Skocz do zawartości

Czy warto uświadamiać? Sposoby, zagrożenia, doświadczenia


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia!

Kilka słów wstępu. Znam książki, YT, forum, etc. Rozumie mechanizmy działające na rynku męsko kobiecym. Mam szczęście na co dzień przebywać w dużej, zróżnicowanej grupie kobiet. Faceci też są ale w sumie to przewaga kobiet. Widzę i słyszę co się dzieje w danym związku, wiem kto jest osobą decyzyjną, jakie stosuje techniki wpływów. Panowie wypadają raczej blado, gatunek dominujący to "pluszowy", cytując klasyk: "czasem to aż oczy bolą patrzeć". Aż chciałoby się powiedzieć co i jak, ale jak słyszysz "myszka", "taka biedna, nie da rady sama...". itp. to w sumie nie wiesz czy mówiąc prawdę nie odniesiesz jakiejś straty. Najczęściej ostatecznie w takich sytuacjach najmocniej obrywają osoby trzecie, które dały się w to wplątać. Jak pani jest dobra w tym co robi to z łatwością nawróci swojego miśka na właściwe według niej tory.

I teraz pytanie?  Próbować zainteresować tematem, forum, przebudzeniem czy odpuścić i przyjąć że tak już jest. Macie jakieś doświadczenia w uświadamianiu znajomych mężczyzn?

Ostatnio Marek w jednym ze swoich nagrań podpowiada, że można podrzucić temat relacji, zobaczyć reakcje i ewentualnie próbować rozwinąć ale nie wiem czy da się wyciągnąć z matrixa kogoś jeśli on sam się nie sparzy i nie zacznie sam szukać.

Mam kilku znajomych którym chętnie podałbym pomocną dłoń ale nie wiem jak mogłoby się to skończyć.

Prośba o podzielenie się Waszymi sposobami uświadamiania i doświadczeniami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie warto. Ale spróbuj i się przekonaj. Dojdziesz do takiego samego wniosku jak większość osób tutaj, bo chyba każdy chciał pomóc i uświadomić jakiegoś dobrego kolegę. Po kilku próbach zrozumiesz, że to kompletnie bez sensu. 

 

Jedynym dozwolonym sposobem i zazwyczaj działającym to wtedy gdy ta osoba sama cię poprosi o pomoc. Wtedy z chęcią przyjmie twoje nauki. Przeczyta forum i będzie prosiła o wskazówki. Pomagaj, wyciągaj pomocną dłoń, ale nie bądź mesjaszem i nie staraj się wciskać komuś wiedzy której nie chce, bo jeszcze za słabo dostał po mordzie, jajach i portfelu od swojej "jedynej"

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 50% skuteczność.

 

Jeden kumpel przyjął do wiadomości sposób rozumowania kobiet etc. Przegląda forum, nawet audycji Marka czasem posłucha. No i najważniejsze, rzeczywiście zmienił się mentalnie. Jak komuś zależy to i wiedza go znajdzie. 

 

Drugi to już nie bardzo, skończyłem tylko na rozmowach. Po nich i tak kontakt nam się trochę zmniejszył. W sumie szkoda mi chłopa, bo z tego co słyszę, to  po rozwodzie znów ugania się za laskami i to nie w celach "poznawczych". Znów chce się hajtać, a rozwiązanie małżeństwa było raptem 3-4 miesiące wstecz.

 

Podsumowując, @Lesniczy wybadaj po prostu teren. Nie każdy od razu jest gotowy na zmianę podejścia. Niektórzy są po prostu pokryci grubą warstwą betonu :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie sytuacja wygląda w ten sposób, że bardzo, ale to bardzo konieczne jest to, żeby skierować tutaj mojego brata ciotecznego, który aktualnie jest w związku dziewczyną, która totalnie kastruje go z męskości.

 

Ni cholery nie potrafię jej zaakceptować, kilka razy słyszałem ich kłótnie, robi mu problemy o takie błahostki, że scyzoryk mi się w kieszeni otwiera. Jest taka dumna, że niedługo horyzontu przed sobą nie będzie widziała. 

 

Problem polega na tym, że brachol jest w takim stadium białorycerstwa, że obawiam się, że próba skierowania go tutaj, by zaczerpnął odpowiedniej wiedzy spełznie na niczym i zrobi ze mnie wroga nr 1. Dlatego póki co daruję sobie próbę ratowania go od nieuniknionego, być może, gdy dozna sromotnej porażki sam się opamięta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@FoxMulderJr Mam takiego kolegę. Jeszcze w trakcie trwania sprawy rozwodowej zaczął chodzić po knajpach w poszukiwaniu niej kobiety ;)

Ja miałem mu co i jak, czasami sprawia wrażenie jakby rozumiał, ale i tak robi swoje. Jak widzi kobietę z dzieckiem, to już myśli, że to samotna matka i planuje przyszłość.

Mówię, co mam powiedzieć i nie obchodzi mnie jego zdanie i to, co zrobi. Powoli sam się przekonuje, że jest tak, jak mówię, ale wciąż ma nadzieję na spotkanie księżniczki. Niech szuka...

 

Czasami komentuje różne wpisy na facebooku czy artykuły. Rycerstwo jest bardzo silne i liczne. Robię to głównie dla zabawy. Lubię poczytać, jak nieświadomi ludzie próbują mi wmawiać, że jestem w błędzie :)

 

 

Jeśli widzę, że gość rokuje na wyleczenie z rycerstwa, to polecam forum albo audycje Marka. Niech dam zdecyduje, co z tymi zrobi.

Edytowane przez Dobi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi dokładnie ten sam typ u mnie. Przed rozwodem już jakieś knajpy no i oczywiście obowiązkowo portale randkowe (tak, przed rozwodem portale) :D Podobno to już nie miało znaczenia odnośnie wyniku sprawy rozwodowej. Cóż poradzić, niektórzy po prostu lubią żyć na krawędzi.

 

Innymi słowy, kijem Wisły nie zawrócisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytoczę tutaj cytat braci Wachowskich z Matrixa: 

 

„Nie wszyscy są gotowi do odłączenia. Niektórzy tak bardzo wierzą w system, że są gotowi zginąć w jego obronie”

 

Choćbyś nie wiem jak próbował i się starał, są ludzie, którzy po prostu nie chcą żyć inaczej. Dysonans poznawczy jest u nich tak wielki, że każdą próbę pokazania im rzeczywistości odbiorą jako atak na ich wolność i sens życia, dlatego lepiej zostawić ich w spokoju.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Gekoneks napisał:

 

nie staraj się wciskać komuś wiedzy której nie chce, bo jeszcze za słabo dostał po mordzie, jajach i portfelu od swojej "jedynej"

 

 

Podpisuję się pod tym. Wygląda na to, że każdy musi się uczyć na swoich błędach. Marek nawet nagrał o tym audycję, że nie warto pomagać i dawać dobrych rad (rzecz jasna, nie chcę, żeby to zostało wyrwane z kontekstu).

 

Moja odpowiedź po doświadczeniach w pomaganiu i zbawianiu... Nie warto!

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodaj jeszcze, że wspomniany przeze mnie kolega do tej pory boi się swojej ex. Ciągle pyta, czy ona może mu zaszkodzić jeśli zobaczy go w knajpie, czy może coś zrobić.

Przez pewien czas nawet bał się wychodzić z domu, bo co ona powie jak go zobaczy... Siedział w mieszkaniu i udawał, że go nie ma, bo ona mogłaby przyjść.

 

Tak zrytej bani dawno nie widziałem.

 

Teraz boi się, że ex może się zdenerwowac i coś zrobić, więc sam zaproponował podział majątku, oddając jej dobrowolnie swoje pieniądze. No bardziej to jego matka go tak prowadzi, ale przecież to dorosły człowiek i powinien wiedzieć, jak się zachować. Tym bardziej, że ja mu wszystko dokładnie wyjasniałem.

 

Po doświadczeniach z rodziną nauczyłem się nie wtrącać w życie innych. Jak ktoś będzie chciał się czegoś dowiedzieć, to sam zapyta.

Zawsze było źle, gdy coś doradzałem i sami musieli uczyć się na błędach. Na koniec pozostaje tylko satysfakcja, że można powiedzieć: "A nie mówiłem?"

 

A oni dalej nie słuchają i robią swoje - to ich życie :)

 

Od dawna widzę, że w wielu małżeństwach w moim otoczeniu dzieje się bardzo źle. Nie mówię o tym nikomu, bo po co? Co do paru osób, to mam przekonanie graniczące z pewnością, że w niedługim czasie dojdzie do rozwodu. Goście obudzą się w innym świecie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Oświecony @Dobi

 

Pełna zgoda. Sam też już przekonałem się na własnej skórze i dostałem mocno po dupie za takie doradzanie, pomaganie. Nie warto. Każdy musi nauczyć się na własnych błędach, a jak dojrzeje do zmiany, będzie gotowy na pomoc i sam o nią poprosi lub zacznie szukać przyczyn dlaczego siedzi w gównie po uszy. Szkoda psuć sobie relacji i wychodzić na "oszołoma" - lepiej milczeć i obserwować wszystko z dystansu, a potem z satysfakcją rzec: "A nie mówiłem?", jak kolega wyżej napisał. :-) A od toksycznej rodzinki najlepiej trzymać się jak najdalej, bo wciągną w swoje kłopoty i jeszcze obwinią o nie. Marek o tym też wspominał kilka razy w swoich audycjach i ma 100% racji. Tak samo pomoc "za darmo" - kolejna pomyłka. Boss tu też ma rację. Co tu więcej pisać. Jestem kolejnym, który potwierdza to co głosi Marek - bazuję na swoich doświadczeniach życiowych.

 

@Lesniczy

Tak więc ja też uważam, że powinieneś sobie odpuścić i czekać na rozwój wydarzeń. Prawdopodobieństwo chęci poznania prawdy na tym etapie uważam za niskie. Muszą oberwać więcej po jajach, portfelu i nie tylko. Przypomina mi się patologiczny przypadek białego rycerzyka: facet 40+, kredyt we frankach, córka kilkuletnia, żonka zostawia go w domu gdy córeczka choruje, a on nie wyjdzie nawet na piwo firmowe, bo żona nie pozwala. :-D Najlepszy jest jednak ten tekst: "Lepsza połówka związku". Zgadnijcie o którą połówkę mu chodziło? :-) Biedak. Znienawidziłby mnie, gdybym próbował choć trochę go naprostować dla jego własnego dobra. Niech sobie żyje w Matriksie - przebudzenie będzie bolesne, o ile kiedykolwiek nastąpi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj wszystko się zgadza i do siebie pasuje.

Kumpel, który z małżeństwa wyszedł praktycznie bez strat, nadal wiedzy, że znajdzie sobie księżniczkę.

Ja mam inne doświadczenia i po prostu nie chcę szukać. Nawet jeśli już coś mi odbije, to w ewnetualny związek wejdę na swoich zasadach.

 

Nic tak nie przekonuje ludzi do zmiany poglądów, jak własne doświadczenia :)

 

Od patologicznej rodziny także dobrze jest się uwolnić. Ja nie utrzymuję z rodzicami praktycznie żadnego kontsktu. Czasami spotykam się z bratem, ale on żyje w innym świecie i nawet nie ma o czym pogadać. Nasze dzieci lubią się razem bawić i czasami pożyczam od niego narzędzia, więc sie przydaje ;)

 

Nic na siłę. On woli jeździć odwiedzać moją ex, więc niech tak robi - to jego sprawa. To samo z rodzicami. Bronią jej przede mną i popierają każde jej działanie, a mnie krytykują za wszystko. Nie ma sensu się użerać :)

Muszą sami dostać po dupie, wtedy może otworzą oczy. Jeśli nie, to do końca życia będą nieswiadomi. Ale to jest ich życie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomych którym powiedzenie o rzeczywistości skutkowałoby obśmianiem mnie i zbesztaniem . No bo co może wiedzieć ten bezrobotny truteń ... a oni sie zacharowują po 8 do 10 godzin dziennie i w soboty też :o a na koniec tygodnia to co zarobili przepijają w klubie patrzac sie na tyłki i cycki . Paaaanie na co mie takie życie ? Toż to wegetacja .

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można podrzucić temat w luźnej rozmowie. Jak ktoś zrozumie to dobrze, jak nie, to jego strata. Niektóre kobiety stosują zresztą takie metody wychowawcze, że facet boi się gdzieś sam wyjść i spotkać z kolegą, więc czasami nawet taka luźna rozmowa jest niemożliwa bo babsztyl siedzi obok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, RRRR_WWWW napisał:

 

Teraz to są już siostry

Co tam się odjebało!? To nawet ja nie...

 

A nawiązując do głównego wątku - nie warto, bo mało kto jest w stanie przyjąć taką wiedzę. Większość żyje systemem i będzie go zaciekle broniła. "Moja myszka taka nie jest a Ty idź się leczyć, albo znajdź sobie dziewczynę porządną co do kościoła chodzi albo do biblioteki" xD 

Ja przez 2-3 lata powoli zauważałem działanie systemu i że coś jest kurewsko nie halo, można powiedzieć że sam doszedłem do 60% sztandarowych informacji zawartych na braciasamcy.pl, a tu odnalazłem pełne potwierdzenie moich obserwacji, sam znalazłem nitkę i doszedłem do kłębka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bez przerwy słyszę, że nie wszystkie kobiety są takie, jak ex. Ze kiedyś znajdę właściwą.

 

Problem polega na tym, że ona nie jest jakaś wyjątkowa. Robi to, co większość bab po rozwodach. To jest taki książkowy wręcz standard w Polsce.

 

Niektórzy zarzucają mi jeszcze, że teraz jestem sam. Nie chcą zrozumieć, że ja tak chce. Nawet jeśli nie każda jest taka, jak ex, to zawsze istnieje prawdopodobieństwo spotkania podobnej, prawda? Po co ryzykować?

 

W dzisiejszym świecie ludziom nie mieści się w głowach, że można żyć samemu i być z tej sytuacji zadowolonym. To nie pasuje do schematu: ślub, dzieci, rodzina.

 

Ludzie ogólnie mają problem z akceptacją tego, co nie pasuje do ich wrsji. Trudno jest przyjąć, że świat wygląda inaczej niż się wydaje. Łatwiej jest wmawiać sobie, że wszystko jest dobrze. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie obecnie nie wyobrażam żebym został typową głową polskiej rodziny. W ogóle nie czuję takiej potrzeby, bo świetnie się czuje sam-wolny. Jaki ślub?:D Może jeszcze z loszką 30+ tak jak większość rycerzyków?:P Matrix nie rozumie, on tylko chce przywrócić równowagę w systemie, atakując niepokornych Bracholi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Kiedyś miałem wiele sytuacji w których olewałem opinie dobrze chcących dla mnie ludzi, czy to znajomych czy to rodziny. Uważałem że nie, że ona taka nie jest, że ją kocham i się zmieni tylko muszę się bardziej postarać. Żyłem w matrixie, zachowywałem się jako białorycerz i nie widziałem w tym nic złego a teraz? Zmiana podejścia, myślenia, postrzegania i mega mi się to podoba. Obserwuje otoczenie, wyciągam wnioski, normalnie spotykam sie z dziewczynami ale po prostu fenomenalne jest to jak to teraz robię dzięki wskazówkom udzielonych na forum od was bracia, zero napinki, wyjebka i chill :D Paru znajomym doradzałem w ich toksycznych związkach o zmianie podejścia, zajrzenia na forum ale ich zachowanie jest zupełnie podobne do mojego i reakcję są zwykle albo wysmianiem mojej osoby albo próbą zbesztania :D na co ja reaguje śmiechem i gadam: czas pokaże kto miał racje :D Teraz człowiek to dostrzega. Samo nawet u siebie jak miałem - przejmowanie się  związkiem, sytuacjami co skutkowało brakiem snu i ogólnym złym samopoczuciem odbijającym się na moim życiu prywatnym i zawodowym a w tej chwili jestem mega szczęśliwy, spełniam się w sporcie, uczę się nowych rzeczy, inwestuje pieniądze w siebie i lece dalej ze swoim zyciem :D mega uczucie meeeega :D A szybko odpowiadając na pytanie : nie nie warto uświadamiać ludzi dopóki sami nie przyjdą po pomoc. Ja powiedziałem sobie że sam z siebie nie wyjdę z inicjatywą pomocy bo to nie ja mam problem tylko ów osobnik żyjący w matrixie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mocny Wilk Ja nie miałbym nic przeciwko temu, aby być głowa rodziny.

 

Problem polega na tym, że baby atakowane zewsząd lewacką propagandą same chcą rządzić. Uważają, że rodzina, spokój i tzw. "domowe zacisze", to dla nich więzienie. One chcą się rozwijać. Nie chcą zajmować sie domem - uważając tym samym, że kobiety, którym sprawia to przyjemność, są niedorozwinięte.

 

Ja chciałbym tak naprawdę mieć spokój w domu. Wracać z roboty do miejsca, gdzie czeka na mnie moja ukochana księżniczka i dzieci. Czy to możliwe? - Nie! Tylko w głowach rycerzyków może uroić się myśl, że tak wygląda rodzina u małżeństwo. Rzeczywistość kopie ich po ryju. Niektórzy się budzą, inni udają, że to był pocałunek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uświadamiałem ostatnio kolegę po rozstaniu (był "za dobry dla niej").

Niby wszystko spoko, mówił, że wie o co chodzi, dziękował.

Potem w sytuacji gdzie rozmawialiśmy w kilka osób o kobietach (zwykła rozmowa, o fajnych laskach w pracy),

wypalił do mnie z tekstem: "Tak Zenek, bo Ty najchętniej to byś kobiety bił i traktował jak niewolnice".

Moim zdaniem można uświadamiać, ale trzeba liczyć się z konsekwencjami.

 

Niektórzy są tak betonowi, że nie dociera nic. Znam gościa, który jest w związku małżeńskim kilkanaście (jak nie kilkadziesiąt) lat.

Totalny, zdominowany do granic pantoflarz . Wiele razy kumple mu mówili, żeby się nie dawał, niektórzy się śmieją z niego, a on nic, udaje, że wszystko jest ok.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że można uswiadamiać, tylko zależy kogo, to może Ja na przykładzie swoim.

 

1. Kolega po studiach "inteligentny":), po 2 rozwodach, poznaje 3 samicę i trafia z tą wieścią do mnie.

Subtelnie go uświadamiam, podaję link do forum, nie mówię mu swojego nicka, tylko proszę aby codziennie poczytał choć pół godziny.

Wynik: od pół roku (a może i więcej) nie kontaktuje się ze mną, jak Ja dzwonie nie odbiera:D.

 

2. Kolega po studiach (podaje linka i uświadamiam) "inteligentny":) po jednym rozwodzie, puszczony prawie w skarpetkach, obecnie bez "stałego meldunku":D.

Wynik: Mija kilka mięsięcy; gadamy ze sobą o dupie marynie, nagle on wystrzela "te twoje forum to jakieś oszołomy, zjeby jakieś:lol:", z naciskiem na "moje".

 

3. Kolega po studiach "inteligentny":) po jednym rozwodzie, poznaje babę kilka lat starszą od siebie.

Próbuje robić co możliwe, uświadamiam, walę do zakutego elektronicznego łba ile wlezie, niby zrozumiał i wie "jak postępooooować"

 

Wynik: Ciągle wkurwiony i sfrustrowany (zamieszkał z babcią:D), latają na wakację gdzie ona chcę, kuchnię robią jak ona chcę, sypialnie itd.

           A wkurwiony jest na........................ ???? - tego nie wie:lol:.

           Aha ma teraz auto kupić - domyślacie się jakie:D.

 

To tyle z uśwadamiania, ale warto było, choćby dla własnej satysfakcji.

 

* "inteligent" - tu należałoby zmienić interpretacje:lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już na to wszystko totalnie wyjebane,Mówię co myślę i co wiem,wale prosto z mostu jak jest,nie obchodzi mnie co o mnie myślą i mówią.

Czasem patrzą na mnie jak na kosmitę , szczególnie laski, kiedy nie mają argumentów,kiedy zaczynaja temat,pytam... czy na pewno chcecie ze mną o tym gadać?

Kiedy nie przeczą jadę po nich jak po burej suce, bez kompromisów,zrobiłem się tak bezpośredni że sam siebie zaskakuję, ale dobrze się z tym czuję, bo mówię co myślę i czuje, a że innym to nie pasuje...cóż ich problem.

Ostatnio  córka powiedziała mi że zrobił sie ze mnie taki skurwiel :D..., odp. córcia wiekszego komplementu  w życiu nie słyszałem...:D.

Nawracanie..., chm to jak robota Jezusa, jak ktoś ma na tyle siły niech próbuje,ja mam to gdzieś,są betony których niczym nie wzruszysz i takich jest większość,niestety.

Ogólnie ..."Wrzuc granat i patrz co wypłynie" jak jest możliwość coś zaszczepić to zrób to i czekaj, jak nie, to niech pływaja nadal w szambie wierząc że to szampan.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię patrzeć, jak ludzie, którzy uważają mnie za dziwaka, a sami pogrążają się w swoich relacjach z kobietami :) 

Każdy uważa, że jego kobieta jest wyjątkowa, cudowna, wspaniała i w ogóle idealna - no i niech tak pozostanie. Ja tylko stoję z boku i obserwuję. Czekam na moment, kiedy to wszystko wybuchnie :D Nikogo nie wyprowadzam z błędu. Niech sobie żyją.
Niektórzy zauważają, że coś nie gra, ale chyba boją się tego całego cyrku rozwodowego i utraty kontaktu z dziećmi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.