Skocz do zawartości

Miecz obosieczny, jak odwrócić manipulację w związku.


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, rewter2 napisał:

Spoko, za jakiś czas będziesz z siebie dumny ;)

Obyś miał rację. Z jednej strony strasznie nie mogę się doczekać tego spotkania, w końcu coś ruszy w tej sprawie z drugiej jednak przybliża to moment konfrontacji której, nie ukrywam, boję się. Zastanawiam się jakiej metody użyć żeby uspokoić się przed rozmową z moją żoną. Chciał bym aby z mojej strony nie było już żadnych emocji, tylko rzeczowe powiedzenie ze to koniec, krótkie uzasadnienie i odwidzenia. O sam "logistyczny" sposób przeprowadzenia tej rozmowy jeszcze was bracia zapytam. Co sytuacja prawna jest taka że to ona musi się wyprowadzić do rodziców, nie ma absolutnie żadnych praw do mieszkania w którym mieszkamy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.02.2017 o 08:51, brushedsteel napisał:

BTW skończyłem czytać kobietopedię i bardzo żałuję że nikt mi jej nie dał do rąk 10 lat temu, to by wiele zmieniło. Tego się powinno uczyć młodych chłopaków by nie zniszczyli sobie życia. Dziś zaczynam "stosunkowo dobry". 

 

Też tak myślę o sobie. Tak samo jak ty. Ale lepiej późno niż wcale. Bo niektórzy nie uczą się wcale. Z ostatniego czasu - historia mojego znajomego lat lekko ponad 50 . Facet po rozwodzie, potem  już od dawna był z inną kobietą kupę czasu.  Teraz po ponad 10 latach !!! jak zaczęła zarabiać dobre pieniądze zostawiła go z dnia na dzień (podkreślam dosłownie tak było)- normalnie z dnia na dzień jak zabawkę.  Potraktowała go jak szmatę - a facet to bardzo dobry i uczynny człowiek.  Jest w szoku i nie rozumie co się stało, a pomagał jej przez wiele lat w biznesie itd. Ja oczywiście wiem co się stało i rozumiem sytuację ale nie byłem w stanie mu objaśnić - 50 -letni biały rycerz nie przyjmuje argumentów. :(

 

Dlatego ciesz się że masz już świadomość w swoim wieku i nie obwiniaj się że za późno.

Edytowane przez overkill
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlue oczywiście że nie ma medali za drugie miejsce, jest za to miejsce w dole lub jak masz szczęście to cmentarz. Tylko czy wątpliwości na tym etapie są jeszcze normalne? Wczoraj bym podpisał rozwód z uśmiechem na ustach, dziś jakiś mam wątpliwości. Racjonalnie wiem co mam zrobić i wiem że to słuszna decyzja ale......

 

@rewter2 ćwiczenia mogą pomoc, uwielbiam to uczucie po treningu, a obiektywnie po treningu powinienem się czuć źle bo jestem cały poobijany - trenuje mma :)

 

@overkill zgadzam się, większość ludzi nigdy nie zrozumie co ich spotkało. Mój ojciec po śmierci rządzącej nim żony wszedł w następny taki sam związek a mi doradza przeczekanie bo może będzie jeszcze lepiej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, brushedsteel napisał:

mi doradza przeczekanie bo może będzie jeszcze lepiej.

Tym razem napiszę - nie słuchaj ojca.   :)

1. Na jego przykładzie widzisz że powiela schematy, a powiela bo jest nieuświadomiony, że jest w  matrixie

2. Nie będzie lepiej. Może być większe bądź mniejsze gówno. Sam przekalkuluj co wolisz (nie namawiam do decyzji, które zmieniają  całe Twoje życie - sam musisz być tego pewien, że tej zmiany chcesz)

 

Ps. Lepiej może być jedynie wtedy kiedy wszystko chwycisz za pysk i baba będzie znała zasady  i reguły gry wraz z konsekwencjami nie zastosowania się do nich. Czy jesteś w stanie to zrobić ??? Na podstawie tego co tu od początku napisałeś - myślę, że nie. Trzymanie ramy przez cały czas (latami) jest bardzo trudne. Naprawdę wbrew pozorom niewielu to potrafi.

Edytowane przez overkill
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej bracia, byłem wczoraj na spotkaniu z prawnikiem.  Wyszedłem z niego z mieszanymi uczuciami. 

 

Wysłuchał mojej historii. Pierwsze co powiedział to że jego zdaniem nie ma szans na uzyskanie rozwodu z winy małżonki. (nie zależy mi na tym oczywiście ale jednak mnie to zdziwiło) Największym "brakiem" wg niego jest to że opisuje jej zachowania jako stan ciągły , że taka jest od dawna. To czy sobie zdawałem sprawę z jej manipulacji czy też nie sądu wg niego nie obchodzi i zarzuci mi że zgodziłem się na ślub z taką osobą. 

 

Jego (i moim) zdaniem należy zaproponować rozwód bez orzekania o winie i liczyć na to że żona się zgodzi. Wtedy on przygotuje dla mnie porozumienie wychowawcze, pozew itp itp. Jeżeli żona odpowie wnioskiem o rozwód z mojej winy będzie gorzej ale twierdzi że spokojnie wybroni to na winę obopólna. Dał mi jednoznacznie do zrozumienia że moje nagrania to sobie mogę w dupę wsadzić chyba że mam tam coś naprawdę super mocnego - inaczej nie warto tego wyciągać.

 

Niby stwierdził że wszystko da się załatwić ale podważając to co uważałem za moje niezbite dowody tego że jest suką i stosuje przemoc psychiczną podważył również moją pewność decyzji. Wraz z osobą która mi bardzo pomaga stwierdziliśmy że potrzebuje teraz porady jakiegoś dobrego psychologa, osoby która z zewnątrz popatrzy na całość obrazu mojego związku i pomoże mi czuć się pewnie z moją decyzją. 

 

 

Na dokładkę nie omieszkam wam opisać ciekawej sytuacji z weekendu. Nasza kłótnia trwała w najlepsze, cały czas się na mnie wściekała że nie rozmawiam z nią o problemach (które sama wymyśliła i nie miały nic wspólnego z prawdą). Największym moim "przestępstwem" było to że mimo naszej ciągnącej się 2 tygodnie kłótni poszedłem na dwa treningi (jak zawsze) zamiast je odpuścić i zostać w domu by naprawić sytuację między nami. 

Nie będę wdawać się w szczegóły ale postawiłem jej twardą ścianę mówiąc że sama stworzyła problem, jest ciągle nie zadowolona, szuka powodów by się dojebać do mnie itp. około 2 w nocy wyła na głos jak zranione zwierze. Próbowałem ją uciszyć bo dziecko spało w pokoju, ale się nie dało. Kiedy sama się uspokoiła zaczęła..... wchodzić na mnie i chcieć sexu. Powiedziałem stanowczo "w żadnym wypadku, już to przerabialiśmy, teraz będiemy się kochać a potem mi powiesz że tylko do tego mi jesteś potrzebna" jej próby nie ustawały. Weszła na mnie itp ja poprosiłem raz, drugi trzeci i w końcu jednym ruchem zrzuciłem ją z siebie na łóżko i odwróciłem się dupą.  Oj to ją zabolało gdyż chyba pierwszy raz odmówiłem jej sexu. Już były teksty że przyjdzie jeszcze koza do woza itp.  Oczywiście był jeszcze krzyk "dlaczego mnie popychasz !"

 

Ona teraz udaje że jest między nami ok i ze będziemy naprawiać nasz związek, a ja jestem pomiędzy ewidentnie popieprzoną żoną, dzieckiem, psychologiem i prawnikiem. Straszny mam bałagan w głowie. Prawnik mówi działać, 

 

pozwolę sobie zawołać osoby na których opinii mi zależy: @Grzenio @rewter2

@joeblue @overkill 

Edytowane przez brushedsteel
dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawnik Ci dobrze powiedział - nie dąż do rozwodu z winy żony bo w jej odwecie dostaniesz całą masę argumentów (prawdziwych lub fałszywych - nie ma znaczenia) na Twoją winę. 

Wiesz jaki będzie rezultat? Wielomiesięczne czekanie na kolejne rozprawy a w tym czasie narastanie w jej nienawiści do Ciebie, a tym samym kolejne łganie, manipulowanie Tobą i co najgorsze dzieckiem. Ty też będziesz musiał sięgać po cięższe argumenty (może zmyślać) a to będzie tylko słowo przeciwko słowu - nakręcająca się spirala. 

 

Efekt będzie taki, że sąd może orzec winę obu stron - znam takie przypadki. Nie warto.  

Z tego co piszesz, masz ogarniętego i dobrego prawnika - dobrze chłop gada.

 

Obawiam się, że żona nie będzie chciała zgodzić się na nie orzekanie winy. W ogóle nie będzie chciała rozwodu, brnąć w przed sądem w ofiarę od której chce odejść mąż i ojciec jej dziecka a to brnięcie już później może być tylko ukierunkowane na wyciągnięcie największej ilości kasy (alimenty). 

 

Co do psychologa? Byłem. Więcej mi pomogły audycje Marka - kwestia i trudność poukładania tego w głowie. Ale to teraz. Wtedy byłem rozwalony psychicznie.

Rozmawiaj z ludźmi - tu i na żywca - pomaga.    
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, brushedsteel said:

opisuje jej zachowania jako stan ciągły , że taka jest od dawna. To czy sobie zdawałem sprawę z jej manipulacji czy też nie sądu wg niego nie obchodzi i zarzuci mi że zgodziłem się na ślub z taką osobą.

 

A powiedziałeś mu, że ona tak się zachowywała przed ślubem? 

 

33 minutes ago, brushedsteel said:

Jego (i moim) zdaniem należy zaproponować rozwód bez orzekania o winie

 

Dobry pomysł. Z pozycji męża uzyskanie rozwodu z pełnej winy małżonki jest niemal niemożliwe. Chyba, że masz na nią mocne 'kwity', czyli bezpośrednie dowody na zdradę, celowe, niekorzystne rozporządzanie wspólnym majątkiem, przemoc w twoją stronę i dziecka, gorzała, narkotyki, wciąganie dziecka i ciebie w narkotyki. Najlepiej to wszystko razem, bo z osobna może być za słabe. Wtedy np. Sąd może orzec 90% winy żony, 10% twojej. A to nadal jest współwina. Podpisuję się pod tym, co napisał @Normalny. Miesiące, jeśli nie lata gehenny. Od siebie dodam jeszcze, że będziesz mieszkał pod jednym dachem z osobą, z którą będziesz targał się po sądach, więc jeśli któregoś dnia nie utrzymasz ciśnienia, możesz 'pójść na całość'. Wiem o czym mówię.

 

Jeśli chodzi o psychologa, to podczas pierwszej wizyty usłyszysz jedynie jakieś banały. Stracisz czas i 100-200PLN. No chyba, że chcesz się pisać na cały cykl 'wywiadów', ale tego też bym nie polecał.

 

Słowem: zepnij jaja, rozwód za porozumieniem, nie wypuszczaj dziecka z domu.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@brushedsteel Eh.. kurwa.. Co mam Ci powiedzieć. Musisz przez to przejść. Dla czystości sumienia w przyszłości nie graj dziećmi. Ja nie grałem, skończyło się tak, że nie mam z nimi kontaktu od kilku lat. Jest tęsknota, z którą sobie muszę radzić, ale ma to jakieś plusy. Pozbyłem się części odpowiedzialności za ich życie. 1 EX rządzi - niech odpowiada jak ich wychowuje. Ja wczoraj dostałem od zastępstwa procesowego pismo od powoda (ostatnia spawa o alimenty o tego najmniejszego). I też mi wywlekli, że sobie 911 Turbo S kupiłem i stać mnie na wysokie alimenty. Pewnie jeszcze rok temu bym spać nie mógł, a dzisiaj? No i chuj. Kupiłem no i co z tego. Nie mogę? Jak się wkurwię tak naprawdę na te pazerne matki tych dzieci (poza dobrze zarabiającą drugą EX), to zrobię SA na okaziciela na Dominikanie, i ona zostanie właścicielem wszystkich moich spółek i nieruchomości w PRL i nic formalnie nie będę miał. I ta SA zatrudni mnie za minimum socjalne. Będzie to kosztowało kilkaset USD miesięcznie. I mnie komornicy w pompę cmokną. I tak taniej wyjdzie. 

Reasumując:

 

Dużo w tobie emocji, czemu się nie dziwie. Żona albo postępuje kompletnie irracjonalnie (całkiem możliwe) albo jest wyrachowaną żmiją (też prawdopodobne). Zarówno sądy jak i pełnomocnicy stron te nasze (twoje) emocje mają w trąbie. Olewają to. I ty tez musisz to schować do kieszeni. W czymś takim jak PRAWO nie ma miejsca na EMOCJE. Myśl tylko o sobie (tutaj mam na myśli przyszłe wydatki - zasądzone alimenty). Dąż wszelkimi siłami aby nie było rozwodu z Twojej winy, bo to spowoduje możliwość alimentacji na rzecz EX. Różnica charakterów i koniec. Bez orzekania o winie. To jest cel. A potem się zastanów co zrobisz. Życzę Tobie, aby było Ciebie stać na alimenty takie, jakie sąd zasądzi, abyś miał dobre zajęcie, kontakt z dziećmi i już.

 

Mnie na alimenty stać (obecnie łącznie prawie 8000 miesięcznie) ale mnie wkurwiają. Z połową dzieci kontaktu nie mam.

 

A jak nie będzie Ciebie stać i nie będziesz mógł po nocach spać bo nie będziesz miał co do gara włożyć? Wyjedź za granicę. Polscy komornicy za granica są bezsilni (przynajmniej teraz).  

 

EDYCJA: Żony nawet kijem nie ruszaj

 

@rewter2 Jak pierdole jak potłuczony to mnie skoryguj.

Edytowane przez Grzenio
dopisane coś i literówki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie, uważam że odpuść sobie rozwód z orzekaniem o winie. Jeśli żona wykaże jakąkolwiek inicjatywę, a wygląda że wykaże, to w praktyce nie masz szans na rozwód z wyłącznej winy małżonki. Nawrt jeśli winy będzie 10% twojej a 90% jej to na kwicie będzie że z winy obojga małżonków bez podania udziału w dramacie. Ogólnie kiedyś się nad tym zastanawiałem i wymyśliłem, że mężczyźni rzadko chcą orzeczenia o winie, ponieważ oni sami dobrze wiedzą jak to było, chcą sprawę zakończyć możliwie szybko i zająć się swoim życiem. Kobiety odwrotnie - jak wiemy większość z nich potrzebuje do funkcjonowania i potwierdzenia że zrobiły dobrze innych osób - kobiet, rodziny itp. itd. - dla kobiety uzyskanie urzędowego dokumentu z orzełkiem i pieczątką, który stwierdza że to nie ona tylko ON był winny to jedna z najlepszych form walidacji w przyszłości, gdyby samą ją naszły wątpliwości, albo ktoś jej powiedział że to jej wina - "o, a wcale że nie, tu jest napisane że to JEGO wina".

 

Z psychologiem to jak uważasz, moim zdaniem znacznie lepszy efekt to wyjść z jakimś kumplem z którym można szczerze porozmawiać i który ma jakąs własną rozsądną perspektywę na piwo. Taniej lepiej i skuteczniej.

 

I jeśli już się zdecydowałeś to działaj w obranym kierunku. Żona będzie stawała na rzęsach żebyś miał z nią teraz dobrze - dla kobiety porzucenie przez mężczyznę to taka torpeda dla poczucia własnej wartości którą ciężko mężczyznom sobie wyobrazić. Podobnie jak odmówienie jej seksu, uświadomiłeś jej że jej wartość dla ciebie wynosi zero. Gdyby ciebie jednak złamała i zdecydował byś się "wrócić", to wiedz że będzie to tylko na międzyczas. Zacznie intensywnie szukać kogoś innego, aby raz że z radością porzucić ciebie a dwa, bo i tak już wie, że z tego związku to nic dobrego nie będzie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.02.2017 o 13:13, Normalny napisał:

Obawiam się, że żona nie będzie chciała zgodzić się na nie orzekanie winy. W ogóle nie będzie chciała rozwodu, brnąć w przed sądem w ofiarę od której chce odejść mąż i ojciec jej dziecka a to brnięcie już później może być tylko ukierunkowane na wyciągnięcie największej ilości kasy (alimenty). 

Też tego najbardziej się obawiam, grania na zwłokę, udawania ofiary itp. Z alimentami ona wie że nie poszaleje, jesteśmy biednymi ludźmi. (usilnie pracuje nad tym by było inaczej jednak przez to jak absorbująca jest aktualnie ta sytuacja na walkę na dwóch frontach nie starcza mi po prostu sił) Znając nasze warunki finansowe adwokat ostrzegł że żona zażąda 1000 zł a on zbije to w okolice 700 zł. Dlatego też powiedział żebym zaraz po zakomunikowaniu żonie mojej decyzji podsunął jej pod nos "porozumienie wychowawcze" w którym wypiszę warunki odwiedzin u dziecka oraz alimenty jakie będę przekazywać na dziecko w kwocie 600 zł. Jeśli to podpisze to adwokat twierdzi że sąd to tylko przyklepie bo w końcu już się moja żona na takie warunki zgodziła. Wydaje mi się to dobrą strategią. 

@MANDiNGO Tak powiedziałem mu że taka była przed ślubem - wyszedłem z założenia że z prawnikiem trzeba być bardziej szczerym niż na spowiedzi - tylko wtedy będzie mieć szanse. 

 

@Grzenio Widziałem 911 w twoim wątku. Szczerze gratuluję :) Jesteś majętnym człowiekiem i oczekiwania twoich ex rosną nie tylko proporcjonalnie do twojego majątku ale raczej wykładniczo ;) Jeśli jakimś cudem które jak wiemy w sądach rodzinnych się zdarzają, dostał bym alimenty rzędu 1200 zł lub więcej to jedynym sposobem będzie ucieczka z kraju. Mam gdzie uciekać na tyle daleko ze polski komornik mógł by mi skoczyć. 

 

@rewter2 Mnie na jej winie nie zależy ani trochę. Chodzi mi bardziej o psychologiczny cios "chłopie wymyślasz z tym rozwodem, wcale nie masz do tego wystarczających powodów". Tak odebrałem tą wypowiedź prawnika. Teraz dwa dni później już trochę mi takie emocje opadły. Byłem przekonany że mam doskonałe argumenty. Co do psychologa to pójdę raz czy dwa zobaczymy czy to dla mnie a równocześnie będę rozmawiał z ludźmi dookoła i tutaj. 

Moja żona nie ma na tyle instynktu samozachowawczego żebym miał teraz z nią chodź na chwilkę sielankę, już dwa dni po "zgodzie" zaatakowała znów że nie jestem zaangażowany, nie dotykam jej itp. Ciągłe nieprzerwane zarzuty i wbijanie w poczucie winy. A jednocześnie kilka razy dziennie pokazuje mi zdjęcia z FB koleżanki która właśnie urodziła drugie dziecko. Dla mnie to typowa wykopowa #logikarozowychpaskow narzeka na mnie 24 h a potem oczekuje dziecka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do alimentów. W dziale dzieciaki jest wątek o tabeli alimentacyjnej. Przytoczony jest tam wyrok sądu (SN chyba) co do wysokości alimentów "bezpiecznych" dla zobowiązanego. 

 

Podsuń go też prawnikowi. 

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, brushedsteel napisał:

Widziałem 911 w twoim wątku. Szczerze gratuluję

Zamienię chętnie na bycie 30 lat młodszym.  A teraz to zdrowie fizyczne nie to, wiedza nie chce wchodzić tak jak kiedyś, ogólne zmęczenie życiem, ogólna niechęć do czegokolwiek. Nie można mieć wszystkiego.

Edytowane przez Grzenio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@brushedsteel tak jak @Normalny napisał nie idź w żadnym wypadku na jej winę - idź na bez orzekania o winie to znacznie wszystko ułatwia - sądy też wolą takie rozwiązania. Żeby wnieść o rozwód z czyjejś winy musisz mieć mocne dowody i swoje pewne czysto konto,  bo pamiętaj, co @rewter2napisał, że w polskim prawie jest tak, że 95 % winy jej a 5% twojej to wina jest obopólna. Zapomnij o tym rozwiązaniu - to też moje zdanie . Słuchaj tu prawnika i opinii innych. Mają rację.

 

Przygotuj porozumienie i na bieżąco konsultuj z prawnikiem. Trzymaj alimenty na poziomie 600 - 700 zł, z tego co pisałeś akurat w Twoim przypadku nie powinieneś więcej dostać. To byłby już przekręt. Tak uważam. Zawsze możesz powiedzieć że będziesz się coś tam dokładał do większych wydatków.  Ale w porozumieniu nie zapisuj, że będziesz się na pewno dokładał. Tego nie wiesz jak będzie wyglądała Twoja sytuacja, a jak to wpiszesz to ona będzie Cię szantażować, że obiecałeś i może też mieć pretekst aby potem Ci podwyższać alimenty.

Dlatego skonsultuj to z prawnikiem i zaproponuj mu formułę, którą się z reguły wpisuje, że "zobowiązujesz się dokładać do wydatków ponad zasądzone alimenty ale w miarę swoich możliwości finansowych" - to jest bezpieczne i nie niesie za sobą żadnego ryzyka. Zawsze jak będzie Cię naciskać będziesz mógł powiedzieć, że nie masz teraz możliwości. Jak będziesz chciał coś dołożyć to dołożysz. Sąd wobec tego nic nie zrobi.

 

I jeszcze jedno - w porozumieniu określ sobie kontakty z dzieckiem - ferie, wakacje, jakieś weekendy itp. ale nie pozwól sobie tego wpisać do orzeczenia wyroku - tzn. żebyś w wyroku sądu miał zapis, że strony nie regulują wzajemnych kontaktów z dzieckiem - to jest mega ułatwienie dla Ciebie jak i dla niej bo w przypadku kryzysów jakbyś nie stawił się po dziecko np. w sobotę jakiegoś miesiąca to ona ze złości może wnieść pozew do sądu i dostaniesz grzywnę, a tak nic Ci nie grozi.

Edytowane przez overkill
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie pomyślałem. Taki blef.

Gdyby żona nie chciała bez orzekania, niech Twój prawnik pogada z nią (jeśli się da pogadać) i uzmysłowi aby do żony dotarło, że przy jej niezgodzie na rozwód bez orzekania, Twój prawnik będzie robił wszystko aby ona też była winna. Ty winny ale ona też!!! skoro będzie się upierać.

 

To może podziałać. Która chciałaby mieć taki zapis w kwitach - wstyd przed społeczeństwem i rodziną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny dziękuje, poszukam tego. 

Co do straszenia jej rozmawiałem już z prawnikiem na temat małego szantażu. Jeśli nie będzie się godzić mogę wyciągnąć jej na światło dzienne jawne złamanie prawa na które mam dowody. Nie napisała ani słowa swojej pracy magisterskiej, ba, nawet jej przed obroną nie przeczytała. Jej zawód (nauczyciel) wymaga wykształcenia więc wszelkie problemy w tej materii były by dla niej tragiczne.

Adwokat jest na "tak" ale trzeba to zrobić bardzo ostrożnie i użyć tylko jako straszaka a nie faktycznie w sądzie. 

 

@overkill bardzo ciekawe spostrzeżenie na temat braku wpisywania odwiedzin do wyroku, ja instynktownie był do tego dążył, łudząc się ze może będę mieć wtedy większe prawdopodobieństwo realizowania tych odwiedzin zgodnie z planem. Prawnik zaproponował również zażądanie w sądzie konieczności mojej pisemnej zgody na wyjazdy zagraniczne i przeprowadzkę dziecka. 

 

@Grzenio jak mówił Marek nie raz, czas jest zasobem którego nie da się uzupełnić. Pozostaje cieszyć się tym co mamy i być "tu i teraz". Zdrowia życzę i polecam sporty, szczególnie walki. 

 

Z dnia na dzień czuję się lepiej ze swoją decyzją i nabieram sił by z nią porozmawiać (na razie to odkładam bo córka jest mocno chora i nie będę jej teraz przeprowadzał). Ona codziennie dodaje mi nowe argumenty. Dziś miałem aferę bo wróciłem późno z pracy. Wyszedłem z niej normalnie ale w drodze powrotnej zepsuł mi się samochód, padło coś w chłodzeniu i musiałem się co kilka minut zatrzymywać żeby uniknąć przegrzania. Ona wściekła bo nie ma z kim rozmawiać (jest na l4 z powodu choroby córki). Później tego samego dnia spaliło się coś w puszcze elektrycznej i padł prąd w połowie kuchni - żona wściekła i burczy na mnie. Oczywiście oczekiwała że ponieważ nie miałem dla mniej czasu przez ten późny powrót z pracy to nie pójdę na mój trening mma żeby z nią spędzić czas - bardzo się zdziwiła.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 9.02.2017 o 20:44, brushedsteel napisał:

Szukam sposobu zakończenia tego małżeństwa, na zewnątrz dla wszystkich jesteśmy idealną parą mamy dziecko w wieku przedszkolnym

 

Problem smutny i znany. Ożeniłeś się jako człowiek naiwny, być może z kobietą, która się na żonę nie nadawała. Zakładam, że wziąłeś ślub kościelny. Jeśli tak, to przyrzekłeś przed Bogiem i ludźmi, że nie opuścisz tej kobiety, w dobrej i złej doli, aż do śmierci. Teraz nagle stwierdzasz, że ta kobieta się nie nadaje. Zapewne tak jest. Wiesz co ci mogę doradzić? Walkę, być może beznadziejną, w tym w czym tkwisz. Skoro podjąłeś dezycję, musisz ponieść konsekwencje. Nie jesteś kobietą aby skakać zaraz na inną gałąź.

 

Nawet jeśli będziesz cierpiał, to jest to dobre. Dlaczego? Bo pokazujesz innym mężczyznom, młodym, niedoświadczonym jak fatalne konsekwencję ma związek z nieodpowiednią kobietą. Nie wystarczy ładna, niezła dupa z mordy aby decydować się na tak poważne zobowiązanie jak małżeństwo. Uważam, że większość ludzi na tym forum cierpi właśnie z tego powodu. Wzięli za młodu sobie niezłą dupę za żonę, nie bacząc na to, że nie posiada ona żadnych innych przymiotów, "o tym czymś w oczach' nie wspominając. Bo "to coś" przysłoniła im dupa. Fakt, czasami nad wyraz piękna, ale nie najważniejsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Logan said:

Walkę, być może beznadziejną, w tym w czym tkwisz. Skoro podjąłeś dezycję, musisz ponieść konsekwencje

 

Nie znasz uwarunkowań i powodów podjęcia decyzji.

 

1 hour ago, Logan said:

Nawet jeśli będziesz cierpiał, to jest to dobre. Dlaczego? Bo pokazujesz innym mężczyznom, młodym, niedoświadczonym jak fatalne konsekwencję ma związek z nieodpowiednią kobietą.

 

Inni mężczyźni w matrixie będą mieli to w dupie. A ci poza matrixem będą myśleli, że on nadal tkwi w tym szajsie, więc też na niego wyłożą kiełbasę.

 

Generalnie sądząc po dniu tygodnia i godzinie raczej nietrudno domyślić się, dlaczego twoja porada wygląda, jakbyś wyciągnął ją z dupy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Logan Sądziłem że prędzej czy później taki zarzut się pojawi. Powiedz mi jak długo można próbować? jestem z nią kilkanaście lat i żadna z dróg do utrzymania szczęścia w tym związki się na dłuższą metę nie udała.  Jak długo mam próbować w imię złożonej pod wpływem nacisków przysięgi? całe życie mam żyć w nieszczęściu z powodu błędu? To samo powiedz kobiecie katowanej przez męża alkoholika ? Ona też przysięgała "w zdrowiu i chorobie" czyli w chorobie alkoholowej również. 

 

Przyznaję że odchodząc złamię dana przysięgę ale czy ona również jej nie złamała? Nie szanując mnie, niszcząc mnie, doprowadzając do depresji i myśli samobójczych. Czy obowiązuje mnie przysięga złożona wobec kobiety która postępuje jawnie na moją niekorzyść. 

 

Z tego powodu wyrzutów sumienia nie mam. Wg mnie zrobiłem wszystko co w mojej mocy by uratować ten związek. Na terapię żona się nie zgadza tylko próbuje sama ją prowadzić na mnie. Nie ma to jak być sędzią we własnej sprawie.

 

@MANDiNGODziękuję za obronę. W pełni się z tobą zgadzam, nikt nie wyniesie żadnych wniosków z mojego poświęcenia "dla większej sprawy". Matrix jest zbyt silny

 

Słuchajcie, potrzebuje waszej pilnej i stanowczej porady. 

 

ZROBIŁEM TO. powiedziałem jej w twarz że chce rozwodu. Planowałem długo jak to zrobić ale wyszło samo. Przy kolejnej kłótni. Powiedziałem że uważam że to koniec, nie że względu na tą dzisiejszą sytuację ale ze względu na cały ostatni rok i więcej. 

 

Pierwsza reakcja to niedowierzanie, płacz, dopytywanie tysiąc razy czy jestem pewny. Faza druga - wchodzenie na poczucie winy. Czy chce żeby córka mieszkała z dziadkami alkoholikami itp. Nie skreślaj naszej rodziny itp. 

Faza trzecia - ok dam ci to czego chcesz. 

Faza czwarta i aktualna : zebranie na kolanach o ostatnią szanse. Muszę przyznać że zrobiła na mnie wrażenie. Przeprosiła za wszystko, wycofała się że wszystkich swoich oczekiwań, obiecała że już nigdy taka nie będzie i wiele wiele więcej. 

 

Tu potrzebuje waszej pomocy, do tej pory nie dałem jej cienia wątpliwości. Nie zadrzala mi ręka, nie uroniłem łzy. Ale teraz mnie kusi jak cholera żeby zobaczyć tą jej zmianę. Ona twierdzi że teraz zrozumiała że może mnie stracić, że nigdy to do niej nie docierało. Czytałem że borderki i osoby z narcystycznymi zaburzeniami tak mogą reagować i że to tylko klamstwa w które sami wierzą. Wiem co powinienem zrobić, ale pokusa jest ogromna...... nigdy nie była tak przekonująca

 

Z drugiej strony pierwszy raz pokazałem jej siłę, czy to może ja naprawić?

Pomocy

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, brushedsteel said:

obiecała że już nigdy taka nie będzie i wiele wiele więcej. 

[...]

Ale teraz mnie kusi jak cholera żeby zobaczyć tą jej zmianę.

 

Takie zmiany, jeśli już mają miejsce, to mają charakter tymczasowy. Czas zmiany uzależniony jest od osiągnięcia celu lub cierpliwości. Pamiętaj, że taka osoba nie postępuje zgodnie ze sobą i przez to się męczy. Prędzej, czy później wróci do swojego naturalnego stanu. To coś podobnego do alkoholika po terapii. Nigdy nie jest wyleczony do końca. Wewnętrznie ciąg do gorzały go rozrywa, a on jedynie odlicza dni od swojej ostatniej lufy.

 

Jak już powróci do swojego pierwotnego zachowania, ty nie będziesz mógł stawiać żadnych warunków, bo pozwalając na zmianę pokazałeś słabość i każde następne groźne tupnięcie nie będzie traktowane poważnie. Do tego dojdzie racjonalizacja jej postępowania i z czasem możesz zostać przeciągnięty na jej stronę wbrew sobie. Kolejne przebudzenie nastąpi po latach - jeśli w ogóle. Uważasz, że wtedy starczy ci sił na odejście, jeśli już na tym etapie się wahasz i próbujesz szukać sposobu, żeby jednak tego nie robić?

Edytowane przez MANDiNGO
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 25.02.2017 at 0:15 PM, brushedsteel said:

Tu potrzebuje waszej pomocy, do tej pory nie dałem jej cienia wątpliwości. Nie zadrzala mi ręka, nie uroniłem łzy. Ale teraz mnie kusi jak cholera żeby zobaczyć tą jej zmianę. Ona twierdzi że teraz zrozumiała że może mnie stracić, że nigdy to do niej nie docierało. Czytałem że borderki i osoby z narcystycznymi zaburzeniami tak mogą reagować i że to tylko klamstwa w które sami wierzą. Wiem co powinienem zrobić, ale pokusa jest ogromna...... nigdy nie była tak przekonująca

 

W moim przypadku miesiąc miodowy trwał ok. nomen omen miesiąc. Potem nastąpił etapowy powrót do starych zachowań.

 

Ja nie wierzę w takie zmiany. Poza tym twoja sytuacja, nie wiem czy to widzisz, jest schematem, takim samym jaki był ci tu przedstawiany na forum.

 

Jak się zgodzisz to znaczy że się dla niej złamałeś. Nie trzymasz ramy, ona może tobą manipulować, jesteś słaby więc będzie tak robić. To jest oczywiście jej tok rozumowania, świadomy lub nie.

 

A zrobisz jak sam zdecydujesz. Nikt za ciebie decyzji nie podejmie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, brushedsteel napisał:

Czytałem że borderki i osoby z narcystycznymi zaburzeniami tak mogą reagować i że to tylko klamstwa w które sami wierzą. 

Nie borderki ani inne zaburzone, tylko każda kobieta przyparta do muru/zaskoczona/zamroczona wykorzysta w awaryjnej sytuacji cały wachlarz swoich umiejętności. 

48 minut temu, brushedsteel napisał:

Pierwsza reakcja to niedowierzanie, płacz, dopytywanie tysiąc razy czy jestem pewny. Faza druga - wchodzenie na poczucie winy. Czy chce żeby córka mieszkała z dziadkami alkoholikami itp. Nie skreślaj naszej rodziny itp. 

Faza trzecia - ok dam ci to czego chcesz. 

Faza czwarta i aktualna : zebranie na kolanach o ostatnią szanse. Muszę przyznać że zrobiła na mnie wrażenie. Przeprosiła za wszystko, wycofała się że wszystkich swoich oczekiwań, obiecała że już nigdy taka nie będzie i wiele wiele więcej. 

Faza pierwsza, Faza druga, Faza trzecia, Faza czwarta - Sam widzisz, że próbuje podstawowych metod. Za chwilę będą kolejne Fazy: nienawiści, złości, rzucania talerzami, dzwonienia po rodzinie - jeśli poprzednie okażą się nieskuteczne.

Na jej zmianę nie masz co liczyć, niestety. 
Załóż na chłodno. Godzisz się z nią:
a} w tym czasie gdy Tobie się wydaje, że relacja wróciła na właściwe tory, ona planuje zemste, w końcu ją upokorzyłeś :)  zbiera na Ciebie haki i dowody, zakłada niebieskie karty kontaktuje się z prawnikiem, przekabaca na swoją strone znajomych i rodzine, a nieświadoma Żabka(Ty) się gotuje ;),
b} ona rzeczywiście przez pierwsze tygodnie jest miła, kochliwa taka jak dawniej. To co dawne wróci. Kolega @Adolf już Ci to napisał. Tresura działa tylko przez pewien czas. Z czasem tej codziennej sielanki będzie coraz mniej. Starsi żonaci Koledzy już to przerabiali i tu opisywali. Tym bardziej jeśli żona była wcześniej trudnym charakterem, to wiedz że to wróci. Ona nie zmieni od tak wzorców zachowań pielęgnowanych przez lata,
c} to może wydać się zbyt pojebane do zrozumienia. Ty zmieniając decyzję, godząc się pod wpływem jej łez, żali, obietnic, w pewien sposób jej ulegasz. Nie jesteś stanowczy, nie trzymasz się swojego. Osłabiasz się w jej oczach; ona już nie czuje do Ciebie motylków. Stajesz się pantoflem, dla którego nie warto się starać. I koło się zamyka. Wracasz do punktu wyjścia,
d} przy każdej sprzeczce, kłótni, ona wytknie czy Tobie czy przy świadkach, że chciałeś się z nią rozwieść, będzie tym grała i wpędzała Cię w poczucie winy. Dziecko w odpowiednim czasie również dowie się, że "twój tatuś kiedyś chciał nas zostawić".

Podsumowując. Musisz być naprawdę silny w najbliższym czasie. Pilnuj swojego telefonu, komputera i innych prywatnych rzeczy, do których ona może mieć dostęp.
Szykuj się (nawet w przypadku pozornego spokoju i ugody) na najgorsze. Twoja żona wyciągnie jeszcze wiele asów, by ostatecznie jej wyszło na górze.

Tak wygląda to z mojej strony. Poczekaj niech wypowiedzą się kolejni bracia, to naświetli bardziej sytuacje, w której się znajdujesz.   

 

Edytowane przez The Saint
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.02.2017 o 12:15, brushedsteel napisał:

ZROBIŁEM TO. powiedziałem jej w twarz że chce rozwodu.

Dopiero teraz?  Nie ostrzegałeś jej wcześniej, że sie wyprowadzisz?

To nie dziw się, że ona jest w szoku. Do tej pory myślała, że może po swoim misiu skakać, a tu szok miś się postawił.

Dnia 25.02.2017 o 12:15, brushedsteel napisał:

Ona twierdzi że teraz zrozumiała że może mnie stracić, że nigdy to do niej nie docierało.

Może i nie docierało bo miś się nigdy nie stawiał tylko z podkulonym ogonkiem wszystko przyjmował?

 

Dnia 25.02.2017 o 12:15, brushedsteel napisał:

Faza trzecia - ok dam ci to czego chcesz.

Skorzystałeś?

Dnia 25.02.2017 o 12:15, brushedsteel napisał:

Faza czwarta i aktualna : zebranie na kolanach o ostatnią szanse. Muszę przyznać że zrobiła na mnie wrażenie. Przeprosiła za wszystko, wycofała się że wszystkich swoich oczekiwań, obiecała że już nigdy taka nie będzie i wiele wiele więcej. 

Tak jakby sytuacja się odwróciła, to ona zaczęła chodzić z "podkulonym ogonkiem", może to tylko gra, ale jakiś postęp jest.

Zacząłeś "trzymać ramę"?

Przeprosiła słowami czy również widać to po jej poczynaniach bo to ważniejsze niż babskie słowa.

 

Tak jak @The Saint zauważył miej się na baczności, czy aby to nie jest pułapka.

Za jakiś czas skontaktuj się z dzielnicowym pogadaj o tym jaka Twoja żona jest i przymierzasz się do rozwodu i czy w przypływie zemsty nie zrobiła Ci niebieskiej karty.

 

Jeszcze jedno jeżeli ona kategorycznie nie chce rozstania to może zechcieć zapłodnienia, wg bab nic tak nie scala związku jak następne dziecko. Pilnuj nasienia ;)

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wam wszystkim. Jestem na spokojnie pewny że nie chce jej dawać tej szansy. 

Jeszcze na początku, kiedy pisałem poprzedni post mówiła w miarę z sensem. Opisywała dokładnie jaka będzie, precyzyjnie o tych rzeczach które mi w niej przeszkadzały. Niestety później chyba zobaczyła we mnie nutkę niepewności i zaczęła obiecywać... wszystko. Plotła co tylko ślina na język przyniosła. Chciała zaciągnąć mnie do łóżka. Gdybym zażądał żeby chodziła na rękach jestem pewien że zrobiła by to. 

 

Powiedziałem że dam jej odpowiedź dziś wieczorem i ona bez przerwy teraz na mnie naciska. Zachowuje się aż do porzygania dobrze, rzuca mi się na ramiona, robi śniadanie, kawę, stoi się jak nigdy. Robi wszystko to czego nie robiła wcześnie i to do tego z "teatralną" przesadą. 

Największym moim sygnałem alarmowym jest to że chcę od niej odejść ze względu na jej manipulacje a ona wciąż to robi. dla zobrazowania kilka cytatów:

"nic nie tracisz, dając mi szanse, najwyżej później się rozwiedziemy"

"po tylu latach zasługuje na tą jedną szansę"

"jesteś mi winien dać mi szansę"

"nie możesz przekreślić naszej rodziny, nie dając mi szansy"

"ty będziesz winien tego wszystkiego jeśli nie dasz mi okazji się poprawić"

 

i wiele wiele innych. 

Patrząc logicznie uważam ze nic już jej nie jestem winien i nie mam żadnych obowiązków dawać jej szansę ale naprawdę grę na moich emocjach opanowała do perfekcji i bliski byłem dania jej tej zasranej szansy.  

@Brat Jan Kilkukrotnie dawałem jej już do zrozumienia. Sama twierdzi że wiedziała że się waham co do przyszłości razem. Pierwszy raz spotkała się u mnie z taką ścianą. Obawiam się że nie mam w sobie tyle siły i umiejętności by przy jej trudnym charakterze trzymać latami ramę. Kiedy powiedziała że ok, da mi rozwód skoro tego chce, powiedziałem że bardzo się cieszę i zakończyłem rozmowę. Mieszkanie jest moje więc nie wyszedłem, to ona musi wyjść. Pytanie więc co zrobić jeśli nie będzie tego chciała zrobić? Ja mam wyjść i powiedzieć ze wracam za 2-3 dni i ma jej nie być? siłą jej ze drzwi nie wystawię przecież. 

Oczywiście ze ona chce dziecka i to najlepiej natychmiast, próbowała mnie w nocy zaciągnąć do łóżka ale się nie dałem za nic. 

 

@The Saint Właśnie te zmieniające się Fazy, są dla mnie okropnie sztuczne i wymuszone. Sprawdza mnie. Popełniłem błąd i gdy jej mówiłem że odchodzę powiedziałem robię to mimo że ją kocham. Teraz wiem że nie powinienim tego mówić bo ona strasznie się tego uczepiła. Chciałem to możliwie deliktnie zrobić ale się nie dało. 

 

@rewter2 i z perspektywy czasu jak oceniasz swoją decyzję żeby dać ex szansę? błąd - bo mogłeś być wolny wcześniej czy dobra decyzja bo uzyskałeś pewność co robić dalej ?

 

@MANDiNGO Właśnie tego się boję że ona zmieni się "trochę" żeby wytrącić mi najmocniejsze argumenty z ręki i później odejść mi będzie jeszcze trudniej niż teraz jeśli podejmę taką decyzję. 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.