Skocz do zawartości

W co zainwestować 200 000 PLN? Mieszkanie, ale jak ?


RedBull1973

Rekomendowane odpowiedzi

Zwracam się z pytaniem do szacownego grona:

W co zainwestować 200 000 PLN ?

 

Oczywistym wydaje mi się zakup mieszkania (do zamieszkania, dla mnie) ale...

- mam do dyspozycji tylko 200 k, a nie chciałbym brać kredytu, zresztą mogę go nie dostać...

- za niedługi czas (a może za 2 lata, chuj wie...) być może będę miał dwa-trzy razy więcej środków, bo czekam na sądowy podział majątku itp.

  Wówczas może okazać się, że stać mnie na znacznie lepsze mieszkanie...

- za 200k wprawdzie kupię mieszkanie, ale albo "szału nie będzie", albo będzie zbyt małe (nie chcę klitki 30m! ) - 40m minimum

- co sądzicie o opcji: "kup ruinę, i zrób generalny remont" ...?

 

Jak to jest z podatkiem przy sprzedaży mieszkania ?

Kiedyś zdaje mi się, że podatek podlegał umorzeniu, o ile w jakimś okresie (2 lata?)  czasu środki przeznaczyło się na zakup innego mieszkania lub (budowę/zakup) domu ?

 

W tej chwili wynajmuję mieszkanie po znajomości ,w bardzo dobrej cenie.

Ale wkurwia mnie już ta tymczasowość, która trwa już prawie 2 lata.

Chciałbym zacząć normalnie mieszkać, dorabiać się itp.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o punkt 5, i jest na szczęście nadal tak , jak było kiedyś :

 

5. Wydatki na nowy cel mieszkaniowy – 2 lata podatkowe na wydanie środków

Faktycznie jeżeli po sprzedaży mieszkania, domu, działki budowlanej mamy do zapłaty podatek dochodowy, to możemy do 30. kwietnia roku następującego po sprzedaży nieruchomości złożyć w deklaracji PIT-39 informację, że nie płacimy podatku, gdyż planujemy pełny przychód ze sprzedaży (pełna uzyskana cena) przeznaczyć na nowy cel mieszkaniowy.

Listę celów dopuszczonych przez fiskusa znajdziesz w poniższym artykule.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, RedBull1973 napisał:

 

- co sądzicie o opcji: "kup ruinę, i zrób generalny remont" ...?

 

 

Mój dziadek miał takie życiowe powiedzenie: Jak się stare gówno ruszy to śmierdzi. 

 

To jakże zgrabny bon mot wyjaśnia złożoność całego zagadnienia. Kupują  "ruderę do remontu" można władować się kilkuletni ciąg niekończących się poprawek i przeróbek gdzie  na kolejnych etapach odkrywasz że jeszcze coś jest zjebane i nadeje się tylko do remontu a co za tym idzie trzeba znów ładować sos. Znam kilka przykładów gdzie ratowanie takich ruin suma summarum wyszło nawet drożej niż budowa chaupy od podstaw. Oczywiście są przypadki gdzie ma to sens:

 

1) Lubisz takie dłubaniny i wiele rzeczy robisz sam

2) Znajdziesz nieoszlifowany diament. Masz smak oraz pomysł i z rozjebundy robisz dzieło sztuki. Wtedy można zrobić z tego duże pieniąszki.

3) Znajdziesz lokację gdzie na wynajmie można wiele zarobić. Jeden mój znajomy zrobił z rudery chałupę gdzie wynajmował kwatery dla robotników budujących okoliczną fabrykę przez jakieś 2 lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie kupowania ruin i remontów dodam tylko:

-Zawsze wydasz więcej niż zaplanowałeś. Dużo więcej.

-Możesz kupić mieszkanie w starej kamienicy, napracować się, zrobić z tego perełkę. W ścianie pierdolnie rura z 1867 roku i całe mieszkanie do generalnego remontu. Zjebane instalacje gazowo elektryczne na klatkach schodowych to dodatkowy stres. Sprzedawcy nieruchomości/pośrednicy oczywiście prawie nigdy nie wiedzą co było wymieniane, kiedy i dlaczego. A w PL większość poniemieckich kamienic-niegdyś perełek architektonicznych to niestety ruina,w czym duża zasługa naszych przyjaciół sowietów którzy dzielili piękne mieszkania na 20 klitek i robili tam składownicę hołoty rodem z Kiepskich.

 

-W starych budynkach zazwyczaj są wysokie czynsze (fundusze remontowe itd). W nowych blokach często są dużo niższe bo nie ma współdzielni, tylko jest zarząd. Dodatkowo są dużo lepiej uszczelnione i często zamiast tradycyjnego ogrzewania masz logotermę, więc z czynszu rzędu 700 zł w gównianym gomułkowskim bloku z wielkiej płyty robi się np 250 + np. 120 z prądem, wodą i ogrzewaniem.

Dodatkowo za nowe mieszkanie w apartamentowcu (np. 6 letnie, z tylko jednym poprzednim właścicielem) zapłacisz np. więcej, ale wiesz że ten blok będzie tam stał przez lata... w wieżowcu z lat 70tych możesz kupić tanie mieszkanie, ale na klatce schodowej będzie jebało starym żulem, w zsypie na śmieci pewnie będą karaluchy, dookoła Ciebie będzie mieszkać często chlejąca chołota albo studenciaki a blok za 20 lat może pójść do rozbiórki i pieniądze psu w odbyt.

 

Ja bym za 200k rozkręcił biznes internetowy, albo nawet kilka(naście?). Np. sprzedaż fizyczna na Amazonie, ebay, albo nawet allegro. Albo cyfrowa, to już w ogóle na grubo można popłynąć. Albo stworzenie kilku stron i zajebiste wypozycjonowanie ich. Zbudowanie grubej listy malingowej. Cokolwiek co da Ci pasywny dochód. Wkładając 10k USD i importujac z Chin (albo z Polski i wysłać to do USA, do wyboru do koloru), przy dobrym zaplanowaniu tego spokojnie można później kosić po 3 K USD w miarę pasywnego dochodu. Oczywiście zrobienie podobnego dochodu z 1000 USD też pewnie byłoby możliwe, ale zajęło by dużo czasu i potrzebowałbyś bardzo dużego doświadczenia i farta.

Tutaj wiadomo, trzeba się sporo dokształcić ale moim zdaniem to najlepszy pomysł, coś co przynosi później realne dochody a i tak jeszcze kupa kasy Ci zostanie, przecież nie wpierdolisz 200 kapci w coś takiego (tzn. można bez problemu przejebać tyle w ciągu kilku dni na reklamę, ale chodzi o to żeby zaczynać powoli i ostrożnie, kalkulować ryzyko i zbierać doświadczenie a nie tworzyć kurwa drugiego facebooka czy Alibabę z punktu zero).

 

Jakieś gówniane lokaty bankowe typu "wpłać nam 200,000 PLN, nie ruszaj tego przez 15 lat, po 15 latach zarobisz aż 10,000 zł! WOW!!!!! BINDŹISZ BOGATY A JAK BEZPIECZNIE I ODPOWIEDZIALNIE!!", foreksy i inne rosyjskie ruletki raczej bym sobie darował. Z wynajmowaniem kawalerek studenciakom też nie chciałoby mi się bawić - zresztą co to za inwestycja? Przepierdalasz np. 150.000 zł na kawalerkę, a później ktoś płaci Ci 1200 zł miesięcznie za wynajem.

WOW! Zajebiste ROI biorąc pod uwagę średni czas życia człowieka.

 

Jak zrobisz dobry product research to po prostu WIESZ że towar będzie schodzić, bo widzisz że inne podobne schodzą, czyli jest popyt. Jak już przejdziesz pierwszą fazę rozruchu to na bank będzie się sprzedawać, lepiej lub gorzej. Cyfry zazwyczaj nie kłamią. W najgorszym przypadku klapy (czasami się zdarza) wyprzedasz wszystko po kosztach i odzyskasz pieniądze, a może nawet zarobisz na piwo i czynsz. Zyskasz bezcenne doświadczenie i będziesz wiedział że nie jesteś kolejną pizdą typu "chciałbym, ale w Polsce to się nie da, bo podatki, a za granicą to podatki, a biznes to się nie da, trzeba to i tamto i sramto i znajomości i ojej ojej chcę do mamy" jak 99% Polaków, niestety.

 

I spróbujesz z innym produktem.

I będziesz żył długo i szczęśliwie.

Arbitraż rządzi. 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam, żyję z tego. Ale niestety nie mam czasu na darmowy coaching kogokolwiek, a z płatnym też póki co byłoby słabo.

W Internecie jest mnóstwo info, polecam podcast The Amazing Seller + forum The Millionaire Fastlane. W sumie to wystarczy.

 

Edytowane przez Tamten Pan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tamten Pan  - dziękuję za BARDZO TRAFNE ostrzeżenie przed mieszkaniami w starym budownictwie!

(nigdy w takim nie mieszkałem, więc Twoje uwagi są bardzo cenne!)

Istotnie, w swoim mieszkaniu mogę odpierdolić cuda-niewidy, ale co z tego , jak na klatce będzie syf i smród...

A na trawniku przed budynkiem menelstwo i psie gówna...

Remonty to samo, nie da się przewidzieć wszystkiego. Masz 100% racji.

 

 

Na razie skupię się więc na wyszukaniu sobie mieszkania w jakimś dość nowym budownictwie, ewentualnie tylko do odświeżenia i lekkiego remontu.

Pomimo wyższych cen, korci mnie centrum miasta, bo wszędzie blisko...a przy moim imprezowym trybie życia, to już na na samych taksówkach oszczędzę mnóstwo kasy.

Kiedyś mieszkałem pod miastem...i jak za kurs w jedną stronę płaci się 100zł, to odechciewa się człowiekowi baletów bardzo szybko :-D

 

Z internetowymi biznesami jakoś się trochę obawiam, choć to na pewno i tak lepszy pomysł, niż jakieś giełdy, czy inne "lokaty" u banksterów.

 

Narkotyki, broń, giełda itp. - bądźmy poważni Panowie...:-D

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na W co zainwestować 200 000 PLN? Mieszkanie, ale jak ?

Olej mieszkanie, kup dom albo do remontu, albo do wykończenia. Skoro spodziewasz się w kolejnych latach przypływów środków to nie będzie problemu, powoli wszystko zrobisz.

 

Na początek starczy ci, żeby "nie wiało i dach nie przeciekał" ;) Wystarczy zrobić: kuchnia, łazienka, ubikacja i sypialnia, a resztę możesz powoli robić. 

 

Ewentualnie możesz pokombinować i jedno piętro dostosować pod wynajem, wtedy nieruchomość będzie sama się utrzymywała i przynosiła niewielki dochód.

 

Wszystko zależne jest od tego czy w miejscu, w którym mieszkasz zmieścisz się cenowo z zakupem domu do remontu lub wykończenia, wiadomo ceny nieruchomości są różne w różnych częściach kraju.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie siedzę aż tak dobrze w żadnym temacie "biznesowym" (no, może IT lub muzyka) , zresztą zawsze uważałem , że własne lokum to podstawa.

Na chuj komuś płacić za wynajem "w kosmos" , lepiej spłacać swoje...

 

Będzie znowu własny dach nad głową, to można ewentualnie wtedy pomyśleć o jakimś dodatkowym biznesie, oczywiście jak będzie kasa na rozkręcenie  :-)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz.

Mógłbyś zainwestować np. 20k PLN i po kilku dobrze rozegranych miesiącach mieć źródło dochodu przewyższające Twój etat. Może nawet odnalazłbyś nową drogę życia i przeszedł w 100% na swoje.

Ale rozumiem że nie każdego to kręci i nie każdy nadaje się do biznesu.

Ludzie w Polsce mają niestety zajebiście wpojone to spierdolone postkomunistyczne myślenie: nie da się, wtopisz, nie da rady, mama mi nie pozwala, a za dobrze by to było, ale jak to tak, a to tak przecież nie można, a to jest niemożliwe, a podatki, a rząd nie taki, a nie kończyłeś studiów z biznesu/marketingu/opierdalania gały z połykiem, a bo w niemczech to jest raj na ziemi, a gdybym mieszkał w Ameryce, a bo w Nigerii to prywaciarze ruchają kozy w dupę, a bo w Nagasaki lubią bukkake.

 

Wtopić się w tym biznesie ecommerce się za bardzo nawet nie da jeśli porządnie wszystko przemyślisz, w najgorszym wypadku wychodzisz na zero albo masz leciutką stratę, bo co za problem wyprzedać po taniości towar np. w USA który kupiłeś w np. Chinach lub Polsce pizdyliard razy taniej? Zwłaszcza jak nie masz inventory, tylko robisz dropshipping (np. na Shopify). Jedyny koszt to reklamy i pierdółki. Jak reklamy zaczynają zjadać profit to je optymalizujesz, wyłączasz, odpalasz od nowa. 

Z produktami cyfrowymi też bardzo trudno wtopić większe pieniądze, trzebaby okropnie chcieć. Tylko czasu trzeba często więcej.

 

Z taką kwotą jak 200k na inwestycję da się baaaaardzo dużo zrobić. Na wynajmie chuja się tam zarabia. Więc Twoja sprawa czy chcesz je naprawdę rozmnożyć, czy się z nimi cackać jak na lokatach bankowych 0.001% zysku po 150 latach, idź z nami po bogactwo, kup sobie sztabkę złota i nie wiem co dalej, ono się rozmnoży w twojej szafie i będziesz miał po roku dwadzieścia sztabek, tylko będziesz musiał im dawać mleko aryjskich dziewic, bo inaczej małe sztabki będą smutne.

Możesz też kupić broń palną i strzelać do sąsiadów z okien.

 

Mógłbyś sobie za 2 lata kupić dużo większe i bardziej wypasione mieszkanie. Za 200k nic fajnego nie dostaniesz, zwłaszcza w większym mieście. Chyba że chcesz później jeść tynk z sufitu.

 

Dobra, nieważne. W sumie to powinienem brać grube pieniądze za doradztwo a nie wolontariat tutaj odpierdalać :P

Idę i nie grzeszę więcej.

 

 

 

 

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tamten Pan, mnie by nawet kręciła własna działalność i nie bałbym się czegoś spróbować...gdyby tylko TRZEBA było, to tak!

Jasne!

Rzecz w tym, że mam dobrze płatną, wymarzoną wręcz pracę, którą w dodatku bardzo lubię...

Niemal wolny strzelec, mimo że to korpo :P

 

Na tę chwilę nie mam więc za bardzo motywacji, aby coś zmieniać w swoim życiu zawodowym.

Kasa rzędu pięciocyfrowego (brutto , żeby nie było tak fajnie), służbowy samochód itp. - więc całkiem spoko.

Po odjęciu alimentów , mieszkania i innych kosztów stałych, zostaje mi co miesiąc jeszcze jakieś 3500 PLN...

Jak na moje potrzeby i aspiracje, to wystarcza.

Ale być może za mało wymagam od życia i od siebie, i te aspiracje są zbyt niskie - to też jest bardzo możliwe...

Dlaczego nie sięgać by wyżej, to fakt...

 

Gwoli wyjaśnienia, ja nie miałem zamiaru zarabiać na wynajmie mieszkań!

Chodziło mi o kupno mieszkania dla siebie, abym nie płacił za wynajem, tak jak teraz...

Co prawda mam lokum "po taniości"  i znajomości  w tej chwili, ale wkurwia mnie - mieszkanie jest mało słoneczne, dość stare, podniszczone,  i wszystko takie tymczasowe...

Nie ma sensu nic w nim robić, bo... przecież to nie moje...!

 

A dla mojej psychiki niezwykle ważne jest, jak i gdzie mieszkam...minął okres burz, i chciałoby się teraz  "odrobinę luksusu" hehehe :-)

Byłem niestety przyzwyczajony do bardzo wysokiego standardu, piękny dom itp.

Luksusy :-)

Wiadomo, w okresie rozwodu człowiek zniesie wszystko, bo tak trzeba.

Zniosłem :-)

 

Natomiast teraz chciałbym już sobie elegancko POŻYĆ, i znów zamieszkać w komfortowych warunkach...

Dorabiać się, mieć jakieś cele wydatkowe typu TV 60", coraz lepsze hi-fi, czy kupować obrazy Beksińskiego (heh, poniosło mnie...ale... czemu by nie!?)

A nie puszczać po 300 zł w każdą sobotę na baletach.

(no właśnie, pora się szykować!)

Chociaż to też jest fajne, nie powiem :lol:

"Król się bawi, złotem płaci!" :lol:

 

Gdybym kiedyś stracił pracę, i nie mógł znaleźć czegoś podobnego - to przecież zawsze mogę sprzedać mieszkanie, iść na wynajęte, a za uzyskaną kasę - rozkręcać swój biznes...

 

 

 

 

Edytowane przez RedBull1973
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, RedBull1973 said:

Gdybym kiedyś stracił pracę, i nie mógł znaleźć czegoś podobnego - to przecież zawsze mogę sprzedać mieszkanie, iść na wynajęte, a za uzyskaną kasę - rozkręcać swój biznes...

Lepiej inwestuj w rozwój zawodowy a zamiast kupować to wynajmij sobie ładne mieszkanie. Przecież koszt wynajęcia 2 pokojowego nowego ładnego mieszkania jest niewielki. Taniej wynajmiesz takie niż miał byś płacić odsetki od kredytów. A kasę przeznaczaj w szkolenia, certyfikaty itp. Dzięki temu nigdy nie stracisz pracy, będziesz więcej zarabiał i od razu żył w takim mieszkaniu jaki Ci się podoba, a nie w bajzlu wiecznie remontowanym. Jak za 5 lat odłożysz kolejne 200k to kupisz sobie dom jaki chcesz i wprowadzisz się na gotowe.

 

My Polacy mamy przez kobiety wpojone, że mieszkanie musi być koniecznie własne. Nie możemy go wynajmować, bo przecież w razie śmierci faceta lub rozwodu samica zostaje z niczym. No to niech samica dba o to by samiec żył jak najdłużej w pełnym zdrowiu a nie kupować mieszkanie a potem oddawać je samicy przy okazji rozwodu. Z jedną nieruchomością już tak zrobiłeś, po co chcesz powielać ten błąd po raz drugi?

Edytowane przez wojskowy33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, wojskowy33 napisał:

My Polacy mamy przez kobiety wpojone, że mieszkanie musi być koniecznie własne. Nie możemy go wynajmować, bo przecież w razie śmierci faceta lub rozwodu samica zostaje z niczym. No to niech samica dba o to by samiec żył jak najdłużej w pełnym zdrowiu a nie kupować mieszkanie a potem oddawać je samicy przy okazji rozwodu. Z jedną nieruchomością już tak zrobiłeś, po co chcesz powielać ten błąd po raz drugi?

 

Nie kupować, bo być może znów się zwiąże i być może na złych zasadach jak poprzednio to nie argument.

 

Zakup nieruchomości to przede wszystkim ochrona kapitału przed skutkami inflacji, może być też źródłem dochodu. I z tych dwóch stron należy na to patrzeć, a nie d strony że jak się zwiąże to baba zabierze.

 

Jest dorosły, raz popełnił błąd, teraz wie jak się zabezpieczyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@redmasz rację. Bardziej miałem na myśli, że chęć posiadania własnego lokum jest nam wpajana przez samice. One mają w tym oczywisty cel. My nie koniecznie.
Jeśli nie stać go teraz na wymarzony dom, to moim zdaniem lepiej wynajmować fajne mieszkanie i odkładać kasę na dom.

 

Mam też pewną uwagę do tego, że @RedBull1973lubi wydawać w klubach sporo kasy. To jest błędna droga. Lepiej jak by przepijał mniej, a wynajął lepszą dziuplę i pukał panienki u siebie na jamie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Tarnawa napisał:

Na początku pytałeś jak jest z podatkiem przy sprzedaży mieszkania podatek jest aleeeee jest taki myk

jeśli w przeciągu 6 miesięcy kupisz kolejne podatku nie ma :)

Tak sie handluje nieruchomościami.

 

6 miesięcy to czas na zgłoszenie darowizny albo spadku. A na zadysponowanie kasy ze sprzedaży mieszkania na zakup nowego lokum podatnik ma 2 lata, chyba że sprzedawaną nieruchomość posiadał przez minimum 5 lat:

 

http://ksiegowosc.infor.pl/podatki/podatki-osobiste/pit/694293,Wydatki-na-cele-mieszkaniowe-pozwalaja-uniknac-PIT-od-przychodow-ze-sprzedazy-nieruchomosci.html

 

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.