Skocz do zawartości

Matka też się śmiała...


seba33

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia muszę podzielić się z wami pewną historią. Miałem może z sześć, siedem lat, przedszkole. Była akademia z okazji dnia bodajże Matki. Każdy miał mówić wierszyk. No więc wyszedłem, powiedziałem... rozległ się śmiech. Cała sala kobit, mamusiek w różnym wieku i zaczęły cieszyć. Pewnie spartoliłem, wiem. Spojrzałem na matkę, śmiała się do rozpuku. Moje chyba jedyne w tym zwycięstwo to, że nie rozpłakałem się.Oczekiwałem wsparcia, pocieszenia, nie wiem, ale ona nie dała rady. Do dziś to we mnie siedzi. Nie szukam winy, ale uważam że nie stanęła na wysokości zadania. Nie pierwszy raz z resztą, o czym świadczy historia. Musiałem to napisać, przepraszam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobnie . Mój ojciec jest takim dużym dzieckiem z wąsem ,niby pracuje i utrzymuje rodzine za co mu chwała ale nie ma w sobie tego czegoś męskiego w charakterze i ja to też odczuwam w sobie. Nigdy tego tu nie mówiłem bo i po co ale widze że ktoś miał podobnie. Kiedyś za przegraną bójke dostałem od ojca to to dopiero jajca były . Takie rzeczy zostają w psychice bo dziecko wrażliwe jest i pamięta wszystko ale mój ojciec tak jakby wogóle tego nie rozumiał, nie znał tego co czuje dziecko . Wogóle dziwne to wszystko jest ,prawda o tym świecie mnie przygniata, ten świat jest obleśny a lepszy by był gdyby nie było kobiet.

Edytowane przez KevinMitnick
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że takie wydarzenia hartują nasz charakter, robimy się twardsi i bardziej odporni na stres w dorosłym życiu.  Nikt tnie jest doskonały. Matka na pewno nie śmiała się złośliwie tylko szczerze rozbawiła ją sytuacja.

Ja parę razy zostałem wytargany za włosy przez rodzicielkę bo z jakimś zadaniem domowym miałem problem, cóż straciła cierpliwość kobieta lub też dostałem kablem z prodziża  od ojca czasami nawet nie słusznie. Naturalny proces wychowawczy i nie mam o to pretensji. Wiem, że mogę na nich liczyć i odwrotnie. Wczoraj Mikołaj przyniósł nam flaszeczkę, którą z rozkoszą spożyliśmy. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Przemek1991 napisał:

Mimo wszystko da się wyczuć, że masz o to żal do swojej rodzicielki.

 

Skoro Cię to męczy, to może warto byś porozmawiał z matką o tym wydarzeniu ? Wyrzucisz to z siebie, będzie Ci lżej na duszy, a i jej dasz okazję to ewentualnego wytłumaczenia się.

Na pewno matka nie będzie pamiętać tego wydarzenia, dla niej nie było to wydarzenie traumatyczne. Traumatyczne było dla niego. Próba wyjaśnienia jej zachowania raczej nic nie da. Ona tego nie będzie pamiętać. Trzeba raczej samemu to przepracować, przemyśleć i starać się wybaczyć. Nikt przecież przyszłych rodziców nie uczy jak mają wychowywać swoje dzieci i na co zwrócić uwagę. 

'''

Mam też takie traumatyczne wspomnienie (zresztą niejedno). Miałem jakieś 13-14 lat i pomagałem ojcu w budowie garażu. Przy tej budowie pomagał mu jego brat, mój wujek. Woziłem taczką zaprawę od betoniarki do miejsca jej wylania po rozłożonych deskach, spora odległość. Starałem się jak mogłem. Jednakże jadąc tą taczką pełną ciężkiej zaprawy w pewnym momencie nie trafiłem na kolejną deskę i taczka zjechała na ziemię, po czym część tej zaprawy wylała się na ziemię. Ojciec mnie za to ostro zjebał, a wujek solidnie wyśmiał. Bolało tym bardziej, że starałem się, jednakże nie miałem tyle siły aby sobie z tą taczką poradzić, była zbyt ciężka. Gówniane wydarzenie, a trauma solidna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, TPakal1 napisał:

Na pewno matka nie będzie pamiętać tego wydarzenia, dla niej nie było to wydarzenie traumatyczne.

 

To prawda, może tak być, ale myślę, że zwykłe słowo przepraszam wypowiedziane przez matkę może zdziałać cuda. 

 

Każdy z nas ma takie wydarzenia z przeszłości, które odcisnęły piętno w naszej psychice. Ja mimo wszystko nie wracam do nich myślami, bo wiem, że moi rodzice zawsze chcieli, i nadal chcą dla mnie dobrze, oraz, że zawszę mogę liczyć na ich pomoc, lub wsparcie, gdy tej pomocy bezpośrednio mi udzielić nie mogą.

 

Przepracowanie tej sytuacji też wcale takie proste nie będzie, bo siedzi to głęboko w podświadomości, a jak doskonale Bracia wiecie, podświadomość to ciężki towarzysz :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Przemek1991 - Można próbować, ale najpewniej nic to nie da. Ona tego nie będzie pamiętać i dla niej nie było to nic nadzwyczajnego. Po prostu pośmiała się i tyle.
Poza tym należy pamiętać, że matka, to jednak baba ;) Jak robi coś źle, to trzeba zwracać jej na to uwagę od razu.

@TPakal1 - Masz rację. Takie rzeczy trzeba przepracować samemu. Nie ma sensu do tego wracać. Wiadomo, że to może trochę męczyć, ale każdy powinien znaleźć sobie metodę na radzenie sobie z takimi sytuacjami/wspomnieniami.


Sam mam od groma takich sytuacji. Gdybym zaczął wszystkie wspominać, to brakłoby tutaj miejsca i dostałbym bana za pisanie opowiadań :D 

 

Nie ma sensu do tego wracać. Z resztą nawet mi się nie chce. Być może jeszcze nie do końca wszystko przepracowałem, bo czasami coś wraca, ale nie rozkminiam tego.
Czasami było tak ciężko, że miałem ochotę po prostu zejść z tego świata. Tak, jak starzy, to nikt nie potrafi dopierdolić.

W pewnym momencie powiedziałem sobie: "Zaraz, zaraz... co oni mi tutaj pierdolą? Przecież ja wcale nie jestem taki, jak oni gadają. Ja wiem, na co mnie stać, ile jestem wart. Mam przejmować się jakimś ich gadaniem? Są popierdoleni i powinienem mieć ich w dupie". - Pomogło natychmiast :) Zająłem się sobą i swoimi sprawami, a ze starymi praktycznie nie utrzymywałem kontaktu od tamtej pory - nawet nie było o czym rozmawiać.

Teraz trochę smutno jest, że są tacy, jacy są i nic nie rozumieją, ale to ich sprawa. Ja jestem dorosły i oni są dorośli. Wszyscy podejmujemy decyzje samodzielnie i powinniśmy brać za nieodpowiedzialność.
Już jakiś czas temu zdecydowałem o tym, że jeśli nie pomogą mi w pewnej sprawie, to zrywam z nimi wszelki kontakt. No i nie pomogli. Pomogli i nadal pomagają komuś, kto bardzo pragnął mnie zniszczyć - czyli ex. Uważają, że robią dobrze - to ich sprawa. Ja nie utrzymuję z nimi żadnego kontaktu. Jak dzwonią, to każę im spierdalać. Nie przychodzą, bo wiedzą, że ich nie wpuszczę do siebie. Gdy są w pobliżu - nie rozmawiam z nimi, nie witam się, nie żegnam, nie podaję ręki. Niech wiedzą, jak bardzo nimi gardzę i jak głęboko mam ich w dupie :) 

 

 

Także tego.... @seba33 - Niektórzy mają bardziej przepierdolone i jakoś sobie z tym radzą :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dobi napisał:

Nie ma sensu do tego wracać. Z resztą nawet mi się nie chce. Być może jeszcze nie do końca wszystko przepracowałem, bo czasami coś wraca, ale nie rozkminiam tego.
Czasami było tak ciężko, że miałem ochotę po prostu zejść z tego świata. Tak, jak starzy, to nikt nie potrafi dopierdolić.

Od rodziców bardziej boli, bo jako dzieci mamy zakodowany obraz rodziców jako opiekuńczych, dobrych, ciepłych ludzi, którzy powinni się nami opiekować. Dlatego rozczarowanie się na rodzicach boli najbardziej, bo nie spodziewamy się z ich strony destruktywnych zachowań wobec nas. A dlaczego nie boli tak od innych, często obcych osób. Bo spodziewamy się lub liczymy się z ich jakimś destruktywnym zachowaniem i gdy nas to spotka tak mocno tego nie przeżywamy. Myślę też, że podobnie jest z naszym stosunkiem do kobiet, które kochamy. Też mamy zakodowany obraz kobiety, pięknej, opiekuńczej i takie tam dyrdymały, a wiadomo przecież jak jest naprawdę. I atak z ich strony też boli i to mocno.

 

Z drugiej strony takie przeżycia (te traumatyczne z dzieciństwa) gdy je przetrwamy i przepracujemy wzmacniają nas i uczą pokory. Czy to dobrze, trudno powiedzieć. Dobrze jeżeli sobie radzimy z tą traumą. Gorzej jak nie radzimy i wtedy właściwie jest wszystko możliwe. Samobójstwa, demoralizacja, przestępczość i olbrzymia nieuzasadniona agresja.

 

Faktem jest, że kobiety dbają o swoją psychiczną higienę o wiele bardziej niż mężczyźni. My raczej nieprzyjemne wydarzenia z naszego życia po prostu wypieramy do podświadomości, staramy się zapomnieć. A one są, tkwią jak drzazga, jak nieuleczona rana.

http://kobieta.onet.pl/dziecko/starsze-dziecko/nie-da-sie-zapomniec-o-przeszlosci-jak-radzic-sobie-z-traumami-z-dziecinstwa-w/8kt7k

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Psycholoszki" zawsze mówią to, co pasuje do konkretnej sytuacji. Generalnie usprawiedliwiają postępowanie innych bab.

Rozmawiałem z paroma i wszystkie twierdziły, że jeśli matka-psychopatka izoluje dziecko od taty, to nie przynosi mu to większej szkody, gdy będzie starsze, to nie będzie o tym pamiętać, będzie wypierać to ze świadomości.
Problem w tym, że postępując w taki sposób, dziecko musiałoby usunąć z głowy całe swoje dzieciństwo.

To są psychopaci, a nie psychologowie. Z resztą nie mają prawa do wykonywania zawodu ;)

Jak widać na przytoczonych tutaj przykładach, doświadczenia z dzieciństwa mają wpływ na całe dorosłe życie. Nawet po wielu latach człowiek pamięta o tym wszystkim.

Nie ma sensu gadać, że hartują charakter i się przydają. Takie samo działanie mogłoby odnieść odgryzienie nogi przez lwy. Jak nie ma innego wyjścia, to trzeba sobie to wszystko jakoś tłumaczyć, ale to wszystko jest złe i lepiej by było, gdyby w ogóle się nie wydarzyło.

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i się mylę ale jak dla mnie instynkt macierzyński to coś wymyślonego...przez nie wiem kogo. 

Moja ex takiego nie posiada moim zdaniem. Parę matek co znam też z czego ze dwie to przyznały. 

Pogadać z innymi babami o dziecku to co innego. Ho ho tu to każda pokazuje jakaż to dobra matka - i to kupi i tu pójdzie i to dziecku załatwi. 

 

Psychicznie dziecko ma natomiast wsparcie od ojca - faceta. Niejeden jak dziecko małe, "łezke uroni" na przedstawieniu w przedszkolu czy szkole bo jest dumy z dziciaka. I najczęściej takim facetom ogranicza się kontakt z dzieckiem - a to kurwa boli.

 

Te dzisiejsze matki to jakieś hybrydy - może i generalizuje ale widzę i obserwuje je stąd taki wniosek.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takie spostrzeżenia, że matki nie mają żadnego kontaktu z własnymi dziećmi.
Owszem, kupują im coś, robią kanapki, zaprowadzają do przedszkola, ale kompletnie nie rozumieją potrzeb tego dziecka, nie słuchają, nie rozmawiają. One wiedzą lepiej. Nie potrafią spróbować spojrzeć na świat oczami dziecka. Z ojcami też jest różnie, bo niektórzy naprawdę mają gdzieś własne dzieci, ale jakichś większych problemów z nimi nie zauważam. Zdarzyło mi się spotkać na swojej drodze paru idiotów, którym miałem ochotę przywalić w puste łby, widząc cierpienie dzieci, ale nic by mi to nie dało, a narobiłbym sobie kłopotów, więc nie ma sensu.

Baby nie mają czegoś takiego, jak instynkt. Mówił o tym szef naszej mafii. Gdyby miały, to wiedziałyby, z kim powinny zakładać rodzinę, jak dbać o nią i co zrobić, aby było dobrze. One nie wiedzą :) Tak samo nie wiedzą, co robić w konkretnych sytuacjach z dziećmi.
Ja nie mam żadnego problemu z tym, aby kontrolować córkę. Nie muszę nawet podnosić głosu na nią, a o przemocy nie wspominając. Wystarczy zwykła rozmowa i dziecko robi to, co ja chcę.
Bez problemu mogę odgadnąć, jakie ma potrzeby i co myśli. Zauważam każdą zmianę w jej zachowaniu - np.: smutek, gdy musi wracać do matki. Wtedy zawsze jest przygnębiona, przestaje rozmawiać, patrzy w jeden punkt. Gdy jedziemy do mnie, jest zupełnie inaczej - chętnie rozmawia, opowiada o różnych rzeczach, żartujemy, wygłupiamy się.

Tak zwane "matki" same uwierzyły w to, że są wyjątkowe i wszechwiedzące. Prawda jest taka, że one gówno wiedzą.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem pretensje jako dziecko do matki, że często stawała po stronie obcej w jakimś sporze. Gdy tylko ktoś przyszedł na skargę, to przeważnie wierzyła tej drugiej osobie (czy to było dziecko, czy dorosły), nawet nie wysłuchając tego, co ja mam do powiedzenia.

 

Panowie, kobiety są przyziemne. To my jesteśmy uduchowieni. Marek chyba nawet tak ostatnio w audycji powiedział. Rozmyślam ostatnio nad tą przyziemnością kobiet.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie rzeczy były codziennością. Zawsze stawała po stronie obcych. Cokolwiek by nie robili albo mówili. Obcy byli zawsze lepsi, według niej. Tylko brat mógłby im dorównać, ale nie ja. Mnie zawsze porównywała z innymi i dla niej każdy był lepszy ode mnie... jak później się okazało - tak tylko sobie wmawiała ;) Ci ludzie nie osiągnęli tego, co ja. Olać to.

To taki standard. Nie ma co się nad tym rozczulać.

Trochę smutno, że teraz starzy zachowują się tak, jak się zachowują, ale to ich sprawa, ich decyzja.

Mnie najbardziej bawiło, jak stara przeżywała moje rozstanie z dziewczyną. Nie znając sytuacji uznała, że ja ją zostawiłem, a ona była mocno zakochana i teraz trzeba jej pomóc, bo dziewczyna zrobi sobie krzywdę. "Ona myślała, że się z nią ożenisz, a ty ją zostawiłeś" :D 
Do tej pory mnie to bawi :D

Albo jak starzy pojechali do rodziców ex i napierdalali na mnie głupot u obcych ludzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dobi napisał:

"Psycholoszki" zawsze mówią to, co pasuje do konkretnej sytuacji. Generalnie usprawiedliwiają postępowanie innych bab.
Rozmawiałem z paroma i wszystkie twierdziły, że jeśli matka-psychopatka izoluje dziecko od taty, to nie przynosi mu to większej szkody, gdy będzie starsze, to nie będzie o tym pamiętać, będzie wypierać to ze świadomości.
Problem w tym, że postępując w taki sposób, dziecko musiałoby usunąć z głowy całe swoje dzieciństwo.

Ja też nie mam dobrego zdania o "psycholoszkach", ale ten artykuł mówi dużo ważnego o traumie dzieciństwa, która męczy pewnie duży odsetek ludzi dorosłych. Ponadto jest neutralny bo nie dotyczy kwestii związków damsko - męskich. Natomiast przyszła mi pewna myśl do głowy: że dziedzinę psychologii również już zaanektowały kobiety. Taka "psycholoszka" to przecież też spory autorytet społeczny. Po cholerę kobieta ma walczyć o równouprawnienie, a faktycznie o władzę, będąc murarzem czy kierowcą autobusu. Wystarczy, że kobiety opanują takie dziedziny jak sądownictwo, opieka rodzinna, psychologia itp. I władza w rękach Pań. Taka strategia zapożyczona trochę od pejsów.

Źle to chłopacy wygląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TPakal1 - One już to opanowały.

Od wielu lat wiadomo, o co im chodzi.
Kiedyś darły ryje, że w zarządach spółek skarbu państwa jest za mało bab, ale to spotkało się z negatywną reakcją społeczeństwa, bo pokazały tym wprost, że chodzi im tylko o kasę i władzę.
Później były parytety na listach wyborczych "bo kobiety są dyskryminowane".
Wszystko jest przekręcane w taki sposób, ale głupi lud to przyjął.

Ja od zawsze mówię, że feministki uważają kobiety za istoty znacznie gorsze od mężczyzn. One chcą, aby ustawami regulować minimalną liczbę polityków, prezesów, dyrektorów... bo normalnie żadna z nich nie dostałaby takiej roboty. Po prostu się do tego nie nadają.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat;

 

Większość ludzi, z którymi mogę szczerze pogadać ma takie wspomnienia.

Dla mnie z powyższego wynika, że nie jest to wina rodziców tylko normalny etap rozwoju świadomości a fakt, że tak długo to pamiętamy i odczuwamy emocję świadczy, że to co wtedy się pojawiło: wstyd, strach czy coś tam działa do tej pory jako nieświadomy program i może być tak, że całe życie staramy się być lojalni wobec rodziców (mogą nawet już nie żyć) lub coś im udowadniać.

 

Oddala nas to od siebie i tu jest problem.

 

Bardzo fajnie rozkminili to chłopaki z Tresury Matrixa.

 

Edytowane przez icman
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Bracia :) Moja matka niczym nie różni się od innych kobiet, żal mi trochę Ojca, bo tańczy jak mu zagra. Nigdy z jej ust nie usłyszałem do nikogo słowa przepraszam, a przez jej zachcianki typu dom i wspólne mieszkanie z jej rodzicami, rodzina znalazła się w dużym dołku finansowym i emocjonalnym. Opisywałem to już tutaj. Ale wybaczyłem Jej wszystko. Jestem przez to zdrowszy, bo nie szukam poczucia winy. Teraz gdy tylko próbuje coś mnie pouczać wg własnego widzimisię, kulturalnie acz stanowczo ucinam wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.