Skocz do zawartości

Kobiety rozwijające się duchowo


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Od kilku tygodni coraz więcej czasu poświęcam na czytanie artykułów oraz oglądanie filmów związanych z rozwojem duchowym/samorozwojem ( nie mylić z religijnością ). Systematycznie poszerzam swoją wiedzę w tym zakresie i staram się sukcesywnie wprowadzać " wytyczne " w życie. Spojrzenie na świat, które miałem i tak dość odmienne w stosunku do wielu osób, zmieniło się jeszcze bardziej. Na temat rozwoju duchowego jak zapewne wie większość z Was, można porozmawiać z bardzo niewielką grupą osób. W swoim otoczeniu mam może 2-3 osoby, które choć w podobnym stopniu rozumują w zbliżonym do mojego sposób. Czy mieliście może moi drodzy jakieś relacje z kobietami, które również rozwijały się w tej sferze? Zastanawiam się czy spojrzenie na " rzeczywistość " takich pań jest choć trochę odmienne od 99,99% kobiet:D Wielu z Was przekonało się niejednokrotnie, że z samiczkami często gęsto nie ma żadnych tematów do rozmów, czy w przypadku o którym piszę jest inaczej? Czy można porozmawiać o czymś innym niż o przyziemnych sprawach? Ponownie podkreślę, nie chodzi o kobiety religijne, wyłącznie o takie, które pracują nad rozwojem duchowym,samorozwojem, opuszczeniem matrixa.

 

Pozdrawiam

Tyler

Edytowane przez Tyler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie znam dwie Kobiety, które zajęły się samorozwojem.

Jedną z nich poznałem kiedy była na już dość zaawansowanym etapie i w zasadzie czegoś mogłem się od niej nauczyć ciekawego, czegoś na ten temat dowiedzieć.

Druga, to moja przyjaciółka, która podnoszeniem samooceny zajęła się za moją namową.

O ile te Dziewczyny nie mają kompleksów, zupełnie inaczej patrzą na świat, coś tam próbują z medytacją, wypowiadają się inaczej niż reszta Kobiet, nie są sfrustrowane, to i tak podstawą jest związek, zakochanie, wielka miłość :)

Jedna jest w związku i go pielęgnuje, druga natomiast ciągle szuka ideału, mimo że sama mówi, że ma zbyt duże wymagania i w zasadzie wątpi, że taki facet, którego szuka w ogóle istnieje.

 

Z naturą nie wygrasz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, Marek pisał że i tak to się wszystko do tych samych schematów sprowadzało. 

Ja bym to ugryzł z innej strony. Kobiety wreszcie wyszły z domów. Mają więcej praw (niestety uciekają od obowiązków), studiują, pracują no i niektóre medytują... Myślicie, że jest szansa (o ile nie przyjdzie islam i wszystkiego nie rozpierdzieli), że kobiety ewoluują w końcu i same zaczną ogarniać swoje emocje, będą bardziej odpowiedzialne itp itd?

Co by się musiało stać żeby do tego doszło?

-Faceci musieli by się wycofać z białorycerstwa, kobiety wydaję mi się, że stały by się bardziej samodzielne. 

-Z samodzielnością wiąże się odpowiedzialność, a to jest rzecz, która najbardziej rozwija człowieka

-Wszelka kultura masowa musiała by ograniczyć promowaną romantyczność do minimum.

Tak, wiem że utopia ale lubię sobie pogdybać. Może książkę SF napiszę :D

Wcześniej od kobiet się nie wymagało tyle co teraz, albo inaczej: wcześniej kobiety nie podejmowały takiej liczby obowiązków jak teraz. Albo jeszcze inaczej: wcześniej tak często z domu nie wychodziły :D Skoro jest już jakiś bodziec to może i będzie reakcja? Gdyby tylko ewolucja bardziej na nich wymusiła branie odpowiedzialności jak i branie na klatę wszelkich swoich czynów i skutków no to... byłoby ciekawie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Artem napisał:

Gdyby tylko ewolucja bardziej na nich wymusiła branie odpowiedzialności jak i branie na klatę wszelkich swoich czynów i skutków no to... byłoby ciekawie :)

 

Zanim ewolucja cokolwiek zdziała w jakiejkolwiek materii, to muszą minąć setki, tysiące, jak nie miliony lat. Przez dwa czy nawet pięć pokoleń mogą zajść minimalne, wręcz niezauważalne zmiany. Nie ma co oczekiwać, że stanie się to za życia nawet naszych pra-pra-pra-pra-pra-wnuków (czy jak to się tam pisze).

 

Kobiety są jakie są. Faceci też są jacy są. Uwarunkowanie kulturowo-religijno-społeczne wykształciło masę białych rycerzyków i masę księżniczek. Nie my i nie te biedne Kobiety są temu winne. Jedyne co możemy zrobić, to zdać sobie sprawę z tego problemu i z nim walczyć, aby stać się "prawdziwymi" facetami. Facetami pewnymi siebie, krótko trzymającymi smycz, podejmującymi jasne decyzje. Facetami, od których bije pozytywna chemia organizmu. Facetami asertywnymi.

 

Jedna z tych Kobiet, o których wspomniałem wcześniej otwarcie powiedziała, że ona ma silny charakter (ma, jak na Kobietę) i że włazi facetowi, z którym aktualnie jest w tzw. związku, na głowę. Sama otwarcie twierdzi, że wtedy traci do tego faceta szacunek i już jest po związku. A trochę tych facetów przerobiła i ciągle przerabia. Sama mówi wprost, że chce czuć do faceta respekt, mimo że jest "silną, niezależną Kobietą". Potrafi sobie sama zorganizować czas, świetnie czuje się sama ze sobą, podróżuje (tak prawdziwie, a nie leży nad basenem w Egipcie na all-inclusive), ale szuka faceta do związku. Faceta, który jest dżentelmenem, zabierze w ciekawe miejsca, otworzy drzwi, podejmie decyzję, ale z drugiej strony wychędoży tak, że nie będzie wiedziała którędy na górę. Sama mówi, że faceci są albo w tę, albo we w tę - albo jest miły, szarmancki, ale jak już trafią do łóżka, to chce tylko być obsłużony, albo z drugiej strony są faceci nieciekawi, niemili, ale jak chwyci za kłaki, to ona od razu nabiera respektu. Powiedziała: "Nadzieje na znalezienie idealnego faceta z każdym kolejnym poznanym są coraz mniejsze. Faceci to trochę takie pizdy teraz, ale jak któryś wybije się ponad to, to będzie rodzynkiem i będzie miał z kobietami dobrze".

 

Panowie, powyższy akapit świadczy jedynie o tym, że warto nad sobą pracować, aby wybić się ponad białorycerstwo i być tym odsetkiem facetów, których Kobiety pragną. Świadczy też o tym, że kiedy Kobieta jest rozwinięta duchowo, to potrafi otwarcie nazwać swoje pragnienia, które pokrywają się z podświadomymi pragnieniami wszystkich Kobiet.

 

Reasumując - Kobieta rozwijająca się duchowo po prostu poznaje swoją pierwotną naturę i nadal się nią kieruje. Nic więcej.

 

Głównym tematem rozmów z tą znajomą, podczas dwóch dni spędzonych wspólnie, to były związki. Próbowałem wynieść niektóre wątki na ogólne relacje międzyludzkie, ale i tak zostało to sprowadzone do związków. Drugi główny temat, to bycie "silną i niezależną Kobietą". Pozostałe 10% rozmów było na inne tematy.

 

Nie ma się co łudzić - Kobieta jest Kobietą i Kobietą pozostanie. Na plus Kobiet rozwiniętych duchowo wychodzi to, że jest z nimi o czym rozmawiać, bo jednak ich spostrzeżenia bliższe są męskim obserwacjom i nie ma aż tylu punktów zapalnych. Do tego kwestie sporne łatwiej było rozwiązać, ponieważ taka Kobieta potrafi spojrzeć na problem z góry, omówić go, ale i tak pozostać przy swoim zdaniu, ale odbywa się to na spokojnie, bez kłótni, nerwów i wszelkie niezgodności można wytłumaczyć sobie tym, że każdy szuka czegoś innego, inaczej jest uwarunkowany itd. Co prawda nie wiem jak by wyglądał związek z nią i gdybyśmy widywali się częściej, a nie raz na trzy miesiące, ale myślę, że jeśli już zadawać się z Kobietami, to lepiej bardziej rozwiniętymi, ale i tak zachować czujność, nie wmawiać sobie, że jest wyjątkowa, tylko po prostu miło spędzać z nią czas.

 

Panowie - cudów nie ma :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak spotkałem się.

U dwóch grup kobiet.

 

Pierwsza grupa - zaawansowane wiekiem.

Druga grupa - młodsze ale pozbawione atrakcyjności.

 

Młode i atrakcyjne, szczególnie 'rozchwytywane' - stanowią granicę błędu statystycznego.

 

I nie ma się co dziwić, nie mają 'potrzeby' się rozwijać - bo i po co. Do pewnego momentu oczywiście, później trafiają do grupy nr 1 :D

 

S.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Artem napisał:

Myślicie, że jest szansa (o ile nie przyjdzie islam i wszystkiego nie rozpierdzieli), że kobiety ewoluują w końcu i same zaczną ogarniać swoje emocje, będą bardziej odpowiedzialne itp itd?

Co by się musiało stać żeby do tego doszło?

-Faceci musieli by się wycofać z białorycerstwa, kobiety wydaję mi się, że stały by się bardziej samodzielne. 

-Z samodzielnością wiąże się odpowiedzialność, a to jest rzecz, która najbardziej rozwija człowieka

-Wszelka kultura masowa musiała by ograniczyć promowaną romantyczność do minimum.

 

Białorycetrstwo i romantyczność jest wytworem kobiecej checi kontroli nad mężczyznami czyli mieć prawa, nie mieć obowiązków, być adorowaną, zdobywaną. Dostawać, a nie dawać.

Totalnie źle wysnuwasz wnioski.

To władza kobiety rozpieszcza, przez co stają się bardziej wyrachowane i niedojrzałe, a władzę mają ponieważ kobiety nadal uznają się za płeć słabszą, której się coś należy, które mają

prawo mieć wymagania zdecydowanie wyższe do innych niż siebie,

do której się podchodzi i to mężczyzna ma prezentować wartość, bezpieczeństwo, odpowiedzialność, chęć do podjęcia ryzyka, zdecydowanie. Same wartościowe cechy. Kobieta jest stroną pasywną i biorącą - jedyna aktywność kobiecą może być kręcenie dupą, szukanie nowego frajera do wykorzystania i rozkazywanie, tylko jak najmniej bezpośrednie byś się nie skapnął za szybko że jesteś wodzony za nos.

 

Dopóki kobieta ma waginę i staramy się pokazać, że są równe, to jest to dyskryminacja mężczyzn, a co za tym idzie kobieta się wywyższa. I tworzy się zaburzenie narcystyczne u kobiet.

 

Rasumując ewolucja kobiet nie jest możliwa. Są tylko 2 opcje. Albo władają kobiety jak w naszej kulturze, co prowadzi do nieszczęść w związkach, rywalizacji z kobietami, unicestwienia męskiej roli przez co obie płcie nie są zadowolone. Albo druga opcja. Władają mężczyźni, co jest naturalne i wtedy kobiety są bardziej pokorne, odpowiedzialne,

obowiązkowe, mają narzucone zasady, szanują ponieważ są zawsze zdominowane a tego pragną. Ich chwiejność, nielogiczność, niezdecydowanie, kłamliwość nie wpływa na system, bo nie mogą podejmować cięższych decyzji jak choćby o rozwodach i argumentować to wyuczonymi kłamstwami przynoszącymi korzyść i kreując się na świętą, wybielając siebie i unikając kar.

 

Władza kobietom miesza w głowie że wykształcają się u nich różne zaburzenia osobowości. To nie jest ich naturalna predyspozycja i są skłonne do nadużyć, przez brak kontroli nad swoimi popędami (emocjami). Rozpieszczasz, jesteś dobry, okazujesz zaangażowanie, zakochanie, to kobieta pomiata i jest chłodna - to nasza romantyczna kultura.

Jak nie rozpieszczasz, wymagasz, nie okazujesz uczuć, kobieta jest uzależniona od twoich zasobów bo dominujesz nad nią to i sam jesteś bardziej pewny siebie, czujesz się męski. Ona uległa, kobieca, ma wszystko dostarczone, jest zakochana. Jedynie porządzić nie może, ale jeśli kobiety od początku się uczy że rządzić nie może ŻADNA to nie są nieszczęśliwe. To działa podobnie jak to gdy się urodziłeś bez ręki. Przystosowujesz się do tego od narodzin, nie odczuwasz braku, sądzisz że to naturalne i do tego wszystkie inne kobiety by tych rąk nie miały.

 

Brak księżniczek, brak mizoandrii, brak mizoginii, brak zaburzeń. Patriarchat. Problemem były tylko nadużycia jednostek męstkich wobec kobiet, które się przytacza, że były bite za nic, upokarzane za nic i bunt jednostek kobiet, które chciały na siłę udowodnić, że są męskie i wprowadzono to co mamy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@M.Dabrowski - słusznie prawisz. Kobiety przez ostatnie kilkadziesiąt lat otrzymały ogrom możliwości, do których wykorzystania nie są naturalne przystosowane i stąd bierze się całe ich nieszczęście.

Jesteśmy pierwszym pokoleniem wychowanym przez Kobiety i jak się okazuje - nie spełniamy kobiecych oczekiwań. Jasno to dowodzi, że naturalne, biologiczne role są twardo przydzielone, każda płeć ma predyspozycje do wykonywania innych zajęć i tak to powinno być wykorzystywane.

 

Nie ma się co wzajemnie obwiniać, gdyż nikt z nas, zwykłych ludzi, nie ma na to wpływu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, forface8 napisał:

 

Zanim ewolucja cokolwiek zdziała w jakiejkolwiek materii, to muszą minąć setki, tysiące, jak nie miliony lat. Przez dwa czy nawet pięć pokoleń mogą zajść minimalne, wręcz niezauważalne zmiany. Nie ma co oczekiwać, że stanie się to za życia nawet naszych pra-pra-pra-pra-pra-wnuków (czy jak to się tam pisze).

Ewolucja wymusi dostosowanie się do nowej rzeczywistości natomiast rewolucja taką nową rzeczywistość stworzy. Wystarczyło 200 lat i mamy facetów pizdy jak to sam niżej napisałeś :) Wystarczy odpowiedni system i ludzie będą się musieli do niego dostosować. Wystarczył brak wzoru ojca, kilka rewolucji: przemysłowa, seksualna, ruchy feministyczne i stworzył się system, który mógłbym w sumie nazwać antymęskim a prokobiecym. Jakby to była zemsta kobiet (a raczej feministek) za patriarchat. A przecież kobiety do końca takie pokrzywdzone w tym patriarchacie nie były...

 

2 godziny temu, forface8 napisał:

Panowie - cudów nie ma :)

Dlatego piszę, że to gdybanie o utopii :D 

 

2 godziny temu, M.Dabrowski napisał:

Rasumując ewolucja kobiet nie jest możliwa. Są tylko 2 opcje. Albo władają kobiety jak w naszej kulturze, co prowadzi do nieszczęść w związkach, rywalizacji z kobietami, unicestwienia męskiej roli przez co obie płcie nie są zadowolone. Albo druga opcja. Władają mężczyźni, co jest naturalne i wtedy kobiety są bardziej pokorne, odpowiedzialne,

obowiązkowe, mają narzucone zasady, szanują ponieważ są zawsze zdominowane a tego pragną. 

I właśnie się zastanawiałem czy jest możliwa ta zmiana, skoro mężczyźni się stali bardziej wycofani a kobiety jakby dążą do przejmowania cech mężczyzn. Jak to będzie wygladać za nie wiem... 50 lat? 200 lat? 

 

2 godziny temu, M.Dabrowski napisał:

Władza kobietom miesza w głowie że wykształcają się u nich różne zaburzenia osobowości. To nie jest ich naturalna predyspozycja i są skłonne do nadużyć, przez brak kontroli nad swoimi popędami (emocjami). Rozpieszczasz, jesteś dobry, okazujesz zaangażowanie, zakochanie, to kobieta pomiata i jest chłodna - to nasza romantyczna kultura.

 

Fakt, nie wziąłem pod uwagę władzy a to przecież przejawia się w każdym związku... Myślałem właśnie o świadomych kobietach, które potrafią swoje naturalne zapędy oraz wybujałe ego poskromić same z siebie a nie w wyniku nacisku ze strony mężczyzny. Taki ideał wzięty z artykułów jakiś czasopism psychologicznych jak Charaktery ;) Szczęśliwy i partnerski związek :D Wiem że brzmię jak The White Knight ale sobie po prostu gdybam :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwój duchowy u kobiet zazwyczaj prowadzi do jeszcze bardziej wybujałego ego. Jest to dla nich kolejny punkt na wyimaginowanej liście do czucia się lepszą od innych. Oczywiście generalizuje, ale to są przypadki jakie ja zaobserwowałem.

 

 

PRZYKŁAD

2 tyg temu byłem na warsztatach gdzie mieliśmy sesje medytacji, potem dyskusje o nasz odczuciach/doświadczeniach. W grupie były 2 kobiety i 8 facetów. Przy dyskusji pierwsza oczywiście wyskakuje przed szereg i namiętnie opowiada co widziała, co odczuwała itd. ale zapytana czy weszła w taki a taki stan, mówi, że nie. Potem gdy jeden z uczestników opowiada o swoich odczuciach w tym powiedzmy konkretnym stanie świadomości, tamta pierwsza przerywając mu wypala, że ona to właściwie miała tak samo i jednak na bank była w tym stanie. I tak przez większość zajęć. Wszystko czuła, wszystko przeżyła, no idealnie. Kurwa one muszą być po prostu najlepsze.

 

Takie zajęcia powinny być oddzielnie prowadzone dla kobiet i dla mężczyzn. Baby wtedy by się pewnie tylko kłóciły, która zmyśla, a która mówi prawdę i która jest najlepsza...

 

 

Kiedyś myślałem, że fajnie było by mieć panne, która też obraca się w podobnych klimatach jak ja. Teraz to już nie wiem. Chyba lepiej nie. Zaraz zaczęła by się wpierdalać, przeszkadzać, oceniać. Nie tędy droga.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Moim zdaniem panie rozwijające się duchowo to jeszcze większe manipulatorki niż te "zwykłe". Zwłaszcza jak są atrakcyjne. Oficjalnie brzydzą się seksem, "czują w sercu miłość do całego wszechświata". Na takie panie działa najlepiej badboy typu dziki koń, którego nie można ujarzmić. "Ojej, to stało się tak spontaniczne". One uważają, że swoim wybitnym, niecodziennym rozwojem są w stanie omotać każdego i jak natrafiają na opór to jezioro w kroku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem taką jedną pod dachem. Rzeczywiście można pogadać o sprawach duchowości, 

ale jej natura pozostaje ta sama. Ona zajmuje się tym od 2-3 lat i to co się w niej zmieniło:

-poczuła się lepiej sama ze sobą

-wie już na czym stoi, czyli doskonale zdaje sobie sprawę ze swej natury i wykorzystuje to jeszcze lepiej

To moje obserwacje, więcej zmian nie zauważyłem.

Jak wyglądał sam związek opisałem w kilku tematach. Czyli te same zachowania co u kobiet niezwiązanych z duchowością.

 

Mój znajomy wraz ze swoją dziewczyną zajmują się duchowością od lat, są ogarnięci w temacie,

no i tutaj także, testy itp. ze strony  kobiety z tym, że bardzo subtelne, a on bardzo subtelnie, aczkolwiek zdecydowanie gasi jej zapędy.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś dawno temu ..za siedmioma górami i lasami żyła sobie kobiecina co to rozwijała się duchowo. Takie tematy ogarniała że normalnie człowiek myślał iż trafił na coś wielkiego i nie chodziło o rozmiar. Po jakimś czasie jej przeszło i poszła swoją drogą. Dlaczego? Temat opisałem już w innym rozdziale. Gdzie indziej się rozwija duchowo. Wiem jedno, jak zaczynasz spotkania to wszystkie są uduchowione, a jak trafisz na jakąś co naprawdę ogarnia temat to daj znać. Wtedy można klaskać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznałem jedną taką i to co ja znałem w wieku 16 lat ona ogarniała po 30 ale nauczyłam mnie sporo, rozpoznała we mnie demona  zazdrości albo moja dusza skierowała mnie do niej :) po znajomości z tą panią dużo mi łatwiej w relacjach z kobietami, nauki nie werbalne to ezoteryka ? 

Np świadome śnienie w 7 dni złapała. 

 

Ps np: łowy czarownic "kk" to po co byłi:)

Edytowane przez PexGdynia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś poznałem taką jedną, która zajmowała się tematami psychologii, filozofii i ogólnie kwestiami rozwojowymi... Nawet mi tym trochę zaimponowała i można było z nią pogadać na różne tematy, których nie ogarniała przeciętna samica. Niestety trwało to tylko do momentu, w którym owa niewiasta się we mnie zadurzyła i po tym fakcie odstawiła te zainteresowania na rzecz podbijania do mnie. Tak więc 1:0 dla babskiej biologii po raz kolejny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.06.2016 o 07:18, Artem napisał:

Może książkę SF napiszę :D

Już wcześniej zajął się tym np Frank Herbert pisząc Diunę i jej kolejne części. Jedną z frakcji tego uniwersum jest żeński zakoń Bene Geserit, który szkoli kobiety w rozwoju duchowym i nie tylko. Co ciekawe, pomimo mądrości zdobytych przez stulecia, dręczą je te same dylematy co w pierwotnych czasach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.