Skocz do zawartości

Pomoc rodzicom, wydzielone z "Nic się nie należy..."


Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Tarnawa napisał:

Od dzieci z jakiej racji one sie na swiat nie pchały więc nic nie są winne ani matce ani ojcu

 

Od dzieci, należy się jak psu buda, jeśli rodzic wypełniał swe obowiązki właściwie.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Mosze Red napisał:

 

Od dzieci, należy się jak psu buda, jeśli rodzic wypełniał swe obowiązki właściwie.

 

 

Co sie należy ?ile ?jak długo?

 

Dzieciak ma prawo mieć swoje życie i może pomóc ale nie musi to ma być jego wolna wola a nie obowiązek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Tarnawa napisał:

Dzieciak ma prawo mieć swoje życie i może pomóc ale nie musi to ma być jego wolna wola a nie obowiązek.

 

Statystycznie rodzic i tak otrzymuje znacznie mniej od dziecka. Minimum 25 lat rodzic ładuje środki w dziecko i czas i wiedzę. Częstokroć to trwa dłużej niż do 25 roku życia ,bo rodzice pomagają się ustawić, kupią dom lub mieszkanie, auto itp. Nawet jak dziecko jest dorosłe to pomagają np. przy wnukach.

 

Gdy rodzic jest już stary i schorowany, w wieku emerytalnym, to i tak bardzo nikłe szanse, że pożyje tyle lat ile dbał o dziecko. Więc dziecko, które opiekuje się rodzicem do końca życia i tak wychodzi na tym lepiej bo poświęca mniej czasu i środków niż rodzice w jego wychowanie i życie włożyli.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mosze Red napisał:

 

Statystycznie rodzic i tak otrzymuje znacznie mniej od dziecka. Minimum 25 lat rodzic ładuje środki w dziecko i czas i wiedzę. Częstokroć to trwa dłużej niż do 25 roku życia ,bo rodzice pomagają się ustawić, kupią dom lub mieszkanie, auto itp. Nawet jak dziecko jest dorosłe to pomagają np. przy wnukach.

 

Gdy rodzic jest już stary i schorowany, w wieku emerytalnym, to i tak bardzo nikłe szanse, że pożyje tyle lat ile dbał o dziecko. Więc dziecko, które opiekuje się rodzicem do końca życia i tak wychodzi na tym lepiej bo poświęca mniej czasu i środków niż rodzice w jego wychowanie i życie włożyli.

 

Tak masz racje ale to ma wyjść od dzieciaka samo z wdzięczności a nie jako obowiązek .

 

Mnie teściowa wyrzuciła calineczka nie poszła za mną bo ku... mamusia, poswięciła swoje moje i mojego dziecka życie dla mamusi 

bo mamusia sobie nie da rady. były pewnie szantaże emocjonalne itp.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Tarnawa napisał:

Mnie teściowa wyrzuciła calineczka nie poszła za mną bo ku... mamusia, poswięciła swoje moje i mojego dziecka życie dla mamusi 

bo mamusia sobie nie da rady. były pewnie szantaże emocjonalne itp.

 

Tarnawa to jest obowiązek i wdzięczność jednocześnie. Jedno nie wyklucza drugiego i często idzie w parze.

 

To, że Calineczka chciała załatwić swój obowiązek cudzym kosztem, to jest problem zrytej bani Calineczki, jej mamusia = jej obowiązek. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

8 minut temu, Mosze Red napisał:

 

Tarnawa to jest obowiązek i wdzięczność jednocześnie. Jedno nie wyklucza drugiego i często idzie w parze.

 

To, że Calineczka chciała załatwić swój obowiązek cudzym kosztem, to jest problem zrytej bani Calineczki, jej mamusia = jej obowiązek. 

 

 

Do tego jeszcze prawo tworzy patologie alimenty na rodziców

i tak taka baba najpierw rżnie swojego chłopa a póżniej dzieciaka i ustawiona leniwa dupa na całe życie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Tarnawa napisał:

 

Do tego jeszcze prawo tworzy patologie alimenty na rodziców

i tak taka baba najpierw rżnie swojego chłopa a póżniej dzieciaka i ustawiona leniwa dupa na całe życie

Niestety ale i tak tez bywa,wystarczy ze dziecko urodzi  i cale życie moze na tym żerować

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie Panowie, to nie jest wdzięczność ani obowiązek. Mi Ojciec powiedział kiedyś jedną mądrą rzecz: My się wami opiekujemy utrzymujemy, a wy ten dług spłacicie robiąc to samo z waszymi dziećmi.

 

Dziecko ma prawo żyć własnym życiem, ma prawo się realizować i swoje pieniądze wydawać na siebie. Owszem jeśli rodzice naprawdę zachorują to pomoc jak najbardziej. Ale jeśli są w miarę zdrowi i stać ich na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb to dziecko nie ma żadnego musu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie Brachy;)

Obowiązek opiekowania się naszymi starszymi rodzicami to nie tylko nasz "moralny" obowiązek, ten obowiązek jest także zapisany w polskim kodeksie.

Otóż istnieje coś takiego jak "alimenty na rodziców", którzy z różnych powodów nie są w stanie się utrzymać, np. nie stać ich na leki ,lekarza itd.

Przerabiałem to we własnej dalszej rodzinie, tak więc wiem jak to wygląda.

 

Niewyobrażam sobie aby moi rodzice, na starość żyli w nędzy z marnych emerytur.

W mojej rodzinie obowiązek opieki przejęłą moja najmłodsza siostra z mężem.

I nic dziwnego, ponieważ zamieszkali w wykończonym na 90 % domu z piękną działką, zamieszkali "na gotowo".

I się opiekują, wiozą do lekarzy, opłacają rachunki itd. Niech rodzice na starość z emerytur mają na leki itd.

Dlatego przynajmniej Ja, nie będę domagał się żadnego spadku itd.

Moje poczucie moralności mi na to nie pozwoli !!!

Jednak gdyby z jakichś względów oni nie dali rady, to Ja przejmuje obowiązek itd.

 

P.S. Wiecie jaki to wstyd dla dorosłego dziecka, jak sędzia mówi do delikwenta umoralniającą gadkę nt. poczucia obowiązku opieki nad chorym rodzicem.

Widziałem to na twarzy dalekiego kuzyna, najpierw czerwony, później bordowy ze wstydu.

SH.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To u mnie było tak, że moi kochani dziadkowie ze strony matki powtarzali że po to mają dzieci żeby się one się nimi zajmowały. Doszło do tego, że moi rodzice z tymi dziadkami kupili dom. Ojciec włożył mieszkanie własnościowe, garaż plus ponad 30 tysięcy kredytu. Poza tym wszyscy z rodziną zmieniliśmy miejscowość zamieszkania, nie muszę chyba pisać jaki to stres dla dzieci chodzących do podstawówki ale mniejsza o to. Dziadkowie dali tylko mieszkanie spółdzielcze, na które wzięli raptem 15 tysięcy kredytu celem jego wykupienia. Pozostali w tej samej miejscowości dumnie kręcąc nosem, że awansowali społecznie. I teraz tak ojciec został właścicielem, za to dziadki mogły dożywotnio mieszkać.

 

Dodatkowo w akcie notarialnym widniał wpis, że moi rodzice zapewniają dożywotnią opiekę (Nawet prawnik w późniejszym czasie łapał się za głowę jak można było podpisać tak nieprecyzyjną umowę.). No i się zaczęło. Kochana babcia i dziadek uznali że im się należy wszystko. Oni mogą rządzić, decydować odnośnie domu, robić samowolkę, a ojciec jako właściciel ma płacić. Podam przykład: Wpadli na pomysł by wykopać samowolnie odpływ, po którym woda zaczęła zalewać sąsiada. Przyszło co do czego - ojciec jest właścicielem i musiał tłumaczyć się w urzędzie. Następnie, skoro mają się nimi opiekować, to oni nie muszą płacić za nic, moi rodzice mają ich żywić, ubierać i skakać koło nich.

 

Płakali przed całą rodziną jacy to  moi rodzice źli, a jacy to oni nieszczęśliwi. Skłócili rodzeństwo, kuzynów słowem całą rodzinę, która po blisko 20-latach nadal się nie odzywa. Trzeba było wiele zachodu perypetii i kasy by zakończyć ten chory układ. Więc nie gadajcie że rodzicom się coś należy. Można ale nie trzeba pomóc. Bo z niewolnika nie ma nic. I trzeba być wielkim SKURWYSYNEM żeby całe życie opierdalać się i liczyć na to że dziecko w przyszłości pomoże.

Edytowane przez seba33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@seba33 - bo pomagać trzeba z głową, nawet rodzinie. Twoi rodzice mogą mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie, że dali sobie wejść na głowę i że byli nierozgarnięci w kwestiach prawnych i ogólnospołecznych. Za 98% nieszczęść jakie się zdarza człowiekowi w życiu odpowiada jego własna bezmyślność. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Mosze Red napisał:

@seba33 - bo pomagać trzeba z głową, nawet rodzinie. Twoi rodzice mogą mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie, że dali sobie wejść na głowę i że byli nierozgarnięci w kwestiach prawnych i ogólnospołecznych. Za 98% nieszczęść jakie się zdarza człowiekowi w życiu odpowiada jego własna bezmyślność. 

 

 

Tak masz rację i sam im to wygarnąłem. Ale mieli jaja na tyle, że zrobili wszystko by wyjść z tego burdlu. Zawsze byli chowani w przekonaniu że rodzina jest najważniejsza. Jak dostali po dupie przekonali się że świat nie jest taki jak się wydaje. Nikt ich tego nie nauczył dopiero życie. Odkuli się ze wszystkim, pozbyli pasożytów i za to mogę być z nich dumny. A wierzcie że w takich sytuacjach bardzo blisko o tragedię.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi czas że dziecko jest dorosłe ,zakłada własną rodzinę, ma dzieci i wtedy ma sobie wziąść na grzbiet jeszcze swoich rodziców?... Jesli kogośna to stać.

Nie mówie żeby nie pomagać, ale wszystko z głową, 

Starsi ludzie potrafią też nieżle manipulować,grać na litość itd.

Ojca już nie mam ale mamie zawsze jak bedzie tego naprawde potrzebowac pomogę,to oczywiste.

Ale wszystko z głowa nie kosztem własnego i tak już wystarczająco pokręconego życia

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, kryss napisał:

Przychodzi czas że dziecko jest dorosłe ,zakłada własną rodzinę, ma dzieci i wtedy ma sobie wziąść na grzbiet jeszcze swoich rodziców?... Jesli kogośna to stać.

 

 

To się nazywa pokolenie hamburgerów. Bo obciążone z dwóch stron. Na szczęście moi rodzice mają przyzwoite dochody na emeryturze i dużo chodzą po lekarzach, tylko nie zawsze te konsultacje przekładają się na zdrowy tryb życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomogać można komus kto zapewnił opieke nie tyle materialna a w szczególności mentalna, psychiczna, bo to od mocnej psychiki i wzorców wyniesionych z domu rodzinnego, zależy dalsze funkcjonowanie mlodego człowieka w świecie dorosłym...Jesli rodzice nie wywiązali sie z tej drugiej nie mam prawa im pomagać...

Jęsli rodzice mimo oferowanej pomocy z dobrego serca nie potrafią byc wdzięczni i nadal wpadają w te same problemy no bo przeciez ''Synek, da'' to tym bardziej nie mam prawa im pomagać...

Jesli rodzic mimo okazywanej pomocy i próby naprawienia relacji z mojej strony( choc to nie ja zjebałem) nie wykazuje takiej postawy i jednocześnie szuka sytuacji do zwady i kłotni, to niech siedzi w swoim grajdole i sie martwi...Mam to w dupie!

Nie mam obowiązku pomagać komuś kto zachowywal sie w stosunku do mnie jak najgorszy wróg...Nie mam obowiazku pomagac komus kto poprzez nieuczciwość słowną, manipulacje i granie na uczuciach próbował wymusił odemnie kase do dziś nie oddaną...

 

Jeśli rodzic wywiązał się należycie z opieki nad dzieckiem, dał dobre wzorcem dopingował, motywował, sprawiedliwie i konstruktywnie skrytykował, spedzał czas, bynajmiej starał się zbudować dobre relacje, mam prawo i obowiązek mu pomagać na starość...

Jesli pod upad na zdrowiu, mam obowiązek w ramach rekompensaty opiekować się rodzicem i opłacać leki, media i tak dalej...

Zasada wzajemności w tym przypadku się umacnia, bo jest zbudowana na dobrej relacji rodzinnej...W takiej sytuacji mam ogromna satysfakcje z pomocy rodzicom...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SledgeHammer napisał:

Otóż istnieje coś takiego jak "alimenty na rodziców", którzy z różnych powodów nie są w stanie się utrzymać, np. nie stać ich na leki ,lekarza itd.

Przerabiałem to we własnej dalszej rodzinie, tak więc wiem jak to wygląda.

 

Tak, takie prawo.

chyba że wykażesz, że rodzice/rodzic nie wywiązywał się ze swoich obowiązków względem dziecka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.06.2016 o 22:49, Mosze Red napisał:

1 Dzieci są głównym celem biologicznym kobiety, z racji tego iż zrealizowała swój własny cel, ktoś ma jej za to jeszcze płacić ? Kobieta poświęciła czas na opiekę nad dziećmi, to dzieci powinny zapewnić jej utrzymanie jak dorosną, logiczne ? Nielogiczne. Nikt nie kazał babie się mnożyć i nie można oczekiwać od dziecka, że ma ją utrzymywać. Jak chce się utrzymać to niech znajdzie dobrą pracę.

A co do opieki-nic na siłę, nie chce-niech zatrudni opiekunkę/odda do domu dziecka/rodziny zastępczej-a nie, że ma to być umowa jednostronnie zawarta dorozumiana-w stylu opieka za kasę w przyszłości-a może dziecko nie chce w to wchodzić? A może zawieranie takiej perfidnej dorozumianej umowy jest nic nie warte, bo dziecko ma ułomne postrzeganie świata i nie może decydować w tak poważnej kwestii, czy przyjąć opiekę?

Proste-chcesz mieć dziecko, rodzisz i opiekujesz się za darmo, nie oczekując profitów-nie chcesz, nie zawracasz dupy, tylko ruszasz własną i ogarniasz swoją przyszłość finansową.

 

Należy jej się natomiast od dzieci.

Z jakiej niby racji? Mechanizm w stylu urodzić dziecko by potem utrzymywało świadczy o braku minimalnych ambicji, żeby utrzymywać się samemu z własnej działalności. To pasożytnictwo. Co to za komunistyczne myślenie ''należy się''.

Nie pytał nikt dziecka, czy chce się urodzić, dziecko nie zmuszało matkę do urodzenia więc podjęła dobrowolnie decyzję-no a potem po ''należy się'' widać, że bynajmniej nie w celach macierzyńskich, a finansowych.

 

Chyba, że przed zawarciem małżeństwa ustalili między sobą inaczej i mąż np. obiecał, że jak ją zostawi to coś tam jej kapnie.

W ogóle te wszystkie rozkminy w rodzinach dot. finansów są żałosne, zamiast każdy polegać na sobie i własnej pracy-co jest miarą dorosłości-wyciąga rękę po cudze.

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, AdrianoPeruggio napisał:

Nielogiczne. Nikt nie kazał babie się mnożyć i nie można oczekiwać od dziecka, że ma ją utrzymywać. Jak chce się utrzymać to niech znajdzie dobrą pracę.

 

Adriano zasada równoważnej wymiany obowiązuje, poświęciła czas na wychowanie, na starość gdy będzie stara i niedołężna należy się pomoc od dzieci.

 

Ktoś zrobił dla ciebie coś dobrego ( w tym wypadku przez wiele lat) jesteś moralnie zobowiązany aby się odwdzięczyć gdy on będzie w potrzebie.

 

 

6 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Z jakiej niby racji? Mechanizm w stylu urodzić dziecko by potem utrzymywało świadczy o braku minimalnych ambicji, żeby utrzymywać się samemu z własnej działalności. To pasożytnictwo.

 

Jak wyżej. Nie mówię o utrzymywaniu nieroba zdolnego do pracy tylko rodzica, który już nie jest zdolny do pracy, a z racji poświęcenia lat na wychowanie i opiekę nad potomstwem, ma malutką emeryturę.

 

 

6 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

W ogóle te wszystkie rozkminy w rodzinach dot. finansów są żałosne, zamiast każdy polegać na sobie i własnej pracy-co jest miarą dorosłości-wyciąga rękę po cudze.

 

Czemu są żałosne. Załóżmy, że biorę sobie żonę, mam rozdzielność majątkową. Dzieci urodzone, odchowane, ja poświęciłem środki ona czas. Przed ślubem obiecałem (zawarłem ustną umowę niezależną od intercyzy, która chroni moje interesy), że w razie rozwodu zapewnię jej np. kawalerkę i jakąś kwotę przez określony okres czasu zanim się znów dostosuje do funkcjonowania na rynku pracy. 

 

Czuję się zobowiązany do dotrzymania owej umowy, gdyż była to umowa dobrowolna. Tak samo jak decyzja o złożeniu owej obietnicy była moja, wykalkulowana, stać mnie, kobieta jest ok, będą fajne dzieci. Proste?

 

A o finansach się zawsze rozmawia, wtedy nie ma niedomówień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

 

Adriano zasada równoważnej wymiany obowiązuje, obowiązująca wymiana polega na świadomym udostępnianiu czegoś za coś-dziecko nie ma tymczasem wpływu na decyzję o urodzeniu i wychowaniu, a nawet gdyby miało, nie należy jego głosu traktować poważnie, to tak jakby ktoś korzystając z okresu, kiedy jesteś ubezwłasnowolniony-i na dodatek powodując to ubezwłasnowolnienie-wtykał Ci przez cały czas jakieś towary, a po upływie iluś tam lat domagał się zapłaty. Nie ma dobrowolności, nie ma zobowiązania-zachodzi przesłanka uchylająca zobowiązanie.

poświęciła czas na wychowanie, a kto jej kazał?

na starość gdy będzie stara i niedołężna należy się pomoc od dzieci.czy pytała się dziecka o zdanie, czy dziecko chce być poczęte i wychowywane za cenę odpłaty w przyszłości?

 

Ktoś zrobił dla ciebie coś dobrego ( w tym wypadku przez wiele lat) jesteś moralnie zobowiązany aby się odwdzięczyć gdy on będzie w potrzebie.

 a jeśli nie prosiłem go o ''robienie czegoś dobrego''? Za nieproszone przysługi nie powinno się oczekiwać rewanżu, bo to nie są wówczas przysługi, a inwestycja z odroczonym terminem zapłaty-a ja jestem zdania, że każdy powinien sam decydować o swoich zobowiązaniach, a nie być moralnie przymuszanym, bo komuś drugiemu zachciało się dawać pożyczkę-oprocentowaną lub nie- w postaci opieki, finansowej i psychologicznej

 

 

 

Jak wyżej. Nie mówię o utrzymywaniu nieroba zdolnego do pracy tylko rodzica, który już nie jest zdolny do pracy, a z racji poświęcenia lat na wychowanie i opiekę nad potomstwem, ma malutką emeryturę. Chcącemu nie dzieje się krzywda-volenti non fit iniuria-wybrał taką drogę, więc powinien się zabezpieczyć na starość w stopniu takim, aby nie obciążać swojego dziecka

 

 

 

Czemu są żałosne. Załóżmy, że biorę sobie żonę, mam rozdzielność majątkową. Dzieci urodzone, odchowane, ja poświęciłem środki ona czas. Przed ślubem obiecałem (zawarłem ustną umowę niezależną od intercyzy, która chroni moje interesy), że w razie rozwodu zapewnię jej np. kawalerkę i jakąś kwotę przez określony okres czasu zanim się znów dostosuje do funkcjonowania na rynku pracy. 

 

Czuję się zobowiązany do dotrzymania owej umowy, gdyż była to umowa dobrowolna. Tak samo jak decyzja o złożeniu owej obietnicy była moja, wykalkulowana, stać mnie, kobieta jest ok, będą fajne dzieci. Proste?

 

A o finansach się zawsze rozmawia, wtedy nie ma niedomówień.

Chodzi mi o to, że decyzje o rodzeniu dzieci powinny być podejmowane CAŁKOWICIE wolne od cudzych finansów-a więc rodzenie i opieka wykalkulowana ekonomicznie (bo samiec coś da, bo dostanie kawalerkę) budzi mój wstręt. Zarówno wobec matki-że de facto handluje swoim ciałem (to pół biedy-ale i cudzym życiem-czyli swojego dziecka) za jakieś profity, jak i wobec ojca-że dziecko stało się z jego udziałem przedmiotem transakcji. Po prostu taka decyzja to powinien być odruch miłości, która jest bezwarunkowa, a nie okraszona postanowieniami umów pisemnych, ustnych czy ''dorozumianych''. No i kwestia dzisiejszej plagi braku prawdziwego ojca w rodzinie, jego obecności-a więc podejścia w stylu ''zapłacę, baba odchowa''.

Jaki przykład daje dziecku matka, która zrzuca na niego moralny obowiązek opieki? Samowolka, ''jakoś to będzie'', ''to nie moje zmartwienie''. Jeśli nie stać kogoś na samowystarczalność, niech nie zrzuca obowiązku opieki na innych.

 

 

Jeśli ktoś spowoduje, że przez pewien czas będziesz ubezwłasnowolniony, ale otoczy Cię opieką nie pytając Cię o zdanie-i domyślnie oczekując po zakończeniu tego okresu rewanżu-to jak to nazwać, jeśli nie szantażem, albo chęcią życia na cudzy koszt? Oferuje Ci takie warunki-on jest w sile wieku, radzi sobie, zarabia, więc na razie ma z czego żyć, ale potem nie jest w stanie odłożyć na starość (nie umie/nie chce-pasożyt)-więc z tego powodu spowoduje Twoje czasowe ubezwłasnowolnienie, pomagając Ci-ale nie za darmo, jak dojdziesz do siebie masz się odwdzięczyć, bo kasa się skończyła.

 

Świta Ci w głowie operacja typu  ''weź kredyt, a potem spłacaj''? Tutaj jest gorzej-bo nikt nie pyta się dziecka, czy chce wziąć kredyt, a ma wynikający z moralnego szantażu obowiązek spłaty.

 

Wymuszony na kimś kredyt to nie kredyt, a bardziej np. oferowanie ''ochrony'' przez gangstera-za opiekę się płaci.

 

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wszystkich systemach prawnych stworzonych przez człowieka, które obowiązują na świecie jest obowiązek opieki nad rodzicami, chyba, że w jakiś znaczący sposób uchybiali obowiązkom rodzicielskim.

Jest to zwyczajnie moralne i naturalne. Tak samo wśród wyznawców voodoo jak i chrześcijan czy buddystów.

 

Adriano, masz chłopie podwójną moralność. Pamiętam wątki, w których pisałeś o płaceniu podatków, że to słuszne i moralne.

 

Czyli uznawałeś słuszność oddawania pod przymusem ciężko zarobionych pieniędzy ludziom i instytucjom, które nic ci nie zapewniają lub zapewniają relatywnie mało czyli przepłacasz i jesteś rabowany. Popierałeś to. 

 

Natomiast oddawanie własnych środków, z nieprzymuszonej woli, na podstawie dobrowolnej umowy lub z poczucia obowiązku i zwykłej przyzwoitości, osobom, które wniosły dobro do twojego życia i/ lub spełniły twoje oczekiwania uważasz za wstrętne. 

 

Bo co? Bo nie ładnie zaoferować kobiecie bezpieczeństwo materialne za urodzenie dziecka? Przecież to jest właśnie tradycyjny model rodziny, tylko opisany wprost nie przez pryzmat kulturowej otoczki, żeby było ładnie. Facet utrzymuje i zapewnia bezpieczeństwo, kobieta rodzi i ogarnia gniazdo.
 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wszystkich systemach prawnych stworzonych przez człowieka, które obowiązują na świecie jest obowiązek opieki nad rodzicami, chyba, że w jakiś znaczący sposób uchybiali obowiązkom rodzicielskim. Niech sobie będzie, w systemach prawnych istnieją też niekorzystne pożyczki, ale takich cudów na kiju jak domaganie się w ramach prawa spłaty zobowiązania na nie zaciągnięty świadomie dług to chyba jeszcze nie było:)

 

Adriano, masz chłopie podwójną moralność. Pamiętam wątki, w których pisałeś o płaceniu podatków, że to słuszne i moralne.

Nie stwierdzałem, a mając wątpliwości przedstawiałem argumenty drugiej strony.

 

Czyli uznawałeś słuszność oddawania pod przymusem ciężko zarobionych pieniędzy ludziom i instytucjom, które nic ci nie zapewniają lub zapewniają relatywnie mało czyli przepłacasz i jesteś rabowany. Popierałeś to. 

A Ty uznajesz słuszność oddawania pod przymusem moralnym ( a nawet prawnym-bo powołujesz się na ''wszystkie systemy prawne'') ciężko zarobionych pieniędzy ludziom, którzy pod przymusem zawarli z Tobą umowę bez Twojej wiedzy, zgody.

 

Natomiast oddawanie własnych środków, z nieprzymuszonej woli,

hola hola, czy osoba poddana szantażowi emocjonalnemu/moralnemu ma wolę wolną od przymusu?

 

 

na podstawie dobrowolnej umowy

nie zrozumiałeś co napisałem wyżej?

 

lub z poczucia obowiązku i zwykłej przyzwoitości, osobom, które wniosły dobro do twojego życia i/ lub spełniły twoje oczekiwania uważasz za wstrętne. 

Widzę, że trzeba wyjaśnić po kolei.

Popierasz zawarcie umowy o charakterze jednostronnym, obowiązujące druga stronę bez jej wiedzy i zgody, w której pod przymusem daje się Tobie pożyczkę z odroczonym terminem płatności.

Dlaczego istnieje taki mechanizm? Wersja dla trwających w niewiedzy:

a) Twój kontrahent samowolnie umieścił Cię  w umowie, bo

-nie umie odłożyć pieniędzy na starość-a więc ktoś, kto nie umie zadbać o samego siebie, ma dbać o innych?

-nie chce-więc jest pasożytem

b)kierując się samolubnym działaniem, zdaje sobie sprawę, że teraz-kiedy jesteś ubezwłasnowolniony-ma środki finansowe, ale nie umie/nie chce ich mieć w przyszłości-więc znajduje kogoś, kto będzie na niego pracować-a więc zmusza Cię do rozporządzeniem Twoim mieniem nie kiedy Ty chcesz, ale kiedy on chce. Od początku to on dyktuje warunki-a więc kiedy mu się zachce-w sile wieku-pożycza Ci pieniądze, a kiedy mu się odechce-oczekuje zwrotu. Ciekawa transakcja?

 

Bo co? Bo nie ładnie zaoferować kobiecie bezpieczeństwo materialne za urodzenie dziecka?

Nieładnie, jeśli rodzi się dzieci dla celów materialnych-wówczas nazywa się to produkcją w celach ekonomicznych. Ponadto jak już napisałem brak prawdziwego ojcostwa, transakcja ''kasa za wychowanie''.

A gdzie jest wola dziecka? To samowolka, urządzanie cudzego życia pod swoje egoistyczne potrzeby. Podobnie jak ze zwierzątkami-kupię dla kaprysu królika (czyli zapłacę matce za urodzenie), trochę się nim pobawię, ale na dłuższą metę to mi się znudzi, więc niech matka się zajmuje, ponadto aby było już zupełnie super oczekuję zwrotu kosztów.

 

Przecież to jest właśnie tradycyjny model rodziny, tylko opisany wprost nie przez pryzmat kulturowej otoczki, żeby było ładnie. Facet utrzymuje i zapewnia bezpieczeństwo, kobieta rodzi i ogarnia gniazdo. Fajnie, tylko że oczekiwanie spłaty urojonego zobowiązania nie jest chyba nieodłącznym elementem takiej definicji?

 

Skoro jesteś taki chętny-dobij targu z drugą osobą na takiej zasadzie-Twój kontrahent Cię pobije, wskutek czego będziesz czasowo ubezwłasnowolniony. W tym czasie zorganizuje Ci opiekę, full wyżywienie i rozmowy w cztery oczy, roztaczając wizje, że to wszystko ''za darmo, z czystej miłości, bezwarunkowo''.

Gdy już wydobrzejesz, okaże się, że lukrowana otoczka otoczką, ale długi się spłaca-masz oddać za koszty poniesione przez kontrahenta w czasie swojego ubezwłasnowolnienia.

No i najlepsze-przez cały ten czas jesteś tylko marionetką, cały proces decyzyjny jest w ręku drugiej osoby-spowodował, że żyjesz w takich, a nie innych okolicznościach, w takim, a nie innym miejscu i czasie, bez Twojej wiedzy, zgody. Informuje Cię, gdy tylko staniesz na nogi, że podpisał z Tobą jakąś umowę, i że od tej pory koszty ponosisz tylko Ty.

 

Umowa została spisana dlatego, że w czasie Twojego ubezwłasnowolnienia kontrahent miał pieniądze, by Cię leczyć, w zasadzie to świadomie doprowadził Cię do stanu, w którym jesteś ograniczony w decyzyjności, żeby pokazać swoją ''pomoc''-ale dziwnym trafem kiedy rzekomo bezzwrotna pomoc, wynikająca z czystych pobudek, się skończyła, czas na oddanie kasy, bo druga strona nie ma pieniędzy.

Zastanów się, czemu nie ma. Czy na obecną sytuację miała może wpływ decyzja, aby całkowicie samowolnie i beztrosko począć Cię, a potem jakoś to będzie, po co się martwić o kasę, skoro druga strona umowy i tak odda?

 

W systemie niewolniczym pan też łoży na swojego niewolnika-ale nie za darmo.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Fajnie, tylko że oczekiwanie spłaty urojonego zobowiązania nie jest chyba nieodłącznym elementem takiej definicji?

 

Jest i zawsze było. Kobieta poświęcała swoje atuty takie jak młodość i atrakcyjność oraz oddawała swoją praca na rzecz rodziny w zamian za zapewnienie utrzymania sobie oraz potomstwu. Było od czasów jaskiniowych.

 

 

31 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Niech sobie będzie, w systemach prawnych istnieją też niekorzystne pożyczki, ale takich cudów na kiju jak domaganie się w ramach prawa spłaty zobowiązania na nie zaciągnięty świadomie dług to chyba jeszcze nie było:)

 

Jasne, że było i jest i będzie - deficyt budżetowy i świadczenia alimentacyjne dla rodziców :) 

 

 

31 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

A Ty uznajesz słuszność oddawania pod przymusem moralnym ( a nawet prawnym-bo powołujesz się na ''wszystkie systemy prawne'') ciężko zarobionych pieniędzy ludziom, którzy pod przymusem zawarli z Tobą umowę bez Twojej wiedzy, zgody.

 

Tak uznaję, ponieważ żyję i mam się dobrze, a zawdzięczam to w znacznej części swojej rodzinie. Wartościom, które mi przekazali, naukom, których udzielili, środkom wyłożonym. Więc czerpię nieprzerwane korzyści z tej "umowy". Będę je czerpał całe życie, natomiast rodzic tylko niewielką część na stare lata. Więc i tak jestem do przodu. Proste w tym układzie płacisz tylko jedynie wtedy gdy gdy to co odebrałeś od rodziców przyniosło ci pożytek. Gdy rodzic był złym rodzicem, nie płacisz, prawo to też przewiduje.

 

Czyli mamy do czynienia z zasadą iż małoletni lub jego opiekun prawny może zawierać w imieniu małoletniego umowy, jeśli są one z korzyścią dla małoletniego. Małoletni uczestniczy w zyskach, ale nie uczestniczy w stratach. Zasada znana od czasów imperium rzymskiego. I zasadniczo to jedno wytłuszczone zdanie wyczerpuje temat ;) 

 

 

31 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

hola hola, czy osoba poddana szantażowi emocjonalnemu/moralnemu ma wolę wolną od przymusu?

 

Wszystko co robisz w życiu wykonujesz pod przymusem moralny, prawnym lub biologicznym.

 

Przymus moralny jest z samej definicji najlepszy z tych wszystkich. I przymusem można by to było nazwać jedynie w wypadku gdybyś musiał płacić na wyrodnych rodziców lub był zwykłym kutasem, który nie czuje wdzięczności i nie chce pomóc. W każdym innym przypadku jest to normalna i zdrowa relacja społeczna, a nie przymus.  

 

 

 

31 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

W systemie niewolniczym pan też łoży na swojego niewolnika-ale nie za darmo.

 

Tyle, że w systemie niewolniczym bilans był odwrotny, więcej zyskiwał pan, a mniej niewolnik. W przypadku relacji dziecko - rodzic jest odwrotnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.