Skocz do zawartości

Brakuje mi pozytywnego szeptu.


Grzegorz

Rekomendowane odpowiedzi

   Brakuje mi pozytywnej motywacji od strony bliskiej mi osoby.

Wiem że nigdy tego nie dostanę, jeżeli nie będzie miała z tego korzyści.

 

Brakuje motywacji z jej strony. To tak wykańcza. Nie dość że walczysz z życiem, to po powrocie do domu, ostoi, masz w domu wroga, z którym trzeba trzymać 'ramę'.

 

   Męczące to jest. A przecież wystarczyło by: Misiu dziękuje że tak się starasz... Parę ciepłych słów i świat jest lepszy.

 

Jak dotrzeć do baby że wojna wyniszcza, psuje relacje w związku, jest nie korzystna.

 

Nie potrzebuję porady, raczej dyskusji.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że nic ponad to co już wielokrotnie było mówione, czy to tu czy w artykułach Marka, nie powiemy. Kobieta poczuła się nazbyt stabilnie, brakuje jej emocji więc sama stara się je tworzyć. Nie dotrzesz do niej, przynajmniej logicznie. Chcąc coś zdziałać musisz uruchomić emocje. Ale czy masz na to siłę? Kiedyś, gdy rozstawałem się z moją i zaczynałem mieszkać sam też brakowało mi takiego właśnie szeptu, wsparcia czy zwykłego przytulenia. Teraz potrafię się obyć bez tego. Kwestia przyzwyczajenia? Możliwe, ale nie do końca. Raczej praca nad sobą. Czy naprawdę chcesz tkwić w takiej toksycznej relacji. Twierdzisz, że nigdy nie dostaniesz od niej nic bez korzyści. Warto to ciągnąć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że jak samiczka przestaje się starać, staje się obojętna, to trzeba szukać nowej...

Panowie nie ma co się rozczulać, jak panienka zaczęła być stroną bierną, a co gorsze jak piszesz, jesteś w relacji w której swoją kobietę uważasz za wroga,

to moim skromnym zdaniem nadszedł czas aby znaleźć "nowszy model".

 

Ja mając 29 lat, pogodziłem się już z myślą, że przez najbliższe 20 lat po prostu te "zepsute" będę starał się zastąpić "sprawnymi" - ...a jak grubo przekroczę lat 50,

wtedy być może poszukam sobie partnerki z którą się zestarzeje... - na chwile obecną takie jest moje zdanie, ale jako że człowiek się rozwija całe życie, nie wykluczam że lekko

przemebluje moje aktualne rozumowanie.

Edytowane przez eX.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf

 

To jest normalne jak się poświęcasz w pracy, a nie robisz coś z miłości. Poświęcasz się - naginasz prawdę i siebie do tego, aby coś uzyskać - w tym przypadku zapewne pieniądze. To jest normalne, że jesteś wyczerpany - bo to co robisz zabiera Ci energię, a nie tworzy. Zapewne większość mnie zleje, przez wiek. Ale sporo o tym myślałem - każdy poświęcenie się jest złe - zawsze. Może być nieszkodliwe przez wiele lat, ale i tak zawsze wychodzi na wierzch natura poświęcenia się.

 

Każdy kto był z toksyczną laską wie o czym mówię - jak ciągle się poświęcasz, to naginasz siebie nienaturalnie w jakąś stronę - później wam nie wychodzi i jest ogromna załamka - czemu? Bo sprzedałeś siebie i nie masz ani tej laski ani szacunku do siebie - dlatego po tych laskach najgorzej dojść do siebie.

 

1370172700_dj8h5j_600.jpg

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Adolf napisał:

 Jak dotrzeć do baby że wojna wyniszcza, psuje relacje w związku, jest nie korzystna.

 

Adolf, a zastanawiałeś się, że może babie taka sytuacja służy, może ona dobrze się czuje jak Ty zjebany wracasz z roboty, a ona jeszcze Cię gnoi lub okazuje niewdzięczność. Pobiera energię z tej toksycznej sytuacji. Dlaczego tak często w publicznych miejscach widzę kwitnące, wysztafirowane baby i zgnojonych, wyniszczonych i zdołowanych mężów tych heter?

 

10 godzin temu, GluX napisał:

Poświęcasz się - naginasz prawdę i siebie do tego, aby coś uzyskać - w tym przypadku zapewne pieniądze. To jest normalne, że jesteś wyczerpany - bo to co robisz zabiera Ci energię, a nie tworzy. Zapewne większość mnie zleje, przez wiek. Ale sporo o tym myślałem - każdy poświęcenie się jest złe - zawsze. Może być nieszkodliwe przez wiele lat, ale i tak zawsze wychodzi na wierzch natura poświęcenia się.

Każdy kto był z toksyczną laską wie o czym mówię - jak ciągle się poświęcasz, to naginasz siebie nienaturalnie w jakąś stronę - później wam nie wychodzi i jest ogromna załamka - czemu? Bo sprzedałeś siebie i nie masz ani tej laski ani szacunku do siebie - dlatego po tych laskach najgorzej dojść do siebie.

 

GluX, zgadzam się w 100 procentach. Poświęcenie, jeżeli jest ciągłe i wieloletnie, nie przynoszące żadnej radości i satysfakcji wykańcza, wypala człowieka. Człowiek traci siły, chęć do życia, bo czuje się niedoceniony. Potem zaczynają się choroby, nieraz ciężkie, śmiertelne. A co dalej to już wiadomo.......

Gdzie jest napisane i kto nam karze tak się poświęcać w życiu. Co dla tej je...nej szklanki wody na ostatniej drodze?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf Powiem Ci, że mnie też trochę przeraża taka wizja. Na razie jestem przed 30 i mam na tyle powera, że nie potrzebuję zewnętrznej motywacji. Będąc w stałym związku chciałem tego i dołowałem się, że tego nie ma... Nauczyłem się jednak, że od kobiety tego nie dostanę. Wiadomo, fajnie by było, ale na razie jest mi dobrze i bez tego. Może dlatego, że robię w życiu to co lubię i motywacje dają mi efekty i progres w tych dziedzinach.

 

Natomiast w późniejszym okresie życia, nie ukrywam, że fajnie było by mieć przy sobie taką osobę, która bezinteresownie Cię poprze, podtrzyma na duchu w gorszych chwilach. Bo jakbyś się nie starał zawsze takie będą się pojawiać od czasu do czasu. Im więcej będziesz nad sobą pracował tym rzadziej, ale jednak. Chujowa jest perspektywa, że żadna kobieta Ci tego nie da, ale ja chyba się z tym pogodziłem i staram się tak pracować nad sobą żeby nie odczuwać takiego braku.

 

Zmiana baby nic nie da moim zdaniem. Czy warto bawić się rozpiździanie rodziny, rozwody, kłótnie, batalie tylko po to żeby nowa Cię powychwalała przez pierwsze kilka miesięcy? Przecież później będzie to samo, bo to też będzie kobieta, prawda? :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf Miałem ostatnio to samo. Załatwiałem pewną sprawę dla naszego wspólnego dobra. Dużo jeżdżenia i pracy fizycznej. Nadszedł dzień zakończenia projektu a pani do mnie "jeszcze trzeba zrobić to i tamto". 

Zero "fajnie, że to zrobiłeś" albo "podoba mi się to". Od razu lista rzeczy, które jeszcze trzeba zrobić. Noż kurwa, jakby mi ktoś przyjebał pejczem po plecach. W takich sytuacjach z automatu zamieniam się w kamień. Na wiele długich dni. Odzywam się tylko wtedy, kiedy sytuacja tego wymaga. Do tego wzrasta mi poziom złośliwości. Wracam do domu, jem obiad i zabieram się za swoje sprawy. Na resztę mam wyjebane. A u pani wtedy rośnie napięcie. Ja za to nabieram dystansu. W końcu wybucha, "że ona już tak nie może". A ja z uśmiechem na twarzy "jak ci nie pasuje to droga wolna". W końcu dochodzi do rozmowy. Z jej strony płacz. Ja na spokojnie z uśmiechem mówię, co mi się nie podoba. I znowu jest sielanka. Poczucie bliskości, wsparcia i szczere rozmowy. To jest fajne. Ale wiem, że to będzie trwało do następnej takiej akcji.

Gdzieś w głębi wierze, że takie akcje nas "dotrą" i w końcu będzie cały czas dobrze. Ale umysł mówi, że to ułuda.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, toreador napisał:

Ale wiem, że to będzie trwało do następnej takiej akcji.

Gdzieś w głębi wierze, że takie akcje nas "dotrą" i w końcu będzie cały czas dobrze. Ale umysł mówi, że to ułuda.

 

Ostatnim zdaniem sam sobie odpowiedziałeś @toreador. W stałym, 'bezpieczniestabilnym' dla kobiety związku sekwencje kolejnych akcji to norma.

Żyjecie od odpalenia jednej akcji do odpalenia przez nią kolejnej, powód nieistotny - ale to już wszyscy wiemy. Mi ostatnie takie odpalenie zostało zafundowane

na przełomie zimy i wiosny w marcu - skończyło się dłuuuuga rozmową w kuchni, swoją drogą z własnej postawy podczas tej rozmowy mam prawo czuć się dumny, ale

mniejsza z tym. Jak kobiety nie będzie się czuła bezpiecznie i stabilnie - to nagle okazuje się, że i ochota na akcje i odpały jej przechodzi. Za to od czasu do czasu urządzi

łzawy spektakl pt "czy dalej mnie kochasz? oh! ach!".

Istotą jest częstotliwość tych akcji i odpałów. Raz na jakiś czas - trudno, ciężko ich uniknąć. Taki koszt w abonamencie za związek z kobietą, nie mówią o tym wprost a jest

zapisany gdzieś drobnym drukiem na umowie więc się tego początkowo nie zauważa. Kolejna fajna zależność - kobieta odpali akcję, skwasi atmosferę mężczyźnie na jakiś czas i ... w magiczny sposób staje się na jakiś czas odmieniona - chętna, miła, przytulśna itd.

 

Swoją drogą @Adolfmam do Ciebie propozycję. Zacznij uprawiać regularny wysiłek fizyczny - długie marsze, nordic walking, rower, może później jakiś truchcik lekki itd. Nawet się nie obejrzysz jak zaserwowana dzięki temu porcja endorfin wygoni z Twojej głowy wszelkie smutne myśli o braku pozytywnej motywacji 'z zewnątrz'. Napiszę Ci tak - nie dostajesz jej z zewnątrz? To zapewnij sobie odpowiednie dawki 'od środka' we własnym zakresie! Da się !

 

S.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@toreador A nie próbowałeś od razu jej powiedzieć o co chodzi? Już nie wnikam jak, czy ją zjebać czy na spokojnie wytłumaczyć, jak tam wolisz. Ale trzymanie urazów to nic dobrego. Sam się na tym przejechałem.

 

Odwróć role. Wolałbyś żeby Ci kobieta od razu powiedziała jak coś nie gra (hahaha ta jasne :D ) czy żeby chodziła sfochowana przez 2 tygodnie, a Ty nie wiesz o co, tylko tyle, że atmosfera jest ciągle chujowa? Wydaje mi się, że fajnie było by się nauczyć wszystko załatwiać od razu o ile sytuacja na to pozwala. Nie wiem czy da się tego nauczyć babę, ale Ty przynajmniej nie będziesz się męczył ze swoimi fochami po kilka dni.

 

Wolę być realnie na kogoś wkurwiony i wiedzieć o co chodzi niż tkwić w takim stanie zawieszenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Adolf napisał:

   Brakuje mi pozytywnej motywacji od strony bliskiej mi osoby.

Sam się zmotywuj

Wiem że nigdy tego nie dostanę, jeżeli nie będzie miała z tego korzyści.

To nie rozumiem żalu.znasz reguły i wciąż się łudzisz?

 

Brakuje motywacji z jej strony. To tak wykańcza. Nie dość że walczysz z życiem, to po powrocie do domu, ostoi, masz w domu wroga, z którym trzeba trzymać 'ramę'.

To puść te kurwa ramę i zajmij się sobą a przede wszystkim nie trać energii na tłumaczenie czegokolwiek i tak nie dotrze

 

   Męczące to jest. A przecież wystarczyło by: Misiu dziękuje że tak się starasz... Parę ciepłych słów i świat jest lepszy.

Ona i tak nie da ci nic za darmo a skoro dostała to po co ma dziękowac już ma co chciała

 

Jak dotrzeć do baby że wojna wyniszcza, psuje relacje w związku, jest nie korzystna.

 

Nie potrzebuję porady, raczej dyskusji.

Rozwiązanie jest kurwa takie banalne że aż szkoda gadać niestety nie powiem jakie sam pokombinuj jak rozkminisz to docenisz :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt Nie mówię od razu bo

- nie czuje od razu. Chciałbym na bieżąco odczuwać swoje emocje. Jednak tak nie jest. Wraca to do mnie za jakiś czas, kiedy nadchodzi refleksja. Pracuje nad tym, aby było tu i teraz. Nie jest to jednak proste.

Mógłbym to zrobić po tej refleksji ale postrzegam to jako upokarzające "żalenie się".

- czas i izolacja daje mi dystans potrzebny do lepszego wglądu w sprawy

 

Pani nie potrafi fochować się przez dwa tygodnie

 

@Subiektywny Też po ostatniej rozmowie byłem zadowolony. Pani wrzucała mnóstwo pobocznych wątków, które wprowadzały szum. Wszedłbym w taką uliczkę, często emocjonalną i po mnie. 

Tym razem miałem się na baczności i nie dałem się zbić z tropu. Zdecydowanie pomaga tu dystans i szeroki ogląd. Zastanawiam się tylko, czy oprócz osobistej satysfakcji takie rozmowy mają

inne wymierne korzyści?

Odnośnie uprawiania sportu, pamiętam, że zacząłeś trenować. Widzisz zmiany w sferze psyche? 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale o czym tu dyskutować? Przecież sam dobrze wiesz jak to wszystko działa - albo odchodzisz od baby, albo ją psychicznie terroryzujesz, co jest niezwykle męczące. Ból który czujesz to głos duszy, która pewnie inne życie sobie zaplanowała niż słuchanie toksycznego babska :> 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, toreador napisał:

 

 

Odnośnie uprawiania sportu, pamiętam, że zacząłeś trenować. Widzisz zmiany w sferze psyche? 

 

 

 

Zdecydowanie lepiej się czuję, nie tylko fizycznie ale również w sferze psyche - gdy mam możliwość uprawiania regularnego wysiłku np. biegania. Stąd też moja propozycja do @Adolfa by się poruszał - bo to jak zastrzyk pozytywnej energii psychicznej. Najbardziej siada mi na głowę gdy gnuśnieje i nic nie robię.

 

Ale jak sprawdzam historię w endomondo - to jest to lista kolejnych 'zrywów'. Kilka dnie biegania, przerwa, kolejne dwa-trzy biegi, dłuższa przerwa. I tak w kółko. Brak mi konsekwencji i pewnej dozy oślego uporu w działaniu, ale to taki ogólnoludzki standard.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 @Adolf

 

Mamy to samo, około tyle samo latek;), tyle tylko, że Ja swoją olewam.

Jak próbuje gierek, to szybko przypominam jej, że może zamknąć drzwi z drugiej strony.

Wszystko mam już przygotowane, pozew itd. I ona o tym wie.

Pewnie już bym złożył, ale wyjechałem za granicę i byłem pół roku poza Polską , tylko na tydzień lub 2 zjeżdżałem,

żeby sie ogarnąć i odpocząć choć trochę.

Cały czas się wstrzymuje tylko z jednego względu, mam córę w wieku szkolnym i widzę jak mnie potrzebuje.

Wiadomo, "córunia tatunia";) i to ona mówi abym tego nie robił.

 

Ja odpowiadam, że tylko dla niej tego jeszcze nie zrobiłem i jak mamusia się poprawi to może nie zrobię;).

O dziwo moje relacje z "małżonką" sie poprawiły. Nie gadamy na żadne ważne tematy ani nie śpimy ze sobą, a mimo to jest lepiej.

Uzgadniamy (tylko) w większości sprawy dot. naszych dzieci i finansów, tyle.

 

I mam w DUPIE jej rady, szepty, miłe słowa - nawet jej nie słucham, kiedy naprawdę dobrze gada:D - już sie na tym przyłapałem

Twoja nie kochająca cię (chyba nigdy) "małżonka" także ci niczego budującego nie powie !! Nigdy

Znajdź sposób aby znaleść substytut, mi pomagaja koledzy.

Staram sie robić swoje, a słowa podnoszące na duchu dostaje od kilku zaufanych kolesi.

Oczywiście miłość do córuni;), także bardzo mi pomaga i to wszystko mi wystarcza.

 

Moja "małżonka" wie, jakie będą konsekwencje rozwodu, ile straci , ile zyska. Wie, że Ja się nie wycofam i o dziwo zaczyna być lepsza.

Jak się zacznie pogarszać, to mimo iż na rozwód czeka się ponad pół roku to znajdę czas, składam wniosek,

biore swoje manele i nawet ją zostawię w połowie swojego mieszkania.

Już mi to wisi.

 

Małżeństwo to pole bitwy na broń białą, a małżeństwo z "nie kochającą cię współmażonką" to starcie pancerne bez chwili rozejmu.

Już się przyzwyczaiłem i zrozumiałem że mój czołg mogę poświęcić i zostawić jej do zezłomowania w imię lepszej kondycji psychicznej.

 

Wie o tym, i świadomość tego jakoś zaczyna Ją przytłaczać.

SH.

 

Edytowane przez SledgeHammer
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.08.2016 o 22:46, Adolf napisał:

   Brakuje mi pozytywnej motywacji od strony bliskiej mi osoby.

Wiem że nigdy tego nie dostanę, jeżeli nie będzie miała z tego korzyści.

 

Brakuje motywacji z jej strony. To tak wykańcza. Nie dość że walczysz z życiem, to po powrocie do domu, ostoi, masz w domu wroga, z którym trzeba trzymać 'ramę'.

 

   Męczące to jest. A przecież wystarczyło by: Misiu dziękuje że tak się starasz... Parę ciepłych słów i świat jest lepszy.

 

Jak dotrzeć do baby że wojna wyniszcza, psuje relacje w związku, jest nie korzystna.

 

Nie potrzebuję porady, raczej dyskusji.

A masz pozytywny szept ode mnie (to samo napisałem Ludzkiemu.Człowiekowi):

Jak chcesz się poprzytulać (czytaj: motywacji) z kimś w łóżku, to kup sobie labradora (duża przytulanka) lub jamnika (mała przytulanka), jeśli masz warunki na mieszkanie z psem. Te rasy szczególnie lubią się przytulać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, nowhereman80 napisał:

Jak chcesz się poprzytulać (czytaj: motywacji) z kimś w łóżku, to kup sobie labradora (duża przytulanka) lub jamnika (mała przytulanka), jeśli masz warunki na mieszkanie z psem. Te rasy szczególnie lubią się przytulać :)

 

Z tego co się orientuję po takim zakupie kolega Adolf zwiększyłby dwukrotnie na swoim terenie liczbę osobników z rodziny psowatych. :) W takim wypadku może lepiej podejśc do sprawy hurtowo hurt i zająć się hodowlą np. jorków ... ;)

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.