Skocz do zawartości

Jak się tanio i szybko rozwieść


Rekomendowane odpowiedzi

Postanowiłem podzielić się z Wami, jak się tanio i szybko rozwieść przy założeniu, że oboje małżonkowie tego chcą i nie chcą orzekania o winie.

Sądy lubią takie sprawy, ponieważ są one szybkie, proste, łatwe i poprawiają statystyki. Myśmy dostali termin 6 tygodni po złożeniu pozwu. Jest to cud

biorąc pod uwagę, że jest to duże miasto wojewódzkie i był okres wakacyjny.

 

Jak to zrobić:

1. Jedna ze stron składa pozew.

2. Do pozwu składa się dokument podpisany przez obie strony (może być podpisany kilka lat wcześniej - tak było u nas) pod tytułem "Porozumienie małżonków

o sposobie sprawowania władzy rodzicielskiej po rozwodzie oraz wysokości alimentów". Dokument ten zawiera takie informacje:

- ojciec może brać co 2 weekend dziecko i obie strony będą ustalać szczegóły

- ojciec może brać na tydzień dziecko podczas wakacji zimowych

- ojciec może brać na 2 tygodnie dziecko podczas wakacji letnich

- wysokość alimentów na dziecko strony ustalają w wysokości (wpisujemy kwotę)

- określamy dodatkowe ustalenia, np. na temat wspólnego (po połowie) pokrywania kosztów obozów językowych, komputerów, nart lub szczególnie wysokich wydatków, jak np. leczenia onkologicznego za granicą (tak było u mnie)

 

Należy zwrócić uwagę, że punkt ostatni ma na celu jedynie przedstawić przed sądem dobrą wolę obu stron i nie ma żadnej mocy prawnej - nie może być wpisany do wyroku. Co do leczenia - nie ma dyskusji. Ale jeśli chcemy ex

zrobić w konia i powiemy, "że tak.. kup komputer oddam Ci pieniądze" a potem ich nie oddamy, to ex może nam skoczyć.

 

3. Musimy mieć świadka - przyjaciela rodziny - osobę, która zna małżeństwo od dłuższego czasu i która zezna, że oboje małżonkowie chcący się rozwieść mogą spełniać władzę rodzicielską.

 

40 minut pierwszej i ostatniej rozprawy, odczytanie wyroku. Koszty sądowe 600 PLN (tyle trzeba zapłacić przy składaniu pozwu), z czego połowę sąd w takim przypadku zwraca. 

Czyli najtaniej jak się da.

 

pozdrawiam wszystkich

 

p.s.

 

26-latka, która koło mnie teraz leży mówi, że zawsze można zapierdzieć żonę na śmierć. :D

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, mój znajomy rozwiódł się dokładnie w taki sam sposób, już na pierwszej rozprawie.

 

Aczkolwiek on zrobił jeden poważny błąd i zachował się jak ostatni idiota, bo DOBROWOLNIE zdeklarował się na kwotę 2400 zł alimentów, na dwójkę dzieci.

Potem stracił zaraz pracę i jego Ex chuj obchodziło, że chwilowo nie ma kasy...pożyczał itp.

Już nie wspomnę , że dwa razy go wychujała z zakupami dla dzieci, komputer i coś tam jeszcze (komórki?) :

"To ty na razie zapłać i im to kup, a ja ci oddam połowę"...

...oczywiście potem było już "ależ PRZECIEŻ WIESZ, że ja nie mam kasy!" i ...NIC mu nie oddała...

(kasę oczywiście miała, dobrze zarabia)

 

W sumie ...to nic wielkiego, po prostu babski standard  :lol:

Edytowane przez RedBull1973
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w tym tygodniu złożyłem pozew i spisałem takie porozumienie. Po krótkich przepychankach udało mi się przeforsować to co chciałem czyli nieograniczone kontakty z dziećmi i ustalanie na bieżąco u kogo dzieci spędzą święta, ferie itp. Udało mi się także wyegzekwować kwotę 300 zł na każde dziecko i brak orzekania o winie. Czy ten świadek to konieczny?? Czy pomimo zgody żony sąd może podwyższyć kwotę alimentów? Ile przeważnie czeka się na termin i czy jest szansa że skończy się na pierwszej rozprawie? Szczerze to chciałbym mieć to już za sobą, bo JEDYNA "korzyść" z tego małżeństwa to tak, że mam wybite małżeństwo z głowy raz na zawsze. Nigdy więcej!

Edytowane przez seba33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie w ten sam sposób się rozwiodłem. Szybko i bezboleśnie.

Sędzina, która wyglądała na pierwszy rzut oka na starą sukę, zaskoczyła mnie mocno bo powiedziała, że taki rozwód to wzór i właśnie z taką klasą ludzie powinni się rozchodzić.

Przy dzieciach jest potrzebny tzw Plan Rodzicielski. Moje też miały spotkanie z kuratorem dziecięcym, który opiniował jak dzieciaki to ogarniają.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co w sytuacji jak tylko 1 strona chce rozwodu? Jak wtedy to się rozwiązuje?

Chodzi o to, że żona mi mówi, że nie da mi rozwodu, a ja coraz częściej o tym myślę i pewnie prędzej czy później do tego dojdzie.

Jak to wygląda w praktyce?

Czytałem, że jest potrzebny trwały i całkowity rozpad pożycia małżeńskiego. To nie nastąpiło, bo seks jest. Nie mamy dzieci, więc z tym nie będzie problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam. U mnie trwało pół godziny a jest dziecko. Dużo zyskałem mając postawę opanowanego faceta i ojca. Mówiłem ze dla mnie najważniejsze jest dobro dziecka. Przedstawiłem dowody ze się zajmuje dzieckiem. Sędzina stwierdziła że plan wychowawczy jest niepotrzebny w tym wypadku. Pouczyła ze mamy się dogadywać dla dobra dziecka, co robimy. Staramy sobie nie przeszkadzać (na razie przynajmniej). Żonę skarciła ze wyskakuje z jakimiś próbami ograniczeń widzeń ;)

 

Barhar - Sąd stwierdzi rozpad po około 6 miesiącach  (umowny czas w orzecznictwie). Najlepiej nie mieszkać razem, mieć oddzielne konta, gosp domowe, bez seksu (a jeśli jest seks to mowisz ze go nie ma a żona oszukuje). I twierdzić że nie kochasz, masz inne cele życiowe niż żona, nie dogadujecie się w codziennych sprawach. Ale jeśli żona powie ze widzi szansę na naprawę małżeństwa to Sąd odroczy rozprawę, na pierwszej rozprawie raczej nie da. Choć bez dziecka jest łatwiej i trochę taniej.

Zresztą spoko, Sąd to nie poradnia małżeńska. Sąd rozwiązuje umowę cywilną między dwojgiem ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, seba33 napisał:

Ja w tym tygodniu złożyłem pozew i spisałem takie porozumienie. Po krótkich przepychankach udało mi się przeforsować to co chciałem czyli nieograniczone kontakty z dziećmi i ustalanie na bieżąco u kogo dzieci spędzą święta, ferie itp. Udało mi się także wyegzekwować kwotę 300 zł na każde dziecko i brak orzekania o winie. Czy ten świadek to konieczny?? Czy pomimo zgody żony sąd może podwyższyć kwotę alimentów? Ile przeważnie czeka się na termin i czy jest szansa że skończy się na pierwszej rozprawie? Szczerze to chciałbym mieć to już za sobą, bo JEDYNA "korzyść" z tego małżeństwa to tak, że mam wybite małżeństwo z głowy raz na zawsze. Nigdy więcej!

 

1) Tak, jest potrzebny Wam jeden świadek w Sądzie , że nastąpił trwały rozkład pożycia.

2) Jeżeli żona się zgadza na ustaloną kwotę (żeby tylko nie zmieniła zdania w ostatniej chwili!) , to raczej Sąd nie będzie w to ingerował.

3) Terminy są bardzo różne, może to być parę tygodni, a może być i rok. Wszystko zależy od miejscowości...Kolega czekał miesiąc, u mnie minęły dwa lata i jeszcze trwa...ale ja z orzekaniem o winie...

4) Jeżeli jest zgodne oświadczenie obu małżonków o chęci rozwodu bez orzekania o winie, i dogadane sprawy dzieci - to na 99% dostaniecie go już na pierwszej rozprawie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję :)

 

Niestety nie zawsze tak się da. Do tego potrzeba rozumu z obu stron. Jeśli baba chce wojny, to saa ją rozpęta, a później wszystko zrzuci na mężczyznę.

Jeżeli sędzia będzie idiotą, a takich jest większość, to na ślepo będzie przyznawał rację Babie, bez względu na okoliczności i przedstawione dowody.

Jeżeli baba nie ma honuru ani godności, to będzie dążyła do maksymalnego utrudnienia życia mężczyźnie. Ma to miejsce z reguły tam, gdzie samica tak naprawdę nie chce rozwodu, ale słucha bezmyślnie matki, ciotki, siostry, koleżanek.

Niewiele rozwodów, gdzie jest dziecko, udaje się załatwić w normalny sposób. Niektórzy twierdzą, że takich przypadków jest ok. 2% ogólnej liczby rozwodów.

Niewiele samic rozumie, że dziecko ma dwoje rodziców. Z reguły Próbują izolwac dzieci od ojców, żądając przy tym jak najwyższych alimentów.

 

Po rozwodzie można normalnie rozmawiać i traktować się jak ludzie, ale trzeba mieć rozum, mózg w czaszce, a nie siano. Często jest tak, że baba unika jakiegokolwiek kontaktu po wizycie u adwokata. "Adwokat zabrania rozmawiać i każe toczyć wojnę, bo to rozwód i tak trzeba".

Z reguły rozwody są z byle powodu. Ludzie zamiast naprawiać to, co jest nie tak, wolą iść do sądu po rozwód. Po co się starać, jak można zmienić męża/żone na inny model? Tym bardziej, że jakaś Dżesika z serialu poznała po rozwodzie super faceta. Baba myśli, że jej też się uda.

 

Znam wiele różnych przypadków i nigdy baba nie zgodziła się na jakiekolwiek ustalenia poza salą sądową.... Jeśli mężczyzna nie miał na nią porządnych haków. Gdy baba ma dużo do stracenia, wtedy nagle jest bardzo chętna do rozmowy. One wiedza doskonale, że i tak wygrają wszystko i nie muszą iść na ustępstwa.

 

Szkoda, że niewielu ludzi jest w stanie rozwodzić się z godnością.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Dobi napisał:

Niewiele rozwodów, gdzie jest dziecko, udaje się załatwić w normalny sposób. Niektórzy twierdzą, że takich przypadków jest ok. 2% ogólnej liczby rozwodów.

 

Ex  chciała rozwodu, ja po prostu (i to wskazówka dla przyszłych rozwodników) zgodziłem się bo żadna walka nie miała sensu.

Straciłem kasę za mieszkanie (rtv, agd, remonty) ale dlatego, że (i zgodzę się z tym)  doczytałem w pewnym poradniku że lepiej oddaj, niż walcz o dobra materialne - to bezpieczniejsza psychologiczna postawa. Ilość dób materialnych, które udało ci się wyszarpać jest często symbolem twojego poczucia krzywdy i chęci zemsty, a nie zapewnieniem sobie niezbędnych środków do życiaA pamiętajcie - oddałem jej wszystko tzn. w sumie wytłumaczyłem sobie że zostawiam to dziecku. Tak postawa akurat pozwoliła, że stara sędzina jeszcze Ex zrypała za próby manipulacji z dzieckiem tak, że Ex trochę się przestraszyła - albo zrozumiała.  

Co do majątku - drugi powód to techniczny, więcej bym wydał na adwokata, stracił czasu i nerwów (bo to oddzielna sprawa cywilna musiałby być) niż bym dostał zwrotu poniesionych nakładów za wyposażenie chaty. 

 

27 minut temu, Dobi napisał:

Z reguły rozwody są z byle powodu. Ludzie zamiast naprawiać to, co jest nie tak, wolą iść do sądu po rozwód. Po co się starać, jak można zmienić męża/żone na inny model? Tym bardziej, że jakaś Dżesika z serialu poznała po rozwodzie super faceta. Baba myśli, że jej też się uda.

 

Lubię Ciebie czytać. Mam jednak wrażenie, że nie do końca pogodziłeś się z rozstaniem. Rozumiem. Też tak miałem a może nawet dalej mam. Choć mocno wyprostowały mnie kłamstwa EX że nie ma drugiej gałęzi a gałąź była.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem na myśli to, że z reguły baba występując o rozwód, nie jest w stanie nawet uzasadnić tego w sensowny sposób. Nie ma nic konkretnego do zarzucenia swojemu mężowi. To, że czesto jest druga gałąź, że słucha koleżanek lub matki, to już inna kwestia.

One nie maja nawet argumentow przeciwko mężowi, aby sensownie napisać pozew.

Chyba dlatego tak im bije później.

 

Z resztą ich działanie tuż przed rozwodem też jest konkretne. Niewiele z nich ma honor, aby rozstać się z godnością. Standardowo ma miejsce nakręcanie spirali nienawiści, prowokowanie różnych sytuacji wśród znajomych i członków rodziny. Wszystko po to, aby pokazać mężczyznę w jak najgorszym świetle.

Generalnie ich argumenty za rozwodem są zmyslane. Standardowe: mąż nie daje jej pieniędzy, jest agresywny, kontroluje ją, nie pozwala spotykać się z matką/kolezankami. Jeśli jest dziecko, to dodatkowo dochodzi: nie zajmuje sie dzieckiem, jest agresywny, boję sie zostawiac z nim dziecko, nie zna potrzeb dziecka, nie jest z nim związany emocjonalnie, traktuje je przedmiotowo.

Oczywiście wszystko to odradzają adwokaci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RedBull1973 no to ja mam  2600 na dwójkę z ostatniego rozwodu + płace za niepubliczną szkołę tego chorego na raka syna.

 

Ogólnie to uchylanie się od płacenia alimentów to przestępstwo. Ale jest jeden "wałek" który można zrobić, aby

wykpić się od tego obowiązku i ogólnie od wszystkiego. Należy powołać spółkę akcyjną z akcjami na okaziciela

z siedzibą na Dominikanie. Cały majątek, udziały w firmach i nieruchomościach wnieść aportem do tej spółki.

I wtedy święty spokój. Majątek, który się ma to jedynie ta spółka akcyjna, której akcje są zdeponowane w banku

na Dominikanie. W kraju można nie mieć NIC. Zupełnie NIC na siebie. Trochę jest to śliskie, ale przy mojej

szóstce dzieci to się chwilami zastanawiam. Koszt utrzymania takiej spółki nie przekroczy 100 USD miesięcznie.

Koszt założenia nie powinien przekroczyć kilku tyś. USD. Polecieć tam raz trzeba. Ale jeśli człowiek w kraju

na siebie nie ma NIC, to mu nic nie zabiorą. Żaden komornik. Poza tym również konta zagraniczne są bezpieczne

przed polskimi komornikami. Nawet jak żona pójdzie do komornika i poda numer rachunku np. w Hiszpanii, to i tak

jest to bezpieczne przed egzekucją. Mimo, że jesteśmy w UE. Dla krajów spoza UE - luz. Najgorsze samochody

i nieruchomości. Nieruchomości trzeba przenieść prawo własności na tą SA na Dominikanie. A co  z autem?

Ta SA z Dominikany może mieć 100% udziałów z spółce  z o.o. w Polsce z kapitałem 5000 która weźmie samochód

w leasing. Przy odpowiednio dużej wpłacie (45%) każdy bank udzieli leasingu takiej spółce celowej. My możemy zostać

powołani na prezesa zarządu tej spółki z wynagrodzeniem 100 PLN miesięcznie. Tak, aby komornik nie zajął.

 

To takie ogólne dywagacje. Jak ktoś ma inny pomysł - to proszę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest prostszy sposób, założyć konto bankowe w jakimś banku spółdzielczym na kogoś zaufanego, i zrobić go właścicielem.

A siebie pełnomocnikiem (tylko nie współwłaścicielem! a pełnomocnikiem! )...

Oczywiście w ten sposób uratujemy tylko 40 % swoich dochodów, bo 60% komornik zabierze.

Ale czasem dobre i to , mnie uratowało "życie"...

(Strasznie niewygodnie funkcjonować bez konta i karty Visa/Master w dzisiejszym świecie...:P)

 

P.S. W tej chwili już nie mam egzekucji komorniczych, jestem na ZERO !

Edytowane przez RedBull1973
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja pobiłem rekord świata rozwodziłem się 20 minut.Bez orzekania o winie opieka nad dzieckiem obojga rodziców za ich porozumieniem.Było tak szybko że sąd z korytarza nas prosił jeszcze raz bo nie zdążył odczytać całej sentencji wyroku.Tak jak ja się rozwodziłem życzę każdemu o ile będzie miał do czynienia z taką sytuacją życiową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze sposób na pozbycie się egzekucji komorniczej.

Ktoś napisał o tym poradnik i podobno działa. Wiele osób tak twierdzi, ja jeszcze tego nie testowałem. "Jak poznałem się egzekucji komorniczej".

W przypadku problemów z alimentami (a wiem z pewnego źródła, że wredne suki potrafią łazić do komornika nawet wtedy, gdy dostaną kasiore jeden dzień za późno) można to wykorzystać.

 

Nie pamiętam teraz szczegółów, ale opierało się to na tym, że egzekucja nie może być uciążliwa i ma dążyć tylko do zaspokojenia roszczenia. Bardzo szybko wybija sukom że łbów łażenie po komornikach.

 

Tak naprawdę, to problemem są nie tyle alimenty, co orzecznictwo polskich sądów. Sąd uniemożliwia ojcom wychowywanie dzieci, obciążając ich wysokimi alimentami. Bardzo często są to kwoty, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Normalny człowiek od razu widzi, że ma to na celu zgnojenie i upokorzenie go, a z realnymi potrzebami dziecka nie ma nic wspólnego. Stąd ten opór przed płaceniem. Jest to po prostu haracz za to, że ojciec nie może wychowywać dziecka. Nagroda dla suki za to, że chce wykasować ojca z życia dziecka.

 

Mnie już dawno przestało dziwić to, że niektórzy nie płacą alimentów. Kiedyś miałem podejście podobne, jak chyba większość: "No jak to można nie płacić na utrzymanie własnych dzieci?" Teraz wiem dokładnie, jak działa ten mechanizm i przestało mnie to dziwić.

Normalny ojciec chce wychowywać dzieci, a nie płacić haracz za przetrzymywanie go przez samicę. Chcę, ale nie może.

 

Niby mamy smartfony, szybki internet, trochę autostrad, jesteśmy w UE i NATO, ale tak naprawdę jesteśmy ponad 50 lat za Europą i nic nie zapowiada, aby cokolwiek mogło się zmienić w tej kwestii.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Trzy grosze w temat.

 

Sądy respektują tak zwany RPW (Rodzicielski Plan Wychowawczy)  Wyszło mi w  sumie pięć stron, ale wszystko było jasno rozpisane. Kiedy i z którym rodzicem dziecko spędza święta, wakacje, ferie, weekendy, kto za co płaci i do czego się zobowiązuje (poza alimentami), u kogo jest paszport dziecka, na jaki czas dziecko może może wyjechać za granicę bez pisemnej zgody ex...itd. Można wpisać wszystko co jasno określa zasady i służy dobru/bezpieczeństwu dziecka. Jeśli na rozprawie strony są zgodne to:

1. Masz zobowiązania o które walczyłeś

2. Ex Ci nie podskoczy bo masz wszystko klepnięte prawomocnym wyrokiem (po dwóch tygodniach od orzeczenia o rozpadzie małżeństwa)

3. Warto to mieć żeby w razie "widzimisię" byłej pomachać jej tym przed nosem. Dla przypomnienia na co się zgodziła.

 

Jako podwójny rozwodnik napiszę tak: Płomienne uczucia zatwierdzono podpisami, więc pogorzelisko też należy, żeby pożaru nie było :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądy mają w dupie Plan Wychowawczy. Znaczenie ma tylko zgodny plan wychowawczy, przedstawiony przez oboje rodziców.

W praktyce wygląda to tak, że samica nie pozwala na jakiekolwiek porozumienie, bo wie, że suka w todze i tak jest po jej stronie. Do 29 sierpnia 2015 roku dodatkowo sądy ograniczały władzę rodzicielską (praktycznie zawsze ojcu) w przypadku braku zgodnego porozumienia. To było prawdziwe skurwielstwo. Pomimo zmiany przepisów, robią to do tej pory.
Możesz sobie przedstawiać, co chcesz. Kwity mogą być nawet podpisane przez samicę. Jeśli ona w sądzie zezna, że jesteś złym ojcem, to gówno na tym ugrasz. Jedynie w sytuacji, gdy ona sama ma dużo do stracenia, może pozwolić ci wychowywać dzieci. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego, co zrobi w sądzie samica. W innym przypadku - nie masz na to najmniejszych szans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.09.2016 o 08:09, Dobi napisał:

Sądy mają w dupie Plan Wychowawczy. Znaczenie ma tylko zgodny plan wychowawczy, przedstawiony przez oboje rodziców.

W praktyce wygląda to tak, że samica nie pozwala na jakiekolwiek porozumienie, bo wie, że suka w todze i tak jest po jej stronie. Do 29 sierpnia 2015 roku dodatkowo sądy ograniczały władzę rodzicielską (praktycznie zawsze ojcu) w przypadku braku zgodnego porozumienia. To było prawdziwe skurwielstwo. Pomimo zmiany przepisów, robią to do tej pory.
Możesz sobie przedstawiać, co chcesz. Kwity mogą być nawet podpisane przez samicę. Jeśli ona w sądzie zezna, że jesteś złym ojcem, to gówno na tym ugrasz. Jedynie w sytuacji, gdy ona sama ma dużo do stracenia, może pozwolić ci wychowywać dzieci. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego, co zrobi w sądzie samica. W innym przypadku - nie masz na to najmniejszych szans.

 

Nie w dupie tylko trzeba się dogadać.  Albo tak zatańczyć z ex żeby nie miała ochoty na tułaczkę po sądach. Jedno i drugie nie jest zbyt skomplikowane. Zgodny plan wychowawczy oznacza, że sucz w todze ma tyle do gadania co żyd za okupacji.

Edytowane przez Le velieur silencieux
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodny plan - ok. Tylko uświadom to sobie, że nie każda ex chce tańczyć tak, jak jej zagrasz. Rodzice opłacają adwokata i sponsorują ją przez wiele miesięcy. Nie musi liczyć się z kasą.

Gdyby każda teściowa zdychała w odpowiednim momencie, to wszystkim żyłoby się lepiej. Niestety nie ma tak dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dobi napisał:

Zgodny plan - ok. Tylko uświadom to sobie, że nie każda ex chce tańczyć tak, jak jej zagrasz. Rodzice opłacają adwokata i sponsorują ją przez wiele miesięcy. Nie musi liczyć się z kasą.

Gdyby każda teściowa zdychała w odpowiednim momencie, to wszystkim żyłoby się lepiej. Niestety nie ma tak dobrze.

Nie ma tak, że się nie da wybrnąć z gówna. Trzeba szukać wyjścia. Z ex możesz się  "tłuc" na sali ile wejdzie. Teściowej w akcji to już Ci szczerze współczuję. Pomyśl jak ją wyeliminować z tego spektaklu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.09.2016 o 09:13, Dobi napisał:

Jest jeszcze sposób na pozbycie się egzekucji komorniczej.

Ktoś napisał o tym poradnik i podobno działa. Wiele osób tak twierdzi, ja jeszcze tego nie testowałem. "Jak poznałem się egzekucji komorniczej".

W przypadku problemów z alimentami (a wiem z pewnego źródła, że wredne suki potrafią łazić do komornika nawet wtedy, gdy dostaną kasiore jeden dzień za późno) można to wykorzystać.

 

Nie pamiętam teraz szczegółów, ale opierało się to na tym, że egzekucja nie może być uciążliwa i ma dążyć tylko do zaspokojenia roszczenia. Bardzo szybko wybija sukom że łbów łażenie po komornikach.

 

Tak naprawdę, to problemem są nie tyle alimenty, co orzecznictwo polskich sądów. Sąd uniemożliwia ojcom wychowywanie dzieci, obciążając ich wysokimi alimentami. Bardzo często są to kwoty, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Normalny człowiek od razu widzi, że ma to na celu zgnojenie i upokorzenie go, a z realnymi potrzebami dziecka nie ma nic wspólnego. Stąd ten opór przed płaceniem. Jest to po prostu haracz za to, że ojciec nie może wychowywać dziecka. Nagroda dla suki za to, że chce wykasować ojca z życia dziecka.

 

Mnie już dawno przestało dziwić to, że niektórzy nie płacą alimentów. Kiedyś miałem podejście podobne, jak chyba większość: "No jak to można nie płacić na utrzymanie własnych dzieci?" Teraz wiem dokładnie, jak działa ten mechanizm i przestało mnie to dziwić.

Normalny ojciec chce wychowywać dzieci, a nie płacić haracz za przetrzymywanie go przez samicę. Chcę, ale nie może.

 

Niby mamy smartfony, szybki internet, trochę autostrad, jesteśmy w UE i NATO, ale tak naprawdę jesteśmy ponad 50 lat za Europą i nic nie zapowiada, aby cokolwiek mogło się zmienić w tej kwestii.

 

Niestety praktyka często wygląda tak, że wniosek o alimenty jest już od dawna złożony w sądzie, i czeka na przykład już od roku.

W momencie zapadnięcia wyroku w stylu "alimenty 2000 zł /mc" , ojciec ma nagle do zapłaty 24 000 zł...

Więc nic mu nie daje to ,że zapłaci terminowo te 2000zł , bo suka leci do komornika , aby ten  ściągnął "zaległości"...

 

U mnie było jeszcze weselej, bo Pani Małżonka...najbezczelniej w świecie oszukała komornika! Tzn. stwierdziła w Kancelarii Komorniczej, że wiszę o wiele więcej, niż naprawdę!

Na drugi dzień dostarczyłem komornikowi potwierdzenia przelewów, że przecież to i to i tamto - dawno jest zapłacone...

Jaka odpowiedź komornika ?

"Ja tu mam tytuł egzekucyjny z Sądu, i nie wnikam, czy pan to już zapłacił , czy nie (!!!) . Jeżeli pana żona kłamie, to musi pan wytoczyć jej proces, ja muszę to ściągać!"

Sama egzekucja też jest zajebista, otóż wyglądało to tak :

- 60% mojej pensji było zajmowane już u pracodawcy

- pozostałe 40 % wynagrodzenia trafiało na konto bankowe, i momentalnie TEŻ BYŁO zajmowane przez komornika !!!!

Czyli, po wypłacie nie trafiała do mojej kieszeni ANI ZŁOTÓWKA !

 

Rozwiązaniem było założenie konta na zaufaną osobę (i pełnomocnictwo - ALE NIE współwłaściciel konta!), i przelewanie tam mojej pensji, w ten sposób zostawało mi chociaż 40%...

 

Aha, pisałem skargi na czynności komornika,że pozbawia mnie środków do życia, zabierając mi 100% dochodów...

Oczywiście bez najmniejszego skutku.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Le velieur silencieux napisał:

Nie ma tak, że się nie da wybrnąć z gówna. Trzeba szukać wyjścia. Z ex możesz się  "tłuc" na sali ile wejdzie.

 

Można się tłuc ale wtedy gdy nie ma dzieci. Gdy są trzeba zachować postawę zrównoważonego ojca i stabilnie emocjonalnego człowieka. Po to aby nie ograniczono nam w jakikolwiek dostępu do dziecka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sądach jest wiele patologii.

Zauważcie, że rozwody są prowadzone przez Wydziały Cywilne. Sędziowie traktują je tak, jak każdą inną sprawę cywilną: walkę o majątek, odszkodowanie, zadośćuczynienie itp. Przez to mają skrzywione spojrzenie na całą sprawę. Stąd ta cała walka.

W sytuacji, gdy nie ma dzieci, można niszczyć siebie nawzajem do woli. Jeśli dochodzi walka o dzieci (a tak naprawdę - walką samicy o pieniądze z alimentów), wówczas jest to niemożliwe! Mężczyzna ma być cichy, spokojny, opanowany... bo inaczej baba w todze nie pozwoli mu zajmować się dzieckiem (takie mają zryte łby). Poza tym ZAWSZE stoją po stronie baby. Nie znam żadnego przypadku, aby sędzia w miarę sprawiedliwie i uczciwie rozpatrywał sprawę rozwodową w przypadku, gdy są dzieci. A znam setki różnych spraw.


Nawet z mojej sprawy mam wiele przykładów prawdziwych patologii, na które suka w todze nie reagowała w żaden sposób. Fakt, można się teraz na nią skarżyć, ale gówno to da, bo skarga i tak będzie rozpatrywana przez jej kumpli z roboty. Nie ma na nie żadnego bata i robią wszystko, co chcą.

@Le velieur silencieux Prezentuje typową postawę cwaniaczka, któremu się udało. Udało mu się tylko i wyłącznie dzięki jego ex. Nie ma w tym żadnej jego zasługi. To od niej zależy przebieg całej sprawy. Gdyby doszła do tego walka o dzieci, wówczas gówno by wygrał, a sprawa trwałaby wiele miesięcy. Znam takich cwaniaczków. Próbują podbudować swoje ego i czują się lepsi. Wydaje im się, że coś osiągnęli, coś załatwili. Tak naprawdę, to gówno zrobili. Jest to prymitywna zagrywka. Gdyby był mądrzejszy, to nie wrzucałby tutaj swoich "mądrości". Każdy wie, że w sądzie można załatwić wszystko... jeśli jest jakieś porozumienie pomiędzy stronami. To nic nowego. Niestety tacy ludzie, jak on, nie rozumieją tego, że w większości przypadków (a właściwie, to praktycznie zawsze) jakiekolwiek porozumienie nie jest możliwe.


Można tłuc się z ex w sądzie okręgowym podczas sprawy rozwodowej.... i stracić kontakt z dziećmi. Jak kto woli. Późniejsza walka jest jednak bardzo utrudniona. Oczywiście wiąże się to także (z reguły) z całkowitą izolacją od dzieci na długie miesiące. Sądy rejonowe niechętnie zmieniają postanowienia okręgowych w kwestii sprawowania opieki nad dziećmi. Zasada jest taka: Trzeba udowodnić, że baba jest zła. Nie wystarczy być dobrym ojcem. Trzeba udowodnić, że baba nie nadaje się na matkę. Tylko w ten sposób można coś ugrać.

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.10.2016 o 09:51, Dobi napisał:

@Le velieur silencieux Prezentuje typową postawę cwaniaczka, któremu się udało. Udało mu się tylko i wyłącznie dzięki jego ex. Nie ma w tym żadnej jego zasługi. To od niej zależy przebieg całej sprawy. Gdyby doszła do tego walka o dzieci, wówczas gówno by wygrał, a sprawa trwałaby wiele miesięcy. Znam takich cwaniaczków. Próbują podbudować swoje ego i czują się lepsi. Wydaje im się, że coś osiągnęli, coś załatwili. Tak naprawdę, to gówno zrobili. Jest to prymitywna zagrywka. Gdyby był mądrzejszy, to nie wrzucałby tutaj swoich "mądrości". Każdy wie, że w sądzie można załatwić wszystko... jeśli jest jakieś porozumienie pomiędzy stronami. To nic nowego. Niestety tacy ludzie, jak on, nie rozumieją tego, że w większości przypadków (a właściwie, to praktycznie zawsze) jakiekolwiek porozumienie nie jest możliwe.


 

Napiszę tak pierdoło. Nie potrafisz się dogadać na koniec to znaczy, że nigdy nie potrafiłeś. Z mojej strony to koniec osobistej wycieczki. Szkoda klawiatury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.