Skocz do zawartości

Musisz być jej ALFA (nie negocjuje się pożądania)


TestosteroneBoy

Rekomendowane odpowiedzi

Post krótki i na temat, raczej takie przypomnienie dla stałych bywalców i lekcja dla nowych.

 

POŻĄDANIA SIĘ NIE NEGOCJUJE.

 

W ciągu pierwszych 3 spotkań(najczęsciej w ciągu pierwszego ale nie kazdy musi byc mistrzem w czytaniu kobiety) trzeba ocenic czy typiara LECI NA CIEBIE. czy jesteś dla niej "ALFA" czyli wyższy w SMV

 

Daje sie całować, pieścic, najlepiej zaciągnać do łóżka i być w nim uległa, otwiera się przed Tobą. pisze smsy, dzwoni, rozmawia z chęcią, i tak dalej.

 

Jeśli unika, robi fochy, księżniczkuje, gada tylko o sobie i co mozesz dla niej zrobic - nie jestes jej poziom, przynajmniej w jej umyśle i nie jest warte dążenie do tego żeby to zmienić.

 

Ja po 3 spotkaniach z moją byłą wiedziałem ze jest chemia, jest energia, jest pożądanie, zajebisty seks i wszystko się układało, mimo ze moje SMV w wieku 18 lat nie było jakies super.. nawet bym powiedział ze mocno przecięte.

 

po rozstaniu spotykałem się z kobietami, i z internetu i gdzies tam poznanymi przez znajomych. z ŻADNĄ nie było nic nawet podobnego. jedna nawet nie chciała mi pozwolić na buziaka w policzek(typiara moze 6/10, po zwiazkach i widac ze raczej taka dupodaja z wygladu i zachowania) mimo ze wyglądam dużo lepiej niz przeciętny facet w moim wieku zaprosilem do swojego mieszkania, wiem co mowic w miare etc... smv wyższe duzo duzo niz jak miałem 18 lat. a mimo to pożądania nie BYŁO WOGÓLE. zero chemii, zero energii.

 

nie rozumiem facetów którzy wiążą się na siłę z kobietami z którymi nie ma pożądania...niektóre mogą na początku udawać ale wprawny gracz (czytelnik tego forum) powinnien bez problemu to rozszyfrować po paru spotkaniach.

 

to jest gdzies zakodowane w podswiadomosci, z niektórymi ludzmi odrazu sie cos czuje.. nauczcie sie to wykorzystac to znajdziecie kogos wartego spedzania z nim wolnego czasu, a moze i zwiazku..... a nie "chuj dupa i kamieni dupa" :)

 

 

Edytowane przez TestosteroneBoy
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że jak laska Cie chce to nawet twoje brudne gacie jej nie przeszkadzają. Natomiast jak nie chce to nawet Twój dobry humor będzie ją obrzydzał.

 

Dlatego czasem warto sprawić żeby laska Cię nienawidziła, potem zrobić coś dobrego dla niej i jest już miłość. Ale to już dla odważnych taktyka, co dobrze się czują sami ze sobą.

Punkt nienawiści i miłość sąsiadują ze sobą, natomiast najdalej od nich jest obojętność.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Musisz być jej ALFA (nie negocjuje się pożądania)

@GluX chyba podobny motyw był w starodawnym filmie Przeminęło z Wiadrem. ALe sam miałem kiedyś taką sytuację na studiach, laska mnie niecierpiała wręcz, bo byłem hulaką i ciągle sie kręciłem z innymi dupeczkami, a ona gwiazda była olana, a potem coś pykło i została moją kobieta. Ale miałem tęz w drugą stronę, spotyklałem się z laską, ona się zakochała, ja stwierdziłem, że mi z nia nie po drodze i się pożegnałem. Tak mnie znienawidziła, że syczała jak żmija na mój widok:D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napiszę tak, facet musi być ALFA, w przeciwnym wypadku kobieta przejmuję inicjatywę i jest pozamiatane.

 

8 godzin temu, TestosteroneBoy napisał:

Jeśli unika, robi fochy, księżniczkuje, gada tylko o sobie i co mozesz dla niej zrobic - nie jestes jej poziom, przynajmniej w jej umyśle i nie jest warte dążenie do tego żeby to zmienić.

 

Bardzo powszechne zjawisko, może to być nawet shit test, by sprawdzić, czy potencjalny kandydat jest wystarczająco silny. 

 

I zgadzam się z twierdzeniem, że nie warto jest o taką kobietę walczyć, bo jest to po prostu syzyfowa praca i strata czasu, i to facet w tym wypadku wychodzi na słabszego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tak sobie myślę, że ...

 

... mężczyzna przede wszystkim MA BYĆ SOBĄ, CIESZYĆ SIĘ I CZERPAĆ SATYSFAKCJĘ Z TEGO CO ROBI I EMANOWAĆ POZYTYWNĄ ENERGIĄ (owe półmityczne wibracje - ale faktycznie to przyciąga ludzi!). Reszta (w tym zainteresowanie kobiet) - to możecie mi wierzyć bądź nie - ale wyłącznie pochodna powyższego :) Staranie się, często-gęsto dość na siłę, być ową równie półmityczną a przynajmniej mocno zmitologizowaną Alfą owszem może być jakimś rozwiązaniem ale równie często prowadzi do kuriozalnych sytuacji, gdy jak na dłoni widać spinkę, napinkę i silenie się na dobrą minę do złej gry.

 

Kolejny punkt - w tym samym momencie, robiąc to co robimy i zachowując się jak zachowujemy - dla Kasi będziemy ach-och-top-smv-alfą a dla Andżeliki już nie, wręcz przeciwnie - będziemy odpychający. I żeby było śmieszniej - obie panie mogą być na bardzo podobnym czy wręcz równym stopniu fizycznej atrakcyjności. Wszystko zależy co jedna z drugą ma zakodowane w głowie (mindset), co aktualnie je kręci w męskiej postawie (a zmienia się to jak w kalejdoskopie) oraz na jakim etapie życia się znajduje. W większości przypadków (uwaga, leci generalizacja ;) ) nastolatki i wczesne dwudziestki kręcą emocje i odkrywanie 'nowości', te bliżej trzydziechy to zaczynają kręcić się wokół programu biologicznego pt 'poważny zasobny partner, wicie gniazda, reprodukcja' a później, jak już się 'spełnią biologicznie' to w późniejszych latach często mentalnie wracają do poziomu nastolatek - emocje, emocje, emocje :)

 

Kolejną sprawą jest środowisko z jakiego pochodzi dziewczyna - czym innym zaalfujesz pannie z blokowiska zakręconej na punkcie hiphopu, czym innym blacharze wożącej się z lokalnymi dilerami-badboyami a jeszcze czym innym studentce medycyny z tzw 'dobrego domu' - co nie oznacza, że  nie zdarzają się fanki HH lecące na gości o wyglądzie prosto z Savile Row w Londynie i prymuski Akademii Medycznej mające kisiel w bliskości drobnych złodziejaszków i dilerów.

 

Elastyczność, Panowie Bracia, elastyczność :) Osobiście uważam, że jest to klucz do sukcesu oraz wybieranie 'właściwych celów'. Ktoś kto robi świetne wrażenie (alfuje) przy pannach z dobrego domu generalnie ma mniejsze szanse trafić do imprezowych tipsiar z solariów i vide versa.

 

S.

 

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Przemek1991 napisał:

Ja napiszę tak, facet musi być ALFA, w przeciwnym wypadku kobieta przejmuję inicjatywę i jest pozamiatane.

 

To trochę jest tak jakbyś miał być alfą non stop. Jak masz laskę na jedną noc to się to jak najbardziej sprawdzi. Ale w związku ona będzie Ci za wszelką cenę chciała udowodnić, że alfą nie jesteś ;D Się trzeba tak pilnować, starać  i spinać 24h/dobę "żeby tylko nie pomyślała że jestem beta". ;D  Moje pytanie brzmi: po co? :) I znowu to "musi" u Ciebie widzę :) Nic nie musisz, możesz, chcesz :D 

Ewentualnie, możesz być tak w zgodzie ze sobą (do czego sam dążę), że nawet swoje słabości potrafisz obrócić na plus, to wtedy nic ino będziesz punktował u panny. Ale pewnie i tak jej się to znudzi, bo Grzesiu/Stefan/Mietek jest inny. 

 

Kiedyś gdy się jarałem PUA też bym przytakiwał na to co niektórzy z Was piszą. Obecnie stawiam na swoją autentyczność a nie udawanie kogoś kim się nie jest. To się potem zwraca i przydaje w innych dziedzinach życia, bo Ty po prostu jesteś fajny dla siebie i środowiska w ogóle a nie tylko w udawanej relacji z kobietą na jedną noc. 

 

Co do tej nienawiści, moi znajomi tak się zeszli. Najpierw się nie lubili właśnie. Obecnie ten związek to tragedia dla tego gościa, także ten. 

Edytowane przez Artem
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam przeszedłem przez ciężką dla mnie fazę "eksperymentów z osobowością". Mniej więcej czasy ogólniaka. Udawałem chyba każdy typ kolesia z wyjątkiem kryminalisty. Najśmieszniejszy chyba byłem w stylizacji na natchnionego poety-filozofa. I pomyśleć, że wszystko odpierdalałem przez granie pod dziewczyny. Żałosne. Jak sobie wspomnę te pozy sztuczne, to sami wiecie co mi się marszczy. Do tego również wtedy, było to trudne do udźwignięcia, bo zawsze prędzej czy później fałsz wychodził na jaw a uczucie blamażu po zdemaskowaniu sprawiało że miałem się ochotę zapaść pod ziemię. To nawet nie chodzi o to, że nie jest się w stanie grać non stop. Po prostu męka i udręka, samokatowanie się psychiczne. I to jeszcze po co?? Dla wywołania taniego i chwilowego zachwytu jakiejś samiczki?

Brrr.

 

Nabrałem wówczas czegoś w stylu niechęci do samego siebie i postanowiłem się wycofać. Zarówno do wewnątrz, jak i z pewnych aspektów funkcjonowania socjalnego, skończyć z oszukiwaniem otoczenia z fantazjowaniem i bajaniem. I nagle na studiach zacząłem się dobrze czuć ze sobą. Totalna zmiana towarzystwa i środowiska też dała impuls do "nowego startu". Nie potrzebowałem już nikogo udawać.

 

Piszę to również po to, żeby nikomu nie umknęło, to co ważne:

1 godzinę temu, Subiektywny napisał:

mężczyzna przede wszystkim MA BYĆ SOBĄ, CIESZYĆ SIĘ I CZERPAĆ SATYSFAKCJĘ Z TEGO CO ROBI I EMANOWAĆ POZYTYWNĄ ENERGIĄ

 

43 minuty temu, Artem napisał:

Obecnie stawiam na swoją autentyczność a nie udawanie kogoś kim się nie jest.

 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro poruszyłeś już @Rnextwspomnienie czasów ogólniaka, to również przyznam że był to dla mnie okres mocno nietrafionych i dokonywanych na chybił-trafił eksperymentów z własnym wizerunkiem. I również gdy teraz o tym pomyślę, to pomimo upływu tylu lat nadal odczuwam, gdzieś tam w środku, po prostu zażenowanie - aż dziwne jak to się długo i trwale zakodowało w podświadomości.

Od looku na 'grangowca' vide Pearl Jam - z nieśmiertelną flanelową koszulą w kolorze kocich wymiocin, jasnymi jeansami niepierwszej świeżości, wojskowymi butami i wiecznie przetłuszczoną grzywą poprzez 'niezmotoryzowanego rockera' aż do zafiksowanego komputerowego ćwierć-nerda. Wszystkie to 'wizerunki' były, co widać jak na doni po latach, tak żałośnie niespójne że ... znowu pokiwam głową a i pewnie z lekka zaczerwienię się na twarzy :wub:. Generalnie - cztery lata okresu liceum to zasadniczo w mojej historii życia okres Mroków Średniowiecza jeśli chodzi o wygląd i relacje z płcią przeciwną. Ogarnąłem się od drugiego roku studiów. Ale i na pierwszym roku było słabo - nigdy nie zapomnę jednego jedynego momentu, gdy przez przypadek zobaczyłem się w TV. Kręcili coś o uniwerku i jako podkład wizualny dali studentów spieszących na terenie uczelni. Wśród nich, zrządzeniem losu, maszerował Wasz brat.

O w mordę jeża... (burak na twarzy)

Sztruksy wyciągnięte burkowi z budy, golf w kolorze buronieokreślonym z napisem 'pomoc dla powodzian A.D.1980', dwa rozmiary za duża jasna w _uj marynarka z lumpeksu słynnej marki modowej 'noname', na nogach jasne i rozchodzone Adiosy (tak - tandetnie bazarowe) i dodatkowo czarny plecaczek z dermy w stylu 'bezdomny jestem i dobrze mi z tym'. Jako wisienkę na torcie dodam wciąż przetłuszczoną grzywkę (bo się lepiej układała!) i lekki wąsik "Kazimierza - traktorzysty". Jak zapewne się domyślacie - biłem rekordy w dyscyplinie popularności wśród płci przeciwnej. Ale to w sumie była taki spadek jeszcze po ogólniaku. Rok później się ogarnąłem i poszło jak z górki.

 

Tą z lekka przydługą opowieść zamieszczam dla Was, Młodszy Bracia, byście wiedzieli że wizerunku - takiego charakterystycznego właśnie DLA NAS jako osoby a na dodatek spójnego z charakterem, cechami osobowości oraz cechami stricte fizycznymi a także tym czym się zajmujemy - nabieramy z latami. A przed tym czeka Was, najprawdopodobniej, kilka całkowicie ślepych ścieżek wiodących na wizerunkowe manowce.

Jeśli mam z ręką na sercu napisać, kiedy mój 'wizerunek' stał się kompatybilny z osobowością, pracą oraz ogólnospołecznym 'widzimisie' jak powinien wyglądać ktoś, kto zajmuje się zawodowo tym co ja - to stało się to jakieś z 2-3 lata temu. Czyli późno... Ale możecie mi wierzyć na słowo, że wynikiem tego stał się sam z siebie zajefajny bonus +50 do wizerunku, nie tylko w oczach kobiet (choć jest on mile widziany) ale również choćby kontrahentów podczas negocjacji. Warto! Polecam z całego serca - bo to element który 'robi robotę' całkowicie autonomicznie za nas - a my możemy skupić się na innych rzeczach :)

 

S.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, więc jak to wszystko na dłuższą metę wygląda w praktyce? Bo skoro ktoś musi grać i udawać kogoś kim nie jest to przecież po jakimś czasie wyjdzie szydło z wora lub ktoś po prostu nie wytrzyma ''ciśnienia''. Kobity też potrafią przecież wyczuć fałsz przy bliższym poznaniu, wspólnym zamieszkaniu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Skrzypo napisał:

Bo skoro ktoś musi grać i udawać kogoś kim nie jest to przecież po jakimś czasie wyjdzie szydło z wora l

 

 

ZAWSZE wychodzi.

Poza tym 'granie' jest w cholerę energochłonne i wymaga non-stop skupienia, by się nie wydało że gramy. Co za tym idzie - męczy jak cholera.

Jak ktoś jest przysłowiowym '_ujem' to nijak nie wyjdzie mu 'granie' dżentelmena.

A uczuciowy 'wrażliwcy' sprawdzą się w roki badboya jak grabie do zawracania Wisły.

 

Chcesz się zmienić? Prawdziwie? Najpierw zmień swoje nawyki i sposób myślenia - ergo mindset w głowie. To trwa długo, bo musi trwać, ale wyniki są zaskakująco pozytywne.

 

I nie ma, powtórzę boldem i z capsem - NIE MA skutecznej długoterminowo drogi na skróty !

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Skrzypo napisał:

Kobity też potrafią przecież wyczuć fałsz przy bliższym poznaniu, wspólnym zamieszkaniu.

 

Po wspólnym zamieszkaniu, ślubie i dzieciach to faceci poznają tak na prawdę swoje kobiety. Ona za to, rozkmini Cię zanim otworzy przed Tobą swoje wrota.

 

Co najlepiej zrobić żeby poruchać, jeśli ma się takie duże ciśnienie, a brak łatwego dostępu?

Pójść do profesjonalistki. A w zaoszczędzonym czasie, zamiast rozkminiać sztuczne strategie, granie, zająć się sobą. Pomyśleć chwilę. Rozwijać siebie, dla siebie. Reszta sama przyjdzie. Bracia dobrze piszą.

 

Szkoda czasu na ciągłe latanie za babami, jak jeszcze samemu ma się spore braki, czy to w zasobach, rozwoju, zdrowiu, samopoczuciu. Ciągłe rozkminianie jak wyrwać kobietę (jeszcze kosztem siebie) to pozostawanie w matrixie.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Skrzypo napisał:

Kobity też potrafią przecież wyczuć fałsz przy bliższym poznaniu, wspólnym zamieszkaniu.

Często nawet szybciej. One gdzieś tam mają jakieś dodatkowe sensory. To naprawdę zadziwiało mnie wówczas, jak ekspresowo laski brały nogi za pas, w dodatku nie mój ;) One potrafią z kilku gestów faceta wyciągnąć na jego temat sporo całkiem trafnych wniosków.

I teraz uważaj - jeśli grasz, to niemal masz gwarancję, że laska to już wie i ewentualnie zabawi się takim kolesiem jak kotek myszką, mając przegłęboką z niego bekę. Upokorzenie gwarantowane. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Subiektywny - w odnośnie do Twojej pierwszej wypowiedzi, cechy alfa z książki "Gra" Neil'a Strauss'a

 

-uśmiech

-poczucie humoru

-bycie zadbanym

-bycie kontaktowym

-bycie postrzeganym przez innych jako dusza towarzystwa

 

 

Dodam od siebie - że nie ma nic gorsze niż bycie zdesperowanym czy nachalnym. To znaczy, że jesteś goły i żebrzesz.

Każdy lubi być lepszy od innych - czuć że jest się najlepszą opcją dla kogoś. A jeśli Ty nie masz na nikogo opcji to znaczy, że jest słaby i bezwartościowy.

To ten przyjaciel co z nikim nie ma wyjść bo ma tylko jedną osobę, a ona akurat jest zajęta.

 

A wszystko schodzi do jednego w relacjach z wartościowymi ludźmi jak i samego życia - Ryzykować i zawsze się szanować.

 

75bbdd14557b51bc975cb58050f3e190.gif

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, GluX napisał:

@Subiektywny - w odnośnie do Twojej pierwszej wypowiedzi, cechy alfa z książki "Gra" Neil'a Strauss'a

 

-uśmiech

-poczucie humoru

-bycie zadbanym

-bycie kontaktowym

-bycie postrzeganym przez innych jako dusza towarzystwa

 

Jak najbardziej się zgodzę - to elementy pożądanego, pozytywnego wizerunku - tacy ludzie wręcz magnetycznie przyciągają do siebie innych, w tym kobiety - co oczywiste. Samą Grę Straussa polecam - bo można wyciągnąć z niej wiele ciekawych i esencjonalnych treści odnośnie dynamiki relacji damsko-męskich czy szerzej - ogólnoludzkich. Nawet jak ktoś ma alergiczną pokrzywkę na PUA-treści.

 

Tym niemniej od czasu do czasu zdarzają się posty, w których cech Alfa są pi-razy-drzwi zbliżone do, za przeproszeniem, nakurwiacza-rozpierdalacza. Ujka, chamka i troglodyty co ziemniaki żre z miski łapą a kęs kotleta odgryza zębami przytrzymując go sobie stopą.

 

Ale właśnie wynika to z ciężkości zdefiniowania zmitologizowanego 'Alfa'. Dla jednym to będzie X, dla drugich cechy Y a dla jeszcze innych - Z.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, GluX napisał:

-uśmiech

-poczucie humoru

-bycie zadbanym

-bycie kontaktowym

-bycie postrzeganym przez innych jako dusza towarzystwa

 

W zasadzie można to podsumować jednym słowem - ekstrawertyk. Przeciwieństwem do tego jest oczywiście introwertyk i jak moje doświadczenie wskazuje, mają oni znacznie mniejsze powodzenie wśród kobiet. Tak jak @Subiektywny napisał, te cechy są nie tylko wyznacznikiem magnesu na kobiety, ale także na każdego człowieka w typowych relacjach międzyludzkich. Uważam, że wyżej wypisane cechy każdy powinien rozwijać w jakimś stopniu, bo są one w dużej mierze miarą satysfakcji z kontaktów międzyludzkich i ostatecznie z życia. Jak poradzimy jakiemuś nerdowi, który siedzi cały czas przed monitorem i nie radzi sobie z ludźmi, żeby był sobą to możemy z dużym powodzeniem stwierdzić, że za ileś lat będą z tego kłopoty. Nie znaczy to oczywiście, że dzisiaj jestem nolifem, a jutro rzucam wszystko i staję się numer 1 w towarzystwie. Ale powoli warto się zmieniać, bo są to cechy ogólnie pozytywne.

 

Osobowość to jest tylko jeden z aspektów naszego zachowania. A drugim aspektem jest sytuacja. Chyba każdy może wskazać osoby wobec których zachowuje się jak "rasowy alfa" oraz takie przy których się wycofuje. Ja np. wobec jednej dziewczyny, której się podobam (a ona mi nie) jestem oschły i zimny, bo nie oczekuję od niej niczego (tutaj też ukłon w stronę kobiet, które łapią facetów w friendzone), wobec tej na którą miękną mi nogi ktoś mógłby powiedzieć, że białorycerzę. Wobec jednych ludzi jestem rzeczowy i konkretny, wobec innych uruchamia mi się poczucie humoru i swego rodzaju "bajerka". Mam osobowość wieloraką? Nie (mam nadzieję). Po prostu nie dane nam jest jedno zachowanie wobec każdego. Ciężko więc stwierdzić, kiedy tak naprawdę udajemy, a kiedy jesteśmy sobą, bo jakby nie patrzeć wobec różnych ludzi zachowujemy się jak kompletnie inna osoba. Jest takie sformułowanie "fake it till you make it", jeśli będziemy udawać osobę pewną siebie to wkrótce sami zaczniemy naturalnie tacy być, zwłaszcza jeśli dostajemy pozytywny feedback. Tak więc ja bym nie skreślał tak szybko tego udawania, oczywiście nie może to przejść ze skrajności w skrajność, ale warto czasem poudawać, żeby wyrwać się z pętli codziennego życia zwłaszcza jak nam ono nie pasuje do końca. Jesteś zbyt ponury? Przez najbliższy tydzień przyklej sobie sztuczny uśmiech (jak się przyjrzycie to prawie wszystkie uśmiechy są grzecznościowe) na cały czas. Jakby ktoś się pytał to powiesz, że np. skończyłeś pracę nad ważnym projektem (pokazujesz, że coś ważnego w życiu robisz i możesz rozwinąć dalszą rozmowę). Jesteś za mało otwarty? Przez najbliższy tydzień przygotuj sobie kilkanaście ciekawych historyjek i opowiadaj je każdej osobie z którą masz kontakt. Masz słabe poczucie humoru? Przez następny tydzień na wszystko odpowiadasz "nie serio", obracasz wszystko w żart itd. I jeśli przez ten tydzień nie dojdzie do jakiejś katastrofy (a nie powinno) to możesz z powodzeniem stosować to przez kolejne tygodnie. Bodajże trzeba około miesiąca, żeby jakaś czynność weszła nam w nawyk. Rozwijasz jedno, lecisz w drugie (nie wszystko naraz), a za pół roku rzeczywiście staniesz się tym alfą/ekstrawertykiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TestosteroneBoy - jeśli mam być szczery to Twoim problemem (jeśli zachowujesz się tak samo w realu jak tu na forum) jest to, że cwaniakujesz i masz za duże mniemanie o sobie. Stąd, nawet dużo słabsze w smv kobiety od Ciebie po prostu odrzucasz bo jesteś sztuczny.

Zgrywasz Alfę, którym nie jesteś, a przede wszystkim pewnie też (patrząc po tym co piszesz w swoich postach) odmieniasz w prawie każdym zdaniu "ja", "mój". "moje". Dlatego odpadasz. Buraczenie uchodzi, jeśli jest robione z klasą. albo z naprawdę realną kasą, na którą jesteś za młody.

Twoja kreacja jest przestrogą dla młodych i starych - sztuczność szybko poleci i wyjdzie na jaw.

Dodatkowo, widać, iż masz ciśnienie na zaliczenie i stąd klops... a nie Panie.

 

Jak jesteś inteligentny weźmiesz sobie to do serca i przełkniesz szczerą radę, jak nie to... sam wiesz dokładnie co.

 

A jak chcesz wyrosnąć na mężczyznę z klasą postudiuj sobie choćby posty @Subiektywny'ego.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, GluX said:

-uśmiech

-poczucie humoru

-bycie zadbanym

-bycie kontaktowym

-bycie postrzeganym przez innych jako dusza towarzystwa

Jeśli chodzi o szkołę średnią to nie zaliczyłem ani jednej panny pomimo, że wszystkie powyższe cechy były dla mnie naturalne. A nie zaliczyłem żadnej, ponieważ chodziłem do męskiego technikum i wszyscy mieliśmy totalnie wyjebane na baby. Nikt się nie napinał. Były prawdziwe przyjaźnie, które trwają do dziś.

Parę lasek próbowało zaciągnąć mnie do łóżka, ale skutecznie się przed tym broniłem. Dopiero na studiach zmieniłem nastawienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Długowłosy napisał:

@TestosteroneBoy - jeśli mam być szczery to Twoim problemem (jeśli zachowujesz się tak samo w realu jak tu na forum) jest to, że cwaniakujesz i masz za duże mniemanie o sobie. Stąd, nawet dużo słabsze w smv kobiety od Ciebie po prostu odrzucasz bo jesteś sztuczny.

Zgrywasz Alfę, którym nie jesteś, a przede wszystkim pewnie też (patrząc po tym co piszesz w swoich postach) odmieniasz w prawie każdym zdaniu "ja", "mój". "moje". Dlatego odpadasz. Buraczenie uchodzi, jeśli jest robione z klasą. albo z naprawdę realną kasą, na którą jesteś za młody.

Twoja kreacja jest przestrogą dla młodych i starych - sztuczność szybko poleci i wyjdzie na jaw.

Dodatkowo, widać, iż masz ciśnienie na zaliczenie i stąd klops... a nie Panie.

 

Jak jesteś inteligentny weźmiesz sobie to do serca i przełkniesz szczerą radę, jak nie to... sam wiesz dokładnie co.

 

A jak chcesz wyrosnąć na mężczyznę z klasą postudiuj sobie choćby posty @Subiektywny'ego.

 

 

 

szczerze? Tobie sie wydaje ze mozesz ocenic moja osobe z postów :) mozemy sie spotkac na zywo, wtedy mnie ocenisz. mam duze mniemanie o sobie, i kazdy powinnien miec, jakbym nie miał to bym zawsze stał z boku i nic nie chciał osiagnac.

 

alfa to dla każdego co innego i zależy od pomieszczenia, alfa mozesz byc w sali bokserskiej a beta w swojej pracy i tak dalej... poprostu nizej postawiony w hierarchi i nieswiadomy wielu mechanizmów. gadanie ze wystarczy byc usmiechnietym i emanowac energia zeby przyciagac dziewczyny mnie smieszy, jakos nie widzialem zeby usmiechniety facet z 170 cm i 1500 zl na reke wyrywał kobiety na usmiech i energie, sorry :) i dopoki nie zobacze na wlasne oczy to nie uwierze.

 

mysle ze poprostu nie wierzysz ze w tym wieku moge duzo wiedziec, miec pieniadze i dobrze wygladac bo poznałem cały "redpill" i matrix od bardzo młodego wieku i byłem ukierunkowany na wiele rzeczy, takie szczescie w zyciu. wiem ze to pewnie wiekszosc z forum wkurza ze oni w wieku 30-40 lat dopiero sie jorgneli a młodzi maja "head-start" tak zwany. sorry takie zycie.

 

pozdrawia sztuczny młodziak :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, TestosteroneBoy napisał:

mam duze mniemanie o sobie, i kazdy powinnien miec,

 

Nie, każdy powinien znać swoją wartość, to jednak nie równa się megalomanii. 

 

30 minut temu, TestosteroneBoy napisał:

usmiechniety facet z 170 cm i 1500 zl na reke wyrywał kobiety na usmiech i energie, sorry

 

Ja widziałem, skoro jesteś młody to też nie powinieneś mieć z tym problemu, dziewczyny nie mają jeszcze jakichś "z dupy" wymagań pod względem zarobków. Wzrost też da się przekuć na atut. (170 cm, nie 120)

 

33 minuty temu, TestosteroneBoy napisał:

nie wierzysz ze w tym wieku moge duzo wiedziec, miec pieniadze i dobrze wygladac

 

Bardzo fajnie, życzę dalszych sukcesów. ;) Jedno ALE:

 

36 minut temu, TestosteroneBoy napisał:

wiem ze to pewnie wiekszosc z forum wkurza ze oni w wieku 30-40 lat dopiero sie jorgneli a młodzi maja "head-start" tak zwany. sorry takie zycie.

 

Zapewne o tym m.in. pisał @Długowłosy... przekonanie o własnej nieomylności, wywyższanie się. Mi też zalatuje sztuczną kreacją. Zauważ, że ktoś z NAPRAWDĘ wysoką samooceną nie potrzebuje się wywyższać, nie czuje takiej potrzeby, nie ma co udowadniać na dobrą sprawę. Nie piszę tutaj o Alfie, bo dla mnie to w ogóle jest pojęcie bez pokrycia w dużej mierze. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, bumblebee napisał:

 

Nie, każdy powinien znać swoją wartość, to jednak nie równa się megalomanii. 

 

 

Ja widziałem, skoro jesteś młody to też nie powinieneś mieć z tym problemu, dziewczyny nie mają jeszcze jakichś "z dupy" wymagań pod względem zarobków. Wzrost też da się przekuć na atut. (170 cm, nie 120)

 

 

Bardzo fajnie, życzę dalszych sukcesów. ;) Jedno ALE:

 

 

Zapewne o tym m.in. pisał @Długowłosy... przekonanie o własnej nieomylności, wywyższanie się. Mi też zalatuje sztuczną kreacją. Zauważ, że ktoś z NAPRAWDĘ wysoką samooceną nie potrzebuje się wywyższać, nie czuje takiej potrzeby, nie ma co udowadniać na dobrą sprawę. Nie piszę tutaj o Alfie, bo dla mnie to w ogóle jest pojęcie bez pokrycia w dużej mierze. 

 

jak masz wartosc to automatycznie sie czasami wywyzszasz w niektorych sytuacjach, nie da rady tego uniknac,nikt swiety nie jest :) ja tez nie.

 

ładne i ogarnięte dziewczyny maja spore wymagania, 170 cm przekuć w atut? chlopie nie wiem czy jestes jeszcze jedną drogą w bajce czy w rzeczywistosci.. nie osmieszaj sie na forum. tak tak zaraz wszyscy sie zbiegna i zaczna rzucac przykladami ze maja kolege który ma kolege który ma 170 cm 1500 zl reke jezdzi tramwajem mieszka z rodzicami ale rucha 8/10 i 9/10 bo jest taki fajny i energiczny :):):):):) mówie o ludziach co maja 20lat+, wyjatkiem jak sie jest nastolatkiem to wiadomo wymagania nie sa tak duze, chociaz to tez sie zmienia ze wzgledu na social media etc.

 

Ty takie wnioski wyciagasz z moich postów, ja nie uwazam sie za nieomylnego, duzo nauki przedemną, dużo pracy nad sobą i duzo szlifowania biznesu :)

 

cały czas widze na forum jest umacniana jedna mantra, ktoś z wysoką samooceną siedzi cicho pod ogonem i wszystko wie i ma wyjebane, a jak ktoś sie wywyższa to nie ma czym bo jest gównem i smieciem i nie powinnien sie udzielac :) a moze jednak przez niektórych przemawia zazdrosc ze mozna miec wysoka samoocene, wysokie SMV i udzielac sie i miec swoje zdanie mimo młodego wieku?

 

pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, TestosteroneBoy napisał:

 nie wierzysz ze w tym wieku moge duzo wiedziec, miec pieniadze i dobrze wygladac bo poznałem cały "redpill" i matrix od bardzo młodego wieku i byłem ukierunkowany na wiele rzeczy, takie szczescie w zyciu. wiem ze to pewnie wiekszosc z forum wkurza ze oni w wieku 30-40 lat dopiero sie jorgneli a młodzi maja "head-start" tak zwany. sorry takie zycie.

 

Jeśli jest tak jak piszesz to szczerze Ci gratuluje i napiszę jedno - tak trzymać !

Od siebie tylko subiektywnie dodam, że nawet przez moment nie 'wkurzyłem się' z faktu ogarnięcia w okolicach tuż przed czterdziestką. Wręcz przeciwnie - bawi mnie to niezmiernie :) Jak nowa, droga zabawka.

 

Jest takie powiedzenie, które jak zauważam celnie opisuje koleje ludzkiego doświadczenia. A brzmi ono mniej więcej tak:

 

Młodość wie wszystko,

wiek średni we wszystko wątpi.

Starość wszystkiemu wierzy.

 

Młodość już przerabiałem, wiek średni mam w 'trakcie' - i muszę pochylić czoło przez tym powiedzeniem bo jest trafne. Martwi mnie tylko ta naiwność starości ... :)

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, TestosteroneBoy napisał:

cały czas widze na forum jest umacniana jedna mantra, ktoś z wysoką samooceną siedzi cicho pod ogonem i wszystko wie i ma wyjebane,

 

Jedziesz ze skrajności w skrajność. Albo się arogancko wywyższać albo siedzieć cicho. Jest coś pomiędzy, i myślę, że to bardziej jest umacniane na forum niż to co piszesz. W wypowiadaniu swojego zdania, wdawania się w konstruktywne dyskusje, udzielaniu się w towarzystwie przecież nie ma nic złego. Gdzie to wyczytałeś? Kwestia tego w jaki sposób to robisz. Bo można różnie. Lubię dyskutować, wymieniać się poglądami, ale jak widzę, że ktoś jest ślepo przekonany, że on zna jedyną rację, którą wykrzykuje, a to co mówią inni uważa bez zastanowienia za brednie, no to sorry. Fakt, mam wtedy wyjebane, powiem tylko na spokojnie co o tym myślę i zamykam temat. Swoje wiem, a z takim ignorantem się kopać nie będę.

 

Czy ktoś taki ma wysokie SMV? No ma. Tylko co z tego? Koleś zatrzyma się na swojej wiedzy, bo innej nie przyjmuje. Można być pewnym siebie, prowadzić dyskusje, ale nie traktować innych jak debili. Trzeba zrozumieć, że w każdej rzeczy możesz się mylić, a inna perspektywa nie zawsze jest gorsza i warto przynajmniej spróbować ją zrozumieć. Świat jest pełen różnych perspektyw, dogmatów, doświadczeń, spojrzeń na sprawy. Idiotycznie się wywyższając siedzisz tylko w swoim zamkniętym światku.

 

Rozumiesz o co mi chodzi? Nie o to czy siedzieć cicho czy być krzykaczem. Ale o FORMĘ wyrażania swojego zdania.

 

 

1 godzinę temu, TestosteroneBoy napisał:

a jak ktoś sie wywyższa to nie ma czym bo jest gównem i smieciem i nie powinnien sie udzielac :)

 

Jeśli nie umie inaczej prowadzić rozmowy, to tak. Niech się lepiej zamknie. Jeśli się wywyższa uznając innych za gorszych i okazuje brak szacunku. Czy inne zdanie na dany temat jest powodem do gorszego traktowania? Szanujmy się.

 

 

1 godzinę temu, TestosteroneBoy napisał:

a moze jednak przez niektórych przemawia zazdrosc ze mozna miec wysoka samoocene, wysokie SMV i udzielac sie i miec swoje zdanie mimo młodego wieku?

 

Oczywiście, że można. Tylko wiesz co? Za kilka lat spojrzysz wstecz i stwierdzisz "Kurwa... Ale ja głupi wtedy byłeeem." Za pare kolejnych znowu. I znowu, i znowu, i znowu. Czaisz? To nie jest zazdrość. Po prostu większość ludzi w młodym wieku uważa się za nieomylnych, a potem się zmienia. Im więcej wiesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę jak mało tak na prawdę wiesz :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, TestosteroneBoy napisał:

chlopie nie wiem czy jestes jeszcze jedną drogą w bajce czy w rzeczywistosci..

 

Tu i tu. XD Kwestia tego, że kobiety lekko po dwudziestce nie mają jeszcze oczekiwań pod względem pieniędzy, bo nie oszukujmy się, większość nie zdążyła zrobić jakichś majątków. Rzecz więc może opierać się na potencjalnych pieniądzach w przyszłości. 170cm to naprawdę nie jest problem, ilu ja takich widziałem, ale sztukę opanowali do perfekcji. 

 

4 godziny temu, TestosteroneBoy napisał:

ja nie uwazam sie za nieomylnego, duzo nauki przedemną, dużo pracy nad sobą i duzo szlifowania biznesu

 

No i dobra, ja cię tu nie atakuję i życzę powodzenia, ale wysoka samoocena to moim zdaniem coś innego niż rozkrzyczenie i megalomania. Każdy jednak ma swoją definicję. Sorry za taki offtop.

 

Pozdrawiam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.