Skocz do zawartości

przypowieść o Hiobie


NEO

Rekomendowane odpowiedzi

Napisałem tekst, który miał być o religii ale wyszła mi autobiografia więc jednak nie wklejam :P Ale pozbycie się katolicyzmu było dla mnie mega ulgą.

Kiedyś starałem się wierzyć i tu najgorsze - bałem się, że pójdę do piekła za to, że nie umiem uwierzyć tak naprawdę. W przedszkolu zadawałem pytania "dlaczego Bóg ukrywa się przed ludźmi?", "skąd wiadomo o Bogu? Biblia tak pisze, ale skąd wiadomo, że pisał ją Bóg?". Odpowiedzi nie przemawiały do mnie, byłem zbyt inteligentny. Toż to brednie żeby ludzie nie bali się, że umrą. A ja się nie boję bo niby czego skoro jeśli umrę to mnie nie będzie? Wtedy nicość nie była dla mnie abstrakcją, potrafiłem ją sobie bardzo dobrze wyobrazić. Ale pewnego dnia na wakacjach (wiek wczesnej podstawówki) leżałem w nocy na łóżku, wokół było całkowicie ciemno, czarno. Obracam się żeby spojrzeć na jakiekolwiek światło. W domu miałem zawsze widno kiedy zasypiałem i trzeba było zasłaniać rolety bo lampy z ulicy pizgały do środka. Tam była totalna czerń a ja leżałem i słyszałem tylko bicie swojego serca. Wpadłem w panikę, czułem, że robię się coraz mniejszy i oddalam się gdzieś w dół, tzn nie tyle ja spadam co wszechświat się rozszerza, ja jestem coraz mniejszy, to co u góry w wyobrażeniu jest coraz mniejsze a pomiędzy jest coraz więcej przestrzeni i wiedziałem, że właśnie tak będzie po śmierci i będę wtedy całkiem sam, bez mamy, taty, babci, siostry. KURWA!!! To było coś okropnego. Modliłem się do Boga, Jezusa i Maryji żeby tak nie było ale czułem, że to moja wina, że to przez to, że nie wierzę. Dlatego później stałem się wrogiem religii i mimo, że teraz mam już do tego dystans uważam, że to największe skurwysyństwo jakie spotkało cały świat. Jak można robić coś takiego niewinnym, małym dzieciom? Jest mi żal inteligentnych wierzących a tych, którzy wierzą i są szczęśliwi uważam za totalnych retardów o IQ wiewiórki.

 

W wieku ok 14-15 lat obaliłem logicznie cały katolicyzm, potem dzięki netowi dowiedziałem się, że nie trzeba było tyle kminić bo te argumenty są znane i oczywiste dla myślicieli.Trafiłem na jakiś artykuł pisany przez katolika na onecie, chciałem skomentować, że to bzdury i wytknąć błędy a tu patrzę, komentarz mareczek_28, księga sukcesów :) Dokładnie moje myśli ale jeszcze lepsze bo napisane w pozytywnym tonie i do tego Marek pisał, że jest coś takiego jak prawo przyciągania, że Boga nie prosi się z pozycji poddanego itd. Przeczytałem kilka artykułów i "przebudzenie" de Mello i aż miałem stany ekstatyczne, odżyłem na nowo.  Było zajebiście, codziennie piłka, browar (miałem chyba 16 lat), pierwszy skun, poczucia utraty ego i jedności z otoczeniem, wszechświatem (to bez udziału używek). Potem przyszły kolejne kłopoty zdrowotne (o tym nie będę pisał żeby nie skupiać się tu na negatywach) i niestety zainteresowanie ezoteryką, tzn generalnie okultyzm jest spoko ale w internecie jest dużo negatywnych teorii, które rozwalają mózg, na szczęście też od dawna interesuję się NLP, pozbyłem się starych iluzji i na nowo zintegrowałem ego jednocześnie doświadczając pewnych niemożliwych do wytłumaczenia paranormalnych zdarzeń i stanów. No i wiem, że ego to ego, przekonania to przekonania a modele to modele. Badanie jakiejś "prawdy" zaprowadziło mnie wręcz do nilu na dno gdzie krokodyle ;) Nie polecam takiej sytuacji, bezapelacyjnie :D Religia i społeczeństwo stłumiły moje pozytywne cechy i ściągnęły na dno ale dzięki temu jestem odporny na cudze zdanie i ściąganie w dół. Bo religia czy katolicyzm czy new age to robią i są duchową komuną.

 

Pomogły takie sprawy jak Transerfing, NLP, MJ ( ;) ), samoobserwacja, świadomość i retrospekcje, introspekcje, medytacja i pewnie wiele innych czynników. Nikomu niczego nie polecam bo każdy ma indywidualną ścieżkę ale religie i guru (nie wszyscy) to największe dno i kilometry mułu. Nie chcę się już tam nigdy znaleźć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

katolicyzm traktuję z takim sentymentem z dziecinstwa, mimo że w praktyce nie czuję sie z nim związana - ale lubie film "u pana boga za piecem" i pozostale jego częsci. Ksiądz - głowny bohater - ideał księdza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.