Skocz do zawartości

Mój 'mały' problem w LTR.


Rekomendowane odpowiedzi

Przed chwilą, Doug napisał:

Ale co ma byc gorzej? Chyba, ze Ci tego pliku nie bedzie chcial oddac, sie spotkacie i ulegniesz uczuciom.


Chodzi mi o to, że mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała przeżywać czegoś podobnego, nie uwikłam się w związek z człowiekiem z podobnymi problemami. Trochę się nauczyłam i teraz wiem, że nie warto wierzyć słowom. Mój eks w fazie poznawania opowiadał mi o sobie różne rzeczy, o swoich poglądach itp., tak budowałam obraz jego osoby w swojej głowie i uważałam, że to cudowny człowiek. Czas jednak zweryfikował wszystko i okazało się, że w większości to były ściemy. 
Mimo, że chwilę z nim byłam i mieszkałam z nim ponad rok to teraz tak naprawdę nie wiem kim on jest, co myśli itp., wydaje mi się, że go nie znam, nie wiem jaki jest.

Staram się z całych sił nie analizować ostatnich wydarzeń, zachowań, słów, przestawić myślenie na "to już nie moja sprawa", ale jest ciężko. Myślę, że większość z Was wie o czym mówię, bo macie za sobą ciężkie rozstania. No nic, powoli, powoli i w końcu chyba będzie lepiej.  
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak to „alfa” staje się eks.

 

2 godziny temu, allie_ide napisał:

pił, padał, wstawał, znów pił, padał, wstawał i tak w kółko.

Pierwsze raz słyszę, aby Alfy tak się zachowywały… :huh:

Gdyby to był Alfa, byłabyś teraz na kolanach. (Powinnam przestać czytać to forum, zaczynam być bezczelna.)

 

@allie_ide – Masz baaardzo niską samoocenę. Wielkość cycka nie ma znaczenia. Idź, pozbieraj się.

I na koniec taka rada:

Jeśli chcesz mieć szacunek u Mężczyzny – nie dawaj mu drugiej szansy.  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, UWAGA Samica Alfa napisał:

Wielkość cycka nie ma znaczenia.

 

Ma, nie lubię małych cycków, bracia może się wypowiecie, ma to dla was znaczenie? Wolicie mieć za co złapać czy prasować deskę? :D

 

 

11 minut temu, UWAGA Samica Alfa napisał:

Jeśli chcesz mieć szacunek u Mężczyzny – nie dawaj mu drugiej szansy.  

 

Jakiej drugiej szansy? Z tego pisze to gość ma na nią centralnie i w pełnej krasie wyjebane, tak samo na jej drugie, trzecie czy setne szanse.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz Guru się uśmiechnie wiedząc o co chodzi ;) ale dla mnie cycki są poza wszelkimi fetyszami czy obsesjami. Tzn nie do przyjęcia są jedynie te ogromne a tak to spoko, mogą być nawet nieduże. 

Mnie bardziej kręcą: przyjemne oblicze, zgrabna pupa, dobre nogi (patyki i kolumny wykluczone), ogólna gibkość i powab jaki kobieta roztacza, płynność ruchu i jego kinetyka (niektóre kobiety poruszają się niestety z wdziękiem tramwaju). Jeśli do tego ma przynajmniej wszystkie klepki w głowie i żadna jej nie wypadła, dam radę z klepką nawet lekko nie będącą na miejscu ;) 

 

@allie_ide, jak już sugerowałem gdzieś w tym wątku - on nie chce być z Tobą, tylko ze swoimi uzależnieniami, a tylko z Twojej strony była jakaś chęć/wola. Wprawdzie obstawiałem, że będziesz w kółko "ratować 'związek'", żeby sobie zapewnić transfer jazd emocjonalnych. Zwracam honor, bo zrobiłaś to co należało i domyślam się że resztki paliwa na którym jedziesz, niczego nie ułatwiają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholerka, jak to jest, że ogarnięci faceci trafiają na nieogarnięte panny, a w miarę (!) ogarnięte panny na nieogarniętych facetów ...

Coś dziś w nastroju filozoficzno-depresyjnym jestem. :)

 

A dla @allie_ide serdeczne życzenia wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, red napisał:

Ma, nie lubię małych cycków, bracia może się wypowiecie, ma to dla was znaczenie? Wolicie mieć za co złapać czy prasować deskę? :D

No ba. Jasne, że ma. Ode mnie 100% zgody.

 

W samoocenie to też może przeszkadzać, tak jak to że ktoś jest gruby, pryszczaty, ma wielki krzywy nos, krótszą nogę, małego fiutka, jest bardzo niski itd. Albo w drugą stronę, jak rośnie samoocena, gdy mamy coraz lepiej wytrenowane ciało. Nie ma się co okłamywać, że to nie ma znaczenia, bo ma. Ale można to zaakceptować i polubić.

 

1 minutę temu, red napisał:

Tyle, że jak bimbałki skromne to i z tyłu zazwyczaj nie ma za co złapać.  Taka smutna prawda.

Najgorzej jak z tyłu jest aż za dużo, a z przodu za mało :(

 

@allie_ide Oczywiście, że Ci niedługo przejdzie. Przez to, że na koniec gościu tak odjebał to może Ci będzie nawet łatwiej. Podziękuj mu w myślach. Jakby to się odbyło na spokojnie i w dobrych stosunkach to non stop byś się zastanawiała czy dobrze się stało. Jednego dnia byś chciała go utłuc, drugiego uciec, a następnego wrócić do niego i tak w kółko, aż jakieś wydarzenie by to zmieniło (znalazłby inną panne, albo Ty faceta). Tak masz przynajmniej klarowną sytuację. Masz teraz czas na siebie, bierz przykład z chłopaków forumowych, niektórzy sobie pięknie radzą po dostaniu w tyłek :) Ja się teraz na przykład cieszę, że mi się spierdoliło. Dużo się nauczyłem.

 

Pozdro.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, red napisał:

 

Ma, nie lubię małych cycków, bracia może się wypowiecie, ma to dla was znaczenie? Wolicie mieć za co złapać czy prasować deskę? :D

 

 

 

Jestem w stanie dużo zaakceptować w zamian za inne zalety, ale te już za małe:

foto-100140-2-Ma%C5%82e-Cycki-Dziewczyna

Ale że tam jest w większości tłuszcz, więc gdyby ją tak dobrze podkarmić ;) może miałaby ja ta poniżej.

 

 

Te już ok

lilian_a_56272_5.jpg

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, UWAGA Samica Alfa napisał:

 

@allie_ide – Masz baaardzo niską samoocenę. Wielkość cycka nie ma znaczenia. Idź, pozbieraj się.

I na koniec taka rada:

Jeśli chcesz mieć szacunek u Mężczyzny – nie dawaj mu drugiej szansy.  

 Tak, mam świadomość, że moja samoocena leży i kwiczy. Staram się zbierać. A co do drugiej szansy, to dostał ją pół roku temu, błagał mnie, postawiłam warunki, spełnił je i wróciłam. I pewnie masz rację- straciłam ten szacunek w tym momencie.
 

 

33 minuty temu, Rnext napisał:

 

@allie_ide, jak już sugerowałem gdzieś w tym wątku - on nie chce być z Tobą, tylko ze swoimi uzależnieniami, a tylko z Twojej strony była jakaś chęć/wola. 

Tak, masz rację. Ciężko było mi uwierzyć w to, że ktoś wybiera uzależnienia, a nie człowieka- to też sprawiło, że moja samoocena zjechała w dół. Uczę się jednak i wiem, że nie mogę myśleć, że uzależnienia mają cokolwiek wspólnego ze mną, że jestem gorsza, choć jest ciężko. Tym bardziej ciężko, że jeszcze 4 dni temu cały w skowronkach mówił mi, że kocha mnie nad życie i jestem cudowna. 

@GurneyHalleck, @Drizzt, @Pokorna,  dziękuję za życzenia, oby się spełniły!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, allie_ide napisał:

jeszcze 4 dni temu cały w skowronkach mówił mi, że kocha mnie nad życie i jestem cudowna. 

 

Więc to aż tak świeża sprawa...Ale decyzja prawidłowa.

Decyzję podjęłaś wyłącznie na podstawie info z naszego forum?

 

Choć przytulę Cię.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Drizzt napisał:

Przez to, że na koniec gościu tak odjebał to może Ci będzie nawet łatwiej. Podziękuj mu w myślach. Jakby to się odbyło na spokojnie i w dobrych stosunkach to non stop byś się zastanawiała czy dobrze się stało. Jednego dnia byś chciała go utłuc, drugiego uciec, a następnego wrócić do niego i tak w kółko, aż jakieś wydarzenie by to zmieniło (znalazłby inną panne, albo Ty faceta). Tak masz przynajmniej klarowną sytuację.

 

Ojjj, prawda, prawda, PRAWDA !! właśnie to przerabiam aktualnie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Brat Jan napisał:

Decyzję podjęłaś wyłącznie na podstawie info z naszego forum?

Cóż, nie wyłącznie, bo sama też potrafię myśleć, jednak zagubiłam się i dlatego postanowiłam opisać tu swój problem, z nadzieją na pomoc, którą otrzymałam. Wszystko co tu przeczytałam sprawiło, że mój umysł wrócił na dobre tory. Byłam też już bardzo zmęczona, zdrowie siadło do tego stopnia, że on chciał dzwonić po karetkę, ale dałam radę lekami, które miałam w domu. Schudłam 6 kg, wyniki badań to tragedia. Uświadomiłam sobie, że nikt nie jest tego warty, że poświęcam za wiele, dostaje gównem w twarz, a żeby od czasu do czasu było milej rzuca mi się jakieś kłamstwo, które ma mnie uspokoić. 
Jest ciężko, bardzo. 

I szczerze mówiąc to nie wiem czy pomaga mi końcowa akcja, wolę jednak normalną rozmowę niż dobijanie mnie na siłę tylko po to żeby mieć 'powód', żeby skrzywdzić bardziej. Ja nie potrafię znienawidzić nikogo, wiele złych rzeczy mnie spotkało w życiu, ale wyciągałam wnioski z każdej złej sytuacji jestem wdzięczna za naukę, "złym ludziom" również, bo bez nich nie wiedziałabym tego, co wiem. Np. nie mam żadnego problemu z tym żeby bez żadnego żalu porozmawiać z jednym z moich eks, który zdradził mnie z koleżanką na mojej imprezie urodzinowej, w sypialni moich rodziców. Nie chowam urazy. Nie trzeba mnie krzywdzić, wystarczy rozmowa: coś się zepsuło, skończmy to, dziękuję, cześć. Nie potrzebuję dramatów i scen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popełniasz takie same błędy jak my.
Uzależniasz szczęście od osoby. Tutaj od niego i od jazd które zapewnia.


Raz powie że cudowna, jest seks, są emocje, raz Ci obniży samoocenę, wpędzi w kompleksy, seksu odmówi. Robi to samo co robiły kobiety z nami :)

Sama sobie nakręcisz spiralę nielubienia siebie jeszcze bardziej.

 

Założe się że teraz całe życie będziesz za nim tęskniła mimo jego zachowań, bo to nie przykład alfa tylko chłopka z problemami i wyszło na to, że to on ma Cię w dupie.

Czyli tak jakby on zostawia Ciebie, on nie walczy. Tego nie możesz przeboleć.

 

Jakby walczył to bez żadnego zająknięcia byś go zostawiła i samoocenę miałabyś
poszybowaną w kosmos.

 

Zastanów się nad sobą. Normalne kobiety, zdrowe psychicznie nie trafiają na
takich osobników. Nie pytają też w internecie ludzi, tylko mają własne rozwiązania i znajomych, którzy doradzą.

 

Te ogarnięcie które tu próbujesz prezentować i na które dali się niektórzy nabrać nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Desperacja fajna, rycerze przytulą :) A ja zganię.

 

Bo swój do swego ciągnie.

 

Dlatego nadzieja matką głupich i nadziei nie miej. Prawdopodobnie jeśli się nie zmienisz to
przyciągniesz kolejnego zaburzonego. Szansa jest większa niż mniejsza, a im starsza jesteś i im bardziej

zdesperowana tym większa.

 

Żadnych życzeń, klepania po plecach, tylko przegląd siebie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, allie_ide napisał:

Tak, masz rację. Ciężko było mi uwierzyć w to, że ktoś wybiera uzależnienia, a nie człowieka- to też sprawiło, że moja samoocena zjechała w dół. Uczę się jednak i wiem, że nie mogę myśleć, że uzależnienia mają cokolwiek wspólnego ze mną, że jestem gorsza, choć jest ciężko. Tym bardziej ciężko, że jeszcze 4 dni temu cały w skowronkach mówił mi, że kocha mnie nad życie i jestem cudowna. 

 

Mam po prostu kumpelę, która kiedyś rzuciła całe swoje dotychczasowe życie, żeby przyjechać za swoim "ukochanym", setki kilometrów od rodzinnego domu, do Las Sosnas. Sytuacja po czasie rozwinęła się w mniej więcej kalkę Twojej. No i też gorzała, marycha i kto wie co jeszcze. Do tego mu się zwoje przegrzały więc od sytuacji "lovju, lovju max" przechodziło do np. takich, że gdzieś razem jechali samochodem, to on zaczynał świrować że ich rozbije, wciskając w podłogę pedał gazu. Nie chcę wdawać się w szczegóły poszczególnych dramatów, w każdym razie, finalnie uciekła od niego goła i wesoła, porzucając wszystko, ciuchy, laptopa itd... Tyle że dziś wie, że zrobiła to zbyt późno i ogólny poziom strat mógł być pomijalny "w porównaniu" do sytuacji w której uparcie "ratowała związek". 

Ale podobne historie, już nie będą z Twoim udziałem. I to jest ta dobra wiadomość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krogulec
Tak, zastanowiłam się nad sobą i próbowałam dociec dlaczego właśnie często trafiam na kogoś, kto ma problemy. Wiem, że to musi być we mnie, jednak nie rozumiem tego do końca. Będę szukała dalej.
 A dlaczego zwróciłam się na forum, a nie do znajomych? Otóż dlatego, że poruszałam dwie "trudne" kwestie: porno i moje małe "problemy". Mężczyznom, których znam ciężko przyznać się kobiecie do tego, że oglądają porno, opowiedzieć o motywach, co ich do tego skłania tak naprawdę. Zapytałam jednego i powiedział, że to "trening" i mam się od tego odczepić, a tu dowiedziałam się czegoś zupełnie innego. Ludziom trudno obnażać swoje słabości. Trudno jest też im wprost powiedzieć "masz za małe cycki, fakt, może od tego nie stawać". Rozumiesz teraz? Tutaj nikt się ze mną nie cacka i wiedziałam, że mogę liczyć na szczerość, bo nie obchodzi Was czy będę płakała w poduszkę po przeczytaniu tego, że "nie lubicie prasować klaty" (nie będę, rozumiem. :) ).
Kiedyś o mnie walczył i wcale moja samoocena nie poszybowała w kosmos. Powinnam skończyć to wtedy, ale uwierzyłam - no i się przeliczyłam. Jeden problem zniknął, pojawiły się kolejne.

 

14 minut temu, Rnext napisał:

Tyle że dziś wie, że zrobiła to zbyt późno i ogólny poziom strat mógł być pomijalny "w porównaniu" do sytuacji w której uparcie "ratowała związek". 

 

Tak, dokładnie o tym pomyślałam- w pewnym momencie to już było za dużo, kiedy nie mogłam oddychać i bałam się, że właśnie mam zawał pomyślałam sobie "jak mogłaś dopuścić do tego żeby ktoś doprowadził cię do takiego stanu?". Fakt, to było teraz, nic takiego się nie stało, żyję, jest ok. Mogło być gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, allie_ide napisał:

@Krogulec
Tak, zastanowiłam się nad sobą i próbowałam dociec dlaczego właśnie często trafiam na kogoś, kto ma problemy. Wiem, że to musi być we mnie, jednak nie rozumiem tego do końca. Będę szukała dalej.
 A dlaczego zwróciłam się na forum, a nie do znajomych? Otóż dlatego, że poruszałam dwie "trudne" kwestie: porno i moje małe cycki. Mężczyznom, których znam ciężko przyznać się kobiecie do tego, że oglądają porno, opowiedzieć o motywach, co ich do tego skłania tak naprawdę. Zapytałam jednego i powiedział, że to "trening" i mam się od tego odczepić, a tu dowiedziałam się czegoś zupełnie innego. Ludziom trudno obnażać swoje słabości. Trudno jest też im wprost powiedzieć "masz za małe cycki, fakt, może od tego nie stawać". Rozumiesz teraz? Tutaj nikt się ze mną nie cacka i wiedziałam, że mogę liczyć na szczerość, bo nie obchodzi Was czy będę płakała w poduszkę po przeczytaniu tego, że "nie lubicie prasować klaty" (nie będę, rozumiem. :) ).
Kiedyś o mnie walczył i wcale moja samoocena nie poszybowała w kosmos. Powinnam skończyć to wtedy, ale uwierzyłam - no i się przeliczyłam. Jeden problem zniknął, pojawiły się kolejne

 

Jak dla mnie to coś nie tak w relacjach w rodzinie.  U mnie było podobnie, że przejmowałem się awanturami w domu, tym że rodzice nie okazywali sobie uczuć, a ja byłem kimś kto ich godził.

Z czego matka miała wyjebane, a ojciec nie chciał okazywać tych słabości choć widziałem że jemu zalezy o wiele bardziej niz matce. Do tego mieli na mnie wyjebane bo nie słuchali mnie jako dziecka. Pomagałem i nic z tego nie wynikało. Mówiłem im by się kochali, pogadzali, a oni jeszcze mocniej rozpętywali wojnę wtedy :) Do tego matka piła, czyli zapewniała nam wszystkim skrajne emocje :)

 

Dlatego teraz wybieram sobie kobiety, które mają problemy bym je uratował :) A to moja niska samoocena i chęć bycia potrzebnym. To się fachowo nazywa bohater rodziny.

Kobiety będą przyciągały nie alfa a bad boyów. Pozorna dominacja, skrajne emocje i jakieś tam ogarnięcie by związek jednak trwał. Wartości jednak w człowieku niewiele :)

Edytowane przez Krogulec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Krogulec napisał:

 

Jak dla mnie to coś nie tak w relacjach w rodzinie. 
(...)

Kobiety będą przyciągały nie alfa a bad boyów. Pozorna dominacja, skrajne emocje i jakieś tam ogarnięcie by związek jednak trwał. Wartości jednak w człowieku niewiele :)

W mojej rodzinie relacje są super, 30 lat związku, bywały trudne momenty, ale do dzisiaj zwracają się do siebie "kochanie", trzymają za ręce, etc. Wszystko jest jak należy, dlatego czasami wydaje mi się, że może ja mam takie wzorce i dlatego chcę żeby mój partner nie miał żadnych problemów, to trochę jak bajki disneya na żywo. Kiedyś się nad tym zastanowiłam i  zracjonalizowałam sobie, że takie związki jaki tworzą moi rodzice, są niezwykle rzadkie i nie powinnam oczekiwać, że coś takiego wypracuję, bo to bajka. Obniżyłam wtedy kryteria. 
Ja też bardzo lubię pomagać, wydaje mi się, że może jest tak, że jak wyjdzie jakiś problem i ja komuś pomagam sobie z nim poradzić, to tworzy się jakaś taka mocniejsza więź, sama już nie wiem. Chociaż przy poznawaniu mojego eksa wydawało się, że nie ma żadnych problemów, że może w przeszłości, ale to były dobre nauczki, dlatego myślałam, że to super związać się z kimś, kto ogarnia swoje życie i już nauczył się na błędach. Każdy z nas ma jakieś czarne dziury w przeszłości, nie ma ludzi idealnych. Nie chciałam tych problemów, jednak kiedy się pojawiły to już go kochałam i chciałam pomóc. Zakamuflował się, skubany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy się kamufluje. Miewam te same problemy, bo szczerość nigdy nie popłacała z kobietami jak w rozmowach mówiłem sorry jeżdzę rowerem, :) a nie samochodem.

Widziałem jak cała miłość im mija, gdy mówiłem o sobie rzeczy które niezbyt pasują paniom które chcą żyć wygodnie, żeby nie było wstydu przed rodzicami, którzy chcieli bogatego, żeby córka miała zapewniony miut ;)

Opinia społeczna dla nich była najważniejsza, więc zakładały maski by dobrze wypaść przed ludźmi i zawsze wykreować się na lepsze niż są. Wszystko z powodu strachu :)

 

Moje kobiety kamuflowały się że są pomagające, troskliwe, czyli widziałem w nich swoje odbicie, a okazywało się że są bardziej

zepsute niż ja, bo kobiece. Mściwe, złośliwe, nieznoszące krytyki, egoistki :) A za chwile głaszczące i wijące się w łóżku :) I była zmiana nastrojów? Była.

Same prowokowały, bo miały wielką chęć mnie uzależnić od siebie. To pokazywało jak niepewne siebie są, ale niszczyły tym związek :) 

 

Możesz być też ofiarą swoich złudzeń, czyli Twoi rodzice niby papużki nierozłączki takie, w filmach podobnie się pokazuje.

To musi być bardzo długotrwała przyjaźń. Musieli wiele przejść. Tak jest w każdym długim związku.

 

Co to jest 1,5 roku na zbudowanie tego? Pewnie uwierzyłaś, że jak inni mogą rozwiązywać problemy to i Ty rozwiążesz.

Ale on nie chciał, bo to jego problem. Ty masz swoje :) On o pomoc nie prosił. Jakby poprosił to byłaby dupa, bo byś uznała go nie za alfę tylko piz..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Krogulec napisał:

Jak dla mnie to coś nie tak w relacjach w rodzinie.  U mnie było podobnie, że przejmowałem się awanturami w domu, tym że rodzice nie okazywali sobie uczuć, a ja byłem kimś kto ich godził.

Z czego matka miała wyjebane, a ojciec nie chciał okazywać tych słabości choć widziałem że jemu zalezy o wiele bardziej niz matce. Do tego mieli na mnie wyjebane bo nie słuchali mnie jako dziecka. Pomagałem i nic z tego nie wynikało. Mówiłem im by się kochali, pogadzali, a oni jeszcze mocniej rozpętywali wojnę wtedy :) Do tego matka piła, czyli zapewniała nam wszystkim skrajne emocje :)

 

 

Jeee, no jakbym o sobie czytał ... tylko moja nie piła, a groziła, że się zabije ... Kurwa (sorry) do dziś pamiętam, że wracałem jako gówniarz ze szkoły do domu i się zastanawiałem czy matkę żywą zastanę.

Kłócą się do dziś masakrycznie. Osobno ich nawet trawię, ale razem - max. 3 godziny, potem mam ochotę mordować.

Ale to duuużo tłumaczy z tego co się podziało z moim życiem i czemu jestem tam, gzie jestem ... też wybieram kobiety, którym trzeba pomagać (ratować) ... takie zaburzenie psychiczne :(

 

Sorry za offtop, ale nie mogłem się powstrzymać ....

Edytowane przez GurneyHalleck
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, GurneyHalleck napisał:

 

Jeee, no jakbym o sobie czytał ... tylko moja nie piła, a groziła, że się zabije ... Kurwa (sorry) do dziś pamiętam, że wracałem jako gówniarz ze szkoły do domu i się zastanawiałem czy matkę żywą zastanę.

Kłócą się do dziś masakrycznie. Osobno ich nawet trawię, ale razem - max. 3 godziny, potem mam ochotę mordować.

Ale to duuużo tłumaczy z tego co się podziało z moim życiem i czemu jestem tam, gzie jestem ... też wybieram kobiety, którym trzeba pomagać (ratować) ... takie zaburzenie psychiczne :(

 

Sorry za offtop, ale nie mogłem się powstrzymać ....

 

Im dłużej poznaję kobiety, im bliżej tym więcej widzę w nich chorych psychicznie. Znaleźć zdrową i jednocześnie zainteresowaną to jak wygrana w totolotka.

Myśle że dziś wolność z kobiet zrobiła to co zrobiła i żyją we śnie, a nie w życiu życiem. Chcą niemożliwego same oferując swoje niszczycielskie możliwości.

 

Moja matka zabić się nie chciała, ale była prowokatorką.

Przychodziła wieczorami do ojca i mówiła tak


I co nie kochasz mnie? Zle wybrałeś żonę, co? Jestes niezadowolony? i co mi zrobisz?
Za co mnie kochasz? Mów. Bo ja Cię nie kocham. Jesteś beznadziejny. I tak w kółko.

 

Ojciec 20 minut słuchał bez mrugnięcia okiem. Czasem powiedział tylko by wyszła.
Im bardziej chciał by wyszła, tym mocniej prowkowała go. Za chwilę sam wychodził.

 

I martwiłem się co zrobić, jak pomóc. Ojcu czy czasem nie wyszedł się zabić, albo odejść od nas, albo matce żeby nie robiła zadym.

 

Matka płakała zaraz po własnej prowokacji, robiła z siebie ofiarę. Też jej żałowałem bez powodu mimo że wiedziałem że to ona była stroną która niszczy.

 

Jak dorosłem to zaczęła się czepiać mnie. Wszystko robiłem źle, byłem najgorszym synem. Źle mówiłem, źle odpowiadałem, źle wykonywałem narzucone zadania, źle wyglądałem. Próbowała mnie nawet ubierać w jakieś pedalskie ciuszki jasno niebieskie, a jak odmawiałem ubioru tego to się obrażała na mnie. Bardzo chciała świat kreować na taki jaki sobie wymarzy i krytykowała wszystkich którzy nie podpasowali do jej świata, którzy nie chcieli być u jej stóp :) Trzeba było powiedieć stop i odejść. Trudno taką matkę szanować i kobiety do niej podobne, a trafiam na takie nałogowo.

 

Dlatego babskie gadanie dziś mnie irytuje doszczętnie i kocham spokój. Wszystkie troskliwe kobiety, łagodne, okazywały się cichymi albo dupodajkami i potrafiły bardzo dobrze grać rolę świętej, a były największymi jędzami. Wszystko wasza wina pierdoleni samcy! :) Jakby mnie chciała jakaś na siłę zmienić też bym powiedział by się odjebała  :)

Edytowane przez Krogulec
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Krogulec napisał:

Jak dorosłem to zaczęła się czepiać mnie. Wszystko robiłem źle, byłem najgorszym synem. Źle mówiłem, źle odpowiadałem, źle wykonywałem narzucone zadania, źle wyglądałem. Próbowała mnie nawet ubierać w jakieś pedalskie ciuszki jasno niebieskie, a jak odmawiałem ubioru tego to się obrażała na mnie. Bardzo chciała świat kreować na taki jaki sobie wymarzy i krytykowała wszystkich którzy nie podpasowali do jej świata, którzy nie chcieli być u jej stóp :) Trzeba było powiedieć stop i odejść. Trudno taką matkę szanować i kobiety do niej podobne, a trafiam na takie nałogowo.

 

tego nie miałem. Było dokładnie odwrotnie .. najukochańszy, najlepszy synek - "tylko Ciebie mam, nikt inny mi nie został" ... A siostra chyba do dziś nie ma o tym pojęcia .. Pamiętam, jak po studiach dostałem propozycje pracy w Niemczech, później w Chinach, to zaraz było "chcesz mnie zostawić, ja nie przeżyję bez Ciebie, bo ojciec mnie zniszczy... itp. itd." A ojciec był zawsze cichy i spokojny, nie pamiętam, żeby choć raz głos podniósł, ale nie wiem co mu latało pod czaszką. Jak mieli ciche dni to potrafili się nie oddzywać do siebie przez pół roku mieszkając na 50m2 (!!!). Ale to dużo tłumaczy czemu mam z babami tak, a nie inaczej i czemu sam na siebie jestem wściekły, że powielam ich zachowania, mimo, że kiedyś sobie przysięgałem, że NIGDY tego nie zrobię.

 

Ale zaraz nas moderator zbanuje bo robimy offtop.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.