Skocz do zawartości

Mam 30 wiosen i chciałbym się kształcić ponownie...


ABCDE

Rekomendowane odpowiedzi

Póki co mam pracę z realną perspektywą rozwoju w branży, która mi  odpowiada, jest pokrewna z moimi zainteresowaniami, a do tego mnie kręci. 

 

W planach mam otworzyć własny biznes w podobnej branży, ale...  na wszelką ewentualność oraz chęć samego rozwijania się chciałbym zdobyć wykształcenie, które ułatwiłoby mi niezłe zarobiać w wieku 35-40 lat, bo taką sobie dałem granicę na założenie rodziny.

 

Wcześniej skończyłem studia lingwistyczne. Myślałem teraz, by wybrać się na ekonomię, ale mam wątpliwości, nie chciałbym wtopić. W końcu o parę lat życia. Potrzebuję realnego wykształcenia, dopasowanego do rynku.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z tym, że jestem aktualnie studentem finansów i rachunkowości w Trójmieście na UG mogę Ci szczerze powiedzieć, że na ekonomię chodzą ludzie po to... by postudiować, ewentualnie z pasji. Znam kilka osób, które skończyły ekonomię 10 lat temu i pracują po prostu w banku przy obsłudze klienta za marną kasę(jak na lata, które włożyli w studia), jedna osoba, z tych bardziej angażujących się pracuje w ubezpieczeniach i też bez szału pieniężnego(nieco powyżej średniej krajowej), podobnie mój znajomy, kończy właśnie pisać pracę magisterską.

 

W ubiegłym roku, gdy składałem papiery na uczelnię na FiR ledwo się dostałem, na ekonomię do listopada były wolne miejsca. Boom wielki na ten kierunek był ponad 10 lat temu i jest mocno nasycony po dziś dzień, także perspektyw zbytnio nie widzę.

 

Jeżeli ekonomia jest Twoją pasją, to nie zastanawiałbym się, jeśli liczysz na pracę po nim lub wzrost Twojej wartości na rynku pracy - już niekoniecznie. Bardzo teoretyczny kierunek, dużo bardziej mógłbym Ci polecić właśnie to, co ja studiuję. Przedmioty pokrywają się w 70%(przynajmniej na Uniwersytecie Gdańskim w pierwszych 3 latach), a perspektywa po skończeniu tego kierunku jest bardziej optymistyczna na rynku pracy. Sam zresztą będę tego doświadczał w najbliższym roku akademickim. Jestem jednak przekonany, że gdy jakikolwiek pracodawca będzie miał wybór między absolwentem ekonomii, a finansów i rachunkowości wybierze tego drugiego.

 

Nie wiem też co dokładnie chcesz osiągnąć poprzez studia? Wiedzy na temat prowadzenia firmy, mechanizmów jakie panują na rynku? Fajnie gdybyś to dokładniej określił jakie są Twoje oczekiwania. :)

 

 

Edytowane przez Sc@neR
akapity
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekonomia nic ci nie da, jeżeli od razu nie określisz kierunku, w jakim pójdziesz. Możesz startować na maklera papierów wartościowych, doradcę finansowego, wszelkie zawody wymagające egzaminów. Trochę tego jest. Nauki w chuj (2-3 lata kucia minimum, tak myślę, na doradcę jeszcze dłużej prawdopodobnie, w zależności od możliwości czasowych) :P Na maklera się długo uczyłem, ale ostatecznie zrezygnowałem, bo branża się zmieniła, standardowe wciskanie ludziom kitu. Odradzam ekonomię. Nic ci nie da, jeżeli się mocno nie wyspecjalizujesz. 

 

Zapotrzebowanie na traderów jest, szkolenia Forex (giełda walutowa). Znajomość elementów restrukturyzacji przedsiębiorstw, wyceny majątku. Ogólnie z ekonomii jest wiele dróg rozwoju. Musisz ustalić bardzo konkretnie, czego potrzebujesz, gdzie chcesz wejść. Warto również sondować rynek w poszukiwaniu ogłoszeń. Jeżeli lubisz pisać to dziennikarz od tematów ekonomicznych to dość poszukiwania opcja. Ogólnie kierunek słaby. Lepiej samodzielnie się przygotowywać do konkretnych egzaminów. Szkolenia zewnętrzne znacznie lepsze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podłączę się pod temat, bo również mam 30 wiosen (+3) i zastanawiam się nad uzupełnieniem wykształcenia. 

 

 Otóż w życiu potoczyło mi się tak, że straciłem trochę na zdrowiu, w wyniku czego muszę pożegnać się z dotychczasową pracą, służby mundurowe. Praca w pokrewnym zawodzie jest wykluczona z uwagi na obecny stan mojego zdrowia. Przez przepisy jestem zablokowany na całą masę zawodów, m.in. mechanik, malarz, kierowca zawodowy, lakiernik, jednym słowem wszystko to co umiem do tej pory robić. W zasadzie jedyna praca jaką mogę wykonywać to praca umysłowa, biurowa, przy komputerze etc. I tu jest problem, gdyż nie mam żadnego doświadczenia zawodowego lub odpowiedniego wykształcenia do takiej pracy. Nawet studia (licencjat) mam w kierunku munduru.

 

  Chciałbym w przyszłości podjąć pracę w branży IT, jako programista. Za gówniarza interesowałem się tym trochę. Obecnie zacząłem uczyć się programowania C++ z kursów internetowych oraz z książki "Symfonia C++ Standard". Obawiam się jednak, że dla potencjalnego pracodawcy będzie to za mało, nawet w ofertach stażu oczekują rozpoczętych studiów informatycznych. Dlatego też myślę nad podjęciem takich studiów. Z tego co widzę na forum jest kilka osób pracujących w tym zawodzie, m.in. @GluX, czy @RedBull1973. Panowie, doradźcie czy warto iść mi na studia, czy kontynuować naukę we własnym zakresie. Czy pracodawcy przywiązują taką uwagę do wykształcenia? Opiszcie proszę, jak wyglądała wasza ścieżka w tym zawodzie.

 

  Na naukę mam na luzie najbliższe 1,5 roku, później mój dotychczasowy dochód spadnie o połowę (renta) i trzeba będzie wziąć się do roboty. :P

Edytowane przez Horus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Horus

 

Statystyka mówi jasno ok 46% programistów to ludzie z bez wykształcenia kierunkowego. Wnioski pozostawiam Tobie.

 

Jeśli chodzi o opłacalność języków - Java lub C# - rzuć monetą - no chyba, że masz zamiłowanie do fotografii i kolorów itp - to Front-end

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to nie mam wcale ochoty iść na studia, :lol: wolę naukę indywidualną, ewentualnie jakiś płatny kurs z certyfikatem na koniec. Po przerobieniu Symfonii myślałem właśnie nad C# lub Java. Chcę się jak najbardziej przygotować pod nowy zawód. Fotografia i kolory to zdecydowanie nie moja działka. Masz może jakąś stronę www z ćwiczeniami typu "napisz prosty program wykorzystujący..." ? Brakuje mi w nauce właśnie jakiś ćwiczeń, a nie tylko sucha teoria + 1 proste zadanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teorię to ja już w książkach mam, szukałem czegoś do przećwiczenia np.
 

http://www.fuw.edu.pl/~polbrat/zadania.pdf

czy

http://zadaniacpp.blox.pl/2010/03/Zadanie-9-Sprawdzanie-czy-wprowadzony-znak-to-1.html

 

Nieważne, na początek mi wystarczy. Zamiast znaleźć samemu to pytam innych by podali na tacy.

Ech, czas się już wziąć do roboty. :huh:

Tak czy inaczej, dzięki.

 

Panowie, jak macie coś jeszcze od siebie do dodania to walcie śmiało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Horus napisał:

 

Ja nie mam wykształcenia kierunkowego, ale po prostu "od małego" mnie to interesowało.

Byłem też uparty, co zostało mi do dziś - np. wczoraj siedziałem do 02:30, żeby zrobić sobie pewną rzecz z routerem na Tomato :-)

(bo wyjątkowo nie byłem na sobotnim "drinku" heh)

 

Trafiałem zawsze na normalnych pracodawców, którzy w dupie mieli moje "papiery" - liczyło się, że coś umiem i mam zapał, i żeby robota była zrobiona.

Co ciekawe  , zawsze były to duże koncerny i to międzynarodowe...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, GluX napisał:

Śmiejmy się, jakbym dzisiaj robił studia - to właśnie takie gówniane - tylko po to, żeby być zwolnionym z ZUSu na kilka lat.

Miałem wspólne zajęcia rosyjskiego ze studentami politologii i średnia wieku na tym kierunku wynosi coś koło 40 lat. Na socjologię wybierają się głównie młodzi, którzy nie wiedzą co robić ze swoim życiem. Jeżeli chodzi o kierunki stricte humanistyczne, to opłaca się studiować tylko języki, nie licząc angielskiego, bo filologów po tym kierunku jest jak "mrówków".  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, wroński napisał:

 

 

Jeśli marzy się o wpierdolu bądź bezrobociu czemu nie :D

 

Oni znajdują pracę tylko w większych miastach i raczej nie super posadę.

 

W poprzedniej pracy miałem tam od chuja humanistów co dokumentów nie potrafią układać. BA! Nawet miałem dwóch doktorantów z historii! Jeden uciekł do UK, biorąc kredyt w providencie - wiem bo dzwonili do firmy - dał numer kierownika jako kontaktowy do siebie xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ABCDE na ekonomii się nie znam i inni Bracia lepiej Ci pewnie doradzą. Z mojej strony chcę tylko napisać, że skoro chcesz się dokształcić to śmiało zrób to. Sam mam taki zamiar, jak tylko uzyskam w następnym roku awans i popracuję jakiś czas na nowym stanowisku. Do tego u mnie jest tak, że jeżeli chcesz się edukować w kierunku związanym z zawodem to zakład idzie na rękę pracownikowi więc skoro mam okazję i szansę, to mam zamiar to wykorzystać za jakieś 2 lata (wtedy będę miał już 29 wiosen na karku). Dlatego też trzymam kciuki za Ciebie abyś podjął odpowiednią decyzję, wytrwał w postanowieniu i wszystko powiodło się po Twojej myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie.

Te rady sa warte swoja wage w zlocie. Dzisiaj.

Kto chce miec swiadomosc ze znajdzie robote ZAWSZE?

Ja chcialem.

Dlatego po skonczeniu Politechniki Warszawskiej dosc wkrotce poszedlem na produkcję, jako ROBOL.

Pozniej na naprawe samochodow, znow jako robol.

Mając dyplom mgr inż. ktory starannie schowalem w szufladzie.

Nauczylem sie spawania gazowego, elektrycznego i migomatem.

 

Pozniej bylo tak:

Kiedy mi sie robota nie podobala - rzucalem ją z dnia na dzien.

Gdy zona byla w ósmym miesiacu ciąży powiedzialem szefowi ze dotychczasowa płaca mi nie wystarczy.

Nie chcial dac wiecej, po tygodniu nie pracowalem, po trzech pracowalem gdzie indziej z płacą dwa razy wyzsza,

 

TO jest droga do zdobycia zawodu a nie politologia czy marketing.

Kto nie pracowal fizycznie choc pół roku - jest jak dziecko we mgle.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Horus http://www.spoj.com Obszerna baza z zadaniami, zarówno dla laików, jak i zaawansowanych, nawet jakieś turnieje organizują. Rejestrujesz się, zadania "sędzia" sprawdza Ci automatycznie i możesz na bieżąco śledzić swoje postępy(ranking, spis rozwiązanych zadań, szybkie odpowiedzi na forum w razie problemów). Łyżka dziegciu: Serwis makabrycznie się nieraz tnie, twórcy chyba ominęli szerokim łukiem optymalizację.:D Czasu Ci nie starczy na rozwiązywanie.;)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ode mnie jeszcze jeśli chodzi o programowanie, tak ogólnie:

 

Kiedyś chciałem być dobry w wielu technologiach i językach programowania. Z czasem zmieniłem zdanie i poszedłem w kierunku wyspecjalizowania się (konkretna branża, konkretny język, konkretne technologie, konkretne narzędzia). Uważam, że uczenie się wielu rzeczy jest ok na początkowym etapie, bo pozwala zbadać co nas najbardziej interesuje. Później jak chcemy przeskoczyć konkurencję to specjalizacja w czymś. 

 

Kiedyś myślałem też w sposób "zabetonowany", że będę mieszkał w jednym miejscu. Przy specjalizacji i chęciach do dalszego rozwoju, oraz uzyskiwania wyższych wynagrodzeń temat zwiedzania świata pojawi się prędzej czy później. Teraz się z tego cieszę, że ruszyłem się poza miejsce, z którego pochodzę.
 

Edytowane przez Naczo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.08.2016 o 20:01, JoeBlue napisał:

TO jest droga do zdobycia zawodu a nie politologia czy marketing.

Kto nie pracowal fizycznie choc pół roku - jest jak dziecko we mgle.

Całkowicie się z tym zgadzam!

Dlatego po podstawówce poszedłem do technikum, a nie do liceum - jak większość. Chciałem mieć konkretny zawód. Później przepracowałem w nim kilka lat.

Tak się ułożyło, że moja obecna praca nie ma z tym zawodem zbyt wiele wspólnego, ale chciałem skończyć studia na kierunku, który mnie interesował. Mogłem przejść ze stanowiska robotniczego na umysłowe, a po studiach płacą znacznie więcej (liczy się tylko dyplom).
Teraz mam stałą pracę i nie muszę narzekać. W razie czego, zawsze mogę powrócić do robolskich korzeni i robić jako elektryk. W sumie fajna praca. Gdyby nie kasa, to chętnie bym do tego wrócił. Jak człowiek zaczyna coś ogarniać, to większość rzeczy wykonuje automatycznie bez większego zastanowienia. Wszystko jest proste i poukładane.

Ze swojej strony zawsze radzę ludziom dwie rzeczy:
- Ucz się tego, co naprawdę Cię interesuje
- Kształć się przynajmniej w dwóch zupełnie różnych kierunkach

Ludzie, z którymi studiowałem na polibudzie, bardzo często wykorzystywali swoją wiedzę zdobytą w pracy.

Wiem, że jeden z kumpli po studiach został kierownikiem produkcji w jakiejś fabryce. Miał doświadczenie, a do tego jeszcze "papierek".


A tak w ogóle, to nawet dziś wróciłbym do pierwszej pracy, którą wykonywałem w tej firmie - górnik kopalni odkrywkowej... gdyby dało się tam zarobić tyle, co na stanowisku "umysłowym".

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Horus Jeśli to Cię interesuje, ale tak na prawdę, że jesteś w stanie odmówić kumplom wypadu na browca żeby się tym zając w wolnej chwili, to warto zainwestować czas i pieniądze kształcąc się w tym kierunku. Powodzenia!

 

@ABCDE Skoro masz pomysł na biznes to działaj. Studia nie są Ci do tego potrzebne. Chyba, że pokrywaja się z Twoimi zainteresowaniami, to warto. Powodzenia!

 

Mam takiego kumpla "skomplikowanego", śmieszny koleś, ale powiedział mi kiedyś coś bardzo ważnego, co będę zawsze pamiętał. Byłem wtedy w dołku, nie mogłem znaleźć pracy. Zapytał się mnie, czy jeśli będę miał kiedyś syna, który będzie miał szóstkę z plastyki i dwóję z matmy, to czy go za to zganię. Zapytał się też, czy wysłał bym go na korepetycje i z czego. Chodziło mu o to, że słuszne byłoby wysłać go na korki z plastyki ;) bo jeśli to go interesuje, i w tym jest utalentowany to należy go w tym wspierać, bo ma dużą szansę by osiągnąć sukces. Matematyka z niego i tak nie zrobię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często studia nie są do niczego potrzebne, aby osiągnąć sukces :)

Niedawno myślałem o tym, aby pójść na prawo. Wiele osób pytało: "No, ale po co?". W sumie racja.
Przeliczyłem sobie koszt studiów i czas, jaki musiałbym na to poświęcić. Doszedłem do wniosku, że nie ma to większego sensu. Prawnikiem najprawdopodobniej i tak bym nie został, a kształcenie się dla własnej satysfakcji czy dyplomu nie bardzo mnie interesuje.
Poza tym biorąc pod uwagę koszt takich studiów, znacznie taniej wychodzi zatrudnienie adwokata do konkretnej sprawy ;-) Uczyć można się samemu z materiałów dostępnych dla studentów. Nie muszę znać całego prawa, go np.: gospodarcze czy administracyjne nie bardzo mnie interesuje.


Tak samo jest z innymi kierunkami studiów. Warto się zastanowić, czy one coś wniosą do naszego życia oprócz dyplomu, który można oprawić w ramkę i powiesić na ścianie, aby inni zazdrościli. Czasami szkoda czasu i pieniędzy na to wszystko. Dobrze jest się rozwijać i zawsze to popieram, ale jest wiele dróg do zdobycia wiedzy. Wiadomo, że samemu czasami się nie chce, ale gdy sytuacja do tego zmusza, to trzeba.
Wiedzę ze studiów bardzo szybko się zapomina. Sam musiałbym przypomnieć sobie praktycznie wszystko, gdybym potrzebował, bo nigdy nie pracowałem w zawodzie związanym z moim kierunkiem.

Plusem studiowania są różnego rodzaju zajęcia praktyczne, jeżeli na danym kierunku w ogóle występują...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Dobi said:

Często studia nie są do niczego potrzebne, aby osiągnąć sukces :)
[...]
Tak samo jest z innymi kierunkami studiów. Warto się zastanowić, czy one coś wniosą do naszego życia oprócz dyplomu
 

Pominmy studia abstrakcyjne typu dyplom "magistra sztuk nowoczesnych".

Japonczycy juz usuneli takie rzeczy ze szkół.

Co do tych konkretnych kierunkow...

Studia ucza MYSLEC a jak wiadomo ten kto mysli zazwyczaj wygrywa z tym kto nie mysli.

Zgodzimy sie z tym?

To wniosa studia i to sie przeklada na CIEZKĄ kase ktorej jesli nawet sie nie zarobi - to sie nie straci.

Np matematyka, procenty...

Czemu usunieto matematyke ze szkol srednich?

Zeby idioci nie umieli policzyc odsetek, zeby placili cale zycie kredyt hipoteczny.

To lepsza metoda zniewolenia niz kajdanki bo kazdy poszedl na to dobrowolnie.

 

Kto potrafi policzyc?

Biore pol miliona na 30 lat na 5%. Ile oddam?

 

Kiedys KAZDY robotnik wiedzial ze nie chodzi o to ile biore tylko ile bede musial oddac.

Ile wyplat pojdzie sie dymac...

Dzis nikt nawet nie zadaje sobie takiego pytania.

Wszyscy znajomi na FB siedza w gownie po uszy wiec tak ma byc.

Powodzenia. Ja sie na to nie pisze.

 

PO TO SA STUDIA.

Ucza zadawac takie pytania.

Ucza ze niekoniecznie trzeba siedziec w gownie choc inni siedza.

NIC tym innym nie jestem winien.

Wiem ze nawet jesli ich ostrzege - nie posluchaja. (Sprawdzone).

 

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy wykładowcy mówili wprost: "Inżynier nie musi znać wszystkiego na pamięć. Inżynier powinien znać pewne możliwości i wiedzieć, gdzie szukać rozwiązania"


Sprawa kredytów i procentów to już inna kwestia.

Faktem jest, że społeczeństwo jest traktowane jak banda idiotów, którzy  nie potrafią policzyć nawet prostych równań.

Świadczą o tym choćby reklamy "Kredyt 0%" itp. Oprocentowanie kredytu może i wynosi 0%, ale do tego należy doliczyć prowizję, obowiązkowe ubezpieczenie i inne opłaty. Z 0% robi się RRSO w wysokości 20%. Ludzie często się na to łapią.
Kiedyś przez krótki czas miałem do czynienia z bankiem. Ludzie nigdy nie pytali o całkowity koszt kredytu czy o RRSO. Zawsze pytali o oprocentowanie. To akurat nic nie mówi, ale ich najbardziej interesowało.

Kredyty generalnie nie muszą być złe. Wszystko zależy od tego, na co się je bierze.

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.