Skocz do zawartości

Niewiarygodne jak faceci cierpią przez kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak kolega wyżej pisze.

 

Panowie zapamiętajcie jedna rzecz. NIE CIERPICIE PRZEZ KOBIETY TYLKO PRZEZ BRAK ZNAJOMOSCI ZASAD JAKIE PANUJĄ.

 

Ja gdy tutaj trafiłem po jakims czasie zacząłem obwiniać baby ze "są zjebane"

 

A to nie tak. 

Wina leży bardziej po naszej stronie. ZAPAMIĘTAĆ ŻE: kobieta jest jak piła łańcuchowa. Wszystko fajnie gdy wiesz jak się nią obsługiwać. Ale gdy tego nie wiesz to może upierdolić Ci ręce.

No ale powiesz: skąd ja niby miałem wiedzieć jak to wszystko działa? 

... i tutaj znowu forum mnie nauczyło ze" masz internet? Masz książki? Wiedza jest na wyciągnięcie ręki tylko Tobie nie chce się ruszyć pizdy."

 

Trzeba być otwartym na świat i wiele problemów znika. 

Przyklad jak najbliżej czyli prosto ode mnie: miałem standardowy problem- kupczenie dupą, marudzenie o ślubie. Kupiłem pierścionek i bilet do Egiptu. Miałem się zaręczać. Ale pewnego dnia mówię"kurwa o co jej chodzi ze zrezygnowała z seksu?" 

Wpisalem w Google coś na wzór:"dlaczego ona nie chce seksu" i wyskoczył Marek ta dam:) 

 

Na poczatku olałem bo stwierdziłem ze wariat... MOJA MYSZKA TAKA NIE JEST

Zaraz potem edukowalem się na blogu nadopaminie który po raz drugi "poinformował" mnie o samczym runie no i jestem.

Wiec zanim znowu zapytasz "a skąd ja miałem wiedzieć..." 

 

;]

Edytowane przez qbacki
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z tym.

 

Jak zostawię otwarty dom na noc i ktoś mnie okradnie, to jest to moja wina i mojej głupoty, czy raczej złodzieja, który nie szanuje cudzej własności? Choćbym miał zostawić otwarty samochód z kluczykami w centrum miasta - nikt nie ma prawa nim odjechać, więc w razie stwierdzenia przeze mnie braku obecności ww. przedmiotu w miejscu w którym go zostawiłem - winnym kradzieży jest tylko i wyłącznie złodziej, a nie ja. Ja jedynie ułatwiłem mu robotę, co i tak w perspektywie profesjonalistów jest bez sensu - jak złodziej zechce to włamie się do każdego samochodu.

 

Idąc tym tokiem rozumowania jak koleżanka zaprosi mnie do siebie na korepetycje, a ja ją zgwałcę, to też będzie jej wina, bo w końcu to ona mnie wpuściła do mieszkania?

 

Faceci, którzy nie rozumieją zasad gry jedynie ułatwiają podstępną robotę kobietom. Winowajcą tak czy inaczej pozostaje kobieta, bo to ona wykorzystuje samca. Mało tego: dlaczego jest tak wielu mężczyzn, którzy nie rozumieją, jak postępować z kobietami? Bo to KOBIETY sieją obłudną propagandę o tym, że trzeba być miłym, szanującym i usługującym dżentelmenem. Jak słusznie zauważył @JoeBlue - to one tworzą Matrix, więc to one są odpowiedzialne za to, że mężczyźni nie umieją z nimi postępować i w konsekwencji cierpią.

 

Argumenty o tym, że natura tak stworzyła laseczki do mnie nie przemawiają, bo nas natura stworzyła do zapładniania jak największej ilości partnerek, a jednak wielu mężczyzn tego nie robi i potrafi żyć wiele lat z jedną kobietą lub w ogóle dać sobie na wstrzymanie z dziurawcami.. Ale do tego trzeba pracy nad sobą i jakiegoś kręgosłupa moralnego, którego większość samic nie ma, bo świat jest dla nich litościwy i wszystkie grzeszki kobiet są zawsze jakoś tłumaczone. Efektem tego są później artykuły na popularnych portalach, usprawiedliwiające zdrady kobiety rzekomym zaniedbywaniem ich potrzeb przez samców.

 

Jak facet wykorzysta kobietę to jest to jego wina, bo nie liczy się z uczuciami drugiej osoby. Jak kobieta wykorzysta faceta, to też jest jego wina, bo dał się wykorzystać? Ja rozumiem, że mężczyźni mają swoje na sumieniu, ale nie usprawiedliwiajmy wszystkich złych zachowań kobiet nieumiejętnym postępowaniem samców, bo skoro tak źle się obchodzimy z nimi, to dlaczego nam nie wytłumaczą jakie błędy popełniamy? Ano dlatego, że czerpią z tego korzyści, co kłóci się nieco z próbą przedstawienia ich jako Bogu ducha winnych istot.

 

Faceci cierpią przez własną głupotę w ten sam sposób co kibic przechodzący w szaliku Widzewa obok kiboli ŁKSu. Metafory tłumaczyć chyba nie muszę...

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 6.03.2017 o 13:23, Sile76 napisał:

Mój znajomy dzwonił na policję itd, aby go namierzyli, nie zdążyli  i facet rzucił się pod pociąg.


Subtelnie bym na miejscu twojego kumpla to wyslal zonie. To o czym rozmawiali przed smiercia. Niech perfidna kurwe zjedza wyrzuty sumienia do konca zycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mayki masz rację tylko co z tego wynika, w momencie kiedy my się intelektualnie masturbujemy i szukamy praprzyczyn zachowań, nasze drogie panie niewiele myśląc zaadoptowały się idealnie w nowej sytuacji i tyle.

 

Skutek - przyczyna; postępujesz tak by uzyskać zamierzony efekt, świat warunkuje nasze zachowania kto szybciej się odnajdzie ten wygrywa.

Zostawisz raz auto z kluczykami a ono zniknie i zostaniesz bez zwrotu z ubezpieczenia to robiąc tak drugi raz jesteś nieroztropny i świadomość winy złodzieja niewiele pomoże.

 

10 godzin temu, Mayki napisał:

Winowajcą tak czy inaczej pozostaje kobieta, bo to ona wykorzystuje samca.

Każdy z nas wykorzystuje wszystko i wszystkich dookoła aby dostać to co chce; dzisiaj w miejscu, w którym żyjemy panie maja stworzone warunki by łatwiej dostać to co chcą i w naszym interesie jest wypracować i przekazać takie wzorce zachowań, które przyniosą efekt taki jaki sobie założymy; bo o ile większość z nas zgodzi się, że jest słabo to jeżeli chodzi o stan docelowy zakładam, że każdy to widzi ciut inaczej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok. A jeżeli przeciętny facet wie, że od pączków i alkoholu się tyje i boli głowa, to jego winą będzie, jeśli za dużo wypije/zje i będzie go bolała głowa/ przytyje. Jeśli nie zna właściwości tych substancji i na drugi dzień będzie się źle czuł, to możemy powiedziec, że wina alkoholu/pączka czy może jego wina, że się nie upewnił, jakie działanie ma taki produkt? Odnosząc się do naszej sytuacji z kobietami- faceci raczej cierpią przez brak wiedzy niż przez kobiety, tak samo jak cierpią nie przez alkohol czy pączki, ale przez brak wiedzy o tych produktach. Ewentualnie można cierpiec przez głupotę, jeśli wiemy, że coś nam zaszkodzi, a mimo to dla chwilowej przyjemności w to brniemy. Pewnie ktoś może powiedziec: a co w sytuacji, gdy wybieramy się do restauracji, która ma świetne opinie, wiemy o tym, a mimo wszystko tego dnia coś było przeterminowane i mamy ból brzucha? No tu pewnie już jest kwestia jakiegoś nieszczęścia czy przypadku i to nie jest nasza wina, ale różnica jest taka, że o wiedza o kobietach jest dostępna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata, nieznajomość reguł, jakie rządzą relacjami damsko - męskimi nie zwalnia z odpowiedzialności. Podobnie jak z prawem, nieznajomość prawa szkodzi i nieznajomość tych reguł również. Marek wielokrotnie mówił, że jeśli nie zna się np. na samochodach, to oddaje samochód do naprawy profesjonaliście. Jeśli ktoś nie ma podstawowej wiedzy na temat kobiet, to powinien ją zdobywać lub poradzić się profesjonalisty. Większość samców jednak wchodzi na zaminowane pole i potem się dziwi, że urwało jaja.   

Edytowane przez Tony
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Mayki napisał:

Nie zgodzę się z tym.

 

Jak zostawię otwarty dom na noc i ktoś mnie okradnie...

...
Fajna dyskusja tutaj wyszła. Mayki trochę racji też jest w tym co mówisz.

 

@Stulejman Wspaniały zostałeś wywołany do tablicy.
Zrobiłbyś audycję odnoszącą się do tego wątku?

Edytowane przez qbacki
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

6 godzin temu, Tony napisał:

Marek wielokrotnie mówił, że jeśli nie zna się np. na samochodach, to oddaje samochód do naprawy profesjonaliście. Jeśli ktoś nie ma podstawowej wiedzy na temat kobiet, to powinien ją zdobywać lub poradzić się profesjonalisty. Większość samców jednak wchodzi na zaminowane pole i potem się dziwi, że urwało jaja.   

 

I tak też faceci robią - radzą się profesjonalistek.

 

Kobiety w tej sytuacji występują w roli profesjonalistek, bo jednak wciąż panuje mocne przekonanie, że któż nie wie najwięcej o kobietach, jak nie inna kobieta? Stąd wielu samców idzie po porady do nich i do ich porad się stosują

A te kobiety tworzą produkt - obraz wspaniałej samicy - który nam mężczyznom sprzedają. Jeśli produkt ten okazuje się wadliwy i nie taki jak go reklamowano - wina leży po stronie sprzedawcy tego produktu, bo wprowadził klienta w błąd. 

 

Nie znasz się na samochodach, więc idziesz do mechanika, a ten wciska ci kity, że połowa rzeczy do wymiany i skroi cię na olbrzymie pieniądze. Coś ci śmierdzi, dzwonisz po znajomych - wszyscy polecają tego mechanika. Wbijasz na neta - same pozytywne recenzje. No trudno, widocznie tak ma być i ze spuszczoną głową płacisz...

 

Tak wygląda rzeczywistość relacji z kobietami. Samonakręcająca się spirala, z której ciężko wyjść bo nie wiesz o jej istnieniu. Jesteś dobry dla kobiety, ona jest dla ciebie neutralna. Jesteś dla niej zły - strzela focha. Faceci są prostymi istotami, więc myślą na logikę - obraziła się, bo narozrabiałem. Więc starają się być dla niej milsi. Ale to nie wystarcza, kobieta zaczyna obrażać się o coraz mniejsze pierdoły, a oni cały czas widzą prostą zależność - nie spełniam jej potrzeb - strzela focha. I tak nauczeni tym prostym schematem starają się robić wszystko tak jak kobieta chce, żeby tylko nie było cichych dni. A fochy nie ustępują. Idą więc po poradę do matki/siostry, ciotki, koleżanki a one im tłuką te hehe kobiece hehe porady "może coś źle robisz, może musisz jej dać czasu, kobieta jest skomplikowana, czasami ma gorsze dni, my już tak mamy, przyzwyczaj się do tego". A koleżanki narzekające na facetów tylko pogarszają sprawę. 

 

Ciężko mężczyznom zdobywać wiedzę o kobietach w świecie, w którym wszyscy cię przekonują, że jak nie wiesz jak postępować z samicą - spytaj się innej samicy.

 

Nam naprawdę łatwo mówić "faceci są głupi, bo nie znają zasad", bo my mamy świadomość istnienia Matrixa, a oni nie. 

 

@Tony Twój przykład jest błędny. Faceci nie wchodzą na zaminowane pole, tylko do pięknego zielonego parku w tryskającą fontanną i bawiącymi się dziećmi, w którym coś właśnie urwało im nogę. W tej sytuacji każdy z nas byłby zdziwiony, że nie ma kończyny ;)

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minutes ago, Mayki said:

Ciężko mężczyznom zdobywać wiedzę o kobietach w świecie, w którym wszyscy cię przekonują, że jak nie wiesz jak postępować z samicą - spytaj się innej samicy.

Wlasnie. Dopiero wyjscie a przynajmniej chęć wyjscia z Matrixa doprowadza do elementarnej wiedzy.

Jesli chcesz sie nauczyc polowac na owce - nie pytaj owiec. One gowno o tym wiedza.

Pytaj wilka. On o tym wie wszystko.

Jaki facet to stosuje?

Jesli ma problem z babą - w 99,99% przypadkow idzie do innej baby po porade.

Pozniej dziwi sie ze nie pomoglo a on wybulił fure kasy.

To zreszta jest jeszcze jedną metodą dymania facetow, jak zawsze - na kase.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem we friendzone to też kurwa chodziłem do koleżanek i pytałem... I dosłownie schemat:

- Daj jej czas.

- Mów komplementy.

- Bądź miły, życzliwy.

- bla bla bla...

 

I fakt, mogłem od razu spytać jakiegoś ruchacza o co kaman... Od zawsze mi powtarzali starsi koledzy 40+, że kobietę trzeba napierdalać i wtedy ona jest zadowolona. Ja wtedy zawsze się z nich śmiałem, mówiłem, że nie znaleźli odpowiedniej i takie tam :D Zbroja na mym ciele lśniła.

 

Ja pierdolę, nie mogę się doczekać aż ogarnę się zawodowo i zacznę znowu poznawać kobietki i tym razem bawić się tym wszystkim. Fajna jest świadomość, że mam 26 lat, to jednak mało, życie przede mną a wiedza z forum zajebiście pomoże :) A co do samic... Na związek to sobie znajdę jak będę miał z 35-40lat.. Jakąś młódkę co to sobie ją wychowam.. Chujnia właśnie, bo bardzo chciałbym jednak mieć jakieś dzieciaki, lubię je. No a bez kobietki nie idzie. Tylko to prawo u nas niszczące ojców... Ale chuj, nie ma co się załamywać póki co na zapas ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mayki, nie zgodzę się z Tobą. Jak słusznie pisali koledzy, faceci nie cierpią przez kobiety. Cierpimy z powodu fałszywych przekonań na temat kobiet i życia. Posiadamy mylne wyobrażenia i robimy z nich głupi użytek, dziwiąc się potem że coś nie gra. 

 

Wyobraź sobie, że od małego wpajano Ci że nie ma to jak polizać garnek stojący na gazie. Albo że każdemu psu trzeba ślepić się w gały, zwłaszcza kiedy coś chrupie. Ewentualnie że osy najlepiej jest czule przytulać do swojego serduszka ;) Mamusie, babcie i ciocie, piosenki i bajki Disneya, książki, reklamy i księża - wszystko Cię w tym utwierdzało. Więc idziesz i robisz co trzeba. Efekt będzie wiadomy. Czyja to wina?

 

@Tony dobrze napisał, że nieznajomość prawa nie zwalnia od odowiedzialności. To dotyczy tak samo praw fizyki, jak zasad socjobiologii. Oburzać się na kobiety, że korzystają z naszej nieznajomości podstawowych zasad?

 

A gdyby nam się wmawiało, że wszyscy jesteśmy wspaniali bo wszyscy mamy penisa? Gdyby z tego powodu specjalnie nas traktowano i zabijano się o nas? A jakby powszechnie panował pogląd, że każda panna ma się o Ciebie starać i naturalnym obowiązkiem kobiety jest utrzymywać rodzinę - to nie skorzystałbyś z tego?

 

Winisz kobiety, że podtrzymują fałszywe poglądy i je rozpowszechniają?

 

Pominę już tutaj kwestię, że biorąc pod uwagę zjawisko hipergamii, nadrzędna pozycja społeczna kobiety wcale nie leży w jej interesie. Żadna samica nie będzie zadowolona z pantoflarza. To oczywiste, że one nie zdają sobie z tego sprawy, bo są zapatrzone w krótkoterminowe korzyści i same nie wiedzą czego naprawdę chcą. Tak samo jak mężczyźni, są ofiarami fałszywych przekonań.

 

Kult pieniądza, marketing, wszystkie te głupie mody, seriale i ogłupiacze łykają jak pelikany - dużo szybciej od nas. Przetrwanie samic zależało pierwotnie od akceptacji jaką miały w społeczności łowców-zbieraczy, więc bardziej podlegają wszelkim społecznym trendom, opiniom, manipulacjom. Do tego dochodzi biologia, która je ogranicza do pewnych ról i postaw o wiele bardziej niż nas. Stąd zjawisko samotnych matek z Brajankiem po badboyu i silnych niezależnych kobit 30+ szukających misia, tzw. Alpha-widow :) Zauważ jednak, kto odpowiada za wszechobecną propagandę feminizmu w popkulturze. Czy są to kobiety? Nie sądzę ;)

 

W mediach, polityce i gospodarce po staremu rządzą cwani faceci, którym z racji zajmowanej pozycji hipergamia samic w połączeniu z wolnością seksualną jest po prostu na rękę. Dodatkowo można zagonić brzydsze baby do kiepsko płatnej roboty, tak samo jak ich mentalnie wykastrowanych facecików. Wszelkie pretensje o istnienie feministycznego matrixa trzeba kierować do elit, bo chore zachodnie podejście do społecznej roli kobiety jest tylko jednym z wielu narzędzi do zniewalania społeczeństw.

 

Zusammen do kupy: panowie, to jest loża samców.

 

Nie ma co jęczeć na baby że są jakie są i się oburzać rzeczami, na które nie mamy wpływu. Jesteśmy w takim miejscu gdzie zbierają się ludzie świadomi, można powiedzieć - elita. Szlachectwo zobowiązuje B)

 

Wyszliśmy ponoć z matrixa i zostało nam w życiu jeszcze trochę czasu, więc już najwyższa pora wziąć odpowiedzialność za treść swoich przekonań i to, jaki użytek robimy z nich w praktyce.

Edytowane przez Ziomisław
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

 

Mój Drogi, cierpiący bardzo przez kobiety... O to daje Ci ja rozwiązanie, niczym balsam na cierpiące serce, cóż w tym marixie zrobić by było dobrze, wszyscy szczęśliwi i żyło się lepiej.

 

Otóż:

1. Dorabiasz się mieszkanka. Własnego. Zanim poznasz pannę.

2. Zakładasz dla tego mieszkanka osobne konto bankowe- o tym później.

3. Poznajesz pannę swojego życia.

4. Nie chwalisz się pannie mieszkankiem.

5. Zamieszkujecie u niej np. w domu a mieszkanko wynajmujesz. Pieniądze z wynajmu idą na osobne konto o którym panna nie wie.

6. Żyjecie ze sobą. Jeżeli panna zaczyna naciskać na ślub, to rozmawiasz z nią o intercyzie. Gdy oporna, to mówisz jej, że chcesz założyć firmę i nie chcesz by rodzina dostała rykoszetem jeżeli nie wyjdzie Ci.

7. Gdy mieszkacie u niej, na wszystko faktury imienne. Idziecie do Castoramy remontować chałupę? Nie ma sprawy- bierzesz paragon przy niej a masz tydzień ustawowy by wziąć fakturę imienną. Np. podczas powrotu z pracy. Gdy wyjdzie chociaż jedna taka faktura- utrzymujesz, że będziesz potrzebował do biznesu jako koszta własne, by jak najwięcej od podatku odpisać :D

8. Faktury trzymasz w miejscu suchym, zacienionym, pewnym i bezpiecznym.

9. Pieniądze na koncie mieszkania rosną. Nie chwal się nimi. Trzymaj język za zębami. Kiedyś mogą Ci uratować dupę a jak nie, to Twoje dziecko będzie miało łatwiejszy start.

 

Pamiętaj!

Kasa z mieszkania jest Twoja i tylko Twoja. Nie podlega żadnym podziałom w razie "W". Gdyż została nabyta przed dniem zarejestrowania związku/małżeństwa :D

 

A teraz, gdy panna poczuje się pewnie, zacznie wymyślać i dojdzie do rozejścia się- masz swoje 4 kąty, zaoszczędzoną kasę, która Ci zamortyzuje rozstanie i faktury- będzie musiała oddać Ci co Twoje. :D

 

Prawda że proste? Wszystko w zgodzie z naszym prawem. Szanse na udany związek duże- bo panna ewentualnie (!) może dostać alimenty- ale Ty masz kase na dobrego prawnika więc może udać się i nic nie będziesz płacił. Itd, Itp :D

 

Tak więc my cierpiący na tym forum, dzięki pracy u podstaw całego naszego grajdołka też mamy możliwości by aż tak niecierpieć. Ba, przy odrobinie szcęścia wyjść bez szwanku a przy troszkę mniejszej odrobinie zminimalizować straty do minimum.

 

Wyjdź z Matrixa a zrozumiesz, że cierpisz sam przez siebie, przez niechęć wyjścia ze strefy komfortu i sztuczne ograniczenia.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa, że akurat ślubu w ogóle mieć raczej nie chcę! :) Więc nie będzie problemu jeśli chodzi o tego typu sprawy związane z jakimiś intercyzami. Co moje to moje, co jej to jej :) Właściwie to jedyna rzecz jaka mnie martwi to prawo w sądach odnośnie dzieciaków... Sprowadzenie do roli bankomatu i fakt, że nie miałbym prawie żadnego wpływu na wychowanie wkurwia. A to, ze kiedyś partnerka mogłaby odejść to chuj tam (jakoś szybko zaadoptowałem w sobie tą mentalność, że niestety stworzyć związek na całe życie jest prawie nierealne i nie ma co się z tego powodu zadręczać).

 

ps. dzięki za rady! :)

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware nie będziemy robić off-topu, bo to już zahacza inny temat. Polecam Ci przejść do działu "Moje doświadczenia ze  związku/małżeństwa" czy jakoś tak. I przede wszystkim poczytać naszego forumowego Rozbójnika- XYZ. Uważam, iż znajdziesz tam odpowiedzi na nurtujący Cię problem związany z dziećmi i jak to rozegrać. Wg mnie rozegrał XYZ to mistrzowsko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze poruszę temat tego, przez kogo ci tytułowi faceci cierpią: przez kobiety czy przez siebie?

 

Dla mnie to jest trudne pytanie, ale postaram się posłużyć - tak jak lubię - porównaniem. Wyobraźmy sobie, że jest taki pan - niech mu będzie, że Krzysztof. Krzysztof nigdy nie słyszał o lwach :D pewnego razu postanowił pojechać na urlop do Afryki. Nagina przez sawannę, patrzy i myśli ,,o kurwa jaki fajny gołąb!" ,,o, jaki fajny kotek, pójdę pogłaskać''. Idzie, a kotek zostawia go wybebeszonego w trawie. Krzysztof cierpi.

 

Czy Krzysztof cierpi przez lwa czy przez swoją niewiedzę? Trudno powiedzieć. Lew zły nie jest - lew miał po prostu taki instynkt dany mu przez naturę/Boga/kogokolwiek, kto jest odpowiedzialny za ten nasz ziemski teatrzyk. Czy należy lwa zastrzelić? Nie, należy edukować ludzi, że jeśli tam pójdą - może być przykro. I krwawo. 

 

Jeśli wiesz, jakie są kobiety i się z tym godzisz - nie cierpisz, tak samo jak nie cierpisz wiedząc, że rower na dwa koła. Jeśli masz fałszywy obraz kobiet w głowie i brutalnie zderzysz się z rzeczywistością - cierpisz, ale czy na pewno przez kobiety? To tak samo, jak z tym wspominanym przed chwilą rowerem. Gdybyś nie wiedział, czym jest rower i wyobrażał sobie, że np. ma 7 kół i jest zrobiony z drewna, srogo byś się zawiódł decydując się na zakup - ale czy to wina roweru lub jego twórcy? W tym przypadku wina tego, że gość miał inne oczekiwania niż to, co oferuje rzeczywistość.

 

Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. A jeśli chodzi o to, co doradzają nam najbliższe kobiety z rodziny czy dobre koleżanki... Zauważcie, jak silna jest ich wrodzona solidarność. Doradzają nie tak, żebyś to Ty (wnuczek, syn, siostrzeniec, kolega ze szkolnej ławy) miał dobrze, tylko jakaś inna teoretyczna kobieta, której nikt nie zna... ;) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Mayki napisał:

 

 

I tak też faceci robią - radzą się profesjonalistek.

 

Kobiety w tej sytuacji występują w roli profesjonalistek, bo jednak wciąż panuje mocne przekonanie, że któż nie wie najwięcej o kobietach, jak nie inna kobieta? Stąd wielu samców idzie po porady do nich i do ich porad się stosują

A te kobiety tworzą produkt - obraz wspaniałej samicy - który nam mężczyznom sprzedają. Jeśli produkt ten okazuje się wadliwy i nie taki jak go reklamowano - wina leży po stronie sprzedawcy tego produktu, bo wprowadził klienta w błąd. 

 

Nie znasz się na samochodach, więc idziesz do mechanika, a ten wciska ci kity, że połowa rzeczy do wymiany i skroi cię na olbrzymie pieniądze. Coś ci śmierdzi, dzwonisz po znajomych - wszyscy polecają tego mechanika. Wbijasz na neta - same pozytywne recenzje. No trudno, widocznie tak ma być i ze spuszczoną głową płacisz...

 

Tak wygląda rzeczywistość relacji z kobietami. Samonakręcająca się spirala, z której ciężko wyjść bo nie wiesz o jej istnieniu. Jesteś dobry dla kobiety, ona jest dla ciebie neutralna. Jesteś dla niej zły - strzela focha. Faceci są prostymi istotami, więc myślą na logikę - obraziła się, bo narozrabiałem. Więc starają się być dla niej milsi. Ale to nie wystarcza, kobieta zaczyna obrażać się o coraz mniejsze pierdoły, a oni cały czas widzą prostą zależność - nie spełniam jej potrzeb - strzela focha. I tak nauczeni tym prostym schematem starają się robić wszystko tak jak kobieta chce, żeby tylko nie było cichych dni. A fochy nie ustępują. Idą więc po poradę do matki/siostry, ciotki, koleżanki a one im tłuką te hehe kobiece hehe porady "może coś źle robisz, może musisz jej dać czasu, kobieta jest skomplikowana, czasami ma gorsze dni, my już tak mamy, przyzwyczaj się do tego". A koleżanki narzekające na facetów tylko pogarszają sprawę. 

 

Ciężko mężczyznom zdobywać wiedzę o kobietach w świecie, w którym wszyscy cię przekonują, że jak nie wiesz jak postępować z samicą - spytaj się innej samicy.

 

Nam naprawdę łatwo mówić "faceci są głupi, bo nie znają zasad", bo my mamy świadomość istnienia Matrixa, a oni nie. 

 

@Tony Twój przykład jest błędny. Faceci nie wchodzą na zaminowane pole, tylko do pięknego zielonego parku w tryskającą fontanną i bawiącymi się dziećmi, w którym coś właśnie urwało im nogę. W tej sytuacji każdy z nas byłby zdziwiony, że nie ma kończyny ;)

Klienci często "chcą" byc oszukiwani i nie chcą widzieć wad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mayki

Dnia 7.03.2017 o 22:24, Mayki napisał:

Argumenty o tym, że natura tak stworzyła laseczki do mnie nie przemawiają, bo nas natura stworzyła do zapładniania jak największej ilości partnerek, a jednak wielu mężczyzn tego nie robi i potrafi żyć wiele lat z jedną kobietą lub w ogóle dać sobie na wstrzymanie z dziurawcami.. Ale do tego trzeba pracy nad sobą i jakiegoś kręgosłupa moralnego, którego większość samic nie ma, bo świat jest dla nich litościwy i wszystkie grzeszki kobiet są zawsze jakoś tłumaczone. Efektem tego są później artykuły na popularnych portalach, usprawiedliwiające zdrady kobiety rzekomym zaniedbywaniem ich potrzeb przez samców.

 

Większość kobiet i mężczyzn nie widzą co robią, jadą na autopilocie. Jak zapytasz ich dlaczego tak postąpili, to powiedzą: bo tak inni robią, bo tak trzeba, bo nie mogłem inaczej. Kobieta sama nie wie, co robi. Dlatego zdradzają ,,porządnych" mężczyzn i nie są w stanie dać racjonalnej odpowiedzi. Niemal każda kobieta jest pchana instynktem, by urodzić dziecko, spróbuj przekonać kobietę, żeby tego zaniechała. By przetrwać, kobiety musiały zdradzać i oszukiwać. No ale nie miały prawa do tego, by oszukiwać, a jednak to robiły. To są automatyzmy, które są nie do przeskoczenia. Spróbuj wmówić kobiecie, że wysportowany mężczyzna z pieniędzmi, i charakterem a'la Jason Sttatham jest złym elementem na partnera. Nie zrobisz tego w racjonalny sposób.

 

Mężczyźni 'potrafią' żyć z jedną partnerką z wielu powodów, ale żaden z nich nie jest naturalny. Żyją, tak bo:

- taki jest koncept społeczny małżeństwa (zauważ że w Afryce wielożeństwo i wymiana żon jest czymś naturalnym),

- bo tak każe panująca religia (nie cudzołóż),

- bo zachodzi proces demaskulinizacji (niższy testosteron z pokolenia na pokolenie, syf w jedzeniu, chemikalia),

- bo socjalizacja (już od przedszkoli chłopcy są przyuczani, że przedszkolanka i nauczycielka ma rację i władzę nad nimi),

- bo jest taki a nie inny wpływ mass mediów( bajki typu Disney, piosenki spedalonych boys bandów etc.)

- bo są przyuczani by oddawać kobietom władzę nad sobą, bo myślą, że tak trzeba.

 

Monogamia nigdy nie była naturalna i jest to konstrukt społeczny. Gdyby monogamia była naturalna, to nie przetrwalibyśmy jako ludzie. Dlatego nawet będąc w stałej relacji, jak mężczyzna zobaczy na ulicy atrakcyjną kobietę, poczuje podniecenie. Czyli jednak natura.

 

Dnia 7.03.2017 o 22:24, Mayki napisał:

Jak zostawię otwarty dom na noc i ktoś mnie okradnie, to jest to moja wina i mojej głupoty, czy raczej złodzieja, który nie szanuje cudzej własności? Choćbym miał zostawić otwarty samochód z kluczykami w centrum miasta - nikt nie ma prawa nim odjechać, więc w razie stwierdzenia przeze mnie braku obecności ww. przedmiotu w miejscu w którym go zostawiłem - winnym kradzieży jest tylko i wyłącznie złodziej, a nie ja.

 

Odwołując się do złodzieja odwołujesz się do prawa jako konceptu stworzonego przez ludzi: ,,nie kradnij". Natura pcha ludzi do realizacji potrzeb życiowych wszelkim kosztem i sformułowanie ,,nie ma prawa" mija się z celem. Zobacz co się działo w czasach kolonialnych, podczas wojen etc. Chęć ustawienia się, przetrwania zawsze była ponad to. Nikt nie ma obowiązku szanowania Twojej własności i nikt by tego nie robił, gdyby nie zmuszało nas do tego prawo i proces socjalizacji. Zobacz jak wyglądało to w czasach prehistorycznych. Zwyciężał silniejszy, bardziej nieuczciwy, brutalny. Nie było kodeksu karnego, więc każdy miał to gdzieś. Tak wiem, że teraz są inne czasy, ale mamy to w sobie i dlatego wciąż boisz się węży, dzikich kotów i wilków mimo, że dzisiaj nijak Ci nie zagrożą.

 

Poza tym najważniejsze: Nie ma znaczenia kto jest winny. To, że Ty jesteś moralny nie znaczy, że inni będą fair. Efekt jest taki, że tracisz, bo nie przestrzegasz zasad i zdrowego rozsądku. Jak ktoś Ci zrobił wjazd na chatę i zostały Ci tylko tapety, to jaki znaczenie ma to, że ktoś był nie uczciwy. Ktoś chciał się wzbogacić i tyle. Widziałeś, że na przeciwko mieszkają cyganie, ale zostawiałeś drzwi otwarte. Nie zabezpieczyłeś i straciłeś. 

 

Dnia 7.03.2017 o 22:24, Mayki napisał:

Ja jedynie ułatwiłem mu robotę, co i tak w perspektywie profesjonalistów jest bez sensu - jak złodziej zechce to włamie się do każdego samochodu.

 

Co do samochodu, jeśli zdajesz sobie sprawę, że nie każdy jest uczciwy i że masz zbyt wiele do stracenia, to się zabezpieczasz. Jeśli zostawiasz samochód w dzielnicy gdzie sporo ludzi może Ci go ukraść i zdajesz sobie z tego sprawę, to podejmujesz kroki, które Cię przed tym zabezpieczają. Jeśli zostawiasz samochód z kluczykami w stacyjce (powiedzmy bierzesz ślub bez intercyzy i rozdzielności, wiedząc że mamy 40% rozwodów) to jest to Twoja wina, że się nie zabezpieczyłeś. Jeżeli masz blokadę kierownicy (np aluzja do własnego konta bankowego), stawiasz go w polu widzenia kamer, masz ubezpieczenie (np własne mieszkanie), alarm (np zachowujesz dobre stosunki z przyjaciółmi i masz inne panny na wyciągnięcie ręki) to się zabezpieczasz i zachowujesz swoją własność po mimo ryzykownych warunków, a w przypadku kradzieży (rozwodu) nie jest to dla Ciebie tak dotkliwą stratą. 
 

Dnia 7.03.2017 o 22:24, Mayki napisał:

Idąc tym tokiem rozumowania jak koleżanka zaprosi mnie do siebie na korepetycje, a ja ją zgwałcę, to też będzie jej wina, bo w końcu to ona mnie wpuściła do mieszkania?

 

Tok rozumowania, który przedstawiłem jest taki, że jak przysiadasz się do stołu pokerowego by grać w pokera i jednocześnie nie znasz zasad, ale liczysz na to że będziesz miał same asy i ogólnie uda Ci się. Wiadomo, że przegrasz i jest to 100% Twoja wina, że wydawało Ci się, że wiesz, ale jednak życie to zweryfikowało.

 

Jeżeli Janusz myślał, że będąc non-stop miłym i potulnym stworzy stały, wierny związek, i utrzyma przy sobie Karynę, która ma masę osiedlowych Sebów na zawołanie, to tak, to jest wina Janusza. Jeśli jedziesz do kraju z szariatem i łamiesz ich prawo, to tak, to jest Twoja wina. Nieznajomość prawa szkodzi. Nieznajomość zasad relacji damsko-męskich szkodzi. Kobieta jest jedną ze stron gry i z definicji ma przewagę, bo nami kieruję popęd. W tej grze, samiec nie robi tego, co do niego należy, więc jest to jego wina.

Dnia 7.03.2017 o 22:24, Mayki napisał:

Jak facet wykorzysta kobietę to jest to jego wina, bo nie liczy się z uczuciami drugiej osoby. Jak kobieta wykorzysta faceta, to też jest jego wina, bo dał się wykorzystać? Ja rozumiem, że mężczyźni mają swoje na sumieniu, ale nie usprawiedliwiajmy wszystkich złych zachowań kobiet nieumiejętnym postępowaniem samców, bo skoro tak źle się obchodzimy z nimi, to dlaczego nam nie wytłumaczą jakie błędy popełniamy? Ano dlatego, że czerpią z tego korzyści, co kłóci się nieco z próbą przedstawienia ich jako Bogu ducha winnych istot.

 

I kobiety i mężczyźni chcą być szczęśliwi w związkach, ale by mieć to szczęście to trzeba znać zasady. Każdy musi znać swoje miejsce. Problem jest taki, że kobietom i mężczyznom wpaja się zachowania odwrotne do tego, co te szczęście ma im umożliwić. Potem ludzie idą z tymi programami przez życie i im się nie udaje. Kobiety same nie wiedzą dokładnie czego chcą, bo natura mówi dzieci, a społeczeństwo mówi kariera. Jasne niektóre kobiety specjalnie niszczą mężczyzn, żeby przejąć ich zasoby i ustawić swoje dzieci, lub odejść do samca, który działa na ich instynkty, więc znowu jest to kwestia instynktów. Większość kobiet nie chce niszczyć i okradać nikogo, tylko mieć szczęśliwą rodzinę i zdrowe dzieci.  Ale jeśli znasz zasady, to nie dasz się zniszczyć i masz dzieci i żonę, która chodzi jak w zegarku, tak jak u muslimów. Masz filtr.

 

Dnia 7.03.2017 o 22:24, Mayki napisał:

Ale do tego trzeba pracy nad sobą i jakiegoś kręgosłupa moralnego, którego większość samic nie ma, bo świat jest dla nich litościwy i wszystkie grzeszki kobiet są zawsze jakoś tłumaczone. Efektem tego są później artykuły na popularnych portalach, usprawiedliwiające zdrady kobiety rzekomym zaniedbywaniem ich potrzeb przez samców

No i znowu, jest to efekt tego, że dano kobiecie zbyt wiele miejsca i komfortu, czują się zbyt bezpiecznie i bezkarnie, czyli została złamana jedna z podstawowych zasad trzymania samicy w niepewności i karania jej za łamanie naszych zasad. Kobiety same nie wiedzą, że je to niszczy. 

Dnia 7.03.2017 o 22:24, Mayki napisał:

Bo to KOBIETY sieją obłudną propagandę o tym, że trzeba być miłym, szanującym i usługującym dżentelmenem. Jak słusznie zauważył @JoeBlue - to one tworzą Matrix, więc to one są odpowiedzialne za to, że mężczyźni nie umieją z nimi postępować i w konsekwencji cierpią.

One są same częścią matrixa, i nie tworzą go, tylko bezmyślnie replikują. Każdy chce być szczęśliwy z definicji. One nie wiedzą, że im to nie da szczęścia. Gdyby wiedziały, to by w to nie brnęły. Nie chcę ponownie wymyślać koła, więc wklejam to:

 

 

oraz to:

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 hours ago, self-aware said:

Ja pierdolę, nie mogę się doczekać aż ogarnę się zawodowo i zacznę znowu poznawać kobietki i tym razem bawić się tym wszystkim. Fajna jest świadomość, że mam 26 lat, to jednak mało

Co ty chrzanisz.

Dla osiemnastek jestes w idealnym wieku. Dorosly a nie za stary.

Za 10 lat wezmiesz sie za 25-ki ale te sa cwańsze. Dziewczyny tez sie ucza.

Jesli chcesz miec sex za pizzę z colą to ruszaj jutro w miasto. Masz szczescie, akurat piątek.

Inaczej za te 10 lat bedziesz kurewsko zalowal ze nie zaczales dymac wszystkiego co sie rusza 10 lat wczesniej.

 

Nie ma złego wieku ani pory dnia/miesiaca/roku ani pogody ani zlego miejsca na pieprzenie lasek.

Jest za to od h*ja czasu zmarnowanego na czekanie na bardziej odpowiedni moment.

 

To mowilem ja, Jarząbek, ktory wie jak wyglada polowanie na samice w roznych dekadach doroslosci samca.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.03.2017 o 21:26, Mayki napisał:

Idą więc po poradę do matki/siostry, ciotki, koleżanki a one im tłuką te hehe kobiece hehe porady "może coś źle robisz, może musisz jej dać czasu, kobieta jest skomplikowana, czasami ma gorsze dni, my już tak mamy, przyzwyczaj się do tego". A koleżanki narzekające na facetów tylko pogarszają sprawę. 

 

Tak na marginesie, nigdy nie poszedłem po poradę w sprawach relacji damsko-męskich do matki/siostry, ciotki czy koleżanki. Wydaje się również, że nie byłem w matrixie. Nie wiem, co jest tego przyczyną, może po prostu szczęście. Swojego czasu dużo z loszkami pisałem przez Internet. Kiedy Internet w Polsce zaczynał być coraz popularniejszy, po prostu byłem gówniarzem, który i tak z większością by się nie spotkał poza siecią, bo i jak? Im więcej rozmawiałem, tym bardziej oddalałem się od matrixa. Nawet jakiś czas temu (miesiąc góra dwa) wszedłem na jeden z popularnych czatów. Nawiązałem rozmowę z jedną z czaterek. Oto streszczenie trwającej może z dwie godziny rozmowy. Najpierw na głównym czacie napisała coś w stylu: inteligentni faceci napiszcie, zaintrygujcie mnie. Napisałem coś nietuzinkowego, co najwidoczniej się spodobało i powiedziała, że idzie się umyć, a żebym w tym czasie coś o sobie napisał, to może będzie dłuższa rozmowa. Coś wymyśliłem i rozmowa się toczyła. Ja oczywiście ściemniałem, ona napisała po czasie, że nigdy nie była w związku. Nie pytałem o wiem, ale domyślam się, że grubo po trzydziestce. Mnie już ta dyskusja zaczęła nużyć i napisałem, że idę, dla beki napisałem, że fajnie się rozmawiało i chciałbym utrzymać kontakt (via facebook (oczywiście podałbym zmyślony), mail czy cokolwiek). Ona wtedy, że raczej nie. A warto dodać, że cały czas narzekała na facetów + że ja jestem inny. Po czym dodała, żebym coś wymyślił, abym ją przekonał. Oczywiście się zmyłem :D Wnioski: nic nie daje od siebie, a ciągle oczekuje, chociaż... nigdy nie była w związku :D Czyli schemat niezmieniony od czasów, kiedy byłem gówniarzem i zacząłem sobie uświadamiać na czym polega białorycerskość. Nie słowa lecz czyny świadczą o loszkach. Dlatego z loszkami warto rozmawiać, ale NIGDY się ich nie radzić. A jak coś zaczynają narzucać matrixowego, to krytykować lub olewać. Nie przypominam sobie, żebym miał takie problemy z nieśmiałością, o których mówił Marek. Ale jak można mieć problemy z nieśmiałością, kiedy ma się świadomość, jakie są loszki? Kiedy widzę, że jakaś jest zaprogramowana przez matrix, to można mieć niezły ubaw. Wystarczy powiedzieć, że nie chcę się żenić, bo za 10 lat będę mógł poderwać o 10 lat młodszą i polecam czekać na "reakcję".  

Edytowane przez Tony
Literówki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.