Skocz do zawartości

Wychowywanie nie swojego dziecka


black

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Czy ktoś ma z Was ma doświadczenie w wychowywaniu dziecka partnerki i bycie ojcem zastępczym?

Moja obecna kobieta ma dziecko ze swojego związku. Ja raczkuję w temacie ale czuję dużą odpowiedzialność bo ją kocham

Jeśli ktoś z Was jest w podobnej sytuacji chętnie pogadam o doświadczeniach, chwilach lepszych i gorszych i jak się w tym odnaleźć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dwa takie przypadki i obydwa skończyły się rozstaniem, gdy tylko dziecko zaczynało mnie kochać.

Jedna partnerka zmieniła się nie do poznania, gdy jej syn powiedział, że mnie kocha. Rozstanie zainicjowane przeze mnie.

Druga, gdy jej córa na spacerze powiedziała jakiemuś dziecku w piaskownicy, że jestem jej tata. Zniknęła bez śladu kilka dni później.

Chyba nie rokuję w oczach kobiet na ojca :) A może to one się czegoś boją?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dr Caligari

Black, co prawda ja nie mam osobistych doświadczeń w tej kwestii, ale się wypowiem, bo mam pewną wiedzę zawodową w tej kwestii :) Dopóki biologiczny ojciec nie zrzeknie się w całości praw rodzicielskich do córki, a ty jej nie adoptujesz, NIGDY nie będziesz jej ojcem, nawet "zastępczym" (tak w ogóle, to co to ma oznaczać?). Będziesz jedynie partnerem matki dziecka, który pomaga jej w wychowywaniu córki. Jest taka scena z filmu "Dziękujemy za palenie" ("thank you for smoking"), gdy główny bohater zwraca się do partnera swojej byłej żony i matki ich córki: "Pamiętaj - to ja jestem jej ojcem, a ty tylko posuwasz jej matkę"...

 

Ja nigdy nie pakowałbym się w taki układ, Ty już w nim jesteś, więc już po ptokach.

W najlepszym wypadku (mało prawdopodobnym) biologiczny ojciec dziecka odpuści sobie wychowanie, ty z małą pokochacie się jak ojciec z córką i będzie happy end jak na amerykańskich wyciskaczach łez.

W najgorszym (bardziej prawdopodobnym) - będziesz przez kilka lat wychowywał nie swoje dziecko, inwestował w nie pieniądze, czas, co najgorsza zaś - emocje. Pokochasz ją jak swoją córkę. Kiedyś jednak przyjdzie kryzys w waszym związku, twoja partnerka odnowi kontakt z byłym, poczują znów chemię, "jak to było za dawnych lat" i postanowią "spróbować jeszcze raz", bo "przecież lepiej, żeby tworzyli normalną rodzinę i mała była z biologicznym tatą"... Twoja partnerka podziękuję Tobie za kilka lat związku, zaś na Twoje uwagi, że pokochałeś i wychowywałeś małą jak swoja córkę odpowie: "Ona ma już jednego ojca", poza tym ty "nie masz do niej żadnych prawa w świetle krio". To zresztą jest prawda,  bo dopóki nie przysposobisz dziecka, żaden sąd rodzinny byłemu konkubentowi matki nie ustali kontaktów z dzieckiem. Oni wrócą do siebie, a ty zostaniesz z zamknięty z butelką wódki w swoim mieszkaniu z rozdartym sercem, oglądając zdjęcia z ostatnich kilku lat z przeświadczeniem, że ktoś cię brutalnie wykorzystał...

 

Wiem, że podałem dwie najbardziej skrajne sytuacje, ale sory, życie to naprawdę nie jest bajka. Ja na twoim miejscu wymiksowałbym się z tego układu i poszukał kobiety bez takiego "bagażu". Taaa, ale serce nie sługa...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie więcej optymizmu bo strasznie smutno się zrobiło :)

 

Nie można od razu zakładać że będzie źle. Pozytywne nastawienie wiele rzeczy pokazuje w jaśniejszym świetle. Mi włączył się mechanizm rodzicielski z racji wieku zapewne (38lat)

Partnerka ma syna kilkuletniego ale chcemy mieć drugie dziecko wspólne i pracujemy nad tym, więc jeśli coś zakiełkuje to mam fajną rodzinę :)

Nie mam po prostu doświadczenia w takich sytuacjach a z tego co widzę ojciec dziecka jest spoko a moja partnerka dojrzała emocjonalnie. Może trochę obawiam się jak odbierze mnie jej syn i czy poradzę sobie w sytuacjach kiedy np: trzeba będzie być stanowczym czasem krzyknąć czy coś wymagać od niego nie słysząc w zamian " przecież ty nie jesteś moim ojcem" etc... Wiem że to nie jest takie proste wychowywać nie swoje dziecko ale nikt nie mówił że życie będzie proste kiedy przychodziliśmy na świat. Wręcz przeciwnie, trudne sytuacje robią z nas prawdziwych facetów zaprawionych w boju i kształtują nasz charakter. Mówiłem mojej partnerce że czuję się w pełni odpowiedzialny za wszystko.

Nie obawiam się tez tego że moja kobieta nagle zmieni zdanie i wróci do dawnego partnera etc...

 

Dnia 3.09.2014 o 20:29, Damian napisał:

Miałem dwa takie przypadki i obydwa skończyły się rozstaniem, gdy tylko dziecko zaczynało mnie kochać.

Jedna partnerka zmieniła się nie do poznania, gdy jej syn powiedział, że mnie kocha. Rozstanie zainicjowane przeze mnie.

Druga, gdy jej córa na spacerze powiedziała jakiemuś dziecku w piaskownicy, że jestem jej tata. Zniknęła bez śladu kilka dni później.

Chyba nie rokuję w oczach kobiet na ojca :) A może to one się czegoś boją?

Damian: pierwszego przypadku nie mogę zrozumieć a w drugim Twoja partnerka po prostu nie dojrzała do tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można od razu zakładać że będzie źle.

 

Można. Dlatego, że każdy może sobie zakładać co tylko mu się żywnie podoba. I nikt, ani Ty, ani żadna inna istota na tej planecie nie jest na pozycji aby komukolwiek zabraniać możności robienia czegokolwiek.

Ba! Zakładanie, że coś się spierdoli (zgodnie z zasadą Murphiego - jeżeli może, to na pewno się spierdoli) to doskonały sposób omijania wszelkiego typu wilczych dołów i grząskich gruntów. 

Z drugiej strony, tylko ktoś kto ryzykuje, ma zabawę. Więc pytam, dlaczego by tych dwóch postaw nie połączyć? 

Podjąć ryzyko z pełną świadomością najlepszych i najgorszych scenariuszy. Ale żeby czegoś takiego dokonać, to niestety nie może być mowy o żadnych emocjach i sympatiach. Na chłodno. Jak serniczek.

 

 

pierwszego przypadku nie mogę zrozumieć a w drugim Twoja partnerka po prostu nie dojrzała do tego.

I w jednym i w drugim partnerka mogła po prostu szukać jelenia, który by utrzymywał ją i dziecko. Po pewnym czasie by go spławiła. Więź emocjonalna dziecka z jeleniem to duży problem dla takiej samicy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do zasad Murphiego to się zgodzę heheh jak ma się spierdolić to w najmniej oczekiwanym momencie ... a z tej drugiej strony ja własnie podjąłem to ryzyko kolego i ide na całość. I wiesz co? jak nie wyjdzie po jakimś czasie to nie mam zamiaru rozżalać się nad swoim losem tylko przyjmę to na klatę. Za stary jestem już i szkoda życia. Póki co chcę dać temu tyle energii aby móc sobie spojrzeć w lustro i powiedzieć że się starałem że tego nie zjebałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

 

I w jednym i w drugim partnerka mogła po prostu szukać jelenia, który by utrzymywał ją i dziecko. Po pewnym czasie by go spławiła. Więź emocjonalna dziecka z jeleniem to duży problem dla takiej samicy.

 

O ile w drugim przypadku mogła by szukać jelenia, to w pierwszym raczej nie. Pani ma firmę budowlaną i dodatkowo z nadmiaru czasu pracuje na etacie.

Na szczęście "siedziałem" już wtedy trochę w tematyce uwodzenia i związków i przeszedłem nad tym do porządku dziennego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia 3.09.2014 o 13:26, black napisał:

Witam

 

Czy ktoś ma z Was ma doświadczenie w wychowywaniu dziecka partnerki i bycie ojcem zastępczym?

Moja obecna kobieta ma dziecko ze swojego związku. Ja raczkuję w temacie ale czuję dużą odpowiedzialność bo ją kocham

Jeśli ktoś z Was jest w podobnej sytuacji chętnie pogadam o doświadczeniach, chwilach lepszych i gorszych i jak się w tym odnaleźć.

 

Unikac, unikac, unikac takiej sytuacji!!! Jak slysze o czyms takim to wlaczaja mi sie w glowie wszystkie syreny alarmowe - zebys niewazne jak sie staral to zawsze bedziesz mial trudniej jak ojciec tego dziecka - a juz on mial trudno i zostal wypierdolony w kosmos... Czeka Cie porownywanie z drugim facetem, manipulacje, fochy, byc moze falszywe oskarzenia o molestowanie dziecka przy rozstaniu z obecna 'partnerka'. Single mothers are a biggest NO-NO!

 

Dnia 3.09.2014 o 21:10, Dr Caligari napisał:

Black, co prawda ja nie mam osobistych doświadczeń w tej kwestii, ale się wypowiem, bo mam pewną wiedzę zawodową w tej kwestii :) Dopóki biologiczny ojciec nie zrzeknie się w całości praw rodzicielskich do córki, a ty jej nie adoptujesz, NIGDY nie będziesz jej ojcem, nawet "zastępczym" (tak w ogóle, to co to ma oznaczać?). Będziesz jedynie partnerem matki dziecka, który pomaga jej w wychowywaniu córki. Jest taka scena z filmu "Dziękujemy za palenie" ("thank you for smoking"), gdy główny bohater zwraca się do partnera swojej byłej żony i matki ich córki: "Pamiętaj - to ja jestem jej ojcem, a ty tylko posuwasz jej matkę"...

 

Ja nigdy nie pakowałbym się w taki układ, Ty już w nim jesteś, więc już po ptokach.

W najlepszym wypadku (mało prawdopodobnym) biologiczny ojciec dziecka odpuści sobie wychowanie, ty z małą pokochacie się jak ojciec z córką i będzie happy end jak na amerykańskich wyciskaczach łez.

W najgorszym (bardziej prawdopodobnym) - będziesz przez kilka lat wychowywał nie swoje dziecko, inwestował w nie pieniądze, czas, co najgorsza zaś - emocje. Pokochasz ją jak swoją córkę. Kiedyś jednak przyjdzie kryzys w waszym związku, twoja partnerka odnowi kontakt z byłym, poczują znów chemię, "jak to było za dawnych lat" i postanowią "spróbować jeszcze raz", bo "przecież lepiej, żeby tworzyli normalną rodzinę i mała była z biologicznym tatą"... Twoja partnerka podziękuję Tobie za kilka lat związku, zaś na Twoje uwagi, że pokochałeś i wychowywałeś małą jak swoja córkę odpowie: "Ona ma już jednego ojca", poza tym ty "nie masz do niej żadnych prawa w świetle krio". To zresztą jest prawda,  bo dopóki nie przysposobisz dziecka, żaden sąd rodzinny byłemu konkubentowi matki nie ustali kontaktów z dzieckiem. Oni wrócą do siebie, a ty zostaniesz z zamknięty z butelką wódki w swoim mieszkaniu z rozdartym sercem, oglądając zdjęcia z ostatnich kilku lat z przeświadczeniem, że ktoś cię brutalnie wykorzystał...

 

Wiem, że podałem dwie najbardziej skrajne sytuacje, ale sory, życie to naprawdę nie jest bajka. Ja na twoim miejscu wymiksowałbym się z tego układu i poszukał kobiety bez takiego "bagażu". Taaa, ale serce nie sługa...

 

Swietna odpowiedz - przy czym nalezy dodac ze prawdopodobienstwo zajscia scenariusza nr 1 to tak okolo 5% - scenariusza 2 - okolo 90%. Twoja brocha.

 

Dnia 3.09.2014 o 22:46, black napisał:

Panowie więcej optymizmu bo strasznie smutno się zrobiło :)

 

Nie można od razu zakładać że będzie źle. Pozytywne nastawienie wiele rzeczy pokazuje w jaśniejszym świetle. Mi włączył się mechanizm rodzicielski z racji wieku zapewne (38lat)

Partnerka ma syna kilkuletniego ale chcemy mieć drugie dziecko wspólne i pracujemy nad tym, więc jeśli coś zakiełkuje to mam fajną rodzinę :)

Nie mam po prostu doświadczenia w takich sytuacjach a z tego co widzę ojciec dziecka jest spoko a moja partnerka dojrzała emocjonalnie. Może trochę obawiam się jak odbierze mnie jej syn i czy poradzę sobie w sytuacjach kiedy np: trzeba będzie być stanowczym czasem krzyknąć czy coś wymagać od niego nie słysząc w zamian " przecież ty nie jesteś moim ojcem" etc... Wiem że to nie jest takie proste wychowywać nie swoje dziecko ale nikt nie mówił że życie będzie proste kiedy przychodziliśmy na świat. Wręcz przeciwnie, trudne sytuacje robią z nas prawdziwych facetów zaprawionych w boju i kształtują nasz charakter. Mówiłem mojej partnerce że czuję się w pełni odpowiedzialny za wszystko.

Nie obawiam się tez tego że moja kobieta nagle zmieni zdanie i wróci do dawnego partnera etc...

 

Nie baw sie w Captain save a ho!!! To Cie zniszczy!

 

Dnia 4.09.2014 o 00:57, black napisał:

Co do zasad Murphiego to się zgodzę heheh jak ma się spierdolić to w najmniej oczekiwanym momencie ... a z tej drugiej strony ja własnie podjąłem to ryzyko kolego i ide na całość. I wiesz co? jak nie wyjdzie po jakimś czasie to nie mam zamiaru rozżalać się nad swoim losem tylko przyjmę to na klatę. Za stary jestem już i szkoda życia. Póki co chcę dać temu tyle energii aby móc sobie spojrzeć w lustro i powiedzieć że się starałem że tego nie zjebałem.

 

Niestety - gdy sie slucha opowiesci innych mezczyzn ktorzy juz ten scenariusz wyprobowali to slyszy sie inna konkluzje jesli chodzi o ogladanie siebie w lustrze - a mianowicie - 'Jak moglem byc tak glupi'.... 

 

Jestem zwolennikiem uczenia sie ale na bledach innych a nie swoich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety - gdy sie slucha opowiesci innych mezczyzn ktorzy juz ten scenariusz wyprobowali to slyszy sie inna konkluzje jesli chodzi o ogladanie siebie w lustrze - a mianowicie - 'Jak moglem byc tak glupi'.... 

 

Jestem zwolennikiem uczenia sie ale na bledach innych a nie swoich.

 

Nie każdy przypadek jest taki sam. Chcę posmakować życia i tego gorzkiego i tego słodkiego. Wszystko jest jednym wielkim doswiadczeniem. Sam hedonistyczny obraz życia mnie nie zadowala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Przerabiałem to już i nie polecam.

 

1. Dla kobiety i jej rodziny dziecko zawsze będzie najwspanialsze, najpiękniejsze i najmądrzejsze, choćby było najgorszą paskudą i rozwydrzonym potworem jakiego świat widział. Biologia, co zrobić. Jak dziecko będzie się źle zachowywało, to nie będziesz go mógł ustawić do pionu bo "to jest tylko dziecko i ono się bawi". A jak podrośnie i zacznie być bardziej kumate to jeszcze będzie Ci wyjeżdżać z tekstami "Ty nie jesteś moim ojcem".

 

2. Nie wiem jak długo z nią jesteś, ale na początku zawsze jest miło, fajnie i w ogóle. A w tym przypadku to już musi być miło, fajnie i w ogóle, bo ona jest samotną matką i szuka JAKIEGOKOLWIEK faceta zapewne, który będzie przynosił pieniądze do domu i dobrze jakby nie pił i nie bił. Jednym słowem - laska jest w sytuacji podbramkowej, więc musi teraz się starać. Ale skąd wiesz, że będzie tak fajnie, choćby za pół roku? (U mnie kijowo już zaczęło się robić po 3 miesiącach, a jak poznałem swoją J. to myślałem, że Pana Boga za stopy złapałem). Tymbardziej, że napisałeś, że włączył Ci się instynkt ojcowski, to są duże szanse na to, że panna będzie używała dziecka, aby Tobą manipulować, np. jak będziesz miał dość i chciał to rzucić w diabły. "Ale pomyśl o dziecku, przecież ono Cię kocha, potrafiłbyś je teraz tak zostawić?" Bardzo, bardzo brzydka zagrywka, która potrafi ostro wjechać na banię...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat znany przeze mnie niestety ...

 Za pierwszym razem byłem z partnerka 4 lata córka jej miała 2lata jak się poznaliśmy ogólnie pierwsze 2 lata haju były bez zarzutu potem wszystko się zmniejszalo z czasem wraz z moimi szansami na utrzymanie tego związku w ryzach i ja zostawiłem. Jeszcze przez 3 miechy z dzieckiem się spotykałem w weekendy bo emocjonalnie mnie dręczyła ze mała płacze tęskni kocha itd. Ciężkie bo ranisz jak by małego człowieka ale też coś po sobie w nim zostawiasz ja np. zapisałem ja na basen w wieku 4 lat i zaszczepilem w niej pasje pływania . Obecnie mała ma 11 lat i chodzi do szkoły sportowej trenuje i osiąga fajne wyniki w tej dziedzinie.  Paradoks tego wszystkiego jest taki ze jak ostatnio znów zostałem sam to odnowa ze mną kontakt ta była i powiedziała mi ze bylem najlepszym facetem jakiego miała w swoim życiu i ze żałuję że nam nie wyszło i była taka głupia (najlepszy sex jaki miałem w życiu był z nią :)  ) wiec będąc w Polsce na urlopie nawet się zobaczyliśmy i mam ja w rezerwie myślałem nawet nad powrotem ale zgodnie z waszym doświadczeniem i wiedzą która już nabyłem nie ma to raczej sensu.

 

Przykład kolejny teraźniejszy nawet bo historia moja opisana jest w swiezakowni .

Po jakimś czasie hulanki poznałem moja obecna " żonę " mimo że się zarzekalem ze juz z dzieckiem baby never okazało się ze ma roczne dziecko no i poszło szkoda ze wtedy nie znałem forum i nie mogłem poznać tej wiedzy która tutaj dzielić się ze sobą. ..

 

Pytanie obecnie mam z nią swoją 3 letnia córkę i dziecko z jej wcześniejszego związku 5lat mówi do mnie tato wychowywałem ja przez 4 lata zero praw do niej bo tata w pl jest ma swoją nową rodzinę ale córki nigdy się nie wyrzekł.

 

Mam dylemat bo za każdym razem zabieram w weekend obie dziewczynki teraz wakacje tez alimenty place tylko naswoja core na szczęści , jak coś kupuje mojej córce to drugiej tez żeby nie czuła się gorsza ale na dłuższą metę wiem ze któregoś dnia mogę usłyszeć "Bujaj się nie jesteś moim tata" i jak to teraz zakończyć co radzicie i czy teraz to dobry moment czy lepiej poczekać aż mała jednak będzie starsza ...

 

Moja żona po ślubie cywilnym (na szczęście) chciała nawet by jej córka przyjęła moje nazwisko w DE jest tu taka możliwość załatwić to ale nie zgodziłem się mimo 2 miesięcznych nacisków i fochów.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.