Skocz do zawartości

Właśnie wróciłem z mojej męskiej podróży.


BrzydkieSłowo

Rekomendowane odpowiedzi

W dawnych czasach młodzieńcy z dobrych domów wyruszali samotnie z domu żeby zobaczyć na czym świat stoi. Teraz nie ma tego zwyczaju, więc zafundowałem to sobie sam. Właśnie wróciłem z takiej wyprawy. No może nie właśnie, ale jestem na świeżo.

 

5820 kilometrów autostopem, +/- 200 kilometrów na piechotę, 18 dni, 11 państw, głód, zmęczenie, niewyspanie i brud. I powiem że było przysłowiowo zajebiście! 

 

Z grubsza moja trasa, google wymiękło przy ilości modyfikacji: https://goo.gl/maps/xtmal

 

Nie powiem że polecam każdemu, bo to nie jest dla wszystkich. Ale jak ktoś chce to niech się przygotuje na naprawdę różnorakie doświadczenia. Dla mnie im gorzej dzień się zaczynał, tym lepiej się kończył. Ludzie mnie olewali, pomagali, patrzyli jak na spierdolinę ludzką albo karmili i dawali ojro. A w domu dawno nikt mi tak nie zazdrościł, a kobiety tak mocno nie tęskniły. 

 

Zdjęcia zabytków pewnie was nie interesują, a kobiet nie fotografowałem za bardzo. I będę bardzo radosny odpowiadając na wasze pytania (tak tak! zadawajcie je!).

 

Jedyny towarzysz podróży: http://oi60.tinypic.com/2s8obhi.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 dni. Miałem kilka przystanków na zwiedzanie, pierwszy w Budapeszcie, jedna noc. Potem u znajomego w Serbii 4 noce. Wiedniowi poświęcilem Tylko kilka godzin, ale Wenecja to 3 dni, może tylko jeden dzień zwiedzania, ale spędziłem tam dwa dni nad adriatykiem z polskimi dwiema autostopowiczkami. A następny przystanek to Normandia, tam spędziłem 3 noce. Pewnie zostałbym dłużej ale Francja mnie rozczarowała. Ale tam wrócę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno są zapalniki, ale z paniami też by tak było - zresztą póki co żadna nie chce się skusić. Przystanki, bo chce zwiedzić ciekawe miejsca w danym kraju i jak się uda stolice (ambitnie, ale do zrobienia, a czas mnie nie ogranicza). Pieniądze odkładam, by mieć na jakiś miesiąc, może trochę więcej, a potem drobne prace, aby było na jedzenie i spokojnie sobie żyć z dnia na dzień.

 

Noclegi pod namiotem na dworze (wyjątkiem Hamburg gdzie mam znajomego i opcje zakotwiczenia) - jadę ciepłą porą więc nie będzie tragedii, do tego tanie schroniska, których nie brakuje. Zresztą po 4 nockach na lotnisku w Liverpoolu bez kasy i skromnej ilości jedzenia (2 bochenki i 2 serki wiejskie na dwóch chłopa) nie zatrzyma mnie nic :D

 

Ty jak kwestie logistyczne rozwiązałeś w swojej podróży? Często nocleg w namiocie, czy może sporo osób oferowało ci dach nad głową?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 dni. Miałem kilka przystanków na zwiedzanie, pierwszy w Budapeszcie, jedna noc. Potem u znajomego w Serbii 4 noce. Wiedniowi poświęcilem Tylko kilka godzin, ale Wenecja to 3 dni, może tylko jeden dzień zwiedzania, ale spędziłem tam dwa dni nad adriatykiem z polskimi dwiema autostopowiczkami. A następny przystanek to Normandia, tam spędziłem 3 noce. Pewnie zostałbym dłużej ale Francja mnie rozczarowała. Ale tam wrócę.

Podziwiam Cię. Nie potrzebujesz zewnętrznej motywacji. Jedziesz sam i tyle. Mi zawsze brakowało kogoś do towarzystwa i w ten sposób ominęło mnie wiele ciekawych hobby.

 

18 dni. I porównać te dni z dwoma tygodniami spędzonymi na leniwym wygrzewaniu dupy na Wyspach Kanaryjskich. To jakby porównywać lwa do świni.

 

Te autostopowiczki z Polski. Poświęciłeś im dwa dni razem, czy dla każdej jedna noc? :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno są zapalniki, ale z paniami też by tak było - zresztą póki co żadna nie chce się skusić. Przystanki, bo chce zwiedzić ciekawe miejsca w danym kraju i jak się uda stolice (ambitnie, ale do zrobienia, a czas mnie nie ogranicza). Pieniądze odkładam, by mieć na jakiś miesiąc, może trochę więcej, a potem drobne prace, aby było na jedzenie i spokojnie sobie żyć z dnia na dzień.

 

Noclegi pod namiotem na dworze (wyjątkiem Hamburg gdzie mam znajomego i opcje zakotwiczenia) - jadę ciepłą porą więc nie będzie tragedii, do tego tanie schroniska, których nie brakuje. Zresztą po 4 nockach na lotnisku w Liverpoolu bez kasy i skromnej ilości jedzenia (2 bochenki i 2 serki wiejskie na dwóch chłopa) nie zatrzyma mnie nic :D

 

Ty jak kwestie logistyczne rozwiązałeś w swojej podróży? Często nocleg w namiocie, czy może sporo osób oferowało ci dach nad głową?

Nie chodziło mi o to że jak pojedziesz z facetem to się pokłócicie, nie nie. Jak stoisz we dwóch na stacji, czy poboczu to ludzie nie są tak nastawieni na pomoc. Tak już jest.

Co do pracy za granicą to polecam coś w stylu http://www.workingabroad.com/

 

Nikt ani razu nie proponował mi noclegu, ehh. Mój znajomy był na podobnej wyprawie, i po prostu pytali czy ktoś nie pozwoli im się rozbić na podwórku. Podobno pozwalali. Miałem namiot i planowałem go jako główny środek zamieszkania, ale okazało się że użyłem go dwa razy. Po prostu wolałem ile się dało łapać stopa na stacji i potem kimać w samochodzie, niż rano mieć zaroszony namiot i czekać aż wyschnie. Ogólnie to głównie spałem u ludzi w samochodach, gdy oni jechali. Udało mi się wejść w tryb przygody, czyli jak w wojsku, śpi się kiedy można, je kiedy dają. Nad Adriatykiem spaliśmy bezpośrednio na plaży (betonowej), bez namiotów, jak chcesz to znajdę zdjęcia. U jednego Słowaka, spałem na pace. Ogólnie z nim fajna sprawa, spędziliśmy razem ze 3 dni, zabrał mnie najpierw z Padwy do Mediolanu, a potem z Mediolanu bezpośrednio do Amiens na północy Francji, gdzie jechalismy przez Szwajcarię, nielegalnie przewożąc pewną paczuszkę. Spałem u niego na pace, dobrze mnie nakarmił, wypiliśmy po dwa piwka, a ja odwdzięczyłem mu się rakiją od przyjaciela z Serbii. Spałem też dwa razy w hostelu, pierwszy raz, jedną noc, w Budapeszcie (zajebiste miasto, zajebisty hostel), i trzy noce w Caen (miasto historycznie super, ludzie troszkę mniej). Ogólnie hostel +/- 13 ojro powinien kosztować. Nie to co w Wenecji. W Mestre, mieście zaraz obok Wenecji, w hotelu dostałem mapę i namiary na hostele, bilet miejski do Wenecji 1,5 eur, czyli znosna cena, ale waterbus już 8 ojro za godzinę, zdzierstwo. Sam hostel niby super, wow, ale 40 ojro za noc. Poszedłem gdzie indziej, to samo. Poszedłem spać gdzieś na ulicy. Byłem tak zrezygnowany że chciałem rano wracać, humor poprawił mi facet z waterbusa, pozwolił mi wrócić za darmo. W końcu, po długich poszukiwaniach znalazłem placyk gdzie już dwoje ludzi spało na ławkach w śpiworach, więc przyłączyłem się. Rano ona z naprzeciwka podnosi głowę, ja podnoszę głowę, ona pyta: Where are you from? From Poland. O ja też! 

W Budapeszcie za 11 euro dostałem pokój z 8 łóżkami, pieczywo cały czas, ręcznik, prześcieradła i śniadanie. W Caen za 13 było tylko łóżko i prysznic, za kolejne 3 można było dokupić śniadanie i kolejne 2,5 prześcieradła.

Gorącą wodę po prostu prosiłem, na stacjach, w kawiarniach itp. Nigdy nie odmówili. Tak samo z ładowaniem telefonów, przechowywaniem bagażu. Wifi to koszt jednego szejka w Maku i siedzenie przy nim 4h zanim nie naładuje się telefon i nie ustali co dalej.

Poza tym miałem coś co się nazywa hobostove, czyli palnik zrobiony z puszek po piwie, super sprawa. Ultra lekki, a w zupełności wystarczy do zagrzania kubka wody. Do tego kubek stalowy z Pepco za 3 pln, butelka denaturatu za 5 i wszystko z głowy.

Z innych rzeczy mam belgijskie wojskowe ponczo, doskonała sprawa, na Węgrzech uratowało mi życie, ehh, historia. 

No i cóż, pojedziesz, to na pewno sam będziesz wiedział co by się przydało. Jak masz pytania to śmiało wal, każdego dnia podróży pewnie potrafiłbym ci rzucić 10 rad na godzinę, teraz wszystko wyparowało.

 

I jak jedzeisz w tamte rejony koniecznie poznaj kilka zwrotów w ich językach. W lengłydżu oni nie bardzo spikają. Choć to i tak pewnie bezcelowe, jak zaczną odpowiadać po swojemu to i tak nie nadążysz...

I rada na koniec, nie jedź z nikim, jak nie masz przynajmniej szczątkowego kontaktu, potem tylko nogi bolą.

Podziwiam Cię. Nie potrzebujesz zewnętrznej motywacji. Jedziesz sam i tyle. Mi zawsze brakowało kogoś do towarzystwa i w ten sposób ominęło mnie wiele ciekawych hobby.

 

18 dni. I porównać te dni z dwoma tygodniami spędzonymi na leniwym wygrzewaniu dupy na Wyspach Kanaryjskich. To jakby porównywać lwa do świni.

 

Te autostopowiczki z Polski. Poświęciłeś im dwa dni razem, czy dla każdej jedna noc? :)

 

Autostopowiczki z polski niestety nie wczuły się ani trochę w plażową atmosferę. Choć trzeba przyznać że w czasie drogi wszystkie niepowodzenia z kobietami to moja wina. Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Jak teraz patrzę, to tirowiec spod Wiednia miał rację. Powiedział "masz kutasa, będziesz ruchał wszędzie", szkoda tylko że popsułem za każdym razem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Znając życie im będzie bliżej mojej wyprawy, tym więcej wątpliwości, pytań itp. więc z pewnością skorzystam z Twoich rad i doświadczenia ;) Na dniach kupuję kamerkę (SJ 4000 + wszelkiej maści gadżety do tego), zamierzam bowiem dokumentować swoją podróż na YT, może też Facebook i jakiś blog.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też narobiłem miliardy zdjęć. Ale filmowanie u innych ludzi w samochodzie może być problematyczne, wisz, rozumisz. Ja jak się dowiedziałem że jadę sam, to też mnie dopadł strach, co to będzie itp. Ale złapałem byka za rogi i hajda! Najpierw wszyscy mówią że się nie uda, że to tamto, a potem jak wracasz to że są pod wrażeniem, sami by chcieli tak, a w ogóle to zawsze trzymali kciuki. Dasz radę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też narobiłem miliardy zdjęć. Ale filmowanie u innych ludzi w samochodzie może być problematyczne, wisz, rozumisz. Ja jak się dowiedziałem że jadę sam, to też mnie dopadł strach, co to będzie itp. Ale złapałem byka za rogi i hajda! Najpierw wszyscy mówią że się nie uda, że to tamto, a potem jak wracasz to że są pod wrażeniem, sami by chcieli tak, a w ogóle to zawsze trzymali kciuki. Dasz radę!

 

Ludzi w samochodzie filmować nie zamierzam, co by nie prowokować głupich sytuacji - jedynie interesujące miejsca itp. Ogólnie czuję radość, ekscytację wyprawą, a nie strach. W tym roku już swój strach (lęk wysokości) przełamałem, oddając skok na bungee. Dzięki za wsparcie, a ta stronka którą słałeś odnośnie pracy jest świetna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

1) Taka mała przenośnia. Chodzi o to że na Węgrzech padało jak ja pierdolcuję, i gdyby nie ono nie miałbym się w co ubrać przez tydzień. A do tego gdy patrol usunął mnie za autostrady chroniło plecak i ubrania przed podarciem o krzaczory. A przedzierałem się przez naprawdę niezłe. Absolutnie żadnych ścieżek, wertepy, kanałki, i najgorsze dzikie róże i jakieś cierniste krzaki. 

 

2) Nigdzie się nie czepiali. Miałem jeden kontakt z policją we Włoszech. Poprosiłem policjanta żeby powiedział na stacji benzynowej, że chcę podładować telefon. I tyle, nigdzie się nie czepiali. Dopiero potem dowiedziałem się że we Włoszech zakaz łapania autostopa przy autostradzie obejmuje też parkingi i stacje benzynowe. No cóż... Jeśli chodzi ci o spanie na dziko, to nie wiem. Spałem tak tylko w Polsce, za jakimiś krzakami, i we Francji na stacji benzynowej. Ogólnie to co się słyszy pośród autostopowiczy, można spać wszędzie, nawet w centrum miasta (spaliśmy tak pod sklepem na Lido di Venezia), tylko trzeba mieć bajerę i trochę szczęścia. Jak skitrasz się z namiotem gdzieś na wsi, za krzakami, nie ma co się bać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Ladna wyprawa

2. Polecam couchsurfing

3. Nie sypiajcie na lawkach w Wenecji ani w innych turystycznych lokalizacjach - stanie sie to popularne wsrod naszych rodakow i przyprawicie nam wszystkim 'gebe' - pisze to pomimo tego ze dwadziescia lat temu tez spalem w spiworze na plazy, na lawce na autostradowym reststopie itp.

4. Mysle ze obecnie takie podrozowanie z nowoczesnym sprzetem (lekkim, nienamakajacym) to bardzo przyjemna sprawa - i ludzie bardziej otwarci i granice mniej uciazliwe - pamietam czasy gdy do RFNu trzeba bylo miec wize... Jezdzilem tak do pracy do Hiszpanii w trakcie wakacji. Polecam jednak zabrac ze soba karte kredytowa (wypukla) - just in case - kiedys na stacji benzynowej we Francji natknalem sie na Holendra ktory ubrnal tam na kilka dni i nie mogl zlapac stopa, poddal sie i sie tylko szwendal, zmotywowalem go i po dwoch godzinach pojechal bezposrednio do domu (wczesniej go nakarmilem).

5. Dlaczego teraz a nie latem gdy cieplo?

6. Co z myciem? Na stacjach benzynowych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5) We wrześniu wszędzie gdzie pojechałem było naprawde wystarczająco ciepło dla mnie, więc żaden no problem.

 

6) Też stacje benzynowe. Np. we Włoszech znalazłem stację z darmowym prysznicem. Albo na postojach dla TIRów też są czasami za nieduże pieniądze. A poza tym w hostelach. W ostateczności miałem chusteczki nawilżane (podobno z jonami srebra), żel higieniczny do rąk, super sprawa, i duży zapas wacików ze spirytusem, których w końcu używałem do czyszczenia łyżki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

W drugi dzień świąt miał miejsce mój autostopowy debiut. Odległość co prawda dupy nie urywa (raptem 253 km), ale cenne doświadczenie i pozytywne wrażenia z wyprawy. Planowałem docelowo do Katowic się dostać, ale we Wrocławiu nie mogłem nic złapać przez 3h, a pizgało chłodem nieźle. Do samego Wrocławia dokulałem się bardzo sprawnie i najdłużej na stopa czekałem niecałe 10 minut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.