znalazło Pozew złożyłem, teraz czekam Edited April 2 by M777 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
horseman Posted April 2 Share Posted April 2 2 godziny temu, M777 napisał(a): Ale po jej zakomunikowaniu o końcu mam syndrom utopionych kosztów i przeinwestowania, syndrom tej jedynej, poczucie straty. Masz coś jeszcze, choć tego nie widzisz - spokój. Usiądź na kanapie i pomyśl, jak przyjemnie jest gdy nikt nie wbija w Ciebie poczucia winy, nie wszczyna awantur, a Ty nie musisz przewidywać nieprzewidywalnych reakcji. To ostatnie strony w tym rozdziale życia. Doprowadź sprawy do końca bez emocji, choć Twoja Pani zrobi wszystko, by było inaczej. Niebawem odbudujesz siebie na nowo. Potrzeba tylko spokoju, zadbania o dietę, siłownię i trochę samo rozwoju. Młodsze i ładniejsze Panie pojawią się same. Spójrz jaka przyjemna to perspektywa. 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
calltoaction Posted April 2 Share Posted April 2 Myślę, że dużo osób ma tu racje. Tkwiłeś w relacji gdzie musiałes mieć magiczną szklana kulę by przewidywać co sie wydarzy. Teraz masz błogostan i spokój, czego chceć więcej? Pamietam, że cala wina nie lezy w tobie nawet jezeli ktoś Ci tak wmawiał. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Spellman71 Posted April 2 Share Posted April 2 (edited) Zabezpieczaj majątek, czytaj forum, przeczytaj polecone pozycje bo z tej mąki chleba już nie będzie. Tak jak napisano Ci już wyżej. Niewiasta rozgrywa Cię jak chce i robi na kasę, żeby zapewnić sobie byt prawdopodobnie z nowym bolcem. Nie ma tej jedynej. Szczęśliwy możesz być z różnymi kobietami, albo i nawet bez. Ba! Nawet krecąc kilkoma talerzami na raz - jeśli taką masz potrzebę. Wszystko na chłodno. Trzymam kciuki. A i nie przejmuj się czy borderka, czy nie borderka. Jej problemy psychiczne to już nie Twoja sprawa. Wystarczająco długo pajacowałeś, żeby ratować tą relację. Edited April 2 by Spellman71 borderka 8 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dzingolo Posted April 2 Share Posted April 2 4 godziny temu, M777 napisał(a): Do tego dochodzi to, że ona ma bardzo wysokie smv. Wszędzie i każdemu się podobała i chyba dlatego też tak długo to ciągnąłem. To jest tak jak w filmach ze zdobywaniem skarbu. Jesteś na szali ze złotem ( kobieta z ładna buzia, dupa i cyckami ) ale ciągnie cię to w dół ( hujowy charakter, 0 perspektwy sama dla siebie). Bohater ratuje się ucieczką albo wyrzuceniem złota z szali... Tak czy inaczej złoto leci na dół a bohater żyje.. Bez złota ale żyje... 4 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
JoeBlue Posted April 2 Share Posted April 2 Pozostał test. Jakiego błędu z Encyklopedii Błędów Popełnionych W Związku jeszcze autor nie zrobił? 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tajski Wojownik Posted April 3 Share Posted April 3 16 godzin temu, JoeBlue napisał(a): Pozostał test. Jakiego błędu z Encyklopedii Błędów Popełnionych W Związku jeszcze autor nie zrobił? Nie schlał się i nie zadzwonił do niej pod wpływem błagając o powrót. Bardzo typowe po zerwaniach. 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
JoeBlue Posted April 3 Share Posted April 3 Jeszcze. Wciąż ma to przed sobą a zważywszy całokształt wydarzeń zdarzy się to wcześniej czy później. Dużo wody musi upłynąć zanim człowiek zmądrzeje. Wiem po sobie. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
M777 Posted April 3 Author Share Posted April 3 35 minut temu, JoeBlue napisał(a): Jeszcze. Wciąż ma to przed sobą a zważywszy całokształt wydarzeń zdarzy się to wcześniej czy później. Dużo wody musi upłynąć zanim człowiek zmądrzeje. Wiem po sobie. Nie mierz swoją miarą. Rozdział już zamknąłem. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Stargazer Posted April 3 Share Posted April 3 On 4/1/2025 at 4:17 PM, M777 said: Wrogość, brak szacunku i konflikty. Nie pracowała i nie miała jak dołożyć się do mieszkania i wspólnego budżetu w styczniu, ale rozwalała w galeriach to, co ja zarabiałem. Odkryłem w jej dzienniku wpis ze stycznia, że ma mnie za narcyza, że nie poradziłem sobie z odrzuceniem i kryzysem między nami. To musi się skończyć rozwodem! On 4/1/2025 at 4:17 PM, M777 said: Taką ostatnią szansę sobie dałem. Umówiliśmy się w galerii i powiedziałem jej, że szkoda 12 lat i warto zawalczyć o małżeństwo. No dobra, teraz to na pewno koniec. On 4/1/2025 at 4:17 PM, M777 said: Z końcem stycznia wyprowadziła się i w dzień wyprowadzki chciałem porozmawiać i zapytałem czy widzi jeszcze szansę na odbudowanie małżeństwa, ona że nie i nie chce o tym w ogóle rozmawiać. Jak mówią: "do 3 razy sztuka". On 4/1/2025 at 4:17 PM, M777 said: Dzwonię do niej, ona jest chora. Zapytałem jak się czuje, żeby trochę bezpieczniej się poczuła i powiedziałem, że łączy nas przysięga małżeńska na dobre i na złe. Ona, że ona nic do mnie już nie czuje i w ogóle nie widzi wspólnej przyszłości, że nie dogadujemy się i ona nie chce się męczyć przez całe życie. Powiedziałem, że to kryzys. Nigdy nie mów nigdy, autorze 😏 Dostałeś dobre rady - nic tylko się do nich zastosować. Powodzenia i niech Ci do głowy nie przyjdzie kontaktować się z nią bez prawnika! 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
M777 Posted April 3 Author Share Posted April 3 16 minut temu, Stargazer napisał(a): Nigdy nie mów nigdy, autorze 😏 Dostałeś dobre rady - nic tylko się do nich zastosować. Powodzenia i niech Ci do głowy nie przyjdzie kontaktować się z nią bez prawnika Biorę wszystkie błędy na klatę. Urwałem z nią całkowicie kontakt ponad tydzień temu. Napisałem wtedy, żeby od tej pory w każdej sprawie kontaktowała się z moją adwokat. Odcinam się już całkowicie 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bumber Posted April 3 Share Posted April 3 19 minut temu, M777 napisał(a): Biorę wszystkie błędy na klatę. Urwałem z nią całkowicie kontakt ponad tydzień temu. Napisałem wtedy, żeby od tej pory w każdej sprawie kontaktowała się z moją adwokat. Odcinam się już całkowicie I mam nadzieję ze Twoja Pani adwokat jest mega dobra. Bo po tym co tutaj napisałes to śmiem twierdzić że sp...eś to koncertowo i sam się myszcze wystawileś na odstrzał 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts