Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Temacik trochę ku pokrzepieniu serc, jednak może wydać wam się dosyć smutny i bolesny, jako że porusza wszelkie trudne tematy dla naszej płci w dzisiejszych czasach. Przez kobiety po "naszej stronie" mam na myśli takie, które nie tylko nie demonizują nas, mężczyzn, ale również dostrzegają nasze problemy, dyskryminowanie nas itd. Tekst długi, ale naprawdę warto przeczytać, trust me :)

 

Zacznę od tego, że w USA istnieje coś takiego jak feminizm indywidualistyczny, zwany również feminizmem libertariańskim. W zależności od interpretacji można go uznać za swego rodzaju antyfeminizm, lub może właśnie "prawdziwy feminizm", a więc poparcie dla autentycznego równouprawnienia płci. Czyli pełnej równości wobec prawa i szacunku dla wszystkich. Nurt został zainicjowany przez Theodorę Nathan w 1973 r. ówczesną wiceprezes amerykańskiej Partii Libertariańskiej. Jego przedstawicielki to właściwie po prostu libertarianki, które z racji bycia kobietami, rozszerzyły sferę swojej aktywności politycznej na kwestię praw kobiet, roli płci w społeczeństwie itp. Jednak w odróżnieniu od dominujących nurtów feminizmu socjalistycznego i radykalnego (które bardzo mocno krytykują), nie prowadzą wojny płci, sprzeciwiają się też wszelkiego rodzaju uprzywilejowaniu lub dyskryminowaniu kogokolwiek ze względu na płeć. Stąd sprzeciwiają się subsydiowaniu z budżetu antykoncepcji, aborcji, samych matek itd. W kwestii małżeństw, popierają formę dobrowolnych umów. Są za legalną prostytucją, zarówno po stronie świadczenia usług, jak i klientów. Krótko mówiąc chcą aby państwo nie ingerowało w związki między ludźmi, w to co ludzie robią ze swoimi ciałami itd. Poglądy gospodarcze: wolnorynkowe. Ale mniejsza z tym. Pozwolę sobie przedstawić kilka przedstawicielek istotnych, z punktu widzenia "męskich spraw":

 

1. Wendy Mcelroy, obecnie najbardziej znana przedstawicielka nurtu. W tekście poniżej tłumaczy, czym jest feminizm indywidualistyczny:

http://liberalis.pl/2007/12/22/wendy-mcelroy-indywidualizm-nowe-spojrzenie-na-feminizm/

 

2. Christina Hoff Sommers - autorka popularnej książki: "Who stole feminism", w której krytykuje współczesny feminizm (drugiej i trzeciej fali) za niszczenie edukacji, tworzenie zamkniętych gett na uniwersytetach, przez nieźle pojebane baby nazywające siebie "feministkami", ich kwestionowanie wszelkich zdobyczy nauki i kultury, będących rzekomo nic nie wartych jako owoc złej "kultury patriarchalnej". Wyłapuje również różne manipulacje feministek, jak np. zawyżanie statystyk gwałtów na Campusach. Przypomnę (bo już kiedyś o tym pisałem), że według badania z 1985 r. gdzie rzekomo 25% studentek miało być ofiarami gwałtu, aż 73% z nich nie czuło się zgwałcone, po prostu doliczono wszystkie kobiety, które uprawiały dobrowolny seks, ale wcześniej wypiły, chociażby kieliszek wina, co miało "zaburzyć ich racjonalny osąd". 

 

3. Cathy Young - znana z walki z mitem rzekomej "kultury gwałtu", którą przyrównuje do polowania na czarownice:

https://heatst.com/culture-wars/cathy-young-rape-culture-in-the-west-is-as-real-as-witchcraft-in-salem/

 

Napisała również artykuł "crying rape":

http://www.slate.com/articles/double_x/doublex/2014/09/false_rape_accusations_why_must_be_pretend_they_never_happen.html

 

Tu porusza kwestię fałszywych oskarżeń o gwałt, ich fatalnych skutków dla oskarżonych, a nawet skazanych mężczyzn. Krytykuje zaniżanie statystyk w tej sprawie, dokonywanej przez współczesne feministki, stara się rzetelnie ocenić na ile częste jest to zjawisko. Najeżdża na feministyczną narrację, przyczyniającą się do tego typu patologii itd.

 

Cathy Young jest zdania że zarówno kobiety, jak i mężczyźni muszą połączyć swoje siły, dla prawdziwej równości płci. Często i gęsto zgadza się z aktywistami na rzecz praw mężczyzn, jak Men's Rights Movement.

 

Kończąc ten wątek dopowiem, że feminizm indywidualistyczny nawiązuje do feminizmu pierwszej fali, który był nazywany feminizmem liberalnym z przełomu XIX i XX w. To był nurt pokojowy, nie mizoandryczny, wywodzący się z abolicjonizmu, czyli jego zwolennicy byli zarówno za zniesieniem niewolnictwa czarnych, jak i praw kobiet do edukacji, pracy, udziału w wyborach itd. I to właśnie ten ruch autentycznie przyczynił się do emancypacji kobiet. Jak sama nazwa wskazuje, był powiązany ze środowiskami "wolnościowymi". Uczestniczyli w nim także mężczyźni jak William Lloyd Garrison czy John Stuart Mill. Zapoczątkowany został jeszcze w końcówce XVIII w. przez Mary Wollstonecraft, kobietę blisko związaną z Thomasem Paine'm, a więc jednym z największych bohaterów Wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych i ojców założycieli USA. Dopiero od lat 60-tych XX w. (druga fala) i 80-tych (trzecia fala) feminizm zaczął się wynaturzać, skręcać w stronę marksizmu, socjalizmu i kolektywizmu, a potem coraz większego radykalizmu. A wszystko za sprawką Rockefellerów, a także KGB prowadzące dywersję ideologiczną, demoralizacje i destabilizację w zachodnim świecie. Widać wręcz monstrualną hipokryzję współczesnych lewako-feministek, nie dość nie przypisują sobie nie swoje zasługi, to jeszcze napierdalają tych, którzy autentycznie stali za emancypacją. 

 

 

Dobra, zostawmy już kwestie polityczne. Następną kobietą o której warto wspomnieć jest Dr. Tara Palmatier z Teksasu. Jest to terapeutka pomagająca mężczyznom będących ofiarami toksycznych kobiet, z borderline, NPD czy psychopatek. Walczy również ze stereotypami na temat przemocy i płci. Jej strona:

https://shrink4men.wordpress.com/

 

 

Zmieniamy szerokość geograficzną. Deepika Bhardwaj, to kobieta walcząca o prawa mężczyzn w Indiach:

http://www.thenewsminute.com/lives/489

https://www.buzzfeed.com/tasneemnashrulla/women-in-indias-mens-rights-movement

 

Ostrzegam, ten temat wkurzy was do żywego! Ale znajdzie się i nutka optymizmu. Pierwsze skojarzenie z Indiami jakie ma wielu ludzi, to patriarchat, krzywdzenie kobiet, masowe gwałty, zwłaszcza w ostatnich latach po ostrej napince ze strony zachodnich feministek i mediów. Tymczasem to jedna, wielka gówno prawda! Po pierwsze, łatwo wyliczać liczbę gwałtów w kraju gdzie mieszka ponad miliard ludzi. Tymczasem jeśli weżniemy pod uwagę odsetek liczby gwałtów do liczby mieszkańców, zobaczymy że jest ich tam mniej niż w Szwecji, Australii, Belgii, USA, Nowej Zelandii, Islandii, Norwegii, Izraelu, Francji, Finlandii, Chile, Irlandii, Austrii, Niemczech, Holandii, Włoch, Czechach, Hiszpanii, Polsce, Portugalii itd.:

http://www.nationmaster.com/country-info/stats/Crime/Rape-rate

 

Po drugie Indie to nie żaden patriarchat, tylko najbardziej matriarchalne i białorycerskie społeczeństwo na świecie. Kobieta, żona ma tam niemal status bogini. Feministki mówią, że żona podlega pod władanie "męża i jego rodziny". A w praktyce jest to przejście pod władanie matki męża. W tej kulturze, głową rodziny i głównym decydentem jest zawsze kobieta. Czy w patriarchalnym społeczeństwie byłby surowe kary za gwałt, masowe protesty, a nawet lincze? Nie, tam temat przemocy wobec kobiet jest maglowany 24/h. Tymczasem temat przemocy wobec mężczyzn został zupełnie olany. Brakuje stosownego prawa, ośrodków pomocy itd.

 

Ale co najgorsze: w 1983 r. weszło w życie prawo chroniące kobiety przed tzw. zabójstwem posagowym, polegającym na zamordowaniu lub doprowadzeniu do samobójczej śmierci kobiety w wyniku prześladowań lub tortur dokonywanych przez męża lub teściów w celu wymuszenia większego posagu na rodzinie kobiety. Ale prawo zostało tak skonstruowane, że wystarczy wniesienie oskarżenie przez kobietę o bycie ofiarą przemocy, która mogłaby doprowadzić ją do samobójstwa i natychmiast mężczyzna wraz ze wszystkimi krewnymi zostaje zamknięty w areszcie do czasu rozprawy, jeśli zostanie uznany winnym grozi mu do trzech lat więzienia. Można wpłacić kaucję, ale stać na nią tylko część biednego indyjskiego społeczeństwa. Prawo zostało wykorzystywane do licznych nadużyć ze strony żon do wymuszania majątków za pomocą szantażu, do aresztu trafiała masa ludzi bez żadnych dowodów, ponieważ zamyka się też krewnych, 1/4 zatrzymanych stanowiły także kobiety, do aresztów zaczęły trafiać nawet małe dziec! Wiele osób popełniło z tego powodu samobójstwo. Tylko około 15% zatrzymanym udowodniono winę. 

 

Od lat 80-tych zaczął się więc tworzyć indyjski Mens Right Movement, pomagający nękanym, szantażowanym i fałszywie oskarżonym mężczyznom. Doszło do tego, że to same kobiety zaczęły walczyć o prawa mężczyzn. Wspomniana Deepika Bhardwaj wraz czterema innymi kobietami. Wszystkie pięć Pań osobiście były świadkami cierpienia członków ich rodzin, ojców, braci, kuzynów itd. Deepika Bhardwaj jako dziennikarka zaczęła kręcił reportaże, filmy dokumentalne, pisać felietony i robić różne inne rzeczy żeby nagłośnić temat. I udało się, Sąd Najwyższy wielokrotnie krytykował to prawo przyznając, że stało się bronią nie tarczą, ostatecznie w 2014 r. zakazał aresztowania podejrzanych bez przedstawienia dowodów. Teraz walka trwa o zwiększenie sankcji za fałszywe oskarżenia i prawo bardziej neutralne pod względem płci, żeby pomóc męskim ofiarom przemocy domowej. Ruch zaczyna szybko zyskiwać na popularności, gdyż Hindusi zaczynają się w końcu orientować jak mocno zostali ostatnio sterroryzowani przez zachodnie media i feministki, jak niszczy się ich rodziny, kulturę i szkaluje ich kraj na arenie międzynarodowej. Polecam reportaż Pani Bhardwaj na temat sytuacji mężczyzn w Indiach, tego nie zobaczysz w TVN 24:

 

 

 

Kończąc wątek dodam kwestię "zwykłych kobiet". Ostatnio trwająca akcja Women Against Feminism, cieszy się już naprawdę dużą popularnością:

http://womenagainstfeminism.tumblr.com/

 

Na fejsie dobiło już 42 tys. lajków i rośnie:

https://www.facebook.com/WomenAgainstFeminism/

 

Popularne stają się również filmy na YouTube, "Why I'm Not Feminist". O czym już mamy wątek. Pozwolę sobie wyróżnić jedną dziewczynę o nazwisku Whitney Dahlin, która ostatnio zaktywowała się w necie. Nie tylko zadeklarowała nie bycie feministką ale także postanowiła zostać aktywistką na rzecz praw mężczyzn:

https://www.youtube.com/channel/UCFmGu_0gJFKQWrbBp5N3oqw/videos

 

Na swoim kanale zbiera fakty, dlaczego to mężczyźni są obecnie płcią dyskryminowaną, widać z jej strony spore zaangażowanie emocjonalne i chęć dalszego działania.

 

Ciekawe czy jakaś feminazistka wyjdzie w końcu z hasłem: "z kontr-rewolucjonistkami się nie rozmawia, do kontr-rewolucjonistek się strzela" :)

Edytowane przez EnemyOfTheState
  • Like 14
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś tym babom nie wierzę, baba to baba, a feminizm to jedno wielkie gówno drążące zdrowe społeczeństwa. Niezależnie czy jest feminizmem, neofeminizmem czy feminizmem indywidualistycznym. Jest to zawsze ruch kobiet przeciwko mężczyznom. Niech te baby raczej walczą o odszkodowania dla niewinnie skazanych facetów, za z dupy wzięte oskarżenia o gwałt.

 

Cytek z wiki:

" Feminizm (łac. femina ‘kobieta’) – ideologia, kierunek polityczny i ruch społeczny związany z równouprawnieniem kobiet. Istnieje wiele nurtów feminizmu, odróżniających się stanowiskami w takich kwestiach jak np. prawa kobiet i płeć kulturowa."

"Podstawą programu feminizmu jest dążenie do emancypacji kobiet i równouprawnienia płci, zarówno pod względem formalnym, jak i faktycznym. Feminizm zajmuje się też problemem kobiecości, konstrukcją płci kulturowej, oraz zwiększeniem udziału kobiet w różnych obszarach życia. "

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie wierzę. Zresztą żadnej nie można ufać i wierzyć. One mają za zadanie chronić przede wszystkim swoje interesy rodzicielskie. Robią to tylko dlatego aby uratować jak najwięcej zbłąkanych białych rycerzy aby wrócili na matriksowe łono. Dzięki feminizmowi coraz więcej facetów budzi się z letargu i uświadamia sobie prawa systemu (reguła wahadeł i prawo odbicia).  Feminizm to impuls do dziejowej zmiany. Albo nic nie zrobimy i mężczyźni faktycznie będą mieć przejebane albo zaczniemy się mentalnie i intelektualnie rozwijać jak np. tutaj.A te kobiety chcą zawrócić ten proces. Chcą aby po buncie przeciwko systemowi faceci zdali sobie sprawę, że jednak są te "inne jedne jedyne romantyczne".  Więc powtórzę jeszcze raz :

 

 Żadna kobieta w dzisiejszych czasach nie będzie walczyć za i dla mężczyzn w obronie ich interesów. To nie te czasy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie wierzę również !!!

 

Wczoraj wieczorem gdy to czytałem miałem ochotę dodać lajka, jednak..........

........................coś zaświtało w moim technicznym łbie, coś w rodzaju:

 

"To zbyt piękne aby było prawdziwe, musi być w tym jakieś drugie dno".

 

Dlatego postanowiłem poczekać na pierwsze wpisy i sorry @EnemyOfTheState.

Dałeś się nabrać:P.

SH.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co tu jest to uwierzenia? :). Człowieka poznaje się po jego czynach. Tara Palmatier uratowała tysiące mężczyzn przed samobójstwem, więzieniem czy ruiną finansową przez 15 lat pracy jako terapeutka oraz przedstawiając ogromną wiedzę w Internecie. Kto wie, może sam bym teraz leżał w grobie gdyby w porę nie poznał tej wiedzy na temat kobiet z bordeline, psychopatią, NPD itd. Trochę kurczę docenienia, dla dobrej roboty.

 

Deepika Bhardwaj zrobiła milion razy więcej dla mężczyzn w Indiach, niż ktokolwiek inny. Zdajecie sobie sprawę jak trudno się przebić w takim sfeminizowanym społeczeństwie, przy sfeminizowanym Bollywood i manipulacji mediów z zachodu? To jest prawdziwie tytaniczna robota. Wojna płci kończy się tam, gdzie zaczynają się więzi rodzinne. Jak ktoś Ci krzywdzi krewnych, zaczynasz się buntować, zwykła reakcja.

 

Jeśli idzie o tzw. feminizm indywidualistyczny, to ten nurt nie ma zwartej koncepcji ideologicznej od dechy do dechy. Wszelkie kwestie polityczne, prawne czy gospodarcze są tu oparte na poglądach libertariańskich. Sam feminizm indywidualistyczny to przede wszystkim odpowiedź na feminizm socjalistyczny i radykalny. Niektórzy uważają, że jego przedstawicielek w ogóle nie powinno się nazywać feministkami. Jak dla mnie to bardziej antyfeminizm, ale nie chce mi się bawić semantyką.

 

Generalnie, ruchy libertariańskie mają to do siebie, że jest w nich ekstremalnie mało kobiet. Tyle że w USA jest więcej libertarian niż gdziekolwiek indziej na świecie, więc statystycznie coś się złapie. Poglądy człowieka zawsze skądś się tam biorą. Np. Wendy Mcelroy w młodości inspirowała się Ayn Rand, a potem Murrayem Rothbardem i Benjaminem Tuckerem. Sharon Presley (o której tu akurat nie pisałem) też inspirowała się Ayn Rand, jeszcze w wieku 19 lat. Itd. Itd. To są przede wszystkim już wiekowe Panie, które działają już od lat 70-tych i 80-tych XX w. w rozmaitych organizacjach i Think tankach.

 

A co do reszty kobiet? No cóż, współczesny feminizm przeszedł tuż takie granice absurdu i skurwysyństwa, że nie widzę nic dziwnego w tym, że zaczyna rzygać nim także coraz więcej kobiet.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@EnemyOfTheState

 

Problem jest tego typu - że ona leczy ich objawy. Ale przez to Ci mężczyźni nie doznają cierpienia, na którym mogliby się obudzić i rozwijać.

Proces ewolucji jest zatrzymany.

 

To mi przypomina kumpla, który lubił się bić i zawsze odpierdalał szajs na wiosce.

Ale tata bogaty to płacił tubylcom za mordę w kubeł - za to co odwalał syn. Niszczenie mienia, obrażanie innych, pobicia itp

 

Syn sobie pojechał do UK do pracy - no cóż jednego typa pobił, wsadził mu ręce to tostera i mu je przypalał.

Wyrok dostał chyba 20 lat. Uważam, że gdyby tata go nie "chronił" przed odpowiedzialnością to nie doszłoby do tragedii.

Dostałby rozprawę w sądzi i może jakąś karę w zawieszeniu to by się może obudził.

 

To co robią owe Panie to zabawa w PiS i PO.

Jak PiS rządził to wszyscy się podniecali Tuskiem i jego normalnością.

Jak PO sprzedało wszystko co było i zadłużyło Polaków, to znów PiS jest super.

W międzyczasie Tusk z Kaczyńskim piją sobie wódeczkę na nasz koszt.


Kaczor.jpg

 

Kto cierpi najwięcej na tym - sami obywatele.

Dopóki obywatele nie wezmą władzy we własne ręce tak długo nic się nie zmieni - bo to nie ludzie ludziom robią w chuja - bo to jest naturalne.

Po prostu taki system jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że są różne przypadki w życiu, ale większość tych facetów dało się wydymać na własne życzenie. Ja osobiście znam 3 gości, których kobiety wydymały, ale oni są typowymi życiowymi niedorajdami i pizdami, więc mi ich nie żal. Mam kumpla w robocie, który wydymać się nie dał i choć jego ex była mocno popierdolona to czuła przed nim respekt. Ze swoim zjebanym charakterkiem wydymała by każdego kto jest słabszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Psycho napisał:

Ja wiem, że są różne przypadki w życiu, ale większość tych facetów dało się wydymać na własne życzenie. Ja osobiście znam 3 gości, których kobiety wydymały, ale oni są typowymi życiowymi niedorajdami i pizdami, więc mi ich nie żal. 

 

Ile procent samców alfa jest w społeczeństwie? Całą reszta to "niedorajdy i pizdy" jak rozumiem? A myślałem że celem forum jest danie szansy "niedorajdom i pizdom" (oczywiście nie wszystkim, tylko tym którzy tego chcą i będą nad sobą pracowali).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, EnemyOfTheState napisał:

A co tu jest to uwierzenia? :). Człowieka poznaje się po jego czynach. Tara Palmatier uratowała tysiące mężczyzn przed samobójstwem, więzieniem czy ruiną finansową przez 15 lat pracy jako terapeutka oraz przedstawiając ogromną wiedzę w Internecie. Kto wie, może sam bym teraz leżał w grobie gdyby w porę nie poznał tej wiedzy na temat kobiet z bordeline, psychopatią, NPD itd. Trochę kurczę docenienia, dla dobrej roboty.

Deepika Bhardwaj zrobiła milion razy więcej dla mężczyzn w Indiach, niż ktokolwiek inny. Zdajecie sobie sprawę jak trudno się przebić w takim sfeminizowanym społeczeństwie, przy sfeminizowanym Bollywood i manipulacji mediów z zachodu? To jest prawdziwie tytaniczna robota. Wojna płci kończy się tam, gdzie zaczynają się więzi rodzinne. Jak ktoś Ci krzywdzi krewnych, zaczynasz się buntować, zwykła reakcja.

A co do reszty kobiet? No cóż, współczesny feminizm przeszedł tuż takie granice absurdu i skurwysyństwa, że nie widzę nic dziwnego w tym, że zaczyna rzygać nim także coraz więcej kobiet.

Bez urazy Bracie, ale myślę, że swoim wpisem zamieszałeś nieco na forum. Dobrze wiesz, że nie jesteśmy bandą mizoginów, ale chciałbym wyjaśnić Ci co ja sądzę o tym temacie.

Nagle na świecie pojawiają się jakieś kobiety (przyznaję wcześniej o nich nie słyszałem), które za swoją misję uważają pomoc i obronę mężczyzn przed bezlitosnym systemem, który ich niszczy i doprowadza na skraj samounicestwienia. Systemem stworzonym dla zaspokojenia roszczeń kobiet, nie mężczyzn, których system uważa za nadających się jedynie do eksterminacji.

 

I już mi się zapala czerwona lampka. I nasuwa się pytanie: Po co one to robią?

Po to aby przypodobać się mężczyznom, czy mają jakiś żal do feministek, czy są po prostu "koniem trojańskim". Bo nagle widzimy jako faceci, że są jeszcze kobiety, które myślą rozsądnie, które są w stanie bronić mężczyzn przed zaciekłością i nienawiścią feministek. Uważam, że działanie tych kobiet jest ukierunkowane na stworzenie w męskim odbiorze takiego feminizmu "z ludzką twarzą", pokazania, że feministki to tak w gruncie rzeczy są fajne babki, które pomogą, zrozumieją mężczyznę, klepną po ramieniu. Szczerze powiem, że nigdy po pomoc nie poszedłbym do takiej osoby, bo widziałbym fałsz i absurdalność całej sytuacji. Wolałbym pomoc mężczyzny, nigdy kobiety. Cóż może jednak jestem mizoginem. :) Ale nie cierpię tego kretyńskiego ruchu, który pozostawia po sobie jedynie zgliszcza i wzajemną nienawiść.

 

A ta pani Palmatier i inne podane w temacie uratowały te tysiące mężczyzn w ramach swojej pracy zawodowej biorąc za to stosowne wynagrodzenie, czy robiły to całkiem bezinteresownie? Ta wiedza pewnie nieco zmieniłaby nasz punkt widzenia. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy tekst. Zwłaszcza te informacje od sytuacji w Indiach.  Już kiedyś mój przyjaciel zajmujący się antropologią kulturową ( zawodowo, na uczelni) tłumaczył mi, że wbrew powszechnemu mniemaniu w Indiach panuje matriarchat. To "matki"  ( znajomy ujął to bardziej bezwzględnie - stare kobiety) pilnują porządku społecznego. Wszystkim rządzą i o wszystkim decydują. I bezwzględnie wyżywają się na tych "młodszych", synowe są traktowane jak ostatni śmieć. Te młodsze, po urodzeniu dzieci a zwłaszcza synów - same przejmują "władzę" w rodzinie i powtarzają cykl. Taka matriarchalna "fala", lub też mówiąc bardziej fachowo - "sztafeta pokoleń".

 

I  miło wiedzieć, że są kobiety, które próbują to naprostować. Bo wbrew pozorom takie kobiety świadome tego o co w tym wszystkim chodzi bywają... No ale każdy wierzy w to co chce uwierzyć a potem w życiu także spotyka go to w co wierzy. Ani mniej ani więcej.

Pozdrawiam!

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TPakal1 Hehe, no trochę wam zgrzałem styki w głowie z tym tematem :D. Zauważ że poruszyłem tu w sumie kilka różnych rzeczy.

 

Jeśli idzie o libertarianizm i feminizm w USA, to przede wszystkim w tym kraju idee wolnościowe mają swoją wyjątkową historię. Począwszy od wojny o niepodległość USA, po przełomy w latach 60-tych, 70-tych, 80-tych XX wieku, po upadku keynesizmu, kryzysach gospodarczych, wojnie w Wietnamie, kompromitacji Nixona z aferą Watergate, pozytywną prezydenturą Reagana itd. Wtedy zaczęła zyskiwać na popularności literatura m.in. Rand, Misesa, Rothbarda, Hazlitta, M. Friedmana itd. Zaczęły się rozwijać różne Think-tanki, fundacje, instytuty itp. Wspominane Panie również brały w tym wszystkim udział (tak gdzieś od lat 80-tych, 90-tych) i krytykowały nową falę feminizmu, zanim to się stało modne. Nie słyszałeś o nich, bo w mediach "głównego ścieku" o takich ludziach się nie mówi. Kiedyś nie było Internetu i nie było łatwo przebić się niszowych poglądom. Kulturowe lewactwo i tak zdołało przejść niesłychaną ekspansję, przy wsparciu mediów, Hollywood, różnych demagogów pokroju Rockefellerów, Rothschildów, Sorosa itp. Teraz zaczyna to wypływać, bo mamy Internet i większy dostęp do informacji. 

 

Tara Palmatier wykonuje swoją pracę. Dla mnie oczywiste jest, że nie ma czegoś takiego jak zupełna bezinteresowność. Każdy kto pomaga, robi to dla siebie, chociażby dla własnej satysfakcji. Niewątpliwie jednak Palmatier wykonuje swoją prace z prawdziwą pasją i to jest fajne.

 

Indie - złe prawo zaczęło krzywdzić i kobiety, jako krewne ofiar, żadna normalna matka nie chce krzywdy dla syna, ani siostra dla brata. Reakcja była naturalna. Deepika Bhardwaj jako dziennikarka i producentka filmów ma większe możliwości działania i z nich korzysta.

 

A co do kobiet z akcji: "Women Against feminism", kobiety w rzeczywistości nie są naturalnymi feministkami. Dla nich właściwe jest jak mężczyźni "mają jaja". W dodatku feministki są irytujące ze swoim narzucaniem swoich poglądów i "uświadamianiu" kobietom problemów, które nawet nie przyszłoby im do głowy. W normalnym świecie mężczyzna nosi spodnie, a kobieta spódnicę i wszyscy są zadowoleni. Gdyby nie różni demagodzy, taki system nigdy nie ukształtowałby się w pełni naturalnie.

 

Spójrzmy jakie to wszystko jest przekłamywane. Np. media próbują nam wmówić, że kobiety popierają Clinton, a na Trumpa głosowały, szowistyczne samce. A jak się okazuje, na Trumpa zagłosowało 53% białych Amerykanek. "Czarny protest" był nazywany "strajkiem kobiet", a jak pokazują nagrania w necie, poprzychodziło tam głownie wyjątkowo nawiedzone lewactwo z głupawymi transparentami typu "macice wyklęte". Organizatorzy: Partia Razem, KOD, Nowoczesna, PO, Feminoteka, Centrum Praw Kobiet. Taaa, "spontaniczny" marsz, zwłaszcza że pan Soros, akurat we wrześniu tego roku zapowiadał działanie na rzecz zmiany prawa aborcyjnego w Polsce i Irlandii:

http://prawapolityka.pl/2016/09/soros-chce-walczyc-o-aborcje-w-polsce/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

OK, no to będzie o Paniach, które faktycznie działają czynami a nie tylko słowami ;).

 

Zacznę od naszej rodaczki: Sabina Gatti, tłumaczka która od 20 lat prywatnie interesuje się psychologią, dobrze zna język angielski, włoski i szwedzki, co wykorzystuje do przekładania wiedzy na rynek polski. Zajmuje się tematykę fałszywych stereotypów dotyczących płci i przemocy, pisząc o tym, że mężczyźni również nierzadko padają ofiarą przemocy ze strony kobiet, czy o tym że lekceważenie przemocy stosowanej przez matki niszczy psychikę dzieciom i nakręca błędne koło przemocy w społeczeństwie. Jej działalność można zobaczyć na stronach:

http://sabinagatti.blogspot.com/

http://mediumpubliczne.pl/author/sabina-gatti/

 

 

Cassie Jaye - autorka filmu dokumentalnego "The Red Pill", który przedstawia jej wywiady z działaczami amerykańskiego Men's Rights Movement i w ogóle porusza tematykę dyskryminacji mężczyzn. W przeszłości była feministką, ale realizacja filmu i reakcja na niego środowisk feministycznych zmieniły jej poglądy o 180 stopni. O filmie:

http://theredpillmovie.com/

 

Jej kanał YT: https://www.youtube.com/user/Cassiejaye

 

 

Erin Pizzey - brytyjska specjalistka od przemocy domowej, założycielka pierwszego na świecie schroniska dla kobiet doświadczających przemocy w 1971 w Chiswick. Jako że omawiała temat tzw. przemocy wzajemnej gdzie oboje z partnerów stosują przemoc, i to że mężczyźni również często są tylko ofiarami przemocy, a nawet próbowała otworzyć takie same schronisko dla męskich ofiar, została ona całkowicie zbojkotowana przez organizacje feministyczne. Tak, że nawet dostawała listy z pogróżkami, z grożeniem śmiercią i musiała na wiele lat wyjechać z kraju. Dziś wpiera głównie ruchy MRA w walce o odkłamanie stereotypów dotyczących płci i przemocy. Założyłem o niej swego czasu osobny wątek:

 

Karen Straughan - kobieta wpierająca MRA, zyskała popularność głównie dzięki filmom na YT. Ale także działa w Canadian Association for Equality, organizacji wspierającej m.in. ojców, męskie ofiary przemocy, i ogólnie poruszającej kwestie braku równouprawnienia dla mężczyzn w Kanadzie, USA itd. Jest też główną postacią w Honey Badgers Brigade, czyli takiego portalu skupiającego kobiety wspierające MRA. Poniżej cały skład:

http://honeybadgerbrigade.com/the-team/

 

 

Christine Damon - działa na rzecz podniesienia świadomości społeczeństwa w sprawie fałszywych oskarżeń o gwałt. A to dlatego, że spotkało to jej partnera poprzez jeden z durnych feministycznych projektów realizowanych przez policję w USA. Dodam, że przez 30 lat była feministką, ale po tym jak zorientowała się, że jej feministyczne koleżanki mają gdzieś że niewinny człowiek został oskarżony i trafił do aresztu, całkowicie odrzuciła feminizm. Jak sama przyznała, myślała że feminizm oznacza równość, ale myliła się:

https://www.avoiceformen.com/feminism/why-yet-another-liberal-progressive-woman-abandons-feminism/

 

 

Janice Fiamengo - jedna z najbardziej znanych kobiet w kręgach antyfeministycznych i MRA. Prowadzi dużo wykładów na temat feminizmu, zjawiska gynocentryzmu, olewania męskich problemów itp.

 

Bettina Arndt - seksuolożka i terapeutka z Australii, znana z krytyki antymęskiej kultury w Australii i rozpowszechniania mitów na temat płci i przemocy. 

Obie powyższe Panie można głównie zobaczyć na tym kanale YT: https://www.youtube.com/user/StudioBrule

 

 

Esther Vilar- taki trochę Marek w spódnicy ;). Autorka książki "Manipulated Man" gdzie opisuje jak kobiety manipulują mężczyznami. Po wydaniu tej książki, która okazała się być bestselerem została wrogiem numer jeden feministek z całego świata:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,15410791,Esther_Vilar__To_my_wyzyskujemy_mezczyzn.html

 

 

Suzanne Venker - amerykańska pisarka, autorka takich książek jak: "The War on Men", gdzie krytykuje feminizm i mizoandrię. Poniżej w krótkim wywiadzie z Cassie Jaye: 

 

Jak sobie jeszcze kogoś przypomnę dopiszę, a może ktoś z forum ma jeszcze jakieś przykłady? ;)

Edytowane przez EnemyOfTheState
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MoszeKortuxy To prawda, ale np. Christina Hoff Sommers używa nazwy "factual feminist" dosyć przewrotnie. Wendy McElroy i Cathy Young też są raczej spoko, ładnie obalą "rape culture" itp. Ale ja bym się nie bawił w żadne nazwy typu "factual feminist" ani "equity feminism". Feminizm to wielkie zło, i nie ma co tej nazwy odczarowywać. Dlatego słusznie robią Karen Straughan, Janice Fiamengo itp. mówiąc o sobie "antyfeministki". Żadnych zgniłych kompromisów. Feminism is cancer ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Lauren Southern z The Rebel Media - jest bardzo dobrą reporterką i ogląda ją i jej stację mnóstwo ludzi. Można powiedzieć, że "za gówniarza" zadarła z feministkami i tak jej zostało.

 

Ayn Rand - filozof, twórczyni obiektywizmu. Co prawda już nie żyje ale była wrogiem socjalizmu/komunizmu, może dlatego że go rozumiała i widziała jakie skutki ze sobą niesie na własne oczy. Jeszcze w czasach gdy wszyscy w Stanach wierzyli we wzniosłe idee feminizmu spuściła je po brzytwie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nic dziwnego że nie wierzycie. O byciu libertarianinem nie decyduje system poglądów, lecz przekonanie, że nie można ich narzucać innym siłą. Więc podpinanie libertarianizmu czy indywidualności pod jakieś etykietki np. chrześcijański libertarianizm, faszystowski, marksistkowski, lewicowy, prawicowy bla bla bla to zwyczajnie nieporozumienie i próba zmiany pojęć:

jest to zwyczajna dywersja i tyle w temacie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

A ja się domagam wprowadzenia prawdziwego równouprawnienia płci ... ;) Mam dosyć segregacji płciowej w sporcie :wub: . Niech kobiety stają w szranki z facetami we wszelkiego rodzaju dyscyplinach. Niech wygrywają najlepsi !!!

 

? ... jakoś nie słyszę aplauzu ... :huh: ;) 

 

Tylko, że nikt nie chce takiego równouprawnienia, bo prawda byłaby nie do zaakceptowania dla współczesnych ideologów ... dlatego nie pozostaje im nic innego jak prowadzić dalszą walkę o tzw. "równouprawnienie" ... czyli ... o "przywileje" (bo o nie tutaj chodzi ...)

Edytowane przez Starzec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.11.2017 o 10:55, MoszeKortuxy napisał:

Kobiety chcą równouprawnienia tylko wtedy kiedy jest im to wygodne.

 

Dokładnie. To jest klasyczny przykład marskistowskiej dialektyki. Czyli - "co je moje to je moje a co je twoje to je nasze"

 

Współczesna banksterka też tak działa. Bo zyski prywatyzujemy ale straty - nacjonalizujemy :).

Pomagać ma państwo.

Stąd wzięło się pojęcie "zbyt duży by upaść"

 

Oczywiście wszystko jest kwestią czasu. Wahadło wychylone w lewo - będzie sie starac wrócić do pierwotnego położenia.

Rewolucja zawsze zjada własne dzieci.

Jestem absolutnie pewien, że kwestią wcale nie tak odległego czasu jest moment, że kobiety spostrzegą, że to wszystko działa przeciw nim !

A spostrzegą w klasyczny sposób - na własnej dupie. I to w dosłownym tego stwierdzenia znaczeniu.

 

Faceci bowiem utracą zainteresowanie kobietami, nie będą tworzyć związków z nimi a seksualne potrzeby zaspokajać u prostytutek.

 

Bo czego jak czego ale płatnego seksu - największe nawet rewolucje nie zniszczą. Nie bez powodu jest to najstarszy zawód świata.

I zawsze potrzebny, zwłaszcza w obecnych czasach.

Ponad półtora tysiąca lat temu, Święty Augustyn dostrzegł bowiem, że "zlikwidować w pałacu kloakę - cały pałac zasrany".

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.