Skocz do zawartości

uzależnianie szczęścia od innych...


Rekomendowane odpowiedzi

Nagle bo wczoraj, uświadomiłam sobie, że w pewnym stopniu (nie całkowicie i nagminnie) uzależniam swoje szczęście od innych ludzi, ich opinii, atencji itd. To jest chore, takie szukanie uwagi, potwierdzanie fajności no ale chyba kaźdy tak ma bo lubimy być doceniani. Można to jakoś leczyć czy jest to wrodzone? Mam wrażenie, że tylko ludzie mający swój świat i często olewający to co do nich się mówi, są od tego, w pewnym stopniu wolni... Tacy maksymalnie skupieni na sobie gdzie liczy się tylko Ja a reszta jest dodatkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Młoda napisał:

Nagle bo wczoraj, uświadomiłam sobie, że w pewnym stopniu (nie całkowicie i nagminnie) uzależniam swoje szczęście od innych ludzi, ich opinii, atencji itd. To jest chore, takie szukanie uwagi, potwierdzanie fajności no ale chyba kaźdy tak ma bo lubimy być doceniani. Można to jakoś leczyć czy jest to wrodzone? Mam wrażenie, że tylko ludzie mający swój świat i często olewający to co do nich się mówi, są od tego, w pewnym stopniu wolni... Tacy maksymalnie skupieni na sobie gdzie liczy się tylko Ja a reszta jest dodatkiem.

Tak, to objaw problemów w dziecinstwie...Szukanie uwagi, zainteresowania innych, chec podobania sie...Chodzi o to ze chcesz byc zauważona, zapewne pod ''fajnosc'' kryją sie mysli, jak to zrobic zeby mnie lubili, a wiec musze byc taka i taka...

Niestety media kreują jak ludzie powinni wygladac, zachowywac się i tak dalej...Stad wielu ludzi upodabnia sie do aktórów, celebrytów, bo widzą ze On jest podziwiany, lubiany, kochany...

Wtedy taka osoba sobie mysli 'Upodobnie sie do niego, jak to tylko mozliwe'' i bede mial/a to samo...niestety, w ten sposob gubi swoja indywidualnosc i staje sie klonem, konsumentem...

Trudnosci w akceptacji siebie polegaja na tym ze uwazasz ze Ciebie prawdziwa w jakis sposob odrzucili, stad niechec do bycia sobą a wlasciwie odrzucenie wewnetrznego dziecka...Bo skoro inni mnie odrzucili, to znaczy ze cos jest ze mna nie tal, i zacyzna sie pogon za ideałem którym chcesz się stać...To niemozliwe, dlatego kontynuowanie tego procesu skutkuje chorobami psychicznymi...

 

Edytowane przez Assasyn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Rysiek napisał:

Z drugiej strony umiejętność skupienia na sobie uwagi innych, może dać sukces w rozumieniu stada. Każdy celebryta korzysta z tego mechanizmu. Ryzyko jest takie, że jak się spadnie z piedestału, to już się zazwyczaj nie wstaje.

 

Umiejetność skupienia na sobie uwagi a przejmowanie się opinią innych to dwie różne sprawy. W przypadku celebrytów pierwsze próbują osiągnąć za wszelką cenę a drugie jest ich chlebem codzienności. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli utożsamiłaś siebie z ego to nie ma wyjścia z tego błędnego koła.

Ego jako narzędzie do komunikacji z resztą społeczeństwa jest ok ale jest to tylko narzędzie (vide blog Brzytwy).

 

Tak jak pisze SennaRot jedyne wyjście to zainwestować w rozwój - zadanie na cały etat z wątpliwą wygraną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam ze tego mechanizmu nie da sie do konca przeskoczyc...Co z tego że ktos jest tego swiadomy jak działa ten mechanizm, to wszystko jest powiazane z uczuciami, emocjami, przyzwyczajeniem...

Potrzeba akceptacji, milosci i zainteresowania jest tak ogromna że czlowiek ignoruje fakty i sam siebie oszukuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie zdziwiłbym się jak ludzie są na to wrazliwii.

 

Kiedyś jeszcze nie do końca świadomy jak ostra to broń miałem taką sytuację:

 

W samolocie obok Nas (ja ze znajomym .  ona siada rząd siedzeń obok)  .... siada laska ( tak 8/10 może 9/10 w każdym razie niezła sztuka). Kumpel patrzy na nią i mówi do mnie:

- Jaka ładna koleżanka będzie Nam umilać podróż..

ja odpowiadam:

- Jak na mój gust sporo za chuda, te żurnalowe trendy psują kobiety

 

Dziewczyna to usłyszała, czego byliśmy świadomi prowadząc tą krótką wymianę zdań i popłakała się. Popłakała się po tym co powiedziałem. Zaskoczyła mnie ta reakcja. Owszem była atrakcyjna i zgrabna ale nie szkieletor. A ja specjalnie tak powiedziałem bo wkurzył mnie kupel, który od razu jak zobaczył nią to waliłby jej kilogramy białorycerskich komplementów. Więc bez specjalnego namysłu palnąłem aby przerwać schemat i podroczyć się z nią licząc na ciętą ripostę bo wyglądała na wygadaną.

 

A ona się poryczała.

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Rysiek said:

Z drugiej strony umiejętność skupienia na sobie uwagi innych, może dać sukces w rozumieniu stada. Każdy celebryta korzysta z tego mechanizmu. Ryzyko jest takie, że jak się spadnie z piedestału, to już się zazwyczaj nie wstaje.

 

Moim zdaniem wszystko trzeba wyważyć, jak ze wszystkim w życiu. Każdemu sprawia radość, gdy jego praca (w rozumieniu aktywności) jest doceniana przez innych, i nikt mi nie powie, że tak nie jest. Problem zaczyna się w momencie, gdy zdanie innych zaczyna warunkować dalsze podtrzymywanie tejże aktywności. Tutaj właśnie znajduje się istotna granica, czy to co robimy jest od początku do końca na pokaz, czy po prostu robimy to co lubimy/uważamy za słuszne/jesteśmy w tym dobrzy, zgarniając przy okazji odrobinę poklasku lub hejtu.

 

Z piedestału spadną Ci, których działanie jest kalkulowane na fejm. Na przykład jeżeli ktoś zaczyna biegać tylko po to, aby pochwalić się na endomondo/facebooku/twiterze/instagramie/czymkolwiek, to faktycznie słowa krytyki z powodu np. "nieprofesjonalnego stroju" może spowodować, że ta osoba przestanie biegać w ogóle. Jeżeli ktoś robi to dla siebie, to słowa krytyki albo po prostu osłabią radość z biegania (po prostu w skali szczęścia bieganie da nam +2 zamiast +4), albo spowodują zupełnie odwrotny efekt pt. "ja wam jeszcze pokażę".

 

Konkludując żyjąc i działając tylko w celu zdobycia atencji i fejmu od innych ludzi jest niebezpieczne, bo tak jak Rysiek napisał keżdy upadek z piedestału może być tym ostatnim. Natomiast nie ma nic złego w chwaleniu się swoimi osiągnięciami, aby podładować swoje ego pozytywną energią, jeżeli to co robimy jest przede wszystkim wartościowe dla nas, nie dla innych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy tak ma. Kwestia skali. No i czegoś w rodzaju "wytrenowania". Tacy np. pejsbukowcy czy instagramowcy trenują się głównie w pogłębianiu uzależnienia od cudzej atencji i zachwytów. Inni trenują inne swoje cechy i nie pozwalają dryfować swemu ego w tym kierunku (bądź nie wodzą go na pokuszenie, jak kto woli). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, SennaRot napisał:

Dziewczyna to usłyszała, czego byliśmy świadomi prowadząc tą krótką wymianę zdań i popłakała się. Popłakała się po tym co powiedziałem. Zaskoczyła mnie ta reakcja. Owszem była atrakcyjna i zgrabna ale nie szkieletor. A ja specjalnie tak powiedziałem bo wkurzył mnie kupel, który od razu jak zobaczył nią to waliłby jej kilogramy białorycerskich komplementów. Więc bez specjalnego namysłu palnąłem aby przerwać schemat i podroczyć się z nią licząc na ciętą ripostę bo wyglądała na wygadaną.

Dobrze tu widać, że ważniejsze jest to co o sobie myślimy (samoocena) niż prawda obiektywna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, icman napisał:

Dobrze tu widać, że ważniejsze jest to co o sobie myślimy (samoocena) niż prawda obiektywna.

Trafiles w sedno...Tak naprawde nie wiemy co mysla o nas inni, to tylko nasza interpretacja która bierze sie...no wlasnie z myslenia o sobie samym..

Ktos kto mysli o sobie negatywnie, kazdy smiech wokol interpretuje w taki sposob że to z niego sie smieją, prawdy obiektywnej nie ma, sa tylko fakty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rnext napisał:

Każdy tak ma. Kwestia skali. No i czegoś w rodzaju "wytrenowania". Tacy np. pejsbukowcy czy instagramowcy trenują się głównie w pogłębianiu uzależnienia od cudzej atencji i zachwytów. Inni trenują inne swoje cechy i nie pozwalają dryfować swemu ego w tym kierunku (bądź nie wodzą go na pokuszenie, jak kto woli). 

 

Przy okazji zapytam, jeżeli ktoś jest pomocny (ale nikt o pomoc nie prosi, to własna inicjatywa) ma dobre intencje a ma tendencję do olewania w trakcie zwykłej rozmowy, błądzenie myślami, ucina temat to o czym to świadczy bo jak dla mnie to się kłóci, pomoc a olewanie... Powiecie, że nie po słowach a po czynach ich poznacie i ok ale... Czy to również nie jest kreacja, budowanie wizerunku i podbijanie ego? Nie stać kogoś na rozmowę ale pomóc (inicjatywa własna) już tak... To wygląda trochę tak, że mam ochotę to pomogę i się wykażę/pokażę na zewnątrz ale gadać to mi się nie chce bo X nie wiem co...

 

Mam zgrzyt bo zwykle olewający rozmówcy nie są chętni do pomocy, oszczędzają się i bronią swoich interesów, dyrygują innymi... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o poczucie szczęścia to mi pomogła wiele lat temu lektura książek Anthony'ego De Mello. Przede wszystkim "Przebudzenie" i "Śpiew ptaka". Co najlepsze, kiedy czytałam te książki (jakieś 10 lat temu) to w dużym stopniu wewnętrznie kłóciłam się z ich treścią, ale jak widać ziarno zostało zasiane, bo kiedy wróciłam do nich po latach, to w zasadzie jego myśli przyjmowałam jak swoje. Oczywiście nadal inni ludzie potrafią wpłynąć na mój nastrój, ale na moje poczucie szczęścia już nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, icman napisał:

Jeżeli utożsamiłaś siebie z ego to nie ma wyjścia z tego błędnego koła.

Ego jako narzędzie do komunikacji z resztą społeczeństwa jest ok ale jest to tylko narzędzie (vide blog Brzytwy).

 

Tak jak pisze SennaRot jedyne wyjście to zainwestować w rozwój - zadanie na cały etat z wątpliwą wygraną.

 

I tego się właśnie obawiam... Jest nadzieja ale będzie bolało i mam wrażenie, że pewne treści muszę wbijać se codziennie do głowy a to = indoktrynacji... Nowe koleiny i wzorce. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Młoda masz zgrzyt ponieważ na bazie jednostkowych zachowań dokonałaś nieuzasadnionej projekcji na inne obszary życia.

 

To że ktoś komuś pomógł z własnej inicjatywy nie oznacza, że musi pomóc innej osobie w innej sytuacji. Ba, nawet w podobnej sytuacji nie musi pomagać.

Jeżeli ktoś decyduje się komuś pomóc, robi to na bazie aktualnej sytuacji, czyli szacuje ile będzie go to kosztować (pieniędzy, czasu, siły, nerwów, czegokolwiek), ale również doświadczeń (np. negatywna reakcja na pomoc).

 

Może to robić z różnych pobudek: tak jak mówiłaś -aby podbudować swoje ego, ale również np. normy obyczajowe (pomoc niewidomemu na pasach), albo wzorce (pomoc kobiecie z wózkiem w tramwaju), albo po prostu tak mu się zachciało.

Natomiast to że pomogę inwalidzie na wózku wjechać do tramwaju nie oznacza, że pomogę też staruszkowi, który w tramwaju chce mi opowiedzieć historię swojego życia.

 

Osoba o której piszesz może np. pomóc z czystej przyzwoitości albo przez wzgląd na znajomość, albo z jakiegokolwiek innego powodu, ale nie chce z Tobą rozmawiać bo 1)nie uwarza Cię za interesującego rozmówcę 2)nie macie wspólnych tematów 3)nie lubi z Tobą rozmawiać 4,5,6..100) cokolwiek.

 

Jest takie ponoć chińskie przysłowie: "Jeśli uratujesz komuś życie, jesteś za nie odpowiedzialny".

Parafrazując "Jeżeli komuś pomożesz, jesteś zobowiązany do dalszej pomocy" - ogólnie ludzie mają tendencję do prezentowania takiego podejścia. Możesz kogoś podwieźć samochodem 50 razy, ale jak odmówisz komuś kolejnego razu, to nie dość, że poprzednia pomoc pójdzie w niepamięć, to jeszcze zostaniesz określony mianem buraka, chama, czy czegoś innego. Chyba każdy z nas ma takie doświadczenia.

Ogólnie taka postawa jest błędna i należy na to zwracać uwagę. Nie wszyscy tak robią, ale śmiem twierdzić, że większość  ludzi ma takie zapędy.

 

Osobiście staram się być na to wyczulony, czy ktoś faktycznie mnie o coś prosi, czy jednak żąda czegoś olewając semantykę słów. Miło oglądać to zmieszanie na twarzy kiedy poprawiam delikwenta/delikwentkę "Ty mnie nie prosisz, tylko żądasz, skoro nie akceptujesz odmowy, a nie masz prawa niczego ode mnie żądać".

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nomorepanic - powierzchownie to napisałam bo taki zamysł miałam i głowy do zagłębienia się nie mam a i przypadek jest bardziej skomplikowany. Sie wie, że na tak skąpą ilość informacji, odpowiedź będzie ogólna ale... nakierowuje. 

 

Powtarzam się ale jestem pod wrażeniem tej waszej rozkminy i łatwości wyrażania myśli w piśmie, w gadce jestem lepsza. Doświadczenie, doświadczeniem ale Wy na bierząco analizujecie rzeczywistość a to jest rzadko spotykane. 

 

Patrzcie no, taki wątek a ja akurat i niby przypadkiem słucham audycji Marka z Rnextem o egoiźmie pań i bezinteresowności...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Nomorepanic napisał:

Z piedestału spadną Ci, których działanie jest kalkulowane na fejm. Na przykład jeżeli ktoś zaczyna biegać tylko po to, aby pochwalić się na endomondo/facebooku/twiterze/instagramie/czymkolwiek, to faktycznie słowa krytyki z powodu np. "nieprofesjonalnego stroju" może spowodować, że ta osoba przestanie biegać w ogóle. Jeżeli ktoś robi to dla siebie, to słowa krytyki albo po prostu osłabią radość z biegania (po prostu w skali szczęścia bieganie da nam +2 zamiast +4), albo spowodują zupełnie odwrotny efekt pt. "ja wam jeszcze pokażę".

 

Spróbuj tak swojej pani powiedzieć że nie potrafi okazywać uczuć, nie stara się,
jest pasywna, w łóżku też. Jeszcze nigdy nie poznałem kobiety, która
na krytykę zareagowała odpowiednio spokojnie, z przemyśleniem i wprowadzeniem zmian.
Wszystkie się obrażały, nazywały mnie chamem który sam nie kocha bo krytykuje i jak śmie krytykować :P

zatem szukały gałęzi, która będzie im dawała pełen komfort.

 

U kobiet od zarania dziejów istniała próżność.

U chłopców słabszych psychicznie i fizycznie, wychowywanych w środowisku kobiet, jest podobnie.

 

Aczkolwiek jest jedna różnica. Chłopcy chcą być doceniani głównie za czyny, a dziewczynki za to że są dziewczynkami i im się należy, albo za wygląd.

 

Nie jest to reguła, bo np starsze kobiety, czy brzydkie kobiety często zamawiają sobie młodych, utrzymują ich nawet, ale to się zmienia dopiero z wiekiem. Chcą się młode poczuć, więc płacą i dają czyny. Zamiana ról.

Można też rozróżnic typy osobości. Ekstraweryk czerpie energie wśród ludzi i tu oczywiście mu przychylnych. Introwertyk gdy jest sam, lub w bardzo małej grupie, ale też zaufanych ludzi, bo długo się otwiera.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krogulec troszkę nie wiem jak mam odczytać Twoją wypowiedź pod moim adresem, bo w cytowanym fragmencie nie piszę o krytykowaniu kobiety tylko o ludziach żyjących pod publikę.

 

Jeżeli chodzi Ci o krytykowanie kobiety, to moja reaguje na nią dosyć dobrze. Ostatnio na stwierdzenie, że trochę zapuściła się z kilogramami odpowiedziała "Wiem" wstydząc się tego trochę. Oczywiście nastąpił kontratak w postaci "Ty też się trochę spasłeś", ale akurat miała w tym rację, więc dalsza rozmowa zeszła na temat co zamierzamy "z tym" zrobić.

 

Ogólnie moim zdaniem teraz mam wyższe SMV od niej (kiedyś startowaliśmy z tego samego mniej więcej poziomu), zwłaszcza ze względu na finanse, więc być może dlatego ewentualną krytykę znosi dosyć dobrze. Inna sprawa, że staramy się rozmawiać ze sobą regularnie, ale rozmawiać tak naprawdę, o tym czego chcemy, co nam się nie podoba, co planujemy.

 

Czasem jak to kobieta za cholerę nie przyzna mi racji, bo jakby nie patrzeć krytyka, jeżeli jest uzasadniona implikuje najczęściej konieczność wprowadzenia zmian i pracy nad sobą. Ale potrafię już rozróżnić kiedy mówi do mnie że "mnie pogrzało", ale wie, że mam rację.

 

Ja nie traktuję krytyki jako zło i nie odbieram jej jako krzywdy na moim wizerunku. Jeżeli jest konstruktywna to ją przemyślę i być może coś zmienię, jeżeli uznam, że faktycznie mi się to kalkuluje. Jeżeli krytyka jest z dupy, to traktuję ją jako drogowskaz, że to co robię jest słuszne i dobre, bo kogoś boli to co robię - jeżeli nie potrafi podać argumentów - z zawiści.

 

 

Edytowane przez Nomorepanic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Nomorepanic napisał:

Jeżeli chodzi Ci o krytykowanie kobiety, to moja reaguje na nią dosyć dobrze. Ostatnio na stwierdzenie, że trochę zapuściła się z kilogramami odpowiedziała "Wiem" wstydząc się tego trochę. Oczywiście nastąpił kontratak w postaci "Ty też się trochę spasłeś", ale akurat miała w tym rację, więc dalsza rozmowa zeszła na temat co zamierzamy "z tym" zrobić.

 

 

Napisałeś o tym, że krytyka ludziom pomaga np powiedzieć sobie "ja im pokaże", ale właśnie to nie jest tak do końca. Jest obraza i kontratak.

 

Jeśli nie jesteś ideałem, to dostaniesz krytyka, żeby nie była zmuszona do działania :) I tak też się stało, czyli z tym przyjmowaniem krytyki jest średnio.

Każdy chce być wielbiony :) ? Ale osoby niedowartościowane i zakompleksione najbardziej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.