Skocz do zawartości

Bycie przegrywem - czy to może być genetyczne?


BlueTie

Rekomendowane odpowiedzi

Patrzę tak sobie na innych i bardzo mocno staram się zauważać różnorakie szczegóły. Ostatnio w kiblu naszło mnie nurtujące pytanie: czy bycie przegrywem (nieudacznikiem życiowym) jest genetyczne?

Z książek Marka można dowiedzieć się, że kobiety szukają silnego samca alfa, który da jej silne nasienie na zdrowego, mądrego, silnego i zaradnego dzieciaka. Tak też zauważam, oraz widzę po szkolę, że jak ktoś jest taki wiecie, ogarnięty, to i rodziców ma ogarniętych (rodzeństwo też) i często dużo kasy itd. Zauważyłem, że wśród facetów (przynajmniej w 3 szkołach, w których byłem), w parze z urodą i siłą, idzie coś co jest połączeniem sprytu, zaradności, szczęścia i smykałki do łapania okazji. Znowuż ci, którzy są brzydcy, mają brzydkie rodzeństwo i rodziców, zazwyczaj są biedni, mało pewni siebie, nie są tak przebojowi i nie potrafią się ustawić w życiu tak jak ci ładni. Zarabiają mniej, są biedniejsi, w długach i chorzy.

Może to jest taka typowa kiblowa rozkmina, ale pokrywa się ze słowami Marka, że za słabymi samcami idą słabe geny, a za nimi życie w biedzie i słabe dzieciaki.

Zauważył ktoś może coś podobnego? Jakie jest wasze zdanie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgłęb tematy 20:80 (czyli 20% samców ma dostęp do 80% samic, a ja osobiście myślę, że tego jest 10 do 90 w przypadku biologii i człowieka) oraz SMV.

Tam znajdziesz odpowiedzi na dręczące pytania.

 

Teraz sztuką jest to czy się tym załamiesz, olejesz i wymiksujesz się z tej gry (czyli zostaniesz outsiderem, często poddawanym ostracyzmowi społecznemu, ale nie udawanym, a realnym) czy zaczniesz nad sobą pracować tak, aby zająć dobra pozycję w systemie.

 

Taka jest cena czerwonej pigułki ;)

Bo na powrót do nieświadomki, jaką ma 90% społeczeństwa, już raczej nie możesz liczyć, skoro zacząłeś pytać....

Edytowane przez OnTakiJakis
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem chciałbym wrócić do matrixa, ale żeby rzuciło mnie w takie realia, że moja rodzina jest jakaś suber bagata itp. Jak ten koleś z matrixa co zdradził w pierwszej części :lol:

Ale tak na poważnie, to czy to rzeczywiście jest takie proste? Po porostu takie geny, uwarunkowane na bycie betą? Co u niektórych omegą, dziwne to strasznie. Przecie dalej w głowie po nocach się śnie, szkolne "nie szata zdobi człowieka", "pieniądze szczęścia nie dają", "liczy się to co masz w głowie", "a kobiety wolą porządnych facetów" :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywistym jest, ze jak ktoś jest ładny, inteligentny i ma kasę na start jest mu łatwiej w życiu, co tu rozkminiać?

 

Oczywistym też jest, ze można tego nie mieć i też wiele osiągnąć. Tyle, że przypadków od zera do milionera jest niewiele.

 

Zaradność czy spryt natomiast może być wyuczony jak wszystko inne, ale najczęściej trafia się wrodzony, przydatna cecha.

 

To są rozważania dla speców od socjologii, ale w zasadzie jako skrót myślowy można powiedzieć, że bieda prawie zawsze rodzi biedę.

 

Co do inteligencji dzieci nie jest ona wypadkową inteligencji rodziców, tylko jak pokazują badania jest zazwyczaj bliska średniej dla danej populacji. Więc genialni rodzice nie koniecznie muszą mieć genialne dziecko.

 

Aczkolwiek, inteligencję również można rozwijać i to od dziecka, i inteligentni, oraz świadomi rodzice mogą mieć wpływ na jej rozwój u pociech. Geniuszem trzeba się urodzić, ale sam proces nauki i wychowania też sporo daje i taki odpowiednio chowany dzieciak, może rozwinąć swoje zdolności i np. z typowego dla naszej populacji iq 100 wypracuje iq 120+ ( a takie ma 2% ludzi na świecie). 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, BlueTie napisał:

Czasem chciałbym wrócić do matrixa, ale żeby rzuciło mnie w takie realia, że moja rodzina jest jakaś suber bagata itp. Jak ten koleś z matrixa co zdradził w pierwszej części :lol:

 

Szczerze?

Ja też :)

 

6 minut temu, BlueTie napisał:

Ale tak na poważnie, to czy to rzeczywiście jest takie proste? Po porostu takie geny, uwarunkowane na bycie betą? Co u niektórych omegą, dziwne to strasznie. Przecie dalej w głowie po nocach się śnie, szkolne "nie szata zdobi człowieka", "pieniądze szczęścia nie dają", "liczy się to co masz w głowie", "a kobiety wolą porządnych facetów" :blink:

 

Zastanów się co by się stało, gdyby ludzie powszechnie zaakceptowali fakt, że pomimo rozwoju cywilizacji rządzi nami biologia i że kobieta, która "kocha" jest w większości przypadków dlatego, że nie miała lepszego wyboru a żyje pod presją zegara biologicznego?

Upadłyby systemy religijne i społeczne, upadłaby moralność, upadłyby ryzy jakie trzymają ludzi przed popełnianiem wielu rzeczy....

To raz.

Teraz kolejna sprawa - wiesz, dlaczego tak powszechnie, wmawia się ludziom mit "od zera do milionera" (nie twierdzę, że w 0,0000001% przypadków niemożliwy do spełnienia)?

Z tego samego powodu.

 

Wybór jest więc prosty - walczysz, świadomie rezygnujesz albo idziesz na dno rozpaczy, bo nie radzisz sobie z tym, jak rzeczywiście jest.

 

Ja tak to wszystko odbieram, nie twierdzę, że mam monopol na jedyną, słuszną, rację :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie, środowisko. Twoim środowiskiem są rodzice, to co oni wiedzą przekażą tobie, a to co wiedzą da im to jak żyją, więc z podobną wiedzą ruszysz w świat i zakładając, że niczego się nie nauczysz to skończysz jak oni. Kwestia pieniędzy, to kwestia lepszego startu. Po co dzieciak ma zakuwać matme sam, jak można wynająć korepetytora na stałe, za niższą kwotę dzięki temu. Dzieciak idzie na studia i nie stresuje się jak inne co kasy na korepetycje nie miały. Studia i wiedza od rodziców dają kolejne profity, potem robi sobie dzieciaka z podobną sobie samiczką i koło się zamyka. Tak to widzę.

 

Dobrze piszesz OTJ, ale czy świadoma walka ma sens? Jak ją widzisz? Mamy wyjść i strzelać do ludzi w imię wyższych racji, czy po prostu nakupować książek i próbować się jakoś ustawić, wiedząc jak jest i wykorzystując mechanizmy rządzące ludźmi?

Edytowane przez BlueTie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genetycznie możesz mieć skłonność do depresji. I w takim przypadku można mieć przerąbana, bo byle gówno potrafi nieźle namieszać w życiu.

Zdolności też się oczywiście dziedziczy, ale kluczowe i tak będzie środowisko i wychowanie. I trzeba by pewnie niezłego samozaparcia, by nadrobić czas stracony w dzieciństwie.

 

11 minut temu, red napisał:

 wypracuje iq 120+ ( a takie ma 2% ludzi na świecie).

 

Tej skali nie znam. Próg dla 2% najbardziej inteligentnych to 130, 132, lub 148 w najpopularniejszych.

Wynika to ze wzoru 100 + 2 * odchylenie standardowe (kolejno 15, 16 i 24).

0.1% najlepszych wyników to już 100 + 3 * odchylenie.

Przynajmniej tak jest w teorii :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, BlueTie napisał:

Twoim środowiskiem są rodzice, to co oni wiedzą przekażą tobie, a to co wiedzą da im to jak żyją, więc z podobną wiedzą ruszysz w świat i zakładając, że niczego się nie nauczysz to skończysz jak oni.

Więc nie zakładaj, że niczego się nie nauczysz, tylko się UCZ.

Kwestia pieniędzy, to kwestia lepszego startu. Po co dzieciak ma zakuwać matme sam, jak można wynająć korepetytora na stałe, za niższą kwotę dzięki temu. Dzieciak idzie na studia i nie stresuje się jak inne co kasy na korepetycje nie miały.

Pod warunkiem, że matma jest tym co chce robić dzieciak. Jak 'zapomnisz' go o to zapytać jak będzie mały, to zniszczysz mu życie zmuszając go do wykonywania Twoich ukrytych pragnień.

Studia i wiedza od rodziców dają kolejne profity,

Studia komuś kto się do nich nie nadaje nie dadzą KOMPLETNIE NIC. Wróć do mojej poprzedniej odpowiedzi. Wiedza od rodziców to nie tylko wiedza. To setki godzin obserwacji działania rodziców w naturalnym środowisku. To inaczej 'dobre wzorce' - czyli WYCHOWANIE.

potem robi sobie dzieciaka z podobną sobie samiczką i koło się zamyka.

Pod warunkiem, że nie jest niczego świadomy to tak się stanie. Ale to nie jest wina studiów, bo one nie służ wychowaniu dziecka ale przekazaniu profesjonalnej wiedzy dorosłemu już człowiekowi. Znaj różnicę, bo jest ogromna.

 

Dobrze piszesz OTJ, ale czy świadoma walka ma sens?

Odpowiem za kolegę. Do wyboru masz to, lub dobrowolne zostanie niewolnikiem, co za miskę ryżu sprzeda siebie, kumpla, ojca/matkę czy swoją duszę. Wybieraj.

Jak ją widzisz? Mamy wyjść i strzelać do ludzi w imię wyższych racji,

Ty, no kurwa zajebisty pomysł :> Pomyśl przez chwilę nad nim i jego konsekwencjami... JA PRDL. Nie pamiętam ile masz lat ale zakładam, że więcej jak 15?
Poza tym masz braki w zakresie świadomości ideologicznej. Odsyłam do Credo Forum, wątku Zasady w dziale Regulamin, czy jednej z ostatnich audycji Marka w Radiu Samiec która dotyczy przyczyn założenia forum.

Jak będziesz zbyt długo upartym ignorantem, to nie spodziewaj się ciepłego przyjęcia.

czy po prostu nakupować książek i próbować się jakoś ustawić, wiedząc jak jest i wykorzystując mechanizmy rządzące ludźmi?

No w końcu coś sensownego. To zdecydowanie lepsza ścieżka niż powyższa, ale żeby ją skutecznie i bezproblemowo wprowadzić w życie to będziesz musiał sobie wypracować własne zasady życiowe - zwane popularnie kręgosłupem moralnym.

 

Geny do bycia przegrywem nie mają nic wspólnego. Geny dotyczą funkcji i parametrów ciała, a nie twojego charakteru.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z poważnym odpowiadaniem na odpowiedzi kolegów jakoś nie miałeś problemu, więc co za cyrki odstawiasz?

Sam zacząłeś zadawać nieprzemyślane pytania (typu: strzelanie do ludzi) to się nie dziw, że ktoś Cię prostuje.

Od tego właśnie jest forum i nie będziemy zostawiać takich rzeczy bez odpowiedzi. Jeszcze ktoś weźmie coś takiego na poważnie i będzie tragedia.

Jak chcesz pogadać na luzie, to wejdź do działu 'śmieszne', 'rozmowy przy wódce', albo na shoutboxa. Od tego w końcu są.

 

A, i jeszcze jedno. Ja zawsze tak pisze, kiedy temat i dział dotyczy poważnych kwestii. To nic osobistego i nie jesteś pierwszy. Sprawdź sobie samemu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/129859/talent-nie-istnieje-droga-do-praktycznego-osiagania-mistrzowskich-umiejetnosci

 

Polecam tą książkę, chociażby dla samej wiedzy - że talent to MIT.

Liczy się tylko ilość godzin przepracowanych w danym obszarze.

 

A teraz zobacz sobie, że Twoi rodzice mają firmy. Od małego jesteś z nimi i przejmujesz nawyki tego - umiesz załatwiać sprawy/rozmawiać z przypadkowymi ludźmi/potrafisz sobie ustalać cele itp

A teraz Twoi rodzice to pracownicy na etacie w państwowym sektorze - zapewne są znacznie bardziej roszczeniowi wobec pracy i życia/mają 2-3 znajomych, większość czasu siedzi na dupie przed tv + mówią Ci - zrób studia i znajdź dobrą pracę

 

Bieda to stan umysłu w dalszej perspektywie. To działanie w myśl "i tak nie będzie lepiej". To jebana apatia na świat.

 

A co bycia przegrywem - to jeśli nie masz kalectwa fizycznego, jesteś kimś spełniającym normy fizyczne. To NIC nie stoi na przeszkodzie, żeby przestać być przegrywem.

No i oczywiście, hajs robi swoje. Na zdjęciach lewandowska przed i po byciu bogatą

 

metamorfoza-anny-lewandowskiej-anny-stac

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tarnawa - bo czasem mam silne nawroty chęci powrotu do lat dziecięcych / bycia nastolatkiem, a wtedy białorycerstwo i naiwna wiara w dobroć ludzką kwitło u mnie w pełni ;)

 

Ale, tak ogólnie, co do tego co napisałeś, pełna zgoda.

Edytowane przez OnTakiJakis
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, GluX napisał:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/129859/talent-nie-istnieje-droga-do-praktycznego-osiagania-mistrzowskich-umiejetnosci

 

Polecam tą książkę, chociażby dla samej wiedzy - że talent to MIT.

Liczy się tylko ilość godzin przepracowanych w danym obszarze.

 

 

 

 

U Pana którego książkę polecasz, byłem kiedyś na realnym coachingu. Powiem tak - książki nie kupię na pewno :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom temat nie jest z dupy, ani w kiblu wymyślony, bo nad tym zastanawia się kupa :D ludzi na świecie. Tak naprawdę jeśli się nie PRZEBUDZISZ, to na 90% odtworzysz to samo, co robili rodzice, przy założeniu, że to co określamy mianem rzeczywistości nie jest do końca oparte o determinizm, a wiele na to wskazuje. Tak czy owak jesteśmy programowani od poczęcia na automaty imitacyjno-naśladowcze i tak funkcjonuje 90% tego co nas otacza. Zawsze przy takiej okazji zadaję sobie pytanie, jaki jest w takim razie cel istnienia, czy hodowania ludzi? Można pisać setki stron o podwodnych cywilizacjach, facetach z brodami, reptalianach i innych bzdurach a prawda leży (jak zawsze) zupełnie w innym miejscu. Istniejemy przez przypadek, jako skutek powstania akurat TU warunków umożliwiających wyewaluowanie homo sapiens, które w moim odczuciu przekształca się obecnie w homo consionus (myślący - świadomy), zaś pytanie o SENS czegokolwiek jest typowo ludzkie. Natura możliwa do opisania matematyką nie ma uczuć, emocji, zdolności do analizy, ma za to prawa, którym podlega wszystko co egzystuje. W genach dostajesz paczkę w spadku po przodkach, skoro istniejesz, to znaczy, że ONI dostosowali się dość dobrze do przetrwania, wszystko zależy od tego, w jakim miejscu kolejki ewolucji jesteś TY czy bliscy. Możesz być na przykład ostatnim ogniwem, nie wydasz potomstwa, nie przedłużysz genotypu i tyle. Czy ktoś będzie płakał? Nie. Czy świat się skończy? Nie. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie z punktu widzenia wszechświata? Nie. Zatem? Wszystko co mamy to ułamek sekundy (relatywnie) w stosunku do wieku tego co nas otacza, aby czerpać z możliwości interakcji z otoczeniem, zatem? Możesz pozostać zbitą ofiarą i wycofać się, albo przemyśleć wszystko i walczyć. Czemu warto walczyć? Trudne pytanie, bo tu UWAGA - przekazując geny realizujemy czyjś program (świadomość jest skutkiem ubocznym życia a nie odwrotnie), z kolei kończąc kolejkę genotypową i wybierając np czysty hedonizm zyskujemy radość z życia, ale jednocześnie zamykamy jakąkolwiek szansę na to, że nasza świadomość może pojawić się ponownie (skoro mamy do czynienia z nieskończonością w skończonej przestrzeni, to mamy również przypuszczenie graniczące z pewnością, że pojawimy się tu ponownie). Może właśnie o to toczy się walka, zwykły wyścig szczurów o przetrwanie? Czego byś nie wybrał, to będzie Twoje życie, Twoje decyzje i Twoje konsekwencje. Z tego ostatniego trzeba sobie tylko zdawać sprawę, bo zgorzknienie, to najgorsze co może nas spotkać na ziemi, tej ziemi.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, BlueTie napisał:

Patrzę tak sobie na innych i bardzo mocno staram się zauważać różnorakie szczegóły. Ostatnio w kiblu naszło mnie nurtujące pytanie: czy bycie przegrywem (nieudacznikiem życiowym) jest genetyczne?

Z książek Marka można dowiedzieć się, że kobiety szukają silnego samca alfa, który da jej silne nasienie na zdrowego, mądrego, silnego i zaradnego dzieciaka. Tak też zauważam, oraz widzę po szkolę, że jak ktoś jest taki wiecie, ogarnięty, to i rodziców ma ogarniętych (rodzeństwo też) i często dużo kasy itd. Zauważyłem, że wśród facetów (przynajmniej w 3 szkołach, w których byłem), w parze z urodą i siłą, idzie coś co jest połączeniem sprytu, zaradności, szczęścia i smykałki do łapania okazji. Znowuż ci, którzy są brzydcy, mają brzydkie rodzeństwo i rodziców, zazwyczaj są biedni, mało pewni siebie, nie są tak przebojowi i nie potrafią się ustawić w życiu tak jak ci ładni. Zarabiają mniej, są biedniejsi, w długach i chorzy.

Może to jest taka typowa kiblowa rozkmina, ale pokrywa się ze słowami Marka, że za słabymi samcami idą słabe geny, a za nimi życie w biedzie i słabe dzieciaki.

Zauważył ktoś może coś podobnego? Jakie jest wasze zdanie?

 

Miałem kolegę ze szkoły z wielodzietnej rodziny 6 dzieci, drewniany domek, brak auta, za komuny jeszcze nie było takich subsydiów żyli dość biednie.

 

Obecnie wszyscy pożenieni, własne domy jednorodzinne, nie powielają wielodzietności, oczywiście nie są krezusami, ale powiedziałbym że wskoczyli "na poziom wyżej".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Farbowana Kita niehabilito napisał:

 

 

U Pana którego książkę polecasz, byłem kiedyś na realnym coachingu. Powiem tak - książki nie kupię na pewno :)

 

W ciulu mam tego gościa - zapewne przetłumaczył sobie jedną z książek anglojęzycznych. Chodzi o samą książkę, która obala wprost coś takiego jak talent.

 

zapewne taką:

 

https://www.amazon.com/Talent-Myth-Larry-Gluck/dp/1929473001

Edytowane przez GluX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, BlueTie napisał:

Coś taki ofensywny, w luźnym temacie? Toż to gadanie o temacie ze srania wziętym i dumaniem na temat teorii na kiblu wysnutych :huh:

 

Jeszcze zalezy co to znaczy być przegrywem?

Jesli masz auto, zdrowie, nie masz długów to w porownaniu do dziecka z Uzbekistanu jestes gość, natomiast jeśli porównujesz sie do wiceprezesa rafinerii to jestes przegrywem...Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)

Człowiek może wiele osiagnac pod warunkiem że czegoś bardzo pragnie, wtedy mimowolnie znajdujesz metody aby to sobie zagarnąć...

Spryt i odwaga rozwijaj sie w sytuacjach kryzysowych, kiedy musisz kombinować, nie da sie stać odważnym jesli nie jestes narażony na sytuacje lękowe w których musisz działać...

Nie zgodzę sie z Toba że brzydcy ustawić sie nie potrafią, sa ludzie niscy, grubi, kalecy a trzymali władze absolutną...Np Stalin, Hitler czy Mao...

Tu juz popadamy w skarjności, ale sam widzisz :)

Uroda, i tak dalej nie ''wbija'' Cie automatycznie w szereg ludzi przegranych, owszem przystojnemu mężczyźnie czy atrakcyjnej kobiecie jest łatwiej, bo każdy z nas lubi obcować z pięknem, ale to nie jest czynnik decydujący...

Tak jak pisałem, tzw przegryw to cechy charakteru które uaktywniły sie w Tobie podczas obserwacji rodziców, rodzenstwa i tak dalej...Jesli nie bedziesz krytyczny w stosunku do ich decyzji, rad, to mimowolnie dojdziesz w to samo miejsce, dlatego jesli masz świadomość to możesz to zmienić...

Wszystko da się ogarnąć, nie wiesz co ze sobą zrobić, idz do specjalistów którzy zajmują sie np badaniem osobowosci cech czlowieka, pod katem zdolności, predyspozycji i tak dalej...wystarczy chcieć..Automatycznie dostrzegajac zdolności u siebie wzrasta Twoja samoocena, a ta jest podstawa do zbudowania dobrej jakości osobowości, bo nie koncentrujesz sie na negatywnych cechach...Są talenty wrodzone i te których możesz sie nauczyć...

Stylem bycia i negatywnym mysleniem nasiąkłeś podczas wielu lat indoktrynacji, także to nie Ty, myslisz nie swoimi myślami...

Jeszcze jest jeden czynnik na który mamy znikomy wpływ, szczeście...Dla przykładu, myslisz ze nie ma lepszych zawodników niż np Lionel Messi w tej dyscyplinie, oczywiscie że są, tylko brak szczescia spowodował że nie zostali zauważeni, wybrani, ewentualnie jakas kontuzja po drodze...:)

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, GluX napisał:

 

W ciulu mam tego gościa - zapewne przetłumaczył sobie jedną z książek anglojęzycznych. Chodzi o samą książkę, która obala wprost coś takiego jak talent.

 

zapewne taką:

 

https://www.amazon.com/Talent-Myth-Larry-Gluck/dp/1929473001

 

Pan Artur wyśmiewa u siebie na blogu Bandlera i innych, a na coachingu za grubo ponad dwa tysiące, robiliśmy ćwiczenia tylko i wyłącznie NLP. Do ćwiczenia z dysocjacją w kinie (oglądasz siebie na ekranie i później oglądasz oglądającego, a później znowu oglądasz tego oglądającego) dołączył dodatkową dysocjację, i nazwał to swoim ćwiczeniem. Po takim pokazie hipokryzji i innych, brzydko nazywanych cech, odrzuca mnie od książki na kilometr. Pewnie przepisana.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, GluX napisał:

Chodzi o samą książkę, która obala wprost coś takiego jak talent.

 

Czyli rozumiem, że 100% kobiet może zostać dobrymi programistkami? To oczywiste, że umiejętności są przyswajane przez ciężką pracę. Jednak prędkość nauki danych osób będzie różna. Sam talent w danej dziedzinie nie da umiejętności czy wiedzy, ale szybsze przyswajanie, przez co nauka zajmie znacznie mniej czasu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Farbowana Kita niehabilito napisał:

 

Pan Artur wyśmiewa u siebie na blogu Bandlera i innych, a na coachingu za grubo ponad dwa tysiące, robiliśmy ćwiczenia tylko i wyłącznie NLP. Do ćwiczenia z dysocjacją w kinie (oglądasz siebie na ekranie i później oglądasz oglądającego, a później znowu oglądasz tego oglądającego) dołączył dodatkową dysocjację, i nazwał to swoim ćwiczeniem. Po takim pokazie hipokryzji i innych, brzydko nazywanych cech, odrzuca mnie od książki na kilometr. Pewnie przepisana.

 

Hah, przecież to wszystko własnie Bandler wymyślił D:

Z tego co widzę to wszystko "ściąga" z zachodu.

A książka warta przeczytania, dla samego wyjścia z ograniczenia myśleniem - że niektórzy mają swój dar do tego.

 

 

@Ancalagon

 

Słowo klucz "MOŻE" - oczywiście, że może. Książka właśnie również rozwiązuję kwestię tego że 1godzina nauki u mnie nigdy nie będzie tak samo skuteczna jak u kogoś innego. Nie mniej jednak nie ma zniechęcać.

 

Jak to mówią sportowcy:

 

“Hard work beats talent when talent fails to work hard.”


Kevin Durant

 

Talent to może być wzrost w koszykówce, lub liczba włókien szybkokurczliwych u sprintera. Ale zawsze, ZAWSZE ciężka praca pokonuje predyspozycje. Bo predyspozycje można zmieniać.

Zawsze to widzę, gdy wracam do rodzinnego miasta i spotykam tych co grozili mi, a ja się ich bałem. Widzę, ich przećpane i przepite ciała pełne dymu tytoniowego - jak kiedyś mieli ogromną przewagę nad mną. Dziś mają 25-26 lat a już są wrakami. Mieli świetną młodość i tylko tyle - zmarnowali co mieli, bo nie rozwijali swojego ciała i umysłu.

 

Edytowane przez GluX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.