Skocz do zawartości

Przysięga małżeńska – na jakiej podstawie wierzysz kobiecie? - potencjalny artykuł do magazynu


Rekomendowane odpowiedzi

Na dobry początek. Zapraszam do dyskusji o formacie artykułu. Proponuję również założyć oddzielny dział przeznaczony do publikacji przykładowych artykułów, szkiców, itp. Później wspólnie można coś obrabiać. Nie rzucam słów na wiatr i zaczynam pisać. W treści poniższego artykułu znajdują się częściowo wybrane materiały z forum. Można nawet dawać odnośniki do konkretnych tematów. Może coś później jeszcze dodam. 

 

Zaczynamy. 
 

Tekst przysięgi małżeńskiej – ślub kościelny

 

Ja, … (imię Panny Młodej) biorę Ciebie (imię Pana Młodego) za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

 

Oficjalne statystyki rozwodów (2013 rok)

 

2013 – 66,1 tys. (36,7% liczby nowo zawartych małżeństw)

Z danych GUS: szacuje się, że w 2013 r. zawarto ok. 181 tys. nowych związków małżeńskich.


 

Obietnica – skazana na porażkę?


 

Czy przy małżeństwach mamy problem ze składaniem fałszywych obietnic? Kiedy porównamy proste statystyki rozwodów i zawartych związków małżeńskich, jaki uzyskujemy obraz? Jestem prostym mężczyzną, a zatem w prosty sposób odpowiem. To obraz maksymalnego zakłamania. Oczywiście możesz powiedzieć, że „moja kobieta taka nie jest”. Dobrze, dobrze, nie jest. Ale czy z tyłu głowy nie słyszysz krzyku uważaj, co robisz?


 

Mała i duża obietnica – jakie to ma znaczenie?


 

Przesuńmy na chwilę ciężar przysięgi małżeńskiej na zwykłe cele noworoczne. Ludzie przysięgają sobie notorycznie, że 1. zrzucą w końcu 10 kg nadwagi, 2. przestaną palić papierosy, 3. zaczną ćwiczyć, 4. staną się aktywni w wybranej przez siebie dziedzinie. Zauważ, że w wielu przypadkach nie dotrzymujesz nawet słowa danego samemu sobie. Przykład? Pójdę na imprezę i nie będę, aż tak chlać. Chcę normalnie wrócić do domu. A kończysz, jak zwykle – w toalecie, na ogromnym kacu. I ty chcesz przysięgać miłość na śmierć i życie, chociaż nie masz pojęcia, co będzie jutro i w jaki sposób zmienisz się ty oraz twoja partnerka? Zrób rachunek sumienia i powiedz szczerze. Ilu obietnic danych sobie nie dotrzymałeś przez całe życie? Ty to ty, ok. Pomyśl, że przysięga dotyczy również twojej potencjalnej żony. Czy znasz jej myśli i co sobie obiecywała i ile rzeczy w sobie nie dotrzymała?


 

Słowa nie dotrzymujesz, głowy nie uratujesz


 

Dlaczego tak się dzieje? To proste. Składasz przysięgę, ale po jej zerwaniu nie masz z tego tytułu właściwie żadnych problematycznych konsekwencji. Co by się stało, żeby po złamanym słowie ścinano człowiekowi głowę? Jak zatem może przetrwać małżeństwo, skoro złamanie przysięgi to pestka, bez konsekwencji. Twoja żona poza tym ma dodatkowe profity – dziecko (praktycznie przy każdym rozwodzie dziecko zostaje przy matce – nawet mocno patologicznej), alimenty, możliwość odnalezienia „lepszego” partnera, łatka pokrzywdzonej (przecież zawsze to mężczyzna jest winny, znamy to wszyscy).


 

Złamana przysięga to korzyści dla kobiety


 

Zauważ, że obecni rozwodnicy w chwili przysięgi prawdopodobnie „coś” do siebie czuli. Co się zatem stało? Główne przyczyny rozwodów, które głównie inicjują Panie to: niedopasowanie charakterów, niedojrzałość emocjonalna mężczyzny (ciekawe, prawda? Niedojrzałość emocjonalną zarzuca ktoś, kto łamie małżeńską przysięgę daną przed Bogiem, przed rodziną, przed sobą). Inne powody to naganny stosunek do członków rodziny (no cóż, dowcipy o teściowej nie wzięły się przypadkiem), choroby (tak, tak. Zaczynasz chorować to możesz z dużym prawdopodobieństwem spodziewać się rozwodu, a nie przywiązania na śmierć i życie). Proszę pamiętać, że nie biorę tych treści „z dupy”. Posługuję się oficjalnymi danymi. Ciekawe przyczyny rozwodów to molestowanie, odmowa współżycia (głowa mnie boli...od dwóch lat), zaniedbanie współmałżonka, za duża różnica wieku (dziewięćdziesięcioletni milioner i dwudziestoletnia gwiazdka modelingu, znajomy obrazek).


 

Podpisany papier daje moc, przysięga nie znaczy nic


 

A czy nie wystarczy po prostu przysięga składana między ukochanymi na zwykłej kolacji? Po co kościół i USC? Czy Boga nie ma wszędzie? Wystarczyłoby przecież złożyć przysięgę przy kolacji – przysięgam ci miłość do końca życia. Kobiety doskonale wiedzą, że przysięga to tylko kość rzucona w stronę mężczyzny. Kość, którą łapiemy zadowoleni z wygiętym karkiem. Bo mężczyzna kochający to zwyczajowo mężczyzna honorowy, wierny i uwaga... głupi. Kobiety natomiast zabezpieczają się twoim podpisem. Dlaczego musisz cokolwiek podpisywać? Czy twoje zwykłe słowo honoru nie wystarczy? Dlaczego, kiedy żona łamiąca przysięgę małżeńską ma prawo zabrać połowę twojego majątku, chociaż zupełnie nie zawiniłeś, bo dotrzymałeś słowa?


 

Na zakończenie małe zaproszenie


 

W artykule poruszono wiele problemów. Jeżeli przy lekturze przeskoczyła ci klapka lub zgodziłeś z minimum jedną rzeczą to zapraszam na braciasamcy.pl. Znajdziesz tam męskie zrozumienie i honor. My dotrzymujemy słowa :)

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł ciekawy i w sumie mam dla Ciebie macu pewien pomysł. Co Ty na to, żeby pod każdym podtytułem dać jakiś cytat z forum? Oczywiście za zgodą osoby do której dane słowa należą i bez podawania nicka. Czysta anonimowość i wtedy na zakończenie dodać, że więcej o takich sytuacjach można poczytać na braciasamcy.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tutaj trafiłeś w sedno, ludzie nie potrafią dotrzymać obietnicy złożonej samej sobie nawet najprostszej takiej jak pohamowanie się z alkoholem na imprezie czy niech to będzie nie podjadanie słodyczy ( no ale przecież lody to mleko a to nie słodycze :D ) więc jak można dotrzymać tego co się przysięgało na ślubie skoro to znacznie więcej niż powstrzymanie się od pierdółek z życia codziennego. Sam ostrożnie używam słów przysięgam i obiecuje bo wartość mają dużą tylko niestety nie dla wszystkich, a szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac

 

Twoje rozumowanie jest błędne - bo zakłada, że ludzie są wolni....no, a nie są. Zapraszam na blog @Rysiek Judasz - szczególnie pierwsze artykuły gdzie opisywany człowiek jest jako automat imitacyjno-naśladowczy.

Problemem każdej jednostki małżeńskiej jest kultura w której się znajduje - a każda jednostka rzutuje na społeczeństwo - ot sprzężenie zwrotne.

Tak więc powodem takiej liczba rozwodów i nie dotrzymania przysięgi małżeńskiej jest obyczajowość ludzi, natura oraz popędy jak i kultura/środowisko + inwidualne doświadczenia jednostki/et.

 

A więc efekt tego to:

-MEDIA - rozwody są spoko, gwiazdy się rozwodzą,

-Kultura - koleżanki się rozwodzą, nikt na nie nie krzyczy - nie pluje - nie piętnuje

-Prawo - jak się rozwiodę to i tak dam radę a w sumie dostanę więcej niż włożyłam w ten związek - mogę zrobić z faceta największego bydlaka z małym ptaszkiem i bez jaj - BO MOGĘ

 

Końcowe słowa "BO MOGĘ" - to raz. Gdybyś dostał od razu raka za zjedzenie słodyczy to nigdy byś ich nie zjadł.

Tak więc większość z nas jest pod ogromnym wpływem środowiska jak i wykorzystujemy to co mamy.

Więc to nie kwestia charakteru człowieka a tego w jakim środowisku i warunkach się znajduje.

 

Dla nie rozumiejących tego co piszę:

Gdyby ktoś was wsadził do obozu treningowego pod przymusem (jak wojsko) na 5 lat - to na 99,9% wyszli byście jako wysportowani ludzie.

Bo każdy by trenował, bo każdy by jadł zdrowo - więc Ty też.

A dwa, byłbyś zmuszony prawnie i inaczej siedziałbyś w pierdlu albo izolatce.

 

 

Nadal myślisz, że charakter ludzi tutaj ma znaczenie? Jak dla mnie tylko w wyborze tego z kim tą "obietnicę" zawrze - to wszystko. Jest to równoznaczne z rzutem monetą czy się wam uda czy nie być do końca życia (procentowo chyba wychodzi tak samo,  co nie?).

 

Oczywiście, można minimalizować ryzyko - będąc wymagającym co do wyboru i odpowiednio prowadząc związek jako mężczyzna - ale to wszystko.

 

Jak ktoś miał z sygnaturze coś w stylu - nie liczy się charakter ani słowa - tylko sytuacje w jakich się znajdujemy.

 

Edytowane przez GluX
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GluX, gdzie ja założyłem, że ludzie są wolni? Dałem proste porównanie do przemyśleń. Składanie obietnic kontra rzeczywistość. Pomijam resztę zagadnień, bo w jednym tekście nie da się poruszyć wszystkiego. Krótki esej do przemyśleń, tyle. Nie zakładam w artykule absolutnie wolności ludzkiej, wręcz przeciwnie. W dużym stopniu się zgadzam, a blog Ryśka mam przeczytany praktycznie od dechy do dechy. Nie trzeba mi dwa razy powtarzać :) Chyba się nie zrozumieliśmy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac

 

założyłeś że są wolni po tym jak ich rozliczasz z swoich obietnic

 

Cytat

Przesuńmy na chwilę ciężar przysięgi małżeńskiej na zwykłe cele noworoczne. Ludzie przysięgają sobie notorycznie, że 1. zrzucą w końcu 10 kg nadwagi, 2. przestaną palić papierosy, 3. zaczną ćwiczyć, 4. staną się aktywni w wybranej przez siebie dziedzinie. Zauważ, że w wielu przypadkach nie dotrzymujesz nawet słowa danego samemu sobie. Przykład? Pójdę na imprezę i nie będę, aż tak chlać. Chcę normalnie wrócić do domu. A kończysz, jak zwykle – w toalecie, na ogromnym kacu. I ty chcesz przysięgać miłość na śmierć i życie, chociaż nie masz pojęcia, co będzie jutro i w jaki sposób zmienisz się ty oraz twoja partnerka? Zrób rachunek sumienia i powiedz szczerze. Ilu obietnic danych sobie nie dotrzymałeś przez całe życie? Ty to ty, ok. Pomyśl, że przysięga dotyczy również twojej potencjalnej żony. Czy znasz jej myśli i co sobie obiecywała i ile rzeczy w sobie nie dotrzymała?

 

Wolne jednostki można rozliczać, ale nie osoby zmanipulowane przez samych siebie i środowisko. Więc skoro rozliczasz ludzi to musisz zakładać że są wolni - no bo jeśli nie byliby wolni to po co ich rozliczać - nazwałbyś ich zmanipulowanymi i tyle.

Tak samo jak nigdy pies nie jest winny że zaatakował dziecko - takie ma instynkty - ludzie podobnie. Zaraz wyjdziemy z życiową prawdą że nikt jest wolny - poza małymi wyjątkami w liczbie ok 1 na 10 mln według jednego uczonego.

 

Wiem, że można się spuszczać milion lat nad białorycerstwem ale te chłopaki żyją w matrixie i to nie jest ich wina. Dostają za to po dupie, choć nie zasłużyli - bo byli za dobrzy? Chcieli dobrze?

Ilu z nas dostało po dupie od świata, bo żyli w matrixie? To była nasza wina? Na pewno nie - ale teraz jesteśmy świadomi tego co było i dopiero teraz jesteśmy wolnymi ludźmi w tej materii - gdy mamy wiedzę.

Teraz gdy ktoś popełni błąd to można go rozliczać, do momentu oświecenia nie ma prawa nikt nikogo rozliczać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem ślub cywilny i po mojemu przyrzeczne składane w USC jest bardziej realistyczne i życiowo-wykonalne niż składane przed gościem w sutannie:

"Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Panny Młodej)

i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe."

 

Po drugie śmiech łatwo przychodzi gdy mi ktoś jojczy, że ślub cywilny nie jest równie wartościowy jak sakralny, bo niby że przed Bogiem nie składany. Przecież Bóg jest wszędzie i zawsze, zatem na pewno dotarły do Niego nasze słowa przyrzeczenia. Prócz tego mieliśmy dwoje świadków i kilkudziesięciu gości, więc jest background by na tym polu zadziałać pozytywnie. 

Dobrych parę lat nam się udaje. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Endeg napisał:

Miałem ślub cywilny i po mojemu przyrzeczne składane w USC jest bardziej realistyczne i życiowo-wykonalne niż składane przed gościem w sutannie:

"Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Panny Młodej)

i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe."

 

 

Definicje "wszystkiego" też można podważyć, bo tak naprawdę działanie zależy od chęci, czyli motywatora, nagrody = korzyści i braku kary, jeśli nie zrobią tego "wszystkiego" mogąc znaleźć wymówkę.

Zrobię wszystko, pod warunkiem, że...

Ale to by się nie przyjęło, bo wmawiano by ludziom, że są wyrachowanymi egoistami, a przecież nie są. O ludziach z roszczeniowym podejściem do życia którzy składają obietnicę "zrobię wszystko" to też ponury żarcik.

 

27 minut temu, GluX napisał:

Wolne jednostki można rozliczać, ale nie osoby zmanipulowane przez samych siebie i środowisko. Więc skoro rozliczasz ludzi to musisz zakładać że są wolni - no bo jeśli nie byliby wolni to po co ich rozliczać - nazwałbyś ich zmanipulowanymi i tyle.

Tak samo jak nigdy pies nie jest winny że zaatakował dziecko - takie ma instynkty - ludzie podobnie. Zaraz wyjdziemy z życiową prawdą że nikt jest wolny - poza małymi wyjątkami w liczbie ok 1 na 10 mln według jednego uczonego.

 

Wiem, że można się spuszczać milion lat nad białorycerstwem ale te chłopaki żyją w matrixie i to nie jest ich wina. Dostają za to po dupie, choć nie zasłużyli - bo byli za dobrzy? Chcieli dobrze?

Ilu z nas dostało po dupie od świata, bo żyli w matrixie? To była nasza wina? Na pewno nie - ale teraz jesteśmy świadomi tego co było i dopiero teraz jesteśmy wolnymi ludźmi w tej materii - gdy mamy wiedzę.

Teraz gdy ktoś popełni błąd to można go rozliczać, do momentu oświecenia nie ma prawa nikt nikogo rozliczać.

 


Glux, tak samo możesz mieć każdą nienawiść do jakiejkolwiek grupy społecznej (inna rasa, inna orientacja seksualna) z góry zaprogramowaną, a to znaczy że jednak na zbyt wiele rzeczy wpływu nie mamy i ta niechęć czy nienawiść nie jest twoja. Pewnie dlatego programują żeby ich chwalić, żeby przyzwyczaić następne pokolenie do tego, by nie hejtowano ich, bo czemu są sobie winni? Chłopaki z matrixa bo byli zaprogramowanymi rycerzami, chłopaki homoseksualne bo tacy się urodzili, czy takie mieli przeżycia by stać się takimi, czy jesteś islamistą to z góry cię potępiają bo wpajają nam, że to ich wina te wszystkie zamieszki i trzeba się ich bać. Masy tak robią, nieliczni wierzą w teorie, że isis stworzyło USA.

 

 Wcześniej jeśli dobrze pamiętam pisałeś, że możemy wszystko zmienić w życiu, że nie jesteśmy niewolnikami genów, czy programowania, a teraz piszesz, że wolni nie jesteśmy. To w końcu jak? Dla mnie liczy sie opcja numer dwa - jesteśmy modelowani i ograniczani. Jeśli nie mamy na tyle intelektu to nigdy się nie wybudzimy z matrixa. Jeśli mamy, to w zależności od przeżyć i obserwacji to się zmieni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, M.Dabrowski napisał:

 

Definicje "wszystkiego" też można podważyć, bo tak naprawdę działanie zależy od chęci, czyli motywatora, nagrody = korzyści i braku kary, jeśli nie zrobią tego "wszystkiego" mogąc znaleźć wymówkę.

Zrobię wszystko, pod warunkiem, że...

Ale to by się nie przyjęło, bo wmawiano by ludziom, że są wyrachowanymi egoistami, a przecież nie są. O ludziach z roszczeniowym podejściem do życia którzy składają obietnicę "zrobię wszystko" to też ponury żarcik.

 

 

Zrobić a uczynić oto jest różnica. "Wszystko" to dla mnie najwięcej ile można i najlepiej jak można w danej sytuacji i okolicznościach oczywiście. Postępowanie swojej ślubnej poddaję pod obserwację - czujną lecz nie nadmiernie drobiazgową. Mnie stały związek z papierkiem służy jak na razie, ale taki typ jak ja to raczej mniejszość samców.

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, GluX napisał:

@mac

założyłeś że są wolni po tym jak ich rozliczasz z swoich obietnic. Wolne jednostki można rozliczać, ale nie osoby zmanipulowane przez samych siebie i środowisko.

A jakim cudem ukierunkowałeś się na prawdę? Musiałeś poczuć wewnętrznie, że twoje dotychczasowe myślenie się nie zgadza. W końcu człowiek dojrzewa, aby się samodzielnie rozliczyć z brudem duszy. Chcę po prostu zmusić do zadawania pewnych pytań. 

 

Jak z niewolnika robi się człowiek "wolny"? Musi się ten człowiek zastanowić nad pewnymi sprawami, ukierunkować na coś. Trzeba poznać inny punkt widzenia. To był mój cel podstawowy. Zadać pytanie i przedstawić kilka ciekawostek. 

 

Jeszcze raz powtarzam. Niczego nie założyłem. Podpinasz pewne stwierdzenia. Ja się z nimi w dużym stopniu zgadzam, ale zupełnie nie o tym napisałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, M.Dabrowski napisał:

 

Definicje "wszystkiego" też można podważyć, bo tak naprawdę działanie zależy od chęci, czyli motywatora, nagrody = korzyści i braku kary, jeśli nie zrobią tego "wszystkiego" mogąc znaleźć wymówkę.

Zrobię wszystko, pod warunkiem, że...

Ale to by się nie przyjęło, bo wmawiano by ludziom, że są wyrachowanymi egoistami, a przecież nie są. O ludziach z roszczeniowym podejściem do życia którzy składają obietnicę "zrobię wszystko" to też ponury żarcik.

 

Działanie zależy od tego od czego wierzysz i co "kupujesz". Nie musi to być koniecznie motywacja, tym bardziej ego czyli przyjemność lub kara- ale to już inna szkoła jazdy.

Można wmawiać wszystko ludziom, nawet że oszczędzają biorąc na kredyt - kwestia czasu i częstotliwości powtarzania - jak to mówił mój autorytet jeśli chodzi o wąsy -> Stalin : kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą.

A więc zwykła propaganda.

 

1 godzinę temu, M.Dabrowski napisał:

Glux, tak samo możesz mieć każdą nienawiść do jakiejkolwiek grupy społecznej (inna rasa, inna orientacja seksualna) z góry zaprogramowaną, a to znaczy że jednak na zbyt wiele rzeczy wpływu nie mamy i ta niechęć czy nienawiść nie jest twoja. Pewnie dlatego programują żeby ich chwalić, żeby przyzwyczaić następne pokolenie do tego, by nie hejtowano ich, bo czemu są sobie winni? Chłopaki z matrixa bo byli zaprogramowanymi rycerzami, chłopaki homoseksualne bo tacy się urodzili, czy takie mieli przeżycia by stać się takimi, czy jesteś islamistą to z góry cię potępiają bo wpajają nam, że to ich wina te wszystkie zamieszki i trzeba się ich bać. Masy tak robią, nieliczni wierzą w teorie, że isis stworzyło USA.

 

Otóż nienawiść jest bardzo "praktyczna" z punktu przetrwania - a więc jest prawem naturalnym. Nie jest ona zaprogramowana - zaprogramowane społeczeństwo to Francja wraz ze swoim kredkami na chodnikach po zamachach oraz Szwecja z opaskami na ręce dla kobiet "nie dotykaj mnie". Widzisz różnicę? Programowanie zawsze z punktu widzenia darwinizmu jest śmieszne. Więc nietolerancja obcej kultury jest jak najbardziej naturalna, tak samo jak erekcja u faceta który jest z atrakcyjną dla niego kobietą w łóżku.

 

Co do homoseksualizmu - to jest to wytwór uboczny zbyt dobrego socjalu - czyli płacy minimalnej, świadczeń socjalnych oraz podstawowej opieki medycznej - w skrócie socjalizmu. Czyli człowiek nie jest zmuszony do reprodukcji, ma więcej czasu na przyjemność jak i to, że nie musi budować rodziny, która w czasie kryzysu mu pomoże. Eksperyment Calhoun'a opisuje wszystko w tej materii.

Kobiety nie muszą się starać o zdobycie dobrej partii bo sobie poradzą bez niego - a Mężczyźni nie mogą być głowami domu bo za trudno jest tyle zarobić - nie wygląda to znajomo?

A więc na kobietach nie wymaga się kobiecości - mogą chodzić na imprezy, ruchać się bez zobowiązań w postaci dzieci dzięki prezerwatywom, upijać się do nieprzytomności, przeżywać egzotyczne orgazmy

A mężczyznom uniemożliwia się męskość - zabiera się 75% pensji w podatkach (jesli chodzi UoP) + gospodarka jest w słabej kondycji + tłamszona jest przedsiębiorczość, odwagę oraz kreatywność - cechy typowo męskie

Dodatkowo umieralność jest za mała - słabe jednostki przekazują swoje geny, a więc upośledzony jest proces darwinizmu społecznego.

Tutaj wjebałbym 95% powodów dla rozwodów. Jeśli byłbyś głową rodziną pełną gębą pod względem finansowym to uwierz mi - ŻADNA kobieta nie robiłaby Ci jazd, albo by nie miała odwagi na to. Gdyby została bez Ciebie z niczym.

Kobiety dobrze kalkulują jeśli chodzi o zyski. Od najmłodszych lat dbałyby o swoją fizyczność i umiejętność prowadzenia ogniska domowego - bo by wiedziały że to karta przetargowa do dobrego życia.

Faceci natomiast bez zapomnienia zatraciliby się w swoich pasjach, które przynosiłby im bardzo dobre zyski. Kto nie chciałby żyć w państwie z pełną gębą kapitalizmem? Ja chciałbym bardzo.

Chciałbym żyć w Polsce, gdzie kobieta ma wybór czy chce pracować czy nie, bo każdy facet tyle zarabia, że go stać na utrzymanie rodziny.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że z przysięgą małżeńską jest trochę jak z umowami międzynarodowymi a może raczej jak zawieszenie broni. W założeniu są podpisywane dla obopólnych korzyści ale gdy któraś ze stron ma interes by ją zerwać zrobi to. Są warte tyle co kartka papieru na której zostały spisane lub słowa, które jak wiadomo nic nie kosztują

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe ile % przysiąg małżeńskich w kościele oraz ile % przysiąg małżeńskich w USC kończy się rozpadem małżeństwa.

 

Wszedzie podawana jest liczba ogólna, bez rozróżnienia na miejsce składania przyrzeczenia.

Czy tego typu statystyki są prowadzone?

Edytowane przez Piotr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GluX

Składając przysięgę małżeńską masz wszystkie narzędzia, żeby ją zrozumieć. 

 

Nie musisz być oświecony by być odpowiedzialny.

 

Ludzi trzeba rozliczać bo inaczej zakładasz że ktoś może wiedzieć lepiej co dla kogoś jest lepsze.

 

Zmienia się tylko zakres postrzegania a raczej uświadomienia i wg mnie to jest jeden z podstawowych programów biologicznych: świadomość ma wzrastać i chooj a wiadomo że cierpienie uczy szybciej.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, icman napisał:

@GluX

Składając przysięgę małżeńską masz wszystkie narzędzia, żeby ją zrozumieć. 

Nie musisz być oświecony by być odpowiedzialny.

Ludzi trzeba rozliczać bo inaczej zakładasz że ktoś może wiedzieć lepiej co dla kogoś jest lepsze.

Zmienia się tylko zakres postrzegania a raczej uświadomienia i wg mnie to jest jeden z podstawowych programów biologicznych: świadomość ma wzrastać i chooj a wiadomo że cierpienie uczy szybciej.

 

 

1 - nie masz - jesteś okłamywany z każdej strony że po ślubie będziesz wieczne szczęście i brak problemów - nie wiesz dlaczego dokładnie kobieta jest z Tobą itp

2 - będąc oświeconym nie jesteś odpowiedzialny a w sumie, masz więcej rzeczy gdzieś - natomiast dopiero wtedy faktycznie dokonujesz wyborów w życiu.

3 - każdy wie lepiej co dla nas dobre. Spróbuj nie zaszczepić dziecka - jak nie pozwolisz na wbicie igły z nieznaną substancją w 100% w strzykawce to dostaniesz poważną karę finansową. #socjalizm

4 - cierpienie niczego nie uczy, tak samo jak przyjemność - bo czego uczy to, że ojciec zbił Cię pasem bez powodu, bo się nachlał, albo ktoś go wkurwił w pracy? Po przez cierpienie ego wytwarza granice w których operujesz niczym owca:

 

767dc74c7034eae4fe0ed20e0972fb86,14,1.jp

 

 

Cierpienie niczego nie uczy, bo rzadko kiedy masz dostęp do informacji na których mógłbyś się uczyć w związku z daną sytuacją - bo jak zostawi Cię kobieta z tekstem "byłeś dla mnie za dobry" to skąd mam wiedzieć, że brak jej było emocji w związku jakbym nie czytał książek Marka? Jak ktoś się wydarł na Ciebie to skąd masz wiedzieć, że mu się jebie w domu?

Edytowane przez GluX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Idąc tym tokiem możemy dojść do absurdu: np. nie osądzajmy złodziei bo wiadomo, że pierwszy milion trzeba ukraść. Propaganda nie tłumaczy głupoty.

 

2. Dokonywanie wyborów bez wzięcia za nie odpowiedzialności czym jest?

Oświecenie jest procesem i nie ma końca.

 

3. Dlatego jest to złe.

 

4. Każde doświadczenie czegoś uczy. Po tym forum widać, że ludzie wytrąceni ze strefy komfortu szukają wiedzy częściej niż szczęśliwi.

Nie potrafię się odnieść do podanego przykładu bo jest oczywiste, że np więźniowie Auschwitz też raczej niczego się nie nauczyli. Chociaż w książce 7 nawyków jest przykład że jakiś specjalista w dziedzinie psychologii dokonał ważnego odkrycia właśnie jako jeniec.

 

Szanuję Twoje zdanie jednak będę się upierał, że dotrzymywanie przysięgi jest niezależne od manipulacji zewsząd na zasadzie: nieznajomość prawa szkodzi.

Edytowane przez icman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, icman napisał:

1. Idąc tym tokiem możemy dojść do absurdu: np. nie osądzajmy złodziei bo wiadomo, że pierwszy milion trzeba ukraść. Propaganda nie tłumaczy głupoty.

 

2. Dokonywanie wyborów bez wzięcia za nie odpowiedzialności czym jest?

Oświecenie jest procesem i nie ma końca.

 

3. Dlatego jest to złe.

 

4. Każde doświadczenie czegoś uczy. Po tym forum widać, że ludzie wytrąceni ze strefy komfortu szukają wiedzy częściej niż szczęśliwi.

Nie potrafię się odnieść do podanego przykładu bo jest oczywiste, że np więźniowie Auschwitz też raczej niczego się nie nauczyli. Chociaż w książce 7 nawyków jest przykład że jakiś specjalista w dziedzinie psychologii dokonał ważnego odkrycia właśnie jako jeniec.

 

 

 

1. Żaden złodziej nie jest świadomy tego co robi - gdyby był to by nie kradł - tak działa świadomość.

 

2. Ja to zawsze odczuwam, że mogę realnie działać na rzeczywistość, ale rzeczywistość nie może na mnie

 

3. I tego również nie popieram

 

4. Nie każde. Bo on jeden się znalazł w obozie ? i dokonał jakieś odkrycia - a na pewno była jedna osoba, która miała traumę po tym, nie potrafiła się odnaleźć - suma sumarum na koniec gówno się nauczył.

Znam ludzi którzy całe życie walą głową w ścianę i się zastanawiają czemu boli - BA! białorycestwo sie do nich zalicza - a ile tych chłopaków nigdy nie wyrośnie z tego? Jeśli chociażby jeden nie - to Twoja teza jest obalona - że każde doświadczenie uczy. Doświadczenie uczy jeśli mamy dostęp do odpowiednich informacji - ja przypisałbym to szczęściu, że ktoś w danym momencie miał dostęp do danych informacji i mógł się z nich nauczyć.

 

Zaryzykowałbym i powiedziałbym, że znaczna większość ludzi siedzi w życiu i się nie uczy z doświadczeń tylko doświadcza i doświadcza w kółko to samo i nie wie dlaczego oraz po co.

 

Cytat

Szanuję Twoje zdanie jednak będę się upierał, że dotrzymywanie przysięgi jest niezależne od manipulacji zewsząd na zasadzie: nieznajomość prawa szkodzi.

 

To na pewno - dostajemy po dupie - ale pytanie najważniejsze czy słusznie? Czy zasłużyliśmy na to?

Wiem, że życie jest bezwzględne ale czy jest się czym chociażby przejmować, skoro nie wiedzieliśmy?

Edytowane przez GluX
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Brat Jan napisał:

A co zrobiłby ?

 

Zrozumiałby że w dalszej perspektywie robi krzywdę sam sobie i zaprzestałby tego co robi. Osho w swojej opowieści miał, właśnie że jeden z mędrców pozwolił kraść złodziejowi pod jednym warunkiem, że podczas czynu musi być w pełni świadomy - i tak nie mógł ukraść nic od miesiąca. To jest ten sam mechanik jak z odchodzeniem od złych nawyków - wystarczy że je obejmie świadomość i znikają momentalnie same. Świadomość ma tą swoja fajną cechę - że jak coś obejmie to "obliczy" na swój sposób i albo wzmocni albo wywali.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jedna zasadnicza rzecz. To nie słowa przysięgi czy sama jej wypowiedź ma znaczenie. 

Znaczenie ma jakie do tego podejście ma małżeństwo. 

Dla mnie np, te słowa były tak wiążące że nie wiem co by musiało się stać, żebym ja zostawił żonę. Naprawdę wiele bym wybaczył, zrobił, zaakceptował. 

Po niecałym roku małżeństwa, żona mówi do mnie (gdy ja pytałem czy przysięga ma znaczenie) "Że dla niej nie ma takiego znaczenia. Że musiałaby się oszukiwać i nie da rady dla tych słów poświęcić reszty życia.".

Tak mamy i cywilny i kościelny. 

Baaaaaaaa ona mówi, że MI TO MÓWIŁA PRZED ŚLUBEM!!!! No kurwa mechanizm autosugestii jest tu tak potężny, że uwierzyła w to.

Także Panowie. 

Nigdy nie bądźcie pewni swojej kobiety. Nawet po ślubie, a już na pewno nie wierzcie w jej zapewnienia.

Edytowane przez IronHide
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysięgi, wyznania, motyle w brzuchu vs dzień po dniu. Fantazje, wyobrażenia kontra twarde życie.
Konkluzja jest oczywista. Ludzie nie wiedzą czego chcą. Dobierają się w pary według średniowiecznego schematu. Kościół, przysięga, obrączka, amen.  Tymczasem słowo się zdewaluowało do sms-a. Wspólne życie do oczekiwań.
Statystykami można sobie dupę podetrzeć skoro powodem rozwodu bywa pierdzenie, spuszczanie w nocy wody w toalecie czy wydawanie pieniędzy na hobby. Prawda o ślubach i rozwodach jest jak dupa. Każdy ma swoją.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statystyki? 

Tak. 

1/3 Małżeństw się rozwodzi

2/3 Rozwodów inicjują kobiety
W dużych miastach jak Warszawa rozwodzi się 50% par. 

Liczby mówią same za siebie. Przysięga nie ma znaczenia w tych czasach. Ciężko uwierzyć, że np nasi rodzice spędzili całe życie razem. Np 25 /30 lat wspólnego życia. Musiało się tyle złego dziać w tych czasach.
Mimo to byli ze sobą. Teraz jest dużo łatwiej poznać nowych ludzi, dużo większa świadomość że można przeżyć życie niezwiązanym. większa akceptacja rozwódów, bardziej błahe problemy mogą być do tego powodem.

Szkoda gadać, ale każdy kto się rozwiódł jak już wyszedł z "fazy żalu" i przeszedł do agresji lub akceptacji, już się nie zastanawia nad tym czy te słowa miały znaczenie.

Ja sam nie uznawałem rozwodów. Gardziłem tymi wszystkimi celebrytami i artystami, którzy się rozwodzili. Uznawałem, że nie szanują tej instytucji, po co brali ślub skoro to wszystko jebneli? 

Jednak po swoim przykładzie. Po Kilku latach związku i roku małżeństwa, żona wyprowadziła się po 3/4 tygodniach błagania / robienia z siebie łajzy / próby wyperswadowania, że przecież przysięgaliśmy sobie w oczy ...

Być może jest ta naiwna wiara w tą przysięgę w dniu ślubu, ale gdy przychodzi do rozstania to nagle to nie ma kompletnie znaczenia. Kompletnie. Co innego jakby kastrowano / ucinano łapy / itp itd ;D Wtedy małżeństw byłoby mniej / byłyby bardziej świadome / pewnie bardziej by się o nie troszczono ... Ale tak nie ma. Odchodzisz / rozwodzisz się / jak nie masz dzieci to odcinasz na zawsze / radzisz sobie z tym psychicznie / po latach wychodzisz z gówna i tym straconym czasie i bajzlu w głowie zaczynasz nowe życie. 

Smutne to ale prawdziwe. Pamiętaj. Nigdy nie wierz kobiecie w żadne słowa, obserwuj emocje i zachowanie. Słowa to słowa, faceci też kłamią żeby wyrwać laskę. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już nawet nie chodzi o przysięgę, lojalność, itp.

 

Jest podstawowe pytanie: na chuj się męczyć do końca życia z osobą, z którą nie możemy się dogadać ?

 

W imię czego ?

W imię czego  znosić wieczne jazdy, awantury, poniżanie, brak szacunku, brak seksu, po prostu brak szczęścia ...?

 

Ja w ostatnich latach "słusznie minionego" małżeństwa miałem takie problemy ze zdrowiem (wyłącznie na tle nerwowym, przez jej zachowania), że szkoda gadać...

 

Tylko się wyprowadziłem od tej suki, a wszystko momentalnie się naprawiło ze zdrowiem, od dwóch lat nie biorę leków - po prostu nie muszę!

Śpię dobrze, żyję dobrze, czuję się dobrze ! Jak za nastolatka!

 

Jak sobie przypomnę czasem te wszystkie awantury, wyzwiska,  te weekendy spędzane w pracy (żeby nie kłócić się), te nienawistne słowa i czyny, te niekończące się złośliwości  i skurwysyństwa z jej strony...

...nie do wiary, ile człowiek potrafi znieść...tylko PO CO ?

 

Dobrze, że potrafiłem to w końcu przerwać i wyczołgać się z tego szamba!

 

I dobrze, że mamy takie czasy, że ludzie nie boją się rozwodów! Po prostu chyba zmądrzeli, że nie ma sensu utrzymywanie czegoś na siłę...

 

Oczywiście , zawsze trzeba NAJPIERW spróbować naprawy, powalczyć o związek itp. ...ale jeśli po 5,10,15 latach nadal jest chujnia, a nawet coraz gorzej - to po co w tym trwać ?

Liczyć na cud ?

Cuda się nie zdarzają!

 

Wraz z rozwodem coś się kończy; coś, to było dla nas kiedyś WSZYSTKIM - więc żal zmarnowanych lat , żal zmarnowanych starań i dokonań...tak jest, to prawda...

Ale jednocześnie stajemy się WOLNI, znów możemy WSZYSTKO !

Możemy WSZYSTKO, I NICZEGO NIE MUSIMY!

Mamy bagaż doświadczeń, jesteśmy 100 razy mądrzejsi!

Wystarczy to tylko wykorzystać, iść do przodu, i może być ŚWIETNIE!

 

Miłego dnia, bracia! :P

Nie bójcie się rozwodów!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia tego, że ludzie nie boją się rozwodów. To jest skutek. Przyczyna została dokładnie opisana w jednym z postów. Po prostu baby nie muszą się już starać o małżeństwo. Nie będą traktowane przez otoczenie jak tredowate, po rozwodzie mogą przejść majątek ex męża i otrzymywać przez wiele lat wysokie alimenty.

Nie dbają o małżeństwo, bo nie muszą. A baba nie zrobi nic, czego nie musi, z czego nie ma korzyści. Dziś coraz częściej widzę to, że baby celowo niszczą małżeństwo, szczególnie wtedy, gdy już są dzieci. Im się to po prostu opłaca! To jest źródło problemu.

 

Już jakiś czas temu zauważyłem, że babom coś się popierdoliło we łbach. W ostatnich latach zmiany mocno przyspieszyły i z każdym dniem jest coraz gorzej.

Kiedyś było tak, że baba musiała dbać o swojego męża. Mężczyźni nie byli tacy, jak dziś: mało który zajmował się dziećmi, praktycznie żaden nie pomagał w obowiązkach domowych, chlali wódę znacznie częściej niż dziś... I rozwodów było znacznie mniej. Mężczyźni są coraz lepsi, a babom coraz bardziej bije.

 

 

Mam wielu kumpli po rozwodach i za każdym razem było to samo: baba spierdalała do matki. Miała wszystko, ale była buntowana przez zazdrosne koleżanki i często - rodzinę. Dała sobie wmówić, że bez męża będzie jej lepiej.

Każdy ze znanych mi mężczyzn nie raz mówił o przysiędze, że chciałby mieć rodzinę, spędzić z zoba całe życie... ale ona nie chciała. Ona miała inne plany.

Widać wyraźnie, że dla baby przysięga nie ma żadnego znaczenia. Jest ważna dla mężczyzny i często jest to kwestia honoru. Dla baby znaczy tyle, co nic. Jak wszystko, co mówi.

 

Tak naprawdę mężczyzna w małżeństwie nie wymaga zbyt wiele. Chyba każdy chciałby mieć po prostu spokój. Baba chciałaby wszystko. Sama nawet nie wie, co.

 

 

Obserwując to, co dzieje się w ostatnim czasie. Analizując sytuacje mężczyzn w tym kraju stwierdzam wprost - MAŁŻEŃSTWO NIE MA ŻADNEGO SENSU. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.