Skocz do zawartości

Emocje w małżeństwie.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Temat ogarniam od ponad miesiąca. Przeczytałem Kobietopedie, Stosunkow Dobry, forum prawie całe.

 

Wychodznie z Matrixa to dla mnie zbawienie, a jednocześnie boli bardzo, bo białym rycerzem to chyba od zawsze byłem :) 

 

Głównym wątkiem który mnie interesuje w tym temacie to tzw karmienie kobiet emocjami. Niektórzy bracia piszą, że karmią samice emocjami bedąc w związkach. Jak to się robi? Kurder stary jestem ale jak mi łopatologicznie nie wytłumaczycie to chyba nie zrozumiem.... Najlepiej jakieś przykłady z życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak?

 

Za pomocą marchewki i kija.

 

Jak coś przeskrobie - wejdzie Ci buciorami w Twoją pasję - opierdalasz ją instant, że jeśli jeszcze raz zrobi - to tam są drzwi i może się wtedy pakować - nie ma drugiej szansy -  albo zabroni Ci wyjść z kolegami itp - od razu dajesz jej karę np. wychodzisz z owymi kumplami - wracasz o 7 rano szczęśliwy w 3 dupy.

 

 

Robisz tak, aby pokazać, że jesteś niezależny ale jednocześnie chcesz być z nią - jeśli ona jest dla Ciebie dobra.

 

A jak ugotuje pycha obiad - to buziak i mówisz, że nikt tak nei gotuję dobrze jak ona.

 

Wtedy jest takie uwarunkowanie u kobiety:

skrzywdzę Ciebie - mam nieprzyjemne odczucie

będę dbać o Ciebie - mam przyjemne odczucie

 

 

Oczywiście kobieta będzie Cię testować czasem z nudów i ona czeka żeby ją zbesztać - żeby dostała myśl "Ten mój Darek to jednak prawdziwy mężczyzna jest, nie to co ta pizda Kingi"

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kobieta postrzega Cię jako słabego wilka, to choćbyś dorodne owieczki w zębach przynosił, emocje wzbudzisz niewielkie.
Jeśli kobieta postrzega Cię jako silnego wilka, to nawet łaskawe skinięcie łapką sprawi że zjeży jej się futerko na plecach.

Innymi słowy, amplituda emocji Twojej kobiety będzie proporcjonalna nie tyle do Twoich działań per se, co do tego, jak (w relacji do innych samców w jej otoczeniu) Cię postrzega.

 

Na jej postrzeganie możesz wpłynąć różnymi trikami, ale tak od serca - stosować doraźnie. Dłużej IMO nie warto i w ogóle szkoda zachodu. 


To, jak jesteś postrzegany, powinno być bezpośrednią konsekwencją tego, kim jesteś. Jeśli skupisz się na sobie, złapiesz kontakt z JA i zaczniesz żyć autentycznie (gdzie do każdego z tych terminów można książkę napisać ;)), to nawet i zmywając w różowym fartuszku naczynia, będziesz widział w oczach swojej kobiety uwielbienie. W takim układzie, "gra wstępna" jest opcjonalną fanaberią.

Dostarczenie emocji stanie się dla Ciebie bezwysiłkowe - nie będziesz w ogóle o tym myślał. Będzie nie działaniem, a rezultatem.


A tak na szybko:
Nigdy nie wydawaj rozkazu, jeśli nie jesteś pewien, że on zostanie wykonany.
Nie deklaruj że zerwiesz, jeśli nie potrafiłbyś zerwać.
Jeśli nie jesteś gotów postawić stanu rzeczy na ostrzu noża, to wprowadzaj zmiany stopniowo. Starym wilkiem nie staje się w jeden dzień.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, Gaindalf said:

Nigdy nie wydawaj rozkazu, jeśli nie jesteś pewien, że on zostanie wykonany.

Oplułem kawą monitor :D

 

Moim zdaniem @Pikaczu i @GluX dobrze piszę. Od początku trzeba trzymać samiczkę krótko i nie zmieniać się jak już jesteście parę lat razem. Samiczka nie potrzebuje innych emocji niż sam fakt, że jest posłuszną niewolnicą i jej los jest w rękach jej pana.

Ja akurat na moją stosuję kary cielesne zamiast opierdolenia jej. Raz że to łatwiej a dwa skuteczniej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Gaindalf napisał:

Nigdy nie wydawaj rozkazu, jeśli nie jesteś pewien, że on zostanie wykonany.

 

Bardzo mądra rada.

Czasami coś rozkażesz, a kobieta Ci powie, że nie bo coś tam i Cię przekona.

4 godziny temu, Gaindalf napisał:

Nie deklaruj że zerwiesz, jeśli nie potrafiłbyś zerwać.

 

Jeszcze bym dodał, że jak postanowisz zerwać, to zerwij raz na zawsze , bo kobieta będzie naciskać na powrót a i tak to się potem rozsypie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, ThePowerOfNow said:

Bardzo mądra rada.

Czasami coś rozkażesz, a kobieta Ci powie, że nie bo coś tam i Cię przekona.

Moim zdaniem niemądra. To tak jak by mówić, nigdy nie wsiadaj do auta, jak nie jesteś w 100% pewien, że ono odpali i będzie jeździć. Nigdy nie ma takiej pewności.

 

Jak wydasz samicy polecenie i ona go nie wykona, to masz tylko feedback, że coś jest nie tak i trzeba to naprawić. Nie ma co się tego bać. Tak samo jak z autem, jak nie odpali w ziemie to może akumulator, może coś innego, ale nie ma co się bać spróbować.

 

Gdyby wydawać takie polecenia, które zawsze samica zrobi, to ograniczały by się tylko do: kotku tam jest mój portfel, weź sobie tyle kasy ile chcesz. A nigdy nie mogli byśmy powiedzieć: teraz uklęknij i patrz mi w oczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozkaz =/= propozycja =/= prośba

 

Rozkaz jest wysokostatusowym narzędziem. Jego to gra o dużą stawkę. Wykonanie rozkazu utrwala jedną stronę jako dominującą; drugą – jako uległą. W przypadku odmowy, znacznie bardziej wpływa na hierarchię, niż np. wybór jednej z proponowanych opcji.

 

Sam używam rozkazów sporadycznie, z chirurgiczną precyzją. Doświadczyłem już rozpadu, wydawałoby się – niezniszczalnej grupy, właśnie przez brak wyczucia sytuacji przez lidera.

 

Nie wyobrażam sobie, jak stojący na dole drabinki miś, ni stąd, ni z owąd, lekko drżącym głosem nakazuje: „Na kolana suko!!”
Śmiech i drwiny – i to na własne życzenie.

 

Quote

masz tylko feedback, że coś jest nie tak i trzeba to naprawić

 

Zgadzam się, że niesubordynacja udzieli nam jakiejś informacji. Pytanie, czy nie lepiej po prostu do niej nie doprowadzić. A że wymaga to pewnej zręczności…

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, icman said:

@TheWolf

Opisz trochę szerzej Twoją sytuację, staż, dzieci itp.

 

Piszesz o karmieniu ale jaki jest Twój główny cel, co chcesz osiągnąć?

 

Nie jestem jeszcze gotowy na wynurzanie. Ogólnie po drugim dziecku przestałem trzymać ramę. Zaczęły się standardowe manipulacje misia aby sprowadzić do parteru. Wcześniej albo nie zauważałem, albo instynktownie trzymałem w garści. 

 

 

8 hours ago, Pikaczu said:

poznajesz kobiete która cie widzi jaki jesteś.zachowujesz sie w okreslony sposób.wybiera ciebie bo zachowujesz sie tak jak zachowujesz i jestes jaki jestes.CZYLI JAK JUZ JESTES Z NIA W ZWIAZKU TO KURWA NIE ZMIENIAJ SIE to tak w ogólnym uproszczeniu%-)

 

Chyba właśnie muszę coś zmienić, albo wrócić do poprzedniej wersji siebie, bo skapciałem. 

 

Dzękuję bardzo za wszystkie posty i komentarze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie po drugim dziecku też była lipa na maksa.

 

Najlepszą radę jaką tu dostałem to olać kompletnie co kobieta mówi (dystans emocjonalny), robić swoje, manipulacje od razu wytykać z uśmiechem i ogólnie zainwestować w siebie, swoje pasje, po prostu tak się ustawić by było Ci dobrze ze sobą.

 

Wg mnie jak się uprzesz to jesteś w stanie ustawić taką relację jakiej oczekujesz.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Tak własnie sobie działam. Biegam, ćwiczę, basen, masaże, dentysta, odświeżenie gardereoby itp itd. Robię swoje. Odnowilem kontakty ze znajomymi. Śmięję się z manipulacji. Zacząłęm inwestować w siebie. Zacząłem się cieszyc życiem. Złapałem dystans emocjonalny i po ciężkich tygodniach  w ciągu których mieliłem swoje emocje jest dużo, dużo lepiej. Samiczka twierdzi, że ją wkurwiam w ciągu dnia, ale jak przestałem się dobierać do dupki tylko czekam aż sama zainicjuje to wieczorami jest miodzio. Staram się z dystansem do tego podchodzić, jest fajnie to super... Z dziecmi relacje coraz lepsze, zasady wychowawcze i konsekwencja procentuja. Zaznaczam, ze Samica należy do kalibru hardcore, chociaz w mojej ocenie nie kwalifikuje się do diagnozy medycznej.

Kilka tygodni zajęło mi ogarnięcie tematu. Końca nie widzę. Poprawa jest. Gotowym na wszystko. Praca nad sobą bez przerwy. Zarażam brata i znajomych wiedzą....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja rada na wszystkie związki jest taka: jeżeli wchodzisz w związek to musisz mieć pasje. 

Tylko mówię o prawdziwej pasji dla której jesteście w stanie leżeć w szpitalu pół roku rehabilitować sie i pózniej wrócić. Mówię tu o pasji gdzie jesteście w stanie "wegetować"(kiedyś to wyjaśnię) przez miesiąc dwa  żeby tylko ta pasje rozwijać. 

 

Kazdy mój związek który zaczynałem gdy mialem pasje był kur*a perfekcyjny. Jak teraz spojrzę na rozmowy sprzed lat to byłem kurwa wzorcowym forumowym samcem chociaż nie miałem wtedy pojęcia o Marku. Wszystko robiłem perfekcyjnie a lachy klękaly gdy tylko zapragnąłem. Wiesz czemu? 

Bo gdy inni faceci byli zajęci lataniem adorowaniem, ja siedziałem z boku rozkminiajac o tym jakby sie tu rozwinąć. 

 

Wszyatkie moje problemy z babami zaczęły sie gdy urobila mnie moja ex. Urobila tzn. sprzedałem auto żeby nam było lepiej. 

 

Zapisz to sobie gdzieś na ścianie i pier*ol resztę. 

Ja miałem perfekcyjne życie gdy miałem pasje. Teraz mi serce krwawi bo kur*a cały sobą tęsknie do momentu gdzie mogłem oddać sie temu co robiłem. 

 

 

Pasja w życiu jest najważniejsza(dopóki nie jest nią Twoja kobieta)

 

Edytowane przez qbacki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.