Skocz do zawartości

Singielka po 30 - kim Ty jesteś, że do mnie startujesz frajerze?


Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Robson napisał:

 

Prawda jest taka, że 30-38 lat, zadbany, ustawiony, aktywny fizycznie i nie żonaty to dla otoczenia: albo pedał, albo gej, albo impotent albo chuj wie jeszcze co, więc nie nakręcaj się jak bąk w kobylej.. jak bąk, rozumiesz.

Ale prawdy trochę głosisz: latają. Ale nie tak jak to chcesz przedstawić.

Jestem przed 30 i już od dawna mam łatkę geja i czubka :) Mam to generalnie w dupalu. I tak robię swoje :D Kobieta to się zawsze znajdzie, tylko kwestia tego, czy pójdę na duży, czy mały kompromis :angry:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, GluX napisał:

 

Nie, oświecę Cię mechanizmem blokowania znajomych na FB - jak zablokujesz, a później odlokujesz to już nie jesteście w znajomych. Migneła mi po prostu u koleżanki, że ma ją w znajomych. A skoro ją zauważyłem to mnie odblokowała.

 

Skomplikowany ten internetowy socjal ekshibicjonizm.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz spotykam sie z prawie 30latka. Powiem tak. Ogarnieta dziewczyna, w ogole nie stroi fochow oprocz jakis tam malych wybuchow zazdrosci od czasu do czasu (w koncu dobra partia jestem ;) ), seks lubi. Od samego poczatku powiedzialem, ze jak bedzie mnie seksem przekupywac to koniec bez dyskusji. Pani odrzekla, ze ona seks lubi i nie ma zamiaru sama sobie szlabanu na cipke dawac, zeby cos ugrac. Oczywiscie to poczatki i czas pokaze, ale dziewczyna rokuje dobrze, jest wychowana, dobry dom, miala bardzo pod gorke na studiach wiec prace szanuje, dlugie zwiazki za soba wiec tez nie ma sieki w mozgu.

Podstawowa sprawa wg mnie - niewazne za bardzo ile pani ma lat - 20-30 jeden chuj. Wiadomo, ze biologicznie cisnienie kolo 30 wieksze, ALE! - najwieksze znaczenie ma to, czy panna jest szczesliwa sama ze soba, czy siebie akceptuje. Jesli tak - to mezczyzna zajebisty dodatek do zycia. Opisujecie tutaj przypadki idiotek nakierowanych na kariere, zycie, przygody i potem jest bolesne pierdolniecie na chodnik. Dlaczego? Bo kobiety czesto podazaja za moda. Wmawia im sie sukces, wmawia zagraniczny styl zycia, silownie, drinki, drogie torebki, imprezy itp. W Londynie na ulicach takich unoszacych sie nad chodnikiem panien jes z lekka 50%. A pozniej nastepuje chwila nostalgii i pytanie: "co ja kurwa robie?". I jest desperackie szukanie mezczyzny, narzekanie, nalogi, frustracje. Zauwazcie, ze te ktore taki styl zycia lubia nigdy nie przyjda skamlajace i narzekajace na mezczyzn, ze nie ma, ze dzieci nie ma, ze to, ze sro. Po prostu lubia seks, imprezy, bawia sie, ruchaja, nie chca dzieci. A jesli chca, to dokladnie wiedza co i kogo. Porozgladajcie sie po ulicy jak 20-25latkom odpierdala, po klubach sie przejsc. Pruja sie jak szmaty. Nie ma granicy wiekowej. 20-25 - fajnie, ciasno, pewna swiezosc. I 50% prawdopodobienstwo zostania rogaczem w pol roku, laska nieumiejaca nic, telefony, pokemony kurwa. Dziekuje bardzo.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, HORACIOU5 napisał:

@mac mi zaczynają powoli wciskać, że po prostu nie potrafię sobie nikogo znaleźć. Ciężko zrozumieć, że po prostu nie chcę i że można jednak inaczej.

 

Spróbuj powiedzieć, że nie szukasz, bo z kobietami nie da się współpracować, wchodza na głowę, są mentalnymi dzieciakami, roszczeniowe, aroganckie, nie dają zbyt wiele dobrego w związku oprócz dodatkowej pracy. Spróbuj. Będzie twoja wina, że albo nie dajesz rady sobie z tym (słaby), albo źle szukasz (winny), albo masz zjebane spojrzenie na kobiety BO ONE TAKIE NIE SĄ (debil, gej).

 

Jedyne co mnie przy tym trzyma to świadomość, że są ludzie którzy zauważają to co ja, że jednak są ludzie którzy wybijają się z matrixa i nie są zdalnie zaprogramowanymi robotami.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Endeg napisał:

Pełno takich w Ciechocinku i innych kurwidołkach sanatoryjnych. Kumpel co ma 60 lat dostał skierowanie w góry do jakiegoś Piwonicza-Kurwodoju. Codziennie 20, 30 bab takich z przedziału 50-70 bez przerwy zagadywało bidnego, dość niepozornego chłopka (165 wzrostu). Zresztą już przy śniadaniu współtowarzyszki stołu deklarowały głośno, że są otwarte na najróżniejsze propozycje. :wub:  

Mój wujo zawsze mawiał, że to są kurworty nie kurorty, a ludzie się tam nie kurują tylko ... ;)


Jest nawet o tym suchar. Rozmawia dwóch kumpli.
- wysłałem swoją żonę do sanatorium
* eee a ja tam swoją sam walę

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, M.Dabrowski napisał:

 

Spróbuj powiedzieć, że nie szukasz, bo z kobietami nie da się współpracować, wchodza na głowę, są mentalnymi dzieciakami, roszczeniowe, aroganckie, nie dają zbyt wiele dobrego w związku oprócz dodatkowej pracy. Spróbuj. Będzie twoja wina, że albo nie dajesz rady sobie z tym (słaby), albo źle szukasz (winny), albo masz zjebane spojrzenie na kobiety BO ONE TAKIE NIE SĄ (debil, gej).

 

Jedyne co mnie przy tym trzyma to świadomość, że są ludzie którzy zauważają to co ja, że jednak są ludzie którzy wybijają się z matrixa i nie są zdalnie zaprogramowanymi robotami.

 

Bez przesady. Jak sobie poscielisz tak sie wyspisz. Warto byc chujem dla kobiety. Rozkochaj ja, ale jak wyczujesz nawet lekka manipulacje to opierdol i nie daj sobie w kasze dmuchac. Tak jak juz wczesniej pisalismy (nie wiem czy w tym temacie) - albo dominacja w 100% twoja albo daj sobie spokoj. Ty musisz po prostu miec pierwszy ruch w tych szachach, a ona niech sie broni. Nie odwrotnie, bo przegrasz. A jak w dodatku jestes slabiak (uzalezniony od cipki) to bedziesz mial przesrane.

 

 

... i w 90 % żonaty.

Żeby tylko te kolejki nie zawijały za mocno.

Prawda jest taka, że 30-38 lat, zadbany, ustawiony, aktywny fizycznie i nie żonaty to dla otoczenia: albo pedał, albo gej, albo impotent albo chuj wie jeszcze co, więc nie nakręcaj się jak bąk w kobylej.. jak bąk, rozumiesz.

Ale prawdy trochę głosisz: latają. Ale nie tak jak to chcesz przedstawić.

 

 

 

Sorry, ale mam wyjebane na zdanie innych. To oni maja sie liczyc z moim. Z dnia na dzien mam byc pewniejszy siebie i tego sie trzymam. A jak sie napatoczy jakas to odpalam gre. Strategiczna gre. Kiedys sie gralo w Age of Empires, a dzisiaj gra sie w gre samica vs ja. I co z tego, ze uzywam kodow? Mam to wygrac i tyle.

Edytowane przez Dyktator
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę racji, gdzieś tam masz. Rób jak uważasz, dorosły jesteś. Tylko pamiętaj, że im człowiek starszy tym mniej grać się chce. Nawet na tipsach&tricksach to już nie to. 

Trochę mnie samego przypominasz za małolata - dobre czasy. 

Ale jeszcze nie raz zmienisz poglądy. Powodzenia w każdym razie. Nie instaluj tylko piratów, bo Ci śmieci przemycą do systemu:D

 

25 minut temu, Dyktator napisał:

Sorry, ale mam wyjebane na zdanie innych. To oni maja sie liczyc z moim. Z dnia na dzien mam byc pewniejszy siebie i tego sie trzymam. A jak sie napatoczy jakas to odpalam gre. Strategiczna gre. Kiedys sie gralo w Age of Empires, a dzisiaj gra sie w gre samica vs ja. I co z tego, ze uzywam kodow? Mam to wygrac i tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, GluX napisał:

 

Zdjęcie to JEDEN moment i na podstawie tego punktu budujesz opinię na temat takiej panny.

To tak jak w matematyce - masz jeden punkt przez który przechodzi funkcja nieliniowa i masz wyznaczyć jak ona przechodzi.

Dodatkowo punkty są fabrykowane, bo nie są rzeczywiste albo są ekstremum czasowym dla jednostki.

 

A na nasze: nie widzisz jak ona przychodzi codziennie do pustego mieszkania i siada przed TV do wieczora, dzień w dzień - coś tam pogada na fejsie, gdzieś tam zje - ale i tak wraca do wyra i jest sama.

A kobieta bardziej według mnie odczuwa samotność niż facet. Dużo bardziej na nią to wpływa, bo z natury jest bardziej społeczną jednostką niż facet

http://jbzd.pl/obr/470483/magia-fotoszopa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, HORACIOU5 napisał:

mi zaczynają powoli wciskać, że po prostu nie potrafię sobie nikogo znaleźć. Ciężko zrozumieć, że po prostu nie chcę i że można jednak inaczej.

Mam to samo.

Mało tego zostałem odcięty od imprez rodzinnych, nie jestem zapraszany na wesela co jest niesmaczne zważywszy na formę jaką to przybrało. Dotyczy to tylko jednej strony rodziny bo druga nie ma z tym problemu i paradoksalnie zaczynam się z nimi lepiej dogadywać niż z tymi z którymi się wychowywałem za dziecka. Kilkanaście lat temu, zdaje się około 13 lat była taka sytuacja, że kuzyn z którym w zasadzie się wychowałem, przyszedł ze swoją wybranką do mojego domu, wręczył zaproszenia rodzicom, a mnie i brata olał sikiem prostym, było to dla mnie tak cholernie nie na miejscu, że do dzisiaj nie rozumiem o co chodzi, zwłaszcza, że z kuzynem utrzymuję dość dobre aczkolwiek rzadkie kontakty. Nigdy tego tematu nie poruszałem w rozmowach, ale nie potrafiłem zrozumieć tego olania. Taka sytuacja miała miejsce dwukrotnie, drugi kuzyn odstawił ten sam numer (brat tego pierwszego). Co ciekawe nigdy nie byłem w złych stosunkach z rodziną. Inny (trzeci z kolei) kuzyn oczywiście zaproszony został ale zapewne został przeliczony na to ile jest wart zważywszy, że żyje na dalekim Zachodzie i dość dobrze mu się powodzi, nie licząc sporego baniaka przed sobą.

Niezmiernie prymitywna kalkulacja. Dziwi mnie ta wybiórczość w określaniu kogo warto zaprosić, a kogo nie, bo nie chodzi o samo zaproszenie lecz po prostu gest. Odnoszę wrażenie, ze jest to jednak jakiś brak szacunku.

Gdyby pomyśleli, to wręczyliby to zaproszenie by nie popełnić skrajnego nietaktu, a ja grzecznie bym odmówił bo wesela traktuję jako spełnienie zachcianki kobiety na które wydaje się absurdalne kwoty, by ta udając dziewicę przemaszerowała w białej sukni (bo taki scenariusz ma wpojony od dziecka przez babki, matki, seriale i filmy) , a goście mieli materiał do plotkowania obżerając się do granic możliwości.

 

Jednemu małżeństwo się rozsypało i przyprawione zostały mu rogi, a drugi zapierdziela w Niemczech na zachcianki żonki, która wyleguje się na leżaczku wraz z koleżankami, które zaprasza serwując sobie drinki i zastanawiając się na co wydać kolejne zarobione pieniądze męża. Już da się dostrzec aspiracje do klasy wyższej, broda coraz wyżej.

 

Wracając do sedna, ogólnie jestem traktowany jako egzemplarz gorszej jakości tylko dlatego, że nie wszedłem w utarty schemat postępowania. Nie dociera do otoczenia, że jest to mój świadomy wybór, a nie kwestia nieumiejętności znalezienia kogoś.

Pewnego razu szlag mnie trafił gdy jedna z ciotek robiła mi przytyki, że się nie żenię, że nie chodzę do kościoła, że jak to tak, jak się słyszy jej wynurzenia na temat religii to idzie się pociąć. A jej syn mało, że ma dzieciaka na boku z konkubinatu, cała sprawa skończyła się u niego załamaniem nerwowym,  to teraz ma dwójkę bez ślubu z inną kobietą, a kontakt z tamtym dzieckiem odcięty, hipokryzja niesamowita.

Tak więc również zostałem zakwalifikowany albo do kategorii gej, albo nieudacznik i cała paleta innych określeń...

Zauważam też mechanizm w którym w sytuacji gdzie mając kilka lat temu znajomych kawalerów, po ich ślubie momentalnie kontakty zostają mocno ograniczone, zwłaszcza gdy ich żonki mnie poznają i dowiadują się, że jestem kawalerem, prawdopodobnie ma tu miejsce poczucie zagrożenia. Wówczas zaczyna się patrzenie spode łba i ograniczanie kontaktu, oraz zmuszanie swojego wybranka by przy mnie wyznawał jej miłość. Ale ogólnie da się wyczuć niechęć.

 

Teraz mam z kolei sytuację gdzie obserwuję cały proces pacyfikowania faceta przez 26 letnią kobietę. Doskonały przykład białego rycerza, który wpadł w sidła gdzie ona decyduje o wszystkim zamiast niego dając mu złudne poczucie wpływania na cokolwiek, a systematycznie dąży do realizacji swojego planu wraz z przejęciem zasobów. Wkrótce ślub, już teraz da się zauważyć, że moje wnikliwe oko jej nie pasuje bo widzę co rozgrywa. Nagle ów znajomy zmienił nastawienie, uciął kontakt, brak odpowiedzi na e-maile, zero telefonów. Widzę, że zaczyna się szemranie pod nosem, spojrzenia (cała paleta znaków sugerująca, że coś jest nie tak) moje wizyty nie do końca są mile widziane głównie ze strony kobiet tych osobników. A skoro one czegoś sobie nie życzą to facet jest infekowany tym samym.

Niesamowite jest to jak faceci potrafią w ułamku sekundy stracić jaja. Mając świadomość wielu mechanizmów, zależności, obserwuje się to i widzi natychmiast jak to wszystko działa. Jednak dla człowieka nieświadomego jest to wykańczające psychicznie, gigantyczna presja społeczna, aż w pewnym momencie ulega.

 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdolę jak pojechaliście z wątkami, qrwa 4 strony o tym że duże dzieci zaprogamowane przez "środki masowego rażenia" (tv) i ogólnie szeroko pojety matrix, myślą:blink:  ! :

że są zajebiste i niezastapione.

 

Przypominam wam, że samica ma mniejszy o 200 gram (średnio) musk - tyle wyjaśnień.

Dziecko też myśli, że np. zostanie kosmonautą :D, później niestety dorasta.

Teraz Ja:

Właśnie niedawno miałem ochotę na zmianę i pomyślałem sobie, że po dłuższej przerwie czas na odmianę i świeżość i zamiast do swojej na boku, porucham jakąś młodą laskę.

Dostałem namiary od kolesia na Divę, która się nawet nie ogłasza (czasem tylko sporadycznie ma ogłoszenia, jak mówiła dzieki temu selekcjonuje klientów), Diva tylko z polecenia.

Jak na taka młodą i "piekną" (26 lat) wg niej stać ją na to aby przebierać w klientach - 1 oznaka zajebistości.

Fakt, że cena za godzinę to "tylko" 300 zł, tak więc poogladałem zdjęcia (z twarzą), posłuchałem dobrego słowa o niej od kolesia i dzwonię.

Już na początku pytanie, skąd mam namiar, że jest teraz zajęta i umówiła sie ze mną za kilka dni na taką a taką godzinę - kurwa z najwyższej półki:lol::lol:.

Ja zabukowałem u niej 1 godz, z możliwością przedłużenia spotkania o następną godzinę.

U niej godz. jest umowna - może trwać np. 1h 22 minutes - wszystko zależy od nastroju, hahaha.

 

W końcu trafiłem do niej i .......... no właśnie.

Laska jeśli chodzi o intelekt jest całkiem ogarnięta, oczywiście wiek około 30-tki, ciało wysportowane i ładne, jednak ona jako całokształt to jedna wielka pomyłka.

Lala niesamowicie próżna, niebywale przekonana o swojej zajebistości, pół ciała w tatuażach, twarz już po operacji plastycznej, cycki też, tak naprawdę chyba już cała była krojona i odsysana. Zakochana w swoim ciele i przekonana że ma bardzo wysokie SMV, cały czas pierdoliła o sobie i swoich pięknych obrazkach na ciele, cudnych cycach (wg niej), itd. - ja pierdolę, jak u niej byłem to myślałem żeby ta godzina się skończyła, wymyślę coś że nie mogę dłużej i spieprzam.

Tak naprawdę wyglądała jak młodsza Angelina Jolie - miałem wrażenie, że pukam surogata, że pod skórą ma silnik na pompowtryskach,

zbiornik na ślinę i łzy i silnik krokowy aby mogła ruszać głową i poruszać ustami:blink:.

Chciałem spieprzać jak najszybciej i się udało.

Takiej parady próżności nie widziałem do tej pory, poza tym była cienka w łóżku.

Najgorzej wydane 3 stówy w życiu (oczywiście napiwku nie zostawiłem;)).

Podumowanie:

30 -latki w obecnym społeczeństwie są nic nie warte (jakieś wyjatki są) i jeśli już to nadają sie tylko do mechanicznego ruchania, całkowicie pozbawionego emocjonalności.

Ale sie rozpisałem, a krótko miało być.

SH.

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, SledgeHammer napisał:

 

Podumowanie:

30 -latki w obecnym społeczeństwie są nic nie warte (jakieś wyjatki są) i jeśli już to nadają sie tylko do mechanicznego ruchania, całkowicie pozbawionego emocjonalności.

Ale sie rozpisałem, a krótko miało być.

SH.

 

 

Ciekawe wnioski po wizycie u prostytutki;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, ABCDE napisał:

 

Ciekawe wnioski po wizycie u prostytutki;)

 

Fakt trochę spłyciłem sprawę.

Jednak jak byś poczytał więcej moich wpisów, to byś zauważył, że grzeczny chłopiec to Ja już nie jestem i miałem (mam) kochanki w tych "magicznych" okolicach 30 lat i więcej.

Podsumowanie obejmuje całokształt.

Niemniej fajnie, że wyłapałeś;)

"Ta prostytutka w swoim zachowaniu, nie wiele różniła się od większości 30 -tek w postrzeganiu rzeczywistości" - dlatego o niej napisałem.

SH.

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to mają 30stki. Mam znajomą, rocznik 79. I co zdarza się jej nawijać o facetach których spotyka to wychodzi na to, że jest słabo :) , jesteśmy denni panowie;)

kobiecina pasująca do schematu wieczornego winiacza. Zawód techniczny, praca dobrze płatna, ustawiona. Ale ten taki, ten owaki blablabla aż w końcu raz nie wytrzymała i palnęła "ja chcę kogoś poznać z kim założę rodzinę". Ale czas spier... aż się kurzy. Co lepsze, kobieta stosuje tzw. kumulację pasji, a to squash, a to jakieś kursy tańca, a bo tam jest czesiu taki, a tam zigi owaki. I takie to rozkminki kobiety która na studiach i po nich odpalała facetów jak się tylko dało

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, homers napisał:

Tak to mają 30stki. Mam znajomą, rocznik 79. I co zdarza się jej nawijać o facetach których spotyka to wychodzi na to, że jest słabo :) , jesteśmy denni panowie;)

kobiecina pasująca do schematu wieczornego winiacza. Zawód techniczny, praca dobrze płatna, ustawiona. Ale ten taki, ten owaki blablabla aż w końcu raz nie wytrzymała i palnęła "ja chcę kogoś poznać z kim założę rodzinę". Ale czas spier... aż się kurzy. Co lepsze, kobieta stosuje tzw. kumulację pasji, a to squash, a to jakieś kursy tańca, a bo tam jest czesiu taki, a tam zigi owaki. I takie to rozkminki kobiety która na studiach i po nich odpalała facetów jak się tylko dało

 

 

jak rocznik 79 to już mocno za późno.. na macierzyństwo itp

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Obserwator Stada napisał:

Mam to samo.

Mało tego zostałem odcięty od imprez rodzinnych, nie jestem zapraszany na wesela

(...)

Wracając do sedna, ogólnie jestem traktowany jako egzemplarz gorszej jakości tylko dlatego, że nie wszedłem w utarty schemat postępowania. Nie dociera do otoczenia, że jest to mój świadomy wybór, a nie kwestia nieumiejętności znalezienia kogoś.

(...)

 

Tak więc również zostałem zakwalifikowany albo do kategorii gej, albo nieudacznik i cała paleta innych określeń...

(....)

Zauważam też mechanizm w którym w sytuacji gdzie mając kilka lat temu znajomych kawalerów, po ich ślubie momentalnie kontakty zostają mocno ograniczone, zwłaszcza gdy ich żonki mnie poznają i dowiadują się, że jestem kawalerem, prawdopodobnie ma tu miejsce poczucie zagrożenia. Wówczas zaczyna się patrzenie spode łba i ograniczanie kontaktu, oraz zmuszanie swojego wybranka by przy mnie wyznawał jej miłość. Ale ogólnie da się wyczuć niechęć.

 

Opisałeś mniej więcej moją sytuacje z tą różnicą, że ja ze swoją rodziną, poza najbliższą, nie mam prawie kontaktu.

 

Powiem tak - z żonatych kumpli większość ucięła ze mną kontakt, gdy poznały mnie ich żony (bądź wtedy dziewczyny). Kilku wprost im powiedziało, że żona zakazała żebym pokazywał się u nich w domu. Największą awanturę jaką zaliczyłem (kiedyś pisałem o tym na forum) miałem, gdy do towarzystwa moich rówieśników, pożenionych z rówieśnicami, wparowałem z ówczesną panną z którą się bujałem, a miała 19 lat. Panie orzekły, że to cytuje "kurwa bez honoru ze starym dziadem się buja" (czyli facetem w wieku ich mężów), a ja że jestem pedofilem. Od tamtej pory ban na kilka domów.

 

W pracy jestem uważany za dziwaka, a jeśli jakaś Pani chce mi dopierdolić, ale za plecami oczywiście, powtarzane są plotki jakobym był gejem. Na około 25 facetów w firmie tylko ja jestem singlem, reszta żony, dziewczyny etc.

 

Wytykana mi jest:

a) niedojrzałość

b  ) samolubstwo

c) maminsynkowatość (chodzi o to, że raz na miesiąc jeżdżę do domu odpocząć od dużego miasta)

i najważniejsze - "będziesz tego żałował, masz już tyle lat żadna Cię nie zechce" i tu nakierowanie na te 30letnie, wyszpachlowane i przechodzone rupiecie, moje rówieśniczki, że to najlepszy wybór :)

 

Takiego wała :D

Nie ma mowy o jakimkolwiek LTRu z babą co ma więcej niż 25 lat :)

 

Panowie - jak macie do 40stki, na co Wam stara, tak stara 30latka?! Po co Wam coś tak przechodzonego, z własnymi, często już chorymi nawykami i "niezależnością"?

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z czasem znudzi im się oskarżanie Cię o gejostwo. Gdy słyszysz takie plotki i w twarz Ci to mówią, nie bierz do głowy. Okazuj, że w ogóle się tym nie przejmujesz.

 

Sam przez to przechodziłem. Tak do 32 czy 33 lat ciągle mi dopierdalano , że muszę  sobie w końcu znaleźć żonę, bo jak tego nie zrobię max przez najbliższe dwa lata to widocznie jestem gejem. Brałem to wszystko na miękko.

 

Od kilku lat mam już spokój. Widocznie uznali, że skończyłem na własne życzenie jako stary kawaler i odpuścili. Chociaż jeszcze trzy lata temu miałem na imprezie zakrapianej alko (towarzystwo z pracy) zabawną sytuację. Kobieta w wieku prawie mojej matki po kilku kielichach wzięła mnie na bok i zaczęła dopytywać się dlaczego nie chcę poszukać sobie żony. Popatrzyła mi prosto w oczy i mówi tak: 

 

"Masz faceta ? Jesteś z nim szczęśliwy ? Nie bój się nikomu nie powiem, możesz mi zaufać !"

 

Myślałem, że jebnę ze śmiechu jak to usłyszałem.  

 

I co poradzisz na takie ciężkie przypadki ? Nawet jakbym jej wytłumaczył, że nie jestem, nigdy nie byłem i nie zamierzam być gejem bo interesują mnie tylko luźne związki z paniami max do 28 lat to myślisz, że ona by w to uwierzyła ?

 

Ta kobieta i jej podobne stworzyły sobie w głowie własną iluzję na mój temat i jestem przekonany, że nawet gdyby mi w oczy powiedziała, że mi wierzy, i tak wiedziałaby swoje.

 

Kilka dni później w pracy na trzeźwo przy ludziach powiedziała przy mnie tak niby żartem, że ja nie mam żony, bo nawet jej nie szukam. Kurczę, jasnowidz, jaki z niej czy co ? :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Długowłosy, u mnie może nie tak ekstremalnie, ale również alienacja. Po prostu, kiedy łamiesz schemat to wszystkim, dosłownie wszystkim odpierdala. Dla mnie to ogólnie niesamowite. Pisałem już kiedyś, że w klubie podbija do mnie Pani. Odmówiłem jej, po prostu. Po niej przyszła jej koleżanka (taki zmasowany atak). Jej też odmówiłem, chociaż już dobierała się do fiuta na parkiecie i jakieś wygibasy uprawiała (pewnie się założyły, rywalizacja). Po drugiej odmowie zaczęły rechotać, że jestem gejem. To jest po prostu tak słabe, że nawet nie chce mi się komentować już tego procesu. Trzeba mieć naprawdę mocną ramę na początku zmiany osobowości, aby to ogarnąć. Obecnie mam w dupalu, natomiast kilka lat temu trochę się zastanawiałem, czy aby mnie nie popierdoliło faktycznie? :D A takie myśli miałem jeszcze przed powstaniem forum lub przed jego odnalezieniem. 

 

Nie mam złudzeń. Ten sposób myślenia w dużym stopniu odbiega od społecznych norm. Kiedy się przekroczy pewien poziom białorycerstwa i dostanie srogo po dupie, a następnie wejdzie na właściwy tor to już odwrotu nie ma. Po prostu nie ma. Ja już nie mogę wrócić do "uniżonego sługi kobiecej natury". Życie łatwo jest sobie zmarnować bez wiedzy. Bardzo, a to bardzo łatwo. 

 

Ja tych ludzi oczywiście rozumiem i im przebaczam. Oni muszą się po prostu chronić, zabezpieczyć własne interesy. Oni czują strach, głęboko, lęk. Muszą się bronić przed takim kimś, jak @Długowłosy i inni forumowicze. Prawda boli, a większość woli zjeść ciasteczko i zapić colą. Lepiej nazwać kogoś gejem i nieudacznikiem niż przyznać się przed sobą o denności własnego życia. A przyznanie się przed sobą do błędu, do małości, ooooo. To jest wyzwanie. Tylko wybaczenie, bo co innego pozostaje? Taka samotność i utrzymanie własnych zasad daje ogromną moc. To bardziej doceniam od chujowego towarzystwa :) Pozdrawiam :D 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, temat przeszedł na radosną stronę mocy. Kiedyś też słyszałem hasła że jak to nie masz panny?? nawet ibisz ma. a ja nie mam i jestem gorszy...to jak sobie znalazłem to już doszło do innych gałęzi. Zatem wiedziałem że uległem presji, że jak chciałem Was znaleźć, to nie mogłem. Czyli jak mówi pani na matmie? panowie, ten temat powinien zostac zakazany jak Kombi. Niczego innego nie widzę chyba że ktoś lubi Kombi. Ogarniajcie mordeczki, szukajcie tylko przyjemności, a tak naprawdę szukajcie radości w swoim życiu, żeby wam cipa mordy nie obrosła

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kolegę, żonaty od 22 lat...

Biały rycerz do potęgi, żonka jeździ po nim , jak po burej suce...

Zostawia mu np. z rana karteczki, co ON ma zrobić w domu - posprzątać , obiad, spacery z JEJ psami minimum 3 razy dziennie, potem zawieźć ją gdzieś,  i takie tam...

On nawet przelewów nie robi, niby nie umie (heh)...czyli nawet kasę ona kontroluje.

Nie wiem, jaki SAMIEC dałby się aż tak podporządkować.

To jest niepojęte wręcz...

On kiedyś był dobrym podrywaczem, miał powodzenie...

Gość teraz potulnie zapierdala, wszystko jest pod nią ustawione, dosłownie jest SŁUŻĄCYM, który oczywiście nie ma prawa głosu...

Mało tego, ONA odzywa się do niego często tak skandalicznie (w towarzystwie) , że KAŻDY uświadomiony BRAT od razu wyjebałby jej z liścia...

Słowo!

 

I cóż mówi ten kolega...? Np. : "eeee....ja to w sumie nie mam tak źle....bo jak posłucham opowieści innych..." :lol:

Albo : " eeee...Ty to dopiero miałeś przejebane!..."

Nie -  w porównaniu z nim, to ja nawet w 1/10 nie dałem się tak wziąć pod pantofel i NIGDY nie miałem aż TAK przejebane!

Ale gość WMAWIA sobie, że on nie ma tak źle...

Psychika ludzka zawsze stara się o jakieś samo-wytłumaczenia (marne!) dla ZŁEJ sytuacji. Ot co...

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, homers napisał:

Panowie, temat przeszedł na radosną stronę mocy. Kiedyś też słyszałem hasła że jak to nie masz panny?? nawet ibisz ma. a ja nie mam i jestem gorszy...to jak sobie znalazłem to już doszło do innych gałęzi. Zatem wiedziałem że uległem presji, że jak chciałem Was znaleźć, to nie mogłem. 


To jedna z najbardziej nieczystych zagrywek, których kiedyś doświadczałem, która strasznie podcina samoocene. Porównanie. Porównanie do tych słabszych: "to nawet ten niski rudy Pawełek z twojej klasy ma już dziewczynę, a ty wciąż jesteś samemu. z kim pójdziesz na połowinki, na wesele, ojej co z ciebie będzie". To narzucało na mnie niesamowitą presje. W tak młodym wieku.
Około 16-19roku życia byłem w pewnym stopniu zawieszony. Skupiony na nauce, sporcie, damskie tematy omijałem łukiem. Nie mając wykształconych odpowiednich mechanizmów obronnych na niewygodne pytania, czerwieniłem się, nerwowo wzruszałem ramionami. Czułem w głębi, że skoro nie mam dziewczyny mogą podejrzewać mnie za homosia. Nieraz w żartach/bądź nie, przy rodzinnych stronach ktoś pytał się uszczypliwie czy nie jestem lekko skrzywiony.  Presja otoczenia, - niech już dadzą spokój! Uległem. To skłoniło mnie do poszukiwań. Na siłę nie szło niczego sensownego poderwać. Miałem mleko pod nosem w tych gierkach. Chciałem się do tematów męsko-damskich lepiej przygotować. Klikałem, szukałem, trafiłem na jakieś fora PUA. 
To mnie w pewnym stopniu rozwinęło. Pochłonęło. Czułem, że coś się ruszyło do przodu. Sztuczne PUA do pewnego etapu przyniosło skutek. Zaczęły pojawiać się pierwsze dziewczyny; a presja otoczenia odpuściła temat. Do okresu bieżącego, gdy według ogółu czas mnie wysłać do ołtarza B), z tym że teraz jestem na te ich zagrania już zbyt silny. 

Alienacja. Cóż, nie dodam tu niczego nowego. Widzę ją wśród moich kumpli (choć nie wiem czy mogę jeszcze ich tak nazywać). Pozwiązywali się w młodym wieku i trzymają się wciąż z tymi samymi pannami, będąc coraz bardziej pod pantoflem. Pozaręczani, pożenieni, z kredytami. Ja jako, że często się z jakąś paniusią nową pokazywałem wśród tychże znajomych, zostałem uznany przez partnerki kumpli za zły przykład.Odbiegałem od ich schematu. Moje znajomości/związki, poza jednym okołorocznym, nie trwały nigdy zbyt długo. A partnerki moich kumpli zawsze kręciły noskami musząc witać się z jakąś nową panną. Nie powiem, że zupełnie, bo na niektórych weselach kumpli już bywałem(może celem koperty), ale jednak nie da się nie zauważyć pewnej bariery wzniesionych przez te kobietki.
Na imprezy rodzinne jestem wciąż chętnie proszony. Na zaproszeniu zawsze "z osobą towarzyszącą". W tym roku byłem już na 2 weselach, kolejne 2 jeszcze przede mną. 
Na razie jeszcze mnie nie pomijają; póki wiedzą żem przy kasie ;)


@RedBull1973, jesteś rozrywkowy chłop. Weź go raz na miasto wieczorem, pokaż jak naprawdę żyje królewicz. ;) ten jeden raz żonka chyba go puści. Jak dawny podrywacz, to może obudzą się w nim drugie siły.

Edytowane przez The Saint
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, homers napisał:

Co lepsze, kobieta stosuje tzw. kumulację pasji, a to squash, a to jakieś kursy tańca, a bo tam jest czesiu taki, a tam zigi owaki. I takie to rozkminki kobiety która na studiach i po nich odpalała facetów jak się tylko dało

 

A toś mi teraz przypomniał jedną kwestię ! :D

Panowie ! Co bystrzejsze niesparowane jeszcze dziewczyny u mnie na studiach zapisywały się w miejsca, gdzie można było poznać odpowiednio ustawionych życiowo gości do wzięcia. Nie żadne tam weekendowe bujanie w klubach - bo to byle sympatyczny a przebiegły student bez grosza może wejść i szpanować że jest kimś innym. Otóż jak dziś pamiętam, że panny zapisały się do ... klubu jachtowego i równolegle do jakiegoś mocno ą,ę klubu jeździeckiego !!! A że to druga połowa 90tych była - to obie z tych rozrywek należały do kosztownych, ergo - goście którzy tam byli musieli mieć odpowiedni poziom materialny. I z tego co pamiętam jedna wyrwała nawet gościa w tym klubie jachtowym i wyszła za niego za mąż :D

Dalszych losów nie znam - urwał mi się kontakt. Tak więc strategię polowania na 'odpowiednich łowiskach' celem ustrzelenia 'grubszego zwierza' widziałem na własne oczy. Co więcej - jest skuteczna :rolleyes:

 

 

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Subiektywny napisał:

 

Panowie ! Co bystrzejsze niesparowane jeszcze dziewczyny u mnie na studiach zapisywały się w miejsca, gdzie można było poznać odpowiednio ustawionych życiowo gości do wzięcia. Nie żadne tam weekendowe bujanie w klubach - bo to byle sympatyczny a przebiegły student bez grosza może wejść i szpanować że jest kimś innym. Otóż jak dziś pamiętam, że panny zapisały się do ... klubu jachtowego i równolegle do jakiegoś mocno ą,ę klubu jeździeckiego !!! A że to druga połowa 90tych była - to obie z tych rozrywek należały do kosztownych, ergo - goście którzy tam byli musieli mieć odpowiedni poziom materialny. I z tego co pamiętam jedna wyrwała nawet gościa w tym klubie jachtowym i wyszła za niego za mąż :D

Dalszych losów nie znam - urwał mi się kontakt. Tak więc strategię polowania na 'odpowiednich łowiskach' celem ustrzelenia 'grubszego zwierza' widziałem na własne oczy. Co więcej - jest skuteczna :rolleyes:

 

Ale co jest złego w takiej postawie? To bardzo dobry pomysł w trakcie studiów zapisać się do jakiegoś klubu. Poznaje się mnóstwo bardzo fajnych ludzi. Przypadkowi zwykle wymiękają szybko. Wcale nie jest to kosztowne, a imprezy są super. Na tym głownie polegało życie studenckie. Takie kluby jak ten:

http://www.fify.pl/nasze-przygody-w-roku-2016

lub ten: http://www.morzkulc.pg.gda.pl/ 

albo ten: http://www.bystrze.org/bystrze/                Tego jest mnóstwo.

Działały za tzw. moich czasów wręcz jak biura matrymonialne. Wspólne zainteresowania bardzo łączą ludzi. Ja nie mogę się nadziwić obecnym, znanym mi studentom, że im się nie chce. Takie kluby  mają charakter międzyuczelniany, czyli wiara z polibudy integrowała się z wiarą z medycyny czy uniwersytetu ( głównie prawo brylowało). Doskonały sposób na poznawanie fajnych osobników płci przeciwnej.

 

 

 

 

Edytowane przez kic-anty
Błędy ortograficzne- korekta tekstu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, kic-anty napisał:

 

Ale co jest złego w takiej postawie?

 

 

@kic-anty- uważam że nic złego :) Ale tak jak wtedy robiłem sobie heheszki z kolegami i wykazywaliśmy głębokim niezrozumieniem tematu 'zapiszę się do klubu zrzeszającego ludzi z kosztowną pasją - bo a nóż trafi się ciekawa partia do wyhaczenia' - tak teraz doceniam przebiegłą skuteczność takiego zachowania. Co tylko świadczyło o tym, że nasze rówieśniczki biły nas wówczas o głowę w życiowym sprycie i oblataniu. Koledzy i ja klasycznie i tak szablonowo - jakiś klubik, jakiś pubik, się pójdzie, napije, może zatańczy, jakieś randomowe panienki się pozna - a może trafi się jakaś ciekawa przy okazji itd. Patrząc z perspektywy wędkarskiej - my z kolegami rzucaliśmy wędkę losowo w różne części jezioro licząc na zbieg okoliczności że trafi się jakaś fajna ryba. A owe koleżanki - rzuciły swoje wędeczki na wcześniej mocno zanęcone łowisko i na dodatek w stawie hodowlanym ;) Kto miał większą szansę na 'odpowiednią' rybkę?

Ano właśnie :lol:

 

S.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.