Skocz do zawartości

Jestem inna, niż wszystkie! ;)


Rekomendowane odpowiedzi

14 minut temu, Młoda napisał:

 

Serio, Wy macie z tym słowem na W problem a rozwiązanie jest banalne bo to Wy nadajecie rangę Wyj... kobiecie ni chuja nie wiadomo skąd i za co a to jest nagminne! Wyjątkowa bo co, bo Was chciała, bo dupy z łaski dała, uśmiechnęła się czy ugotowała no ludzie, co to kurwa ma być, przeciętne i powszechne! Wiem, że gadamy tak na haju a później klapki z oczu spadają, cipą gały nie zarastają ale sygnały, że coś jest nie tak i bedzie sie działo zawsze są. Nie nadużywajcie tego słowa i będzie po problemie. Z Waszym aktualnym poziomem rozgarnięcia zasługujecie na fajne i lepsze kobiety. To się oczywiście kłóci z teorią kija i marchewki bo mówi o ,,partnerstwie,, na tym samym poziomie a wtedy jest ryzyko, że spierdoli na wyższą gałąź... Nie rzucajcie pereł przed wieprze. 

 

Nie wiem, co napisałaś. Obowiązkowo praca nad składnią i redakcja postu przed publikacją. 

 

Nie zrozumiałaś mojego poczucia humoru, więc ode mnie do ciebie to ostatnia wiadomość :) 

 

Trochę luzu Młoda :lol:

 

P.S. Czy tylko ja nie rozumiem, co Panie piszą? Taki trochę (bardzo) bełkot? 

 

A tak serio.

 

Jako biały rycerz napiszę ci Młoda, że bardzo cię przepraszam za urażenie uczuć i za sugestię odnoszącą się do poprawy twoich wypowiedzi. Jesteś wyjątkowa, naprawdę. Przepraszam jeszcze raz i wysyłam buziaczki :*

 

:ph34r:

 

 

 

 

:lol:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że @mac rozwinął dosadnie myśl...

Postaram sie jeszcze coś dodać odnośnie głównego wątku...Myślę że rozwój u kobiet postępuje bardzo bardzo powoli, a często nigdy, z tego względu że kazda jest przekonana o swojej wyjątkowości, to widać, słychać i czuć, sa tak ''wyjątkowe'' ze u większości kobiet jak zauważam a dobrym obserwatorem jestem, zamienia sie to jakby w mannie, obrazując sytuacje mozna zauważać jakby kobiety ulepiły bożka na własny obraz i go czciły...Jest to okropne i zamiast przyciągać to odpycha na kilometr...

Mac pięknie to napisał stwierdzając ze postep w rozwoju jest możliwy wtedy kiedy człowiek ma świadomość swoich niedoskonałości, brakow, to wymaga pokory, przyznania się do slabosci, choć przyznanie sie do błędów i braków to oznaka siły i wewnętrznej uczuciowości a nie słabości, która kobieta przyzna się do własnych słabości, czy braków? No własnie, wpajana przez lata wyjątkowość i jej śmieszne poczucie na to nie pozwala, w związku z tym budowanie relacji z takimi ludźmi to ogromne cierpienie, udręka...Niestety wpływ mediów na ta kwestie i ogólnie kultury jest ogromny...A jak wiemy media, kultura i cały ten syf jest skierowany na kobiety, istoty z natury bardzo próżne, podatne na emocjonalne zrywy...

 

Sukces, tak bardzo oblegany i promowany w mediach, to kolejna mrzonka, prawdziwy sukces odnosi człowiek który pokonuje swoje słabości, uświadamia sobie własne ograniczające wzorce i zmienia je w pożyteczne, w dodatku w trakcie uświadamiania jest skłonny do przebaczenia tym którzy zawinili, to jest prawdziwa męskość i siła...

W dodatku bardzo nie podoba mi się generalizacja, sukces jako taki dla każdego znaczy coś innego, dla jednego to uwolnienia sie z nałogu, dla drugiego zdanie prawka a trzeciego pożyczone BMW od tatusia...Sukces dziś jest przedstawiany na poziomie czysto materialnym, dobry ciuch, fajny auto i tak dalej, co tylko prowadzi do frustracji młodych ludzi i utwierdza ich w błędnym  postrzeganiu rzeczywistości koncentrując ich uwagę tylko i wyłącznie na pogoń za rzeczami materialnymi...

@Nomorepanicporuszył kwestie wieku, myślę stary że większość kobiet i mężczyzn zostaje na mentalny poziomie gimnazjalistów...Wzrost mentalny, psychiczny musi byc podparty praca nad sobą a ta nie jest u młodych ludzi konikiem co jak w/w odnośnie sukcesu...Energia i koncentracja idą w innym kierunku, złym kierunku...

 

Poczucie wyjatkowosci to czesto domena osob o narcystycznym usposobieniu, czyli w pewnym sensie zakompleksionych i chorych...Taki człowiek w swojej zarozumiałości zaczyna upiekszac swoja wyjątkowość, krzywdzac siebie i innych, moim zdaniem chodzi tu o NIEPOWTARZALNOŚĆ, to diametralna różnica miedzy tym a poczuciem wywyższania się..

Ja jako osoba niepowtarzalna mam prawo do tych samych dobrodziejstw co inni, ulegam tym samym problemom co inni...

dlatego poczucie niepowtarzalności jest zdrowym odruchem, takie moje zdanie...

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chciałbym sprostować jedną rzecz. Napisałem w pierwszym poście, że człowiek uczy się od lepszych. Wolałbym to zmienić na uczy się od bardziej doświadczonych. Podział na lepszych i gorszych jest szkodliwy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mac, akurat luzu to mi nie brakuje a i zdania w kwestii wyj... nie zmienię. Wyobraź sobie, że styl moich wypowiedzi jest zaplanowany, taką mam akurat fantazję. Potrafię się pięknie i potoczyście wysławiać po polsku. Nie fosz się i nie zarzekaj bo jak kiedyś ciśnienię Ci podniosę to lepiej żebyś dał upust emocjom, tak jest zdrowiej. Niedawno pewna pani, z którą mam kosę zauważyła, że nie jestem jak landrynka i ona wcale nie musi mnie lubić. Wzięłam jej słowa do serca takźe... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Assasyn napisał:

Myślę że @mac rozwinął dosadnie myśl...

Postaram sie jeszcze coś dodać odnośnie głównego wątku...Myślę że rozwój u kobiet postępuje bardzo bardzo powoli, a często nigdy, z tego względu że kazda jest przekonana o swojej wyjątkowości, to widać, słychać i czuć, sa tak ''wyjątkowe'' ze u większości kobiet jak zauważam a dobrym obserwatorem jestem, zamienia sie to jakby w mannie, obrazując sytuacje mozna zauważać jakby kobiety ulepiły bożka na własny obraz i go czciły...Jest to okropne i zamiast przyciągać to odpycha na kilometr...

Mac pięknie to napisał stwierdzając ze postep w rozwoju jest możliwy wtedy kiedy człowiek ma świadomość swoich niedoskonałości, brakow, to wymaga pokory, przyznania się do slabosci, choć przyznanie sie do błędów i braków to oznaka siły i wewnętrznej uczuciowości a nie słabości, która kobieta przyzna się do własnych słabości, czy braków? No własnie, wpajana przez lata wyjątkowość i jej śmieszne poczucie na to nie pozwala, w związku z tym budowanie relacji z takimi ludźmi to ogromne cierpienie, udręka...Niestety wpływ mediów na ta kwestie i ogólnie kultury jest ogromny...A jak wiemy media, kultura i cały ten syf jest skierowany na kobiety, istoty z natury bardzo próżne, podatne na emocjonalne zrywy...

 

Sukces, tak bardzo oblegany i promowany w mediach, to kolejna mrzonka, prawdziwy sukces odnosi człowiek który pokonuje swoje słabości, uświadamia sobie własne ograniczające wzorce i zmienia je w pożyteczne, w dodatku w trakcie uświadamiania jest skłonny do przebaczenia tym którzy zawinili, to jest prawdziwa męskość i siła...

W dodatku bardzo nie podoba mi się generalizacja, sukces jako taki dla każdego znaczy coś innego, dla jednego to uwolnienia sie z nałogu, dla drugiego zdanie prawka a trzeciego pożyczone BMW od tatusia...Sukces dziś jest przedstawiany na poziomie czysto materialnym, dobry ciuch, fajny auto i tak dalej, co tylko prowadzi do frustracji młodych ludzi i utwierdza ich w błędnym  postrzeganiu rzeczywistości koncentrując ich uwagę tylko i wyłącznie na pogoń za rzeczami materialnymi...

@Nomorepanicporuszył kwestie wieku, myślę stary że większość kobiet i mężczyzn zostaje na mentalny poziomie gimnazjalistów...Wzrost mentalny, psychiczny musi byc podparty praca nad sobą a ta nie jest u młodych ludzi konikiem co jak w/w odnośnie sukcesu...Energia i koncentracja idą w innym kierunku, złym kierunku...

 

Poczucie wyjatkowosci to czesto domena osob o narcystycznym usposobieniu, czyli w pewnym sensie zakompleksionych i chorych...Taki człowiek w swojej zarozumiałości zaczyna upiekszac swoja wyjątkowość, krzywdzac siebie i innych, moim zdaniem chodzi tu o NIEPOWTARZALNOŚĆ, to diametralna różnica miedzy tym a poczuciem wywyższania się..

Ja jako osoba niepowtarzalna mam prawo do tych samych dobrodziejstw co inni, ulegam tym samym problemom co inni...

dlatego poczucie niepowtarzalności jest zdrowym odruchem, takie moje zdanie...

 

 

 

Również uważam, że doskonalenie siebie, stawanie się lepszym i osiągnięcie sukcesu na tym polu (bo w takim znaczeniu użyłam słowa sukces- chodziło mi tu o samorozwój, nie zdobywanie zasobów) może stać się wynikiem jedynie dogłębnej autoanalizy i uświadomienia sobie swoich braków, po tym musi nastąpić praca. Piszesz, że kobietom ciężko przyznać się do swoich braków, że hołubią swoje ja jak boginie. Otóż myślę, że jest w tym sporo racji, jednak nie do końca. Wiem, że to co teraz napiszę spotka się pewnie z odpowiedzią typu "o, taka jesteś właśnie wyjątkowa, sama piszesz, że za taką się uważasz!", ale pragnę zauważyć, że nie musi tak być w przypadku wszystkich kobiet. 
Opisując w innym, założonym przeze mnie wątku swoje problemy, pisałam również o swoich wadach, także niedostatkach na jakie nie mam wpływu. Są rzeczy nad którymi muszę pracować. Przyznałam się do wady jaką są małe piersi-  i tu, cóż, albo operacja plastyczna, albo muszę z tym żyć. Wybieram życie z tym i samoakceptację, choć równocześnie doskonale wiem, że nie mogę wymagać od wszystkich panów tego żebym się im podobała bez tych cycków. I oto wyłania się drugi problem, który wyjawiam przez napisanie poprzedniego zdania: dlaczego w ogóle pomyślałam, że dobrze by było gdybym podobała się wszystkim? To chore. 
Tak naprawdę celem jest chyba wzbudzanie pożądania, zachwytu (tak, to próżne, ale myślę, że Wy również chcielibyście wzbudzać zachwyt swoim ciałem u pań) u jednej, konkretnej osoby płci przeciwnej. W tym momencie jeszcze nie wiem co to za osoba, może ją poznam, a może nie. 
I również potrafię przebaczać. Czasami zajmuje mi to więcej czasu, czasami mniej, ale w ostatecznym rozrachunku nie ma osoby, o której mogłabym powiedzieć, że jej nienawidzę. Że nie potrafię jej wybaczyć. Że nie chcę jej znać. 

Chciałabym również poruszyć kwestię wpływu mediów na własną samoocenę. Pisaliście tu o tym wiele, ale tak prawdziwie zdałam sobie sprawę z tego ogromnego wpływu dopiero niedawno. Zauważyłam np. spadki własnego nastroju w chwilach, gdy spędzałam więcej czasu w internecie, oglądając magazyny w poczekalniach u lekarzy, gdzie trafiałam na fotografie pięknych pań. Wszystkie są piękne. Wszystkie mają cudowne kształty. I owszem- ja lubię rzeczy piękne i lubię na nie patrzeć, jednak zaobserwowałam własne reakcje po takim bombardowaniu bodźcami i jest mniej więcej taka: "Dlaczego ja nie mam takich cycków... jestem do niczego...", "Ale ona ma piękną cerę.. a mi jakaś krostka wyskoczyła na środku czoła", "Eh, te jej włosy. Może czas w końcu zdecydować się na zafarbowanie własnych?". To jest okropne, bardzo zgubne. Stałe porównywanie się do innych kobiet, to, że w każdej potrafię znaleźć coś pięknego, czego sama nie mam, albo mam, ale inne, potrafiło znacznie obniżyć mój nastój. Póki co ograniczyłam więc możliwość bombardowania mnie bodźcami i dzięki temu te myśli mnie już nie nachodzą, jednak wiem, że to tylko maskowanie, prawdziwa praca nad sobą to o wiele więcej wysiłku.

Znam ludzi- zarówno kobiety, jak i mężczyzn, którzy uważają się za absolutnie wyjątkowych, wspaniałych, mistrzów świata. Niezdolnych do przyznania się do błędu, do krytycznej refleksji na swój temat. Nie potrafiących przepraszać, bo przecież "taki jestem i to nie moja wina, że masz z tym problem". I fakt, tacy może są- i niech będą, jeśli chcą. Niech będą tak długo, dopóki nie krzywdzą innych, a tak jak napisałeś- ludzie o narcystycznym usposobieniu mają skłonność do wyrządzania krzywd zarówno sobie, jak i innym. 
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, Assasyn said:

Myślę że rozwój u kobiet postępuje bardzo bardzo powoli, a często nigdy, z tego względu że kazda jest przekonana o swojej wyjątkowości, to widać, słychać i czuć, sa tak ''wyjątkowe'' ze u większości kobiet jak zauważam a dobrym obserwatorem jestem, zamienia sie to jakby w mannie, obrazując sytuacje mozna zauważać jakby kobiety ulepiły bożka na własny obraz i go czciły...Jest to okropne i zamiast przyciągać to odpycha na kilometr...

Pewnie dlatego kobieta jest w stanie wydrapać oczy drugiej, kiedy drugą tak samo ubraną :P Burzy to jej poczucie wyjątkowości (swoją drogą, czego one się spodziewają kupując ciuchy z sieciówek?).

 

 

28 minutes ago, Assasyn said:

@Nomorepanicporuszył kwestie wieku, myślę stary że większość kobiet i mężczyzn zostaje na mentalny poziomie gimnazjalistów...Wzrost mentalny, psychiczny musi byc podparty praca nad sobą a ta nie jest u młodych ludzi konikiem co jak w/w odnośnie sukcesu...Energia i koncentracja idą w innym kierunku, złym kierunku...

 

Nie mogę się z Tobą w pełni zgodzić Chyba żeby widzielić kilka poziomów mentalnych "gimnazjalisty". Nawet jeżeli człowiek nie pracuje nad sobą sam, to życie go nie omija - kształtuje ono naszą mentalność czy nam się to podoba czy nie. I owszem na płaszczyźnie pragnień i oczekiwań większość może być na poziomie gimnazjalisty, jednakże w zależności od doświadczeń życiowych ogólne podjeście do życia już jest nieco inne niż tego przysłowiowego gimnazjalisty.

 

Mam nadzieję, że zrozumiałe jest to co chcę przekazać.

Taki przykład, młody człowiek (mentalny gimnazjalista) chce zarobić pieniądze, najlepiej dużo, szybko i bez wysiłku, więc w poszukiwaniu pracy skusi się na ofertę jakiejś firmy ubezpieczeniowej, która obiecuje kokosy, a tak naprawdę podpisze ze 3 umowy na miesiąc i dostanie 200 zł. Starszy człowiek niby z tym samym poziomem mentalnym będzie chciał tego samego, ale z włanego doświadczenia wie, że już 3 razy próbował i nic z tego nie wyszło, więc pozostanie na etapie "chcenia".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, allie napisał:

Opisując w innym, założonym przeze mnie, wątku swoje problemy, pisałam również o swoich wadach, także niedostatkach na jakie nie mam wpływu. Są rzeczy nad którymi muszę pracować. Przyznałam się do wady jaką są małe piersi-  i tu, cóż, albo operacja plastyczna, albo muszę z tym żyć. Wybieram życie z tym i samoakceptację, choć równocześnie doskonale wiem, że nie mogę wymagać od wszystkich panów tego żebym się im podobała bez tych cycków. I oto wyłania się drugi problem, który wyjawiam przez napisanie poprzedniego zdania: dlaczego w ogóle pomyślałam, że dobrze by było gdybym podobała się wszystkim? To chore. 
Tak naprawdę celem jest chyba wzbudzanie pożądania, zachwytu (tak, to próżne, ale myślę, że Wy również chcielibyście wzbudzać zachwyt swoim ciałem u pań) u jednej, konkretnej osoby płci przeciwnej. W tym momencie jeszcze nie wiem co to za osoba, może ją poznam, a może nie. 
I również potrafię przebaczać. Czasami zajmuje mi to więcej czasu, czasami mniej, ale w ostatecznym rozrachunku nie ma osoby, o której mogłabym powiedzieć, że jej nienawidzę. Że nie potrafię jej wybaczyć. Że nie chcę jej znać. 

 

Małe cycki to nie wada. To uwarunkowanie fizyczne, część ciebie. To nie ma z wadą nic wspólnego. Wada to może być skrajne lenistwo i brak odpowiedzialności przy dotrzymywaniu zobowiązań. Poczytaj uważnie mistrza Marka, no i obowiązkowo zasada miłości do siebie. Wszystkie Panie w gazetach, internetach i mediach są robione efektami specjalnymi. Przy produkcji Harrego Pottera wydano chyba milion dolarów na usuwanie pryszczy z twarzy aktorów. Serio :D 

 

Obecnie popularni aktorzy zapisują swoje cyfrowe wersje, perfekcyjne, aby je wykorzystywać przy niektórych scenach. Efekty specjalne teraz nie mają granic, totalnie ogłupiają. Wyluzuj. Fajnie mieć jakieś wady i móc je akceptować. To tylko siedzi w twojej głowie :P 

 

Anorektyczki myślą, że są grube, a nie są. Psycha rozjebana. Twoja wada to myślenie o cyckach, a nie sam fakt posiadania konkretnych :D Twój musk robi ci figla. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mac napisał:

 

Małe cycki to nie wada. To uwarunkowanie fizyczne, część ciebie. To nie ma z wadą nic wspólnego. Wada to może być skrajne lenistwo i brak odpowiedzialności przy dotrzymywaniu zobowiązań. Poczytaj uważnie mistrza Marka, no i obowiązkowo zasada miłości do siebie. (...)

 

Obecnie popularni aktorzy zapisują swoje cyfrowe wersje, perfekcyjne, aby je wykorzystywać przy niektórych scenach. Efekty specjalne teraz nie mają granic, totalnie ogłupiają. Wyluzuj. Fajnie mieć jakieś wady i móc je akceptować. To tylko siedzi w twojej głowie :P 

 

Anorektyczki myślą, że są grube, a nie są. Psycha rozjebana. Twoja wada to myślenie o cyckach, a nie sam fakt posiadania konkretnych :D Twój musk robi ci figla. 

Wiem, wiem, miłość do siebie, szczęście jest we mnie. Staram się, ale pracować trzeba nieustannie i ciężko. Długa droga przede mną. Z tej całej 'fotoszopy' również zdaję sobie sprawę, wiem, że to wszystko jest tak naprawdę nieprawdziwe, dlatego tym bardziej irytuje mnie wpływ takich obrazów na moje samopoczucie. To, że się temu poddaję. 

Mój Elon Musk? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, nowhereman80 napisał:

A mnie pewna kobieta powiedziała, że jest taka sama jak wszystkie. Czyżby była inna niż wszystkie? :D

 

It was a test or she's telling you GTFO.

Wierzyć kobietom się nie opłaca. Wszystko z ich strony może być prowokacją, testem, manipulacją. Jest miliard opcji innej niż prawda wprost.

 

2 godziny temu, mac napisał:

Mnie interesuje w ludziach tylko jedno, a mianowicie potencjał dotrzymywania słowa. 

 

Kobiety nie spełniają tutaj nawet minimalnych norm :D 

 

Ciężki nasz żywot na ten moment, bo mam to samo. Jeśli zawodziłem się na kobietach to przez to, że im nie ma możliwości jak ufać i zbyt wiele razy mnie okłamały.

Zbyt wiele razy oczekiwałem dotrzymania słowa. Jak się na coś umawiamy to oczekuję, by zostało to wypełnione. Jeśli ktoś łamał umowy, to były to kobiety.

 

Rozwiązaniem jest brak oczekiwań, brak traktowania jak poważnego współpartnera, kontrahenta, ale to się przecież wiąże z jakąś pogardą do nich.

Ile razy się pisze, ze trzeba je kochać, cieszyć się ich towarzystwem? W takiej sytuacji jak? Traktować niepoważnie i jak zabawkę seksualną, to jest to na co same kierują,

bo jak poważnego człowieka z zasadami to wcale. I to nie nasza wina, takie są.

 

Można kazać im zrobić loda w dogodnej sytuacji (i inne proste czynności tu i teraz), albo nakręcić tak żeby sama chciały to zrobić,

ale nie polegać na nich kompletnie w kontekście długotrwałym. Jak więc traktować je poważnie? Ich słowa? Słuchać co mają do powiedzenia?

 

Ktoś tą sprzeczność ogarnął? To się nie łączy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Nomorepanic napisał:

Pewnie dlatego kobieta jest w stanie wydrapać oczy drugiej, kiedy drugą tak samo ubraną :P Burzy to jej poczucie wyjątkowości (swoją drogą, czego one się spodziewają kupując ciuchy z sieciówek?).

 

 

 

Nie mogę się z Tobą w pełni zgodzić Chyba żeby widzielić kilka poziomów mentalnych "gimnazjalisty". Nawet jeżeli człowiek nie pracuje nad sobą sam, to życie go nie omija - kształtuje ono naszą mentalność czy nam się to podoba czy nie. I owszem na płaszczyźnie pragnień i oczekiwań większość może być na poziomie gimnazjalisty, jednakże w zależności od doświadczeń życiowych ogólne podjeście do życia już jest nieco inne niż tego przysłowiowego gimnazjalisty.

 

Mam nadzieję, że zrozumiałe jest to co chcę przekazać.

Taki przykład, młody człowiek (mentalny gimnazjalista) chce zarobić pieniądze, najlepiej dużo, szybko i bez wysiłku, więc w poszukiwaniu pracy skusi się na ofertę jakiejś firmy ubezpieczeniowej, która obiecuje kokosy, a tak naprawdę podpisze ze 3 umowy na miesiąc i dostanie 200 zł. Starszy człowiek niby z tym samym poziomem mentalnym będzie chciał tego samego, ale z włanego doświadczenia wie, że już 3 razy próbował i nic z tego nie wyszło, więc pozostanie na etapie "chcenia".

 

Nie mam nic do dodania...Zgadzam się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, M.Dabrowski napisał:

Rozwiązaniem jest brak oczekiwań, brak traktowania jak poważnego współpartnera, kontrahenta, ale to się przecież wiąże z jakąś pogardą do nich.

Ile razy się pisze, ze trzeba je kochać, cieszyć się ich towarzystwem? W takiej sytuacji jak? Traktować niepoważnie i jak zabawkę seksualną, to jest to na co same kierują,

bo jak poważnego człowieka z zasadami to wcale. I to nie nasza wina, takie są.

 

Można kazać im zrobić loda w dogodnej sytuacji (i inne proste czynności tu i teraz), albo nakręcić tak żeby sama chciały to zrobić,

ale nie polegać na nich kompletnie w kontekście długotrwałym. Jak więc traktować je poważnie? Ich słowa? Słuchać co mają do powiedzenia?

 

Ktoś tą sprzeczność ogarnął? To się nie łączy.

 

To proste do ogarnięcia. Licz na siebie, po prostu, zawsze. Licz na siebie, na nikogo innego w każdej, nawet najmniejszej sytuacji. 

 

Kobietom daję wyłącznie drobne zadania, tj. przynieś piwo. Wtedy się wywiązują :) 

 

Ha ha, ale to smutne i prawdziwe jednocześnie :) 

 

Wiem, jestem męską świnią, ale tak bardzo mi z tym dobrze, że nie zamierzam się zmieniać :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Subiektywny napisał:

 

Odnośnie inności.

Wczoraj byłem na koncercie kwartetu - skrzypce, altówka, kontrabas i .... i cośtam.

Nie byłbym sobą, gdybym nie porzucał okiem po audytorium. Czy myślicie, że oni są 'inni' od dajmy na to tych, którzy chodzą na 'Akcent' ?

Nie nie są.

Mają założoną po prostu inną maskę z która się aktualnie identyfikują.

 

 

Dla mnie to nie jest takie proste.

 

Chodzenie na nazwijmy to roboczo sztukę wysoką wymaga wiedzy.

Kultura masowa jest po prostu miłym spędzeniem czasu (emocje).

 

Ludzie w maskach występują w każdej kategorii ale ci którzy są szczerze zainteresowani przekazem jednak ciut się różnią (nie lepsi czy gorsi po prostu mają inne zainteresowania).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, allie napisał:

Znam ludzi- zarówno kobiety, jak i mężczyzn, którzy uważają się za absolutnie wyjątkowych, wspaniałych, mistrzów świata. Niezdolnych do przyznania się do błędu, do krytycznej refleksji na swój temat. Nie potrafiących przepraszać, bo przecież "taki jestem i to nie moja wina, że masz z tym problem". I fakt, tacy może są- i niech będą, jeśli chcą. Niech będą tak długo, dopóki nie krzywdzą innych, a tak jak napisałeś- ludzie o narcystycznym usposobieniu mają skłonność do wyrządzania krzywd zarówno sobie, jak i innym. 

 

Ale ile łatwiej im się żyję w ten sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szkoda ze ankieta nie była prowadzona u gimbusów.maturzystów i studentów oraz ludzi po studiach.to skala by sie zmieniała od lofciania i innych głupot po utarty schemat

u kolesi
1)praca
1.a)spłacenie kredytu
2)zaruchać
2.a)spłacenie kredytu
3)zdrowie
3.a)spłacanie pierdolonego kredytu

u kobiet
1)mis ma brzuch
1.a)nie spłacił kredytu
2)nudzimi sie
2.a)moze bym poszła do innej pracy ale puki moge w niej siedziec to po co
3)w m jak miłosc czy innej papatajni telewizyjnej romek nie zaruchał marysi
3.a)suka jedna w pracy dupe mi obrabia

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję w ramach reklaksu obejrzeć film "Oni żyją". Fajnie wyjaśnia czemu jesteśmy konsumentami ze skrzywioną psychiką. O wpływie instagrama, FB i różnych innych portali społecznościowych ktoś już w USA napisał, że powodują depresję. Na FB mam kilkunastu znajomych bogatych z domu, z dobrą pracą wrzucających co chwilę foty ze swoich wojaży. Do tego jeszcze piękne ciała, piękne stroje i gadżety, które wylewają się z internetu i człowiek może pomyśleć że jest jedynym przegranym na świecie.Dla pocieszenia mogę koleżance powiedzieć, że większość Skandynawek ma małe piersi a mimo to takiej ilości pięknych samic nie widziałem nigdzie indziej na świecie.

Do przedstawionych badań nie odnoszę się bo to już dawno niekatualne i zmieniły się priotytety. Dla socjologa badania przeprowadzone kilka lat wcześniej stanowią już jedynie wartość historyczną. Kilkadziesiąt lat temu to już zamierzchła historia. 

Edytowane przez Kleofas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czy jest jeszcze ktoś na forum kto nie ma konta na FB? I na dodatek nigdy go nie założył. Ani na żadnym Tłicie, słicie czy instakilogramie?

Ja nie mam żadnego z w/w. Korzystam tylko ze skrzynek mailowych, loguję się do tego forum i jeszcze innego oraz przeglądam www. Czasem oglądam coś na yt.

To mój cały netświat. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.06.2016 o 11:23, Młoda napisał:

Żebyście widzieli jak u mnie na studiach wypełnia się obszerne ankiety psychologiczne, to idzie jak burza, zero refleksji, pyk, pyk, pyk

No to super, że nam powiedziałaś, bo my tu jesteśmy same chłopki małorolne i żaden z Nas na studiach nie był :rolleyes:

 

i pytanie za pytaniem, no ludzie tak dobrze znają samego siebie, zero wątpliwości i 100% pewności, że aż im zazdroszczę...

Najszybsza odpowiedź jest najlepsza w takich przypadkach, bo idzie z podświadomości, a nie przed filtry świadomości.

 

Ta zazdrość to oczywiscie przykry żart,

No comment.
 

zawsze oddaję ankietę na końcu i zastanawiam się dlaczego...

Dlaczego? Bo w tak prozaicznych czynnościach dopatrujesz się wyjątkowości. Spróbuj się podcierać w drugą stronę, też pewnie mało osób tak robi :D

 

Bo chcę zrozumieć i być szczera? Pytanie retoryczne.

Nie chcesz zrozumieć i być szczera, chcesz relatywizować i dotrzeć do "chcę być". To nie jest szczere. Przemyślane - zakłamane. Czy jakoś tak ;)

 

post Młodej z 12.32 - nie chcę cytować ale na jedno pytanie potok słów - jak chciała zakrzyczeć :D Nie da się, Młoda. Treść została :)

 

 

Dnia 30.06.2016 o 12:42, Nomorepanic napisał:

Nie oceniam tego zjawiska w kategorii dobra czy zła. Po prostu chciałem zauważyć, że tak jest.

 

Zawsze tak było.

 

 

A co do ankiety: Po pierwsze to były inne lata, otoczenie, sposób bycia, stan społeczeństwa i nawet mentalności.

Druga rzecz: Gdy oceniali siebie, mogli mówić prawdę.

Gdy kogoś - oceniali maskę nałożoną na potrzeby przebywania w szkole.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.