Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dokopałem się do jednego z wzorców lękowych i rozłożyłem go na czynniki pierwsze. Był to chyba jeden z najsilniejszych wzorców tego typu. bo do teraz wciąż czuję lekkie rozbicie emocjonalne, ale jakoś lżej mi na duszy.

 

Jak go można opisać? To po prostu strach, wewnętrzny dziki strach przed samotnością przed zostaniem samemu ze sobą, przed utratą kogoś znajomego, dziewczyny, kolegi czy przyjaciela. Podejrzewam, że na powstanie tego wzorca miało wpływ w dużym stopniu dzieciństwo gdzie często byłem pozostawiany sam sobie i nikt z rodziny nie przejmował się moimi problemami. Bo przecież jakie problemy może mieć małe dziecko, czy też nastolatek? Przecież co on może wiedzieć o życiu? Też pewne traumatyczne momenty z okresu 3-4 lat mocno miały wpływ na to.

 

W momencie gdy ta "fala strachu" pojawiła się w podświadomości po prostu stałem obok i obserwowałem swoje myśli oraz uczucia. To było cholernie trudne, bo jeszcze z czymś takim się nie spotkałem, a to wszystko wewnątrz mnie było strasznie nacechowane emocjonalnie nie tylko strachem, ale także gniewem i poczuciem rozpaczy, aż się po prostu rozpłakałem. Widocznie to wszystko musiałem spychać do wewnątrz, że w końcu musiało to coś znaleźć swoje ujście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem jaką metodą doszedłeś do tego stanu. Praca nad takimi stanami może przynieść moim zdaniem wymierne wyniki. Jednak strach przed samotnością w skali intensywności nie jest chyba taki najgorszy. Bardziej chyba lęk przed śmiercią, biedą, przyszłością. Ludzie, którzy dobrze czują się sami ze sobą nie miewają, przynajmniej nie powinni mieć lęku przed samotnością. A życie niesie ze sobą ciągłe zagrożenie przed utratą nam bliskich osób. Ich odejściem, śmiercią itp. Musimy się na to uodpornić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, TPakal1 napisał:

Współczuję, myślałem, że wgląd w swoje lęki sprowokowałeś w jakiś celowy, planowy sposób. Są przecież takie sposoby jak psychoterapia.

 

Nie było mnie stać i aktualnie też nie mam pieniędzy na takie rzeczy. Po prostu uczę i obserwuję swoje zachowanie, a w przypadku pojawienia się lęku czy też negatywnej emocji obserwuje je i akceptuję swoje mechanizmy, a to z czasem zmniejsza odczuwane emocje jak i powoduje zanik lęku skoro nie walczę z nim oraz nie poświęcam uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, TPakal1 napisał:

Ciekaw jestem jaką metodą doszedłeś do tego stanu. Praca nad takimi stanami może przynieść moim zdaniem wymierne wyniki. Jednak strach przed samotnością w skali intensywności nie jest chyba taki najgorszy. Bardziej chyba lęk przed śmiercią, biedą, przyszłością. Ludzie, którzy dobrze czują się sami ze sobą nie miewają, przynajmniej nie powinni mieć lęku przed samotnością. A życie niesie ze sobą ciągłe zagrożenie przed utratą nam bliskich osób. Ich odejściem, śmiercią itp. Musimy się na to uodpornić.


Dokladnie to samo pomyslalem. Ja osobiscie nie mam leku przed samotnoscia i uznalbym go za wlasnie jeden z mniejszych i rzadkich lekow u mezczyzn. Duzo silniejsze wydaja mi sie lek przed samotna smiercia, utrata zdrowia a co za tym idzie mozliwosci pracy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.