Skocz do zawartości

Tak się trochę wyżalę


Samiec Alfa

Rekomendowane odpowiedzi

Kurcze bracia w ogóle się sobie nie dziwię ani trochę. W moim domu panuje tak bardzo negatywna emocje. że każda sytuacja musi wywrzeć jakieś spięcie, głupi konflikt. Każdy się tutaj skupia na samych nieszczęściach, a szczególnie jak się samice rozwydrzą to po prostu nie pozostaje nic więcej niż tylko wyjść z tego domu wariatów. Nie zwrócisz uwagi, nie powiesz czegoś, bo jeszcze konflikt się zaostrzy, a ty będziesz tracić na niego swoją energię. Rozwala mnie ich mądrzenie i to jak to one wszystko wiedzą o świecie. No rzeczywiście mentorki nauczycielki życia, które zarabiają poniżej średniej krajowej mają mi pokazywać i dawać cenne rady dotyczące życia. Ojciec nie ma pracy i ciągłe głupie wymówki i narzekanie. Pierdolca idzie dostać.

 

Moja dusza o dziwo prowadzi mnie ku światłu. Tak się poetycko wyrażę :P Ale jestem coraz w większym szoku jak mi się sprawy same z siebie układają, a życie podsuwa mi pod nos rozwiązania. Niesamowite. Skupiam się na pozytywnych aspektach, rzeczach, ludziach, ale czasem przyjdzie taka sytuacja, która będzie próbowała mnie wytrącić z równowagi. Nie ulegam już tak mocno negatywnym emocjom, ale nadal we mną tkwią. Przez co? Przez domowy zapalnik problemów. Jeszcze tylko niecałe dwa miesiące i wolność.

 

Walczę i będę walczyć. Walczę o siebie i swoje prawo do szczęśliwego i spełnionego życia.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety z kimś kto jest nastawiony na ocenianie i krytykowanie zamiast na rozmowę jak z równorzędnym partnerem nigdy nie dojdziesz do consensusu.

Szkoda energii. Niektórzy wiedzą lepiej...przykre.

 

We mnie infantylne reakcje innych ludzi i próby wywoływania presji zaczęły budzić szczery śmiech który szybko pojawiał się po początkowym wkurwieniu.

Czasem jeszcze wybucham, ale rzadziej niż kiedyś.

 

Rób swoje. ;)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec Alfa rozumiem Twój ból. Mnie ostatnio siostra mojej mamy próbowała 'ustawiać' i wywoływać poczucie winy za to, że kupiłem sobie jakieś tam cukierki. Lubię słodycze i raz na jakiś czas kupię sobie coś a ta od razu z mordą do mnie jakbym tylko to jadł. Powiedziałem jej, żeby się odpieprzyła ode mnie i od mojego życia, bo nie będzie mną rządziła. Była zdziwiona niezmiernie i zamknęła się. Bardzo cieszy mnie fakt, że widuję ją cholernie rzadko, bo zawsze jak mam z nią kontakt to ładuje mnie negatywnymi emocjami.

 

Szczerze mówiąc to gdybym kiedyś słuchał swojej matki to nie miałbym żadnej pasji i nie czerpałbym radości z życia tylko żył w wiecznym poczuciu winy i był jebany non stop. Na szczęście w pewnym momencie pojąłem co się dzieje i matka zrozumiała, że ze mną nie wygra i moje pasje zaakceptowała mimo że ich nie rozumie więc na tym polu mam spokój. Oprócz tego jej zachowanie zaczęło się dalej stopniowo zmieniać od momentu kiedy znalazłem pracę. Ciotka niestety dalej ładuje mnie negatywnymi emocjami i z masakryczną pogardą podchodzi do tego wszystkiego niezwiązanego z pracą. Według niej zarówno ja jak i mój kuzyn (który się jakiś czas temu uodpornił na nią i dał jej do zrozumienia że nie będzie mu mówiła co ma robić) powinniśmy tylko zapierdalać i nic innego nie robić. Nie mieć zainteresowań, nie mieć pasji, nie spotykać się ze znajomy tylko zapierdalaj robolu i nie czerp radości z życia :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, HORACIOU5 napisał:

Szczerze mówiąc to gdybym kiedyś słuchał swojej matki to nie miałbym żadnej pasji i nie czerpałbym radości z życia tylko żył w wiecznym poczuciu winy i był jebany non stop.

 

Znam to doskonale i wiem jak to jest. Ja niestety dalej próbuję siebie przeforsować, ale nie idzie łatwo. Ciągła walka o kontrolę, ale już niedługo i sobie " odpocznę " :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec Alfa mi tez nie było łatwo. W pewnym momencie odczuwałem nienawiści do samego siebie, że nie mogłem patrzeć na siebie w lustrze. Do takiego stanu zostałem doprowadzony. Może dzisiaj albo jakiegoś innego dnia opiszę które wydarzenie stało się dla mnie nowym początkiem. Od tamtego momentu zacząłem odbudowywanie wszystkiego co został zniszczone wcześniej. Nie było łatwo i w zasadzie cały proces odbywał się podświadomie tak jakbym nie chciał po prostu znowu odczuwać tego co kiedyś. Piszę w czasie przeszłym a przecież ten proces nadal trwa bo niektóre rzeczy naprawdę ciężko jest naprawić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 jak dla mnie najgorsze jest poczucie zmarnowanego czasu, który mogłem wykorzystać inaczej, gdybym miał inną rodziną, ale z czasem to coraz mniej boli. Chociaż emocje wracają, ale ze zmniejszoną siłą. Podcinane skrzydła latami spowodowały pewne przykre dla mnie rzeczy przez co muszę od nowa zacząć praktycznie budować swoje życie i swój wizerunek. Powoli, ale staję na nogi. Efekty pracy nad sobą są olbrzymie. Cieszę się jak małe dziecko gdy widzę, że wszystko zaczyna chodzić tak jak powinno oraz, że coraz bardziej zbliżam się do tego, że mogę żyć tak jak naprawdę pragnę,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec Alfa, no to niestety moje klimaty. Niesamowite jest to jak kobiety potrafią "w białych rękawiczkach" zrobić człowiekowi krzywdę. A co dopiero dziecku małemu. Jak potrafią wyśmiać, zawstydzić, obrażać, manipulować. A Ty czuj gnojku poczucie winy ;)

Obecnie nie mam takich nacisków, jedynie jacyś starsi znajomi (kumple) podpytują czemu nie mam dziewczyny, albo czy ją w ogóle mam. 

Stary walcz, wytrzymuj i jak najszybciej się wyprowadzaj. Ja odżyłem po wyprowadzce. Albo inaczej, ze względu na moją kiepską sytuację - zacząłem naprawdę budować samego siebie. Wyszedłem z domu z depresją, ciągłym strachem i napięciem. Ciągle się spodziewałem ataku z czyjejś strony, krytyki, wyśmiania, głupiej uwagi. 

Teraz jestem rzadziej w domu a jak przyjeżdżam to na swoich warunkach. Kurczę tęsknię, bo to ciągle bliska rodzina, ale naprawdę zdecydowanie wolę przyjeżdżać jak ojca w domu nie ma. On jest kłębkiem nerwów które musieli łykać wszyscy. Ja już nie łykam. Brata też tego uczę. Ale na dłuższą metę, praktycznie zawsze po powrocie z domu mam jakiegoś doła albo mnie dopada melancholia, tęsknota.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Artem napisał:

Stary walcz, wytrzymuj i jak najszybciej się wyprowadzaj. Ja odżyłem po wyprowadzce. Albo inaczej, ze względu na moją kiepską sytuację - zacząłem naprawdę budować samego siebie. Wyszedłem z domu z depresją, ciągłym strachem i napięciem. Ciągle się spodziewałem ataku z czyjejś strony, krytyki, wyśmiania, głupiej uwagi. 

 

Za silny jestem żeby się poddać :D Już powoli odżyłem, ale jeszcze nadal jestem pod wpływem toksycznego środowiska chcąc czy nie chcąc.  Nie boję się ataku czy też wyśmiania. Przerobiłem to. Nie ma we mnie już tego napięcia i strachu, ale po prostu odczuwam tą negatywną energię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnieliście mi film Koterskiego sprzed ponad 3 dekad...

 

Cytat

"Dom wariatów" jest pierwszym filmem Marka Koterskiego o losach Adasia Miałczyńskiego (Marek Kondrat), lecz formą wyrazu czy nawet przesłaniem i kreacjami aktorskimi przewyższa o głowę niektóre z późniejszych produkcji (np. "Ajlawju"). Dane nam jest śledzić kilka godzin z życia Adasia i jego rodziny, jest to więc pierwszy i w zasadzie ostatni film z cyklu, który w takim stopniu drąży historie rodziny "Miałczyka". Dość spore epizody są obecne w "Dniu świra" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", ale jedynie w "Domu wariatów" problem rodzinny jest analizowany tak dogłębnie.

Film rozpoczyna scena, w której młody Adaś wraca do domu po dłuższej nieobecności (najprawdopodobniej studiował), a następnie je kolację przygotowaną przez matkę (w tej roli Bohdana Majda). W domu mieszka też ojciec (Tadeusz Łomnicki), a brat Adasia, niejaki Gigi (Leszek Teleszyński), odwiedza czasem rodziców. Adam zdaje się poirytowany zachowaniami rodziców, lecz z biegiem zdarzeń coraz bardziej ujawnia się jego zagubienie i niezrównoważenie emocjonalne. Obserwuje ciągłe kłótnie i zupełnie absurdalne zachowania rodzicieli, którzy dyskutują w sposób bezsensowny, skaczą sobie do gardeł w sprawach niezwykle błahych i prozaicznych. Adasiowi stają też przed oczami sceny z dzieciństwa, gdy zachowywali się podobnie, przy czym robili to na oczach sąsiadów.

Tym, którzy cenią "Dzień świra" tylko za "odjechane teksty", nie spodoba się ten film. Nie ma tu także wizjonerskiej muzyki czy nowatorskich rozwiązań realizatorskich. Docenić należy natomiast grę aktorską, która potęguje uczucie wszechobecnego absurdu. Cały film przesycony jest czarnym, czasem ledwo zauważalnym humorem, obserwujemy bardzo powolne wręcz statyczne sceny, które mogą nużyć. Jest to jednak powierzchowne podejście. Sytuacje, które widzimy w filmie, towarzyszą nam na co dzień, lecz często nie zdajemy sobie z nich sprawy. Wiele motywów, szczególnie tych, które pojawiają się w scenach końcowych, ma charakter symboliczny, a ich kontynuacje czy rozwinięcia obecne są w późniejszych produkcjach Koterskiego. Poza tematem absurdów i przyzwyczajeń, tego "rytuału życia codziennego", widzimy poruszony problem "trudnego dzieciństwa". Koterski doskonale ukazuje, jak teoretycznie nic nie znaczące sytuacje mogą odbijać się na naszym dorosłym życiu. Co najważniejsze - film nie stracił na aktualności mimo upływu czasu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie najgorsza jest ta świadomość negatywnej energii, kiedy zdajesz sobie że to jest i zaczyna wkurwiać :D

 

13 minut temu, Samiec Alfa napisał:

@HORACIOU5 jak dla mnie najgorsze jest poczucie zmarnowanego czasu, który mogłem wykorzystać inaczej, gdybym miał inną rodziną, ale z czasem to coraz mniej boli. Chociaż emocje wracają, ale ze zmniejszoną siłą. Podcinane skrzydła latami spowodowały pewne przykre dla mnie rzeczy przez co muszę od nowa zacząć praktycznie budować swoje życie i swój wizerunek. Powoli, ale staję na nogi. Efekty pracy nad sobą są olbrzymie. Cieszę się jak małe dziecko gdy widzę, że wszystko zaczyna chodzić tak jak powinno oraz, że coraz bardziej zbliżam się do tego, że mogę żyć tak jak naprawdę pragnę,

Nie raz gdybałem o tym co by było gdybym miał inną rodzinę. Szczerze? Może byłbyś "tempym chujem", bananowym gówniarzem, którego świat sie ogranicza do rajbanów i iphone'a? Nie ma co gdybać, z czasem przyjdzie Ci przebaczenie, zrozumienie. Wiem że możesz być teraz wkurwiony, przeżyj ten wkurw, zaakceptuj to jak jest. Oni się nie zmienią. Ty ich nie zmienisz. Jedna z myśli, która mi dała jakieś zrozumienie postępowania niektórych członków mojej rodziny wobec mnie było coś w stylu, że oni nie umieją inaczej, po prostu. To takie trochę ich usprawiedliwianie, no ale mimo wszystko pomaga. Nieraz obecnie gdy myślę o swojej rodzinie to mi jej po prostu żal i czuję smutek, kiedy myślę, że oni posługują się takimi schematami. 

 

@Pogromca_wdów_i_sierot mi niestety bliżej do "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Film który mnie totalnie rozpierdzielił, gdy go obejrzałem po terapii ;)

@Samiec Alfa, jedyny film Koterskiego, który chciałbym mieć w domu to "Porno" :D:D:D 

Edytowane przez Artem
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w rodzinie podobnie. Krzywda dzieje się pokoleniami. Jedne z najlepszych moich decyzji - wyprowadzka na swoje. Kolejna sprawa to głębokie wybaczenie i poznanie historii całej rodziny. Syf ciągnie się od wielu pokoleń. Chorzy ludzie, którzy nie przeżyli dnia własnego życia. Obecnie współczuję moim bliskim, że funkcjonują na schemacie, nie mogą sobie poukładać pewnych spraw. Nie czytają, nie mają żadnego systematycznego hobby, po prostu nic. Odsunąłem się od wszystkich i żyję niesamowicie spokojnie. Ostatecznie pogodziłem się z matką. Proces pojednania trwał dość długo, ale się opłaciło. Trzeba jednak się godzić z pozycji siły, kiedy masz już w głowie poukładane. Praca + wyprowadzka, najlepiej z dużą przestrzenią dla siebie. Od razu ci się lżej zrobi. Komfort psychiczny jest kluczowy w długoterminowej perspektywie. Współczuję tego całego pojebania umysłowego bliskich. Skąd to się wszystko bierze? :P 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac, wystarczy jeden alkoholik w rodzinie. Choć i tak moim zdaniem to wszystko ma swoje źródło w emocjach. Bo gdyby nie emocje to i alkoholik by nie pił. Plus głupie mechanizmy i przyzwyczajenia. Ale to też raczej z emocji się bierze. Np. przed pójściem spać w jakiejś rodzinie X, babcia się żegna. to samo robi matka. Babcia się żegna bo się boi np. żeby wojna nie wybuchła. Matka znowu ma inną motywację. Córka na to patrzy i kwestionuje. I tak w kółko...

Ludzie też po prostu się boją. Wolą nie wychylać się zza swoją miedzę. Świat jest taki i koniec. Dla nich. Dla mnie nic nie jest ani czarne ani białe, oprócz czerni i bieli :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Artem napisał:

Ludzie też po prostu się boją. Wolą nie wychylać się zza swoją miedzę. Świat jest taki i koniec. Dla nich. Dla mnie nic nie jest ani czarne ani białe, oprócz czerni i bieli :D

 

Aż w końcu ktoś się nie obudzi i nie wyrwie od schematu :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co jest najgorsze? Że tak jest w wielu rodzinach, tylko o nikt o tym nie mówi. U mnie było tak samo, ale przez dość długi okres myślałem, że tylko ja mam takie piekiełko. Pora skończyć z zakłamaniem i powiedzieć wprost jak naprawdę wygląda "rodzinne szczęście".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Artem napisał:

@mac, wystarczy jeden alkoholik w rodzinie. Choć i tak moim zdaniem to wszystko ma swoje źródło w emocjach. Bo gdyby nie emocje to i alkoholik by nie pił. Plus głupie mechanizmy i przyzwyczajenia. Ale to też raczej z emocji się bierze. Np. przed pójściem spać w jakiejś rodzinie X, babcia się żegna. to samo robi matka. Babcia się żegna bo się boi np. żeby wojna nie wybuchła. Matka znowu ma inną motywację. Córka na to patrzy i kwestionuje. I tak w kółko...

Ludzie też po prostu się boją. Wolą nie wychylać się zza swoją miedzę. Świat jest taki i koniec. Dla nich. Dla mnie nic nie jest ani czarne ani białe, oprócz czerni i bieli :D

U mnie alkoholicy i to kilku. Z innej strony religijna hipokryzja też się pojawiła. Miałem hardkorowe programy katolickie w bani. Bliscy kuzyni z rodziny alkoholowej, ojciec pod pantoflem. Uciekli z domu, kiedy nadarzyła się okazja. Jeden z drugim noszą maski szczęśliwego życia rodzinnego. Dla mnie po prostu marnują sobie życie. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Ode mnie się odsuwają, bo widzą chyba, że mi samotność sprzyja. Nawet brzuch zrzuciłem ostatnio, chyba z 7-8 kg już odeszło (minął miesiąc odkąd złożyłem przysięgę powrotu na siłownię). 

 

W pokoleniu mojej babci na polskich wsiach córki po prostu się wypierdalało z domu pod małżeństwo (wiele takich przypadków znam). Jedna gęba do wykarmienia mniej. I chuj z wielką miłością czy wyższymi uczuciami. Teraz żyjemy w nieco innych czasach, ale pozostałości po starych pokoleniach niszczą. Moim zdaniem wiedza (chęć jej pozyskania) to największa potęga, która prowadzi do pozytywnych zmian. Jestem pierwszym człowiekiem w rodzinie (chyba od pokoleń), który ma własny biznes (to pewien znak czasów). Ludzie nie wiedzą, co do nich mówię :D Zatem rzeczywistość jako taka zmierza raczej w pozytywnym kierunku. Jest więcej opcji do wyboru, więcej szans. Trudno mówić nawet o głodzie, jeżeli sytuacja mocno się spierdoli. Zawsze jakaś instytucja pomoże. Bez internetu na 100% bym skończył w małżeństwie. Już i tak mało brakowało, nawet z internetem. Powieliłbym schemat, bo bym sam pewnych rzeczy nie wymyślił. Z tego powodu trzeba dbać o wymianę doświadczeń. Czytam, czytam, czytam w kółko, ile dam radę. 

 

Teraz to mogę gadać, że taki mądry jestem, ale nasi rodzice nie mieli szans na zdobycie dogłębnej wiedzy, wiedzy nowoczesnej. Żyli schematem, bo gwarantował względne bezpieczeństwo i brak wykluczenia społecznego, co w małych miejscowościach jest na wagę złota. Teraz nie mam żalu, bo zrozumiałem. My mamy internet, my dopiero mamy namiastkę wolnego wyboru. Trzeba z tego korzystać, koniecznie :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@seba33 najgorsza jest obojętność ludzi, którzy widzą że coś się dzieje ale wolą niczego nie robić. Albo kiedy mówisz komuś o problemie a ten ktoś umywa ręce i wysyła do innej osoby która daje Ci takie rady, że zdajesz sobie sprawę że tak naprawdę jesteś z tym wszystkim sam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem przerabiałem: wszystkowiedzące baby trzęsące całymi domami. Im mniej kompetentna tym bardziej bezczelna. Fabryka nieudaczników i alkoholików. Pogarda dla pasji a pochwała dla niewolniczego tyrania. Nigdy nie zapomnę tych posiadów rodzinnych gdzie największy cymbał, któremu chwilowo udało się zrobić troszkę więcej grosza urastał nagle do roli autorytetów. 

 

 

Ech akurat chodzą mi po głowie tematy związane z "polską szkołą wychowania" i tu moja deklaracja: jeśli nie popełnię solidnego arta na ten temat do niedzieli wieczór to poproszę bana.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.