Skocz do zawartości

Stabilizacja życiowa przed 40-tką i rozkminy


Rekomendowane odpowiedzi

Niedługo 40-tka na karku. Od 10 lat żonaty, dwójka synów. Z żoną przed ślubem byliśmy razem 7 lat. Wcześniejsze związki nieudane. Sytuacja majątkowa niezła, ładne mieszkanie bez kredytu, niezły samochód, dobra praca (etat). Żona księgowa, pracuje raczej z nudów bo zarabiam głównie ja. Relacje z synami poprawne. Kocham ich a oni mnie. Relacje z żoną poprawne.

Po co więc piszę? Co jest nie tak? Bo tęsknię do innych kobiet. Klasyczny kryzys 40-latka. Żona się zapuściła po ślubie i pomimo wyraźnych próśb i sugestii z mojej strony nic z tym nie robi. Kosmetyczka - tak. Ale o figurę nie dba wcale. A mi zawsze się podobały szczupłe. Ona o tym wie. I nic z tym nie robi. Do tego nie mamy wspólnych pasji ani tematów (poza synami, których kochamy oboje tak samo). Żyjemy razem, wspólnie jadamy, ale już filmy oglądamy inne. Ona głównie seriale. Ja mam zainteresowania bieganie, samochody, narty. Chcę się rozwijać, uczyć nowych rzeczy, awansować w pracy (ale bez desperacji) - ona nie ma żadnych pasji, zainteresowań ani ambicji. Drętwa praca, obowiązki domowe i wieczór z TV. Oczywiście po ogarnięciu chłopaków. Jako kobieta nie pociąga mnie już w ogóle. 

W sumie nie mam źle, bo nie kłócimy się, szanujemy i zgadzamy w sprawach związanych z synami. Ale czuję, że tkwiąc w tym idealnym na pozór związku coś mi umyka. Kobiety będące w moim zasięgu brzydną, ja staję się coraz mniej atrakcyjny. Nie wiem czego będę żałował kiedyś bardziej. Tego, że wszystko pozostawię takim, jakie jest i się po prostu zestarzeję, czy tego, że poszukam sobie atrakcji w życiu, kochanki, czym ryzykuję utratę posiadanej obecnie względnej stabilizacji.

Jakieś samcze rady?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że Twoja żona czuje się na tyle bezpiecznie przy Tobie, że nie odfruniesz, że po prostu nie ma motywacji do tego,  by coś robić ze swoim życiem. Taką kobietę może zmotywować jedynie strach, że straci dostęp do Twoich zasobów. 

 

Co możesz zrobić: wymiana ciuchów na takie, w których będziesz wyglądać bardziej atrakcyjnie (ale żona nie może Ci ich kupić, bo świadomie/podświadomie wybierze Ci słabe żebyś nie był atrakcyjny dla innych), zapisanie się na siłownie, odpowiednie odżywianie i treningi.Taka zmiana imidżu prędzej czy później sprowokuje ją do zadawania pytań. Możesz rzucić też mimochodem, że w pracy pojawiła się sympatyczna,  szczupła stażystka :)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie szukaj kochanki, tylko skocz na Dive i zobaczysz co jest 5 z samym sobą. I tak jak @manygguh zmień cos w wyglądzie z zaskoczenia i obserwuj spalony styk, na początku może udawać ze nic nie widzi, ale nie bój się one widzą na około głowy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, temat siłowni i poprawy image przerobiony. Zresztą zawsze dbałem o siebie. Bez reakcji ze strony ślubnej...

Gdy się poznaliśmy, byłem mniej więcej 7, ona 6. Więc raczej ja dyktowałem warunki związku. Ślub i dzieci przyszły naturalnie. Nie marzyłem o tym, ale sami wiecie "już tyle ze sobą chodzicie, czas się zaręczyć". 

Obecnie ona stała się 5, podczas gdy ja zbliżam się do 8. To w naturalny sposób zaczyna budzić niezdrową frustrację.

Radzicie jednak trwać niezmiennie w obecnym układzie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek: Widocznie musi poczuć motywację widząc Twoje działania. Siłownia to rozumiem, że jesteś dobrze umięśniony? Pytam bo jakbyś miał dobrze umieśnione partie ciała, to wydaje mi się, że ślubna by zauważyła, że inne kobiety wodzą wzrokiem za Tobą i czułaby zazdrość.

Chyba, że to jednostka, która absolutnie czuje się pewna, że nigdy nie opuścisz jej. 

Z twojego postu wynika, że wziąłeś ślub bo była presja z otoczenia. Czy może była to świadoma decyzja?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że jesteś w bardzo dobrej sytuacji i żadna rewolucja nie jest Ci potrzebna. 

 

Oczywiście, warto zgłębić forum w temacie tresury i wychowania samicy. Być może popełniasz błędy i masz niewłaściwe podejście? Nie rządzisz, nie dominujesz dostatecznie mocno? Nie trzymasz ramy tego, który nosi spodnie, wykonujesz za żonę kobiece obowiązki, jesteś bierny jako głowa rodziny? Odpowiedz sobie na te pytania i może naprawienie którejś z tych kwestii wpłynie pozytywnie na związek.

 

Z drugiej strony trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: od samicy w wieku ok. 40 l. trudno wiele wymagać. Nie wiem w jakim stopniu się zapuściła, ale ona może być już w tym wieku (?) że powoli traci zainteresowanie sexem, ew. Tobą jako partnerem. l jeżeli to drugie, to zob. akapit wyżej ;)

 

Masz oczywiście swoje potrzeby, chodzisz sfrustrowany. W takiej sytuacji ze wszystkich sił odradzałbym Ci jednak pchanie się w romansy, szukanie kochanek albo nowych związków. Uważaj: to pułapka!

 

Masz świetną sytuację materialną, kochającą i porządną rodzinę - po co Ci kłopoty? Chcesz rozwodu, dramatu, podziału majątku? Konfliktów z dziećmi, krewnymi, swoim środowiskiem? Po co Ci nowa samica, z którą będziesz musiał się użerać i od nowa ustawiać ją do pionu? Chcesz mieć drugą żonę? Skąd wiesz, na kogo trafisz? Możesz zmienić kobietę, ale to nic nie zmieni ;)

 

Zdecydowanie, skoro Cię już ciśnie a żona nie pociąga, polecałbym dyskretnie udać się na divy. W ten sposób zachowasz swoją rodzinę, która jest ok, a sam będziesz miał dostęp do młodszych samiczek. I wszystko to bez głupich konsekwencji społecznych i szkody dla małżeństwa ;)

 

Co więcej, jak się pozbędziesz seksualnej frustracji i odzyskasz radość życia, to chcąc nie chcąc będziesz się zachowywać jak przewodnik stada i... będą stąd większe szanse iż Twa małżonka odzyska zainteresowanie sexem oraz dbałością o figurę.

 

Czego Ci Bracie życzę i serdecznie pozdrawiam.

Edytowane przez Ziomisław
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Jacek napisał:

Niedługo 40-tka na karku. Od 10 lat żonaty, dwójka synów. Z żoną przed ślubem byliśmy razem 7 lat. Wcześniejsze związki nieudane.

Sytuacja majątkowa niezła,

Macie rozdzielność?

 

ładne mieszkanie bez kredytu, niezły samochód, dobra praca (etat). Żona księgowa, pracuje raczej z nudów bo zarabiam głównie ja. Relacje z synami poprawne. Kocham ich a oni mnie. Relacje z żoną poprawne.

Po co więc piszę? Co jest nie tak? Bo tęsknię do innych kobiet. Klasyczny kryzys 40-latka. Żona się zapuściła po ślubie i pomimo wyraźnych próśb i sugestii z mojej strony nic z tym nie robi. Kosmetyczka - tak. Ale o figurę nie dba wcale. A mi zawsze się podobały szczupłe. Ona o tym wie.

Jak jej to zakomunikowałeś?

 

I nic z tym nie robi.

Nie robi bo ma Ciebie na papierze i zapewne wiernego męża, w dodatku z SMV wyższym niż ona, więc po co ma się starać, zazwyczaj starania idą, żeby kogoś zdobyć. Może nie dajesz jej emocji, impulsu do zmian?

 

Do tego nie mamy wspólnych pasji ani tematów (poza synami, których kochamy oboje tak samo). Żyjemy razem, wspólnie jadamy, ale już filmy oglądamy inne. Ona głównie seriale.

Żona nie będzie kolegą, przyjacielem od wspólnych pasji.

 

  Ja mam zainteresowania bieganie, samochody, narty. Chcę się rozwijać, uczyć nowych rzeczy, awansować w pracy (ale bez desperacji) - ona nie ma żadnych pasji, zainteresowań ani ambicji. Drętwa praca, obowiązki domowe i wieczór z TV. Oczywiście po ogarnięciu chłopaków.

Jako kobieta osiągnęła swoje biologiczne cele.

 

Jako kobieta nie pociąga mnie już w ogóle. 

Jak często macie sex i kto proponuje?

Kup jej gorset wyszczuplający ;) my wzrokowcy lubimy się nacieszyć wyglądem samicy.

 

W sumie nie mam źle, bo nie kłócimy się, szanujemy i zgadzamy w sprawach związanych z synami. Ale czuję, że tkwiąc w tym idealnym na pozór związku coś mi umyka. Kobiety będące w moim zasięgu brzydną, ja staję się coraz mniej atrakcyjny. Nie wiem czego będę żałował kiedyś bardziej. Tego, że wszystko pozostawię takim, jakie jest i się po prostu zestarzeję, czy tego, że poszukam sobie atrakcji w życiu, kochanki, czym ryzykuję utratę posiadanej obecnie względnej stabilizacji.

Jakieś samcze rady?

Tymczasowo na szybko "płatna miłość".

Na dłużej to dać żonie emocje, tu sam coś kombinuj w oparciu o wiedzę od Marka i z forum.

Trzeba ją pobudzić, wyskocz na kawkę z koleżanką na miasto itp

Chodzi o to żebyś nie rozmawiał z nią na logiczne argumenty, ona musi poczuć, a nie tylko usłyszeć.

Jak z tego nic nie wyjdzie to rozstanie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mamy rozdzielności. O moich preferencjach do szczupłych rozmawialiśmy wiele razy. Znamy się przecież długo. Co jakiś czas przypominam o nich chwaląc mijane dziewoje. Nic nie robi wrażenia na mojej ślubnej. 

Seks jest, ale emocje jak przy jedzeniu śniadania. Przyznaję, że nigdy szału w tej kwestii nie było. Rzadko coś wymyślała, inicjowała.

Nadzieję na poprawę straciłem dawno.

Żyję z dnia na dzień, pracuję. Lata lecą, a ja czasem czuję się jak bankomat.

Tymczasem widzę, że młodsze koleżanki coraz dziwniej na mnie patrzą. Nie wiem jak zareaguję, gdy sytuacja będzie sprzyjała skokowi w bok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje spostrzeżenia nie są niczym nadzwyczajnym, myślę że kilkadziesiąt % (80 % może więcej tego nie wiem) facetów tak ma . Baba to takie zwierzę co się szybko przyzwyczaja do dobrego. Zauważ że z babą jest jak z dzieckiem - dziecko tez się szybko przyzwyczaja do dobrego. A że faceta sprowadza do roli bankomatu nie dając nic w zamian to w zasadzie norma - sam na to pozwoliłeś. Rozjechała Ci się rama i granice , a teraz ciężko to odkręcić . Bo co kasę będziesz wydzielał?

 

To że przestała się starać to norma . Niektóre po kilku miesiącach przestają się starać uznając stan istniejący za całkowicie constans.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do rozwijania własnych zainteresowań masz wolną drogę, nikt Ci nie wzbrania poszerzania wiedzy i zainteresowań.

 

Co do ciuchów i siłowni jak najbardziej zgadzam się z Braćmi. Dasz w ten sposób do zrozumienia żonie, że zależy Ci na własnym wizerunku i zdrowiu, i przede wszystkim uświadomi sobie, że wciąż możesz być atrakcyjny dla innych kobiet.

 

Kochanki absolutnie nie szukaj, bo to zawsze kończy się katastrofą. Lepiej dać te 200 zł i mieć godzinkę przyjemności z kobietą, którą sam sobie wybierzesz.

 

Wiem co to znaczy być z kobietą bez pasji i chęci do życia. To męczy, i przede wszystkim frustruje. Z tym, że u Ciebie żona nie jest czynnikiem hamującym chęć rozwoju.

 

Rób swoje i nie oglądaj się na żonę. Skoro ona woli tak żyć, to jej wybór. Ty nie pozwól sobie na bylejakość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy to za czym tęsknisz to nie tyle są stricte młode samice, co ledwie potrzeba potwierdzania własnej wartości na rynku seksualnym w udostępnionych przez nie lędźwiach. Jesteś więc słaby, starzejesz się i młody już nigdy nie będziesz, zatem wpadasz w panikę podszytą poczuciem "coś tracę". Dupy to tylko kolejna forma niewoli. Twoje ego już dobrze zadba, żebyś był nieszczęśliwy z tego albo innego powodu. A Cindy Crawford i tak nie przeruchasz, mimo że ma pięćdziesiątkę.

 

Sam nie jestem jakimś maniakiem seksualnym, gdzie "skalpy" można liczyć w dziesiątkach, ale mnie osobiście sex z każdą nudził prędzej czy później, jaka by nie była. Jak mówi przysłowie - "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma", z niespenetrowanymi waginami włącznie. Ich jałowość sam musisz odkryć. 

 

Chcesz przeciwstawić jakieś wartości kawałkowi obcego i nowego mięsiwa, które w nadziei na zysk, oskarową rolą odpierdoli dowolną, oczekiwaną przez Ciebie szopkę? Bo potrzebujesz się wyspermić w inny worek? Wolna wola. Przerabiałem temat. Chyba nie istnieje racjonalny mechanizm pozaempirycznego "przetłumaczenia sobie i zrozumienia". Musisz doświadczyć beznadziejności zanurzeń w kolejne waginy, żeby straciły dla Ciebie wartość. No chyba że się "rozsmakujesz" w tym, bo i takich znam, jednak daleko im do wolności i szczęśliwości. Są po prostu ciężko uzależnieni, tyle że inaczej. 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że o ile wiem na gruncie religii katolickiej żona ma obowiązki wobec męża, a przysięga małżeńska to nie byle frazes jak obietnice polityków. Główny cel małżeństwa to potomstwo (jak najliczniejsze), dodatkowy to możliwość bezgrzesznego rozładowania popędu płciowego, od ślubu ciało żony służy mężowi i na odwrót. Może warto wprost skrytykować zachowanie baby i zapowiedzieć koniec balu, tyle że ma to wyglądać wiarygodnie, a więc bojkotujesz kontakty z samicą, kurek z kasą zostanie wyłączony,rachunki nieopłacone, a lodówka pusta. Z drugiej strony, co to za przyjemność obcować z samicą, która zmusza się do tego pod wpływem szantażu męża? Powiedz jej, że jak chce być sama, to proszę bardzo, tylko niech jasno zadeklaruje się, abyś mógł się odłączyć. Jeśli widmo samotności nie robi wrażenia na babie-bo jest rozleniwiona i np. wyżej ceni wcinanie smalcu podczas oglądania telenoweli-trudno. Nic na siłę. Niech żyje marzeniami innych, skoro swoje zaprzepaściła pod fałdami tłuszczu i lenistwa. Tylko dzieci szkoda.

 

Znowu odzywa się we mnie fanatyczny katolik:) ale zasugeruję, że jeśli np. rozmowy z psychologiem od związków itd. nie dadzą rady a nie było ślubu  kościelnego, szukaj innej kobity i zamieszkaj z nią i Twoimi dziećmi, po ślubie kościelnym-to porada dla katolików czytających temat. Po konsultacji z klerem-bo to moje domysły, że skoro nie ma aktu małżeństwa... No ale jeśli dzieci już są- co z nimi?

 

Zauważyliście, że być może większość bab tak ma? Za młodu wystawiają się na aukcję pt. ślub-czyli wypinają ciało-a potem mają, co chciały, obrastają w cielsko, monotonne nasiadówy serialowe, duperele z koleżankami, oto cała egzystencja.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek, jeśli żona się dla Ciebie nie stara to znaczy, że nie ma dla Ciebie szacunku, skoro wpierdalanie jest dla niej ważniejsze niż, to żeby dobrze wyglądać i wciąż Cię kręcić. Może nie ma kłótni, może masz posprzątane i dzieciaki chodzą ogarnięte, ale co z Tobą? Widzę tutaj takie opcje:

1. Zostawiasz sytuacje tak jak jest. Godzisz się z tym i życie toczy się dalej. Energię popędu seksualnego przekształcasz w coś innego (biznes, pasja, sport etc.) 

2. Chodzisz na divy, poznajesz młodsze dziewczyny w ramach fuck friend. Jeżeli żona wie, że jest to dla Ciebie problem i nic z tym nie robi, to ona nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Ale jako, że mieszkasz w niedużej miejscowości istnieje ryzyko nakrycia. Wtedy pewnie rozwód z Twojej winy i nie masz dzieci, domu etc. 

3. Ogarniasz sprawy prawno-rodzinne. Odchowujesz synów (ile mają lat orientacyjnie?), bierzesz rozwód i bierzesz sobie jakąś młodą zadbaną i bez dzieci. 

a) jeśli masz możliwość pracy zdalnej/ freelancerskiej, to wyjeżdżasz sobie na Filipiny, Tajlandię, Kubę i masz piękne, szczupłe dziewczyny na zawołanie.

 

Osobiście nie widzę innej opcji i nie wiem, jak przekonać Twoją żonę, by wzięła się za siebie. Może kup jej jakiś kurs Chodakowskiej na urodziny/imieniny, myślę że powinna zrozumieć aluzję. Nie ma co robić jednak jakichś docinków i psuć atmosfery rodzinnej skoro jest ok. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, dzięki za pytania i sugestie. Wieku synów nie podam, za małe jest moje miasto a nie wiem kto to czyta. 

Chyba macie rację, że nie mam co oczekiwać cudów po ślubnej. Jest jaka jest. Nie zmieniła się przez tyle lat, nie zmieni się chyba nigdy. 

Zgadzam się, że w sumie to brakuje mi tylko satysfakcjonującego pożycia z inną, fizycznie mnie pociągającą, młodą samiczką. 

Na pełen romans chyba jestem za miękki, ale skok w bok dla przeżycia nowych doznań. Hmmm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie kurwa nie, żadnego skoku w bok!! Jeżeli się to wyda?,  może kochanka chce położyć łapę na Twojej/Waszej kasie??? I wyśle donosik do żony?? Czym Ty Kurwa myślisz!!! Jedziesz do wielkiego miasta najbliżej Ciebie - wcześniej zaglądasz na forum dotyczących Div, i ruchasz jak zająć. Na razie z Twojego pisania wynika ze skończysz po rozwodzie z smsami do EX typu: było nam dobrze razem wróćmy do siebie, proszę misiu!!! Patrz Pan Premier RP K. Marcinkiewicz!!! - beka!  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w tym kobiety są od nas silniejsze. Związek nie rokuje, nie ma seksu, wieje nudą, to idą się zabawić i po prostu na bezczelnego zdradzają i nie mają rozterek moralnych co z dziećmi czy jak to dzieci przeżyją a tym bardziej nie przejmują się dotychczasowym mężem.

 

Z mojej perspektywy, już rozwiedzionego (fakt że ciężko rozwód przeżyłem oraz walkę o dziecko włącznie z całym spektrum pomówień rozwodowych ze strony lochy) odzyskałem wolność, przebieram w kobietach można powiedzieć jak chcę, same mnie "atakują" na portalach i żeby się z jakąś przespać to nie ma problemu, pomijając głupiutkie około 30 latki dla których małżeństwo jest "bardzo ważne"  bo jeszcze nie dane im było ustrzelić providera i nie mogły się obłowić jego majątkiem na długie lata poprzez alimenty - to kobiety są chętne do zaliczenia kolejnych przygód. I to jest plus rozwodu.

 

Ja bym zadziałał niestandardowo, mianowicie zamów w wysyłkowej kwiaciarni bukiet kwiatów jakie ona lubi, do bukietu dołącz karteczkę z napisem "Od cichego wielbiciela" potem niech kurier dostarczy kwiaty do jej pracy.

 

Obserwuj co się będzie działo. Czy w ogóle się przyzna, że dostała kwiaty, obserwuj jak się ona będzie zachowywała, czy zacznie dbać o siebie. Czy mniej je. Czy może z diety korzysta. Może się nawet na jakiś fitness zapisze.

 

Wyślij po jakimś czasie drugi bukiet w ten sam sposób (może nawet z dostawą do domu pozostawiony na płocie), również z karteczką, "Od cichego wielbiciela z nadzieją na spotkanie" lub coś innego.

 

To mam nadzieję połechta jej próżność. To będzie "powiew świeżości" jak to pisała ex do swoich koleżanek. Może się ona ożywi.

 

W trzecim bukiecie na karteczce prześlij nr telefonu z prośbą o kontakt bo nie wiesz jaki ma numer telefonu - kup kartę sim "na kartę" i gadaj z nią za pośrednictwem sms. Ciekawe czy się odezwie. Potem w domu patrz czy chowa swoją komórkę, czy wychodzi gdzieś pisać smsy itd. czy założyła np zabezpieczenie telefonu na pin czy w innej formie.

 

Patrz co się będzie działo. Zobacz czy rybka połknęła haczyk. I będziesz wszystko wiedział. Poznasz czy masz NAPRAWDĘ stabilną sytuację w domu. Bo kto wie - w każdej chwili może się trafić łowca, który wywróci wasze życie do góry nogami.

 

Kobiety w takich sytuacjach bez pardonu potrafią skorzystać z usług profesjonalnych agencji które facetowi podsuną przynętę.

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Jacek napisał:

Chyba macie rację, że nie mam co oczekiwać cudów po ślubnej. Jest jaka jest. Nie zmieniła się przez tyle lat, nie zmieni się chyba nigdy. 

 

Czyli ona taka była "od zawsze"?

Liczyłeś, że po ślubie ją zmienisz i będziecie jak "dwie połówki jabłka"?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.02.2017 o 23:52, zuckerfrei napisał:

I nie szukaj kochanki, tylko skocz na Dive i zobaczysz co jest 5 z samym sobą. I @manygguh

Po co mu od razu zdradę doradzasz? To już nie ma innych sposobów? Nie bronię tej kobiety, bo sama jest sobie winna, ale zdradzenie w tej sytuacji to najgorsze do można zrobić. To matka jego dzieci, która zaniedbała się, ale nie zdradza go (co wynika z tej historii). Ja czułbym się jak ostatni śmieć, gdybym to zrobił.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A strzepanie kapucyna pod filmik porno to już zdrada, czy nie?

 

Rozumiem to co piszesz, sam będąc w związku też miałbym pewnie wyrzuty sumienia po pójściu do profesjonalistki. Ale wiem że to część matrixa: "uczciwe" :D panie wmawiają że prostytutki są złe, bo to dla nich konkurencja. To, że czułbyś się jak ostatni śmieć jest skutkiem tresury przez społeczeństwo i niczym więcej.

 

Technicznie rzecz ujmując płatny sex niewiele różni się od masturbacji przed kompem. To masturbacja ciałem kobiety zamiast filmikiem z kobietą. Różnica to jakość doznań i przede wszystkim cena, ale istota czynności jest identyczna: idziesz spuścić z krzyża ;)

 

Dlatego myślę, że pójście do divy to nie zdrada. Zdradą byłby skok w bok, ruchanie koleżanek, chodzenie na randki, podrywanie panienek. Wszelkie wdawanie się w romanse i emocjonalne zaangażowanie z inną kobietą, słowem - uwikłanie w kontakty prowadzące do porzucenia żony dla jakiejś innej samicy. To rzeczywiście byłaby zdrada żony i skrajna głupota, a dodatkowo zagrożenie dla majątku i rodziny. Dlatego właśnie skok w bok to czyn moralnie naganny i przepis na katastrofę.

 

O ile Autor wątku jest zdrowy na umyśle, to w przypadku płatnej godzinki z jakąś miłą dzierlatką takiego niebezpieczeństwa nie ma ;)

Edytowane przez Ziomisław
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ziomisław dzięki,

@verde przeczytaj proszę co autor, tego wątku pisze, nosi go aby zakisic ogoreczka... Podalem mu wskazówkę aby się nie wpierdolil w bagno.

Jeżeli autor wątku ma pokładane w głowie to skalkuluje co jest lepsze, a z krzyża.... No właśnie potrzebuje czegoś. 

 

 

To może miał bym napisać autorowi: siedz w domu oglądaj seriale z żoną? No proszę Cię!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.