Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, antyrefleks napisał:

Mam rozumieć, że nie spełniła oczekiwań? Rozważałem jej zakup. Polecisz?

 

Właśnie spełniła, dlatego chciałbym zagłębić się bardziej w ten temat. Tylko nie wiem w jakiej kolejności kupować jego książki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie ma co czytać książek tylko trzeba negatywne emocję wywalać na zewnątrz - i teraz najgorszy jest mit o rzekomym "prawdziwym menszczyźnie", który nigdy nie okazuje emocji bo jak okazuje to oznacza, że sobie z nimi nie radzi i wtedy nie jeZd "przwdziwym menszczyzną" - negatywne emocje niszczą nas od środka, to tak jakby ktoś po odbezpieczeniu granatu zamiast go rzucić jak najdalej to usiadł na nim.

Niestety programowanie społeczne i ta cała paplanina pt. "czego i kogo pragną kobiety" powodują, że mężczyźni nie potrafią wywalać emocji na zewnątrz i potem są zawały serca, załamania nerwowe i inne choroby.

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Ace of Spades napisał:

Tu nie ma co czytać książek tylko trzeba negatywne emocję wywalać na zewnątrz

 

Właśnie o tym są te książki. Pozwalamy aby energia danej emocji się wypaliła i odchodzi w niepamięć. Po co mam płakać przed myszką jak mogę podczas medytacji wypuścić swój żal, złość itd.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Ace of Spades napisał:

Tu nie ma co czytać książek tylko trzeba negatywne emocję wywalać na zewnątrz - i teraz najgorszy jest mit o rzekomym "prawdziwym menszczyźnie", który nigdy nie okazuje emocji bo jak okazuje to oznacza, że sobie z nimi nie radzi i wtedy nie jeZd "przwdziwym menszczyzną" - negatywne emocje niszczą nas od środka, to tak jakby ktoś po odbezpieczeniu granatu zamiast go rzucić jak najdalej to usiadł na nim.

Niestety programowanie społeczne i ta cała paplanina pt. "czego i kogo pragną kobiety" powodują, że mężczyźni nie potrafią wywalać emocji na zewnątrz i potem są zawały serca, załamania nerwowe i inne choroby.

Pytanie, w jaki sposób je wywalić na zewnątrz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, yrl napisał:

Po co mam płakać przed myszką jak mogę podczas medytacji wypuścić swój żal, złość itd.

Zeby bawić się w medytację trzeba lat doświadczeń, "mistrza duchowego" itp historie.

Ja jestem ateistą i w żadne tam medytacje nie wierze - kiedyś ludzie nie znali tak dobrze anatomii człowieka i dorabiali do wszystkiego jakieś religijne bzdety - przykład: oddychanie przeponą - kiedyś ludzie nie wiedzieli, że przepona jest mięśniem do zadań specjalnych połączonym z mózgiem w specjalny sposób dlatego stymulacja przepony powoduje relaksacje natomiast kiedyś ludzie mysleli, że chodzi głównie o oddychanie, przepływ jakiejś energii itp bzdety.

Nie patrz na to czego pragną i czego oczekują kobiety (Twoja myszka), to jest Twoje życie, Twoje zdrowie, jezeli czujesz potrzebę wywalenia emocji to je wywalasz, ja np nigdy nie miałem problemu z płaczem ale miałem problem ze złością i agresją, nauczyłem się to rozładowywać w najprostszy sposób napierdalając np w poduszki i tyle, nie trzeba czytać wielu książek żeby znaleść najprostrzą "drogę do domu".

16 minut temu, antyrefleks napisał:

Pytanie, w jaki sposób je wywalić na zewnątrz

Tak jak pisałem, ja głownie miałem problemy ze złością i agresją, w pewnym monecie życia się odblokowałem, przestałem się przejmować tym jak mnie inni postrzegają i zacząłem rozładowywać negatywne emocje w najprostszy sposób, negatywna emocja to inaczej skumulowana energia, którą trzeba wypalić, najprościej fizycznie - wykrzyczeć się, worek treningowy, oddychanie przeponą, jakakolwiek gwałtowna aktywność fizyczna po to by się zmęczyć i wprowadzić organizm w stan relaksacji,

Tu gościu bardzo dobrze całą sprawę wyjaśnia

 

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zastanawiam tak, bo próbuje uwalniać, i w ogóle mam jakieś wrażenie, że po przeczytaniu samej książki Techniki Uwalniania, ten proces mógł się sam zacząć, jeśli się wyraziło taką intencję i chęć, bez opieraniu się danym emocjom. Ostatnio mam bardzo depresyjne dni, śpię po 10-12h, nic mi się nie chcę, nic nie robię za bardzo, do wszystkiego się trochę muszę zmuszać, stosunkowo często jestem w kibelku. Wydaje mi się, że robię to całkiem ok, po prostu gdy czuję jakiś stres i czuje fizycznie jakieś objawy, typu przyspieszone bicie serca, to z tym nie walczę, katuję się w myślach tylko w myślach sobie mówię - ok, czuje teraz to i to, zauważam to ale nic z tym nie robię. Akurat miałem to w samochodzie, więc nie mogłem się jako-tako na tym skupić, ale chyba puściło. No i pytanie moje brzmi, czy da się jakoś odróżnić złe samopoczucie związane z wypędzaniem jakiegoś demona z siebie a złe samopoczucie spowodowane np. złą aurą, niewyspaniem, brakiem aktywności fizycznej itd? No skoro emocje są w nas i je poruszamy, a skoro to emocja tworzy i napędza dane myśli, to znaczy, że gdy w ostatnich dniach miałem myśli głównie związane z matką, że chciałbym się wyżalić, że mi w niej nie pasuje to i to, no ogólnie znacznie więcej negatywów niż zwykle, to moze to oznaczać to, że jednak poruszyłem emocje która była związana z tymi rzeczami, a skoro ją poruszyłem to automatycznie myśli na ten temat się pojawiły? Ja to tak rozumiem, ale może ktoś mnie oświeci. Jeśli napisałem to niezrozumiale to wybaczcie, ewentualnie później napiszę to jakoś bardziej szczegółowo i "po polsku". :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Dorzucę coś od siebie, jak to wyglądało w mojej sytuacji.

 

Około 3 miesiące temu po triggerze zwanym "rzuciła mnie partnerka" przejrzałem na oczy i zacząłem żyć świadomie. Myślę, że jestem na etapie coś między 10, a 15% wiedzy i praktyki, a przede mną jeszcze długa droga do życia w pełni świadomie i w zgodzie ze samym sobą. 

 

Na drodze mojego samorozwoju znalazło się wiele ciekawych pozycji (m.in. polecanych przez doświadczonych braci), wiem że się powtarzam ale książka "Przebudzenie" de Mello zrobiła na mnie ogromne wrażenie i na pewno wraz z jej czytaniem i wnikliwą analizą - coś we mnie się zmieniło (postrzeganie świata, ludzi, relacji).

 

Nie mogło zabraknąć uwalniania emocji techniką Hawkinsa. Najpierw materiały na YouTube, potem książka i praktyka. Przy okazji praktykowałem medytację, wdzięczność co w dalszym etapie było istotne i pozwoliło mi wejść poziom wyżej. 

 

Pewnego dnia po zrobieniu notatek z własnych przemyśleń zabrałem się za uwalnianie emocji dot. byłej partnerki, na początku przywoływanie tych emocji było trudne, bolało jak cholera, ale jakież było moje zdziwienie jak po 15-20 minutach (ciężko ocenić) wszystko zaczęło przyjemnie ze mnie "schodzić". Finalnie poczułem się dużo lepiej, wrażenie jakby coś co mnie ciągle przytłaczało nagle odeszło - ULGA. 

 

Dalej praktykowałem to z różnymi sytuacjami i było spoko, zaskoczyła mnie łatwość i przede wszystkim skuteczność! No ale wiadomo, że człowiek chce więcej i więcej, także zrobiłem sobie listę starych spraw dot. rodziny i domu gdzie się wychowałem i wtedy zaczęły się schody. Chciałem dotrzeć do wewnętrznego dziecka, dotarłem do pokoiku i uchyliłem te drzwiczki i nagle jeb. Przeraziłem się tym co tam czekało, to było coś jak czarna wielka kula (ludzie różne rzeczy widzą). Przez kolejne dwa dni praktycznie nic nie jadłem, czułem się apatycznie i w sumie bardzo źle, na siłę wychodziłem z domu żeby się z kimś spotkać i pogadać o dupie Maryny (nie miałem z kim pogadać o tym czego doświadczyłem). 

 

Ciężar który dostrzegłem w podświadomości pokazał mi, że te wszystkie zamiecione sprawy pod dywan gdzieś tam czekają. Kumulowały się przez lata, a wiadomo jak to my faceci - nie lubimy uzewnętrzniać emocji, także trochę się tego nazbierało.

 

Widziałem, że sam tego nie udźwignę i  podjąłem decyzję o wizycie u psychoterapeuty. Na 3 wizycie byłem gotowy żeby zacząć uwalniać... To jak mnie poprowadził terapeuta to był majstersztyk, odpowiadałem jak w transie na pytania, doszliśmy do sedna (jednej z wielu) sprawy i autentycznie się rozpłakałem jak nie pamiętam kiedy (chyba na jakimś pogrzebie). Znowu ULGA, znowu zaskoczenie, co tu się wydarzyło. Siedziałem chyba z 5 minut w osłupieniu  analizując sytuację. Niesamowite.

 

Dużo pracy przede mną, daje sobie na to czas. Trochę się tego obawiam, bo wychodzą rzeczy nie do końca miłe dotyczące w sumie naszych najbliższych. Jednak mogę wszystkim polecić, wiem, że za jakiś czas ta ciężka praca przyniesie mi uwolnienie od tego ciężaru który już długo noszę, a finalnie odczuję spokój i szczęście. Działam wielotorowo i jestem wyjątkowo zdeterminowany, aby doprowadzić te sprawy do końca, jestem wdzięczny że to ruszyłem. 

 

A jakie są wasze doświadczenia z uwalnianiem emocji, wchodzeniem do podświadomości, rozwiązywaniem starych spraw?

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.