Skocz do zawartości

Dobór strategii - tresura czy rozwód?


Rekomendowane odpowiedzi

Brawo brawo i jeszcze raz brawo @Szkaradny

Tak trzymaj.

 

Czekaj, może ona coś zrobi pierwsza i zadecyduje. Ktoś w tym związku musi przecież mieć jaja.

 

Najłatwiej się oszukiwać i udawać, że nic się nie dzieje, jakoś to będzie, wytrzymam, poczekam co ona zrobi.

 

I takie gadanie, bo dla dzieci jestem. 

No tak super, a z drugiej strony jak ona zdecyduje to się rozejdziemy. 

 

No to jak to tak? Już wtedy można będzie się rozstać?

 

Czyli Ty nie chcesz wziąć odpowiedzialności na klate jak facet z jajami tylko dajesz jej pole do popisu.

 

Brawo. A może wreszcie się obudzisz i zobaczysz, że żyjesz w patologi...

 

Może warto wziąć odpowiedzialność na klate i wreszcie odzyskać jaja.

 

Zastanawiam się co musi zrobić Twoja żona, abyś wreszcie podjął jakąś decyzje...

 

Zdrada z 10cioma murzynami z meksyku? 

Picie przy sklepie z osiedlowymi pijaczkami?

Potraktowanie Cie palalizatorem?

 

Jak może jeszcze okazać Ci brak szacunku, abyś wreszcie wziął życie w swoje ręce, a nie oglądał się na innych.

 

Wiem, wiem... Wybrałeś sobie taką kobiete. Cieżko przyznać się do błędu. 

Co powiedzą inni, a może problem leży w Tobie?

 

Może zacznij działać i nie czekaj na to jak łaskawie Twoja żona coś jeszcze odwali. Bo cierpiał będziesz nadal.

 

Udajesz teraz wielką zmiane i usprawiedliwiasz siebie i żone. 

Zobaczymy na jak długo starczy Ci sił i kiedy wreszcie się obudzisz.

 

Swoją drogą to zastanawiam się co o Tobie myśli Twoja żona.... a o szacunku do Ciebie to nawet nie wspomne.

 

To moje zdanie mam nadzieję, że ostre i ruszysz wreszcie dupe. 

 

Pozdrawiam

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również uważam @Szkaradny, że dalsze trwanie w tym związku nie ma sensu. Ona powoli też sobie to uświadamia, ale nie zrobi kroku, bo nie ma drugiej gałęzi.

Jeżeli nie ma miedzy wami uczuć, to powinieneś zacząć myśleć o sobie, także w kontekście przyszłości (sprawy bieżące ogarniasz wyśmienicie) i zdrowia psychicznego obojga oraz dzieci. Sam napisałeś, że maluchy czują, że "coś" się dzieje. Nie dostaną dobrych wzorców oglądając każdego dnia mijających się, milczących rodziców. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Bronisław napisał:

Brawo brawo i jeszcze raz brawo @Szkaradny

Tak trzymaj.

 

Dzięki ;)  Dzięki za słuszne uwagi. Postaram się szczerze odnieść do nich.

Generalnie moje podejście kwestia perspektywy i procesu, który przeszedłem więc moja ocena jest mocno subiektywna ().  

 

Cytat

Czekaj, może ona coś zrobi pierwsza i zadecyduje. Ktoś w tym związku musi przecież mieć jaja.

 

Najłatwiej się oszukiwać i udawać, że nic się nie dzieje, jakoś to będzie, wytrzymam, poczekam co ona zrobi.

 

Spokojnie. Nie udaję, że nic się nie dzieje. Dzieje się bardzo dużo, dnia mi nie starcza by "nażyć się" - chodzę spać 1-2 w nocy, bo właśnie się dzieje. 

Jedyna różnica z przeszłością jest taka, że nie dzieje w związku , a dzieje się w moim życiu.  Kiedyś związek/kobieta/żona/sex to było 95% pola mojej świadomości. Przymus wewnętrzny był nieznośny, cierpienie, dręczenie. Taka chujoza, "dysonans pozakupowy" i opór przed przyjęciem rzeczywistości. To warunkowało moje życie.

Jedynie co muszę wytrzymać - to Siebie - idzie mi bardzo dobrze, lubię dobre towarzystwo :)

Nie muszę czekać na to co ona zrobi -  każdy może zdecydować kiedy chce o swoim losie. 

 

Cytat

 

I takie gadanie, bo dla dzieci jestem. 

No tak super, a z drugiej strony jak ona zdecyduje to się rozejdziemy. 

 

No to jak to tak? Już wtedy można będzie się rozstać?
 

 

Dzieci:

Jestem ojcem i nim pozostanę niezależnie od rodzaju układu z matką dzieci.

Nie chcę tej roli unikać ani nie przypisuję jej największej wagi, ale to element układanki, którego nie chcę zgubić. 

Obecnie relacja z nimi jest taka jaką chcę mieć. Pełna, codzienna, wpływam na dzieci tak jak chcę, a wiem czego chcę, co jest potrzebne a co trzeba eliminować.

 

Ona:

Nie wiem co będzie jak ona zdecyduje się rozstać, nie myślę o tym. Chyba zresztą jeśli ktoś zdecyduje się odejść, to druga strona nie ma nic do gadania, można tylko urządzać większą lub mniejszą "dramę".

 

 

Cytat

Czyli Ty nie chcesz wziąć odpowiedzialności na klate jak facet z jajami tylko dajesz jej pole do popisu.

 

Brawo. A może wreszcie się obudzisz i zobaczysz, że żyjesz w patologi...

 

Może warto wziąć odpowiedzialność na klate i wreszcie odzyskać jaja.

 

Wydaje mi się, że właśnie to robię. Biorę odpowiedzialność za rodzinę. Zacząłem od siebie, wymagam od siebie i wymagam od innych. Ukrócam manipulacje i przegięcia. 

 

Jeśli to patologia to mi po prostu wstyd za siebie, że nie mam siły tego rozjebać. Może wreszcie się obudzę....

 

 

Cytat

 

Zastanawiam się co musi zrobić Twoja żona, abyś wreszcie podjął jakąś decyzje...

 

Zdrada z 10cioma murzynami z meksyku? 

Picie przy sklepie z osiedlowymi pijaczkami?

Potraktowanie Cie palalizatorem?

 

Jak może jeszcze okazać Ci brak szacunku, abyś wreszcie wziął życie w swoje ręce, a nie oglądał się na innych.

 

Ja wziąłem życie w swoje ręce i pilnuję swoich granic. Jeśli ona będzie je przekraczać to będę reagować. 

 

Cytat

Wiem, wiem... Wybrałeś sobie taką kobiete. Cieżko przyznać się do błędu. 

Co powiedzą inni, a może problem leży w Tobie?

 

Oczywiście problem leży we mnie. Racja. 

 

Jedną z pierwszych rad w tym wątku jaką dostałem to często powtarzane: Zajmij się sobą! 

 

Do błędu się przyznaję, podobnie jak i do setek innych mniejszych błędów. Na szczęście moje szczęście nie zależy od kobiety i od przeszłości. 

 

 

 

Cytat

 

Może zacznij działać i nie czekaj na to jak łaskawie Twoja żona coś jeszcze odwali. Bo cierpiał będziesz nadal.
 

 

Zupełnie nie mam ochoty teraz na zajmowanie się związkiem, a tym bardziej na radykalne życiowe kroki. 

Działam w innych polach samorozwój, praca, dzieci. Plan działania na 15 lat z kluczowymi etapami po  1-2-8-10- 15 lat. 

 

Cytat

Udajesz teraz wielką zmiane i usprawiedliwiasz siebie i żone. 

Zobaczymy na jak długo starczy Ci sił i kiedy wreszcie się obudzisz.

 

Dzięki za zbędną ocenę. 

 

Na forum zaobserwowałem taki schemat: Wpada chłop na forum - w popłochu pisze jak to wszystko źle, opisuje w szczególe, co ona mu zrobiła, powiedziała, pyta nas co to znaczy, co zrobić. Tak się gotuje jakiś czas pisząc kilka postów dziennie. Mija czas pisze już rzadziej, pyta o konkretne sprawy. Wyprowadzony z emocjonalnego porywu i zagubienia w końcu sam już zaczyna oceniać i podejmować decyzje.    

 

 

Cytat

Swoją drogą to zastanawiam się co o Tobie myśli Twoja żona.... a o szacunku do Ciebie to nawet nie wspomne.

 

Więcej myślisz o niej niż ja ;)

 

Spróbuję odpowiedzieć - nie szanuje mnie tak jak nie szanuje siebie, myśli, że jestem nędzny tak jak myśli, że sama jest nędzna. .... a potem myśli odwrotnie.

 

Cytat

To moje zdanie mam nadzieję, że ostre i ruszysz wreszcie dupe. 

 

Już ruszyłem .... i zracjonalizowałem całą sytuację i moje podejście :) 

 

A tak na serio to jeszcze raz dzięki za krytykę.

 

Cytat

 

Pozdrawiam

 

Pozdrawiam.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Szkaradny napisał:

 

Nie wiem co będzie jak ona zdecyduje się rozstać, nie myślę o tym. Chyba zresztą jeśli ktoś zdecyduje się odejść, to druga strona nie ma nic do gadania, można tylko urządzać większą lub mniejszą "dramę".

I tu jest pies pogrzebany i to żywcem. Szykujesz się do wojny z myślą, że jakoś to będzie. Gówno! Będzie ujoowo jak teraz nie zatakujesz!.

9 godzin temu, Szkaradny napisał:

Wydaje mi się, że właśnie to robię????NAPRAWDĘ????.Biorę odpowiedzialność za rodzinę. Zacząłem od siebie, wymagam od siebie i wymagam od innych. Ukrócam manipulacje i przegięcia

 

Nic nie robisz takiego wielkiego. Robisz tylko rzeczy dla siebie, które i tak byś robił.

 

Odpowiedz sobie na pytanie co oznacza słowo(istota słowa) rodzina? Bo to nie tylko dzieci. Obecnie obierasz kierunek w stronę Despotyzmu. W stagnacji partnerskiej jakiej się(tak mi widzi misie)znalazłeś olałeś samiczkę bo....(wstaw dowolne)ale czy Ty ja prowadzisz(nie mam na myśli tu zabawiasz i podobne)? A no właśnie. Wpadłeś w nową wyimaginowaną strefę komfortu Wielkiego JA+ dzieci. Pomyślałeś iż pasywność samiczki to błaganie o krok MĘSKIEGO JA(TY).

 

No to jak nic idzie do despotyzmu. Nie zapobiegasz cwanie takim sytuacjom, tylko pacyfikujesz za pomocą siły. 

 

Zróbmy wizualizacje: ktoś z Twoich bliskich skacze z mostu nad przepaścią, co zrobisz? Użyjesz despotycznej siły w locie?

Czy raczej rozpoczniesz działania sabotujące/konfidenckie do zażegnania precedensu.

 

Coś niecoś złapałeś ale Twoja droga  może doprowadzić do wyboru u dzieci Mama czy Tata. A jeszcze masz czas na rozgrywki.

Prowadź samiczkę. 

Nie zbaczaj na ciemną stronę mocy.

:angry:

@SzkaradnyRób albo nie rób. NIE MA PRÓBOWANIA

 

Edytowane przez Tornado
Joda rules
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Tornado napisał:

I tu jest pies pogrzebany i to żywcem. Szykujesz się do wojny z myślą, że jakoś to będzie. Gówno! Będzie ujoowo jak teraz nie zatakujesz!.

Chyba Cię nie rozumiem. O jakim ataku mówisz? Rozwód? Przewodnictwo? Dominacja? 

14 godzin temu, Tornado napisał:

Nic nie robisz takiego wielkiego. Robisz tylko rzeczy dla siebie, które i tak byś robił.

Może dla Ciebie to nic wielkiego, ale dla mnie znacząca różnica niż wcześniejsze różne uzależnienia i miotanie się miedzy rolą ofiary i ratownika. Pod kontrolą czyichś manipulacji i niestabilnych emocji. 

 

14 godzin temu, Tornado napisał:

Odpowiedz sobie na pytanie co oznacza słowo(istota słowa) rodzina? Bo to nie tylko dzieci. Obecnie obierasz kierunek w stronę Despotyzmu. W stagnacji partnerskiej jakiej się(tak mi widzi misie)znalazłeś olałeś samiczkę bo....(wstaw dowolne)ale czy Ty ja prowadzisz(nie mam na myśli tu zabawiasz i podobne)? A no właśnie. Wpadłeś w nową wyimaginowaną strefę komfortu Wielkiego JA+ dzieci. Pomyślałeś iż pasywność samiczki to błaganie o krok MĘSKIEGO JA(TY).

 

No to jak nic idzie do despotyzmu. Nie zapobiegasz cwanie takim sytuacjom, tylko pacyfikujesz za pomocą siły. 

 

 

Trochę czuję o co Ci chodzi z tym despotą. Faktycznie częsty schemat toksycznych związków jest taki że ludzie miotają się i zmieniają role ofiary/ratownika i tyrana/despoty. Mam tego świadomość i faktycznie działa na mnie taka siła bezwładnej pokusy ukarania za krzywdy, bycia teraz skurwielem. Ale mając taką świadomość i zrozumienie, że test to dla mnie szkodliwe, nie gram tej roli.  Nie używam siły. Ja po prostu przestałem unikać trudnych sytuacji i problemów - tzn. reaguję jak są łamane granice. Reaguję spokojnie, szanuję uczucia innych i zależy mi, żeby każdy mógł swobodnie je wyrażać, ale trzeba liczyć się także z uczuciami innych. Zawsze tłumaczę co i dlaczego robię, jakie decyzje i dlaczego podejmuję i czego nie toleruję i dlaczego.  Ponieważ długie lata panowały toksyczne zwyczaje (manipulacje, obwinianie, emocjonalne nadużycia, robienie z siebie ofiary) to nowe podejście i zasady są mocno testowane przez stare mechanizmy. Każdy to robi, ale wierzę, że z czasem zarówno do dzieci jak i do żony dociera to, że takie zasady nikomu nie zagrażają tylko chronią przed gierkami. Chcąc być uczciwy sam po jakimś spięciu potrafię spokojnie wyjaśnić o co chodziło i jak kogoś źle potraktowałem/źle odczytałem intencje/oceniłem/olałem to przepraszam. Nie robię z siebie nieomylnego boga, który dzieli i rządzi.  Daję pozytywne emocje nonstop, bo to nie jest jakiś wielki wysiłek, kiedy się je ma. Nie dążę do tego by reszta się podporządkowała, raczej inspiruję ich, naprawdę są efekty (np. regularne porządki bez wykrętów i spin i płaczu, systematyczność w aktywnościach poza szkolnych).  Wiem że bycie to nie rodzinka z reklamy masła i nie o to mi chodzi, raczej wolę trudną do zniesienia szczerość, bez szczerości wobec Siebie nie ruszyłbym z miejsca ani o centymetr.   

 

 

14 godzin temu, Tornado napisał:

Zróbmy wizualizacje: ktoś z Twoich bliskich skacze z mostu nad przepaścią, co zrobisz? Użyjesz despotycznej siły w locie?

Czy raczej rozpoczniesz działania sabotujące/konfidenckie do zażegnania precedensu.

 

Coś niecoś złapałeś ale Twoja droga  może doprowadzić do wyboru u dzieci Mama czy Tata. A jeszcze masz czas na rozgrywki.

 

Co do relacji dzieci <=> mama, tata . To tu jest tak, że z żoną dbamy wspólnie o spójność podejścia i podejmowania decyzji. Nikt nikogo nie zwalcza, nie ocenia, nie dewaluuje, nie podważa, tu się komunikujemy (choć czasem coś niedogadane bywa). Nie miałem żadnych sygnałów, że mama mówi dzieciom coś krytycznego na mój temat. Dbam o to by ewentualne spiny były poza ich zasięgiem.  Nie chciałbym, żeby kiedykolwiek miały wybierać. Oboje rodzice są niezastąpieni. Każde z nas daje im po prostu coś innego. 

 

14 godzin temu, Tornado napisał:

Prowadź samiczkę. 

Nie zbaczaj na ciemną stronę mocy.

:angry:

@SzkaradnyRób albo nie rób. NIE MA PRÓBOWANIA

 

Yoda school. Ciemna strona mocy oddziałowuje, ale nie jest dla mnie atrakcją ani celem, to zagrożenia. Jeśli robię jakiś destrukcyjny  krok to nieświadomie. 

 

Dzięki za komentarz, przemyślę to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Szkaradny napisał:

Chyba Cię nie rozumiem. O jakim ataku mówisz? Rozwód? Przewodnictwo? Dominacja? 

Ewidentnie tego akurat nie Złapałeś.

 

ATAK to kierunkowe działanie mające na celu osiągnięcie (czegoś) zazwyczaj(zawsze) jest działaniem pierwszym/zdecydowanym/często z zaskoczenia. 

 

Cokolwiek postanowisz wiedź iż Twój wróg zbroi się(eX/małża/....), zatem Twoje działanie na misia, który łykną trochę tajemnej wiedzy zaczernia obraz, ale tylko w Twoich oczach. Pańcia od małego ma swoje zachowanie ukształtowane.

 

Jest wysoce prawdopodobne iż połapała się w Twojej przemianie i sprawdza na ile jest to proces stabilny/chwilowy.

 

Obecną ramę trzymasz z wielkim wysiłkiem. Czy dasz radę tak ciągnąć aż wam obojgu nie będzie się opłaciło rozwodzić? Ano! Tego nie wiemy.

 

Zatem  to co obecnie wydaje Ci się spokojem jest OKIEM CYKLONU.

 

Rozwód to najłatwiejsza opcja jakoś sobie poradzicie, ale dzieci nie koniecznie.

Dominacja ma różne kolory więc łatwo popaść w skrajność(totalitaryzm{efekt złotej klatki/socjalizm }/despotyzm {tylko złe lub dobre emocje- tu zagłaskanie kota na śmierć})

 

I teraz najważniejsze! Nikt nie powiedział, że cuuurwa będzie łatwo! Przywróć równowagę MOCY to się wszystko zacznie środkować w koło Twojej osi postrzegania wszechświata. To jest prowadzenie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już napisałem co o tym sądze.

 

Strach przed ważną decyzją.

 

Albo zostaje i widzę zmiany w związku na lepiej, albo rozstaje się i układam sobie życie na swoich zasadach.

 

Strach przed rozstaniem... strach przed samotnością... strach przed żoną... strach przed otoczeniem... strach przed czymś nowym... strach przed sądem... strach przed samym sobą...

 

A życie mamy jedno...

 

Lepiej posiedzę, zajmę się sobą, jej tu nie ma... nie przeszkadza mi... jest nawet spoko... daje radę. 

 

Coś zrobi nie tak to ustawie do pionu i znowu będzie spokojnie... fajnie i miło...

 

Oj jak jest miło... wreszcie ja rządze swoim życiem...

 

No ok nie jest to już związek ale sobie żyjemy, nie przeszkadzamy i jakoś dożyje starości...

 

No to żyjmy sobie tak miło i fajnie.

 

Niech Ci się powodzi.

 

A zrobiłeś tyle dobrego dla siebie i zatrzymałeś się w najważniejszym momencie.

Gdzie właśnie teraz nauczyłeś się teori i jazd, ale zrezygnowałeś przed samym egzaminem.

 

To tak jakby himalaista wspinając się na szczyt w połowie stwierdził, że tu zostanie bo już jest wysoko i po co ryzykować wspinaczkę dalej. 

 

Ok może tu nie jest tak wysoko, ale chyba jest najlepiej. Tu jest bezpiecznie i dla mnie najwyżej. To idealne miejsce.

Tam to nie wiem co się stanie...

pierdol.. nie idę...

 

Jeden poszedł... spojrzał w dół i już nigdy nie chciał schodzić.

 

Teraz chce wspinać się dalej, ale na wyższe góry... 

 

Pozdrawiam

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Kolejna comiesięczna relacja ode mnie:


Ostatnie wpisy kilku Braci odczułem jako pewne rozczarowanie moją postawą. Dzięki za doping i sugestie żebym kończył związek i zamykał temat. Powiem szczerze, że te sugestie nie trafiły na żyzny grunt.

Powody są dwa:

 

1. Sytuacja w związku jest obecnie pozbawiona konfliktów i negatywnych emocji. Po ostatniej spinie w połowie kwietnia - zapanował spokój i nikt nikogo nie atakuje, obwinia itp. Rozmawiamy od czasu do czasu i jest to zarówno pozytywne jak i asertywne. Po prostu każdy wyraża co czuje i próbuje tłumaczyć dlaczego. Jak zauważył @Adolf  moja żona stara się i sporo zmieniła w swoim postępowaniu. Faktycznie jest pozbawiona mojego wsparcia (w sensie białorycerskiej adoracji i aprobaty, czasu i zainteresowania) a mimo to działa i  unika eskalacji spin o bzdury. Niektóre kwestie trzeba co jakiś czas odświeżać, co wymaga mojej reakcji i aktywności, ale wtedy wie czego chcę i jaki mam kierunek - ostatecznie jest to nowy model zachowania i jak pisał @Tornado  "sprawdza na ile jest to proces stabilny/chwilowy".  Ok, niech sprawdza - wiele tu już napisano o ramie i granicach. Odkąd ja wiem jaką ramę trzymam i wysiłek nie jest tak duży - bo to jest zachowanie uczciwości wobec Siebie, mi na tym zależy dla Siebie i jak jest ta rama to mi też jest dobrze. Ostatnio podjąłem kilka niestandardowych decyzji i że tak powiem wulgarnie - nie pierdoliłem się z nikim - zrobiłem to co chciałem. Zero konsultacji, radzenia się z kimkolwiek. ... Spodobało mi się ;)  .. a i okazało się, że nikomu krzywda się nie stała, choć jak ktoś chciał to mógł czuć się olany, ale to już nie moje zmartwienie.

 
Może to są zmiany, a może powiecie że "oko cyklonu", może brak gałęzi, manipulacja itp., itd. - nie chcę wyrokować, ale różnice z tym co było są in plus - tyle.   

 

2. od około pół roku dominujący strumień energii i czasu kieruję na sprawy zawodowe, przekwalifikowanie, naukę, praktykę, zmianę pracy.  @azagoth pewnie nie zdaje sobie sprawy jak mocno przyczynił się do działania w tym kierunku, nasza grudniowa rozmowa to był impuls do zawodowych reform. Jestem obecnie na finalnym etapie tego procesu, sprawy potoczyły się dynamicznie i stało się to szybciej niż zakładałem. Kwiecień/maj to seria ważnych działań pod tym kątem. Nie mam przestrzeni na rozkminy nad związkiem i rozwodem itd. Chcę dobrze zamknąć długoletni (11lat) zawodowy etap i jeszcze lepiej zacząć w nowym projekcie. Wszystko mi się zgadza - robota, kasa, ludzie -- zmieniam kurs i się z tego cieszę baaaaardzo! W tym kontekście kwestie związkowe stały się jeszcze mniej absorbujące i istotne, a moje zdecydowanie i pewność tego co chcę ukróca "mielenie" tematu "naprawy związku".

Ogólnie ja związku nie naprawiam, nie ratuję. Szczerze nabrałem dużej awersji do postaw ratownika i troski o sprawy, za które odpowiada ktoś inny (każdy odpowiada za swój nastrój / szczęście).

Poznaję i buduję na nowo Siebie, to oczywiście ma wpływ na najbliższe osoby -  związek, dzieci - dla każdego mam ramę :) ale moja osobista rama to podstawa.       

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szkaradny Jestem naprawdę pełen podziwu za działania, konsekwencję i poświęcenie dla dzieci. Jestem zdania jak Padre @Adolf ciągnij to tak długo jak dasz radę i widzisz, że samiczka się stara, ale nie pozwól uśpić swojej czujności i w międzyczasie szykuj się do ewentualnego wybuchu/ wojny. Może nigdy do tego nie dojdzie (tego Ci życzę) ale lepiej rozpatrz wszelkie możliwości i postaraj się przygotować w jakimś tam stopniu.

 

Dlaczego tak uważam, ponieważ jak jebnie to nagle znajdziesz się w sytuacji gdzie Twój cały Świat jest przewrócony do góry nogami - znaczy rodzina, dom ta oaza spokoju.

 

Powodzenia

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Od siebie dodam pesymistycznie.

Tkwię w maraźmie, moje wybory nie są moimi wyborami, moje wybory są wyborami matriksu, niewielki mam na to wpływ.

Bo uwarunkowania, bo rodzina, bo dzieciom trza pomóc, bo dom, bo rachunki, bo zdrowie i wiele innych bo...

 

   Kurwa! Kiedy wolność, no kiedy kurwa!?

 

Nigdy!!!

 

   Zawsze coś, baba, dzieci, dom, rodzina! 

Mam marzenie, kampera, znaczy pozorna wolność, właśnie pozorna wolność.

Bo w głowie kołacze, dom, rodzina, rachunki.

 

Do dupy z tym życiem.

 

@Szkaradny nie sugeruj się moim wpisem, rozgoryczony trochę jestem, dbaj o rodzinę, dzieci.

 

Mi, może się opłaciło, mam synków i właściwie to wszystko.

No i chciałbym mieć cel, marzenia, bo baz tego człowiek marnieje.

 

Powodzenia Ci życzę.?

 

 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pytonga Jest jak jest! Może być różnie, planuję i działam strategicznie ,na długi dystans, mogę kontrolować tylko siebie (w miarę świadomości). Reszta to działa tak:  
 

 

 

@Adolf  Smutne chwile przeżywasz. Zwątpienie, żal. Z tego co piszesz to źródłem żalu może być dość częste poczucie obowiązku i odpowiedzialności za innych. Stawianie potrzeb innych przed własnymi. Ale co ja będę starego niedźwiedzia naprowadzał ;)
Realizuj kamperowy plan. Ja fartem  mam takiego starego kampera (fiat ducato), tłucze się to wolno po drodze, ale frajda jest szczególna. Z drugiej strony kamper to też nie lekarstwo, gdzie nie zajedziesz tam dalej jesteś Ty. :)

Mi to się teraz marzy raczej takie auto do nowej pracy :)  :

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scena z samochodem z "American Beauty" (zachowanie bohaterki filmu) idealnie oddaje stosunek kobiet do faceta po nastu latach małżeństwa.  Albo pretensje, specyficzny ton głosu jak w tym przypadku albo całkowite milczenie i foch.

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.