Skocz do zawartości

Współlokatorka - O co tu chodzi? Prośba o pomoc.


Rekomendowane odpowiedzi

Nie o to mi chodziło. Myśl i czytaj ale dostrzegaj schematy. Nie dopisuj, wymyślaj jakiś historii. To, ze laska przyprowadziła faceta na noc nic jeszcze nie znaczy. Jak byłoby to częste, życie ponad stan, inne historie, ciągle inni faceci to moglbys cos podejrzewać. Póki co widzę klasyka. Poznała faceta, podobał jej się i spędziła z nim noc. 

 

Opcji jest wiele. Jej nowy facet, przyjaciel, przygoda..... Były chłopak, chuj wie co jeszcze biorąc również pod uwagę co napisales. Poszlaki, fakty z czasem się pojawia i będziesz wiedział z czym masz do czynienia. 

 

I nie oceniają, szuflafuj ludzi oo wyglądzie bo tez można sporo się pomylić. Pisze o tym gościu.

 

I jeszcze raz powtarzam.  Nigdy nie idealizuje kobiet. 

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Patriota,

już na początku napisałeś, że ta laska to Twój ideał. Tu tkwi błąd! Moim skromnym zdaniem, należy wystrzegać się takiego podejścia do kobiet, bo łatwo się przejechać. Nie ma ideałów! To facet ma być tym idealnym dla kobiety, żeby to ona za nim latała. Nawet moja Mama tak zawsze mi powtarzała - to kobieta ma się uganiać za facetem, inaczej to nie ma sensu.

Być może faktycznie jest "agentką" a może zajmuje się czymś innym. Nie ma sensu w to wnikać. Może ma sponsora stałego? A może "byczek" to faktycznie jej lovelas. Też to jest nieistotne.

Istotne natomiast jest to, żebyś nie pogrążał się w to mocniej. Zabiera Ci to czas i myślenie, które mógłbyś spożytkować na coś konstruktywnego czy chociażby na inną pannicę ;).

Ja gdybym był w Twojej sytuacji, nie chciałbym już jej - w myśl zasady "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". Twoje oczy widziały ją z byczkiem. Możesz sobie resztę dopowiedzieć, co z nim robiła i jemu robiła.

 

Tak swoją drogą, na ile jeszcze czasu jesteś "skazany" na mieszkanie z nią? Gdyby Ci utrudniała życie swoim towarzyskim życiem, zawsze można delikatnie zasugerować, żeby przystopowała ...

Edytowane przez melanger
literówka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co napisał @melanger napisze jeszcze raz obrazując dobitnie Bracie w jaki schemat wpadles i jaki błąd popelniles.

 

Wprowadziła się laska. Natychmiast zrobiles z niej aniołka. To los zesłał Ci nią. Tak sobie wkreciles. Myslales, ze dzieje się nie wiadomo co... Najlepsze, ze ona to wyczula i straciles na atrakcyjności w jej oczach. One to potrafią. Teraz  Twój ideał runął bo noc spędziła lovelasem. Boli Cie to prawda w jakiś sposób?

 

Co mam napisać. Kurwa, życie, schemat.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem dobrze chłopaki piszą - daruj ją sobie, skup się na innych rzeczach ... na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że wkręcanie sobie czegoś wobec samic z pracy, lub wynajmujących wspólnie mieszkanie - nigdy na niczym dobrym się nie kończyło :) (takie wkręty w stylu: "ciekawe dlaczego współlokatorka / koleżanka z biura etc. zamachała przede mną dupą, a wcześniej tego nie robiła etc" to ślepa uliczka - samice żyją swoim samiczym życiem i czasem warto być ponad tym) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Patriota napisał:

(...) Wczoraj nawet wyszła z domu super umalowana w sukience i powiedziała, że jedzie umowę podpisywać na co ja z ironią i żartem, że zazdroszę gościowi z którym będzie podpisywać umowę.

 

Jprdl. Ale się w niej zabujałeś. Przegrałeś tą sprawę stary.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętacie Stanisława Wokulskiego z "Lalki"? ;) Miał ten sam problem z kobietami, co spora część facetów. Mimo, że to fikcja literacka, to jednak w porę otrzeźwiał facet.

Złota rada od niego:

 

Trzeba było poznawać kobiety nie przez okulary Mickiewiczów, Krasińskich albo Słowackich, ale ze statystyki, która uczy, że każdy biały anioł jest w dziesiątej części prostytutką.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przedłużając tematu z mojej strony: pracuję w innym mieście niż mieszkam (jak pewnie wielu z Nas), jakiś czas temu szukałem dla siebie lokum, dość urodziwa koleżanka (7/10), świadoma tego, że czasem spoglądam z ukosa na te lub inne jej "wartości dodane" zaproponowała mi "wynajmijmy razem dwupokojowe mieszkanie". Odmówiłem. I tak "nie zaruchałem". Jestem zwycięzcą :D 

Edytowane przez Aurea_Prima
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po lekturze przygód w wynajmowanym mieszkanku przypomniała mi się moja młodość.  Zaraz po studiach (w sumie 3 lata po studiach) podpisałem umowę cywilno prawną. Jednak nie mieliśmy gdzie mieszkać. Więc najpierw mieszkaliśmy u mojej mamy, a potem u jej rodziców.

 

Pewnie wiecie - po przeprowadzce do jej starych ona poczuła się na swoim terenie i rozwinęła skrzydła - skończyło się wspólne zbieranie na mieszkanie, a zaczął rozpad małżeństwa (W szczegóły teraz nie będę wchodził to temat na osobny art). Aż doszło do wyartykułowania tekstu przez nią - żebym się wyprowadził i przemyślał nasze małżeństwo.

 

Szybko zorganizowałem zaplecze - ugadałem wynajęcie kawalerki, oraz załatwiłem z pracy (Politechnika) hotel asystencki. Ale jeszcze się nie wyprowadzałem, czekałem na rozwój wypadków.

 

Pewnego dnia moje wkurzenie osiągnęło zenit, i oświadczyłem, że mam załatwione lokum i się wyprowadzam. Ich miny w tym momencie - bezcenne. Nie mogły uwierzyć. Mówiły że żartuję. Nie żartowałem.

 

5 listopada 2002 wieczorem spakowałem klamoty i się od nich wyprowadziłem - do hotelu asystenckiego.  Jak wielu z Was pisało -  to było nagła cisza na oceanie po porządnym sztormie. Byłem tak wykończony nerwówką, że krew leciała mi z nosa.

 

No i zamieszkałem w tym hotelu. Było kilku lokatorów na boksie w którym mieszkałem - takie dwupokojowe mieszkanka.

 

Aż w końcu sprowadziła się lalunia - całkiem brzydka. na mój gust takie 3/10.  Z początku mieszkała sama. Nie wchodziliśmy sobie w drogę - mijaliśmy się. Aż pewnego dnia jak przyszedłem po pracy - zorientowałem się, że nie jest sama. Na drugi dzień okazało się, że jest z nią facet. Azjata. Całkiem miły swoją drogą. Trochę było słychać ich dokonania. Aż pewnego dnia się ulotnił.

 

Za to po trzech dniach po pannę przyjechał jej....mąż widziałem jak pomaga jej pakować rzeczy. I jej mina błagalna żeby nic nie mówić. Nie wtrącałem się w ich układ.

 

Ale widzicie - samica pozostawiona sama bez nadzoru.....dziczeje i daje komu popadnie. W cenie są zagraniczniaki jako szansa na lepsze życie.

 

 

Pozdro

 

PS: może w końcu opiszę swoje pierwsze małżeństwo z narzeczeństwem - fajnie byłoby sobie to przypomnieć.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, rarek2 napisał:

 

Za to po trzech dniach po pannę przyjechał jej....mąż widziałem jak pomaga jej pakować rzeczy. I jej mina błagalna żeby nic nie mówić. Nie wtrącałem się w ich układ.

 

 

Gdybym ja był na twoim miejscu i wiedział bym że z jej strony i jej fagasa nic mi nie zagraża to wziął bym tego gościa na stronę albo dał mu dyskretnie numer telefonu  (gdyby to mi się udało) i potem wszystko wytłumaczył żeby ona nie wiedziała... Być może to był facet jak Ty jak Ja albo poprostu dobry człowiek który wiele wycierpiał, jak wielu tutaj i jednym telefonem zaoszczędził bym mu wiele lat cierpienia, utraty majątku przy puszczalskiej suce.... Gdybym był na miejscu pokrzywdzonego pewnie czułbym z jednej strony gniew i nienawiść do żony a z drugiej jak emocje by opadły dziękował bym Bogu że ktoś mnie uświadomił z kim układam sobie życie...

 

Taka postawa dla mnie to podstawa, i nie ma to nic wspólnego z byciem białym rycerzem..

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Holden Caulfield 90
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Patriota napisał:

W ostatnich dniach dzięki forum i audycjom Marka zrozumiałem, że niczego w życiu nie można być pewnym, nigdy. Staram się w życiu rozwiązywać sam swoje problemy, żeby nie męczyć nimi innych a zwłaszcza Braci z forum. Przed chwilą znalazłem się jednak w sytuacji, która mnie trochę przestraszyła - przerosła?. Szybko jednak opanowałem lęk pamiętając, że nie jestem sam i wierząc, że racja jest po Naszej stronie. Czuję jednak dalej niepokój i dlatego proszę Was o spostrzeżenia. Nie jestem pewien czy mam coraz większe paranoje czy też matrix próbuje mnie zastraszyć (a może to jedno i to samo). Poniżej krótki opis sytuacji z pominięciem wielu szczegółów, które w tym momencie uważam za nieistotne. Dodam tylko, że książkę "Stosunkowo dobry" tylko zacząłem czytać, "Kobietopedii" jeszcze nie ruszyłem, jestem w trakcie czytania "Empire V" Pielewina - mimo, że ją uwielbiam to przez to, że chcę ją bardzo dobrze zrozumieć i nic nie pominąć czytanie idzie mi bardzo wolno i więcej czasu poświęcam na myślenie o tym co przeczytałem niż na samo czytanie.

 

Do rzeczy:

Wynajmuję pokój w trzypokojowym mieszkaniu. Przez parę miesięcy mieszkałem z dwiema dziewczynami, które ostatecznie się wyprowadziły bo "nie mogły sobie ze mną poradzić". Przez miesiąc byłem sam i to chyba dało mi spokój (pierwszy raz w życiu?) i zacząłem "światełkować" jak to wroński ujął. Ponad miesiąc temu wprowadziła się do mieszkania (w którym wynajmuje


.... bla bla bla

 

Proszę o diagnozę. Najlepiej jakby @wroński dał mi znowu w pysk. To by mnie postawiło na nogi.

Ładna pogoda. Ściągnę sobie jakąś audycję Marka i idę na spacer. Może to znowu uratuje mi życie albo zdrowie - wybór należy do ciebie.

Dziękuję za uwagę.

 


Przepraszam, ale o co tu chodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dorzucę inny przykład w temacie, na szczęście mogłem tą lekcję obserwować a nie być uczestnikiem(mężem tegoż przypadku).

Otóż jak to na studiach lokatorzy się zmieniają. Traf chciał że z pewnych powodów zwolnił się pokój w wynajmowanym trzypokojowym mieszkaniu studenckim w trakcie roku akademickiego. Właścicielka wyjątkowo zamiast studenta/studentki znalazła kobietę 35 lat na wynajęcie pokoju. Jako że z właścicielką dobrze się już parę lat znam(bardzo w porządku) i ręczyła za nią zgodziłem się wraz z drugim lokatorem na nietypowego najemce jak na mieszkania studenckie :D

Opis przedstawiany przez nową lokatorkę(35 lat jeśli dobrze pamiętam, mężatka, pracownik izby wytrzeźwień :D w biurze zaznaczam, "przy kości"):

- mąż właśnie wykopał nią z mieszkania, na szybko czegoś szukała praktycznie nic nie biorąc z domu poza ciuchami i jakimiś bzdurami.

- mąż który właśnie nią zostawił był oschły, sknerą, cytuję "skur**synem" :D , nie interesował się nią, był agresywny, miał problemy emocjonalne ect.

- ona oczywiście ustatkowana, spokojna szara myszka, sprzątanie, gotowanie, kocha bardzo swojego pieska który został w domu u męża, chciałaby nawet mieć dziecko z mężem.

- i nie chce od niego nic, nawet może rozwieść się o swej winie byle byłoby szybko.

 

A teraz realia :D

Po pierwszym już miesiącu jej ogłady wyszło, że

- dzień bez % dniem straconym. Pominę kwestię że jednak po kobiecie spodziewałbym się bardziej wyrafinowanych trunków niż najtańsze piwo z biedronki,jakaś "Jeżynówka" czy coś takiego za 15 albo żubr.

- z gotowania poza zrobieniem sobie obiadu w postaci kanapka(najtańszy serek lub coś takiego) i czteropak piwa osobiście nie widziałem u niej innej kuchni :D

- pierwsza rzecz po wypłacie? Nowy telewizor żeby móc oglądać cały dzień seriale! Potem piwo, piwo i pusta półka w lodówce :D

- wśród paru książek dostrzegłem takie tytuły jak "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" :D 

- mega niezadbanie, tłuste włosy ect.

- hitem było przyjście jej z imprezy/od koleżanki o 7.30 rano aby się przebrać do pracy(zaczyna o 7 na drugim końcu miasta)

- gdy okazało się że mężowi z działalności będą szły lepsze profity to przebąkiwała coś już o rozwodzie z jego winy :D

- na szczęście często jej nie było bo ciągle spała u koleżanki... :D

Byłoby tego jeszcze a szkoda czasu pisać wszystko.

Wiele widziałem, z różnymi ludźmi wynajmowałem ale to była wyjątkowa lokatorka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Patriota napisał:

. Ponad miesiąc temu wprowadziła się do mieszkania (w którym wynajmuje pokój) nowa współlokatorka.

Było już oblewanie nowego lokum? Albo jakieś imieniny/urodziny?

Spij ja i wykorzystaj :) bo widać samoczynnie Ci te urojenia nie przejdą.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Holden Caulfield 90 napisał:

uświadomił z kim układam sobie życie...

 

Taka postawa dla mnie to podstawa, i nie ma to nic wspólnego z byciem białym rycerzem..

 

Pozdrawiam

 

Nie wtrącam się w czyjeś życie - może on ją zdradzał notorycznie a ona w zemście to zrobiła. nie wiem co tam się działo - więc lepiej się wcinać między młot a kowadło bo można oberwać.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współlokatorki oraz kolezanki z pracy seksualnie nie powinny dla Ciebie istnieć. Jak i dla każdego niewyrobionego brata, który przed chwilą opuścił matrix. 

 

Nawet jeśli coś z tego wyjdzie szybciutko staniesz się jej rycerzykiem. Żeby poderwać współlokatorkę i bez żalu porzucić trzeba mieć ogromną wprawę. Pamiętaj, że dopóki się nie wyprowadzi ona albo ty cały czas jesteście na siebie skazani. 

 

Za dużo tego widziałem, nigdy nie wychodzi. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzykniesz współlokatorkę to nie przyprowadzisz już więcej lasek do siebie... także lipa.

Raz jadąc busem na randkę dosiadłem się do laski z mojego osiedla, ale od razu się jakoś odwróciła plecami to nie zagadałem, a później jak wracałem z randki z laską na chatę to też ją spotkałem, także nawet bym proponował unikać lasek z osiedla: D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Brzytwa zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.