Skocz do zawartości

Przełomowe momenty, które wybiły mnie z matrixa


Rekomendowane odpowiedzi

14 minut temu, The Saint napisał:

Z kim związałą się ta cudowna wychwalana dziewczyna?  >:ph34r:
Mimo początkowych zapowiedzi, do kraju do dziś nie powróciła. Wielki świat uderzył jej w kopułe(na święta nie wraca, bo wtedy bilety są drogie - słowa matki 

 

Jej rodzice ot tak zaakceptowali to ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Jacol1986 napisał:

Development Director

Znacie bracia kobiety które posiadają prawdziwą pasję,zajawkę, temat w którym się zatraciły. Nie mam na myśli Pudelków, czy blogów modowych, ale coś naprawdę poważnego, coś co rzeczywiście lubią i nie jest to związane z pielęgnacją urody itp zajawek typu bieganie, lub pływanie ?

 

Jacek 

 

 

Sporo napisałeś, ale nadal nie wiem co ona potrafi, przy czym tak ciężko pracuje i jakie ma umiejętności, oprócz władania 6 językami. " Business Development Director " - doradca do spraw rozwoju to taka wyższa forma psychologii (bo też trzeba umieć sie rozwijać, a na psychologie idą najmniej inteligentne kobiety) i umiejętności sprzedania się z wysoką cenę (swój własny marketing-ekonomia) ;) ?

 

Odpowiadając na pytanie, nie nie znam, ale może to o mnie świadczy ;) Znam kobiety które przykładają się do tego co robią, wkładają serce w to co robią (szczególnie jeśli pomagają ludziom), ale po czasie i tak je to męczy. Chyba tyle.

 

10 minut temu, HORACIOU5 napisał:

@The Saint smutne w tym jest to, że pomimo wychowania i wpajania jej pewnych wartości i zasad to wystarczył zaledwie miesiąc aby to wszystko miała w dupie.

 

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Kobieta czyli niewolnik instynktów i chuci. Myśle, że przez to wychowanie kobiet nie ma znaczenia, bo i tak mimo całej logiki i tak podążają za hedonizmem na pierwszym miejscu.

 

 

Edytowane przez M.Dabrowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Xyz: czemu chcesz być ze mną skoro nie chciałaś przez ostatnie 2 lata? Nie kochasz mnie przecież.

 

żona xyz: bo nasłuchałam sie od koleżanek jacy sa ich mężowie. Ty jesteś na tle innych świetnym facetem.

 

Niby miłe. Ale jak sie głębiej zastanowić... ten tekst pozbawił mnie złudzeń.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, M.Dabrowski napisał:

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Kobieta czyli niewolnik instynktów i chuci. Myśle, że przez to wychowanie kobiet nie ma znaczenia, bo i tak mimo całej logiki i tak podążają za hedonizmem na pierwszym miejscu.

 

Właśnie o to mi chodzi. To jest w tym wszystkim smutne, że niezależnie od wychowania i tak potem jest to samo.

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

c ) Kolejny przypadek, który miał miejsce niestety w obrębie mojej rodziny. Kuzyn wziął sobie za żonę, matkę z dzieckiem (syn). Kuzyn bardzo spokojny człowiek, dobrze zarabiający, rodzinny (idealny beta sponsor). Mieli również własne dziecko (również syn). Kuzyn nie robił różnicy, chował jak swoje, zabierał na żagle, spędzał czas, grał w piłkę, wkładał równe środki materialne i niematerialne, żeby żaden nie czuł się gorszy.


 

Natomiast małżonka, robiła różnice między nimi, było to widać w zachowaniu. Jej pierworodny był zawsze oczkiem w głowie, okazywała mu dużo więcej uczuć. Pewnego dnia podczas rodzinnej imprezy, gdy małża kuzyna wypiła o jednego drinka za dużo, wyszło szydło z worka. Podczas rozmowy na temat dzieci i wychowania wypsnęło się pani dwa zdania „mój młodszy nigdy nie będzie jak starszy, bo ojciec jest ciapa” < zauważcie, że i młodszego i starszego wychowywała i utrzymywał „ten ciapa” (kontaktu z biologicznym ojcem nie było wcale) więc jedyną różnica stanowiło, kto dziecko spłodził, czyli to, co według naszych kochanych pań ponoć jest bez znaczenia. Padło jeszcze jedno zdanie na ten temat, znacznie bardziej dosadne, ale co do przekazu takie samo.


 

Więc jak to jest, mama hołubi synka spłodzonego przez łobuza, który poszedł w pizdu, a traktuje gorzej spłodzonego z odpowiedzialnym facetem, który obydwu chłopców wychowuje i traktuje równo. Macie dysonans poznawczy? Ja miałem jak jasna cholera, mimo że obaj synowie byli jej synami, to nadal różnicowała ich na lepszego i gorszego, lepszy i bardziej wartościowy dzieciak, był ten, który został spłodzony przez silniejszego samca, mimo że ten silniejszy był niedojrzałym emocjonalnie gówniarzem, przypadek? 

 

U mnie akurat było (jest) całkowicie odwrotnie. Mam starszego o 9 lat brata, który jest z pierwszego związku mamy z badboyem. I w porównaniu ze mną raczej otrzymywał minimum uwagi, to ja byłem oczkiem w głowie, prawie wychowywany jak jedynak pomimo mojej aspołeczności i licznych problemów zdrowotnych (a może to dzięki temu?). Co się tyczy jednak genów to mój przypadek jest niezłym argumentem dlaczego kobiety szukają badboyów. Brat z tego pierwszego "licealnego" związku wyrósł na profesjonalnego ruchacza, pomimo raczej niskiej inteligencji swoim ogarnięciem życiowym i towarzyskością ułożył sobie całkiem nieźle życie za granicą imprezując co tydzień i mając lajtowe życie. Pewnie z wpadki zapłodnił kilka kobiet, ale gdyby nie antykoncepcja (której w dawnych czasach nie było) to byłby idealnym rozsiewcą genów. Natomiast mój biologiczny ojciec to spokojny introwertyk, wprawdzie jak teraz patrzę to widzę, że nie daje sobą pomiatać, ale ma zdecydowanie łagodny "inteligencki" charakter. Dostałem po nim w spadku zdecydowanie przesadzoną aspołeczność, introwertyzm i nieśmiałość z którymi się od lat zmagam oraz wynikające z nich liczne przewlekłe choroby. Gdybym się urodził 100 lat temu to bez leków pewnie bym nie dożył trzydziestki. Relacje z kobietami są żadne, więc nie ma nawet co myśleć o jakimś przekazywaniu genów. Wprawdzie dostałem sporą dawkę inteligencji i zdolności do nauki co pewnie zaowocuje w przyszłości, ale w dawnych czasach takie wartości niewiele znaczyły. Dla kobiet wybór jest prosty jaki facet lepiej rozniesie jej geny. Brat jest biologicznym sukcesem, ja przy sporym nakładzie pracy może coś ugram w przyszłości.

 

Natomiast co się tyczy tego co nieco otworzyło mi oczy to jak starałem się w liceum o jedną laskę. Teraz oceniam ją na 3-4/10 z zerowym powodzeniem i licznymi problemami psychicznymi o których się dowiedziałem podczas przebywania w jej friendzone. Pomimo tego moja osoba wciąż nie była dość godna, żeby w niej zamoczyć. Wydawała się medialnym obrazem cnotliwej i prawej kobiety, która do łóżka pójdzie tylko w związku, a może nawet i po ślubie toteż naiwnie myślałem, że starając się więcej osiągnę więcej... Obraz ten nieco się przyćmił jak gadałem pewnego razu z jej koleżanką z którą się pokłóciła (to też jest dobry numer, kłótnia jest wystarczająca, żeby wyjawiać takie intymne sekrety osobom z którymi się prawnie nie gada). W moim mieście było w klubie jakieś wydarzenie, gdzie jacyś modele chodzili nago i można było nawet chwytać ich penisy. Podobno ta loszka powiedziała jej, że jakby był ładny to z chęcią, by go wzięła. Znając ją trochę myślę, że mówiła prawdę. Po chuj się było starać i płaszczyć, wystarczyło mieć dobrą facjatę i wyrzeźbione mięśnie, a sama by mnie chwyciła i to pewnie jeszcze z połykiem.

 

Inny przykład trwałości kontaktów z kobietami. Jedna dziewczyna towarzyszyła mi w edukacji przez gimnazjum, liceum i studia. W gimnazjum spędzała wszystkie przerwy ze swoją przyjaciółką, wspólne siedzenie, wspólne wypady, izolacja od innych i tym podobne bzdety. W liceum pomimo, że razem były w jednej klasie po kilku miesiącach gimnazjalna przyjaciółka została CAŁKOWICIE olana na rzecz nowej przyjaciółki z którą zadawała się w dokładnie takim samym stopniu jak z tą poprzednią. Zgadnijcie co było na studiach? Tak, ona i jej licealna przyjaciółka dostały się na ten sam kierunek. Przyjaciółka została olana na rzecz nowych przyjaciółek. Ale to nie wszystko. Jej przyjaciółka wysłała prośbę do opiekuna roku, że chciałaby być z nią w jednej grupie. A co zrobiła ona? Wysłała taką samą prośbę, ale z tym, że NIE chce być z nią w jednej grupie i prosi o to, by być osobno :D Uważajcie na relacje z kobietami, choćbyście byli nie wiadomo jak związani to, gdy przestaniecie być użyteczni to zostaniecie brutalnie odstawieni na bok.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natura to natura. Z największej cnotki można zrobić największą dziwkę w łóżku, bo ich natura to lubi. Wychowanie lubi to mniej, choć i tak teraz mogą być najbardziej wyzwolone w dziejach.
 
Tak samo działa na nas wychowanie. Spróbuj nam wmawiać, żeby nam nie stawał na widok gołej kobiety. Ucz, że to złe, czy grzech. Mózg będzie wpadał w depresję, że jesteś nieodpowiedni do wychowania, a ciało będzie reagowało podnieceniem mimo zaprzeczającemu temu wychowania.

 

Dlatego to ci którzy tworzą kulturę tworzą to jacy jesteśmy i na co możemy sobie pozwolić. Kobiety są takie jakie im pozwalamy by były i sami je kreujemy. Dopóki będą mogły takie być, to będą tylko bardziej naturalne i jeśli jest dziś problemów więcej niż kiedyś, to oznacza ze aktualny system z równouprawnieniem kobiet działa wbrew naturze i jest nieefektywny czy hamującym rozwój. Kiedyś się to skończy, ale pewnie nas już nie będzie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Dziewczyna pozornie idealna, 18 lat wychowania, wpajania przez rodziców których bardzo szanuję, wartości i zasad moralnych.  I wystarczyło to na 1 miesiąc bycia poza granicami. 

I dokładnie takie są kobiety. :(

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, The Saint napisał:

Jedna kuzynka jest z jamajczykiem, druga z egipcjaninem. Zagadka. Z kim związałą się ta cudowna wychwalana dziewczyna?  >:ph34r:
Mimo początkowych zapowiedzi, do kraju do dziś nie powróciła. Wielki świat uderzył jej w kopułe(na święta nie wraca, bo wtedy bilety są drogie - słowa matki :lol:). Koledze napisała, że przecież nic poważnego ich tak naprawdę nie łączyło. Spędzili tylko trochę czasu razem. Było mi go wtedy strasznie szkoda. Siebie trochę też, ponieważ gdyby nie pewne czynniki sam byłbym na jego miejscu i w tamtej chwili opłakiwał niezrozumiałą sytuację. 

Podejrzewam, że związała się z totalnym murzynem :D 

 

Dużo podobnych akcji widziałem na studiach. Dziewczyny z małych wiosek przyjechały do miasta. Co one robiły, szkoda gadać. Tu podejrzewam podobny motyw, tylko na znacznie większą skalę. Współczuję koledze. Takie kobiety czasami chodzą, że z miejsca można się zakochać i człowiek wpada w pułapkę. Przykro, że kubeł zimnej wody często zbyt późno przychodzi. Dzięki, daje do myślenia :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marudzenie, że kobieta poszła do jakiegoś gościa z ciepłego kraju jest jak marudzenie, że nam staje. Ludzie, jak ja widzę jakąś ładną Włoszkę, Hiszpankę, Brazylijkę czy Azjatkę to też jestem zainteresowany :)

 

To jest natura, kobietom się chce egzotyki i nam też bo chcemy mieć zróżnicowane geny. Im ktoś dalej genetycznie, tym lepiej, bo błędy DNA można w ten sposób zniwelować.

 

Im bardziej zamknięte społeczności (patrz np. Arabowie) tym więcej chorób pochodzenia genetycznego lub błędów w DNA.

 

Przykład z Wikipedii (https://en.wikipedia.org/wiki/Genetic_studies_on_Arabs) aby nie być, że tak powiem, gołosłownym:

 

"Centre for Arab Genomic Studies (CAGS) in Dubai (United Arab Emirates) reports Arabs suffer from one of the highest rates of genetic disease in the world. Some 906 genetic disorders have been identified in Arabs and their descendants. Several common diseases in the UAE, Oman and Bahrain have reached epidemic levels - more than 100 cases per 100,000. They include thalassaemia (a blood disorder), diabetes, breast cancer and Down's syndrome. Some of the disorders have reached epic proportions like sickle cell disorder, heart diseases, alpha-thalassemia, and diabetes mellitus."

 

Tłmaczę mniej -więcej:

 

"Centrum Studiów Arabskiego Genomu (PGD) w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie) informuje, że Arabowie cierpią na jeden z najwyższych wskaźników chorób genetycznych na świecie. Zidentyfikowano 906 zaburzenia genetyczne u Arabów i ich potomków. Kilka chorób w ZEA, Omanie i Bahrajnie osiągnęło poziom epidemii - ponad 100 przypadków na 100.000. Obejmują one talasemię (choroba krwi), cukrzycę, raka piersi i zespół Downa. Niektóre z zaburzeń osiągnęły poziom epickich rozmiarów tzn zaburzenie sierpowate, choroby serca, alfa-talasemia i cukrzyca."

 

Edytowane przez Piotr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pojadę tylko klasykiem. Mieszkałem w czasach studenckich z jedną taką za którą uganiał się taki jeden jej znajomy z gimnazjum i liceum. Chłopak słodziak który pisał do niej smski które ona wyśmiewała ze swoją koleżanką (sublokatorką). Dawała mu nadzieję, podtrzymywała znajomość itd... koniec końców zerżnął ją w pokoju obok po pierwszej randce koleś który zabrał ją na jakieś przedstawienie gdzie nie kupił biletów tylko weszli tylnymi drzwiami bo jego ciocia tam pracowała jako woźna. To ponoć było dla niej tak ekscytujące..... że nogi się jej same rozłożyły. To tylko obrazuje że można robić wszystko i ona to weźmie, wzgardzi tym a da dupy innemu.

Edytowane przez Welldone
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Piotr napisał:

Marudzenie, że kobieta poszła do jakiegoś gościa z ciepłego kraju jest jak marudzenie, że nam staje. Ludzie, jak ja widzę jakąś ładną Włoszkę, Hiszpankę, Brazylijkę czy Azjatkę to też jestem zainteresowany :)

 

To jest natura, kobietom się chce egzotyki i nam też bo chcemy mieć zróżnicowane geny. Im ktoś dalej genetycznie, tym lepiej, bo błędy DNA można w ten sposób zniwelować.

Nie neguję tego, że idzie z gościem egzotycznym. Neguję pierdoloną hipokryzję Pań! :):D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piotr To co przetłumaczyłeś z angielskiego o chorobach genetycznych wśród Arabów to jedna z niewielu rzeczy, która mnie zniechęca do całkowitego rasizmu. Tylko że ja osobiście nie chcę, żeby jasna karnacja jak i jasne włosy zaniknęły całkowicie w wyniku mieszania się intensywnego białych z czarnym i żółtymi(bo oni mają allel dominujący a my recesywny, wolę żeby dopływ świeżej krwi był sporadyczny). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pominę tutaj całą historię zbierania własnego bagażu doświadczeń (opisywałem to w innym miejscu), frajerskie jak niemal każdy zapłaciłem. Swego czasu trafiłem na portal zawierający "ogłoszenia towarzyskie i anonse erotyczne", bardziej z ciekawości niż realnej potrzeby skorzystania i trafiłem na nią. Serce zabiło mocniej pompując krew w rejon ciał jamistych, była tak piękna, że musiałem ją mieć, wcześniej takie dziewczyny widywałem tylko na rozkładówkach.

 

Napaliłem się niesamowicie, mając już wizję czego to z nią nie zrobię w głowie, rzuciłem "say hello to my little friend" do jej obrazu na 15 calowym monitorze i zacząłem planować wyprawę do oddalonego o 200 km miasta (nie miałem wtedy jeszcze uprawnień do kierowania jakimkolwiek pojazdem). Nawet pieniądze przestały mieć znaczenie, choćbym miał głodować przez pewien okres - wszakże nie samym chlebem młody człowiek żyje. Wraz z upływem czasu, a właściwie to wraz z powrotem krwi do mózgu zadzwonił dzwonek w mojej głowie, bo za telefon nie zdążyłem jeszcze złapać. Wyprzedzam dowcipnisiów - jedna ręka była na kartce, druga jak na niedoszłego oficera sztabowego przystało wytyczała marszrutę ołówkiem z operacyjną precyzją. 

 

Zdążyłem wyrobić już w sobie zwyczaj sprawdzania opinii na temat rzeczy, które chciałem kupić. Oczywiście naciąłem się wcześniej kupując produkt znanej firmy (maszynka do włosów), który okazał się totalnym szajsem, o czym przestrzegali ludzie w sieci. Dlaczego więc nie sprawdzić opinii w przypadku usługodawczyni? Byłem przy tym świadom, że takie opinie bywają pisane przez "pracowników", więc tych z wspomnianego portalu nie uznałem za wiarygodne. Tym sposobem trafiłem na forum z nazwy zajmujące się mieszkaniami jednopokojowymi. Tam dowiedziałem się, że ogłoszenie do którego wzdychałem to ściema, wykorzystano zdjęcia jakiejś mało znanej modelki, a w rzeczywistości po drugiej stronie czeka na nas osoba o ćwiartkę starsza, o półkę grubsza i o cały litr brzydsza. Kolejny raz życie dało mi do zrozumienia, że nie wszystko złoto co się świeci. Szukając szczęścia w nieszczęściu doszedłem do wniosku, że oszczędziłem sporo pieniędzy, no i na osłodę miałem namiastkę wirtualnego seksu do jpega tego wieczora.

 

Minęło kilka chudych i tłustych lat, gdy przypomniałem sobie o forum, które uratowało moje morale przed złamaniem i budżet przed finansowym krachem. O dziwo (jakże to poetycko brzmi w tym kontekście) tym razem sprowadzał mnie tam ... pomysł na biznes. Chciałem poczytać i dowiedzieć się więcej o świecie płatnej gotówką miłości. Przypadkowo trafiłem na wpis gościa, który godził w to co powtarzały tłumy, a w mojej głowie rozgrzał tlącą się żarówkę - przecież ten typ mówi jak jest (Max Kolonko wtedy wciąż siedział na wikcie TVP w Waszyngtonie). Zacząłem wertować jego wpisy i żarówka w mojej głowie nabierała coraz większej mocy. Tylko zdobyte wcześniej doświadczenia powodowały, że nie dochodziło do jej przegrzania. Miał tego całkiem sporo, na kartkę przepisywałem sobie co lepsze fragmenty, a i kilka odnośników do anglojęzycznych stron tam się pojawiło. Napisałem do niego prywatną wiadomość zatytułowaną "Dziękuję!" o takiej treści:

 

Witam!,

chciałbym Ci podziękować za naprowadzenie mnie na czerwoną tabletkę i w ogóle uzmysłowienie jej istnienia. Niby z niektórymi rzeczami o których pisałeś stykałem się już wcześniej, ale mimo wszystko przechodziły gdzieś bokiem i to dopiero czytając Twoje posty i zawarte w nich odnośniki czułem się jak Neo uświadamiany przez Morfeusza czym jest Matrix. Tymbardziej, że są one poparte Twoim własnym doświadczeniem życiowym, a nie wiedzą czysto teoretyczną. Zgadzają się też z moim skromnym doświadczeniem. (...) Zabawne, że trafiłem na nie dość przypadkowo. (...) Jakoś kątem oka wpadł mi jakiś temat, z tego tematu Twoja wiadomość i tak się potoczyło przez całe dostępne do wglądu archiwum. Wiem, że to niewiele i pewnie masz tego pełną piwnicę, ale czuję się zobowiązany chociaż do tego: DZIĘKUJĘ! Nigdy nie wiadomo co by było gdybym na nie nie trafił, ale chyba jednak oszczędziłeś młodemu chłopakowi części kopniaków w meczu Mars - Wenus. bo wszystkich uniknąć się raczej nie da. Pozdrawiam, *****.

 

Miało to miejsce sierpniowego wieczora roku pańskiego dwa tysiące trzynastego. Czułem się wtedy, jakby wszechświat przez tego nieznajomego człowieka powiedział mi: "*****, już nigdy nie będziesz upadał. Teraz wstań i idź głosić dobrą nowinę". Od tamtego czasu nigdy nie zwątpiłem w sens swojego istnienia, a i moje posłannictwo wydaje się zrobiło ze mnie tutaj moderatora. 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

9 godzin temu, HORACIOU5 napisał:

@The Saint smutne w tym jest to, że pomimo wychowania i wpajania jej pewnych wartości i zasad to wystarczył zaledwie miesiąc aby to wszystko miała w dupie.

 

9 godzin temu, Brat Jan napisał:

Jej rodzice ot tak zaakceptowali to ?

 

8 godzin temu, mac napisał:

Podejrzewam, że związała się z totalnym murzynem  

Dużo podobnych akcji widziałem na studiach. Dziewczyny z małych wiosek przyjechały do miasta. Co one robiły, szkoda gadać. Tu podejrzewam podobny motyw, tylko na znacznie większą skalę. Współczuję koledze. Takie kobiety czasami chodzą, że z miejsca można się zakochać i człowiek wpada w pułapkę. Przykro, że kubeł zimnej wody często zbyt późno przychodzi. Dzięki, daje do myślenia 

 

8 godzin temu, TPakal1 napisał:

I dokładnie takie są kobiety.

Gwoli wyjaśnienia. Nie wróciła do kraju w sensie takim jak wcześniej deklarowała mojemu kumplowi i innym. Mu obiecała pare miesięcy pracy zarobkowej i powrót na jesień do kraju. Jednak wraz z rozwojem sytuacji postanowiła tam zostać na stałe. Do kraju przylatuje co jakiś czas, ale w jakiś niszowych terminach. W okresach wakacyjnych, świątecznych bilety są dla niej za drogie;). tak o to polepszyła sobie życie.
Nie z murzynem, tylko z turkiem. Aż tak radykalnej zmiany raczej nie przeszła. Wiary nie rzuciła. Chyba. W boże ciało była z całą rodziną w procesji uczestnicząc w tych wszystkich obrzędach. Wiem, bo byłem strażakiem OSP zabezpieczającym tą całą szopke procesje B)  chociaż znając już ich nature nie ździwiłbym się gdyby była to pokazówka
@Brat Jan, jej rodzice... jeśli szukałem jakiegoś haczyka wyjaśniającego jej postępowanie zatrzymywałem się właśnie tu. ale to za moment.
Jej mama z tego co pokazuje na zewnątrz jest dumna. Lajkuje ich wspólne zdjęcia jak pojebana, komentuje łamanym angielskim. Córka taka światowa. Śmiać mi się raz chciało, bo miała okres w którym wstawiała na pejsbuka złote myśli typu "zawszę będę dumna ze swych córek niezależnie od czynów", "prawdziwa matka zawsze wspiera swe dzieci" itp ukazujące jakieś prawdopodobne zgrzyty. 
Matka jest aktywną działaczką koła gospodyń, rządzi się, lubi narzucać swą wole - jako OSP często współpracujemy z tą zgrają kobiet więc swoje już widziałem. Podejrzewam, że w domu ma największy autorytet. Jest wyższa i lepiej zbudowana(nie jest gruba tylko taka mocna) od męża. 
Ojciec - tu widzę prawdopodobną przyczynę. Mega w porządku osoba. Miły, przyjazny, łagodny, pomocny, mimo pracy w budowlance chętnie po godzinach udziela się w pracach społecznych. W jego czynach, tonie głosu, nie widać jednak tej pewności, tego zdecydowania. Prace społeczne/organizacja imprez wioskowych - po robocie zawsze wiąże się z wypiciem w gronie pracujących paru głębszych. On zawsze grzecznie odmawia i wraca do domu, częściej to matka towarzysko się przysiądzie do kółeczka i wypije piwko.  > jeśli więc NIE natura, NIE pierwotne instynkty zachowań tej dziewczyny; to właśnie tu widziałbym jedyną przyczynę opisywanego wcześniej powielonego schematu jej zachowania. 
Brak odpowiedniego męskiego wzorca, autorytetu ojca. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@The Saint faktycznie tu może tkwić przyczyna wspomnianego problemu. Patrząc też na to, co robi jej matka to wychodzi na to, że nie została nauczona brania odpowiedzialności za swoje czyny. Tekst 'będę dumna z córek niezależnie od czynów' daje dość jasno do zrozumienia, że niezależnie od tego co zrobią to wszystko jest ok i nic złego się przecież nie stało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem historię znajomego, który wyleczył się z matrixa całkiem niedawno w wieku... 55 lat. Otóż jakieś 20 wiosen temu spotykał się z panią, którą zamierzał poślubić. Wszystko było już niemal dogadane, gdy nagle niewiasta oznajmiła, że ona jednak za niego nie wyjdzie, bo wyjeżdża do Anglii by tam - cytuję: "Zdobywać świat". Kumpel się załamał, pił, wariował i cały czas powtarzał, że nie przestał jej kochać.

 

Minęło jakieś 15 lat. Ze zdobywania świata raczej nic nie wyszło, no może oprócz dzieciaka. Pani oczywiście już nie taka jędrna i młoda. Fajki i śmieciowe żarcie zrobiły swoje. No ojciec dzieciaka też się gdzieś zapodział. Ponoć przystojny Anglik, który został u siebie, a ona zwiedziona nagłymi uczuciami bogo-ojczyźnianymi powróciła na polskie łono. I się zaczęły umizgi o kumpla, który był cały czas kawalerem. Dorobił się na ciężkiej pracy auta i mieszkania, w którym mieszkał z sędziwymi rodzicami. Był koneserem drogich alkoholowych trunków i tu mówię poważnie. Stać go było na najlepsze alkohole świata. Do czasu.

 

Pani omotała go do tego stopnia, że wyprowadził się do niej do małej klitki gdzie mieszkała ona wraz z dorastającym dzieckiem i mamusią. I tu się zaczęło. Znajomy zaczął robić za sponsora - laptop za 3 tysiaki dla latorośli, ciuszki dla "narzeczonej" itp. Pani znalazła bankomat i gdyby nie jej pazerność trwałoby pewnie tak nadal. Otóż jego ukochana wymyśliła żeby znajomy.... sprzedał mieszkanie, rodziców oddał do domu opieki, a całą kasę zainwestował w jej lokum. Mało tego - kobiecina specjalnie pofatygowała się do jego rodziców i póki co bez jego zgody oznajmiła co ma nastąpić.

 

Jak się skończyło? Na szczęście dobrze -jego matka, kobieta umiejąca postawić na swoim (i czująca zagrożenie) perswazją słowną i prawym sierpowym (do teraz się zastanawiam skąd tyle pary w babince) wybiła mu z głowy "romans".

 

Pił tydzień, ale mu przeszło.

 

Wnioski wyciągnijcie sami :)

  • Like 23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, HORACIOU5 napisał:

@The Saint faktycznie tu może tkwić przyczyna wspomnianego problemu. Patrząc też na to, co robi jej matka to wychodzi na to, że nie została nauczona brania odpowiedzialności za swoje czyny. Tekst 'będę dumna z córek niezależnie od czynów' daje dość jasno do zrozumienia, że niezależnie od tego co zrobią to wszystko jest ok i nic złego się przecież nie stało.

 

Odpowiedzialnosc nie lezy w babskiej naturze i niczego wychowanie nie zmieni...
Kobieta zawsze wolała dać dupy za korzyści, co jest najprostsze, najwygodniejsze i nie wymaga wysiłku. Kobiety robia wszystko cwanie, byle się nie narobić, a zarobić. Kobieta zawsze wolała skłamać o miłości komuś kto te korzysci oferuje, byle przy niej został, a mimo np prucia się na boku, czy gardzenia nim. Skłamać że miała 2 partnerów, mimo że nawet daje dupy za kasę, sponsoring, miała i ma wielu na raz. Kłamstwo jest prostsze niż odpowiedzialność i tak kobiety postępują. Mozesz sobie wychowac dzis córke inaczej. Co ty mozesz? Wychowasz sobie wroga co najwyzej,a ty jako ojciec tez bedziesz mizogin, cham ;) Nic dziwnego ze baby dzis są takie jak opisal The Saint. Chleją, narzucają wolę, nie maja kultury, zasad. Kto im sie sprzeciwi? 5%? Tych o ktorych one same zabiegają (do czasu)? Czy tych ktorzy moga miec i 1000 wrogów w otoczeniu, a i tak przetrwają? Chcemy miec cipki to tez idziemy na latwizne przyjmujac role uległe kobietom.

Edytowane przez M.Dabrowski
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zaczęło się tak:

Zdradzała mnie dziewczyna, miałem 16-17 lat i jak mówiła robiła to bo byłem za dobry.

 

Potem miałem trochę przygód z zabawą fun skan, fajnych dziewczyn pewnie bym dał radę policzyć na jednej ręce, reszta takie pustaki typu aha ok no nio oki i emotikony zamiast rozmowy. Pomiędzy tymi a tymi były robiące wrażenie fajnych takie, co pierw mówiły fajny super chłopak a potem zrywały kontakt bez słów, zauważyłem wtedy że większość jest mało interesująca i chujowa po prostu.

 

Potem związek ponad 1.5 roku, to ja miałem się starać itd wiecie o co chodzi, momenty dające do myślenia?

1. Nigdy nie raczyła przyjechać do mnie (ok 10km), zawsze wymówka a jak przyszło co do czego pojechała z koleżanką do dużego miasta ponad 80km w jedną stronę, gdyż koleżanka "nie była pewna swoich uczuć", zatem mogła zrobić ponad 160 od ręki a 20 to już za dużo (liczę trasa - powrót)?

2. Żałoba po członku rodziny, ze mną nie poszła na ślub ale z koleżankami poleciała na imprezę miesiąc po (to i to ponad miesiąc po śmierci). Teraz rozwinę trochę podpunkt o ciekawy wątek, kilka dni po śmierci tej osoby wyjechałem za granicę, kiedy wracałem po miesiącu oczywiście piszę "wsiadam już kotku jutro będę w PL" coś w tym stylu, cisza. Będąc już przy granicy ok 4 rano sms mniej więcej "kochanie wracam teraz z imprezy koleżanki m nie zabrały bla bla bla", pytam czemu nie pisała wcześniej ona "szkoda kasy...". Kolejne wnioski, w chuju ma ślub i żałobę na imprezy chodzi, szkoda jej 30gr na sms ale impreza + alkohol to wydatek konieczny.

Nadmienię, że syt. 1 odbywała się także pod moją nieobecność.

 

3. Kiedyś chciała jechać z "kolegą" na imprezę kawał drogi od domu, ja do niej ok do mnie nie przyjedziesz a o 21 informujesz mnie że się wybierasz chuj wie z kim uj wie gdzie, "ale z tobą jestem ponad rok a jego znam ileś tam miesięcy dłużej i kto tu jest bardziej obcy?", moja reakcja jestem obcy ok to narazie!

Tamta zaczęła dzwonić płakać przepraszać, mówiła że w domu została itd ale za kilka dni i tak mówiła że moja wina bo wypominam:lol::lol:

Kolejne wnioski: z nią nie wolno się dogadywać tylko trzymać krótko. Pół roku i rozstanie za porozumieniem stron, jedyny raz tak.

 

4. Kiedy 2/3 moich dziewczyn mnie zdradzało powiedziałem dość, na fun skan poznałem taką panienkę, nie byłem miły wręcz przeciwnie docinki itd i pałka obrobiona, sam się dobrała, wcześniej było to dla mnie nie do pomyślenia. Niedługo przed tą poznałem inną, druga randka macanko ślimaki itd, wtedy chciałem coś więcej z tamtą a nie tylko zakutasić i to był błąd, pisała mi potem że chciała więcej niż tylko to i plułem sobie w twarz żem nie zaruchał, potem kontakt się urwał. Po tej sytuacji i wcześniejszych było dosyć kurwa dobrego gościa, i już jak wspomniałem sama do japy brała.

 

5. Trafiłem na stronę chujnia.pl było kilku gości piszących prawdę bez gadania "baby to suki", ktoś napisał o Marku K. samczym runie itd, wszedłem wciągnąłem się... Kilka miesięcy obserwowałem forum, przyłączyłem się i jestem z Wami, forum dało mi w uj motywacji i wiedzy.

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 A do tematu dorzucę moją przygodę, która raz na zawsze wybiła mnie z tej bajki. Standardowa sytuacja bez rozwodzenia się o tym. Uciekła do kogoś kto miał większy status społeczny niż ja i miał więcej możliwości. Teraz najśmieszniejsze w tej historii jest to, że ją po prostu wyruchał i zostawił, a ja bardzo mocno się wybiłem. Wtedy już stawiałem tutaj swoje pierwsze kroki na forum, więc dzięki wam w dużej mierze się nie odbiło na mnie tak mocno. Pewność siebie coraz bardziej leveluje do góry, mam już pewne zabezpieczenie finansowe, można powiedzieć, że przewyższam już nie tylko statusem  tego pana, więc proszę was. Śmiać mi się chce na myśl o tej panience, które myślała, że ona ugra sobie taki fajny kąsek na dłużej, a tu takiego chuja dostała w oczy. 

 

A później chęć naprawy naszej relacji zlałem ciepłym moczem. Bo przecież między nimi nic nie było.To tylko kolega ;) Kolega od nabijania bolcem XD

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój temat do przeczytania. Mój matrix zaczął być zrywany w tym momencie jak się okazało że kobiety jednak robią kupę;) czyli na początku jak dostałem rogi zaczynałem szukać pomocy jak naprawić - wiem, degrengolada społeczna - przeszło mi po dwóch tygodniach, jak przypadkiem (Marku pozycjonuj się lepiej) trafiłem na stary, onetowy blog i tak krok po korku ogarniam się. Jestem jednak cały czas obrzucony gównem martixowym i wiem, że wychodzenie może zająć wiele czasu. Po czym  to poznaje? Część znajomych dziwnie się na mnie patrzy dlatego obecnie mam malutkie grono rzeczywistych znajomych aczkolwiek nie rozpaczam bo serce roście widząc co się dzieje choćby w tym miejscu, jak ludzie się ogarniają. Ważne żeby mimo syfu, bólu i tego negatywnego odbioru nie schodzić z wcześniej obranej drogi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeglądam teraz archiwa i co sobie zapamiętałem.

 

Kobieta potrafiła mi tak powiedzieć.

 

Zgodziłam się na wycieczke, zgodziłam się na kolację, kąpiel, zgodziłam sie pójść z tobą do łóżka (wymienia na co się zgodziła)

 

I mimo ze do tego nie doszło na co się zgodziła to kobieta mowi

 

PATRZ ILE DLA CIEBIE ROBIĘ :lol::lol::lol:

 

Czyli kobieca oferta jest taka
- słowa (najczęściej sprzeczne z czynami)

 

* bo jak zrobi dobrze, to tylko za coś i gdy czegoś chce

2* gdy złamie słowo, obietnicę, gdy wyjdzie na jaw, że nie jest taka świetna na jaką się wykreowała, to wini innych o to (ja jestem wierna, to nie była zdrada, tylko musiałam szukać wsparcia u kolegi przez to że byłeś dla mnie niedobry)

3* dla kobiet CZYNEM SĄ SŁOWA I ROZMOWY nawet wtedy gdy nie ma nich źdźbła prawdy <_<


- dawanie dupy (ale pod warunkiem że jej dogodzisz)

 

* bo jak nie jesteś zawsze zwarty i gotowy, idealny i lepszy niż poprzednicy, to jak nie da tyłka, to też twoja wina (ona jest dobra, nie ma szans by było inaczej)


- branie tego co dajesz (wycieczka za moją kasę)

 

* ok to czasem mnie cieszy, jeśli kobieta lubi jak organizuję życie, lubi moje decyzje, ale tak naprawdę drugą stroną medalu jest to, że to kobieta jest stroną biorącą

kiedyś myślałem że za to pokocha dozgonnie, doceni... w sumie doceni, ale do następnego razu kiedy wypomni że już na wycieczki nie jeździmy, albo są nudniejsze niż poprzednie i mniej pieniędzy na nie wydaje, albo bawie się na nich lepiej niż ona

 

Na końcu dodała: ty nigdy nie doceniasz.

 

Nie wiem czy to ona była taka głupia, czy ze mnie próbowała głupiego zrobić. Zawsze wyśmiewałem to zdanie ile robi, gdy tak naprawdę nie poświęciła nic, nie dała, tak się zmęczyła, tak się poświęciła tymi kilkoma słowami że hej. I mam to docenić, choć to tylko słowa. Za te kilka słów i "zgodę", nalezy sie jej dozgonna milosc, polowa majątku i wszystko co najlepsze... Należy się i koniec. Tak jak koledze nie wprost ale pokazywała jego kobieta, że to jest łaska, że jest z takim frajerem, bo żadna inna by go nie chciała i ma same wady, nie jest przystojny, nie zarabia hajsu, ma problemy i nie jest zbyt zdrowy.

 

Kolega nie zrozumiał, bo próbował dosłownie rozumieć kobietę, kiedy sama siebie wykreowała na tą dobrą "popatrz jestem wyrozumiała, masz wady (i tu wymienia), ale ja je wszyściutkie kocham, powinieneś za to mi dać ślub to tak się okazuje miłość" na końcu dodając że każdy dorosły człowiek się deklaruje w ten sposób. A ja że znam te gierki to od razu odczytałem w jej słowach że to on ma zapierdalać, jest dziecinny bo nie spełnia jej zachcianek i doceniać za to, że pozwala mu się w ogóle dotknąć gdy jest obleśny. Do tego ma się cieszyć, że on ma wielkie szczęście w życiu, że może spełniać jej nakazy, wymagania i roszczenia. Gdzieś tu czytałem że to jest tak jak pani i niewolnik. Ten kto to pisał trafił w "10" i to powtarzało się w moich wielu relacjach z kobietami, ale dopiero zacząłem rozumieć, że kobiety kochają tylko same siebie oraz korzyści, są wyrachowane, czy nigdy nie można na nich polegać od relacji numer 3. Od relacji numer 4 kiedy zacząłem zmieniać do nich podejście, a wtedy zauważyłem że potrafią być bezpruderyjnymi dziwkami, które wyzywają w filmach porno od szmat, czy też kurew stojących pod drzewem. Nie było różnic, a nawet można było z nimi robić o wiele gorsze rzeczy, jeśli tylko powiedziało się że lubi się takie rzeczy i lubi się takie kobiety. Wystarczy nie ocenić źle, a wtedy kobieta się otwiera. On jest zbokiem? Ja też w końcu mogę się przyznać jaka jestem ;)

 

Bo w każdej kobiecie seksualnej niewolnicy dwie trzecie ;) 

 

O wiązaniu się z najgorszymi patusami nie trzeba wiele mówić, bo to było obserwowane od najmłodszych lat i to zwykle te najładniejsze takich wybierały, by następnie płakać na całe złe życie, a nie na swoje wybory. Nie zapominając by w rozmowachmówiły "szukam miłego faceta z dobrym sercem, a wygląd nie ma znaczenia". I tak się chłopak zastanawia, czy one są pojebane, czy może trzeba im pomóc? Pomoc nic nie dawała, to zostawała opcja że kobiety są pojebane. Czekało się aż dorosną, zmądrzeją i rzeczywiście tak się dzieje. Mają dziecko, są stare i brzydkie, nikt ich nie chce, więc biorą sobie teraz byle kogo byle tylko nie musiały już szukać. Powiedzą kilka słów o miłości, dadzą tyłka, powiedzą że się "zgodziły" na związek i inne rzeczy więc trzeba to docenić. Starczy wysiłku ;)

 

I jest to pewne że nie przebudziłbym się gdybym sam był tym patusem, lub przystojniakiem. Wierzyłbym że kochają, są zawsze dobre, bo czemu miałbym tego nie zrobić? Są przy mnie, są miłe przy zapewnianiu korzyści i emocji. Nie mówią tego wprost co lubią naprawdę, żeby tylko nie były źle ocenione (dlatego inicjatywa należy do mężczyzny, by jakby co jego winić, lub ocenić źle - ON ZMUSIŁ, ON CHCIAŁ, ON UWIÓDŁ, ON, ON, ON), są chętne na seks, zgadzają się na wszystkie akrobacje w łóżku i poza nim (w lesie przy drzwie też).

 

Szybciej się zawsze przebudzi ten, który obserwował kobiety, zamiast ślepego ich słuchania, a później ruchania i tak w kółko, zero wglądu dalej.

Edytowane przez M.Dabrowski
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.07.2016 o 19:11, mac napisał:

 

Pytam poważnie. Dlaczego na forum jest tak niewielu użytkowników, skoro większość (80%?) spraw z kobietami to mega spierdolina? Co jest takiego kurwa silnego, że trzyma niedojebanych białych rycerzy w szachu? Cipa?

 

 

Bo każdemu wydaje się, że jego problem nie dotyczy, że on trafił na diament, że reszta to frajerzy, że on będzie miał inaczej, że.................. (tutaj wpisać dowolne uzasadnienie typowe dla Białorycerstwa). Nawet gdy częściowo jest świadomy problemu to i tak go neguje i zagłusza tłumacząc sobie, że to przejściowe, że to ulegnie zmianie jak tylko dostarczy księżniczce to czego ona od niego oczekuje. 

A co trzyma? Pranie umysłu przez schematy społeczne, schematy funkcjonujące wokół niego, które uważa za normalne, obawy przed bycia samemu, dostosowanie się, indoktrynacja, programowanie od dziecka, biologia, niski poziom rozwoju duchowego, (nie mylić z religiami) itd. itp.

Cały ten proces jest złożony jeśli chodzi o "prasowanie" umysłu, bo z której strony by nie popatrzeć, to nasz umysł jest atakowany schematami, a wyjście poza schemat owocuje atakiem otoczenia, próbą ośmieszenia, grania na emocjach, poczuciu winy.

 

Jest jeszcze jeden problem, "aktorstwo". Ludzie zazwyczaj nie pokazują, że w ich związkach coś się nie układa, że tkwią w bagnie po uszy, więc aktorzą w kontaktach z otoczeniem. Gdy taki młody człowiek widzi to aktorstwo, nie zdając sobie sprawy jak jest faktycznie to jest przekonany, że wszystko jest ok, że to takie fajne, bycie z kimś, życie z kimś blabla, a za zamkniętymi drzwiami okazuje się, że tak kolorowo nie jest jak to usiłują prezentować niektórzy w towarzystwie. No i młody człowiek się na to nabiera.

Po jakimś czasie dostrzega się to aktorstwo, trzeba czytać między wierszami ale wymaga to pewnej świadomości jak jest faktycznie.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku była to 3 letnia obserwacja przyjaciółki, która pod koniec przyjaźni pokazała mi jak "wiele" dla niej to znaczyło. Dziewczyna z dobrego domu, ładna, sukcesy w prestiżowym sporcie. Na początku znajomości była spoko dziewczyną, można było normalnie pogadać, wyróżniała się od rówieśniczek. Później zaczęły się imprezy, wymiana i poznanie ruska, co ją odkorkował, a później tak jak Newton mówił: "Ciało puszczone w ruch będzie się puszczało dalej", starsi kolesie itp. :) 

Ja jak to ja wtedy, zakochany po uszy w niej biały rycerz, wspierałem ją i dwa razy wyznałem jej swoje uczucia, po pierwszym "no spoko zobaczymy jak na wymianie to wyjdzie" i następnego wieczoru w ślimaku z ruskiem :D, drugi raz doprowadził do końca znajomości, gdyż panna bardzo nieładnie zagrała na moim zaufaniu do niej. Byłem szmatą, dawałem się poniżać, lali na mnie a ja mówiłem sobie że to deszcz (oczywiście w przenośni), nie dzwoniły mi lampki alarmowe jak obrabiała przy mnie dupę innej psiapsiółce, liczyła się wtedy dla mnie tylko ta złudna nadzieja bycia z nią.
Po tym burzliwym zakończeniu "przyjaźni" byłem zły, smutny, nie potrafiłem spojrzeć na kobietę inaczej niż na zdradziecką suką, można rzec, że czułem pogardę do samic, traktowałem jak Untermenschen. W końcu trafiłem przez jakiegoś kwejka na to forum i od tego czasu współczuję kobietom, że są niewolnicami biologii, zauważyłem swoje błędy z przeszłości i w końcu odpuściłem tej kobiecie, nie czuję do niej złości tylko wdzięczność za doświadczenie, które wyciągnęło mnie z matrixa w tak młodym wieku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Momentem przełomowym była sytuacja, kiedy miałem jakieś 21 lat, oczywiście byłem doskonałym białym rycerzem, ciocia, mama i inni chwalili mnie ze ''Assasyn'' to taki spokojny i grzeczny chłopak, kurwa! wtedy nawet sie cieszyłem że mnie komplementują, kompletnie nie zdając sobie sprawy że te Panie utwierdzając mnie w takich przekonaniach bycia grzecznym i miłym paraliżują moja psychikę i kutasa,  moment przebudzenia był potworny, czułem jakbym spadł na beton ze stu metrów.. Tak to jest jak się nie rozumie jak działa kobieta i tym podobnie...Potem to już z górki, przez długi okres czasu nienawidziłem kobiet, oczywiscie za ich zachowanie, postepowanie  potem z wiedza i doświadczeniem przyszło zrozumienie,  potem zacząłem lubić  kobiety ale nie dam sobie fikać, co zresztą One wyczuwają, i kochają...Bo na codzień jestem człowiekiem miłym, kulturalnym ale do momentu przekroczenia granic, w momencie jebania słownego kobiety, dziwnie przestaje mi zależeć na znajomości z nią...Jak się okazywało, kochały ten stan gdzie dały temu wyraz ze mna w łóżku...

Drugim momentem była sytuacja chyba mniej więcej w tym samym okresie, kobiety uważałem za nieskazitelny damy, myślałem ze kobiety bąków nie puszczają ani nie srają,  cud natury, jak się potem okazało niektóre srały nawet ustami...

Stałem z kobieta na dworze,  miałem jakieś 21/22 lata, rozmawiamy Ona coś pierdoli, a ja wsłuchany, przytakujący, zbroja lsniąca, czysta  i w pewnym momencie jako że była zima, koleżance podczas śmiechu poleciały dwa, śliskie, soczyste zielone gile z nosa...Wtedy pękłem, serio bracia, nie mogłem dojść do siebie, cały czar prysł...

Edytowane przez Assasyn
  • Like 12
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red podpiął/eła i promował(a) ten temat
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.