Skocz do zawartości

Wasze sposoby na oszczędzanie pieniędzy i czasu


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

16 minut temu, Gruby Grubas napisał:

@Endeg, a czy żeby robić w Makro i Selgrosie nie trzeba mieć działalności gospodarczej (czy też raczej nadanego VAT)? Bo kiedyś tak wszedłem z ulicy i coś mi tak powiedzieli. Czy "zwykły" człowiek może tam kupować?

 

W tych sieciach można poczynić zakupy na kartę firmy znajomego, przynajmniej w Makro tego nie sprawdzają. W Makro można też poprosić o wydrukowanie jednorazowej karty dla "fizycznego" na podstawie danych z dowodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tanio w makro i selgrosie to znowu nie ma, ceny porównywalne z biedronkami itd. z tym, że kupujesz z reguły "firmowe" rzeczy, więc możliwe, że jakość lepsza za podobną cenę. 

Fajna jest opcja z mrożonymi warzywami, zawsze jak jadę to biorę 2,5-3kg mrożonej posiekanej papryki i potem do obiadów wykorzystuję, tak samo inne warzywa. 

 

Z oszczędnością czasu to polecam robić np obiad na 3 dni, w sensie gulasz z mięsem, a potem tylko gotujemy jakiś wypełniacz i szamiemy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, radeq napisał:

Tak tanio w makro i selgrosie to znowu nie ma, ceny porównywalne z biedronkami itd. z tym, że kupujesz z reguły "firmowe" rzeczy, więc możliwe, że jakość lepsza za podobną cenę. 

 

Racja, poza tym są jeszcze inne zalety - pisałem o tym w wątku "wkurv w markecie" czy coś w podobie - otwarte zazwyczaj 24h na dobę, nie ma rodzin z bachorami, emerytów i innych potencjalnie zakłócających spokój Merkurego (boga handlu), zawsze znajdziesz miejsce na parkingu, masz o wiele większy wybór i asortyment, np. działy jak mięsny, rybny, alkoholowy są wielkości małych sklepów.

 

Ponadto zdarzają się rzeczy ogrodowe i techniczne w całkiem fajnych cenach, jednak polecam przede wszystkim spożywkę. Przykładowo wodę dobrej jakości (gazowaną i nie-) zakupiłem w kilkunastu zgrzewkach i starczyło na całe lato, przy średniej cenie za półtoralitrową butelkę 1,15zł.

 

--------------------------------

 

Na wcześniej przytaczanym blogu jest kolejna porcja porad:

 

http://jakoszczedzacpieniadze.pl/101-sposobow-na-oszczedzanie-i-zarabianie

 

Tu można jeszcze do tych niektórych z powyższych rad na pograniczu hard core'u dodać taką: zarabiaj jako manekin do crash-testów"  :lol:

Od siebie dodałbym jeszcze zakupy na dużych bazarach czy giełdach, bo pod koniec pracy sprzedawców można nabyć owoce czy warzywa sporo niżej ceny wyjściowej, podobnie jak choinkę można rano w Wigilię zakupić za pół ceny ...

 

But 'on the other hand' nie sugerujcie się czymś takim:

 

http://wyborcza.biz/biznes/1,147879,20659894,budzet-domowy-zostawmy-kobietom.html

 

Jak skomentował ktoś pod tym tekstem "Pytanie z gatunku 'dlaczego niewidomy powinien być snajperem?' :D

 

 

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Po pierwsze :  "Less is more" , czyli minimializm !

 

Polecam trochę refleksji na temat tego czym się otaczamy, dlaczego tym się otaczamy, w jakim celu, itd ... Jak zapali nam się lampka w głowie, że coś jest tu nie tak, po jaką cholerę mam kupować co roku tel. za 3.5k, komputer, laptop, tablet, itd. Że jesteśmy zaprogramowani w matrixie na konsumpcjonizm, wokół nas jest tona śmieci. Wystarczy się rozejrzeć po domu, w którym mieszkamy. Większości rzeczy nie dotykaliśmy od ponad pół roku lub więcej, po co nam one?!

 

Ja mam wielki szacunek do osób, którym się udało znacznie ograniczyć przedmioty wokół siebie. Nam samcom jest to łatwiej uzyskać, gdyż mamy lepsze predyspozycje do samorozwoju i zwiększania świadomości od samiczek, które lubią otaczać się "błyskotkami". Uważam, że dzięki kierowaniu się minimalizmem w życiu, można wejść na wyższe stany świadomości/rozwoju. Tylko człowiek uwolniony od otaczających go przedmiotów będzie miał taką możliwość. Uwolnienie się od chęci posiadania to chyba największy skarb, niż kręcenie się w drugą stronę, kombinowania, żeby mieć więcej hajsu na posiadanie.

 

Nie wiem, czy tu na forum są takie osoby, które przeszły taką drogą, ku minimializmowi, fajnie by było jakby się podzieliły swoimi doświadczeniami. Ja mentalnie powoli dojrzewam do tego i już małe kroczki będę w tym kierunku robił. Ja jestem zachwycony podejściem Japończyków.

 

 

9e16d231f3cd62a90f8996fc6b3fd8fa,640,0,0,0[1].jpg

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Conrad said:

Uwolnienie się od chęci posiadania to chyba największy skarb, niż kręcenie się w drugą stronę, kombinowania, żeby mieć więcej hajsu na posiadanie.

Też mam taką zasadę i kupuję tylko to co niezbędne. Również w inwestycjach nie pcham się we wszystko. Nie zależy mi na wielkiej skali robienia biznesu, tylko na tym, żeby to co robię miało wartość i pozwalało mi godnie żyć. Mógłbym brać kredyty i rozwijać się 10x szybciej, ale wolę powoli stabilnie do przodu.

 

Obecnie jestem na etapie wolności finansowej, bo nie muszę pracować na etacie. Pomimo to pracuję dużo i ciężko, ale dlatego, że to lubię i całkowicie na własny rachunek.

 

Zaczynałem od pracy na etacie. Potem stworzyłem poduszkę finansową zgdonie z zasadą płać najpierw sobie, część pensji automatycznie wpłacała się na subkonto. Następnie zacząłem inwestować, tak żeby co roku, zainwestować określoną sumę + dochód z poprzednich lat z inwestycji. Po 8 latach takiej strategii przynosi ona wymierne efekty. Minimalizm w tym wszystkim nadal pozostał i nie marzę o nowym mercedesie czy srajfonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie warto na wszystkim oszczędzać.

1. Inwestować, jeśli to może Ci dać lepszy dochód, wieksze możliwości. Jakieś kursy, certyfikaty, które podnoszą Twoją wartość na rynku. 

2. Nabywać jakieś cenne antyki, nieruchomości. Coś co będzie miało w miarę stabilną wartość. Pieniądz może szlag trafić przez inflację i spekulacje walutowe. 

3. Odkładanie pieniędzy na czarną godzinę. 

4. Nie wydawaj pieniędzy na coś co da Ci chwilową radość (jakiś wypasiony gadżet, który po chwili nacieszenia się nim będzie leżał w kącie nieużywany). Przeanalizuj, czy daną rzecz będziesz używać w miarę często, a nie będzie się kurzyć. Jeśli ma się wiecznie kurzyć, to odpuść taki zakup.

5. Nie kupuj rzeczy tylko po to by komuś na siłę zaimponować. Bo to daje chwilową satysfakcję. Kupuj je dla siebie, dla swojej satysfakcji. Zdanie innych ludzi pierdol. To Twoje życie, Twoje pieniądze, Twoja sprawa.

Po prostu zrób sobie listę celów jakie chcesz osiągnąć dzięki pieniądzom. Rozbij ją na listę pomniejszych kroczków by dojść do głównych celów. 

Pamiętaj o byciu konsekwentnym, zdecydowanym, odpowiedzialnym. 

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od ponad półtorej roku robię własne zestawienia finansowe tj każdy wydatek, każdy zarobiony grosz zapisuje w programie (korzystam z GNUcash, ale polecam też Microsoft Money). Od tego czasu kwestie finansowe dla mnie zmieniły się diametralnie. Mam dostęp do pełnych raportów, wykresów generowanych przez program. Przez kilka pierwszy miesięcy byłem w szoku ile pieniędzy przelatuje mi przez palce na totalne głupoty.

Polecam też z góry ustalać jaką procentową część dochodów przeznaczamy na rzeczy niezbędne, rozrywki, oszczędności. 10-15% na konto oszczędnościowe co miesiąc to minimum.

 

Konsekwencja i rozwój inteligencji finansowe jak piszą bracia wyżej to podstawa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak robię BigDaddy, niesamowita skarbnica wiedzy odnośnie struktury wydatków. Tak ograniczyłem wydatki na słodycze, napoje gazowane. Powalczyłem o najtańszy internet, abonament komórkowy, wywaliłem kablówkę z TV. Łatwiej jest też planować budżet na przyszłość, szukając środków na inne cele. Upierdliwe jest te wpisywanie, ale musi to wejść w nałóg, później to już robisz automatycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minimalizmem interesuję się od 2014 roku. Przeczytałem sporo artykułów na ten temat i książkę pioniera Leo Babauty. I powiem tak: to jak na razie najzdrowsze według mnie podejście do dzisiejszego świata, gdzie pełno jest konsumpcjonizmu, a reklama i TV robi nam sieczkę z mózgu.

 

Nie otaczam się rzeczami, które nie są mi potrzebne i których nie używam od ponad pół roku. Wyznaję minimalizm we wszystkich płaszczyznach życia oprócz finansów. Mam zawsze zabezpieczenie finansowe, uczę się inwestować i dużo też inwestuję w siebie i swoją wiedzę. Kiedy inni jadą busem do pracy gapiąc się w bezruchu na nie wiadomo co: ja czytam lub słucham audiobooków lub podcastów. 

 

To tak naprawdę dwa ostatnie lata i ciągłe zmiany w moim życiu doprowadziły mnie do minimalizmu. Przeprowadzki, zmiana kraju, zmiana pracy itd... I powiem, że czuję się przez to spokojniejszy i bardziej wyluzowany. Nie potrzebuję zabiegać o to żeby kupić nowe auto, żeby brać kredyt na coś, żeby mieć najnowszy telefon. Bo po co? Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie miał lepszy. Myślę, że nie należy stawiać rzeczy ponad siebie. Poza tym wszystko z roku na rok traci na wartości. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje sposoby na oszczędzanie:

1) Nie palic papierosów czy nawet cygarek na sztuki- nawet jeśli ktoś nie jest uzależniony bardzo, ale wypali sobie paczkę raz na dwa tygodnie czy kupi 3 cygaretki w tygodniu- w miesiącu wydaje na to 15-30 zł, w ciągu roku 180-360 zł, a mówimy tu praktycznie o paleniu znikomym. Jak ktoś pali paczkę na dwa dni, to w ciągu miesiąca jakieś 225 zł, rocznie 2700 zł przy paczce 15 zł. Nie muszę dodawac, że najbardziej istotna jest tu jednak strata zdrowia, czasu, kondycji i wyglądu.

2) Alkohol- ktoś pijący 2 piwa w weekend w plenerze po 3 zł każde straci 6zł w weekend+ 4 zł na jedzenie do alkoholu. Mamy więc 10zł w jeden weekend. Miesięcznie 40 zł. Rocznie 480 zł. Ktoś, kto zrobi to samo tylko w barze zapłaci w weekend 20 zł. Miesięcznie 80 zł. Rocznie 960 zł. Nie będę podliczał gości, którzy od czasu do czasu walną sobie do tego 2 piwka w tygodniu, a w weekend więcej.

3) Robienie zakupów z kartką i trzymanie się tych założeń, chyba że rzeczywiście coś zapomnieliśmy zanotowac w domu. Oszczędzi nam to czas, pieniądze, paliwo i zużycie samochodu, bo nie będziemy dwa czy trzy razy dziennie jeździc o ktoś coś zapomniał". Myślę, że jeśli jeździmy na zakupy co drugi dzień na przykład i dzięki kartce nie kupimy niepotrzebnej rzeczy za powiedzmy 3  zł, to w miesiącu w kieszeni mamy 45 zł. Rocznie to 540 zł.

4) Jeżdżenie ekonomiczne. Jeżeli uda nam się spalic na 100 km litr paliwa mniej, to zakładając że na litrze oszczędzimy 4,50 zł na 100 km. Jeśli ktoś do pracy dojeżdża 20 km w dwie strony. Tygodniowo robi 100 km. Mamy 4,50 na tydzień. W miesiącu 18 zł. Rocznie 216 zł.

5) Mycie zębów i zakręcanie wody podczas ich mycia. Myjemy zęby rano i wieczorem i po prostu zakręcamy kurek z wodą. W ciągu roku da to pewnie sporą oszczędnośc. Tak samo z prysznicem. Dwie minuty, a nie tak ja ja to robię przez 10 minut bez sensu:D

6) Kupowanie ciuchów z lumpeksu. Na przykład na korki z adidasa do gry piłkę wydałem chyba coś koło 18 zł. Gram jakieś 2 razy w tygodniu amatorsko, więc nie wydałem 200 czy 300 zł na nowe buty, a te są w super stanie. To samo z dresami do chodzenia po domu. Po co nowe dresy za 120 zł, jak można kupic w lumpie za 20 zł.

7) Nie kupowac nowych bajerów technologicznych, bo zaraz się znudzą. Zadac sobie pytanie, czy rzeczywiście to jest niezbędne, żeby kupic kompa za parę tysięcy, smartfona,  itd

 

Nie na wszystkim warto oszczędzac. Według mnie jest to jedzenie, dobry elegancki ubiór wyjściowy, dobre buty, fryzjer, dentysta, szczoteczka do zębów, książka, inwestowanie w przyszłośc. To co wyżej napisałem można zrobic i w prosty sposób rocznie oszczędzic jakieś 2000-5000 zł, a pewnie i wiele rzeczy pominąłem z rozpędu. I co ważniejsze tworzymy dobre nawyki i zachowujemy zdrowie.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi również z minimalizmem po drodze, ale dla wielu osób jest to zbyt radykalne podejście do życia i ciężko im zaadaptować rozwiązania podawane przez ewangelistów minimalizmu. Nie mniej chętnie wymieniłbym się w innym wątku doświadczeniami z tego zakresu.

 

Wracając do tematu, to zacząlbym od monitorowania swojego budżetu i do tego polecam aplikację Moje Finanse https://play.google.com/store/apps/details?id=com.sevencsolutions.myfinances. Jest w miarę prosta i szybka w obsłudze. Jeśli monitorowanie wszystkich wydatków jest dla nas problemem, to zacznijmy od tych najbardziej zbędnych, np. używki, jedzenie na mieście, imprezy. Takie dane dadzą nam dużo do myślenia.

 

Dla osób mających problem z dopięciem budżetu proponuję metodę 60/40, która u mnie świetnie się sprawdziła.

- 60% naszych wpływów miesięcznych przeznaczamy na wydatki stałe - mieszkanie, bilety/paliwo, rachunki, jedzenie ze sklepu.

- 10% budżetu idzie na zabezpieczenie naszej emerytury

- 10% spłata zadłużenia (priorytet), ja nie mając długów przeznaczałem ten hajs na inwestycje w siebie, swoje cele

- 10% tworzy poduszkę zabezpieczającą nasze nieprzewidziane wydatki jak naprawy, prezenty. Generalnie sięgamy po ten hajs jak potrzebujemy pieniędzy.

- 10% na przyjemności.

Najłatwiej monitorować tego typu budżety poprzez metodę kopertową, czyli nasze wpływy rozkładamy do 5 kopert, z których wydajemy pieniądze (oczywiście mogą być wirtualne jak w aplikacjach na smartfona). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze miałem tylko jedna metodę na oszczędzanie pieniędzy - kontrola wydatków.

Nie działają na mnie chwyty marketingowe i kupuję tylko to, co jest mi potrzebne. Każdy poważny zakup analizuję długo na wiele sposobów. Nie kupuję tego, co nie jest mi potrzebne. Potrafię pójść do supermarketu po jedną konkretną rzecz, która jest mi potrzebna i nie kupuję nic na zasadzie: "bo może się przydać".

Na emeryturę mam pracowniczy program emerytalny (firma funduje ;) ) + dodatkowo od siebie dodaję 100zł. Niewiele, ale przez lata trochę się uzbiera.
Staram się inwestować zarobione pieniądze, głównie na giełdzie, ale ryzyko jest spore. Generalnie jest to inwestycja długoterminowa, więc i tak powinna wyjść na plus.
"Żongluję" kredytami. Jeśli dostanę lepszą ofertę, to zmieniam to, co mam.
Nie zapożyczam się bez sensu, ale parę razy po prostu musiałem.
Szukam najlepszych ofert i rozmawiam z bankierami. Jeśli nie mogą mi niczego ciekawego zaoferować, to mówię wprost, że idę gdzie indziej. Póki co nieźle na tym wychodzę.

Nie wyjeżdżam na wakacje - po prostu nie kręci mnie to. Lubię wiochę. Marzy mi się dom na wsi, ale jak na razie nie mogę zrealizować tego planu.

Zbieram dowody, dokumenty, orzeczenia, uczę się, czytam, rozmawiam z ludźmi. Jeśli tylko będzie taka możliwość, to wystąpię o obniżenie alimentów (jest ku temu podstawa).

Imprezy mnie nie bawią i generalnie niewiele na nie wydaję. Nie przeszkadza mi to.

 

 

Na koszty utrzymania mieszkania nie mam zbyt wielkiego wpływu. Mogę jedynie zużywać mniej wody, ale przecież wykąpać się trzeba. Prąd mam po taniości, ogrzewanie opłacam od metra powierzchni mieszkania.

W przyszłym roku być może sprzedam motocykl, bo i tak mało jeżdżę.
Wszędzie, gdzie tylko mogę, chodzę na nogach. Mieszkam w niewielkim mieście, więc nie muszę jeździć samochodem - oszczędność na paliwie. Oczywiście podczas jazdy stosuję zasady ecodrivingu ;) Nie ma sensu się spieszyć, bo i tak niewiele to da, a autko się niszczy, więcej spala, psiarnia może wlepić mandat.
 

 

Mam kilka pomysłów na własną działalność, ale to był było "po godzinach". Póki co uczę się rzeczy, które mogą mi się przydać. Sam remontuję mieszkanie - nabywam nowych umiejętności i oszczędzam na "fachowcach". Na razie był jeden pokój. Kolega z branży ocenił to na "bardzo ładnie" ;) Sam widzę pewne niedociągnięcia, ale inni ich nie zauważają. Pozostaje tylko jedna ściana do poprawki, bo mi nie wyszła :( Przypuszczalnie farba rozcieńczona wodą rozwiąże problem.
Jest kilka rzeczy do zrobienia przy samochodzie. Przy niektórych będę potrzebował ingerencji mechanika (brak narzędzi, podnośnika itp.) Większość rzeczy robię sam. W najbliższym czasie będę uczył się zawodu blacharz-lakiernik. Nawet myślałem o zakupie sprzętu i robieniu "fuch" w garażu, ale trzeba poćwiczyć.

Ciągle zbieram się do fotografii. Na razie czuję się za słaby, aby oferować swoje usługi na weselach. Znawcy twierdzą, że spokojnie mógłbym w to wchodzić, ale nie może być lipy. Aparat z pełną klatką musi być. Ten, który mam obecnie może być w rezerwie. Trzeba się pozbierać i zacząć coś robić w tym kierunku. "Uprawnienia" do robienia zdjęć w kościołach już mam ;) Do tej pory uczyłem się fotografowania na weselach u rodziny, ale wszyscy się pożenili i nie ma teraz u kogo trenować :P



Jeśli chodzi o sprawy bankowe, to mam kilka kont, kilka kredytów i kilka kart kredytowych. Karty kredytowe traktuję jak darmowy kredyt na czas nieograniczony - kasę i tak trzeba wydać, więc zamiast płacić gotówką, mogę płacić kartą. Zadłużenie karty spłaca się co miesiąc, a jeśli to nie wystarcza - jest jeszcze dodatkowa kasiora z roboty. Mniej-więcej raz na pół roku. Czasami nie wiem, ile kasy mam na którym koncie i jakie zadłużenie na kartach kredytowych. Wydaję tyle, ile trzeba. Czasami wpada dywidenda z akcji. Czasami kurs rośnie na tyle, że można sprzedać z dobrym zyskiem...

Przede mną jest jeszcze podział majątku wspólnego. Muszę się do tego dobrze przygotować, bo przy braku porozumienia pozew kosztuje 1000zł. Muszę udowodnić, że to ex nie chce rozmawiać, że to ona uniemożliwia zawarcie porozumienia. Lekko licząc wisi mi jakieś 20 tys.zł. Dla niektórych to niewiele, ale zawsze się przyda. Zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Assasyn zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.