Skocz do zawartości

Samotne matki, młode mamy z dzieckiem - crème de la crème kobiecej manipulacji


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 27.07.2016 o 22:11, Mnemonic napisał:

 

Musisz.

Z postu wynika, że mamy podobną "sytuację towarzyską" wynikającą z wieku i doświadczeń życiowych. Ja kiedyś w gronie kumpli rozwodników, z których tylko jeden ponownie się ożenił (ten konkretny przypadek ma potworne parcie na potomstwo, czego nie zrealizował w pierwszym małżeństwie) mieliśmy zdrowy ubaw właśnie w temacie mniej lub bardziej twardych nacisków. Alkoholu trochę się polało, ale coś tam pamiętam :P

 

Zabierz kumpli na wódkę i pogadajcie ;)

Słowo ciałem się stało:D. Trochę pogadaliśmy. Otóż kumpel , facet 45+, po makabrycznie ciężkim rozwodzie ( Stalingrad skrzyżowany z bitwą na Łuku Kurskim ). Koleś popłynął finansowo, stracił dom i zdrowie ( zawał ). Niedawno udało mu się kupić mieszkanie. Przez jakiś czas żył tak jak Pan Bóg przykazał w konkubinacie z matką dwojga, prawie dorosłych dzieci. Pani zostawiła swoją chatkę dzieciom i wprowadziła się do kumpla. I żeby było zabawniej- mają brać ślub, mieszkanie ( własność kolegi ) sprzedać i już po ślubie kupić większe. Jak to usłyszałem, to myślałem ,ze zemdleję.  W tym wieku można być tak głupim ? No można. Kumple oczywiście biorący udział w libacji alkoholowej próbowali go wyciągnąć z Matriksa, ale tego ze świrem nie da się zrobić.

 

Wg mnie kobiety 40+ mają w perspektywie najstraszniejszy swój lęk. To nie strach przed uwiądem urody,z tym mimo walk zaczynają się godzić. Mają zazwyczaj dzieciaki w wieku "około wyprowadzkowym" i perspektywa samotności jest nie do zniesienia :(

Dla mężczyzn w tym wieku perspektywa samotności też nie jest miła.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kic-anty napisał:

Dla mężczyzn w tym wieku perspektywa samotności też nie jest miła.

 

Jasne. Ale mój lęk nie jest powodem, dla którego mam na innej istocie ludzkiej wymuszać zawarcie niekorzystnej dla tej istoty umowy.

Mogę z kimś żyć razem, nawet pod jednym dachem, dzieląc trudy i koszty codzienności. Ale osobiście wolę mieć w ręku bat, niż na plecach chomąto.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam podobny przypadek jak opisany powyżej i kiedyś już chyba wspomniałem go na forum. Klasyk tematu.

 

Pani ponad 15 lat w związku z białym rycerzem, swoją drogą bardzo porządny chłop. Wziął bladź jak rozwiodła się z swoim pierwszym mężem i została z 2 dzieci. Wychował dwójkę nie swoich dzieci. Pewnego dnia zdiagnozowano u niego nowotwór, który mieli po prostu wyciąć, okazał się później nie złośliwy (szczegółów medycznych dokładnie nie znam). Pani w akcie troski namówiła go aby przed operacją udał się jeszcze z nią do notariusza. Chłop miał swój dom jeszcze zanim poznał nią. Udał się do notariusza.

 

Rozumiecie Bracia logikę jej myślenia?  Facet choruje, może umrzeć w bliskiej perspektywie a ona myśli tylko jak to tylko najwięcej w razie takiego scenariusza się nachapać.....

 

Jedyną płcią, która może poświęcić coś bezinteresownie dla drugiej płci to My Samcy. Samica nigdy nie zrobi czegoś bezinteresownie dla samca. Nigdy. Chyba, ze chodzi o jej dziecko. Chociaż to nie jest żelazna reguła jak wynika z moich obserwacji, dziecko zazwyczaj jest najważniejsze dla Samicy, jego dobro. Zazwyczaj bo przed jego dobrem wiele samic potrafi ustawić jeszcze tylko swoje dobro. Tyle.

 

Samic, który wiąże się z Samicą z dzieckiem musi zdawać sobie sprawę z hierarchii, która będzie obowiązywać: Najważniejsze dziecko i jego dobro i dla niego jestem w stanie poświecić praktycznie wszystko, ja, być może jeszcze coś innego dopiero później samiec.

Piszę to ze względu na kontekst dysponowania dobrami.

 

Owszem ich SMV spada drastycznie w takiej sytuacji. Stąd muszą jakoś nadrabiać.

 

A tak na marginesie mi się przypomniało... syn tej bladźi, którego ten ojczym wychowywał nawet nie odwiedżił go w szpitalu. Ale to chyba dlatego, że matka jego traktowała go zawsze w związku jak typowego białego rycerza.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w moim dalszym otoczeniu mam trzy takie przypadki (w tym w dwóch przypadkach samiec wychowuje aż dwójkę potomstwa samicy) - wszystkie  trzy do siebie podobne - mocne na zewnątrz, ale wrażliwe wewnątrz "chłopaki z osiedla" (bez własnych mieszkań, ale stać ich razem z samicami na wynajem dwupokojowego lokum), samice wg ich relacji - "po przejściach"... schemat ten sam, jak opisano kilka postów wyżej - na samym początku samica do rany przyłóż - pełna akceptacja stylu życia, ubioru, kolegów, odwożenie pijanych z imprez etc. myślę, że jest to nisza, w która wstrzeliły się idealnie, bo poprzednio własnie samce te miały duże problemy z akceptacją ich stylu życia u samic, no "bo dresy, etc." 

Edytowane przez Aurea_Prima
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.07.2016 o 09:51, SennaRot napisał:

Pani ponad 15 lat w związku z białym rycerzem, swoją drogą bardzo porządny chłop. Wziął bladź jak rozwiodła się z swoim pierwszym mężem i została z 2 dzieci. Wychował dwójkę nie swoich dzieci. Pewnego dnia zdiagnozowano u niego nowotwór, który mieli po prostu wyciąć, okazał się później nie złośliwy (szczegółów medycznych dokładnie nie znam). Pani w akcie troski namówiła go aby przed operacją udał się jeszcze z nią do notariusza. Chłop miał swój dom jeszcze zanim poznał nią. Udał się do notariusza.

 

Rozumiecie Bracia logikę jej myślenia?  Facet choruje, może umrzeć w bliskiej perspektywie a ona myśli tylko jak to tylko najwięcej w razie takiego scenariusza się nachapać.....

 

Nie znam szczegółów, ale wydaje mi się, że w tym przypadku nie byłbym aż tak krytyczny. W takim przypadku warto uregulować i wyprostować wszystkie prawne problemy. Różnie mogło się to potoczyć a jeśli nie miał innych spadkobierców to i tak pewnie miał zamiar to zrobić. 

 

Co do meritum to trzeba przyjąć, że w takim przypadku dzieci dla tej kobiety są najważniejsze i zawsze będzie robiła wszystko z myślą o nich. Jest na forum link do filmu w którym doskonale jest przedstawiona ta sytuacja:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7/30/2016 o 07:51, SennaRot napisał:

Rozumiecie Bracia logikę jej myślenia?  Facet choruje, może umrzeć w bliskiej perspektywie a ona myśli tylko jak to tylko najwięcej w razie takiego scenariusza się nachapać.....

 

Jest to bardzo logiczne, jesli zna się kobiety i to co dla nich w życiu się naprawdę liczy, one same. Dla nich liczą się tylko korzyści, a empatii nie mają za grosz do innych. Silnemu empatii nie trzeba, słaby, biedny, czy chory jest nieużyteczny więc dla kobiety nie istnieje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz kolejna historia z cyklu "Opowieści wujka Seby":P Otóż pracuję z pewnym gościem nazwijmy go Karol. Gdybyście Karola spotkali w ciemnej uliczce spierdalalibyście choćby po ścianie budynku ze strachu. Jest to typowy łysy kark na koksie, którego sam wygląd budzi strach. Gdy pierwszy raz Karola zobaczyłem odczułem to samo, z biegiem czasy gdy poznałem go lepiej przekonałem się, że zewnętrzna powłoka tak naprawdę gówno znaczy. Karol to tak naprawdę w środku miękki człowiek, żyjący w matrixie.

 

I tak nasz bohater zabrał się za mamę z dwójka dzieci, którą notabene mi przedstawił osobiście. - Kurwa przecież laskę skądś znam! - pomyślałem od razu i przeczucie mnie nie myliło. Otóż kobeicina była związana z innym moim znajomym, który opowiedział mi przy wódce jak się rozstali. Mieli córę, no ale paniusi się zamarzyło skok w bok. Nie pasował przykładny ułożony małżonek więc kobiecina związała się z gangsterem, który zrobił jej drugą córkę. Wtedy piękna niewiasta zechciała wrócić do znajomego, który jednak ją olał. I tak związała się z tym kryminalista, odbył się ślub. Minęło kilka lat podczas których gangster ją lał, zastraszał dzieci, ale ona trwała przy nim. Do czasu aż nie trafił za kraty. Wtedy pojawił się Karol, którego znała poprzez znajomych i sprytnie wypatrzyła. No i chłopina wpadł po uszy. 

 

Zakochany, zaczął robić za drugiego ojca dla dzieci, oddawał wypłatę lalunii, aż szczęśliwy oznajmił, że właśnie na USG pojawiło się "ziarenko". - No to po chłopie! - stwierdziliśmy. Wtedy do akcji wkroczyłem ja i mowie: Jak się urodzi zrób DNA i nie wiąż się z tą kobietą. Wtedy Karol z oburzeniem odrzekł: "Zazdrościsz mi, bo co noc mam robioną laskę, a Ty mieszkasz sam!" Heh

 

Brakło mi słów i odpuściłem, po co durnia mam na siłę uszczęśliwiać. Lalunia rozwiodła się z kryminalistą, ale niby z Karolem są zaręczeni, on naciska na ślub ona go zlewa. Nie dziwie się. Jako samotna matka budzi współczucie, alimenty, 500 plus i inne dotacje spływają. A Karolek pracuje po kilkaset godzin na miesiąc, bo ma też syna, na którego buli nie małe pieniądze. Jest znerwicowany, a ostatnio lekarze wykryli mu wrzody. Ale on mówi, że jest szczęśliwy. Jego życie

 

Także Bracia, ku przestrodze!

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość Samców ma zaindoktrynowane, wpojone, że szczęście to rodzina, kobieta. Jest to bardzo silnie zakorzenione przekonanie. Do tego dochodzą wszelkie pochodne tego jak: w związku bywają gorsze dni, kobietom trzeba przebaczyć to i tamto, mężczyzna za to i tamto jest odpowiedzialny.... masa tego, ale największy klasyk to "to była wina faceta bo nie zachowywał się jak facet" praktycznie stosowane w każdej sytuacji.

 

Samiec imaginując swą perspektywę przyszłego szczęścia jest gotowy na wiele poświeceń w celu jego osiągnięcia. Samica to dostrzega i potrafi grać na emocjach, uczuciach, przekonaniach i ustawia całą zagrywkę pod katem swoich celów i korzyści. Samiec patrząc przez poprzez wpojony pryzmat szczęścia osiągalnego tylko w związku ze samicą nie potrafi ocenić sytuacji "na chłodno", czyli krytycznie, z dystansem. Grają emocje a każde zwrócenie uwagi kogoś z zewnątrz uznaje za osobisty atak.

 

Samica manipuluje nie tylko sexem (najczęściej ale zna inne zagrywki psychologiczne - nie z teorii ale samice znakomicie to wyczuwają) jak mechanizm pochwał, aprobaty, poczucia szczęścia zależnego od zachowania innych. Czyli wszystkie (większość) mechanizmów wpojonych rosnącym dzisiaj stadom białych rycerzy. Wiec je wykorzystują często perfekcyjnie manipulując zachowaniami i co gorsza decyzjami Samca.

 

Samice w takiej sytuacji jak wyżej mogą sobie pozwolić na wiele. Malo tego..... Nie są piętnowane społecznie za kurewskie zachowania. Rozwody to normalka, zdrady też są usprawiedliwiane, przeskakiwania z gałęźi na gałąź również. Samica samice zawsze jakoś usprawiedliwi, chyba, że to sprzeczne z jej interesem. "Kurwa kurwie łba nie urwie".

 

Wina w tym Samców? Hmmmm nie do końca ale w pewnej mierze moim zdaniem tak, jednak kluczową role odgrywają media promujące takie zachowania i wybielające je.... a nawet najczęściej szufladkujące je jako dopuszczalne czy dobre. Tak na prawdę to wojna przeciwko prawdziwym wartościom i przeciwko rodzinie.

 

Ale wracając do tematu. Co Samiec powinien robić? Absolutnie być zdystansowany emocjonalnie w relacji ze Samicą. To najtrudniejsze w świecie gloryfikacji sexu i piękna kobiecego ciała. Dostęp i perspektywa zamoczenia jednak przysłania i zakłada cipie klapki na oczy i rozum samca. Nic nie dostrzega i nic nie widzi. Chce spełniać zachcianki, wymagania aby dostać nagrodę....

 

Silny samiec kontroluje i zawsze góruje emocjonalnie. Ocenia i kalkuluje zachowania samicy... a jak wiemy diabeł tkwi w szczegółach. Na pewno Samiec z opowiesci powyżej Brata @seba33 ma mnóstwo sygnałów mówiących wprost: chłopie spierdalaj, pakujesz się w kłopoty. Delikatnie to ująłem.

 

Kupujemy samochód oglądamy dokładnie, sprawdzamy, testujemy. Poznajemy kobietę z domniemania przyjmujemy, że to dobra i wspaniała istota.... kolejne białorycerskie wpojone mylne przekonanie prowadzące do wielu dramatów i traum życiowych.

 

Z Matrixa nie da się kogoś wybudzić, musi sam do tego dojrzeć, zrozumieć, doświadczyć.

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, SennaRot napisał:

Kupujemy samochód oglądamy dokładnie, sprawdzamy, testujemy. Poznajemy kobietę z domniemania przyjmujemy, że to dobra i wspaniała istota.... kolejne białorycerskie wpojone mylne przekonanie prowadzące do wielu dramatów i traum życiowych.

 

Nawet gdy nie domniemamy o jej wspaniałości :) to ona b. często "staje na rzęsach" żeby wyjść jak najlepiej na początkowym etapie relacji.

Jak już to było pisane można po testować, ale ona się dopasuje, więc należałoby testować ze 3 lata zanim pokaże ona w całej okazałości "wspaniałość" swojej natury :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

to i ja dopiszę, sytuację, że życia gdzie kumpla "straciłem" przez matkę z dzieckiem, on 30 lat, ona 24, dwuletnie dziecko, kto ojcem ? tego nie wiem ja, on mówi że na pewno facet żartując i tyle...
koleś bardzo przystojny, to jego największy atut, kiedyś imprezowy, obecnie biedronka, bułeczki, mleczko, klapeczki i "zadowolony"... w tym roku był ... ŚLUB, najpierw spotykał się z rok, teraz ślub i oficjalnie dumny "tata" bo "tak wypada" twierdził...

 

najgorsze jest to, że spotkałem w markecie go, to unikał rozmów na ten temat, zeszliśmy na mój temat ostatni który opisywałem to jeszcze zostałem zbesztany, ze za mało w kobietę inwestowałem z moimi możliwosciami, jakby obarczony wina... koleś w ogóle z innego świata, nic nie docierało i jeszcze "zjebow" sie nasłuchalem, jaki to on dorosly a ja nie... i ta jego "duma" bycia praworzadnym mezczyzna...

 

przeciwieństwo kogoś kim był kiedyś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia kuzynki:

 

Mając chyba 19 lat zaciążyła z szacownym, 30-letnim gentlemanem - facet pracował na stałe za granicą, przyjechał do Polski na chwilę, poszedł do klubu się zabawić i akurat na nią trafił. Shit happens. Szybko wzięli ślub, pomieszkali razem chyba z miesiąc, po czym małżonek wrócił do roboty, a ona została z dzieckiem. Rzetelnie przesyłał pieniążki, często rozmawiał z nią i z synem, ale pani po jakimś roku się odwidziało i zażądała rozwodu.

 

Szybko znalazła sobie kochającego bad boya - typowego karka w stylu "szafa 2x2 m". Facet nie szanował ani jej, ani dziecka (daleko było mu do Karola z opowieści @seba33), ale ona była zalofciana, gotowała obiadki i sumiennie dawała dupki. W końcu dopadła ich proza życia, z czasem było coraz więcej kłótni, krzyków i szarpanin, do tego wybranek nie przejawiał najmniejszej chęci do zajmowania się dzieckiem, ale punktem kulminacyjnym było to, że ją uderzył.

 

Pamiętam to do dziś :D: dzwoni, biedna, zapłakana, że jest w szpitalu i robią jej obdukcję, bo ten skurwiel ją uderzył, i na policje pójdzie! Akurat było to przy jakiejś rodzinnej popijawie, więc przy stole konsternacja, wszyscy mruczą pod nosem: "no, jak mógł kobietę uderzyć", "co za chuj z niego, powinna dawno temu go pogonić". A w nocy tego samego dnia zadzwoniła jeszcze raz i powiedziała, jak było: owszem, uderzył ją, dostała z plaskacza, ale nie za darmo. Jej facet, niedługo przed tym, miał wycinany wyrostek, a ona, wkurwiona w czasie kłótni, uderzyła do pięścią, specjalnie celując w miejsce szwu. Tylko uderzył w odwecie. A mógł zabić.

 

A potem klasyka: znalazła bankomat - porządnego chłopa, chyba nawet rówieśnika, z własną firmą i któremu nie straszne było cudze dziecko. Był fajny, miły, opiekuńczy, zaradny, ale dla niej nudny. Rozstali się w atmosferze wielkiej kłótni po 3 latach nieformalnego pożycia.

 

Zarówno przed związkiem z panem opiekuńczym, jak i po nim, pomieszkiwała u matki. Domyślacie się, jak to mogło wyglądać - zdarzały dni, kiedy nie skakały sobie do gardeł.

 

Ostatni raz widziałem ją 2 lata temu: złapała kolejnego - ufryzowany, wydziarany, opalony, do tego mundurowy, więc pewnie poszła na kompromis między nudą a stabilizacją, choć słyszałem jakieś plotki, że i z nim jej źle. A latka lecą, trójka z przodu, entropia nie jest dla niej łaskawa.

 

Jakie wzorce jej syn ma w głowie, nie wiem, wolę się nie domyślać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mariuszsoq napisał:

to i ja dopiszę, sytuację, że życia gdzie kumpla "straciłem" przez matkę z dzieckiem, on 30 lat, ona 24, dwuletnie dziecko, (...) kiedyś imprezowy, obecnie biedronka, bułeczki, mleczko, klapeczki i "zadowolony"

ciekawe jak długo to jeszcze potrwa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.07.2016 o 23:05, kic-anty napisał:

Dla mężczyzn w tym wieku perspektywa samotności też nie jest miła.

Chyba żartujesz....,był czas w moim życiu ze tak mi pani w pizde wstawiła  że o niczym innym nie marzyłem , i nadal jak sobie przypomnę to mi szybko przechodzą głupie głupoty jak to ferdek mawia.

Cenię sobie bardzo swój obecny stan i nie zamierzam tego zmieniać,bo i po co

 

Jest jeszcze jedna grupa kobiet z dzieckiem o której nie wspomniano, kobiety faktycznie pokrzywdzone, wdowy ,totalne pomyłki, itp.

Aczkolwiek nie znaczy że są poza schematem....,tyle ze nie sa winne swojej sytuacji, czasem trzeba tez trzeba spojrzec krytycznie na nas samych,bo nie ma medalu tylko z jedna strona

 

Kic-anty - co do promowania singlowskiego trybu zycia to niestety jest to destrukcyjny wytwór naszych czasów i ogólnego lewactwa, i nie powiesz ze ma wieksze zalety niż rodziny wielopokoleniowe.

Ale cóż żyjemy tu i teraz.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Terteus napisał:

Historia kuzynki:

 

Mając chyba 19 lat zaciążyła z szacownym, 30-letnim gentlemanem - facet pracował na stałe za granicą, przyjechał do Polski na chwilę, poszedł do klubu się zabawić i akurat na nią trafił. Shit happens. Szybko wzięli ślub, pomieszkali razem chyba z miesiąc, po czym małżonek wrócił do roboty, a ona została z dzieckiem. Rzetelnie przesyłał pieniążki, często rozmawiał z nią i z synem, ale pani po jakimś roku się odwidziało i zażądała rozwodu.

 

Szybko znalazła sobie kochającego bad boya - typowego karka w stylu "szafa 2x2 m". Facet nie szanował ani jej, ani dziecka (daleko było mu do Karola z opowieści @seba33), ale ona była zalofciana, gotowała obiadki i sumiennie dawała dupki. W końcu dopadła ich proza życia, z czasem było coraz więcej kłótni, krzyków i szarpanin, do tego wybranek nie przejawiał najmniejszej chęci do zajmowania się dzieckiem, ale punktem kulminacyjnym było to, że ją uderzył.

 

Pamiętam to do dziś :D: dzwoni, biedna, zapłakana, że jest w szpitalu i robią jej obdukcję, bo ten skurwiel ją uderzył, i na policje pójdzie! Akurat było to przy jakiejś rodzinnej popijawie, więc przy stole konsternacja, wszyscy mruczą pod nosem: "no, jak mógł kobietę uderzyć", "co za chuj z niego, powinna dawno temu go pogonić". A w nocy tego samego dnia zadzwoniła jeszcze raz i powiedziała, jak było: owszem, uderzył ją, dostała z plaskacza, ale nie za darmo. Jej facet, niedługo przed tym, miał wycinany wyrostek, a ona, wkurwiona w czasie kłótni, uderzyła do pięścią, specjalnie celując w miejsce szwu. Tylko uderzył w odwecie. A mógł zabić.

 

A potem klasyka: znalazła bankomat - porządnego chłopa, chyba nawet rówieśnika, z własną firmą i któremu nie straszne było cudze dziecko. Był fajny, miły, opiekuńczy, zaradny, ale dla niej nudny. Rozstali się w atmosferze wielkiej kłótni po 3 latach nieformalnego pożycia.

 

Zarówno przed związkiem z panem opiekuńczym, jak i po nim, pomieszkiwała u matki. Domyślacie się, jak to mogło wyglądać - zdarzały dni, kiedy nie skakały sobie do gardeł.

 

Ostatni raz widziałem ją 2 lata temu: złapała kolejnego - ufryzowany, wydziarany, opalony, do tego mundurowy, więc pewnie poszła na kompromis między nudą a stabilizacją, choć słyszałem jakieś plotki, że i z nim jej źle. A latka lecą, trójka z przodu, entropia nie jest dla niej łaskawa.

 

Jakie wzorce jej syn ma w głowie, nie wiem, wolę się nie domyślać.

Tylko jedno pytaneczko: A wali tych providerów na kasie przy rozwodzie, czy jest, że się tak wyrażę "honorowa" ? 

Może to modlicha ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, TPakal1 napisał:

Tylko jedno pytaneczko: A wali tych providerów na kasie przy rozwodzie, czy jest, że się tak wyrażę "honorowa" ?

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem, ale ślub brała tylko z pierwszym facetem, ojcem dziecka. Reszta związków była nieformalna. Jak się skończył rozwód, nie pamiętam, byłem wtedy szczylem. Przypuszczam, że naciągnęła go na alimenty - jest charakterna, a jej facet nie wyglądał na takiego, który procesowałby się o każdą złotówkę. 

 

A czy modliszka? Nie wiem, nie sądzę, ale też ciężko mi teraz ocenić. Raczej nieświadoma niczego poza swoją urodą, typowa laska w stylu "jestem młoda, piękna, muszę się wyszaleć". Honoru bym się tu nie doszukiwał.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kiedyś ktoś mądry powiedział, że mężczyzna jest w stanie zaakceptować dzieci swojej partnerki, jednak kobieta nigdy nie zaakceptuje dzieci swojego partnera.
Niestety sam dwukrotnie wpakowałem się w związki z kobietami z dziećmi. Obie były po rozwodzie. Łączyło ich jedno - obie chciały, abym był ojcem dla ich dzieci i przeszkadzało im moje własne dziecko. 

Pierwsza miała małego synka, który niewiele rozumiał. Druga - dwie córki w wieku ok. 10 lat. Z nimi miałem dobre relacje. Można powiedzieć, że normalne. Mamusia oczekiwała jednak czegoś więcej. Jak to powiedziała "co najwyżej je tolerujesz". Cóż - widocznie nie rozumie roli ojca (którego dzieci mają) i partnera matki. Poza tym przeszkadzało jej to, że walczę o własną córkę (matka-psychopatka dąży do usunięcia ojca z życia dziecka). Moja córka ciągle jej przeszkadzała. Często mówiła, że powinienem dać sobie spokój, niech mieszka z matką i nie ma ojca w ogóle. "Płać alimenty i ustaw sobie życie na nowo". Oczywiście z nią ;-)


Z kobietami z dziećmi generalnie jest taki problem, że one nie szukają partnera dla siebie. One szukają nowego ojca dla swoich dzieci. Wszystko jedno, z jakiego powodu się rozstały z ich ojcem, czy to była wpadka dyskotekowa, czy małżeństwo. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Dobi napisał:

Moja córka ciągle jej przeszkadzała. Często mówiła, że powinienem dać sobie spokój, niech mieszka z matką i nie ma ojca w ogóle. "Płać alimenty i ustaw sobie życie na nowo". Oczywiście z nią ;-)


Z kobietami z dziećmi generalnie jest taki problem, że one nie szukają partnera dla siebie. One szukają nowego ojca dla swoich dzieci. Wszystko jedno, z jakiego powodu się rozstały z ich ojcem, czy to była wpadka dyskotekowa, czy małżeństwo. 

Powinno być "Płać alimenty na swoje i tyraj na moje..." ;)

Tak się składa, że jeszcze kończę studia(ostatni rok) ale przez to znam parę księżniczek. Wszystkie dzieci z "bad boy-ami", samotne mamusie; które płaczą jacy to faceci są źli szukając za wszelką cenę frajera(tj. ustatkowanego faceta) i wrzucając po portalach typu fb jakże "urocze" memy w stylu, że prawdziwym ojcem nie jest ten kto zrobił ale ten który wychował... :D

 

I tak się zastanawiam, że skoro wasze pokolenie 40-sto latków narzeka na kobiety, to co my mamy możemy powiedzieć :D

Edytowane przez Krzysiek1991
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Krzysiek1991 napisał:

I tak się zastanawiam, że skoro wasze pokolenie 40-sto latków narzeka na kobiety, to co my mamy możemy powiedzieć :D

Ja mam dopiero 33 lata :)

Jest chyba znacznie gorzej niż Ci się wydaje.

Generalnie mam to wszystko gdzieś. Nie zależy mi na relacjach z byle kim. Traktuję kobiety tak, jak na to zasługują.
Nigdy nie mówię o tym, gdzie pracuję, ile zarabiam, co mam. Jeżdżę starym samochodem, bo go lubię :) Jeżeli jakiejś to się nie podoba, to żegnam. Ubieram się tak, jak mi się podoba. Nie szastam kasą, aby wyrwać jakiegoś lachona. Nie chce mi się. Poważnie. Choć kiedyś myślałem o tym, aby tak robić, to jednak zdrowy rozsądek mówi: "NIE!". Można się nimi pobawić... tylko po co? Mnie się nie chce.


Samotne matki nie szukają ustatkowanego faceta. One szukają jelenia, który będzie ojcem dla ich dzieci. Jelenia, który będzie utrzymywał je i ich bachory.

Ja mam już pewne doświadczenia, ale brakuje mi jeszcze wiedzy. Dlatego jestem na tym forum.
Na razie się rozglądam, ale już znalazłem kilka ciekawych tematów.


Co do mojej wypowiedzi... tutaj nie chodzi o płacenie alimentów. Ja dążę do tego, aby córka mieszkała ze mną. To bardzo przeszkadza "kobietom". Chcą mieć partnera, który będzie ojcem dla ich dzieci, ale o własnych powinien zapomnieć. Już nawet pomijam aspekt utrzymywania ich dzieci - na to nigdy bym się nie zgodził. Im przeszkadza sama świadomość, że moja córka mogłaby mieszkać ze mną i ja mógłbym ją wychowywać.
Taka jest babska logika.

W Polsce wciąż funkcjonuje przekonanie, że dziecko jest własnością matki, a ojciec ma prawo płacić alimenty i spotykać się z nim kilka godzin w miesiącu. Film "Tato" ładnie to pokazuje, choć bardzo delikatnie. Rzeczywistość jest znacznie gorsza. Film kończy się happy-endem i to jest pocieszające. Po śmierci teściowej dziecko w końcu może mieć ukochanego tatę.

Edytowane przez Dobi
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej @Dobi chodziło mi oto, że obecne np. 20-25-letnie dziewuchy są bardziej zwichrowane niż pokolenie obecnych 30-35 latek kiedyś było. W tym sensie uważam, że jednak my będziemy mieć bardziej przekichane w życiu społeczno-towarzyskim. Bo to, że podejście kobiet będzie coraz bardziej zepsute jest chyba oczywiste...

Edytowane przez Krzysiek1991
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Krzysiek1991 napisał:

Bardziej @Dobi chodziło mi oto, że obecne np. 20-25-letnie dziewuchy są bardziej zwichrowane niż pokolenie obecnych 30-35 latek kiedyś było. W tym sensie uważam, że jednak my będziemy mieć bardziej przekichane w życiu społeczno-towarzyskim. Bo to, że podejście kobiet będzie coraz bardziej zepsute jest chyba oczywiste...

Mnie też o to chodziło ;-)

Baby 30+ już są mocno zwichrowane. Z tymi młodszymi może być jeszcze gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Krzysiek1991 napisał:

Bardziej @Dobi chodziło mi oto, że obecne np. 20-25-letnie dziewuchy są bardziej zwichrowane niż pokolenie obecnych 30-35 latek kiedyś było. W tym sensie uważam, że jednak my będziemy mieć bardziej przekichane w życiu społeczno-towarzyskim. Bo to, że podejście kobiet będzie coraz bardziej zepsute jest chyba oczywiste...

 

Jakie WY, jakie My, jak ja mam 32 lata i chcę mieć na stałą LTRkę 18-21 (maks 23) ?!?! :D

Chłopaku :)

Jakoś wyglądasz plus masz hajs i życie przy takiej młodej to jest inna bajka niż przy 30+. Zupełnie inna.

Nie instaluj sobie mindsetu, że masz być z równolatką.

Idealny wiek - Twój wiek / 2 + 3-4 lata.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.