Skocz do zawartości

"Donoszenie" - czy zawsze musi być moralnie naganne?


Rekomendowane odpowiedzi

Szanowni Bracia, Drogi Marku, Mości Panowie Moderatorzy,

Zwracam się do Was z pytaniem, a zarazem problemem natury moralno – etycznej. Mianowicie od jakiegoś już czasu zastanawia mnie, gdzie leży (bądź czy w ogóle istnieje) granica między pejoratywnie nacechowanym „donosicielstwem”, a pozytywnie pojmowaną „reakcją obywatelską” ? Przykładów, bowiem wpisujących się w obie te czynności można mnożyć bez końca i jestem przekonany, że każdy z was Drodzy Bracia był świadkiem takich właśnie sytuacji. Żeby nie być gołosłownym i zobrazować roztrząsany przeze mnie problem podam m.in. kilka przykładów ze swojego „podwórka”.

Każdy z nas bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego jak wiele wysiłku, zaangażowania jak również pieniędzy kosztuje chociażby wyrobienie sobie prawa jazdy (obojętnie jakiej kategorii). Dla wielu jest ono wręcz niezbędne, aby móc pracować, gdyż z komunikacją publiczną w mniejszych miejscowościach jest fatalnie. Dlatego też męczymy się, uczęszczamy na kursy, tracimy czas na monotonnych naukach jazdy, wydajemy kupę forsy na kursy i egzaminy (nie licząc już nawet poprawek) tylko po to, aby móc w pełni legalnie korzystać z „dobrodziejstwa” naszych dróg. W końcu zdajemy, jeździmy, a za łamanie przepisów zbieramy mandaty i punkty karne. Tymczasem istnieje liczne grono „kierowców” - w tym mój zdegenerowany sąsiad – którzy za nic mają ustalone w społeczeństwie normy oraz zasady i bez żadnych oporów jeżdżą po publicznych drogach bez wymaganych uprawnień. „Po co robić prawko skoro on i tak umie jeździć”, albo co gorsza Policjanci zabrali (tak jak w/w mojemu sąsiadowi) dokumenty za jazdę na podwójnym gazie. Patrząc jak dzień w dzień ten przestępca wsiada za kółko, aż gotuję się w środku, ale przecież go nie podpierdziele…. bo jak to tak donosić? Z resztą musiałbym stać w oknie jak jakaś „osiedlowa babcia” i nagrywać go jak wsiada do fury i z rozmachem rusza w świat z naderwanym tłumikiem, a potem lecieć z tym nagraniem na psy jak ostatnia gnida… Tym samym podpierdzieliłbym czy zachował dbałość o konformizm społeczny i równe przestrzeganie zasad przez wszystkich?

Z drugiej strony natomiast, brak reakcji na naruszanie zasad jest według mnie cichym przyzwoleniem na ich łamanie. Natknąłem się ostatnio w sieci na filmik, w którym kierowca samochodu zauważył, iż z komina domku jednorodzinnego, unoszą się kłęby gęstego czarnego dymu. Wyglądało to tak gdyby ktoś palił w piecu oponami czy innym plastikowym świństwem. Sytuacja miała miejsce w czasie, gdy w mediach popularnością największą cieszył się temat „smogu”. Ów kierowca zatrzymał się, wyciągnął telefon i zadzwonił na straż miejską bądź policję ze stanowczą prośbą o interwencję, podając adres wspomnianego domku. Podpierdzielił czy wykazał się obywatelską postawą – dbając o dobro wspólne, jakim jest czyste powietrze nad głowami Polaków?

Kolejny przykład, tym razem nie budzący chyba w nikim wątpliwości, co do zasadności zareagowania to chociażby przemoc domowa, której jesteśmy tzw. „ świadkami zza ściany” bądź to obywatelskie zatrzymanie pijanego kierowcy, który cudem wyhamował przed skrzyżowaniem na czerwonym świetle. Brak reakcji to swego rodzaju moralny współudział wyrażający się w milczącej aprobacie. Nadal mimo wszystko pozostający swoistą formą donosu.

Na koniec również przykład z podwórka jak sądzę niejednego z nas. Ktoś prowadzi sobie własny biznes. Posiada jakiś tam warsztat samochodowy, firmę usługową, elektryczną, wodnokanalizacyjną czy Dobry Bóg wie, co tam jeszcze. W każdym razie ciężko pracuje, niejednokrotnie dłużej niż pracownicy, których sam zatrudnia. Musi tak robić zwłaszcza gdy firma jest mała, bo składki jakie musi opłacić taki przedsiębiorca są horrendalne .  ZUS’y skarbówki i innego tego typu instytucje pożerają znaczną część przychodów naszego „biznesmena”. Tym czasem kilka ulic obok wyrasta mu konkurencja, której „zaradny” właściciel” postanawia nie rejestrować firmy, bo tak taniej, świadcząc swoje usługi (fuchy)  po niższej cenie, potencjalnym klientom uczciwego Polaka. Chłop się dorabia, jeśli ma trochę oleju we łbie, to nie będzie się obnosił ze swoim majątkiem, żeby nie rzucać się w oczy. Przejmuje lokalny mikrorynek gdyż jest atrakcyjniejszy cenowo niż legalny biznesmen. Z czasem, gdy klientów przybywa i dalsze świadczenie usług wymaga rozbudowy zakładu, ten łaskawie zarejestruje przedsiębiorstwo dawno już puszczając „legalnego sąsiada” z torbami. Obserwujemy podobne sytuację nierzadko i znów zadaję to samo pytanie: trzeba było reagować i donosić czy olać to i nie mieszać się w sprawy innych? Bądź inaczej, zareagowanie byłoby pejoratywnym donosicielstwem czy godną pochwały postawą obywatelską?

Sytuacji takich jak te jest mrowie, a mnie zastanawia czy zawsze donoszenie jest naganne moralnie? W imię obrony, jakich wartości mamy wręcz etyczny obowiązek zareagowania? Co Wy o tym sądzicie Bracia? Jest różnica między donoszeniem a „zgłaszaniem” naruszeń prawa? Czy te drugie jest moralnie lepsze i bardziej uzasadnione od zwykłego podpierdzielania?

Pozdrawiam Serdecznie „Sierciuch „ Mateusz z Jeżyc J

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Zachodzie brak wobec opisanego zjawiska specyficznego odium na polską modłę, tego swoistego odbioru pewnych działań jako kapusiostwa. Np. w Anglii to się nazywa whistleblowing, a "donosiciel" to po prostu GWIZDKOWY, która ostrzega środowisko zewnętrzne lub wewnętrzne przed kimś łamiącym prawo i/lub dobry obyczaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokąd swoim zachowaniem delikwent nie narusza dóbr innych ludzi, nie ruszamy sprawy. Jeżeli czyn lub zaniechanie jawnie narusza uzasadnione dobra innych, a donos nie narazi mnie lub członków mojej rodziny na szkody - przekazujemy informację właściwym organom. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać w naszym społeczeństwie resztki świadomości na pozostałym ustroju... Wtedy państwo było wrogiem, okupantem i kablowanie na innych było zdradą nawet w wypadkach patologicznych jak złodziejstwo, no ale to było logiczne zachowanie... Niestety pozostało nam to do teraz i "donoszenie" jest kojarzone w sposób pejoratywny i tak nie robią ludzie "charakterni". Na zachodzie uczniowie od razu "sprzedają" osoby, które ściągają, bo tam wychodzą z założenia, iż to niesprawiedliwe, że ktoś się uczył a inny ściągnie i dostanie pozytywną ocenę... Osobiście skłaniam się do opcji przedstawionej przez Minera i dopóki sąsiada nie rozjeżdża ludzi i nie szaleje po drogach, a tylko normalnie jeździ to niech sobie jeździ... U nas ludzie z zazdrości donoszą do skarbówki i czy spółdzielni...

 

Inną kwestią jest czy naprawdę chcesz donieść na sąsiada (odejmując negatywny wydźwięk z tej frazy :>) dla dobra społecznego czy tylko z zazdrości... Ty się męczyłeś, uczyłeś, stresowałeś, żeby zdać prawko a sąsiad łamie prawo i korzysta z dobrodziejstwa cywilizacji za "friko". Sam się łapałem w podobnych sytuacjach na oburzeniu i wyparciu, ale 2 myśl, że on nikomu nie szkodzi... A jak sąsiad kogoś potrąci czy coś to dostanie wyrok razy 2 za brak uprawnień do kierowania pojazdem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dla przykładu mam tylko jedną sytuację, gdy sięgam po telefon. Bez względu na to czy dziad, brat, wuj czy **uj. Jest to jazda pod wpływem alkoholu. Nie ma dla mnie przebacz. Niech się dzieje co chce- dzwonie po policję, czasem w czynie społecznym zatrzymuje.

 

Co do reszty- wszystko zależy od sytuacji, można powiedzieć że podwójna moralność. Dopóki nikomu nie przeszkadza i nie jest uciążliwy, dopóki ktoś nie cierpi-  przymykam oko.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż pijany za kólkiem...niech jedzie.... puki kogoś nie zabije, ale życia się nikomu nie zwróci.

nie ma zmiłuj , tak jak dla pędzących golfów po osiedlowych uliczkach,

 

Zapobiegać...bo często nie da się już leczyc

 

W Norwegii za zatrzymany po pijaku traci prawko logiczne..., współpasażerowie też, bar w którym pił jeśli udowodnią że wiedzieli i nie zgłosili koncesję..., a i tak sporo ich się łapie

 

 I nie zadowolony z usług policji obywatel...byl ubaw:D

 

(Foto: Marius Vervik)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżących po pijaku to bym.. (nie napiszę co, bo będziecie mieli koszmary, a ja dostanę BANA).

 

Nie zapominajmy o jednej konsekwencji jeżdżenia bez uprawnień lub po pijaku (tak samo jak bez ubezpieczenia lub ważnego badania technicznego). Jeśli ktoś taki rozwali Tobie auto i nie masz AC - no to teoretycznie jest UFG. A wyobraź sobie sytuacje, że jedziesz na imprezę i nie pijesz, ale chwila nie uwagi i ktoś pijany zabiera Ci kluczyki i powoduje wypadek. A masz drogie auto i rozwala komuś również drogie auto. Do tego sprawca ginie. A znany był z takich numerów wcześniej, tylko nikt nie doniósł, bo :

 

1 godzinę temu, kryss napisał:

Cóż pijany za kółkiem...niech jedzie

 

:ph34r:

 

Jest jeszcze jedna rzecz. O ile jakaś instytucja nie ma obowiązku zająć się "donosem", to ma wyjebane. Ogólnie wszędzie pracują ludzie i mają w większości przypadków wszystko w dupie. Program minimum. Janusze, Sebixy i Karyny.

 

[OT] Kiedyś jechałem z Siedlec do Warszawy. Na środku drogi, w ciągu dnia stał taki wielki koń (sic!). 1 km dalej stała psiarnia na poboczu, to się zatrzymuje i mówię im, że tam sto koń na środku drogi. Pan policjant spojrzał się na mnie z obrzydzeniem i powiedział: "A co ma robić. Patataj? Niech stoi!". Stwierdziłem, że "słuszną linię ma nasza władza" i tyle (donos na konia). :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mateusz z Jeżyc poruszasz trudną kwestię, ale ważną.

Z racji tego, że mieszkam w miejscu które było jakie było, robię co mogę żeby już takie nie było. Z mojej strony nie ma zgody na patolę. Gdy byłem młodszy byłem bardziej beztroski i zdarzało mi się spacyfikować sąsiada za silnorękie zachowania w stosunku do dzieciaków i żony. Teraz jak widzę, że ktoś tłucze swojego psa - dzwonię po psy!  Z jazdą na podwójnym gazie, czynię jak @Arox.

 

Ale z "fuchami" mam pewien problem. Sam świadczę usługi poza posiadanym kontraktem, w innej dziedzinie bo obowiązuje mnie zakaz pracy konkurencyjnej. Za wykonaną usługę kasuję należność i wystawiam fakturę, co z nią zrobisz Twoja sprawa, ja wykazuję przychód, odprowadzam podatek. Znam gości, którzy po godzinach pracy etatowej dorabiają, czy odprowadzają należny podatek? Pewnie nie. Ale fakt: w tym wypadku nie zgłaszam stosownym organom. Mogę z tym żyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.