Skocz do zawartości

To w końcu jak ma być?


Rekomendowane odpowiedzi

Każda kobieta, która ma własne zdanie to zakompleksiona, brzydka baba?

 

Pozwolę sobie jednak przypisać zwycięstwo w dyskusji, bo świadczy chyba o tym twoja wyprawa w moje prywatne życie - skończyły się merytoryczne argumenty (jeżeli o tych wcześniejszych można tak w ogóle powiedziec)?

 

Jeżeli chodzi o twoja ocenę to całkiem nietrafiona. Mam 26 lat, 167 cm wzrostu i ważę 58 kg, więc mam góra 5 nadmiaru, zależy co kto lub. Miss model nie jestem ale mam parę ładnych atutów swojej urody. Swojego faceta poznałam będąc jeszcze na studiach, jest wspaniałym inteligentnym facetem,  cieszę się, że go poznałam i mogę nazywać się jego kobietą. Moje przywiązanie wynikać może z tego, że kiedyś jak byłam jeszcze młoda trzpiotką czułam się bardzo zraniona przez pewnego samca i długo żadnemu nie ufalam, w zasadzie dopóki nie poznałam jego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

6 minut temu, Samica napisał:

Jeżeli chodzi o twoja ocenę to całkiem nietrafiona

 

Skoro nietrafiona to jak możesz pisać o wycieczkach w prywatne życie :lol:

 

 

4 minuty temu, Samica napisał:

, bo świadczy chyba o tym twoja wyprawa w moje prywatne życie - skończyły się merytoryczne argumenty (jeżeli o tych wcześniejszych można tak w ogóle powiedziec)?

 

Znaczy się profiluję bez pudła ;) 

 

 

7 minut temu, Samica napisał:

Pozwolę sobie jednak przypisać zwycięstwo w dyskusji,

 

Temat został wyczerpany w moich 2 pierwszych postach, dalej to jest jedynie twoje widzimisię schematyczne maksymalnie, a my kręcimy sobie z tego bekę.

 

Wszytko co tutaj piszesz to wydumania oparte o bzdury promowane przez popkulturę bez poparcia naukowego. Takie tematy jak twój były już na forum przerabiane wielokrotnie, nawet w niektórych przytaczano konkretne przykłady badań nad pewnymi zjawiskami zarówno z zakresu biologii jak i psychologii  lub powoływano się na statystykę. Dziwnym zbiegiem okoliczności macie skłonność do ignorowania faktów i żyjecie w świecie ja czuję/ mi się wydaje/ powinno być tak bo będzie ładniej ;) 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Samica napisał:

a kobieta daje mu poczucie miłości i łagodność

Hahahahaha, dobre! Szczególnie ta łagodność :lol:  Lubię Cię, bo potrafisz mnie rozśmieszyć. Heh.

 

1 godzinę temu, Samica napisał:

największy twardziel mięknie przy pięknej kobiecie

Taa. Pod warunkiem, że kobieta ma +20 kg albo powyżej 35 lat :D Przy młodej, zdrowej laseczce nic nie mięknie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, dr Mordechaj B'rzyt-wa napisał:

Do życia halucynacjami niestety należy dodać nieznajomość regulaminu, netykiety i przyległości - czy to przez niechęć czy wrodzone lenistwo, nie ma dla mnie znaczenia.

Pani Wokalistka otrzymała przymusowy urlop do wczesnych godzin porannych.

 

Nazimizogin :lol:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Samica napisał:

Każda kobieta, która ma własne zdanie to zakompleksiona, brzydka baba?

 

Pozwolę sobie jednak przypisać zwycięstwo w dyskusji, bo świadczy chyba o tym twoja wyprawa w moje prywatne życie - skończyły się merytoryczne argumenty (jeżeli o tych wcześniejszych można tak w ogóle powiedziec)?

 

Jeżeli chodzi o twoja ocenę to całkiem nietrafiona. Mam 26 lat, 167 cm wzrostu i ważę 58 kg, więc mam góra 5 nadmiaru, zależy co kto lub. Miss model nie jestem ale mam parę ładnych atutów swojej urody. Swojego faceta poznałam będąc jeszcze na studiach, jest wspaniałym inteligentnym facetem,  cieszę się, że go poznałam i mogę nazywać się jego kobietą. Moje przywiązanie wynikać może z tego, że kiedyś jak byłam jeszcze młoda trzpiotką czułam się bardzo zraniona przez pewnego samca i długo żadnemu nie ufalam, w zasadzie dopóki nie poznałam jego.

Samica z racji tego ze jestes moja imienniczka:)))) nie bede zlosliwa :D

Tylko powiem, ze za jakis czas, jak opary "milosci "opadna, zrozumiesz idee tego forum, a jesli nie,  dalej bedziesz sie oszukiwac:))) Wiem co mowie, bylam taka jak Ty:)) i wydawalo mi sie to samo:))

Pozdrawiam S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic z tych postów nie wynika kobieto, oprócz chęci wmówienia, że mężczyzna potrzebuje kobiety, bo Ty tak masz.

 

Okej. Nic mi do tego co Ty sobie myślisz.

 

A  z mojego doświadczenia powiem, że potrzebujesz przesłać hajs na moje konto, bo tak.

 

I pozwolę sobie przyznać moją wyższość w tej dyskusji, bo tak.

 

Sztampowość do bólu. 0 nauki. strata czasu. oddawaj czas za przeczytanie tego badziestwa.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Pozwolę sobie jednak przypisać zwycięstwo w dyskusji

Jeszcze nikt się nie odważył zwyciężyć w "dyskusji" z samicą :D

A wy nazimizoginistyczni zdrajcy, coś tak ostatnio patrze mało nowych wpisów na forum, a tu w rezerwacie jadą ostro z tematem :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nawet sądzę, że @Samicawierzy w to co pisze. Aktualnie wierzy. Co oczywiście w niczym nie przeszkodzi, że gdy nadejdzie godzina "0" w jej stosunkach damskomęskich uzna, że jest ofiarą-pokrzywodzną-zawiedzioną-oszukaną-wyzyskaną-porzuconą i teraz to przekonanie będzie jej legitymacją i wytłumaczeniem do robienia tych wszystkich wrednych rzeczy, o których obecnie nawet nie śni - z roztrzaskiwaniem zastawy stołowej łącznie.

 

Bo tak to niestety działa u naszych drogich i miłych sercu pań.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red @dr Mordechaj B'rzyt-wa @HORACIOU5 @Molu @SledgeHammer @Subiektywny

 

Ehh... nie chciałam przekonać Was do istnienia miłości jak z bajki, do istnienia Tristana i Izoldy... tylko do takiej zwykłej miłości. Moi dziadkowie żyją ze sobą ponad pół wieku, moi rodzice są ze sobą ponad 30, no jednak coś ich musiało łączyć oprócz seksu? 

 

Jak piszę, że mężczyzna potrzebuje kobiety to nie mam na myśli, że nie może bez niej żyć, tak jak bez chleba czy powietrza. Też mogłabym żyć sama, mam swoje mieszkanie, pracuję, na dobrą sprawę jestem samowystarczalna, no ale jednak to nie wszystko. Po prostu razem jest lepiej, kiedy nie musisz wracać do pustego mieszkania.

 

On jest szczęśliwy, bo ja pójdę sama do sklepu i kupię mu koszulki, skarpetki lub inne ubrania, bo autentycznie nie lubi chodzić po sklepach i dla niego to prawie graniczy z gehenną. Na początku się opierał, żeby pójść ze mną do sklepu np. po kurtkę na zimę, bo ja "tak długo chodzę", ale później doszedł do wniosku, że wybieram mu fajne rzeczy, więc teraz już nawet ze mną nie chodzi tylko zdaje się na mnie i mówi, żebym mu kupiła to i to. Lubi jak mu przygotowuję jedzonko albo po prostu przyniosę mu kawę kiedy pracuje przy komputerze. Mieszkamy ze sobą dwa lata i jest nam tak razem dobrze, jest nam wygodniej niż gdybyśmy mieli żyć osobno.

 

On ma swoje obowiązki, ja swoje i nam to odpowiada. Ja się nie martwię jak mi kran cieknie, jak zepsuje się spłuczka albo jak trzeba przenieść coś ciężkiego do piwnicy, a on o to czy będzie miał na rano czystą koszulkę i czy znowu będzie musiał jeść mrożoną pizze na obiad. No i masz ten komfort, że zawsze masz się do kogo zwrócić, do kogo odezwać, przytulić się i nie mówię tylko o sobie, bo np. kiedy ja siedzę dłużej przy komputerze a on akurat leży sobie na kanapie i przegląda coś na telefonie, to sam nie raz do mnie powie "choć się przytulić i poleżeć trochę ze mną", tak po prostu, bez pod tekstu seksualnego. I wcale nie jest ciepłymi kluchami, ale zawsze wysłucha co mam do powiedzenia (w zasadzie on mnie nauczył składnie formułować swoje żądania/oczekiwania), jeżeli uzna, że mam trochę racji to pójdzie mi na ustępstwo, ale jeśli uważa, że to on ma rację to zawsze postawi na swoim. Poza tym, no cóż, jest ode mnie sprytniejszy, moje "fochy" nigdy na niego nie działają i zawsze umie mnie tak zakręcić, żeby "ustawić mnie do pionu", chociaż swoją drogą to nie umiem się fochać dłużej niż dwie godziny i po tym czasie zazwyczaj i tak ulegam.

 

Ja przed nim miałam dwóch chłopaków, oba związki były długoterminowe, on miał przede mną 7 dziewczyn, w tym 3 związki i 4 "przygody". Mój pierwszy związek, powiedzmy, bardzo się na mnie odbił w sensie negatywnym, czułam się wtedy bardzo skrzywdzona. Miałam 18 lat z hakiem, mieszkałam w niewielkiej miejscowości, poznałam jego, był już na studiach inżynierskich, imponował mi strasznie, był taki mądry i dojrzały. Wpadłam jak śliwka w kompot. Straciłam z nim dziewictwo. 3 dni później powiedział, że zakochał się w innej. Bańka prysła. Nie wiem czy to, co wtedy przeżywałam można nazwać załamaniem, w każdym razie byłam młoda i głupia i czułam się porzucony przy drodze pies. W każdym razie miałam jakieś objawy depresji i brałam wtedy antydepresanty, do tej pory nie przyznałam nikomu, co się stało. Zawsze idealizowałam ten pierwszy raz, że to będzie wielka miłość, książę z bajki itp. Nie bolało mnie chyba tak bardzo, że odszedł, ale nienawidziłam go szczerze i chyba teraz nadal go nienawidzę za to, że się wtedy ze mną kochał, miał świadomość, że to mój pierwszy raz, a wiedział już o swoich uczuciach do tamtej dziewczyny, która w dodatku była ze sto razy brzydsza. Nie rozumiał jak mógł mi to zrobić chociaż wiedział jak mi na tym zależało.

 

 Dwa lata później kiedy wyjechałam już na studia pisze do mnie właśnie on. Specjalnie założył konto na fejsbuku, napisał, że popełnił błąd, bał się związku z osobą, której może zaufać i chciał sam "kontrolować" swoje szczęście, dlatego wybrał tamtą, która jak się okazało ma jakieś objawy schizofrenii i ogólnie jest niestabilna emocjonalnie (on o tym wiedział od początku - nie wiem jak on zakładał sterowanie nią?!). Zrobił jej dziecko, rodzicom powiedzieli, że to wpadka, ale mi się przyznał (przyznam się szczerze, że pisałam z nim tylko, żeby żywić się jego nieszczęściem, czułam, że karma powraca i nie było mi go ani trochę szkoda), że sam ją do tego namówił, bo myślał, że ona się przez to ogarnie (!). Jak się domyślacie nie wyszło. Dziewczyna nie zajmowała się ani domem, ani dzieckiem, nie nadawała się też do pracy - ostatecznie dostała rentę na głowę. Namawiała go też, żeby popełnili w trójkę samobójstwo (!). Wszystko było na jego głowie, z wycieńczenia zasnął za kółkiem i wjechał w drzewo, skończyło się na urazie ręki. Po tym się z nią rozstał i zaczął pisać do mnie. Na jego usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że miał ciężkie dzieciństwo, jego ojciec był nieco despotą, wyżywał się na swojej żonie, mieli się rozstać, ale los chciał, że miał wtedy wypadek i został sparaliżowany, żona została się nim zajmować, ale po jakimś czasie zaczęła pić - generalnie nie było wesoło. 

 

W każdym razie wtedy się coś we mnie odblokowało i zaczęłam spotykać się z chłopakiem, który już wcześniej do mnie zarywał, chodziliśmy tak ze sobą rok, ale ostatecznie każde poszło swoją drogą. Później znowu miałam przerwę i na ostatnim roku poznałam swojego obecnego narzeczonego i dlatego chciałabym powiedzieć, że nawet jeżeli się na kimś kiedyś zawiedziemy to nie znaczy, że nie poznamy już w życiu kogoś wspaniałego na kim będzie nam mogło zależeć. Życie jest życiem, nie mam gwarancji, że będziemy ze sobą zawsze, albo bardzo bym chciała, żeby cały czas było między nami tak dobrze ;) 

 

Nie wiem w sumie czemu napisałam tego posta i czy można coś z niego wyciągnąć, ale na tym forum jest tak mało szczęśliwych zakończeń, że chyba chciałam dodać chociaż jedno ;) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 26.09.2016 o 11:58, Samica napisał:

Nie zgadzam się tylko z tym, że przez to nie potrzebujecie kobiet, nie potrzebujecie bliskości - dla mnie to bzdura. Od dziecka nas potrzebujecie - nawet Silny napisał w swoim wstępie jak ważna jest czułość matki w rozwoju dziecka -  i że niby później z tego wyrastacie? 

 

vs

 

18 minut temu, Samica napisał:

Jak piszę, że mężczyzna potrzebuje kobiety to nie mam na myśli, że nie może bez niej żyć, tak jak bez chleba czy powietrza. Też mogłabym żyć sama, mam swoje mieszkanie, pracuję, na dobrą sprawę jestem samowystarczalna, no ale jednak to nie wszystko. Po prostu razem jest lepiej, kiedy nie musisz wracać do pustego mieszkania.

 

Czyli najpierw że bzdury i potrzebujemy... a potem że jednak można żyć bez kobiety :lol: Tryb samozaorania w akcji.

 

Podpowiem: to się nazywa odwracanie kota ogonem, kiedy nagle okazuje się, że nie zdobyło się poklasku ;)

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, HORACIOU5 napisał:

 

vs

 

 

Czyli najpierw że bzdury i potrzebujemy... a potem że jednak można żyć bez kobiety :lol: Tryb samozaorania w akcji.

 

 

Aaaaaaaaa! chce mi się krzyczeć ;_; tak się mówi, no generalnie można chyba coś potrzebować co nie jest warunkiem do przeżycia. Można np. żyć bez mięsa i być wege, no ale jednak, niektórzy potrzebują jeść mięso i mają potrzebę opierdzielić steka. Chociaż gdyby dosłownie na to patrzeć, to potrzebujecie kobiet, żeby się w ogóle urodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, bo kobieta sama sobie jest w stanie dziecko zrobić i zapłodnić a mężczyzna jest zupełnie niepotrzebny wtedy :lol:

 

Cholera a zawsze myślałem, że sperma jest potrzebna aby zapłodnić kobietę i powstało dziecko. Kurde tyle czasu żyłem w błędzie :(

 

Do tego żyję w nieustannym błędzie i powinienem mieć kobietę. Tak. Zdecydowanie. Niechaj mnie orze jak może, dopierdala mi, marnuje mój czas, uprzykrza mi życie i sprawia żebym nie był szczęśliwy, bo tak trzeba. Kogo obchodzą moje potrzeby i to czego ja chcę. Mam mieć kobietę, bo jest mi potrzebna... bo ktoś w internetach tak napisał i mam się dostosować... bo tak.

 

Nie no muszę tutaj zacytować @SledgeHammer bo dawno nie miałem takiego ubawu przy czytaniu farmazonów :lol:

 

b7d5689c3cbc6950acb39ec05b3dacfa.jpg

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że mężczyzna potrzebuje kobiety, żeby się urodzić nie zaprzecza temu, że kobieta nie potrzebuje do tego samego mężczyzny?

 

Nie napisałam, że każdy facet powinien mieć kobietę i nie każda kobieta musi mieć faceta. Generalnie to nie trzeba. Ale fajnie jest kogoś mieć, no przynajmniej ja tak mam, myślę, że mój chłopak też skoro postanowił się oświadczyć. W zasadzie to chyba dużo ludzi tak ma, wiadomo sprawy się mogą różnie potoczyć, ale ja znam trochę szczęśliwych par, które jakoś dają radę i zawsze się wspierają. Poza tym rozcierasz bardzo fatalistyczną wizję związku, ale rozumiem, że niektórym życie w związku nie odpowiada.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Samica napisał:

Nie wiem w sumie czemu napisałam tego posta i czy można coś z niego wyciągnąć, ale na tym forum jest tak mało szczęśliwych zakończeń, że chyba chciałam dodać chociaż jedno ;) 

 

Mylisz się :).

 

Większość historii na forum to nie złe zakończenia, ale złe dobrego początki :).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fataliatyczna wizję związku :lol: No tak, bo wszystko co Bracia tutaj na forum pisali to fikcja a każda historia i ich przeżycia są wyssane z palca :lol:

 

Ot typowe podejście w stylu: w dupie mam fakty i dowody, ja wiem lepiej bo tak ;)

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, SLV napisał:

Samica no normalnie sie wzruszylam:)) taaaka historia, no nie, jeszcze czegos takiego nie slyszalam :lol: jestes naprawde niesamowita ..kurde az okulary zachlapalam od lez  :D :D oczywiscie tak sie ciesze z Twojego szczescia :lol: :P

Może się to komuś wydawać  głupie i w ogóle, ale naprawdę wtedy za małolata to naprawdę myślałam, że to koniec świata i nie umiałam sobie z tym poradzić, po prostu miałam to tak zakodowane w głowie i torturowałam się cały czas tymi myślami, no ale czas leczy rany i chyba karma też zadziałała jak patrzę jak nasze życia się potoczyły, w sumie później poczułam satysfakcję, bo może gdyby wybrał inaczej i to ja byłabym na miejscu tamtej dziewczyny to nie wiem jak by mój los mógł się potoczyć...

 

31 minut temu, Terteus napisał:

 

Mylisz się :).

 

Większość historii na forum to nie złe zakończenia, ale złe dobrego początki :).

Ehh, niech Wam będzie :D 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Samica napisał:

Ehh... nie chciałam przekonać Was do istnienia miłości jak z bajki, do istnienia Tristana i Izoldy... tylko do takiej zwykłej miłości. Moi dziadkowie żyją ze sobą ponad pół wieku, moi rodzice są ze sobą ponad 30, no jednak coś ich musiało łączyć oprócz seksu? 

 

Kiedyś były inne warunki społeczne, nie było przyzwolenia na pewne rzeczy, wiele akcji dzisiaj normalnych oznaczało stygmatyzację i wykluczenie, do tego dochodzi jeszcze coś co się nazywa PRZYZWYCZAJENIE. Natomiast natura ludzka była taka sama i niezmienna tkwiła jedynie w kajdanach presji społecznej. Tyle wyjaśnienia co do 30 czy 50 letnich związków z "miłością".

 

 

3 godziny temu, Samica napisał:

Też mogłabym żyć sama, mam swoje mieszkanie, pracuję, na dobrą sprawę jestem samowystarczalna, no ale jednak to nie wszystko. Po prostu razem jest lepiej, kiedy nie musisz wracać do pustego mieszkania.

 

Kłamstwo, niepoparty dowodami naukowymi mit, a wręcz wielokrotni obalony.

 

 

 

3 godziny temu, Samica napisał:

Mój pierwszy związek, powiedzmy, bardzo się na mnie odbił w sensie negatywnym, czułam się wtedy bardzo skrzywdzona. Miałam 18 lat z hakiem, mieszkałam w niewielkiej miejscowości, poznałam jego, był już na studiach inżynierskich, imponował mi strasznie, był taki mądry i dojrzały. Wpadłam jak śliwka w kompot. Straciłam z nim dziewictwo. 3 dni później powiedział, że zakochał się w innej. Bańka prysła. Nie wiem czy to, co wtedy przeżywałam można nazwać załamaniem, w każdym razie byłam młoda i głupia i czułam się porzucony przy drodze pies.

 

To co miał ciebie okłamywać , że cię lofcia i być z tobą na siłę jeszcze dłużej wywołując obustronną frustracje i kumulując problemy? :lol:

 

 

3 godziny temu, Samica napisał:

W każdym razie miałam jakieś objawy depresji i brałam wtedy antydepresanty, do tej pory nie przyznałam nikomu, co się stało.

 

Nic się nie stało, ktoś nie spełnił twoich wydumanych oczekiwań, które ulęgły się jedynie w twojej głowie. On chciał się pobawić, ty w główce ułożyłaś wspólne życie aż po grób i czujesz się oszukana i zawiedziona, a tak naprawdę możesz mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. 

 

 

3 godziny temu, Samica napisał:

Zawsze idealizowałam ten pierwszy raz, że to będzie wielka miłość, książę z bajki itp. Nie bolało mnie chyba tak bardzo, że odszedł, ale nienawidziłam go szczerze i chyba teraz nadal go nienawidzę za to, że się wtedy ze mną kochał, miał świadomość, że to mój pierwszy raz, a wiedział już o swoich uczuciach do tamtej dziewczyny, która w dodatku była ze sto razy brzydsza. Nie rozumiał jak mógł mi to zrobić chociaż wiedział jak mi na tym zależało.

 

 - idealizowałaś jak wszystkie loszki nawet jak dadzą po pijaku pod dyskoteką, albo w kiblu w barze czy na ławce w parku ;)  co się zdarza znacznie częściej niż kolacja przy świecach w nadmorskiej rezydencji ;)  Zwykłe rozbicie oczekiwań wykreowanych przez książki/ tv/ prasę o skały rzeczywistości.

 

- suka nie da pies nie weźmie, sama miałaś chęć na seks, dostałaś czego chciałaś, a płaczesz przez wiele lat, że poszedł do innej, tak naprawdę nie jesteś zła na niego tylko o to, że inna kobieta była od ciebie lepsza w BYCIU KOBIETĄ,  nie wiem czy potrafisz obiektywnie ocenić jej wygląd, ale skoro faktycznie była brzydsza to można przyjąć, że pierdoliła się koncertowo

 

 

3 godziny temu, Samica napisał:

 Dwa lata później kiedy wyjechałam już na studia pisze do mnie właśnie on. Specjalnie założył konto na fejsbuku, napisał, że popełnił błąd, bał się związku z osobą, której może zaufać i chciał sam "kontrolować" swoje szczęście, dlatego wybrał tamtą, która jak się okazało ma jakieś objawy schizofrenii i ogólnie jest niestabilna emocjonalnie (on o tym wiedział od początku - nie wiem jak on zakładał sterowanie nią?!). Zrobił jej dziecko, rodzicom powiedzieli, że to wpadka, ale mi się przyznał (przyznam się szczerze, że pisałam z nim tylko, żeby żywić się jego nieszczęściem, czułam, że karma powraca i nie było mi go ani trochę szkoda), że sam ją do tego namówił, bo myślał, że ona się przez to ogarnie (!). Jak się domyślacie nie wyszło. Dziewczyna nie zajmowała się ani domem, ani dzieckiem, nie nadawała się też do pracy - ostatecznie dostała rentę na głowę. Namawiała go też, żeby popełnili w trójkę samobójstwo (!).

 

Straszne, odrzucił wasza wielka miłość i mu nie wyszło :lol: jest satysfakcja, można żyć dalej :lol:  SCHEMAT, każde twoje zachowanie i to co opisujesz to prymitywny wręcz podręcznikowy schemat.

 

 

3 godziny temu, Samica napisał:

Nie wiem w sumie czemu napisałam tego posta i czy można coś z niego wyciągnąć, ale na tym forum jest tak mało szczęśliwych zakończeń, że chyba chciałam dodać chociaż jedno ;) 

 

Jakich zakończeń, jesteś z facetem 2 lata, haj hormonalny trwa średnio 2 lata, max do 3 w sporadycznych przypadkach. Dopiero się zacznie jazda ciekawi mnie tylko kogo pierwszego puści i zacznie odpierdalać, ty czy on.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, HORACIOU5 napisał:

Fataliatyczna wizję związku :lol: No tak, bo wszystko co Bracia tutaj na forum pisali to fikcja a każda historia i ich przeżycia są wyssane z palca :lol:

 

Ot typowe podejście w stylu: w dupie mam fakty i dowody, ja wiem lepiej bo tak ;)

 

Wcale tak nie myślę, mam tylko taką opinie, że nikt nie rodzi się zły (oprócz może psychopatów), nie można powiedzieć o jakimś dziecku, że ono jest złe, kwestia dorastania. Oczywiście w jakichś sytuacjach z każdego może wyjść "piekiełko", ale wierzę, że do każdego można dotrzeć, bo każdy chce być w duchu dobrym i jeśli okaże się komuś wystarczająco uczucia to może jeszcze wrócić na właściwą drogę. No i na pewno nie jest tak, że tylko kobiety stają się tymi złymi, mężczyźni też potrafią być źli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.